Spacer po oceanie: Teksas i gwiazdy Atlantyku, USA. (Część 2)
Spacer po oceanie: Teksas i gwiazdy Atlantyku, USA. (Czę ś ć.2)
Boston-Salem-Plymouth
Na lotnisku koordynował am dalsze podró ż e, aby spotkać się z grupą za poś rednictwem agencji, któ ra zorganizował a tę wycieczkę ("New Tours"). Pracowali dobrze, w nocy przed zadzwonieniem do przewodnika grupy, któ ra jechał a z Nowego Jorku do Bostonu, wyjaś nili sytuację „oszał amiają cym pasaż erom” i podali mi numer telefonu przewodnika i miejsce spotkania z grupą . Wystarczył o uzgodnić z przewodnikiem, gdzie i kiedy mam czekać na autobus.
Na lotnisku w Punkcie Informacyjnym otrzymał em informację jak dojechać do najbliż szej stacji metra, skoro musiał em spotkać się z grupą na stacji Harvard Square. Dali mi mapę i pokazali, gdzie mam wsią ś ć do autobusu. Jednak po chwili stania na przystanku, bez czekania na autobus i po wszystkich zmartwieniach, nie miał am odwagi kontynuować podró ż y komunikacją miejską w mieś cie zupeł nie mi nieznanym.
I wzią ł em taksó wkę , któ ra szybko i bezpiecznie dotarł a do potrzebnej mi stacji metra. Koszt taksó wki też okazał się normalny - wedł ug licznika 35 dolaró w. Moż esz zapł acić kartą lub gotó wką , ale znowu nie zapomnij o kilku dolarach napiwku dla kierowcy.
Dotarł em na miejsce spotkania (plac przed Harvard University w Cambridge) przed przybyciem autobusu z grupą i miał em wystarczają co duż o czasu, aby się rozejrzeć i coś przeką sić w Starbucks. Pierwsze wraż enie z tego, co zobaczył - jak tu wszystko wyglą da jak Anglia. Niskie stare domy, parki, wą skie uliczki.
Ponieważ Harvard University jest w pobliż u, a był a to poł owa czerwca, studenci rozdają na ulicach ulotki reklamują ce letnie kursy ze studentami z Harvardu. Wokó ł jest duż o mł odych ludzi w ró ż nych kolorach, mnó stwo księ garni, sklepó w, straganó w i po prostu stoliki na ulicy z ksią ż kami.
A potem podjechał autobus z grupą.
Widzą c „nasze” twarze i sł yszą c rosyjską mowę , moja radoś ć nie miał a granic. Wreszcie poczuł em się wzglę dnie spokojny („wzglę dnie” – bo kwestia niedostarczonych walizek wcią ż był a w powietrzu). Przewodniczka Tatiana, bardzo mił a kobieta, zabrał a grupę na wycieczkę po Uniwersytecie Harvarda. Zobaczyliś my wiele kultowych miejsc uniwersytetu, Tatiana opowiedział a ciekawostki z historii uczelni. Był o wiele pytań od turystó w, kto i jak moż e wejś ć na Harvard, ile kosztuje edukacja. Tatiana udzielił a wyczerpują cych odpowiedzi na wszystkie pytania.
Po zwiedzeniu terenu Harvardu i trochę jego okolic, grupa wró cił a do autobusu i pojechaliś my zobaczyć inne zabytki Cambridge. Ogó lnie rzecz biorą c, Boston i Cambridge nazywane są miastem uniwersytetó w, to znaczy opró cz Harvardu istnieją inne znane uniwersytety, z któ rych jednym jest MIT Massachusetts Institute of Technology.
Có ż , budynki wokó ł ponownie przypominają starą Anglię.
Nastę pnie przekroczyliś my rzekę Charles i zaczę liś my zwiedzać sam Boston. Dotarliś my do Copley Square (Drops), gdzie znajduje się jeden z najpię kniejszych budynkó w w Ameryce - Trinity Church, centrum handlowe Copley, wież owiec Hancock i biblioteka publiczna. Tu na rogu - Nowy Stary Koś ció ł Poł udniowy.
