EUROPEJSKIE FAJERWERKI – SPEKTRUM DOŚWIADCZEŃ (CZĘŚĆ DRUGA)

26 Październik 2010 Czas podróży: z 10 Lipiec 2010 na 24 Lipiec 2010
Reputacja: +3061.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Dosł ownie tuż za rogiem wchodzimy do (jak na począ tku myś lał em) sklepu ze sł odyczami. Ciasta, ciastka i inne sł odycze z. . . mydł a. Oznacza to, ż e wyglą dają jak jadalne, ale są mydł em. Zapachem odpowiadają ró wnież sł odyczom - ciasto czekoladowe pachnie czekoladą i niczym wię cej. Anyuta od razu przycią gnę ł a mnie jako tł umaczkę i zaczę ł a systematycznie oprowadzać po sklepie. Nie bardzo rozumiem ró ż nicę mię dzy mydł em a mydł em z peelingiem, peelingiem, tylko kaflami olejnymi i innymi perwersjami. Dlatego tł umaczenie był o bardzo przybliż one. Konsultantka dł ugo nacierał a skó rę Anyuty jakimiś miksturami, zademonstrował a dział anie kul do ką pieli (mę ż czyznom wyjaś niam, ż e gdy wrzucisz do wanny kulkę wybranego rodzaju, wtedy cał a woda moż e stać się musują ca, czekoladowa, zł oty itp. ). Wyglą dał o jak magia. Po pó ł godzinnej demonstracji my (a dokł adniej jeden z nas ; ) kupiliś my dwa rodzaje mydł a i dwie bomby. Mydł o w cenie od 4 do 15 euro za kilogram, bomby od 3 do 10 za sztukę . Anyuta wychodzi w ś wietnym nastroju, po prostu promienieją c.

Idziemy jeszcze kilka godzin, idziemy do sklepu z serami. Wcześ niej czę stowano nas serami kupionymi w Holandii, a smak bardzo nam się spodobał . Wybraliś my sery doś ć szybko - po prostu znaliś my dokł adną nazwę tych, któ rych potrzebowaliś my. Sprzedawano też specjalny nó ż do seró w, ale kroi on tylko holenderskie (produkowane w Holandii) i nie kroi produkowanych przez nas seró w, tylko kruszy. Dlaczego tak, nie wiem, chyba ró ż ne technologie gotowania…


Siadamy na ł awce i jemy przeką skę . Naprzeciw nas, na brzegu kanał u, zaparkowany minibus Ford. Stoi ró wnolegle do kanał u, mię dzy dwoma drzewami, a odległ oś ć do każ dego z nich, zaró wno od maski, jak i od tylnego zderzaka, wynosi nie wię cej niż.10 (!! ! ) cm. Kierowca wirtuoz! Zastanawiam się , ile czasu zajmuje mu zawiezienie go tam? Przejeż dż a wó z cią gnię ty przez parę koni. Woź nica patrzy przed siebie z przymknię tymi oczami z absolutną oboję tnoś cią , wydaje się , ż e same konie znają drogę i prowadzą wó z.

Bycie w Amsterdamie i nie spró bowanie produktó w z jego kawiarni jest bluź nierstwem! To wł aś nie powiedział em Anyucie. Po kró tkiej debacie postanawiamy wejś ć i zamkną ć tę lukę . Pamię tają c o wskazó wkach przewodnika, ż e ​ ​ lepiej pró bować pojedynczo, „odważ nie” zgł aszam swoją kandydaturę ! Anyuta (już nie pł oną ca chę cią wypró bowania tego produktu) od razu się zgadza. Niektó re z nieś miał ych pytań mojej ż ony z serii - co mam z tobą zrobić , jeś li bę dziesz awanturniczy - ł atwo i naturalnie odsuwam na bok - zadzwonisz na policję ! Anyuta patrzy na mnie podejrzliwie i mó wi - po prostu spró buj ź le się zachowywać , zał atwię to za Ciebie, sam zadzwonisz na policję ; ! Ż artowaliś my i to wystarczy. Idziemy do pierwszej napotkanej kawiarni. Kawiarnia jest jak kawiarnia, tylko zapach jest nieprzyjemny. Biorą c pod uwagę , ż e moja ż ona i ja w ogó le nie palimy, każ dy zapach papierosó w jest dla nas nieprzyjemny. Palenie marihuany jest moż liwe tylko dla tych, któ rzy w ogó le palą (trzeba wdychać i trzymać dym konopi tak dł ugo, jak to moż liwe, co jest absolutnie niemoż liwe dla osoby niepalą cej). Wybieram z menu „ciasto specjalne”, czyli babeczkę z zioł ami. Somnambulistyczny Afro-Holender przynió sł babeczkę w kilka minut i wzią ł.12 euro. Anyuta podejrzliwie patrzy na tę kulinarną kreację .

Biorę ciasto i rozbijam na kawał ki. Trochę zielonkawego odcienia. Smakuje jak niedogotowany. Szybko koń czę jeś ć resztki, Anyuta patrzy na mnie z niedowierzaniem. Efekt pojawia się za pó ł torej godziny. Dopó ki wyjdziemy, zobaczymy. Kusił o mnie, ż eby zrobić coś dziwnego (to nie z ciasta, tylko z przyzwyczajenia), ż eby przestraszyć Anyutik, ale patrzą c na jej napię te spojrzenie, postanawiam nie ż artować dla dobra jej nerwó w.

Naszym nastę pnym przystankiem był Teatr Porno Casa Rosso. Anyuta i ja toczyliś my gorą ce kł ó tnie o to, czy iś ć , czy nie, ale i tak namó wił em ją , ż eby poszł a do tego gniazda rozpusty; . Stajemy w kró tkiej kolejce, pł acimy 60 euro, a oni wpuszczają nas do ś rodka. Przechodzimy do hali, w któ rej trwa przedstawienie. Nawiasem mó wią c, trwa on cał ą dobę , wię c moż esz przyjś ć o każ dej porze. Spektakl pozostawił mieszane wraż enia. Z jednej strony, jakbyś siedział na planie niemieckiego porno z lat dziewię ć dziesią tych, czujesz się jak podglą dacz. Z drugiej strony wszyscy „aktorzy” wykonują swoje liczby mechanicznie, bez „ś wiatł a” (z wyją tkiem Afro-Holendra (numer ze wstą ż ką )). Podsumowują c, mogę powiedzieć tak: nie ż ał uję , ż e pojechał em, ale gdybym cofną ł czas, odmó wił bym pó jś cia do tej instytucji.


Drobny deszcz, któ ry padał przez ostatnią godzinę , zaczyna się nasilać . Postanowiliś my poczekać na niego w mał ej kawiarni. Siedzieliś my, jedliś my, odpoczywaliś my, a deszcz się nie koń czy. Postanawiamy udać się do hotelu. Zaczyna dział ać na mnie „specjalne ciasto” – ciał o stał o się lekkie i chcę wystartować . Ale efekt jest raczej sł aby (przynajmniej spodziewał em się wię cej). Wychodzimy iw deszczu udajemy się na przystanek tramwajowy. W mię dzyczasie deszcz się skoń czył i… zaczę ł a się ulewa! Niebo jest zachmurzone chmurami i nie widać ż adnych luk. Ponieważ jesteś my już mokrzy, nie kupujemy parasola i biegniemy na przystanek.

Zasł ona wody rozstą pił a się przed nami, a my przelecieliś my pod baldachimem na przystanku autobusowym. Strzą samy wodę z wł osó w i rozglą damy się . Blisko nas jest mię dzynarodowy - dwie dziewczyny o azjatyckim wyglą dzie pró bują uzyskać wzajemnoś ć z nawigatora GPS z mapą Amsterdamu, korpulentna Niemka i chuda Niemka z niesmakiem oddalają się od wszystkich i gdzieś dzwonią , para Polakó w wpatruje się w odległ oś ć , wypatrują c tramwaju. Mamy w rę kach hotelową mapę miasta. Na szczę ś cie doś ć szczegó ł owe i pokazują ce numery tramwajó w prowadzą cych do hotelu. Niestety nie ma bezpoś redniej trasy i szukam w przybliż eniu odpowiedniego numeru tramwaju. Dziesię ć minut pó ź niej przyszedł nasz numer i weszliś my frontowymi drzwiami.

Tramwaj posiada osobne drzwi do wjazdu i wyjazdu. Mijamy kilka przystankó w, nikt do nas nie zbliż a się , a wyjeż dż ają cy kł adą jakieś magnetyczne kupony na bramce wyjś ciowej. Podchodzę do kierowcy, wycią gam pię ć euro i dwadzieś cia centó w, aw zamian otrzymuję dwa ż ó ł te kupony. Odebrane, stoją ce, zastanawiają ce się , co dalej. Stoją ca obok mnie starsza kobieta z lekkim uś miechem wzię ł a ode mnie bilety i trzymał a je przez bramkę wejś ciową - zarejestrowana. Wyglą da na to, ż e w Amsterdamie jest sporo mą drych ludzi takich jak ja, a mieszkań cy zawsze chę tnie pomagają przyjezdnym. Dzię kuję...Wracam do ż ony, zapewniam, ż e wszystko jest w porzą dku i jedziemy legalnie ; . Za zaciekanymi szybami ulewa nie ustaje. W koń cu docieramy na przystanek autobusowy, gdzie musimy się przesią ś ć . Daję Anyucie kupon i każ ę jej powtó rzyć moje dział ania. Zatrzymujemy się , przepuszczamy voucher przez koł owró t, zapala się zielone ś wiatł o, dotykam koł owrotu, a potem Anyuta (boi się zostać w tramwaju) wycią ga rę kę i kilkakrotnie przecią ga voucher nad czujnikiem! ! ! Patyczki do choinek, kobieta i sprzę t! ! ! Po co? Stoimy na przystanku, zastanawiam się , czy jej bilet zadział a w innym tramwaju. . . Już nawet nie chowamy się przed deszczem, tylko stoimy na przystanku i czekamy na nasz tramwaj. Nie musieliś my dł ugo czekać i "wpł ywamy" do pustego tramwaju. Przy wejś ciu wykonujemy kupony: mó j pracował , mojej ż ony już nie ma. Abydno. . . Arabski dyrygent spoglą da na nas sennie, nie wykazują c zainteresowania. No dobrze, przejedziemy kilka przystankó w. Przyjechaliś my, wyjeż dż amy.

Anyuta zdję ł a sandał y i plują c na wszystkich, szł a boso przez kał uż e. Daję jej klapsa. Gdzie jest hotel, nie jest do koń ca jasne, podchodzę do postawnego mę ż czyzny w postaci ochroniarza na dworcu autobusowym i dostaję przybliż ony kierunek ruchu. Wę drujemy w ulewie do hotelu, przejeż dż ają ce samochody sympatycznie nas sygnalizują . Nasz poglą d jest oczywiś cie mizerny… Dzię ki Bogu aparat ma wodoodporną obudowę , prawdopodobnie jedyną suchą rzecz, jaką mamy. Moż esz zobaczyć hotel, kolejne pię ć minut i jesteś my w holu.


Dziewczyna w recepcji wydaje kartę i przesuwa Anyucie pudeł ko serwetek. Nie, nie potrzebujemy serwetek, ale rę czniki, najlepiej wię cej; Dzię kuję i idź do pokoju.

Suszenie, rozgrzewanie. Muszę wypić coś gorą cego, schodzę na dó ł . Sandał y wysychają , innych butó w nie mam (nie lubię nosić za duż o), wię c chodzę boso. Wychodzę z windy, idę do recepcji, chcę zapytać , gdzie jest bar. Woł am do dziewczyny, ona podskakuje ze strachu. Wyglą da na to, ż e ze wzglę du na to, ż e szł a boso, nie usł yszał a, jak podchodzę do lady. Przepraszam. . . Dziewczyna wskazuje mi wł aś ciwy kierunek do baru, idę tam, biorę dwie kawy. Przechodzą c obok recepcji, widzę , ż e wszyscy w holu patrzą na moje bose stopy. Szybko wskakuję do windy i idę do swojego pokoju. Wystarczy mi dzisiaj przygó d, odpoczynku i snu przed jutrzejszą wycieczką...

Wstań , ć wiczenia, ś niadanie. Podczas ś niadania zwracamy uwagę na parę z naszej grupy – starannie kł adą smaż ony boczek na chlebie i pakują gotowe kanapki do torby. Po spakowaniu prowiantu zbierają owoce do torby i ł adnie wychodzą pod niechę tnymi spojrzeniami kelneró w. Panie jak przekazać ludziom, ż eby przebrną ć z informacją , ż e bufet to jedzenie W RESTAURACJI, a nie moż liwoś ć ogrzania się razem z Wami! ! ! W koń cu to to samo, co przyjś cie w odwiedziny, zafunduj sobie stolik, a kiedy wychodzisz, zabierz ze sobą to, co został o ze stoł u ! ! ! Dobra, każ dy ma swoje wł asne zrozumienie zasad przyzwoitoś ci...

