Recenzja biura podróży Тур-Экспресс (Kijów)

Turysto, nigdy nie zajmuj się tą firmą!

Autor:
Data zakupu usługi: 13 lipiec 2016
Pisemny: 10 sierpień 2016
3.0
Biuro podróży: Тур-Экспресс (Kijów)
Typ usługi: экскурсионный тур

Opis wycieczki był długi, ale bardzo atrakcyjny. Obiecano wiele wycieczek, zbyt wiele na tak krótką wycieczkę. Ale uspokajało to, że oczywiście wycieczki nie były obowiązkowe – chcę jedzenia, chcę – nie. Ponadto wskazana na stronie cena wycieczek była również zaskakująca swoim demokratycznym charakterem. Okazało się, że ta cena została obliczona dla 24 uczestników, a w sumie w autobusie było 28 osób, z czego 8 zdecydowanie i kategorycznie nigdzie nie jechało. W konsekwencji cena wzrosła. Z czego składa się cena, nie wiedzieliśmy. Tylko oni w nieskończoność słyszeli o tym, jak drogie są drogi, wjazdy do miasta i parking. Przewodnik (wybaczcie, wszyscy prawdziwi przewodnicy i przewodnicy, ale musicie używać tej nazwy w odniesieniu do Jewgienija Wasiljewicza, bo tak się nazywa) bardzo, bardzo aktywnie prowadził kampanię na wycieczkę do Rzymu. Kolega na wycieczce policzył, że podczas podróży Wieczne Miasto było wspominane 14 razy! całkiem sporo, biorąc pod uwagę, że „bywalcy” nie mieli zamiaru zmieniać zdania, podobnie jak ci, których celem było zwiedzanie Rzymu. Co próbował osiągnąć „przewodnik”? Generalnie oczekiwano reakcji na „trolling” – nawet ci, którzy wątpili, odmawiali tej przyjemności. Tu użyłbym słowa „wątpliwy”, ale nie mogę, bo Rzym jest godny podziwu („Paryż wart jest mszy!” – jak powiedział Henryk IV w 1593 roku, zwracając się ku katolicyzmowi). Ale „wykonanie” samej wycieczki rozczarowało i rozzłościło turystów, ponieważ czas został błędnie wyliczony: nie da się pokonać 800 km w jeden dzień. drogi (do Rzymu i z powrotem), a nawet odbyć wycieczkę, a nawet zdążyć na obiad (z całą pewnością zdążyć na czas, jedzenie nie powinno się marnować!) Trzeba było coś poświęcić. A turyści zmęczeni, rozgniewani z upału i głodu zostali poświęceni. Ogólnie Rzym i przewodnik byli cudowni, ale ściganie się po mieście w 35-stopniowym upale, niemożność zatrzymania się choćby na minutę, napicia się kawy i po prostu zrobienia zdjęcia - to nie jest dobre.

Co godne uwagi: wzrost ceny wycieczki wyniósł dokładnie 50%. Oceń sam: oferowana cena wynosiła 60 (zaokrąglona) i okazało się, że - 90 euro. I obowiązkowa wzmianka - odwiedziłeś bal w Rzymie. Tak, po prostu za darmo!

Jednak! Drodzy turyści, nie możecie narzekać! Nie możesz krytykować! Nie pytaj o ceny! Obrażasz „przewodnika”! I nie chce z tobą rozmawiać... tak.

Program zapowiadał zwiedzanie Budapesztu (cóż, byliśmy tam po drodze), dlaczego nie zabrać turystów na Plac Bohaterów? A tutaj do Parlamentu jest już zbędny. Po prostu nie było wycieczki. I można napisać wszystko, łatwowierni turyści mogą uwierzyć.

W programie zapowiadana była wycieczka (bezpłatna) w Rimini, a następnego dnia po przyjeździe. Dlaczego jednak to robisz? Jest też wolna. Pod naciskiem turysty odbyło się ono ostatniego dnia. I co? Dlaczego powinniśmy jechać do Rimini? nadal to lubię i następnym razem - wszyscy tam pojadą. Dodatkowo na pewno przewodnik powinien opowiedzieć o miejscu pobytu, zwłaszcza że znajduje się w nim kilka zabytków wartych uwagi. Zrobiono to również ostatniego dnia, po tym, jak sami turyści wiedzieli wszystko.

Ech, chyba „przewodnik” nie bierze pod uwagę, że turyści sami mogą znaleźć bilety, zamówić przewodnika i spokojnie pojechać tam, gdzie chcą. To jest dokładnie taka wycieczka, jaką mieliśmy we Florencji - na własną rękę, bez dodatkowych opłat, przypomnień, spóźnienia na autobus. To była najlepsza trasa do tej pory, moim zdaniem! I miłe wspomnienia.

Najciekawsza część była w drodze powrotnej. Założono bowiem, że nasz autobus będzie jechał przez Wenecję („perłę Adriatyku”, „miejsce, które każdy powinien odwiedzić”) Tak, ta wycieczka była również zapowiadana na trasie i przeznaczona dla tych samych 24 osób. A jeśli więcej? jak wszystko? więc gdzie idziesz z autobusu, który przywiózł cię na parking? Rozsądną i słuszną decyzją byłoby wliczenie tej wycieczki w cenę wycieczki - i nikt by tego nie zauważył, bo po drodze. Ale nie – znowu długie historie o tym, jak ważne jest, jak powinno być, jakimi jesteśmy niekulturalnymi jednostkami, jeśli nie odwiedzamy i bla bla. Na pytanie turystów - co zawiera te 18 euro? Czy łódź jest wliczona w cenę? Ile to kosztuje? Jak długo potrwa wycieczka - niechęć i pozbawienie komunikacji. Cóż, wykluczenie jest oczywiście premią. A jednak chciałbym wiedzieć, kiedy wyjeżdżamy, droga nie jest bliska spędzenia nocy. Odpowiedź jest wyczerpująca: będziemy mieli czas! Ale w rzeczywistości - ale nie mieliśmy czasu ... cóż, nic, pojedziemy pociągiem nie w Użgorodzie, ale w Mukaczewie ... sytuacja tak się rozwinęła ... tak się dzieje ... Tak, a ty siedzisz w autobusie, patrzysz na zegarek i na router i rozumiesz - coś poszło nie tak, no nie zdążymy! A także granica! Okazuje się, że kierowcy wiedzą, że jadą do Mukaczewa, ale dlaczego turyści mieliby o tym wiedzieć? Cicho! Nie irytuj Jewgienija Wasiljewicza!

Odmówiliśmy zwiedzania Wenecji, bo nie chciałem zepsuć mojego wrażenia z miasta szybkim biegiem i niezrozumiałymi faktami, których nie można usłyszeć, bo to wycieczka amatorska - bez słuchawek i znajomości „najlepszych atrakcji”. Ale turyści byli oburzeni - robisz z nas frajerów! zapłaciliśmy 18 euro za sztukę, a do Wenecji dotarłeś balonem, brzydko! Nie, wszystko jest w porządku: 1) cena nie zmieniła się od czasu mojej odmowy; 2) Odmówiłem dawno temu i powiedziałem o tym wszystkim; 3) mogli mnie zostawić w innym miejscu, abym nie korzystał z łódki - bo to komunikacja miejska, kto zabroni mi wzięcia biletu? 4) nie podał godziny, w której się spotkali – dopiero po przybyciu do Wenecji – powiedział „przewodnik”; 5) cóż, zostaw mnie w hotelu, a potem odbierz, jeśli nie wybieram się na tę wycieczkę...:)) Zgadzam się. Cóż, co mieliśmy zrobić? Każesz mi usiąść na molo, żeby się nie obrazić, że mnie tu przywiozłeś i nie zapłaciłeś za to, czego nie chcę. Nie lubię służb przymusowych.

Generalnie problemy z matematyką, zwłaszcza z obliczaniem czasu podróży, psuły życie. Bo jak można powiedzieć na parking – jedziemy za 15 minut, wiedząc, że nie tylko zdążymy wypić kawę, ale nawet pójść do toalety – nie jest faktem. Spotykamy się za 40 minut. Znowu pretensje - tutaj nie możesz przyjść na czas. Nie możemy, jeśli damy na to czas. Od razu obliczylibyśmy parkowanie na 40 minut i wszyscy zdążyliby na czas. Turyści prosili o ogłoszenie prawdziwego czasu parkowania – całkowite zignorowanie i znowu zniewaga, a potem moralizacja.

A więc panowie turyści! Uważaj, aby nie angażować się w słodkie, ale całkowicie bezpodstawne obietnice „odwiedzenia 5 krajów i siedmiu miast” podczas 11-dniowej wycieczki, z czego 4 dni spędzasz w drodze! Posłuchaj swoich "dzwonków" i "znaków". Ja też je miałam, ale po prostu nie miałam czasu, żeby wybrać coś sprawdzonego, a nie miałam złych doświadczeń, chyba się odprężyłam…