Nasza droga do początków chrześcijaństwa Część 3
Nasza droga do począ tkó w chrześ cijań stwa Czę ś ć.3 Dzień.5 Przedmieś cia Erewania: - Eczmiadzin - Zwartnots - Khor Wirap Zgodnie z programem „Wizyta w Katedrze Eczmiadzynu i skarbcu. Kontynuacja wycieczki do ruin Zvartnots (VII wiek). Kontynuujemy wycieczkę do doliny Ararat. Wizyta w klasztorze Khor Virap (IV-XVII w. ), któ ry znajduje się.45 km od Erewania. Ś niadanie. Ś niadanie dla mnie to ciastka, dż em, musli, ale dla mę ż a przeciwnie, jest bardziej treś ciwe. Ś niadania wszę dzie był y przyzwoite, ale w Erewaniu nakarmiono nas niesamowitą jajecznicą z pomidorami i cukinią i nie mogli oderwać mnie od wazonó w z konfiturą z orzecha wł oskiego i derenia. Pó ź niej kupił em orzecha wł oskiego, ale takiego derenia z jagodami nie był o, tylko w postaci dż emu. Najpierw zostajemy przeniesieni do Tsitsernakaberd, bo tak nazywa się pomnik ofiar ludobó jstwa Ormian z 1915 roku. Został wzniesiony w 1967 roku na szczycie wzgó rza na pł askowyż u Tsitsernakaberd. To mauzoleum z 12 pylonami umieszczonymi w krę gu, wewną trz mauzoleum pł onie wieczny pł omień i rozbrzmiewają ż ał obne melodie. Mauzoleum zdobi wysoki obelisk pocię ty na dwie nieró wne czę ś ci (symbolizują cy podział Armenii Wschodniej i Zachodniej) – symbol odrodzenia Ormian, widoczny z każ dego miejsca w mieś cie. Idziemy do mauzoleum dł ugą aleją obsadzoną puszystymi choinkami, któ re posadził y ró ż ne znane osoby i prezydenci. Jodeł ka Kuczma od razu od krawę dzi. Po pierestrojce powstał o tu muzeum, bardzo zwię zł e i godne. Tam był a wycieczka, starsza przewodniczka, co za cudowna kobieta, opowiedział a zdumiewają co, gdzie są obecni artyś ci! Chociaż nauczyliś my się tam strasznych rzeczy, uważ am, ż e trzeba tam pojechać . Mam przyjaciela, któ ry jest Ormianinem z Baku. W 1915 roku, podczas masakry, zginę ł a jej prababka, a obecnie, podczas pogromó w Ormian w Baku pod koniec lat 80. , zginę ł a jej wł asna ciotka, a jej kuzynka i jej rodzina zostali wywiezieni z miasta w transporter opancerzony w nocy i cudem uratowany. . . Ludzie powinni wiedzieć i wł aś ciwie traktować takie rzeczy. Nastę pnie nasza droga wiedzie do Khor Virap – najbardziej znanego miejsca, bo Ararat, symbol Armenii, jest stamtą d doskonale widoczny. . I widzieliś my go! Bez chmur oba Araraty (Sis i Masis) są praktycznie widoczne, aż do bardzo ś nież nego szczytu, któ ry jest rzadko pokazywany. Patrzą c na te szczyty rozumiem, ż e w Armenii widzieliś my najważ niejszą rzecz do zobaczenia. Mają cy szczę ś cie. Dodatkowo pię kny widok na cał ą dolinę Arart. Granica z Turcją jest wyraź nie widoczna i niespodziewanie jest wś ró d nas naoczny ś wiadek - był y dzielny pogranicznik, któ ry sł uż ył tu w 88 roku. Wyjaś nia i pokazuje nam wszystko. Potem z wielkim ciepł em wspominał , jak dobrze traktował a ich miejscowa ludnoś ć . W drodze do Khor Virap przejechaliś my przez terytorium, na któ rym znajdował a się staroż ytna stolica Armenii, miasto Artashat. To jest dolina Araratu. Z gó ry jest bardzo pię knie. Każ dy Ormianin wie o klasztorze Khor Virap. Ten klasztor forteczny jest miejscem pielgrzymek, jest jednym z najbardziej czczonych miejsc w Armenii, poś wię conym Ormiań skiemu Koś cioł owi Apostolskiemu. Klasztor został zbudowany w okresie od VI do XVII wieku nad lochem, gdzie baptysta Armenii, ś w. Grzegorz Oś wieciciel, marnował szerzenie chrześ cijań stwa. Nastę pnie car Trdat przyją ł tę religię jako religię pań stwową , a Grzegorz został zwolniony. „Khor Virap” oznacza „gł ę boki dó ł ”. Wedł ug legendy ś w. Grzegorz Oś wieciciel przebywał w tym dole przez 13 lat. Zachował a się ró wnież jama lochó w. Ma ś rednicę.4, 4 mi wysokoś ć.6 m. I jest nawet drabina. W VII wieku Katolikos Nerses zbudował nad lochami wię ziennymi biał ą wapienną kaplicę , któ ra został a pó ź niej zniszczona, a obecnie zamiast niej koś ció ł ś w. Astvatsatsin (XVII w. ). Klasztor Khor Wirap posiadał seminarium duchowne i rezydencję ormiań skich katolikó w. Khor Virap, Ararat zrobił na mnie ogromne wraż enie, duż o wię ksze niż sł ynna Etchmiadzin, do któ rej pojechaliś my pó ź niej. Chociaż Katedra Etchmiazdin jest niesamowita. Eczmiadzin znajduje się w mieś cie Vagharshapat, wtedy nazywał się Eczmiadzin. Wskaź nik był dziwny - zł ota dł oń ze zł oż onymi palcami do bł ogosł awień stwa. Eczmiadzin to cał e oddzielne miasto, któ re był o nawet jedną ze stolic Armenii w II-IV wieku. Po przyję ciu chrześ cijań stwa w Armenii w 301. Kró l Trdat III zniszczył pogań ską ś wią tynię w Vagharshapat i ufundował na jej miejscu katedrę ś w. Eczmiadzyna. „Echmiadzin” w ję zyku ormiań skim oznacza „zstą pił Jednorodzony”, czyli Jezus Chrystus. I od tego czasu Ś wię ty Eczmiadzin jest sanktuarium Ormiań skiego Koś cioł a Apostolskiego, czczonego przez Ormian na cał ym ś wiecie, jest takim ormiań skim Watykanem, religijnym i duchowym centrum cał ego kraju. Tutaj, na zadbanej powierzchni 60 tysię cy metró w kwadratowych. metró w znajdują się - Katedra ś w. Eczmiadzyna, Akademia Teologiczna ś w. Terytorium jest duż e, aby zobaczyć wszystko, czego potrzebujesz co najmniej pó ł dnia. Wszystko zadbane, zielone, pię kne, w kwiaty. Ale katedra w lasach to renowacja, weszliś my do ś rodka, tam oczywiś cie jest niesamowicie pię kna i majestatyczna. Potem poszliś my do skarbca, dziewczyna opowiedział a nam wszystko jednak w szybkim tempie, ale są takie eksponaty! I kawał ek arki Noego i wł ó cznię , któ rą przebili Chrystusa, i rzepkę Jana Chrzciciela, i czą stkę Drzewa Krzyż a, na któ rym został ukrzyż owany Jezus, i jakie niezwykł e grube, stare, rę cznie pisane księ gi! Ale czas! Tak mał o czasu. . . I krzesł a katolikosa z XVII wieku, zdobione masą perł ową i koś cią sł oniową , gł owy i ł apy lwó w odlane ze srebra! Garik powiedział , ż e to jedyna instytucja edukacyjna na ś wiecie, w któ rej od pię ciu lat studiują Ormianie z cał ego ś wiata, któ rzy chcą poś wię cić się sł uż bie Koś cioł a ormiań skiego. W 2001 roku, z okazji 1700-lecia przyję cia chrześ cijań stwa, przed wejś ciem do zespoł u klasztornego otwarto nowy pomnik „Oł tarz Otwarty”. Nowoczesna, ale w duchu ormiań skim. Nastę pnie wspó lną naboż eń stwo odprawili na nim Katolikos Wszystkich Ormian Garegin II i Papież Jan Paweł II. Widzieliś my też dwa staroż ytne chaczkary: XIII i XVII wiek. Oba są pokryte skomplikowanymi ornamentami i wizerunkami zwierzą t i ptakó w. I bardziej nowoczesny, ale nie mniej pię kny chaczkarski pomnik ormiań skich ofiar ludobó jstwa z 1915 r. . Nastę pnie udajemy się do ruin ś wią tyni Zvartnots, jest to 5 km od Eczmiadzyna. Ogromna ś wią tynia został a zbudowana w VII wieku, ale cał kowicie zniszczona przez potę ż ne trzę sienie ziemi w X wieku, obecnie jest to ruina, ale bardzo majestatyczna. Zachował y się ogromne kamienne pł yty z rzeź bionymi ornamentami i figurami. Teraz terytorium Zvartnots jest rezerwatem archeologicznym i muzeum otwartym w 1937 roku, jest tam fajny model ś wią tyni, któ ry niespodziewanie dla wszystkich Garik podzielił na 2 poł ó wki i moż na był o zobaczyć , co jest w ś rodku. Wracają c do Erewania, Garik nadal prowadzi ankietę autobusową , wysadza chę tnych na targu z pamią tkami, reszta idzie do hotelu. Po tradycyjnej kolacji w naszym pokoju udajemy się na spacer, zgodnie z planem musimy udać się na Matenadaran, pospacerować bulwarami i udać się do supermarketu po jedzenie i smaczne pamią tki. Wspię liś my się na Matenadaran, był o pusto i chł odno, kupowaliś my pamią tki, ale nasze stopy zaniosł y nas do Kaskady, był o tam bardzo pię knie i przytulnie. Po drodze znaleź li pomnik filmu „Mę ż czyź ni”, to nie tylko rzeź biarskie grupy gł ó wnych bohateró w, ale takż e tablica, na któ rej uwiecznione są nazwiska filmowcó w. Tutaj, wedł ug legendy, Apostoł Tadeusz przynió sł wł ó cznię , któ rą rzymski ż oł nierz przebił serce ukrzyż owanego Chrystusa, tzw. Wł ó cznię Przeznaczenia (wł ó cznia jest przechowywana w Eczmiadzynie, widzieliś my ją ). Gł ó wnym koś cioł em jest Katoghike i dwa wewną trzskalne koś cioł y - Avazan i Ś w. Matki Boż ej. Ś ciany Katoghike to kamienne klify, a wnę trze jest bardzo bogato zdobione rzeź bami i rzeź bami. Po jednej stronie ś wią tyni dwoje drzwi prowadzi bezpoś rednio w gł ą b klifu do koś cioł ó w wykutych w skał ach. To w nich znajduje się najciekawsza rzecz – wnę trza, w cał oś ci wykute w skale. W koś ciele Avazan znajdują się dwa pł ytkie baseny z bież ą cą wodą ź ró dlaną pod ś cianą . Moż esz iś ć po wodę , ale zmoczysz stopy. W drugim koś ciele znajduje się niezwykł a pł askorzeź ba: gł owa byka trzymają cego ł ań cuch okrywają cy szyje dwó ch lwó w. Pomię dzy lwami poniż ej znajduje się orzeł trzymają cy w szponach baranka. Druga ś ciana ozdobiona jest duż ym ozdobnym krzyż em. Bardzo lubię ormiań skie koś cioł y. I po gruziń sku. Razem z nami w tym samym czasie prowadzą wycieczkę dla grupy niemieckiej. Zamó wiono dla nich koncert w koś ciele, zaś piewał o 5 kobiet w strojach ludowych. Garik naradzał się z niemieckim przewodnikiem i powiedział , ż e moż emy też posł uchać , jeś li staniemy cicho pod ś cianą . Koncert był niesamowity! Absolutnie niesamowita akustyka i ś wietne wykonanie ś wietnych melodii. Ale oczywiś cie czas, abyś my poszli. Nastę pnie jedziemy do kompleksu Garni. Są to ruiny fortecy z potę ż nymi murami, pozostał oś ci kompleksu pał acowego, ł aź nie rzymskie z zachowanymi antycznymi mozaikami na podł odze oraz ś wią tynia, w któ rej czczono boga sł oń ca Mitry. Widok stamtą d jest po prostu fantastyczny, jednak widok jest fantastyczny wszę dzie - gdziekolwiek nie spojrzysz. Dolina Ararat jest wyraź nie widoczna, ale Ararat jest dziś zamknię ty, a gó ry są po prostu ró ż owe! Twierdza Garni jest jednym z najwyraź niejszych dowodó w staroż ytnej kultury Armenii z okresu przedchrześ cijań skiego. W ł aź niach rzymskich zachował y się mozaikowe posadzki. Mozaika ukł adana jest na zaprawie wapiennej z najmniejszych kamieni szlachetnych. Ś wiadomoś ć gł ę bokiej staroż ytnoś ci tych obrazó w jest po prostu hipnotyzują ca. Ś wią tynia Sł oń ca w Garni bardzo przypomina sł ynną ś wią tynię Ateny w Grecji. Ś wią tynia w ś rodku jest luksusowa, ozdobiona ornamentami wykutymi w kamieniu (winogrona, granat) i pł askorzeź bami. W XVII wieku silne trzę sienie ziemi zniszczył o ś wią tynię , ale w latach 1966-1976 ś wią tynia został a przywró cona w pierwotnej formie i choć niektó re elementy został y zastą pione nowoczesnymi, to z powodzeniem. Powoli ż egnamy się z Armenią . Jedziemy nad jezioro Sevan, nie podejrzewają c, co nas czeka. Dla mnie osobiś cie jezioro Sevan był o wielkim szokiem i niespodzianką . To jest naprawdę zapierają ce dech w piersiach pię kne. Po drodze dowiadujemy się , ż e jezioro Sevan jest jednym z najwię kszych wysokogó rskich jezior sł odkowodnych na ś wiecie, drugim jeziorem na ś wiecie pod wzglę dem zasobó w sł odkiej wody, a takż e najwię kszym na Kaukazie. Ten prawdziwy cud natury znajduje się w samym centrum Wyż yny Ormiań skiej, w ogromnej misie gó rskiej otoczonej malowniczymi pasmami gó rskimi na wysokoś ci 1900 m. Sevan jest zasilany przez 28 rzek, a wypł ywa tylko jedna - Hrazdan. Mó wią , ż e klimat wokó ł Sevan jest znakomity. Bez wzglę du na to, jak gorą co jest w dolinie, zawsze jest tu chł odno. Temperatura wody latem się ga 18-20C. Jest wiele domó w wypoczynkowych, pensjonató w, ludzie tu chę tnie wypoczywają , no kogo na to stać . Ale jakoś jest nam nawet zimno. Lą dujemy na pó ł pię trze, gdzie znajduje się ogromna iloś ć straganó w z pamią tkami (koraliki, turki, paski, bransoletki itp. ) i wspinamy się po schodach, stopniowo nacią gają c dodatkowe swetry, zapinają c kurtki, owijają c chusty. . . Wiatr! Na gó rze wznosi się ś redniowieczny klasztor Sevanavank, wiesz, IX wiek. , unikalny styl architektury ormiań skiej. Teraz to tylko kilka mał ych koś cioł ó w i pozostał oś ci komó rek. Ale niestety naszą znajomoś ć z klasztorem przerywa wesoł y ś lub. Z okrzykami i klaksonami pojawia się pierwszy samochó d z wypchanym lisem na masce. Widok nie jest dla osó b o sł abym sercu. Okazuje się , ż e ten lis przynosi dobre wieś ci! Nastę pnie pojawiają się Pań stwo Mł odzi i liczni goś cie. Dlatego udał o nam się zajrzeć do koś cioł a, ale od razu jest wypeł niony goś ć mi. Rozważ amy publicznoś ć . Stroje na panie są ró wnież bardzo, bardzo...Mocno pię kne. Ale nie denerwujemy się , opuszczamy klasztor i cieszymy się majestatycznym i surowym Sevanem. Od Sevan, tak jak wczoraj od Araratu, nie sposó b oderwać oczu. . . Znowu ł adujemy pó ł godziny do autobusu, ktoś nagle postanawia zapoznać się z pamią tkami, ktoś jest nawet gł odny i idzie do kawiarni. . . Ale czas turysty w tak ruchliwej wycieczce jest na wagę zł ota! Tego dnia wyliczył em (z krzywdy, a taki jest zawó d), ż e opó ź nienia w każ dym zał adunku w autobusie (a był o ich 4) wyniosł y 4*15 (20) = 60 (80) minut. A tak przy okazji, to jest dodatkowa godzina z mał ym spacerkiem wieczorem w Tbilisi. Wreszcie wszyscy są w autobusie, jadą c do granicy. Szybko przechodzimy kontrolę , resztę dramató w zamieniamy na co tylko chcemy, osobiś cie zostaje nam kilka kopiejek na pamią tkę . Ż egnamy się z Garikiem, dzię kujemy mu z gł ę bi serca, dobrze, ż e dziewczyny mają jakieś drobne upominki, dają je Garikowi. Jakoś przyzwyczailiś my się do takiej eskorty wycieczek i szkoda był o, ż e się nie przygotowaliś my i nie zachowaliś my dla przewodnika pamią tki lub ksią ż ki o Ukrainie. Zapewniamy Garika, ż e jesteś my teraz namię tnymi wielbicielami jego mał ego kraju i bę dziemy zachę cać turystó w do przyjazdu tutaj. Garika zabiorą do domu przyjaciele podró ż ują cy z Tbilisi. Wczoraj przez telefon powiedział em koledze z klasy o wycieczce. Przerywa mi: „W 1982 roku pojechał am do Cachkadzoru i okolic! Zakochał am się w Armenii na zawsze! Zazdroszczę ci! " Niestety, niezależ na turystyka do Armenii jest albo droga, albo trudna. Bilety lotnicze są bardzo drogie, a granica jest tylko tą , przez któ rą podró ż owaliś my. Ale transport kursuje, moż esz się tam dostać . Georgia jest teraz w modzie, a dzię ki Wizz moż na kupić tanie bilety. Ale Armenię warto odwiedzić ! Nawiasem mó wią c, mó j mą ż lubił Erewan znacznie bardziej niż Tbilisi. A potem, omawiają c wycieczkę w autobusie, wielu powiedział o, ż e Armenia niespodziewanie ich zszokował a i zaskoczył a. Do Tbilisi dotarliś my po ciemku, choć niezbyt pó ź no, o godzinie 20:00. Szybko weź prysznic, przebierz się , zjedz przeką skę , napij się herbaty. Nawiasem mó wią c, kupiliś my w Armenii gata - takie ogromne ciasto z nadzieniem twarogowym (chcieliś my z orzechem, ale nas nie rozumieli). Podzielony na 4 czę ś ci, ale z mę ż em jedliś my jedną za dwie, a drugą przywieź liś my do domu. Oznacza to, ż e po 4-5 dniach smak i ś wież oś ć nie uległ y zmianie. Mamy nowy hotel w Tbilisi, niedaleko ulicy Rustaveli, ale chcemy iś ć inną trasą , zobaczyć stare ulice. Nasza ś cież ka wiedzie w starym mieś cie, ale nigdy do niego nie dotarliś my, wę drują c po okolicy byliś my bardzo zmę czeni. Muszę powiedzieć , ż e gdyby nie obecnoś ć mę ż czyzny w naszej mał ej firmie, nasza kampania nie był aby skuteczna. Po pierwsze doskonale orientuje się w terenie nawet bez map iw ciemnoś ci, a po drugie na tych ulicach, po któ rych wę drowaliś my, był o to szczerze mó wią c nieprzyjemne. I nie moż na był o zejś ć do korytarza, aby przejś ć przez aleję - i nie moż na był o myś leć . Dziwny. Na ulicach, w restauracjach, kawiarniach przeważ nie mę ż czyź ni o kaukaskim (a innych tu nie ma) wyglą dzie iw czarnych ubraniach… Chociaż oczywiś cie spacerowanie po ulicach jest cał kiem bezpieczne. Jesteś my takimi tchó rzami. Usiedliś my na bulwarze pod pomnikiem Puszkina i po raz kolejny przebiegliś my przez Rustawelego. Tym razem przyjrzeli się i sfotografowali mał e postacie, któ rych w cał ej alei jest niezliczona iloś ć . Bardzo wzruszają ce… Na Rustaveli poszliś my do supermarketu zapytać . Moż esz kupić lokalne wino, koniak, suluguni. Swoją drogą lemoniada nie zrobił a na mnie wraż enia. To nie są sł ynne Wody Lagidze. Produkty mleczne produkcji lokalnej. Kupił em matsoni, ale nikt nie mó gł go wypić - kwaś ny! Chociaż jakoś ć jest cał kiem naturalna. W domu kot pił ją z wielką przyjemnoś cią . Pł atki zboż owe, sł odycze, ciasteczka - wszystko importowane, sł odycze w wię kszoś ci ukraiń skie. Niemiecka czekolada, ale droga. Wę drował am po dż emach i sosach, a mó j mą ż studiował koniaki i wino. Dż em egzotyczny - orzech, pigwa, figa, dereń . Owoce są bardzo smaczne, na jabł ka, gruszki, persymony, ceny pigwy są takie same, okoł o 10-12 UAH. Winogrona są tań sze - 8, niezwykle smaczne. Granat bardzo tani - 10 UAH, ale mi to oboję tnie. Ale spró bowaliś my surowego uchabi, sprzedajemy tylko suszone z Uzbekistanu. Zapytał em jedną sprzedawcę : „Co to za owoc? ” Jest po rosyjsku - niestety! Drugi uś miechną ł się i powiedział : „Ucz się , ale jak to nazywasz? ” Potem zasugerował a, ż ebyś my po prostu spró bowali, jak na bazarze: „Ty pró bujesz, pró bujesz! ” Niestety szybko się psuje, prawdopodobnie gruziń skie gospodynie coś z tym robią . Mają też niezwykle duż y i smaczny gł ó g. Figi już się oddalił y, chociaż udał o nam się posmakować zieleni, a na drzewach zobaczyliś my bł ę kit. A jak pię kne są drzewa granatu i pigwy! Co za ł adne drzewo persimmon!