Dziś mamy wycieczkę o nazwie „Wielka Holandia” (35 euro za osobę ). Postanowiono wybrać się na tę wycieczkę przed wyjazdem. Nie moż na był o przegapić okazji, aby zobaczyć wszystkie gł ó wne miasta Holandii wraz ze zwiedzaniem ich zabytkó w! Odbió r w autobusie, zał adunek, odjazd. Chmury pł yną po niebie, my patrzymy na nie ostroż nie, pamię tają c wczorajszą powó dź (patrzą c w przyszł oś ć powiem, ż e nie padał o).

Pierwszy w kolejce był Rotterdam. Miasto o smutnej historii i pię knym teraź niejszoś ci.


Rotterdam strasznie ucierpiał podczas II wojny ś wiatowej, bardziej niż inne miasta w Holandii ze wzglę du na swoje znaczenie gospodarcze i strategiczne. 14 maja 1940 r. podczas niemieckiego nalotu zniszczono i spalono cał e miasto i czę ś ć przedmieś ć : zginę ł o 2.000 mieszkań có w, zniszczono 24 koś cioł y, 500 hoteli i restauracji, najważ niejsze zabytki miasta, m. in. synagoga, szkocki koś ció ł , budynek firm wschodnioindyjskich. Pó ź niej co najmniej 125 nalotó w alianckich, któ re chciał y wypę dzić Niemcó w z miasta, przyniosł o wię ksze zniszczenia i straty. We wrześ niu 1944 roku, przed ofensywą aliancką , dowó dztwo niemieckie wysadził o 7 km nasypu z dokami i praktycznie unieruchomił o porty (wedł ug Otdysh. ru).

Po drodze zapoznaliś my się z arcydzieł ami architektury. Budynki o najdziwniejszych kształ tach i kolorach (wydaje się , ż e niektó re projekty powstał y wł aś nie w kawiarniach ; ). W Rotterdamie spotyka nas przewodnik Vladimir - nasz przewodnik na tę wycieczkę .

Domy kostki. To znak rozpoznawczy Rotterdamu. Autorem tych surrealistycznych domó w jest Peter Blom. Kiedyś przyszł o mu do gł owy – ludzie powinni ż yć w zgodzie z naturą , wię c trzeba to zbliż yć . Domy został y zaprojektowane na wzó r drewna. Zewnę trznie przypominają kostki umieszczone na rogu. Wą skie pię tro, kolejne dwa mieszkalne. Schody w takim domu przypominają symulator dla przyszł ych mistrzó w olimpijskich – są tak strome i krę te. Lepiej nie patrzeć na okna z kacem, ich kształ ty są tak dziwaczne. Kilka domó w ł ą czy się w kolonię z wł asnym prywatnym dziedziń cem. Domy te w wię kszoś ci zamieszkane są przez mł ode rodziny bez dzieci. Z reguł y, jeś li w rodzinie pojawi się dziecko, rodzice sprzedają dom i kupują mieszkania bardziej odpowiednie do ż ycia rodzinnego. Koszt jednego takiego domu waha się od dwustu do dwustu pię ć dziesię ciu tysię cy euro (dla Holandii to drogie mieszkanie). Popyt na te domy jest stał y i nie ma problemó w ze sprzedaż ą . Niektó rzy mieszkań cy prowadzą wycieczki do domu (od dwó ch do pię ciu euro na osobę ). W infrastrukturze tych kompleksó w znajdują się sklepy, fryzjerzy i inne przydatne punkty. Niektó rzy urzą dzają pod domami ogró dki, wyglą da to bardzo pię knie. Ogó lnie to ciekawe, ale mł odzi ludzie o dobrej sprawnoś ci fizycznej muszą tu mieszkać  . Ten sam architekt zaprojektował oł ó wkowy dom, stoją cy nieco dalej. Budynek naprawdę przypomina gruby, starannie naostrzony oł ó wek.

W pobliż u tych domó w stoi pierwszy drapacz chmur w Europie – Hett Witte Hayes, wybudowany w 1898 roku. Jego wysokoś ć to (niemoż liwe nawet do wyobraż enia) aż.45 metró w! Dom wyposaż ony jest w windę , któ ra nadal dział a.


W porcie zbadaliś my opuszczony nasyp. Liczba statkó w jest nieobliczalna. W pobliż u komisariatu zaparkowane są samochody patrolowe (WV Polo). Samochody są pomalowane na jasne kolory z misternymi wzorami. Gdyby nie migają ce ś wiatł a na dachu, nigdy nie zgadlibyś cie, ż e to policja. Stoją c spokojnie obok, policjanci machają do nas na powitanie. Machamy w odpowiedzi, a ja, z dala od grzechu, wyjmuję kamerę ; .

W pobliż u portu znajduje się budynek z duż ym napisem „Nowy Jork”. Budynek ten należ ał do pielgrzymó w, któ rzy udali się do Nowego Jorku w latach trzydziestych i czterdziestych ubiegł ego wieku. Ogó lnie rzecz biorą c, wszystko w mieś cie, w taki czy inny sposó b, jest zwią zane z morzem, portem i handlem. Jak mó wią Holendrzy, Rotterdam to pię kne miasto bez duszy. W tym mieś cie naprawdę nie ma w Amsterdamie poczucia wakacji i lenistwa. Opuszczamy to miasto bez wię kszych emocji i kierujemy się do Delft.

Miasto Delft sł ynie przede wszystkim z fabryki niebiesko-biał ej porcelany.

Porcelana Delft (hol. Delfts blauw) - porcelana w niebiesko-biał ej kolorystyce, produkowana w mieś cie Delft (Holandia) i jest jednym z symboli miasta i popularną pamią tką .

