Poza konkurencją lub szwajcarsko - włoska doskonałość (część 2)
Dzień trzeci: Szwajcaria! ! ! Kraj, w któ rym zakochał am się od pierwszego wejrzenia! ! !
A wię c: czas lokalny jest 8.00 i wyjeż dż amy do Zurychu (odległ oś ć od Bobingen to 280 km. ) Za oknem już wspaniał e gó rskie pejzaż e majestatycznych Alp, pię kno ł ą k i jezior, i witają nas przez mał y „raj” na ziemi - Szwajcaria! Nie mogliś my się oprzeć , by zatrzymać się w drodze i uchwycić cał e to pię kno.
Zainspirowani scenerią za oknem i fascynują cą opowieś cią o Szwajcarii, o godzinie 11.00 docieramy do Zurychu. A pierwszą rzeczą , na któ rą zwracasz uwagę , jest czyste gó rskie powietrze. A nasza znajomoś ć z Zurychem, jak zawsze, zaczyna się od zwiedzania. Naszym przewodnikiem był a Valeria, cudowna przewodniczka z ogromną wiedzą , któ ra tak barwnie i fascynują co opowiedział a nam o kraju gó r i jezior Szwajcarii, o Zurychu i jego tradycjach, ż e miasto po prostu nas zafascynował o.
Naszą wycieczkę rozpoczę liś my od poznania starego miasta, czyli Alstadt, jak to się nazywa - to najstarsza czę ś ć Zurychu z mał ymi, starymi uliczkami przesią knię tymi duchem ś redniowiecza, rok budowy jest napisany na domach są nawet domy zbudowane w X wieku.
Moż esz nawet umyć twarz i napić się wody z fontanny, któ rej w Zurychu jest duż o. Nawiasem mó wią c, woda jest wszę dzie idealnie czysta, a mieszkań cy piją wodę bezpoś rednio z kranu, a takż e z fontann na ulicy.
W tym domu mieszkał Lenin.
Tu obowią zkową czę ś cią programu jest wizyta w cukierni czekoladowej, któ rej wszę dzie jest sporo, zajrzeliś my też do jednej z nich. Ceny w Zurychu na wszystko, powiem Ci „nie folgować ”, ale to przecież zrozumiał e kapitał finansowy, ale i tak tych smakoł ykó w trzeba spró bować , bo szkoda być w Szwajcarii i nie pró bować sł ynna szwajcarska czekolada.
Dwie wież e wznoszą się nad Zurychem - to koś ció ł ś w. Piotra i Fraumü nster.
Koś ció ł ś w. Piotra jest bardzo majestatyczny, podobnie jak dawny klasztor Fraumü nster. Dalej idziemy pod gó rę i docieramy na taras widokowy Lindenhof, ską d widać miasto i rzekę Limmat, któ ra przepł ywa przez cał y Zurych.
Schodzimy z powrotem i idziemy w stronę jeziora, a teraz pojawia się przed nami Fraumunster.
Ale gł ó wnym koś cioł em Zurychu i jego symbolem jest dwukopuł owa katedra Grossmü nster.
Gł ó wna ulica Zurychu to Bahnhofstrasse, jest to ruch pieszy, nie jeż dż ą po niej samochody, tylko transport publiczny (jeś li nic nie pomylił em)
Idziemy wzdł uż Bahnhofstrasse i wychodzimy na plac przy jeziorze - Burkliplatz.
turpravda.pl/nowość/3/800x600/00/01/57/49/1574987.jpg" /> Tak. . . stolica finansowa naprawdę zna swoją wartoś ć , Zurych to naprawdę miasto spokojne i wyważ one. Mimo ż e był a niedziela, w mieś cie był o zaskakują co cicho i wybraliś my się na spacer wzdł uż jeziora (odką d skoń czył się przeglą d i dostaliś my kilka godzin wolnego czasu). Dalej jezioro rozrosł o się , tworzą c coś w rodzaju parku i plaż y, gdzie okoliczni mieszkań cy spokojnie odpoczywali i pł ywali. artyś ci niezależ ni budowali dziwaczne kompozycje kamienne. Postanowiliś my też doł ą czyć do wczasowiczó w i sprawdzić temperaturę wody (woda był a nawet bardzo ciepł a), szkoda, ż e nie zabraliś my strojó w ką pielowych, bo inaczej na pewno popł ywalibyś my.