Niebieskie szkł o John Hancock Tower to najwyż szy budynek w Nowej Anglii. Z Hancock Tower moż na przejś ć ulicą Boylston Street do wież y Prudential. Obok Wież y Prudential znajduje się Centrum Naukowo-Chrystusowe, zespó ł budynkó w w stylu palladiań skim wokó ł duż ej fontanny.
Tatiana zabrał a nas do centrum handlowego Prudential, gdzie dostaliś my 1.5 godziny na lunch i zakupy (kogo to obchodzi). Lunch był w strefie lunchowej, gdzie na obwodzie znajduje się wiele ró ż nych fast foodó w (tak jak w duż ych centrach handlowych). Jak zwykle duż o ró ż nych rzeczy od pizzy po kuchnię chiń ską , ale za mał o normalnego jedzenia. Jednak wszyscy mieli coś do jedzenia.
Ceny są wię cej niż rozsą dne. Miał em jeszcze czas na szybkie bieganie po sklepach tylko po to, ż eby poszukać.
Nastę pnie udaliś my się do centralnego parku miejskiego (Boston Common Park) - bardzo pię knego parku w centrum starego Bostonu, jednej z gł ó wnych atrakcji Bostonu. Tutaj moż na pł ywać ł ó dką , karmić wiewió rki, któ re są bardzo liczne i bardzo dobrze odż ywione. Nastę pnie przeszliś my się zacienionymi, cichymi uliczkami starego Bostonu - prawdziwego kawał ka starej Europy w centrum wspó ł czesnej Ameryki, a tutaj są najdroż sze apartamenty w Bostonie. Potem mieliś my plan odwiedzić Quincy Market, ale zaczę ł o mocno padać , tylko wodospad z nieba, a grupa zdecydował a, ż e na pewno tam nie dojedziemy. Był począ tek ó smego wieczoru i Tatiana zabrał a nas do hotelu, któ ry znajdował się na przedmieś ciach Bostonu, w Lexington. Po drodze zatrzymaliś my się w strefie handlowej, gdzie mogliś my kupić artykuł y spoż ywcze na obiad, ktokolwiek chciał.
Pobiegł em do tego samego TJ Maxxa znajdują cego się w tym samym miejscu, aby kupić sobie chociaż trochę ubrań (nie moż esz już chodzić w tym samym 3 dzień! ).
Dla poró wnania: TJ Maxx to duż y magazyn znanych marek (ubrania, buty, torby, walizki, kosmetyki itp. ). Bardzo popularny wś ró d Amerykanó w sklep, w któ rym za niewielkie pienią dze moż na kupić przedmioty z poprzednich kolekcji Tommy Hilfiger, Calvin Klein itp.
Zatrzymaliś my się w hotelu klasy turystycznej Quality Inn (w Lexington) - prawdziwym motelu, jak widać na amerykań skich filmach, czyli kilku ró wnoległ ych dwupię trowych budynkach. Drzwi pokoju otwierają się na pojedynczy balkon na cał ym obwodzie budynku. Pomię dzy budynkami znajduje się basen, z któ rego od razu skorzystał o kilku czł onkó w naszej grupy. Pokó j jest przestronny, ekspres do kawy i zestaw do kawy jak zwykle, wszystkie niezbę dne przybory toaletowe są na miejscu.
Zdziwienie spowodował a jedynie klimatyzacja (co we wszystkich hotelach na trasie). Staroż ytny, ogromny, poł oż ony tuż pod oknem, mocny, zimny i co najważ niejsze hał aś liwy wiatr. Spanie przy dź wię kach takiej bestii nie jest moż liwe! Dlatego pomieszczenie trzeba był o najpierw dokł adnie schł odzić , a nastę pnie wył ą czyć klimatyzator.