Pojawienie się masowej produkcji ceramiki datuje się na XVII wiek, kiedy Delft przeż ywał o „zł otą epokę ” zwią zaną z rozwojem handlu morskiego. W mieś cie znajdował o się jedno z sześ ciu oddział ó w Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, któ rej statki przywoził y do ​ ​ kraju pró bki niebiesko-biał ych i polichromowanych produktó w z Dalekiego Wschodu. W tym czasie garncarze z Delft nie mieli wystarczają cej iloś ci gliny i byli zmuszeni ją sprowadzać , a do 1640 roku tylko dziesię ciu garncarzy mogł o wstą pić do gildii ś w. Ł ukasza. Wzrost produkcji ceramiki spowodowany był pogorszeniem się jakoś ci wody rzecznej wykorzystywanej w browarach, co doprowadził o do zamknię cia browaró w i powstania na ich miejscu warsztató w garncarskich (niektó re browary ucierpiał y ró wnież po wybuchu prochu strzelniczego). sklepó w w 1654 r. , co spowodował o poważ ne zniszczenia w mieś cie).


Dostawa porcelany z Chin był a obarczona licznymi trudnoś ciami (np. w 1745 roku szwedzki ż aglowiec Kompanii Wschodnioindyjskiej, przepł yną wszy dziewię ć set metró w do portu, wpadł na podwodną skał ę i zatoną ł z ł adunkiem chiń skiej porcelany ), zapewnił o to wzrost popytu i umocnił o pozycję garncarzy z Delft, a po 1650 r. ich wyroby opatrywano nie tylko znakiem fabrycznym, ale takż e znakiem indywidualnego garncarza.

Cechą porcelany Delft był o wielokrotne glazurowanie przezroczystym szkliwem oł owianym oraz koń cowe wypalanie w niskich temperaturach, co zbliż ał o wyró b do fajansu. Gł ó wnymi wytwarzanymi produktami był y kafle do okł adzin ś ciennych i piecó w kaflowych, a takż e zastawa stoł owa i przybory dekoracyjne. Rzemieś lnicy z Delft naś ladowali popularne w Europie dekoracje z niebiesko-biał ej chiń skiej porcelany. Opró cz chiń skich rysunkó w rzemieś lnicy dekorowali swoje wyroby tradycyjnymi holenderskimi pejzaż ami, scenami biblijnymi i kompozycjami kwiatowymi.

Upadek porcelany Delft nastą pił pod koniec XVIII wieku ze wzglę du na rosną cą popularnoś ć angielskiej ceramiki kremowej. Holenderscy rzemieś lnicy zaczę li zamykać swoje warsztaty, nie mogą c konkurować z angielskimi fabrykami, któ re zamiast malowania rę cznego wykorzystywał y druki. W 1876 roku dwó ch holenderskich przedsię biorcó w wznowił o produkcję porcelany w Delft, otwierają c Royal Delft Porcelain Manufactory.

Biał o-niebieska gama produktó w malarskich mistrzó w Delft został a skopiowana w Rosji w fabryce fajansu zał oż onej przez A. Grebenshchikova w 1724 roku, a nastę pnie posł uż ył a jako motyw dla wyrobó w ceramicznych Gzhel (wedł ug Wikipedii).

Autobus zatrzymał się przed niepozornym budynkiem. Skromne wejś cie, ż adnych wielkich znakó w. Idziemy na ś rodek, rok kupuje bilety i jedziemy na ś rodek. To wystawa-muzeum wyrobó w fabryki. Wyroby porcelanowe są bardzo ró ż norodne – talerze, wazony, kafelki, porę cze, chodaki i… obrazy. Obrazy skł adają się z wielu kafelkó w starannie dopasowanych w jeden wzó r. Tematyka obrazó w jest ró ż na, gł ó wnie szkice przyrodnicze i fabryczne. Jeden z obrazó w przedstawia dzieci jadą ce wozem, wedł ug przewodnika dzieci samych artystó w wystę pował y jako modele. Pamię taj na wieki. . .


Wyró ż niamy trzy rodzaje porcelany - rę cznie robioną , rę cznie robioną z skazami i tł oczeniem. Wizualnie ró ż nica nie jest widoczna dla niespecjalistó w, ale ró ż nica w cenie jest zauważ alna dla każ dego. Np. mał a rę cznie robiona tabliczka kosztuje 200 euro, ta sama, ale z jakimś niewidocznym defektem - 100 euro, a tł oczenie tylko 30 euro. Poczuj ró ż nicę ! Każ dy rzemieś lnik obok marki fabryki stawia swoje osobiste. Tam też wybity jest rok produkcji.

Biał o-niebieski kolor wyrobó w uzyskuje się w wyniku specjalnego wypalania. Poradnik na dł ugo wypadł pod wzglę dem chemicznym, ale zrozumiał em jedno, kolor produktu zależ y od czasu ekspozycji w piekarniku – im dł uż ej, tym bogatszy kolor.

Jeden z obrazó w znajdują cych się w muzeum ma ciekawą historię . Obraz „Straż nocna” (o wymiarach okoł o 6x4 metry) został zamó wiony przez zamoż nego kupca na począ tku tego stulecia. Dokonał peł nej przedpł aty i okreś lił termin odbioru. Obraz był rysowany, wypalany i ukł adany w stosy przez okoł o dwa lata. Po zakoń czeniu malowania został starannie zapakowany w celu dostarczenia do klienta. Ale kupiec nigdy nie pojawił się na obrazie (czasy był y niespokojne, statki tonę ł y, piraci okradani, wię c za kilka lat wszystko moż e się zdarzyć ). Po pewnym czasie obraz został zebrany i wystawiony w galerii. Tam wisi do dziś . Ale jeś li jutro przyjdzie ktoś i pokaż e paragon za obraz, to go starannie zapakuje i odda! ! ! Zajrzyj wię c do swoich starych dokumentó w, co jeś li jest taki paragon. . . Swoją drogą koszt malowania w tej chwili to okoł o pó ł tora miliona euro!

Wchodzimy do pokoju poś wię conego rodzinie kró lewskiej Holandii. Na ś cianach wiszą wizerunki kró ló w i kró lowych oraz zdję cia z ich wizyt w fabryce. Jakoś ć graweró w jest niesamowita, podobień stwo do fotografii 100%. Ciekawe był o spojrzenie na wizerunek kró lowej Beatrix teraz i czterdzieś ci lat temu…

Ceny rę cznie robionych obrazó w są imponują ce - obraz z podpisem „Tegelplaat” (nie wiem jak to przetł umaczyć , mó j tł umacz podaje opcję „pł ytka pł ytowa”) o wymiarach 55x45 cm kosztuje 1.980, 30 euro, wię kszy obraz 45x55 (Tegelplaat Stier) kosztuje już.6, 871 euro.


Przewodnik zabiera nas do warsztató w, w któ rych tworzą rzemieś lnicy. Uczą się , aby zostać mistrzem przez dziesię ć lub pię tnaś cie lat, stopniowo przechodzą c przez wszystkie etapy studiowania tego biznesu. Warsztaty wyglą dają zwyczajnie, wszystkie pó ł produkty są biał e i nie przycią gają uwagi. Wszystko dookoł a jest wysmarowane biał ą gliną i pokryte biał ymi okruchami. Vladimir opowiada nam o fabryce przez dł ugi czas i szczegó ł owo - moż na zauważ yć , ż e ten temat został dla niego dobrze przestudiowany.

Nastę pnie sprawdzamy dział z pamią tkami i wychodzimy na zewną trz. Niektó rzy kupowali sobie drobne pamią tki, ale wię kszoś ć turystó w jest lekka. Na ulicy praktycznie nie ma ruchu, przechodzimy przez jezdnię i wsiadamy do autobusu.

Kolejnym punktem zainteresowania w Delft jest Rynek. W każ dy czwartek odbywa się duż y jarmark. Przewodnik poleca nam spró bować smaż onych ryb i owocó w morza, przekonują c, ż e są bardzo smaczne, a ceny najniż sze w Holandii.

W pobliż u placu znajduje się duż e niebieskie serce wykonane z wielu mał ych kawał kó w szkł a. Nie wiem, czy przewodnik ż artował , czy nie, ale wedł ug jego informacji jest to pomnik… mniejszoś ci seksualnych! Wszyscy ś miali się , robili zdję cia i rozchodzili się po rynku.

Anyuta ma pasję do zakupó w, wię c nawet nie pró bował em trzymać jej w jednym miejscu. W godzinę obeszliś my cał y rynek. Zatrzymujemy się przy jednym z wielu straganó w z rybami, kupujemy sobie smaż oną flą drę (dwa duż e kawał ki – 3 euro), ś ledzie (sztuka o wadze trzystu gramó w – 3 euro) i coś jeszcze niezrozumiał ego, ale apetycznego na pię ć . Doś ć wygł odzeni rzucamy się na jedzenie i niszczymy prawie wszystko w okoł o kwadrans. Moż esz iś ć dalej.

Zatrzymujemy się przy namiocie z wyrobami futrzanymi. Anyutik zauważ ył z daleka pię kne kucyki. Jakieś kwadrans oglą dania towaru i wreszcie ON zostaje wybrany - ten jedyny! ! ! Pytam o cenę i otrzymuję odpowiedź - pię ć euro! Prawie za darmo. . . Odbieramy, ruszamy dalej.

Niedrogie owoce i warzywa. Kupujemy sobie marchewkę do chrupania, kochanie. Zatrzymujemy się przy makiecie z ró ż nego rodzaju sł odyczami i sł odyczami. Czekoladki przycią gają uwagę . Cena jest taka sama dla wszystkich – pię ć euro za kilogram. Zbieramy czterysta ró ż nych gramó w, przymierzymy się w autobusie, przy okazji, czas do niego jechać...


Dotarliś my do naszego kolejnego celu zwiedzania - wioski Gravenhaage (S`Gravenhaage (pł ot hrabiego)). Dla Europejczykó w to miejsce znane jest jako miasto Haga. W rzeczywistoś ci nazwa „Haga” został a wymyś lona, ​ ​ aby uproś cić wymowę Europejczykó w, a ta osada nie ma praw miejskich. Czyli formalnie jest to wieś liczą ca 40.000 mieszkań có w. . .

Zwiedzaliś my Pał ac Kró lowej przez okoł o dwie godziny. Opuszczona flaga symbolizował a nieobecnoś ć kró lowej w jej miejscu pracy. Spacerujemy pod ł ukami staroż ytnych budowli, myś limy o architekturze. Zamek jest jak zamek, nie moż na wejś ć do ś rodka, dziedziń ce są opustoszał e i puste. Pał ac otoczony jest fosą , któ ra w poł ą czeniu z pię kną architekturą wyglą da pię knie. Fosa jest doś ć szeroka, wybrał y ją kaczki i gę si, któ re na widok turystó w podpł ywają do brzegu w nadziei na zdobycie jał muż ny. Uwagę zwracają ogromne dę bowe drzwi ze schodami. Jak się okazał o, nie na pró ż no – to wejś cie do poczekalni kró lowej. W niektó re dni przyjmuje obywateli kraju z ich pytaniami. A (wedł ug przewodnika) dotarcie na jej wizytę jest cał kiem realne. To prawda, ż e ​ ​ ​ ​ musisz mieć poważ ny powó d, o któ rym powiesz jej sekretarce...

W pobliż u pał acu znajduje się wiele ambasad. Wł adimir od razu ostrzegł : nie moż na robić zdję ć ambasadzie amerykań skiej, był przypadek, ż e grupa zrobił a zdję cie, z budynku wyskoczył o dwó ch marines i po zabraniu aparatu najbliż szemu turyś cie rozwalili go na asfalt. Teraz pracownicy zaż ą dali od rzą du Holandii duż ego kawał ka ziemi w oddali, a tam jest nowy budynek ambasady, lepiej chroniony przed wszelkimi wrogami.

Spacerujemy po parku z pomnikami i rzeź bami. Pierwsza rzeź ba przedstawiają ca gł owę bez twarzy z duż ymi kwadratowymi uszami został a nazwana „Pomnikiem Czeburaszki”. Inne rzeź by ró wnież przypomniał y nam, ż e jesteś my w kraju, w któ rym narkotyki są dozwolone; .


Kierujemy się do Pał acu Sprawiedliwoś ci (Mię dzynarodowy Trybunał Sprawiedliwoś ci). Od dawna mó wi się nam o tym budynku, o tym, jak kraje na cał ym ś wiecie wł ą czył y się w jego budowę i rozdawał y ró ż ne pamią tki. Nawet podejś cie do tego budynku jest niemoż liwe i badamy otoczenie. Naprzeciwko budynku lodziarz jest znudzony. Wielka polityka i mał y biznes. . . Degustacja lodó w, oglą danie kamieni z każ dego kraju przy obelisku z napisem "Wieczny Pł omień Ś wiata". Nudy…

Nastę pnie stanę liś my przed wyborem wyjazdu nad Morze Pó ł nocne lub odwiedzenia parku miniatur Madurodam.

Madurodam (po holendersku Madurodam, wystę puje ró wnież Madurodam) to park miniatur, miniaturowe miasto w Scheveningen w Hadze w Holandii. Jest to makieta miasta holenderskiego w skali 1:25, skł ada się z typowych holenderskich budynkó w i budowli, któ rych oryginał y znajdują się w ró ż nych czę ś ciach Holandii. Budowa i pielę gnacja modeli zajmuje się.35-osobowym personelem. Prace nad niektó rymi eksponatami trwał y nawet 4 lata. Modele wykonane są gł ó wnie z tworzywa sztucznego, na terenach zielonych minimiasta wykorzystywane są prawdziwe roś liny, gł ó wnie drzewa i krzewy drobnolistne, któ re dzię ki intensywnemu strzyż eniu utrzymywane są na wysokoś ci do 60 cm.

Plan urbanistyczny Madurodamu opracował architekt Sibe Jan Bauma. W centrum Madurodam znajduje się stare centrum, wokó ł któ rego znajduje się nowy obszar, strefa portowo-przemysł owa, a takż e teren rekreacyjny. W centrum znajdują się koś cioł y, muzea, targ serowy i charakterystyczne amsterdamskie kanał y, a takż e budynki rzą dowe Binnenhof, Rijksmuseum i Bazylika Matki Boż ej z Maastricht. W Madurodam Polder, nowej nowoczesnej dzielnicy mieszkalnej Madurodam, wś ró d starych farm i mł ynó w Leidsendam, transport publiczny w Holandii reprezentuje stacja Rotterdam Blaak. W porcie Madurodam moż na znaleź ć duż e holenderskie przedsię biorstwa, rafinerie ropy naftowej, lotnisko Amsterdam Schiphol oraz szereg duż ych biurowcó w.


Madurodam został zbudowany w 1952 roku i od tego czasu jest odwiedzany przez dziesią tki milionó w turystó w. To nie tylko atrakcja turystyczna Hagi i Holandii, ale takż e pomnik ofiar wojny. Miniaturowe miasto nosi imię George'a Madurodama, studenta prawa z Curaç ao, któ ry walczył z nazistowskimi sił ami okupacyjnymi, był czł onkiem holenderskiego ruchu oporu i zmarł w Dachau w 1945 roku. Jego rodzice przekazali fundusze na rozpoczę cie projektu Madurodam, aby dochody z Madurodam udawał się na cele charytatywne, a mianowicie do sanatorium studenckiego. Fundusz Wsparcia Madyurodam obecnie pracuje z mł odzież ą .

2 lipca 1952 roku księ ż niczka Beatrix został a burmistrzem Madurodamu, po czym zwiedził a swoje miasto. Betrix piastował a to stanowisko od dnia otwarcia miasta, aż do wstą pienia na tron ​ ​ w 1980 roku. Obecnie patronką Madurodamu jest kró lowa Beatrix. Dziś burmistrza Madurodamu wybiera gminna rada mł odzież owa, w skł ad któ rej wchodzi 22 ucznió w haskich gimnazjó w. Do obowią zkó w burmistrza Madurodamu należ y otwieranie nowych modeli i ekspozycji (wg Wikipedii).

Nie miał em nic przeciwko chodzeniu do tego parku, ale Anyuta bardzo chciał a popł ywać w morzu. Kiedy moja ż ona NAPRAWDĘ czegoś chce, nie mam sił y i chę ci do kł ó tni i oporu. Dlatego zgodził em się z ukochaną i pojechaliś my nad morze.

Scheveningen to popularny nadmorski kurort nad Morzem Pó ł nocnym. Jakieś pię tnaś cie lat temu był a to prosta rybacka wioska, któ ra stopniowo przekształ cił a się w duż y oś rodek wypoczynkowy. Gdy tylko minę liś my znak wskazują cy koniec Hagi, natychmiast pojawił się znak Scheveningen. Miasteczko zachwyca nowoś cią i czystoś cią . Pię ć minut i jesteś my na przystanku. Rozł adowujemy i jedziemy nad morze.


Pas plaż y jest zadbany i ma co najmniej sto metró w szerokoś ci. Patrzą c w lewo – niekoń czą ca się plaż a, w prawo – to samo. Wzdł uż nabrzeż a znajdują się mał e kawiarnie, wszystkie otwarte, ale puste. Anyutik zaję ty postanawia zmienić ubranie. Inspekcja okolicy nie ujawnił a przebieralni (pó ź niej okazał o się , ż e nie ma ich wcale, dlaczego jest tajemnicą ). Taka drobnostka nie moż e powstrzymać ż ony, a ona przebiera się pod moją osł oną . Jest chł odno, jakieś dwadzieś cia stopni, nie wię cej. Morze też jest zimne. Ale mił oś ć w szczegó lnoś ci do wody i mó rz w ogó le obezwł adnia i ukochany ś miał o wkracza w fale. Trzę sę się chł odno pod silnym wiatrem, pł ywam tylko przy bardzo ciepł ej pogodzie. Ogromne fale przetaczają się po Anyucie, z niepokojem patrzę , jak pł ywa. Biorą c pod uwagę , ż e moja wypornoś ć jest ró wna wypornoś ci mał ej ż elaznej kotwicy, jestem gotó w rzucić się do morza tylko w przypadku poważ nego niebezpieczeń stwa dla mojej ż ony. Znudzony na brzegu dostrzegam tabliczkę z rę kami chowają cymi się pod wodą i jakiś napis w ję zyku niderlandzkim. Zgrubne tł umaczenie mó wił o, ż e pł ywanie podczas burzy jest zabronione. Hmmm, ale co z ogromnymi falami na morzu uważ anymi za burzę , czy nie? Nie ma sensu krzyczeć , fale są niesamowicie hał aś liwe, pokazuję ż onie znakami do wyjś cia na brzeg, ona w odpowiedzi negatywnie krę ci gł ową . No có ż , na nic innego nie liczył em. . . Czekam cierpliwie, wreszcie Anyuta kupił a sobie i wychodzi.

Kiedy pł ywał a, rozmawiał em z naszym przewodnikiem. Pytam:

- Czy zawó d policjanta jest prestiż owy w Holandii?

- Nie, niewielka pensja, ale znaczą ce korzyś ci.

- A jeś li np. policjant popeł ni poważ ne wykroczenie, czy jest obję ty ubezpieczeniem lub odwrotnie?

