Oto pierwszy
Bę dą c w Czarnogó rze, spacerują c promenadą w Budvie, zobaczyliś my reklamę jednodniowej wycieczki krajoznawczej do Albanii. Czemu nie? Albania od dawna jest zamknię ta, kraj postsocjalistyczny, a pienią dze są niewielkie… Po zakupach nad Adriatykiem postanowiliś my odkryć inny zaką tek. Byliś my zobowią zani do podania danych paszportowych i punktualnego przybycia na autobus. Na począ tku rozgrzał nas fakt, ż e w drodze do granicy bę dziemy jeź dzić po cał ej Czarnogó rze. A siedzą c za ż elazkiem, byliś my ciekawi, jak na plaż y w sł owach moż na się zgodzić na przekroczenie kolejnej granicy.
I tak autobus był peł ny. Z Ukrainy byliś my sami, był o wielu rosyjskoję zycznych, Polakó w, Serbó w, miejscowych. Do granicy przejechaliś my naprawdę cał e wybrzeż e Czarnogó ry z kurortami Sutomore i Bar. Przez cał y czas przewodnik mó wią cy naszym ję zykiem dobrze mó wił o swoim kraju i Albanii.
W przypadku innego kontyngentu był przewodnik, któ ry ró wnież powiedział im to samo. Przez cał y lot dostawaliś my napoje od kawy po koniak. Kochamy koniak. Reklamowano ję zyk albań ski. W drodze powrotnej moż na go był o kupić tutaj w autobusie.
Najpierw do granicy dotarliś my jakimiś drugorzę dnymi drogami, któ rymi najwyraź niej nikt wcześ niej nie jechał w tym kierunku. I wyjaś niono nam, ż e przyjazny Albań czyk bardzo bał się Tito i robił wszystko, aby chronić swoją ojczyznę , a nikt nigdy nie pomyś lał , ż eby iś ć w tym kierunku.
Granica jest prosta. Kilka odpalonych kropek. Kawiarnia z przyzwoitą toaletą . Odebrano paszporty i dlaczego? nie wró cił.
Pierwszy przystanek, jak zobaczenie pierwszej atrakcji - kropka. Jak nam powiedziano, w Albanii zbudowano okoł o 400-500 tysię cy punktó w (patrz zdję cia).
Jeś li chodzi o nas, wszystkie te kropki, od dawna każ dy moż e sprywatyzować i urzą dzić coś w rodzaju daczy. Imponują ce budynki są solidne, nie oszczę dza się cementu, lodu, oficeró w do 7-8 metró w ś rednicy. W oryginale każ de z nich poł ą czone jest podziemnymi przejś ciami z kilkoma mniejszymi ż oł nierzami. A wszystkie skierowane są do Jugosł awii.
Pierwsze miasto Szkodry. Pierwszy raz w ż yciu przejeż dż am autobusem przez drewniany most. Zostali przyję ci do Unii Europejskiej! Wyglą dam, dziwnie miejscowa ludnoś ć mieszka w niektó rych barakach, np. imigranci. W Albanii nie ma sygnalizacji ś wietlnej i nie ma normalnych dró g. Koniak zbiera ż niwo, a obraz staje się bardziej zabawny.
Widać , ż e mają bardzo ostroż ny stosunek do terenu, cał y ogrodzony.
Po drodze byliś my pod wraż eniem wielu projektó w budowlanych. Stosy, pierwsze pię tro, wypeł nienie, drugie, wypeł nienie, trzecie. Koniecznie kilka flag, wł asna, angielska, niemiecka lub jakaś inna.
W zwią zku z tym nasze pytanie do przewodnika. Jej flaga jest wyraź na, inne z tych krajó w, w któ rych wł aś ciciele zarabiali na budowę.
Tirana - stolica. Na dachach na wszystkich pię trach znajdują się zbiorniki na wodę . W tym czasie w Tiranie mieszkał o do 20.000 lub wię cej osó b. Wraż enie, ż e był eś w Kijowie w latach 70-tych. Asfalt jest prawie niewidoczny, tylko dziury. Wież owce są gdzieś prawdziwe. Eureka postanowił a nie przebierać się dla nich przy barze.
Po sprawdzeniu godziny i uzgodnieniu z organizatorem wycieczki, czyli Mijovic Travel-Budva Montenegro, gdzie autobus się zatrzyma, dostaliś my czas wolny, okoł o godziny, na spacer i zakup pamią tek. Skrę cają c z gł ó wnej ulicy, wyjechaliś my. Na tej ulicy był o kilka sklepó w, a my wyprowadziliś my się z centrum. Przeszliś my obok ogrodzenia, bramy i jest ł adny ogró d. Zdecydowaliś my się na spacer. Obok odpoczywali ludzie na ł awkach. Wokó ł zieleń , drzewa. Szliś my 15 minut, patrzą c w prawo zobaczyliś my dziwnych ludzi w kamuflaż u iz karabinami maszynowymi. Wpadli do samochodu.
Patrzą c w lewo byliś my przeraż eni. Park i wszystko wokó ł niego ogrodzono drutem kolczastym o wysokoś ci okoł o 3 metró w, któ ry ukryto za wysoką zielenią . Ogrzał nas fakt, ż e przed nami widać był o nastę pną ulicę . Tak, nie był o go tutaj. Nie ma przejś cia! To był o gorą ce. Stopnie poniż ej 40. Chciał em pić . Stopniowo wszyscy wczasowicze i przechodnie gdzieś poszli. Usiedliś my i rozpoczę liś my burzę mó zgó w. Wszystko był o jak strefa. Bez znajomoś ci ję zyka, bez paszportó w, z pewną sumą pienię dzy, ze sprzę tem fotograficznym i wideo, przeraż ał a nas komunikacja z miejscowymi. Czas uciekał . Zastanawiam się , jak wyglą daliby dla nas przewodnicy. Ale nagle miną ł nas starzec i poszedł , jak nam się wydawał o, w stronę parkingu naszego autobusu. Park, gdzieś widać budynki, dookoł a drut kolczasty. Starzec zbliż ył się do drutu i wspią ł się dalej przez otwó r w nim. My też . Kolejne ogrodzenie miał o 10 m. Ró wnież dziura.
Ostatni był ogrodzony teren, któ ry był cał y widoczny i nie był o ż adnych dziur! W barierce był tylko sklep, w któ rym był starzec. Czy naprawdę chodził do niego tak dł ugo. Weszliś my do ś rodka i o cud! Był o przejś cie do nastę pnego obszaru, gdzie staruszek i jego ró wieś nicy już spokojnie grali w domino. Ulica był a widoczna w zaroś lach za ogrodzeniem po lewej stronie. Po prawej stronie był a, jak rozumieliś my, ambasada. Widzieliś my, ż e na ulicę moż na dostać się tylko przez kolejny punkt kontrolny. Tam ludzie z karabinami maszynowymi byli cicho. Podchodzą c bliż ej, zastanawialiś my się , co robić . Nagle brama otwiera się i samochó d zatrzymuje się . Przyspieszyliś my tempo i już jesteś my na ulicy. Straż nicy spojrzeli na nas iz radoś cią ruszyliś my do naszego autobusu. Zdaliś my sobie sprawę , ż e weł nialiś my się w ambasadach. Dopiero pó ź niej dowiedzieliś my się , ż e Albania jest w stanie niemalż e stanu wojennego, ż e Albań czycy z Kosowa mają w rę kach duż o broni i zrozumieliś my, ż e nie są zbyt przyjaź nie nastawieni do Serbó w.
I spotkaliś my Serbó w w naszym autobusie. Okazali się bardzo mił ymi ludź mi. Mó wili po rosyjsku. Ponieważ ję zyk ten był nauczany w każ dej szkole w Jugosł awii pod kierunkiem Tito. Oni nam powiedzieli. Ż e Albań czycy nie są zbyt predysponowani do Serbó w, wię c spę dzają c wakacje z rodzinami w Czarnogó rze, nie zabrali ich do Albanii. I przyjechali tutaj, tak jak my, z ciekawoś ci, bo nikogo z był ej Jugosł awii nigdy tu nie był o.
Po przejechaniu przez Tiranę nasz autobus zatrzymał się w pobliż u uniwersytetu. Nie pamię tam dokł adnie, ale moim zdaniem jest tak samo. Robią c zdję cia z pomnikiem Matki Teresy na tle hotelu Hilton, autobus wysł ał nas na obiad. Obiad był wliczony w cenę wycieczki (50 euro).
Kuchnia albań ska sł ynie z produktó w mię snych, najlepsze jest mię so z koś cią , być moż e mię so zapachowe, ryba. Ogó lnie wszystko wystarczył o i wszystko mi się podobał o.
Wycieczka obejmował a ró wnież widok na panoramę Tirany z wysokoś ci najwyż szego budynku, 20 pię ter.
Dostawa na gó rę windą . Winda jest cał kowicie przeszklona, nawet podł oga. Zapierał o dech w piersiach, zwł aszcza na najwyż szych pię trach. Na szczycie restauracji obraca się wokó ł wł asnej osi. Ci, któ rzy chcą drinki już dla siebie (cena nie obejmuje).
Przewodnik był zainteresowany wakacjami na wybrzeż u. W koń cu klimat jest dobry. Mó wi, ż e morze nie jest zł ą usł ugą , wię c są sł abo rozwijają cą się turystyką.
Powró t do Czarnogó ry. Kupowanie koniaku. Granica. Paszporty rozdawane, celnicy wzię li 10 euro za wizę , patrzę , wiza jest wklejona, chociaż już jej nie potrzebujemy…
wrzesień.2009