W pokoju, w któ rym mieszkał em, był napis „Zakaz palenia”, a przewodnik ostrzegł , ż e ż adna z naszej grupy nawet nie pró bował a palić w pokoju - wszyscy w ogrodzie! W przeciwnym razie firma zostanie ukarana grzywną . Jednak mó j pokó j był tak zadymiony, ż e po prostu nie moż na był o w nim pozostać . Poza tym są siedzi za ś cianą (a ś ciany są cienkie) „rż yli” tak gł oś no, ż e gdy zapukał em do ich drzwi, ż eby o 23:00 trochę ciszej, nawet nie usł yszeli mojego pukania.
Dlatego po ż ał osnej rozmowie z ciocią -administratorką , któ ra twierdził a, ż e wszystkie pokoje są zarezerwowane, a nawet przepeł nione, udał o mi się zmienić pokó j na cichy i nie taki ś mierdzą cy!
T-tak, a mó j cierpliwy bagaż nigdy nie został dostarczony do hotelu. Po niemoż noś ci dodzwonienia się do obsł ugi zagubionego bagaż u (w tym sensie, ż e moż na się dodzwonić , dopiero wtedy automatyczna sekretarka prosi o wymienienie liter i cyfr wskazanych na paragonie za pomocą ł apacza gł osu. A tu nawet mó j doskonał y angielski, jednak z rodzimym rosyjskim akcentem nie został w ż aden sposó b zł apany samochodem) wiedzą c, ż e jutro rano wyjeż dż amy z hotelu i już do niego nie wró cimy, musiał em odł oż yć odpoczynek w hotelu na dł ugi czas i dział ać pilnie . Generalnie musiał em wró cić na lotnisko w Bostonie i rozwią zać sytuację na miejscu. I tu znowu pomogł a mi ciocia w recepcji (mił a osoba! ).
Taksó wka na lotnisko i z powrotem mogł a być bardzo droga (w koń cu Lexington jest pó ł godziny od Bostonu), ale zadzwonił a do swojej przyjació ł ki, któ ra zgodził a się zabrać mnie tam iz powrotem za poł owę ceny. Tatiana, przewodnik, ró wnież udzielił a mi kompleksowej pomocy, oczywiś cie, ponieważ odpowiada za bezpieczeń stwo turysty. Jest to bardzo waż ne, gdy nie zostajesz arbitralnie porzucony w obcym kraju, tak daleko od domu, ale nawet jeś li tylko moralnie cię wspierają.
Na lotnisku dowiedział em się , ż e moje walizki w ogó le nigdzie nie poleciał y z Charlotte, ale czekał y na nie wiadomo co. Dzię ki Bogu wieczorami mł ode dziewczyny pracował y w Odbiorze Bagaż u i bardzo szybko znalazł yś my z nimi wyjś cie z sytuacji - wysł ać walizki do Nowego Jorku (bo jutro wieczorem bę dę musiał a być w Nowym Jorku na jedną noc), ale z moż liwoś cią odbioru walizek na lotnisku JFK bez dowozu do hotelu. Nie chciał em znowu zostać bez rzeczy.
Teraz trochę o grupie podró ż nikó w.
Nasza grupa w Bostonie (na 2 dni) był a stosunkowo niewielka - 20 osó b, w zwią zku z tym autobus był by ró wnież niewielki, 30 miejsc, ale ze wszystkimi niezbę dnymi udogodnieniami. Dla tych, któ rzy kiedykolwiek wybrali się na zorganizowaną wycieczkę autokarową po Europie, był oby rzeczą niezwykł ą , aby grupa turystó w zmieniał a się za każ dym razem w zależ noś ci od odwiedzanego miasta. Na przykł ad „nasi byli obywatele” wyjechali z nami do Bostonu, obecnie mieszkają cego na stał e (i już od dł uż szego czasu) w Nowym Jorku w Chicago. Ciekawie był o posł uchać ich opowieś ci o tym, jak wylą dowali w USA. Ale był też stał y krę gosł up (7 turystó w), któ ry przybył specjalnie na trasę Atlantic Stars z Rosji, Ukrainy, a nawet Buł garii (rosyjski jest ł atwy do zrozumienia dla osó b starszych). Ponieważ grupa był a niewielka, wszyscy poznali się doś ć dobrze, szybko znaleź li wspó lny ję zyk i ł atwo się porozumiewali.