- W ż adnym wypadku! Zostanie natychmiast zwolniony, a fakt, ż e pracował w policji, bę dzie w są dzie faktem obcią ż ają cym (trochę odmiennym od naszych realió w, prawda? ).

- Jeś li palisz papierosa z marihuaną lub po prostu jesteś pod wpł ywem narkotykó w, czy moż esz prowadzić ?

- W zasadzie nikt nie bę dzie cię zatrzymywał na drodze i sprawdzał , czy nie ma narkotykó w, ale jeś li ulegniesz wypadkowi i we krwi znajdą się ś rodki odurzają ce, wyrzą dzi ci to krzywdę w są dzie.

- Nie sprawdzają narkotykó w podczas jazdy?

- Raz w roku urzą dzam nalot na kierowcó w, ale jednocześ nie prasa donosi o czasie i miejscu takich kontroli. Oznacza to, ż e aby dać się nabrać na taki nalot, trzeba być ś lepym i gł uchym.

Jak uzyskać obywatelstwo holenderskie?

- Musisz legalnie mieszkać i pracować w kraju przez pię ć lat, a nastę pnie ubiegać się o obywatelstwo. Albo znajdź ż onę i mieszkaj na wsi przez trzy lata.

- Tak, idę , poś lubię Holenderkę i to wszystko?

- Có ż , nie musisz poś lubić Holenderki, moż esz poś lubić Holendra.

- Cenne wyjaś nienie. . . Dzię ki za odpowiedzi.

- Cał a przyjemnoś ć po mojej stronie…

Zabieram Anyutę z plaż y, idziemy do kawiarni. Zamawiamy lody, siadamy, cieszymy się resztą . Skoń czyliś my jeś ć , idziemy do autobusu i wracamy do domu do Amsterdamu. Mijamy pań stwowe kasyno. Vladimir informuje, ż e kasyna nie są zbyt popularne wś ró d Holendró w i zawsze jest tam niewiele osó b.

Na wyjeź dzie z Scheveningen zatrzymuje nas policja, na skrzyż owaniu przed nami wydarzył się straszny wypadek - dziewczyna na WV Polo zł apał a rowerzystę , w wyniku czego dostał a kilka zadrapań na ramieniu. SZEŚ Ć policjantó w zał atwił o wypadek, blokują c wszystkie wjazdy na skrzyż owanie. Wydarzenie roku. . .


Jedziemy kilka kilometró w i widzimy starego Opla Cadetta, przy otwartej masce, na któ rej stoi smutna kobieta i zamyś lona zaglą da do ś rodka. W kabinie autobusu nastę puje przebudzenie - mę ska czę ś ć domaga się zatrzymania i pomocy kobiecie. Nasi przewodnicy odmawiają , twierdzą c, ż e nie moż na tu stać . Dobra, nie zepsuty na pustyni, ktoś pomoż e.

Dojeż dż amy do hotelu, idziemy trochę ulicą i ś pimy. . .

Ś niadanie, wyjazd do Brukseli.

Bruxelles (fr. Bruxelles, holenderski Brussel) jest stolicą Belgii i Regionu Stoł ecznego Brukseli. Bruksela mieś ci instytucje wspó lnoty francuskiej, flamandzkiej i Flandrii, siedzibę gł ó wną Unii Europejskiej, biuro NATO, sekretariat krajó w Beneluksu i Unii Zachodnioeuropejskiej.

Wraz z 18 innymi gminami, miasto Bruksela tworzy Region Stoł eczny Brukseli, któ ry w rzeczywistoś ci jest jednym miastem liczą cym milion osó b, chociaż populacja gminy Bruksela wynosi okoł o 150 tys. Zwykle nazwa „Bruksela” obejmuje cał y okrę g.

Jedną z gł ó wnych atrakcji i symbolem miasta jest Atomium, zbudowane na Ś wiatowe Targi w 1958 roku. Atomium znajduje się na pó ł nocy miasta w dzielnicy Laeken i jest modelem kryształ u ż elaza o wysokoś ci 102 m, powię kszonym 165 miliardó w razy.

W latach 60. i 70. , dzię ki ustawie o odpł atnoś ci za wyburzanie starych budynkó w przez pań stwo, motoryzacji i przenoszeniu instytucji europejskich do Brukseli, wyburzono wiele zabytkowych budynkó w, a takż e cał e osiedla. W ich miejsce wyrosł y nowe wież owce z betonu i szkł a. Tak wię c, podczas ukł adania metra mię dzy stacjami Pó ł nocnym i Poł udniowym, centrum Brukseli został o zabudowane nowoczesnymi biurowcami. Czę ś ć dzielnicy Marrolla przeznaczono na Pał ac Sprawiedliwoś ci, zniszczono takż e Pał ac Ludu, jedno z arcydzieł zał oż yciela secesji Victora Horty. Na miejscu zniszczonej Dzielnicy Pó ł nocnej powstał y belgijskie ministerstwa. Dla instytucji unijnych we wschodniej czę ś ci miasta wybudowano Dzielnicę Europejską .

Obecnie podczas rekonstrukcji budynkó w historycznych praktykowany jest fakadyzm - konserwacja elewacji z cał kowitą rekonstrukcją pozostał ej czę ś ci budynku.

W bezpoś rednim są siedztwie Atomium znajduje się park miniatur „Mini-Europa” z kopiami najsł ynniejszych budowli w Europie w skali 1:25. W rejonie Laeken znajduje się ró wnież sześ ć rezydencji kró lewskich.


Niedaleko Grand Place / Grote Markt znajduje się sł ynna fontanna - Manneken Pis, posą g z brą zu o wysokoś ci 61 cm, o jego wyglą dzie krą ż y wiele legend. Wedł ug jednego z nich cztery wieki temu pewien chł opiec uratował w ten sposó b miasto przed poż arem.

Dziś ś wiatowej sł awy Manneken Pis jest wł aś cicielem garderoby skł adają cej się z ponad 800 strojó w, któ re są przechowywane w „Domu Kró la” w Muzeum Gminnym. Tak wię c w urodziny Mozarta i Elvisa Presleya przebiera się w odpowiednie kostiumy, a podczas mię dzynarodowych meczó w Manneken Pis przymierza mundur narodowej druż yny pił karskiej.

Od 1987 roku kilka ulic dalej znajduje się pomnik Pissing Girl, pandan Manneken Pis. W 1999 roku pojawił się takż e Pissing Dog, symbolizują cy zjednoczenie ró ż nych kultur w Brukseli (wedł ug Wikipedii).

Z Amsterdamu do Brukseli nic - 170 km. Kilka godzin jazdy i jesteś my w stolicy Belgii. Na pierwszym miejscu powstał o Muzeum Broni. Na ulicy przy wejś ciu stoją stare armaty, są one swobodnie dostę pne - ró b zdję cia ile chcesz. To muzeum zawiera wszystko, co dotyczył o armii wszystkich krajó w ś wiata w cią gu ostatnich kilku stuleci. Radziecki TT, niemiecki Schmeiser, mundur wojskowy, rodzaje nabojó w i pociskó w. Duż e tablice ilustrował y najwię ksze bitwy. Duż o munduró w Wehrmachtu i Luftwaffe (schwytanych? ).

W innym pomieszczeniu znajduje się wiele modeli ż agló wek i parowcó w. Ponieważ modele są duż e (dł ugoś ć od pó ł tora do dwó ch metró w), moż liwe jest szczegó ł owe rozważ enie wyposaż enia i broni.

Kolejne pomieszczenie zawiera prawdziwe dział a przeciwlotnicze, mał e czoł gi i transportery opancerzone. Wyprodukowane gł ó wnie w Belgii.

Wyposaż enie eksponowane jest w sposó b chaotyczny – szybowiec z począ tku ubiegł ego wieku są siaduje z myś liwcem odrzutowym, dalej niemiecki ME-109 z czasó w BBB i znowu szybowiec. Amerykań skie helikoptery, moż esz wejś ć na ś rodek i rozejrzeć się . Moż esz usią ś ć za kierownicą legendarnego „Willisa”. Prezentowane są takż e plakaty propagandowe z czasó w II wojny ś wiatowej.


Wnę trze niemieckiego transportowca Yu-88 uderzył o swoją szczelnoś cią , tak, ludzkoś ć przez pó ł wieku ś wietnie się rozcią gał a, a siedzenia w kabinie wyglą dają jak nastolatki. W tej sali w ogó le nie jest prezentowana sowiecka technologia. Dziwne, tyle sprzę tu z czasó w II wojny ś wiatowej, ale nie mogli (lub nie chcieli) zdobyć sowieckiego. Wiele eksponató w został o przedstawionych z dokł adnym opisem ich losó w. Ten silnik był pozostał oś cią spalonego niemieckiego bombowca, któ ry zbombardował Rotterdam, ta broń przeciwlotnicza bronił a Amsterdamu podczas nalotó w, te rę kawice należ ał y do ​ ​ sł ynnego belgijskiego pilota itp. itp. Bardzo ekscytują ce…

Zrobili się , wyszli na ulicę . Grupa już zbiera się w autobusie, chociaż jest jeszcze mnó stwo czasu. Przeszliś my koł o muzeum samochodó w, ale nie weszliś my, bo wejś cie jest pł atne, a czasu nie ma wystarczają co duż o i nie uda się zobaczyć wszystkiego.

Wycieczka po mieś cie okazał a się nieco mdł a. Nie chodzi o zabytki, ale o nasz nastró j. Brukseli nie był o na naszej liś cie ż yczeń i być moż e dlatego nie zrobił a wraż enia. Tak, czysto, tak pię knie, ale z niezapomnianych zabytkó w tylko posą g Manneken Pis jest znany na cał ym ś wiecie. Kwatera gł ó wna NATO nie wyglą dał a tak zł owrogo, jak się wydawał o; . Lody ś redniej jakoś ci w ś redniej europejskiej cenie (wiem, pewnie już je dostał am z opowieś cią o lodach, ale bardzo chcieliś my spró bować we wszystkich krajach).

Zameldujemy się w hotelu „Congres 3 *” (Rue du Congres, 42). To nic specjalnego, pokoik malutki, widok na ś cianę domu i ł azienkę prawie wielkoś ci pokoju.

Odpoczę liś my i czekamy na przeglą d miasta. Katedra Najś wię tszej Marii Panny z Sablon zachwyca staroż ytnym stylem gotyckim i pię knymi rzeź bami. Monumentalny budynek! W samej katedrze rzeź by wyglą dał y bardzo nietypowo - biał e posą gi trzymał y w rę kach toporki i miecze zł otego koloru. Wyglą dał oryginalnie. Tutaj moż esz zapalić ś wieczkę i prosić Pana o cokolwiek chcesz. Nowe ś wiece stoją w ró wnych rzę dach, obok znajduje się blaszane pudeł eczko z napisem „1 euro”. Wszystko opiera się na zaufaniu – bierzesz ś wieczkę , wrzucasz jedno euro do pudeł ka.

Schodzimy na plac Maly Sablan. Na ś rodku placu znajduje się pomnik kró la Baudouina. Sł owo KRÓ L kojarzy się wszystkim z koroną , wieloma pł aszczami i majestatyczną pozą rzeź by. Ale to nie ma nic wspó lnego z posą giem kró la Baudouina. Rzeź ba przedstawia tuł ó w mę ż czyzny w garniturze ze splecionymi rę kami. Nie jest to zaskakują ce, ten wł adca rzą dził Belgią od 1951 do 1993 roku. Zmarł bezdzietnie, a wł adzę w kraju przeją ł jego mł odszy brat Albert II.


Podczas gdy grupa aktywnie robił a zdję cia, zauważ yliś my duż o mł odych ludzi ś pią cych na trawie (!! ! ) z plecakami i teczkami. Albo uczniowie odpoczywają , albo plankton w biurze odpoczywa. Na placu znajdują się drewniane modele sł oni, ż yraf i koni. Są nieudolnie wykonane i (na mó j gust) nie pasują do tego krajobrazu.

Belgia jest znana jako kraj

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Нидерланды, Гаага. Дворец королевы.
Нидерланды, Роттердам. Арабский бутик :-)
Бельгия, Брюссель. Музей оружия.
Бельгия, Брюссель. Музей оружия, пушка у входа.
Нидерланды, Схевенинген. Оформление ДТП года.
Нидерланды, Роттердам. Дома-кубики.
Нидерланды, Роттердам. Первый в Европе небоскреб.
Бельгия, Брюссель. Собор Малого Саблана.
Нидерланды, Схевенингкн. Казино.
Нидерланды, Гаага. Памятник
Бельгия, Брюссель.
Бельгия, Брюссель. Граффити на стене.
Нидерланды, Делфт. Ваза для тюльпанов.
Podobne historie
Uwagi (5) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara