Chilijskie „frajerzy” - kłamstwa
W czerwcu 2008, po powrocie z ks. Mauritius, trafił em do biura jednego z najwię kszych bankó w w Moskwie. Na pierwszym pię trze znajdował się.3-metrowy globus i dł ugo studiował em odległ oś ć , któ rą ostatnio został em rzucony. Wybó r kraju na nastę pne wakacje miał dwa elementy: odległ oś ć od Moskwy do miejsca odpoczynku powinna być maksymalna (gdy jesteś mł ody, musisz latać na duż e odległ oś ci) i potrzebujesz cał kowitej nieobecnoś ci rodakó w (ta dobroć wystarczy latają c na weekendy i ś wię ta do Egiptu, Turcji itp. P. ). Ostateczna decyzja - Chile! Wielu miał o odejś ć , ale wię kszoś ć ludzi zniknę ł a z powodó w ekonomicznych (w koń cu kryzys! ). W efekcie jest nas dwoje: mama (41 lat) i có rka (21 lat). Swoją drogą jest problem z rosyjskoję zycznymi przewodnikami w Chile (jakoś w Santiago, a potem - jeś li chcesz cał y program - opł ać wszystkie swoje wydatki na zakwaterowanie, przeloty i inną firmę.200 USD dziennie, czyli
uważ ają , ż e ł atwiej jest zapł acić za podró ż do osoby trzeciej z Moskwy). W ogó le nie przyjaź nimy się z hiszpań skim (pomogł y wydruki z internetu /rozmó wki, lista dań gł ó wnych, win, kró tko o gł ó wnych atrakcjach itp. /), angielski z có rką sł abo, a mama ma szkoł ę baza okoł o 25 lat temu. Ale to nigdy nie przeraż ał o nas w ż adnym kraju: wszę dzie pracują odpowiedni ludzie, tylko wszystkich przewodnikó w, kierowcó w, pracownikó w hotelu należ y natychmiast ostrzec, aby nie obcią ż ali się niepotrzebnymi informacjami (daty, skomplikowane frazy) - jest im ł atwiej i jesteś my zadowolony.
Chciał bym od razu podzię kować organizatorom wyjazdu (dwó m Tatianom z Astravel /www. astravel. ru/ i Aquatravel /www. akvatravel. ru, tel. ALL WAYS TOUR", dzię ki za organizację i peł ne wyró wnanie Chile) .
Obyczaje w Chile są trudne.
Zostaliś my ostrzeż eni przez chilijskich (lewicowych) przewodnikó w o obyczajach i zakazach: zakazu surowych warzyw i owocó w (kara do 500 euro), nasion i zbó ż (od 1000 euro za 1 opakowanie), kieł basy (w pró ż ni jest to moż liwe, ale zgodnie z do nastroju celnika - w naszych czasach nie był o zbyt dobrze i wszystkie przeką ski mię sne został y zabrane cał kowicie bezwstydnie). Pó ź niej nasz przewodnik Ricardo wyjaś nił : pań stwo jest bardzo ł askawe dla swoich producentó w rolnych i boi się przepuszczać przez kordony wszelkiego brudu. Ale moż esz obejś ć wszystko - zaproponuj nał oż enie grzywny (zapł aconej decyzją są du w cią gu 30 dni, a wyrzucasz bez zapł aty, ale nie bę dą już wpuszczani do kraju). Nasi robią wł aś nie to, kiedy coś schrzanią.
Wszyscy przewodnicy spotkań i kierowcy otrzymali pamią tkę z Moskwy: zamó wili magnesy przez Internet / 30-45 rubli.
za sztukę /, rosyjskie monety, zapalniczki z sowieckimi symbolami, nasze papierosy (są szczę ś liwe jak dzieci ze sł odyczy), zestaw butelka wó dki + puszka ś ledzia (peł na zachwyt z Kuby po Kambodż ę , szczegó lnie uderzył o Mauryjczykó w / an stan wyspiarski, ale ś ledzia nie ma /, wchł onę ł y cał ą solankę do ostatniej kropli). W zwią zku z tym: postawa ludzka i we wszystkich punktach pobytu zabierał y nas na wycieczki, pokazują c wyją tkowe miejsca bez dodatkowych opł at (patrz niż ej o poczcie, jaskini trogladytó w na Wyspie Wielkanocnej itp. ). Typowi Chilijczycy z centralnej czę ś ci kraju nie są wysocy (jesteś my Guliwerami o wzroś cie 168 cm dla naszej có rki, a moja 178 cm), jasna i spokojna, jak czoł g T-134, nazywani są przez Brytyjczycy Ameryki Ł aciń skiej. Na pó ł nocy i poł udniu kraju Indianie są jeszcze niż si (jak nasi Kał mucy i Czukczi), ale bardzo dobroduszni i pogodni ludzie.
Wynaję to rosyjskoję zycznego przewodnika tylko na jeden dzień , w dniu przyjazdu do Santiago (rodzaj dnia na aklimatyzację , ale to nie dla nas) – prywatnego przewodnika (Larisa, Igor). Igor zabrał nas do sklepu (koł a walizki zgubił y się gdzieś mię dzy Moskwą a Santiago, a my jeszcze musieliś my latać i latać ), na pocztę centralną (wysył anie pocztó wek do siebie i znajomych to standardowa tradycja w każ dym kraju zamieszkania + fajnie jest otworzyć skrzynkę po powrocie do domu i trochę radoś ci - oto jest !! ! ), kupują c od razu masę pamią tek (wł ó ż do walizki i odł ó ż do magazynu na lotnisku, aby nie zawracasz sobie gł owy wszystkimi transferami i lotami dalej / koszty przechowywania do 100 rubli dziennie, przechowalnia na 1 pię trze lotniska po prawej, czynna cał ą dobę /), odwiedzona Mount San Cristobal (kolejka linowa, figura Marii Panny, widok na Santiago - zawsze się da! ), podró ż przez wieczorną stolicę.