Z molo moż esz popł yną ć ł ó dką i pospacerować po jeziorze.
Ale ponieważ mieliś my ograniczony czas (to delikatnie mó wią c), ł ó dź nie ś wiecił a dla nas.
Có ż , to wszystko. Zurych w 4 godziny to oczywiś cie hazard, ale nic nie moż na zrobić . Istniał a pokusa, by zostać w Zurychu do wieczora, ale pokusa, by zobaczyć Lucernę , był a wię ksza. A teraz za 28 euro o godzinie 15.00 jedziemy na fakultatywną wycieczkę do samego centrum Szwajcarii - bajecznej Lucerny. Naprawdę wchł onę ł a wszystkie walory kraju – malownicze, krę te jezioro, antyczną architekturę w stylu „miasta z piernika” i wysokie Alpy. 60 km. Po drodze jesteś my w Lucernie, a ta sama urocza Valeria jest z nami.
Cał a trasa przebiega przez starą czę ś ć miasta, trzeba duż o biegać , pod gó rę , z gó ry, ale kogo to teraz obchodzi?
Znakiem rozpoznawczym Lucerny, a takż e jej gł ó wnym zabytkiem, jest rzeź ba „Umierają cy lew”. Został wzniesiony na cześ ć ż oł nierzy Gwardii Szwajcarskiej. Mark Twain powiedział o nim – „to najsmutniejszy posą g z kamienia”.
Nastę pnie odwiedzamy kolejny obiekt, któ ry zasł uguje na uwagę – jest to koś ció ł ś w. Leodegara. Jego nazwa pochodzi od patrona miasta. Ł ą czy w sobie elementy gotyckie i renesansowe.
I nagle obraz jest jak z bajki. . . wydawał o ci się , ż e jesteś w bajkowej krainie. . . 58/1575827.jpg" style="height: 533px; width: 800px" />
To Most Mł yń ski - najstarszy drewniany kryty most w Europie - Kappelbrü cke, jak nazywają go Szwajcarzy. Cał oś ć jest namalowana freskami lub obrazami na temat „tań ca ś mierci”. Dlaczego wybrano taki motyw do malowania, nie rozumiał em, ale moż e sł uchał em.
Tutaj zbudowano wież ę ciś nień . Prą d jest bardzo silny, są nawet ś luzy, któ re okresowo otwierają się i zamykają . A stą d widać najstarszy budynek w mieś cie – to koś ció ł jezuitó w, zbudowany w stylu barokowym.
A wszystkim turystom pokazano taką wież ę z zegarem. To Stary Ratusz w Lucernie, któ ry ma bardzo ciekawą historię . A dziś jest to muzeum opowiadają ce o historii Lucerny. Ale muzeum wcale nie jest nudne, jest nawet stał a wystawa „Muzeum Zabawek”, gdzie jest interesują ca dla wszystkich, zaró wno dzieci, jak i dorosł ych.
A w samym centrum starego miasta na placu Kappelplatz znajduje się Fontanna Fritscha. Jest to najstarsza fontanna w Lucernie (zbudowana w 1581 r. ) i był a pierwszym budynkiem poza murami twierdzy i jest poś wię cona legendarnemu mieszkań cowi miasta.
Szczerze, wszystko jest bardzo bajeczne. Lucerna ze swoimi domkami dla lalek na wą skich, czystych uliczkach to tylko uczta dla oczu! Wiele domó w ma freski, któ rymi mieszczanie dekorowali swoje domy, są bardzo kolorowe.