Przez cał ą podró ż autobusem, przewodnik Tatiana udzielał ciekawych informacji o mijanych miejscach, robią c czasem 10-minutowe przerwy na przerwę . Jeszcze raz pragnę zaznaczyć , ż e postoje na toaletę , przeką skę czy po prostu rozprostowanie nó g są doś ć czę ste, a przewodnicy regularnie informują , ile kilometró w i czasu pozostał o do nastę pnego postoju, co pozytywnie wyró ż nia ich na tle organizatoró w grup (któ rzy w ogó le nie są przewodnikami) w europejskich wycieczkach autobusowych.
Wię cej o autobusie. Był o lato, na dworze był o okoł o +35, ale autobus, zgodnie z amerykań ską tradycją , schł adzał się do +17 (choć kierowca był nasz). Dlatego do ruchu weź ciepł e dł ugie szale / szaliki / lekkie peleryny i niech zawsze w pobliż u są ciepł e skarpetki)). Bez tego moż na naprawdę zamarzną ć.
Nastę pnego dnia po ś niadaniu pojechaliś my w kierunku miasteczka Salem (Salem), gdzie zaplanowaliś my wizytę w Muzeum Czarownic i zwiedzanie miasta.
Nie trwał o to dł ugo, nie pamię tam dokł adnie, ale nie wię cej niż godzinę . Moż na wię c powiedzieć , ż e Salem to przedmieś cie Bostonu i jedno z najstarszych miast Nowej Anglii, zał oż one w 1626 roku przez angielskich purytan. W tym mieś cie zachował o się niewiele budynkó w z czasó w, gdy pierwsi koloniś ci wylą dowali w Ameryce. Miasto Salem jest ró wnież bardzo znane z procesó w czarownic z 1692 r. , w któ rych powieszono 19 mę ż czyzn i kobiet, a 80-letni Gilles Corey został ukamienowany za odmowę przyznania się do winy lub uniewinnienia (w obu przypadkach doszł o do konfiskaty). wł asnoś ci i chciał zachować gospodarstwo dla rodziny).
Na ogó ł w tamtych czasach ludzie bardzo lubili polować na czarownice, ale w Salem proces ten przebiegał najbardziej ż ywo i na duż ą skalę.
Aby zrozumieć klimat tamtej epoki i okresu polowań na czarownice, zwiedziliś my Dom Czarownic (wybudowany w 1651 r. , gdzie odbywał się proces czarownic) oraz wizualną rekonstrukcję i opowieś ć (po rosyjsku) tego samego polowania był y bardzo wyraź nie pokazane. Ponadto, jeś li przeczytał eś ksią ż kę Nathaniela Hawthorne'a „Szkarł atna litera” lub obejrzał eś film o tym samym tytule z Demi Moore i Harrym Oldmanem, to po prostu pokazuje obyczaje ó wczesnych mieszkań có w Salem i jak przebiegał o „polowanie na czarownice”. miejsce (biedne kobiety! ). Nawiasem mó wią c, sam Nathaniel Hawthorne ró wnież urodził się w Salem, gdzie stoi jego pomnik.
Opró cz Domu Czarownic zobaczyliś my też Pickering House (1651) – najstarszy dom w Stanach Zjednoczonych zajmowany przez tę samą rodzinę . „Dom Siedmiu Iglic” – uwielbiony przez Hawthorne'a w powieś ci o tym samym tytule.
Przeszliś my się po mieś cie i zobaczyliś my budynek celny, w któ rym sł uż ył Hawthorne, zwiedziliś my nabrzeż e (był akurat odpł yw - ocean był w pobliż u), gdzie zobaczyliś my kopię ż aglowca Friendship, na któ rym przybył jeden z pierwszych osadnikó w w Ameryce.
Poza tym byliś my w Salem w niedzielę i akurat byliś my na jakimś „festiwalu ludowym”, któ ry obejmował wiec wspierają cy walkę z rakiem. Miejscowi mieszkań cy (w tym mał e dzieci), ubrani w koszulki w barwach swojej społ ecznoś ci, maszerowali ulicami miasta (najprawdopodobniej wzdł uż wcześ niej ustalonej trasy), a w centralnym parku zorganizowano namioty, w któ rych moż na był o przekazać czę ś ć darowizn. iloś ć pienię dzy i oddanie krwi. Co ciekawe, wszystkie sklepy był y zamknię te, ale otwarte był y namioty, gdzie za symboliczną opł atą moż na był o kupić butelkę wody (był o bardzo gorą co! ).
Po godzinie wolnego czasu w Salem nasza grupa pojechał a do Plymouth.
W Plymouth spę dziliś my bardzo mał o czasu (okoł o 1.
5 godzin) i moż emy powiedzieć , ż e widzieliś my bardzo mał o. Plymouth jest najstarszą europejską osadą w Nowej Anglii i od dawna jest centrum kolonii o tej samej nazwie. Istnieje wiele ró ż nych muzeó w zwią zanych z tym tematem, ale to, co udał o nam się zobaczyć , to tylko:
• Peł nowymiarowa replika statku Mayflower, na któ rym przybyli pierwsi koloniś ci (66 osó b). Swoją drogą jest otwarty dla turystó w, ale nie mieliś my czasu go odwiedzić , a poniż ej opowiem dlaczego.
• Plymouth Rock – kamień , na któ rym wedł ug legendy po raz pierwszy postawili stopę pierwsi osadnicy. Niedaleko Plymouth Rock znajduje się pomnik pierwszych osadnikó w, zwany Pomnikiem Ojcó w Zał oż ycieli.
I to wszystkie zabytki Primuty! Tutaj był em wyją tkowo niemił y, bo w Plymouth (jak zajrzał em w Google) był o kilka ciekawych miejsc, w któ rych mogliś my się zatrzymać.
Na przykł ad w Plymouth Plantation (Plimoth Plantatioin) – kompleks historyczno-etnograficzny, w skł ad któ rego opró cz wystawy stacjonarnej wchodzą dwie odtworzone osady: osada kolonistó w z XVII wieku i osada Indian z tamtych czasó w . Zamiast przewodnikó w w skansenach pracują ludzie ubrani zgodnie z ó wczesną modą . Niejako tworzą oni ludnoś ć wiosek, zajmują c się „codziennymi sprawami”, któ re stanowił y podstawę ż ycia Indian lub kolonistó w.
Zamiast tego zabrano nas do niestandardowego sklepu z degustacją wina w Plymouth, gdzie spę dziliś my godzinę na degustacji ró ż nych win i alkoholi. Zmarnowany czas!
Oczywiś cie dla nowojorczykó w, któ rzy przyjechali na 2 dni, nie był o trudno kupić kilka butelek i od razu przywieź ć je do domu, ale dlaczego miał oby to być dla tych turystó w, któ rzy mają Boston i okolice - to był y pierwsze punkty w zwiedzanie USA i daleka droga za granicę nie ma mowy nie był o celem takiego rozwodu dla turystó w!
Po Plymouth nasza grupa skierował a się w stronę Nowego Jorku. Podró ż trwał a 4-5 godzin z postojami w miejscach obsł ugi. Niemal cał y czas Tatiana opowiadał a nam o ż yciu w USA, odpowiadał a na wszelkie pytania turystó w. Ró wnież na kró tko przed Nowym Jorkiem Tatiana rozesł ał a wokó ł autobusu 2 koperty, aby dać jej i kierowcy napiwek. W Ameryce to powszechna rzecz. Wszyscy turyś ci najprawdopodobniej zostali powiadomieni z wyprzedzeniem i dlatego nie pojawił y się ż adne pytania na ten temat. Standardowy napiwek wynosił.2 dolary dziennie dla kierowcy i przewodnika.