Gł ó wną ideą zamó wienia przewodnika rosyjskoję zycznego jest uzyskanie peł nych informacji o kraju: polityki, ekonomii, podró ż y i niestandardowych zabytkó w, czyli czegoś , czego nie dadzą oficjalni przewodnicy. Hotel Torremayor (www. hoteltorremayor. cl, zadeklarowany jako 3*, okazał o się , ż e jest to 4* - 10 minut samochodem do historycznego centrum, obszar Providencia) - wysokiej jakoś ci europejska czwó rka. Bardzo podobał o nam się jedno z chilijskich przepisó w, zgodnie z któ rymi każ dy pracownik moż e zostać zwolniony bez procesu, rozgrywek ze zwią zkami zawodowymi i wszelkich wypł at, jeś li spó ź nił się trzy razy w poniedział ki w cią gu roku (szczegó lnie w niedzielę nie brzę czysz, prawda? ) /.
Drugi dzień w Santiago (+30, + 32 stopnie): wycieczka z rosyjskoję zycznym przewodnikiem do Valparaiso (miasto portowe jak Neapol, ale bardzo wą skie uliczki z sygnalizacją ś wietlną na począ tku i koń cu ulicy - inaczej nie przejś ć , wszystkie domy są pomalowane na jasne kolory, aby ż eglarze widzieli swó j dom z daleka) i do miasta-ogrodu Viñ a Del Mar (kurort taki jak Soczi).
Cał a droga (140 km) przechodzi przez 7 stref klimatycznych, w cią gu 2 minut jasne sł oń ce Santiago zmienia się w mgł y, lekki deszcz i odwrotnie (temperatury mię dzy miastami ró ż nią się o 7-10 stopni, weź wiatró wki). Nigdy nie wierz nikomu, kto namó wi Cię na relaks w Viñ a Del Mar: drobny piasek plaż a 2 km, ALE fale tylko dla surferó w i woda przez cał y rok +15 z powodu zimnego peruwiań skiego prą du. Dwie historie z naszego przewodnika: podczas kampanii wyborczej 2006 prezydent Michelle Bachelet uroczyś cie obiecał a tam popł yną ć w razie zwycię stwa i dotrzymał a obietnicy, ale został a zabrana ze skurczem w karetce; nasi turyś ci (mą ż i ż ona, 50 lat), nie sł uchają c przewodnika, wspinali się , ż eby popł ywać . Ż ona jest mą drzejsza - zmoczył a nogi, zamarł a, a dzieciak walił i nurkował pod 3-metrową falą . Fala uderzył a w niego, oderwał a mu cał ą skó rę i ze strachu ciś nienie skoczył o. Wynik - on jest w szpitalu (ubezpieczenie jest nieważ ne - na wł asny koszt), ona jest z nim.
Pó ź niej w Patagonii (najbardziej na poł udnie wysunię ty region Chile, gdzie znajduje się Ziemia Ognista i Przylą dek Horn) zaproponowano nam jednodniową wycieczkę na lodowce Antarktydy, za któ rą ta para zapł acił a po okazyjnej cenie, ale jesteś my mą drymi dziewczynami - tak zrobiliś my nie wypada za darmo: w Chile koniec sezonu turystycznego jest 28 lutego (w zasadzie nasz ostatni tydzień przed rozpoczę ciem szkoł y, dzieci są jeszcze na wakacjach i nie ma korkó w) - pingwiny już są na na kontynencie, pogoda się pogarsza. Na tydzień przed oferowaną nam datą wycieczki 4 rosyjskich chł opcó w poleciał o na Antarktydę (4 godziny lotu w jedną stronę ), z powodu mgł y i ś niegu samolot został zdmuchnię ty na terytorium Argentyny - prawie zostali zestrzeleni. Ponadto wycieczka, opró cz przelotu, przewiduje wizytę w kolonii pingwinó w (po przylocie jesteś my już zaplanowani w Punta Arenas) tylko przez 1 godzinę wzdł uż utwardzonej drogi i lunch na chilijskiej stacji antarktycznej - to wszystko nie jest tego warte.
W Viñ a Del Mar wł aś nie odbywał się konkurs piosenki z Ameryki Ł aciń skiej - cał e miasto jest peł ne fanó w, gra zapalają ca muzyka i ta sytuacja cię podnieca. Na samym skraju miasta wylewy zastygł ej lawy (ze pradawnego wulkanu o wysokoś ci 200-300 metró w) utworzył y przylą dek i kilka wysp, na któ rych imponują co przesiadują lwy morskie.
Nasz rosyjskoję zyczny przewodnik Ricardo (zapł acił tylko za 1 dzień - fajnie) okazał się Kubań czykiem z chilijskim obywatelstwem i studiował w Instytucie Fizyki i Technologii na Moskiewskim Uniwersytecie Pań stwowym (to los: gdzie po prostu nie spotkał em przewodnikó w, któ rzy pochodził z mojej rodzimej uczelni). Na podstawie mił oś ci do Kuby bardzo się dogadywaliś my: poznaliś my jego matkę (Marthę , pogodną , zapalają cą panią.65 lat, ale nie daj Boż e, ż ebyś my tak wyglą dali w jej wieku !!!
) i rozmawialiś my godzinami o naszych przygodach na Kubie, wycieczkach, ł owieniu ryb na Atlantyku (wynaję liś my osobisty jacht, pł ywaliś my z delfinami, karmiliś my pelikany, sami ł apaliś my homary, robiliś my ostre figle – kubań ski przewodnik i kapitan jachtu byli wstrzą ś nię ty - nasi panowie to Rosjanie, ok ale porzą dne 2 mamy z có rkami? ). Wieczorem, na polecenie przewodnika (nieskrę cone tawerny, gdzie siedzą ł okciem w ł okcie przy stole 20 osó b i trzeba za to zapł acić kolejne 50$ ze standardowym menu nie dla nas) poszliś my na super restauracja (Los Adobes de Argomedo /tel. w Santiago 222-21-04 lub 222-97-94/, z historycznego centrum 10 minut taksó wką za 6$), gdzie spę dzali czas do 3 nad ranem. Pokaz jest po prostu ś wietny! - wszystkie regiony Chile są reprezentowane w tań cach i piosenkach, do godziny 2 w nocy cał a impreza tań czy. Szczegó lną dumą jest prezentacja goś ci wedł ug krajó w z jednoczesnym akompaniamentem muzycznym: Boliwia, Peru, Wenezuela, Brazylia itp.
Kraje Ameryki Ł aciń skiej, Europa: Hiszpanie, Niemcy, Brytyjczycy (pogrupowani wedł ug lotó w bezpoś rednich) oraz pod „Kalinką ” – Rosja (jak Chilijczycy nazywają Rosjan). Tutaj zagraliś my w trudny sposó b, ale po co się wstydzić ? - niech znają nasze! Naszą zasadą we wszystkich podró ż ach jest spanie nie wię cej niż.4 godziny w nocy, reszta - w samolotach, samochodach iw domu, w Moskwie. Opowieś ć o kuchni chilijskiej to niewdzię czne zadanie, w zależ noś ci od regionu pobytu, owocó w morza, mię sa, duż ej iloś ci warzyw i owocó w (porcja ś wież o wyciś nię tego soku: maliny, jeż yny, truskawki, mango, ananasy itp. byliś my zaskoczeni nawet po wizycie w Wietnamie i Kambodż y cena i co najważ niejsze obję toś ć - od 0.5 do 0.75 litra). Tak, w chilijskiej kuchni wielkoś ci porcji to coś : byliś my w kompletnym szoku przez cał ą podró ż , a im dalej od Santiago odjeż dż aliś my, tym wię cej zamawialiś my coraz mniej, chociaż wszystko był o bardzo smaczne (nigdy się nie otruliś my, na zdrowie! ). Stek od 1kg do 1.
2 kg na porcję , miska sał atki wystarczy na 2-3 wegetarianie, pizza 60x80cm itd. Tak wię c do koń ca pobytu w Chile moja có rka wspominał a gł odne afrykań skie dzieci i otworzył a mi mó zg.
Trzeci dzień w Santiago: nasza angloję zyczna przewodniczka - Marta (mama Riccardo) oraz moż liwoś ć zmiany zwiedzania miasta na niestandardową , wcześ niej z nią uzgodnioną wedł ug jej uznania. Efektem jest przeglą d bez napię ć , po drodze ze zdję ciami gwardii prezydenckiej, miejscowych policjantó w, flag pań stwowych i innych obowią zkowych dla nas zabytkó w. Pokazał a nam Forestal Park w dzielnicy zł odziei z ł abę dziami czarnoszyimi (bardzo oryginalne, nigdy wcześ niej nie widziane), wspinają c się samochodem na Mount Santa Maria Moikehue do najbogatszej dzielnicy z willami (im wyż sza, tym bardziej stroma - bez smogu , ze ś wież ym gó rskim powietrzem - oto oś nież one szczyty 7-tysię cznikó w!
W garaż ach jest 20 mer, a domy dla sł uż by to uczta dla oczu), sklep z miedzią jubilerską (Chile – 40% ś wiatowej produkcji miedzi) oraz winnica Concha i Toro (2-godzinna wycieczka po winnicach i piwnice z degustacją /skromne, wszyscy wyszli trzeź wi, ale wino jest dobre. Do miasta wró ciliś my przez Andy – pię knoś ci! Wieczorem obie rodziny (my i przewodnicy, po godzinnym zebraniu w sali z wó dką z czerwonym kawiorem) wpadł y do restauracji rybnej, gdzie wpadł y na kochankó w, by porozmawiać o polityce z Rosjanami (ich Pinochet, nasz Stalin , Putin i wrogowie Amerykanie ze swoimi spiskami przeciwko nam wszystkim). Wszystko skoń czył o się generalnym brataniem się z miejscowym piskiem (analog wł oskiej grappy, tylko na alkoholu metylowym - rzadka gnojó wka, czystą nie moż na pić - moż na wyrzucić konie z naszych zwykł ych tomó w - rozcień cza się sokiem z cytryny i cukrem ).
Nastę pnego dnia lot do ok. godz. Wielkanoc (5.5 godziny tam, 4.5 godziny z powrotem; ziemia się krę ci).
Firma LAN jest monopolistą w transporcie na okoł o. Wielkanoc - Tahiti, czyli koszt biletó w - zł om (wszystkie pozostał e loty krajowe kosztują nas ł ą cznie mniej). Przyjazd okoł o 12-00 czasu lokalnego (ró ż ni się od Santiago o 2 godziny do przodu, czyli od Moskwy o 8), wesoł a przewodniczka Maria (mpazdiaz@hotmail. com) wrę czył a nam naszyjnik z orchidei i umieś cił a nas w Hotelu Taha Yai (www. HOTEL-TAHATAI. CO. CL, przyzwoite trzy ruble, przejazd do hotelu - 10 minut), zjadł obiad i wybrał się na wycieczkę do upragnionego moai (bazaltowe posą gi od 6 do 23 metró w). Wyspa ma kształ t tró jką ta ró wnoramiennego, na każ dym rogu znajduje się wulkan (jak się okazał o, im niż szy wulkan, tym bardziej niebezpieczny, ale te są nieaktywne). Z najwyż szego punktu widać cał ą wyspę , praktycznie bez drzew (poż erał y w latach gł odu, jak prawie cał a roś linnoś ć , a potem w latach 60. po tym, jak Francja odmó wił a protektoratu (jak Tahiti) - zgodzili się na warunki Chile ), nawet widział em ich samolot .
Należ y zauważ yć , ż e pas startowy jest jednym z najdł uż szych na ś wiecie – 4 km, moż liwe jest lą dowanie promó w kosmicznych w sytuacjach awaryjnych. Zabrano nas do miejsc ceremonialnych (Ahu-tahai, Ahu ko te Riku do wulkanu Rano Kau z jeziorem w centrum krateru), malowidł a naskalne i dodatkowo przewodnika (nie mó w szefowi! ) Zabrali nas do jaskini kanibali Ahu Tai Tangata - spoko, ale ż eby zobaczyć ogień ś wież y...Na wieczó r polecam odwiedzić show "Kari-Kari" - pod wraż eniem. Tań ce i lokalne pieś ni Nanai podniecają ludzi, solistka był a zdumiona - szlochał a krokodylimi ł zami, ś piewają c piosenkę o swoim bó stwie. Dziewczyny są urocze i bardzo plastyczne, a mę ż czyź ni twardzi i wojowniczy (nie tylko na scenie). Przez 1.5 godziny turyś ci bawili się i doś ć agresywnie przycią gali do udział u w pokazie. Có rka został a wcią gnię ta na scenę i pokazał a im, jak Rosjanki bł yskawicznie przystosowują się do rytmó w tom-tomó w - wszyscy są po prostu super.
Rapa-Nuis zabrali ją na ring i obró cili w miejscowym tań cu, jednocześ nie „jedzą c” (naturalna blondynka to dla nich kompletny szok). Na zakoń czenie pokazu sesja zdję ciowa z najbardziej kolorowymi uczestnikami, podczas któ rej dziecko był o bezczelnie obmacywane.
Miejscowa ludnoś ć jest zupeł nie inna niż kontynentalni Chilijczycy (zewnę trznie Polinezyjczycy) i oficjalnie nazywają się Rapa Nui (od nazwy wyspy Rapa Nui), a Chilijczycy nazywają ich Pasqueans (od mię dzynarodowej nazwy Wyspy Wielkanocnej). Ję zyk jest super: yorana - witam, dobry wieczó r i inne pozdrowienia, maururu - dzię kuję . Chł opaki są zabawni - nie dzierż awią ziemi wyspy, nie przydzielają udział ó w rdzennej ludnoś ci, chcą zachować ją w pierwotnej formie, w przeciwień stwie do wysp Polinezji Francuskiej (Tahiti, Bora Bora, gdzie są tylko fajne 5-gwiazdkowe hotele sieciowe).
Lot na Tahiti trwa 2 godziny, ale począ tkowo nie planowaliś my poł ą czenia z 2 powodó w: ta trasa przewiduje 5 lotó w w sumie 38 godzin lotu (jest ł atwiejsza droga przez Japonię , tylko 19 godzin lotu z jedno lą dowanie, mamy plany na przyszł oś ć ! ), a takż e pod wzglę dem czasu - w przeciwnym razie nie zdą ż ysz wykonać gł ó wnego zadania, jakim jest podró ż owanie w napię tym harmonogramie po cał ym kraju z jego zabytkami. Na wyspie jest kilka hoteli (3* i 4* bez dzwonkó w i gwizdkó w, ale czysto i schludnie). Wystraszyli nas wielkimi robakami i karaluchami jak w Wietnamie, ale wszystko się udał o.
Pią ty dzień wycieczki: w upale +30 zwiedzanie wiosek staroż ytnych moai Hanga Roa, Waitu, Ahu Akananga (posą gi upadł e podczas tsunami 1960, pó ź niej Japoń czycy pomogli je podnieś ć na znak solidarnoś ci), Rano Raraku , Ahu Tongariki (najfajniejsze moai, ale biorą c pod uwagę za nimi, trzeci od lewej okazał się być z goł ym tył kiem - przewodnik był w szoku, wcześ niej nie zwracał a uwagi), Ahu Te Pito Kura („pę pek ziemi” – kamień ofiarny, kł adą rę ce – grzeje i wibruje – nie jest jasne i nieme) i zatoka La Perouse (nie mylić z cieś niną pod Japonią , woda w 17 odcieniach turkusu). Lunch spę dziliś my u podnó ż a wulkanu. Galopują c po gó rach jak gazele, szczę ś liwie dotarli do ostatniej strefy archeologicznej - Anakena Beach. Ró ż owy piasek, czysty ocean, +24 wody i kolejna grupa moai stoją cych plecami do Ciebie - cał kowity relaks! Droga powrotna do hotelu po drugiej stronie wyspy trwał a 30 minut.
Nie wiem, jak ludzie jeż dż ą tam na tydzień , prawdopodobnie wszyscy ukryci archeolodzy masochiś ci w swoich duszach, czują każ dy liś ć i nadmorski kamień . Trzeciego dnia nie mogł em już zobaczyć tych moai - dostali, są wszę dzie (tysią ce kawał kó w na wyspie). Nie moż na tego tkną ć (fiń ski turysta był lutowany 8 lat w chilijskim wię zieniu lub wł adze proponował y zapł acić.25 tys. euro grzywny), pracownicy pasą się z każ dego wzgó rza, ale my nadal robiliś my zdję cia na rę kach dopiero o ś wicie, o 7 rano, kiedy wcią ż widzą dziesią ty sen.
Radzimy udać się do lokalnego koś cioł a (jeś li przyjedziecie na wyspę w niedzielę ) - to jest coś : koś cielne psalmy są ś piewane do lokalnej (Rapanui) rytmicznej i bardzo fajnej muzyki. Gł ó wną ulicą z restauracjami i sklepami z pamią tkami moż na przejś ć w 20 minut - nie zgubisz się . Ponadto, za radą społ ecznoś ci internetowej, przył oż yli 3 pieczą tki na ks.
Wielkanoc - bardzo fajna: jedna w kształ cie wyspy /tró jką t ró wnoramienny z peł ną topografią /, druga z profilem jednego moai i trzecia - moai z rzę du. Ale na począ tku byliś my zdenerwowani, bo w weekendy poczta nie pracuje, aw poniedział ek rano lecimy na kontynent. Ale towarzyszą ce nam mą dre dziewczyny - o 10 rano przed przywiezieniem samolotu na pocztę i udał o nam się zał atwić zaplanowany interes (już w Domodiedowie znaczki wywoł ał y szok i przeraż enie wś ró d pogranicznikó w, dł ugo trwał o to dowiedzieć się , co to był o, ale wydaliś my wersję o obowią zkowych pieczą tkach na Wyspie Wielkanocnej - nie sprawdzaj).
Dzień powrotu do Santiago też nie poszedł na marne: po zameldowaniu się na lotnisku Holiday Inn (hotel jest cał kowicie dla niepalą cych i znajduje się naprzeciwko lotniska) poszliś my na kolację z naszym przyjacielem Ricardo w centrum Vitacura dzielnica. Postanowiliś my uczciwie i skromnie, ale mimo przyszł ego wczesnego lotu do kolejnego punktu wycieczki, milczeliś my z wł aś cicielem restauracji do 2 w nocy (w ZSRR też był kod).
Dzień sió dmy: przelot do Punta Arenas (kraina lodowcó w, 4 tys. km od stolicy), któ ra konkuruje z argentyń ską Ushuaia o tytuł najbardziej wysunię tego na poł udnie miasta ś wiata i bliskoś ć Antarktydy. Przyroda jest tu już surowa (jak mamy w Arktyce): drzewa od nieustannego wiatru rosną pod ką tem 45 stopni do ziemi, ich wysokoś ć nie przekracza 1.5 metra, a wiek ponad 120 lat. Po przekroczeniu Pampy Magellań skiej odwiedziliś my kolonię pingwinó w Otway. Nigdy nie są dził em, ż e pingwiny są tak mał e (do 70 cm wzrostu) i ż yją w norkach jak krety. Dalej – przejazd (270 km) do Puerto Natales, po drodze zatrzymaliś my się w kawiarni i byliś my oszoł omieni: przebieg do gł ó wnych stolic ś wiata jest wskazany na ogromnym stoisku – 15.973 km do Moskwy (nie ma ani jednej ! ). Zamieszkali w Charlis Darwin (www. hotelcharlisdarwin. cl), hotelu rodzinnym (3 przyzwoite*): matka w recepcji, có rki w restauracji iw kuchni, mę ż czyź ni - wydobywają cy owoce morza.
Wczesnym rankiem wyjazd do Parku Narodowego Torres de Paine (pod ochroną UNESCO).
Mł ody przewodnik John (fan Greenpeace) zabrał nas do parku narodowego „Cieva del milodon”, aby odwiedzić jaskinię Milodon (staroż ytny krewny niedź wiedzia, tylko z dł ugim ogonem). Na terenie tego parku swobodnie wę drują lisy (dwa niezdarne lisy nieustannie krę cił y się pod nogami, bawił y się i narzekał y), guanako (poł udniowoamerykań skie wielbł ą dy), wikunie i lamy.
Zamieszkaliś my w Rio Serrano (www. rioserrano. cl) - przyzwoity 4* hotel, ale ceny w nim szalone - wykorzystują fakt, ż e nie ma konkurencji (3 mniejsze hotele w okolicy, nie ma sklepó w lub restauracje). Mieliś my pecha - padał o, nie był o doką d iś ć , z przyjemnoś cią musieliś my urzą dzić sobie wł asną imprezę (z wł asnymi pomyjami, ale mieliś my ze sobą! ) w ką cie, na 1 pię trze z widokiem na gó ry i moż liwoś ć udania się na przerwę na dym pod ogromnym baldachimem (hotel jest trudny jeś li chodzi o palenie - wszę dzie są czujniki i grzywna 500 USD).
Rano cał y personel był na uszach - powiedziano nam niewł aś ciwą godzinę wyjazdu na wycieczkę na lodowce (ale my, jako doś wiadczeni turyś ci, byliś my jeszcze gotowi, dlatego byliś my na osobistej ł odzi motorowej (prę dkoś ć.80 - 100 km/h i ś nieg z deszczem na twarzy ) zabrano na miejsce dokowania duż ym krytym statkiem - uwielbiamy sporty ekstremalne! Dostaliś my 2 wodoodporne ocieplane kurtki na ziemię , ale nadal zamarzliś my. Serrano i Balmaceda lodowce to majestatyczne i naprawdę niebieskie gó ry lodowe unoszą ce się na wodzie, odrywają ce się od nich z rykiem. Na statku dostaliś my szklankę pisku z lodem, oderwaną przez ekipę z tysią cletniego lodowca w naszej obecnoś ci i przez Zatoka Ostatniej Nadziei, cieszą c się ciepł ymi widokami Patagonii (mieszanka Antarktydy z Himalajami), wylą dował a 2 godziny pó ź niej na molo w Puerto Natales - bardzo mał ym miasteczku, ale teraz przynajmniej wiemy, gdzie leż y granica geografii .
Nasze drobiazgi został y już dostarczone drogą lą dową do hotelu i przenieś liś my się do restauracji sł yną cej z jagnię ciny na roż nie. W ogromnej przeszklonej sali przygotowywana jest jagnię cina, a ty pokazujesz kelnerowi smakoł yk (odcinają bardzo „skromnie” – cał ą nogę i kawał ek schabu na porcję ). Przede wszystkim w tym Tmutarakan uderzył o nas poł ą czenie maleń kich budynkó w miasteczka, surowego krajobrazu szarych szczytó w gó rskich, oceanu i ogromnego liniowca zalanego ś wiatł ami na redzie. Statek przywió zł turystó w amerykań skich i kanadyjskich - to spektakl: babcie i dziadkowie po 70. roku ż ycia (opadają ce szczę ki, kule, aparaty sł uchowe) z naszywkami na szyjach z wł asnymi imionami (aby sami nie zapomnieli swoich imion) .
Kolejny dzień poś wię cony był na transfer na lotnisko (4 godziny, ale droga jest pusta i postó j nad ogromnym jeziorem z ró ż owymi flamingami) oraz lot do miasta ś w.
Puento Mont (kraina jezior i wulkanó w, zał oż ona przez niemieckich osadnikó w - ludzie są wyż si niż w cał ym Chile i bardzo kochają piwo). Kapitan samolotu ostrzegł nas przed podejś ciem do wulkanu Chaiten, któ ry eksplodował w lutym, a my przywarliś my do iluminatora - widok wcią ż ten sam - leje się rozpalona do czerwonoś ci lawa, lecą kamienie. Ze wzglę dó w bezpieczeń stwa samoloty latają nad oceanem 50 km dalej niż zwykle. Podró ż po tym rejonie zaczę ł a się od mał ego „oś cież a” – przewodnik Pilar spó ź nił się.25 minut i na cał e ż ycie rozmawialiś my z lokalnymi taksó wkarzami w upale. Przenieś liś my się w lewo od najwię kszego jeziora w Chile, Llanquihue, do miejscowoś ci Frutillar (przetł umaczone z hiszpań skiego dialektu „costellano” jako truskawka, 2 tys. osó b), któ re bardzo nam się spodobał o ze wzglę du na zieleń (gł ó wnie krzaki duż ych malin i jeż yny), czystoś ć , widoki na potę ż ny wulkan Ozorno i 3 bardziej aktywne wulkany oddalone o 100 km, ale już w Argentynie. Puerto Varas (miasto ró ż ) i pokó j std w hotelu CABANAS DEL LAGO (www.
Cabanasdellago. cl) nie byliś my pod wraż eniem, przeszliś my cał e centrum w 20 minut i powę drowaliś my skarpą do restauracji La Rada (fajny wł aś ciciel - J. Antonio Abelli, www. larada. cl). W tym rejonie Chile naliczono ponad 25 gatunkó w drzew iglastych: o ró ż nych kształ tach, rozmiarach, a niektó re z nich doś ć trudno uznać w ogó le za drzewa - skrzyż owanie kaktusa ze ś wierkiem
Na poranek planowana jest wycieczka na wulkan Ozorno, ale okazał o się , ż e jest zasnuty chmurami - wieczorem zrobiliś my dobre zdję cia. Zatrzymaliś my się w Parku Narodowym Vicente Perez Rosales, wę drowaliś my wokó ł jeziora Ensenada: jedynego w swoim rodzaju - pł yną z niego strumienie, kierują c się w stronę wodospadó w Petrohue, a nie odwrotnie, jak to zwykle bywa u zwykł ych ludzi. Gó rska droga do Ozorna we mgle (z maski widać.2-2.5 metra) to kolejny element ostrego ekstremalnego. Platforma obserwacyjna jest wyposaż ona na wysokoś ci 1.5 km, ale z gó ry nic nie jest widoczne. Nie pojechali też kolejką linową - o co chodzi? Wieczorem przeniosę się na lotnisko i znowu witam Santiago o 22-00!
Nawiasem mó wią c, w centrum budynku lotniska znajduje się gó ra walizek - wysoka na 25 metró w, ż eby ludzie nie bali się trzę sień ziemi (rocznie dochodzi do 10 tys. ) - znaleź liś my kilka skromnych 3-4 punktó w, ale nawet nie czuliś my, jak Chilijczycy budują odporne na trzę sienia ziemi budynki!
Wyjazd do kolejnego regionu Chile o 7-00 - w mieś cie Calama (centrum pustyni Atacama, granica z Peru i Boliwią ). Po mieś cie jeź dziliś my tranzytem (nie ma tam nic do zobaczenia, oś rodek przemysł owy otaczają kopalnie miedzi) i do centrum pustyni. Dookoł a zupeł nie inne gó ry i opustoszał y, martwy krajobraz - począ tkowo bardzo podobny do Egiptu, ale im wyż ej wspinasz się na Kordylierę (jak miejscowi nazywają jedno z pasm gó rskich Andó w, pomię dzy któ rymi znajduje się pustynia), tym wię cej „dymią cych” wulkanó w znajduje się . Upał (+30) i suche powietrze na wysokoś ci 2000 m n. p. m. Dojechaliś my (130 km) do miejscowoś ci Sanpedro de Atacama (2.5 tys. km).
populacja), wokó ł są ogromne 3-metrowe kaktusy (czy nie rosł yby tylko na pustyni, ale w skał ach? ), zatrzymaliś my się w parku narodowym Los flamencos (jezioro Chaxa), gdzie flamingi z Argentyny, Urugwaju i Brazylii stado do hodowli potomstwa (kolor morelowy i czarne plamki).
W porze lunchu dotarliś my do punktu odpoczynku (przez cał y czas wycieczki staraliś my się najpierw „wycofać obowią zkowy program” - wycieczki, dopiero potem do hoteli, aby nie tracić czasu i nie relaksować się przed czasem) - Hosteria San Pedro (www. dahoteles. com). Na począ tku byli zszokowani – czy to 4*? Ale, jak się okazał o, jest to najlepszy hotel tutaj, ale nie byliś my pierwsi, któ rzy zwariowali - po przejś ciu przez recepcję trafiliś my do niebieskiego ogromnego basenu (czy to w centrum pustyni, z prawie nie ma tł umó w turystó w? ) i wokó ł schludne domki z peł ną infrastrukturą (i jaki minibar w niskich cenach! ).
Jedliś my w kawiarni na gł ó wnej ulicy (tylko 500 metró w dł ugoś ci - wybierz dowolny punkt gastronomiczny, ceny takie same, wszę dzie jest smacznie, duż o i bardzo tanio). Ostrzegano nas o cenach w tym regionie, ale nie spodziewaliś my się w ogó le takich groszy (szczegó lnie dla mił oś nikó w ró ż nych „hajó w” - na rynku z pamią tkami: paczka herbaty kokainowej / 20 torebek / - 2 USD, paczka koki - 1 dolar, dają wszystkim pró bkę , a turyś ci brną spokojnie! ). Kupiliś my drobne upominki, aw zamian dostaliś my portfele w lokalnym kolorze (jasne, utkane z weł ny lamy) z cał ymi liś ć mi jakiejś miejscowej roś liny.
Po przybyciu do Moskwy zobaczyli w wiadomoś ciach przemó wienie prezydenta Boliwii Evo Moralesa w ONZ (demonstrował o jedzenie liś ci koki, a tym samym udowadniają c jedynie tonizują ce dział anie leku) i byli przeraż eni - to te same kartki, któ re wrę czono nas na indyjskim rynku w Chile i przewieziono nas w bagaż u przez wszystkie kordony celne Chile, Hiszpanii i Rosji!!!
Druga poł owa dnia poś wię cona jest na zwiedzanie muzeum… Staroż ytne plemiona Chinchorro i Ajmara (przodkowie Inkó w, bo pó ł nocna czę ś ć Chile jest czę ś cią imperium Inkó w) i pojechaliś my do Doliny Księ ż ycowej. Po drodze zatrzymaliś my się w Coyote Canyon (na ogromnym bloku wiszą cym nad klifem na 3000m, kazał a dziecku zrobić zdję cie, krzyczał a ze strachu /dział a instynkt samozachowawczy/), wpadliś my do doliny Marsa (bardzo podobny do jordań skiej Petry). Bliż ej zachodu sł oń ca przewodnik zawió zł nas jeszcze wyż ej na gó rę - dla wysokiej jakoś ci obserwacji zmiany koloró w o zachodzie sł oń ca i magicznych cieni z gó r.
Po kolana w piasku, zadyszany do piekł a, ale uparcie czoł gał się po patelni - wstydził się przed stadem starych starych kobiet o kulach w formie krzesł a i na pró ż no wspinał y się na taki muhosransk? Pię kny, bez sł ó w, nad szkarł atnymi szczytami, jednocześ nie z pomarań czowym sł oń cem, wisi księ ż yc w peł ni - marsjań skie pejzaż e (podobno to tutaj Amerykanie sfilmowali lą dowanie Apolla na Księ ż ycu). Zdję cia oczywiś cie nie są takie same, jak zdję cia profesjonalnych fotografó w, ale bardzo niestandardowe. Fajnie: nasza rosyjska mowa wzbudzał a ciekawoś ć przez cał y wyjazd - dla Chilijczykó w i innych turystó w to egzotyka, wszyscy się spieszą , a my po prostu dobrze się bawimy. Jeden Australijczyk nie mó gł znieś ć naszego ś miechu „Ską d jesteś ? ”- odpowiadamy Rosji, Moskwie. Ma 10 godzin lotu nad biegunem poł udniowym, my mamy 23. Cię ż ko zaskoczony, ale z szacunkiem „OK! ”. Wró ciliś my, od razu do kabachiny - na stres!
Wybraliś my restaurację chł opię cą : poś rodku w kształ cie pię cioramiennej gwiazdy ogromne palenisko, chilijskie flagi, rysunki ż ycia Indian na lnianych szmatach, ogromne kaktusy w rogach (ale są odgrodzone zrozumienie – nigdy nie wiadomo? ) i szykowni kelnerzy – pogodni poligloci, pę dzą jak elektryczne miotł y. Postanowiliś my nie bujać zbytnio - rano wyjazd o 4-30.
Droga na gejzery Tatio (3.5 godziny) nie jest dla osó b o sł abych nerwach: noc, blisko gó r (nadjeż dż ają cy samochó d na pewno Cię nie minie), klif od 2 do 4 km (bliż ej szczytó w) i takie tam trzę są c się , ż e co sekundę czekaliś my na wypadnię cie osi napę dowej w jeepie i zimno (w gó rach nocą do -10 stopni, wię c moskiewskie ciuchy / zimowe kurtki, czapki, rę kawiczki / bardzo się przydał y). O ś wicie, gdy sł oń ce wyjdzie zza gó r, zaczyna się prawdziwa ekstrawagancja - aktywnoś ć gejzeró w w najwyż szym punkcie. W każ dym miejscu (nawet pod stopą ) moż e eksplodować fontanna wrzą cej wody o wysokoś ci do 50 metró w.
Ze wzglę dó w bezpieczeń stwa spacer tylko obok przewodnika i obserwowanie powinno odbywać się za specjalnymi kamiennymi barierkami blokują cymi (bywał y przypadki, kiedy bardzo ciekawscy turyś ci dostawali fontanny wody w twarz i na ciał o, a woda miał a +90 stopni i wrzą ca para ! ). Gejzery wracają do normy za 30-40 minut, potem nasi przewodnicy pokryli ł ą kę na ś niadanie - kawa bardzo się przydał a, jedli bardzo ciasno, pł ywali w gorą cym ź ró dle - i w drodze (spanie jak sł onie, skrę ty i drż enie w Figa). Lunch - i do miejsca docelowego, hotelu Calama's Park Calama (www. parkcalama. cl, przyzwoite 4*). Odbyliś my wszystkie przejazdy nowymi Toyotami, kierowcy fajni, ale niepotrzebnie przestrzegają wszystkich zasad ruchu drogowego: nawet na prostej drodze, bez jednego samochodu w okolicy, przy widocznoś ci 20-25 km, zatrzymują się przy znakach iw peł ni speł niają ich wymagania, w skró cie z popiersiem.
Serdecznie poż egnaliś my kierowcę i przewodnika (wesoł o chł opaki, ale widzicie wczoraj, ż e jeszcze pili naszą wó dkę , to był o takie zł e dla dziewczyny). Na kolację nie wychodzili z siebie - hotel znajduje się.5 km od lotniska, bogaty bufet za 12 USD - czego jeszcze potrzebujesz? Rano zawieziono nas taksó wką (zamiast transferu z przewodnikiem, ale nie obchodzi nas kto ma szczę ś cie, to nic nie kosztuje) i witamy na lotnisko Santiago, któ re na koniec wycieczki stał o się dla nas domem . Zabrali walizkę z magazynu, odprawili się na lot mię dzynarodowy, a potem telefon - Ricardo nas poż egna (przecież nie jest zobowią zany, ale uró sł wraz z nami swoją duszą! ). Paliliś my przed lotem, pocał owaliś my się - do widzenia Chile! Dutik w Santiago to po prostu cud – nigdzie indziej nie widział am takich cen: kosmetyki na 2.
3 razy niż sza niż w naszym kraju i krajach europejskich, 50% zniż ki na okulary Giorgio Armani z bież ą cego sezonu (w efekcie 100$ lub 3 razy taniej niż na wyprzedaż y ś wią tecznej w San Marino i Rzymie), skó rzana torba Guerlain sezon jesień - zima 2008/2009 - 530$ i portfel 125$, a standard wszystkich sklepó w wolnocł owych "Absolut" - 11$ (kiedyś myś lał em, ż e najtań sze w Hurghadzie to 17$, a w Siem Reap 19$ Kupiliś my lokalną czekoladę , wcią ż niezmierzone magnesy i wszelakie bzdury . Pamię taj ludzie , na tranzycie zabiorą cał ą wó dkę ! Wię c wzię liś my tylko litr wó dki na dobry sen . Nie był o ani jednego pustego miejsce w samolocie (a takż e w drodze tam, chociaż.3 loty odleciał y z Madrytu prawie jednocześ nie w Santiago) i po 14 godzinach - Madryt, dokowanie po 3 godzinach i rodzime Domodiedowo. Pierwszy telefon został wykonany do znajomego, któ rego atutem wyraż enie to "chilijski frajer" - wyjaś nił a jej, ż e Chilijczycy to bardzo ł atwowierni ludzie, wcią ż mają nasze socjalistyczne " prawo telefoniczne - jestem od Iwana Pietrowicza.
Wyniki wycieczki: za 16 dni – 3.5 tys. km pojazdami lą dowymi, pieszo – poniż ej stu kilometró w i 55 tys. km (w sumie wedł ug danych z każ dego lotu) na 11 lotó w i tylko 7 osó b Rosjan w drodze powrotnej z Madrytu do Moskwy (2 z Argentyny w kompletnym szoku od policyjnej eskorty na cał ym terytorium i 5 zadowolonych nurkó w z Kostaryki). Tranzyt przez Iberię przez Madryt (6 godzin z Moskwy do Madrytu i jest palarnia w terminalu), poł ą czenie 3.5 godziny (wygodne - w jednym terminalu, nie jak paryski Charles de Gaulle) i 14-45 do Santiago (lot nocny - spać jak sł oń , fotele to nasza klasa biznesowa, jedzenie bez zarzutu). Kompletny szok - stewardesy Iberii są stare i przeraż ają ce, po prostu Freken Bock. Jak się okazał o, z powodu kryzysu kierownictwo Iberii zatrudnił o emerytowane stewardesy z wypł atą.50% pensji.
Oddzielnie należ y zwró cić uwagę na profesjonalizm wszystkich pracownikó w firmy LAN (wszystkie loty krajowe w Chile):
- po 2 minutach od przystanku samolotu - wyjś cie na trap, po 10 minutach - bagaż jest serwowany, uś miechy, brak grubiań stwa, ALE nie wszyscy rozumieją angielski (musiał em umó wić się na wystę py z mimiki i gestó w - fajnie, bę dziemy się ś miać , baw się dobrze - nikt cholerna rzecz nie rozumie);
- kompletny dreszczyk emocji! Na wszystkich lotniskach znajdują się elektroniczne terminale do odprawy (na zewną trz zwykł y bankomat, wpisujesz kod elektroniczny (wskazany na zakupionych biletach elektronicznych/kolumnie kodu rezerwacji) i 3 dni wcześ niej rejestrujesz się na lot opł acony z powrotem w Moskwie z moż liwoś cią wyboru miejsca w kabinie.
Niestety nikt nie wiedział , ż e moja có rka i ja zrealizujemy jakiś plan przebiegu lotu tej firmy i zaoferują nam (chociaż ostatniego dnia naszego pobytu w Chile, przy wylocie z Calamy) 3-dniowy urlop na koszt linii lotniczej LAN w dwó ch (zakwaterowanie w hotelach Holiday Inn na lotniskach ze ś niadaniem): za 299 USD w Rio de Janeiro (Brazylia) i 199 USD w Limie (Peru).
Czuliś my się jak frajerzy - gdybym znał wpisowe, mieszkał bym w Soczi - w koń cu wystarczył o tylko zrobić.30-dniową wizę wielokrotną do Chile po przybyciu na miejsce za 20 dolcó w) i dopł acić.100 USD za zmianę terminu odlotu i poł ą czenia na rejs mię dzynarodowy (wykonane w lewym oknie na 3 pię trze hali odlotó w). Konkluzja: moż na odwiedzić Brazylię za 270 USD za osobę lub Peru - za 170 USD ludzie wycią gnijcie wł asne wnioski!!!
PS Jeś li lubisz wyważ one, spokojne ż ycie - ta wycieczka nie jest dla Ciebie, ś pij na plaż y gdzieś w Egipcie i ciesz się bliskoś cią swoich rodakó w!