Oto jeden z takich jasnych domó w „Fasnacht”, freski na nim przedstawiają bohateró w miejscowego karnawał u. A kto nie moż e dostać się na karnawał , moż e spró bować go odwiedzić , po prostu patrzą c na zdję cia.
Mó wią też , ż e zdecydowanie powinieneś wspią ć się na gó rę Pilatus, ską d otwiera się oszał amiają ca panorama, ale byliś my bardzo ograniczeni czasowo i niestety… gó rami nastę pnym razem.
A w wolnym czasie udał o mi się trochę podziwiać jezioro, porozmawiać z miejscowymi ł abę dziami, któ re tutaj, jak wszyscy Szwajcarzy, są bardzo majestatyczni, dumni i spokojni.
Có ż , ostatnią czę ś cią naszego programu był y zakupy, czyli kupowanie przynajmniej kilku prezentó w do domu.
Przewodnik doradził najł atwiejszą opcję , pieszo do stacji (dosł ownie 15 minut od koń ca recenzji) i są tam 2 duż e supermarkety, w jednym moż na kupić alkohol, ale tam wszystko inne jest droż sze, a w drugim te same produkty są tań sze, ale nie ma alkoholu. Kupiliś my czekoladę „Sprungli” i „Tablerone” (w postaci szwajcarskich Alp), polecają też „fry”, „nestle”, „lindt”. Có ż , jak być w Szwajcarii i nie przynosić szwajcarskiego sera. Za radą tej samej Valerii kupiliś my sery alpejskie i bergkese (tak to brzmi po rosyjsku), są to tradycyjne sery z mleka krowiego gó rskiego, mają chronioną jakoś ć ChNP (ceny od 4.5 do 6 euro za 200.250 gramó w). Sery są bardzo smaczne, spró bowaliś my w domu, wszystkim się podobał y. Kupiliś my też sł ynny szwajcarski ser z duż ymi dziurami - Emmental, też mi się podobał (ale generalnie jestem mił oś niczką sera, wię c mogę mieć bardzo subiektywne zdanie, bo mó j mą ż powiedział , ż e ser jest jak ser).
Doceniana jest ró wnież wiś niowa nalewka „Kirsch” (ale jest mocna, zasadniczo brandy). Na pamią tkę turyś ci kupują pozytywki w postaci domu - chaty, krowy z dzwonkami ze szkł a i porcelany, ktoś kupuje wysokiej jakoś ci szwajcarskie zegarki, noż e są ró wnież poszukiwane wś ró d turystó w, a ogó lnie reszta jest wszelkiego rodzaju ś mieci, jak mó wi mó j mą ż ( wię c nadal kupujemy coś w dziale gastronomicznym, ale poza tym ograniczamy się do magnesó w na lodó wkę ).
Nie udał o nam się zjeś ć lunchu w Szwajcarii, zjedliś my kanapki w autobusie w drodze z Zurychu do Lucerny. Wedł ug ankiety przeprowadzonej w autobusie, okazał o się , ż e wszyscy mieli „wpadkę ” z obiadem, ale to niestety wady takich wycieczek autobusowych.
Generalnie to Szwajcaria w jeden dzień – kalejdoskop wydarzeń , emocje szaleją , mó zg nie ma czasu na przetwarzanie informacji, jesteś w euforii… Ale dzień się skoń czył , ale nadal potrzebujesz dostać się na miejsce na nocleg.
Wsiadamy do autobusu i jedziemy do Francji do pię knego miasta Annecy. Odległ oś ć do Annecy wynosi 260 km. i okoł o 23:00 docieramy do hotelu Comfort Suites Anncy Seynod 3*. Hotel jest cał kiem przyzwoity, ś niadanie też . Jakoś tak. Jesteś my we Francji.
Zacznij tutaj:
Cią g dalszy tutaj: