wietnamska jesień
Wię c. . . Za oknem już ś nieg, a pod dachami chowają się ptaki przed mrozem. . . Ale pó ł tora miesią ca temu spacerował em po ś nież nobiał ym piasku wietnamskiej plaż y. Jednak najpierw najważ niejsze. Przez cztery lata z ż oną nadrabiamy z ż oną nadrabianie zaległ oś ci w lecie w Tajlandii. Co wię cej, w tym samym miejscu - na Jomtien. W Ambasador City. W tym roku postanowiliś my odwiedzić inny kraj. Na Dominikanę i inne Malediwy nie mogą sobie pozwolić Syberyjczycy, któ rych nie psują pensje kapitał owe. Postanowiliś my wię c polecieć do Wietnamu. Ceny wycieczek do kraju Ho Chi Minh City są począ tkowo znacznie wyż sze od cen w sł onecznym Tai o 25 proc. . Zaryzykowali jednak wydatkowanie znacznych ś rodkó w (z któ rych czę ś ć został a poż yczona) na podró ż . Dł ugo wybrał region Wietnamu. Zdecydowaliś my się na Mui Ne jako spokojne miejsce wolne od mł odzież owych imprez. Kupony trzeba był o kupić w ż arliwie niekochanej Pegas Touristika z tego prostego powodu, ż e w tamtym czasie inni szanowani touroperatorzy nie latali do Wietnamu. Pienią c się na ustach, menedż erka przekonał a, ż e Pegasus ma teraz nowego przewoź nika, któ ry zastą pi niesł awny Nord Wind. Nie, nie. Firma „IKAR” (jakie poczucie czarnego humoru trzeba mieć , ż eby taką nazwę nadać przewoź nikowi lotniczemu? ! ) nie jest lepsza od swojego poprzednika. Te same stare, ciasne Boeingi, ta sama (delikatnie mó wią c) niezbyt uważ na stewardesa, ten sam problem z jedzeniem. No có ż , w oczekiwaniu na dwa tygodnie spokojnego odpoczynku moż na wytrzymać osiem i pó ł godziny niedogodnoś ci lotu. . . Powietrzna granica Wietnamu, nasza tablica, aż po oczy wypchane turystami wyczerpanymi tł umem, przekraczał a w ś rodku dnia. Oczywiś cie morze i kolejka linowa na wyspę rozrywki Winpearl wyglą dał y nie do opisania z wysokoś ci lą downika. . . Ale lotnisko przylotu (Cam Ranh) ż ywo przypominał o wiejskie lotniska ZSRR! Przejś cie kontroli granicznej i celnej jest doś ć osobliwe. W dusznej hali pasaż erowie trzech lotó w ustawiali się w kolejkach przy czterech stanowiskach. Straż graniczna bez poś piechu poró wnywał a postacie na zdję ciu z postaciami z rzeczywistoś ci. Straż graniczna nie ma się do czego spieszyć : „Ż oł nierz ś pi – sł uż ba trwa! ”. Zadowoleni turyś ci, po przejś ciu kontroli, zawę drowali do znajdują cej się w ką cie sterty bagaż y po walizki. . . A przed nami wielogodzinna jazda autobusem autostradą socjalistycznego kraju. Dwieś cie kilka kilometró w. jechaliś my przez osiem godzin. Towarzyszą cy nam rosyjskoję zyczny przewodnik okazał się być Ukraiń cem uchylają cym się od sł uż by w Samodzielnych Sił ach Zbrojnych. Od powrotu do ś wię tego obowią zku chł opiec ukrywał się przez trzy lata, pracują c jako nielegalny guest-pracownik w Wietnamie. I muszę przyznać , ż e w tym czasie zał oż ył em swó j mał y gesheft: po drodze przywiozł em turystó w do drogiej przydroż nej knajpki. Tam otrzymał wycofanie od wł aś cicieli. Bę dą c jeszcze w autobusie, oszukał niektó rych z nich, aby wymienić walutę po „korzystnym” kursie. Dla kogo kurs był korzystny, mam nadzieję , ż e to jasne! Natychmiast vparil lokalne karty sim. I przez cał ą drogę chwalił umieję tnoś ci kierowcy, pę dzą cego zabitą wą ską drogą z prę dkoś cią biegną cej ś wini. . . I na koniec, skromnie, ale wytrwale, zaproponował , ż e podzię kuje kierowcy za pracę wykonaną w dowoż eniu turystó w do miejsc wypoczynku. Oczywiś cie nie omieszkał pouczyć o smutnych konsekwencjach kupowania wycieczek od „ulicznych” agencji! Wię c ż mudna droga się skoń czył a. W recepcji powitał nas pracownik w hotelowym mundurze przypominają cym mundur ż oł nierza z lat 40. ubiegł ego wieku. Pró bował pomó c mi nosić moje rzeczy. . . Jestem jednak zniesmaczony wyzyskiem czł owieka przez czł owieka. Wię c sam niosł em walizkę . Ponadto Viet nie był duż o cię ż szy od walizki. Po ś cież kach wś ró d palm nasz przewodnik zaprowadził nas do bungalowu, w któ rym mieliś my mieszkać . Do wyjaś nienia: The Beach Resort to kilka przytulnych bungalowó w poł oż onych na zadbanym terenie z basenem. Hotel poł oż ony jest tuż nad brzegiem morza. Jak mó wi dzisiejsza mł odzież , w pierwszej linii. Pokoje są niewielkie, ale przytulne iw peł ni uzasadniają (a nawet przewyż szają ) swoje „gwiazdy” pod pewnymi wzglę dami! Mimo ś miertelnego zmę czenia (dzień w trasie) poszliś my na spacer na zewną trz i wymieniliś my walutę . Muszę przyznać , ż e bez problemu udał o nam się to zrobić w sklepie jubilerskim niedaleko hotelu. Milczą ca i nieco niezadowolona mł oda garni Ukrainka, zapytana, gdzie zjeś ć , uszczypnę ł a: „Ską d mam wiedzieć ! ”. A o 23 nie był o gdzie zjeś ć , a wię kszoś ć sklepó w był a zamknię ta. Tak, towarzysze, to nie jest dla was Tai! Ale kto szuka, zawsze znajdzie! Znaleź liś my też sklep, w któ rym zaopatrzyliś my się w piwo i lokalny rum. Musiał em jeś ć chleb, smalec i kieł basę przywiezioną z Ojczyzny. . . Tuż na brzegu, w cał kowitej ciemnoś ci ś wię towali swoje przybycie i poszli spać . Nastę pnego ranka zjedliś my ś niadanie na otwartym tarasie-restauracji z widokiem na morze. Ś niadania w pakiecie nie był y specjalnie urozmaicone. Ale, jak mó wią , nikt nie był gł odny. . . Po ś niadaniu pojechaliś my nad morze. Wł aś ciwie w tym celu podró ż owaliś my dzień z krainy „nie przestraszonych idiotó w i wiecznie zielonych pomidoró w” W. P. Astafiewa „Car-ryba”). Morze przyjemnie zaskoczył o nas swoim turkusowym kolorem. Jednak pierwsze pozytywne wraż enia cał kowicie zepsuł y miliony meduz ż yją cych w morzu i czekają cych na ś niadanie w postaci pł ywakó w! Do poł udnia podniosł y się dzikie fale. Kiterzy byli tym zachwyceni i zaczę li je przejeż dż ać . Wę drowaliś my po ś nież nobiał ym piasku, z któ rego nogi nabrał y trwał ego antracytowego koloru. Szybko odkryli to zjawisko: lokalni mieszkań cy palą krewetki na wę glu drzewnym na sprzedaż tuż przy plaż y. To pozostawia sadzę i popió ł . . Nie był o co robić : z trudem umyliś my nogi i poszliś my na basen ze ś wież ą wodą . Pł ytki staw, podzielony na strefę dla dzieci i dorosł ych. . . Po zabiegach wodnych apetyt się poprawił . Postanowili ugasić go w jednej z ulicznych jadł odajni, dumnie nazywają c siebie restauracjami. . . Muszę powiedzieć , ż e Mui Ne to jedna ulica o dł ugoś ci 10 km. Z jednej strony są plaż e i hotele; z drugiej - jadł odajnie: sklepy, stoł ó wki, kawiarnie, apteki, biura podró ż y i mieszkania na pó ł etatu Wietnamczykó w. . . Tak wię c Mui Ne ustanawia rekord pod wzglę dem liczby placó wek gastronomicznych: jest ich wię cej niż turystó w! Podobno fakt ten tkwi w obserwowanych na co dzień „walkach bez reguł ” mię dzy szczekaczami sieci „1001 Nights of Vietnam” a szeroko reklamowaną w recenzjach publiczną siecią gastronomiczną „Madame Din”. Oglą daliś my te walki kilka razy dziennie. To naprawdę walka o klienta! Jedliś my i jedliś my w ró ż nych lokalach. . . Co mogę powiedzieć : jedzenie w Wietnamie bardzo ró ż ni się od tajskiego, zaró wno pod wzglę dem przygotowania, jak i ceny. Owoce morza też są drogie. Droż sze niż w Tajlandii. Ś rednio posił ek wraz z alkoholem (sto gramó w lokalnego rumu na każ dy) kosztował.800-1000 rubli w poró wnaniu z 200-400 w Tajlandii! Ale nie samym chlebem. . . Widzą c, ż e pł ywanie w morzu to wielki ryż na cał e ż ycie, postanowiliś my wybrać się na wycieczkę . Zobacz, ż e tak powiem, zabytki! Oczywiś cie obsesyjne oferty chł opaka Wasilija (ró wnież ukraiń skiego dewianta) - przewodnika hotelowego, został y odrzucone, ponieważ sprzedawał wycieczki „ze stratą ” i przedstawiał każ demu, kto kupił „darmową ” wycieczkę ! Kupiliś my wycieczkę „Nha Trang-Dalat” od ukraiń skiej Lesi. Pracuje na uboczu Vietki Swietł any, któ ra sprzedaje towary apteczne, alkohol, herbatę , kawę i tak dalej. oraz gospodyni w niepeł nym wymiarze godzin agencji „Niedź wiedź Polarny”. . . Oczywiś cie recepcja nas nie zrozumiał a i zamiast czterech „pakietó w plaż owych” w dniu wyjazdu dali nam dwa! Tak czy inaczej. Ogó lnie rzecz biorą c, niezwykle trudno jest porozumieć się w Wietnamie! Niewiele osó b mó wią cych po angielsku i niemiecku nie spotkał em. Po rosyjsku mó wi kilka osó b, któ re pracował y w GAZ w latach pierestrojki i szył y deriby w bramach moskiewskich targó w. Dlatego do pracy z turystami zatrudnia się Ukraiń có w. W wycieczce do Nha Trang-Dalat towarzyszył nam ukraiń ski chł opiec Wania, któ ry zaciekle nienawidzi rzą du Federacji Rosyjskiej i Ż ydó w w ogó le. Po drodze poś wię cił mu wię kszoś ć swojego monologu. Jechaliś my osiem godzin do Nha Trang. Oczywiś cie z przystankiem w kawiarni, w któ rej Vanya dostał ł apkę . W Nha Trang od razu udaliś my się do Vinpearl. Na kolejce. Wedł ug Ivana, najdł uż szy nad morzem. Co moż na powiedzieć o wyspie rozrywki, jaką pozycjonuje się Winperl? Zwykł y park rekreacyjny. Rodelban jest dostę pny. Ale jest też na Syberii, w Krasnojarsku. Ponadto najdł uż szy w Europie. . . Hala automató w do gier nikogo nie zaskoczy – teraz są w każ dym kinie i parku. Zjeż dż alnie wodne? To też nie ciekawostka! Ponadto wię kszoś ć ó wczesnych obiektó w aquaparku był a w trakcie przebudowy. Chcę zauważ yć , ż e teraz Wietnam to jeden wielki plac budowy. Wró ć my jednak do Winperla. . . Chociaż udał o im się pł ywać w morzu, gdzie liczba meduz był a znacznie mniejsza niż liczba pł ywakó w! Dodatkowy program rozrywkowy obejmuje wystę p z fokami i delfinami. Trenerzy oczywiś cie z Ukrainy. Nastę pnie, wraz z nadejś ciem zmierzchu, uruchomiono kolorowe fontanny muzyczne. Widowisko, któ re ma zaskoczyć mieszkań có w Krasnojarska, gdzie znajduje się jedna fontanna na mieszkań ca i był ego burmistrza lat Piotra Fontanycha Pimaszkowa. . . zbudował przed swoim biurem ogromną „ś piewają cą fontannę ”, któ rej nie bę dzie w stanie....Pod koniec spektaklu ludzie, powalają c się nawzajem, rzucili się do kolejki, bo o godzinie 20 koń czy swoją pracę . Zatrzymaliś my się na noc w tanim dwugwiazdkowym hotelu, któ rego okno wychodził o na zewną trz. . . Na korytarz! Ogó lnie rzecz biorą c, Nha Trang nie jest miejscem wypoczynkowym. Hotele znajdują się po drugiej stronie ulicy od plaż y i nie mają wł asnego terytorium. I nie jest faktem, ż e podczas przechodzenia przez ulicę nie zostaniesz potrą cony przez motocyklistę . Ruch w Wietnamie jest jeszcze bardziej chaotyczny niż w Tajlandii! Po spacerze po wymarł ym mieś cie o 22:00 poszliś my spać , bo o czwartej rano mieliś my kolejną przeprowadzkę do wysokogó rskiego Dalat....Tak wię c rano oś miogodzinna droga do Dalat. Nasz minibus wspinał się coraz wyż ej po serpentynach gó rskich. Wkró tce krajobraz zaczą ł przypominać drogę do „Syberyjskiej Szwajcarii”. Tak obcokrajowcy nazywają drogę do Diwnogorska. Serpentyny, wą wozy, wą wozy i. . . sosny! Oczywiś cie dla mieszkań ca Syberii obserwowanie, jak roś nie kawa, jest pouczają ce. Ale nie wię cej. Wtedy zwykł ym punktem dla Azji Poł udniowo-Wschodniej jest ś wią tynia buddyjska. Jeś li był eś w Tajlandii, te ś wią tynie wydadzą ci się nę dznymi budami. . . W programie wycieczki znalazł a się ró wnież wizyta w Crazy House. Ciekawy budynek! Ale myś l nie opuszcza, ż e został zbudowany tylko po to, by powiedzieć , ż e w Dalat są zabytki! Oczywiś cie przywieź li go do „fabryki herbaty ofe”! Schemat jest taki sam, jak w przypadku „fabryk lateksu” w Tae: oszustwo na pienią dze! Ostatnim punktem wycieczki był a szkoł a haftu jedwabnego! Tutaj rzeczywiś cie jest coś do zobaczenia! Nigdy nie są dził em, ż e obrazy haftowane mogą być obszerne i dwustronne! Droga do Mui Ne był a ró wnie mę czą ca. Przyjechaliś my pó ź no w nocy. . . , W kolejnych dniach nie był o ochoty niczego odwiedzać ! Postanowiliś my poprowadzić wakacje czysto plaż owe. Ignorują c meduzę , postanowiliś my popł ywać...Zrobiliś my to bez zastanowienia. . Coś sprawia, ż e w to wierzę ! Sam widział em, ż e kokos sprzedawany jest za dwa (! ) dolary! I nie handlują ! W Tajlandii cena tego kokosa to 10 bahtó w! Trochę o przyjemnym: w Mui Ne jest centrum spa, o któ rym istnieniu niewiele osó b wie. Nawet taksó wkarze! Moż esz go znaleź ć tylko idą c ulicą w kierunku Boke. To rzeczywiś cie miejsce, w któ rym poczujesz ucztę ducha! Có ż , prawdopodobnie wszystko! Nie zmę czony? Wielu czytają cych tę historię zarzuca mi pesymizm i oszczerstwa. . . Nie mó j Boż e! Wł aś nie obiektywnie wyraził em swoją opinię o turystyce w Wietnamie. . . Każ dy widzi wszystko na swó j sposó b. . . Pytania bę dą - napisz. Odpowiem.