Do Nowego Jorku przybyliś my o godzinie 20, na dogodnym wę ź le metra wysadziliś my lokalnych pasaż eró w oraz tych, dla któ rych Boston był już ostatecznym celem podró ż y, któ rzy zostali zakwaterowani w hotelu Pan American, któ ry znajduje się w Queens na Queens Boulevard - centralna ulica o pow. Z widoku z okna autobusu okolica bardzo przypominał a mi uś pione dzielnice duż ych miast, z tym, ż e był o tam bardziej zró ż nicowana populacja, a w oddali widać był o Manhattan z drapaczami chmur.
O hotelu moż na powiedzieć , ż e jest bardzo skromny, dla bezpretensjonalnych turystó w nie był o ekspresu do kawy, ale znowu był o gł oś no i moż na dmuchać w klimatyzację . Ale jeś li chodzi o „po prostu spę dź noc” – to wystarczy. Co ciekawe, na duż ą liczbę turystó w był tylko jeden recepcjonista, któ ry wyglą dał na bardzo udrę czonego, ale wcią ż był gotowy do pomocy.
Ponadto, gdy podeszł a dziewczyna-turystka i pró bował a coś powiedzieć ł amaną angielszczyzną , przeklinają c po rosyjsku, zadzwonił do pomocy rosyjskoję zycznej mł odej damy z biura. Pomó gł mi też dodzwonić się do Odbioru Bagaż y w sprawie mojego cierpliwego bagaż u, a nastę pnie wyjaś nił mi, jak dostać się na lotnisko JFK komunikacją miejską i „politykę ” taksó wki z lotniska (licznik nie powinien być wię kszy niż.37 dolaró w do hotelu).
Kilka sł ó w o autobusach w Nowym Jorku. Aby dostać się na lotnisko JFK z Queens, nie był o sensu jechać taksó wką , bo duż e miasto to takż e rozwinię ta infrastruktura komunikacyjna. Dlatego skorzystał em z rady recepcjonistki, aby skorzystać z autobusu, któ ry zabierze mnie do szybkiego JFK AirTrain, któ ry z kolei zawiezie mnie na wszystkie terminale lotniskowe. Pamię taj, ż e w autobusie moż esz pł acić tylko monetami! (2.
Jeś li się nie mylę , opł ata za przejazd pocią giem lotniczym JFK wynosi 5 USD. System jest taki sam jak w metrze czy np. w Moskwie Aeroexpress dział a też w Domodiedowie. Najpierw kupujesz bilet w automacie zawieszonym na ś cianie (moż esz zapł acić gotó wką lub kartą ), a nastę pnie przechodzisz z tym biletem przez bramkę obrotową . Zawsze są pracownicy, któ rzy są gotowi pomó c i wyjaś nić , co i jak. Pocią g nastę pnie zabiera pasaż eró w do wszystkich terminali tego ogromnego lotniska JFK (nazwanego na cześ ć Johna Fitzgeralda Kennedy'ego). Przy wejś ciu moż na wzią ć mapę pokazują cą , któ re linie lotnicze są poł ą czone z jakim terminalem, a na peronie znajduje się ró wnież interaktywna mapa z wyborem ję zykó w, w tym rosyjskiego. Ogó lnie bardzo wygodne i popularne wś ró d ludzi rozwią zanie - unikniesz korkó w, któ re w Nowym Jorku są przepeł nione nawet w nocy.
Na lotnisku znalazł em punkt obsł ugi bagaż u US Airways i po kró tkim oczekiwaniu wzią ł em swó j bagaż.
Potem wzią ł em taksó wkę (przecież nie chciał em wozić.2 duż ych walizek komunikacją miejską z przesiadkami, poza tym był o już wpó ł do jedenastej w nocy), jak mnie recepcjonistka upominał a, tylko ż ó ł ta taksó wka! nie kł amią na temat ceny i dotarli do hotelu za 35 USD.
Nastę pnego dnia mieliś my bardzo wczesny wyjazd do Waszyngtonu (5:30), ale o tym w dalszej czę ś ci mojej historii……