Niezapomniana przygoda w krainie marzeń.
Mniej wię cej miesią c temu postanowiliś my z mę ż em polecieć do kraju, któ ry przez dł ugi czas był dla Rosjan czymś w rodzaju „tabu”, do USA. Rozsą dnie oceniają c, postanowiliś my zaczą ć od Miami, miasta, któ re jest obecnie na ustach wszystkich, i w peł ni korzystaliś my z naszych mini-wakacji. Ale najpierw najważ niejsze. W poł owie maja 2012 roku my, szczę ś liwi posiadacze amerykań skiej wizy turystycznej, zaczę liś my się zastanawiać , jak mą drze z tej wizy korzystać . Siostra mojego mę ż a, pochodzą ca z Petersburga, powiedział a nam, ż e jeden z jej znajomych wyjechał niedawno do Miami i pojedzie tam ponownie tego lata. My, jak prawdziwe rosyjskie Homo sapiens, postanowiliś my poprosić o radę siostrę mojego mę ż a (och jak! ; -). Natasza, bo tak ma na imię , opowiedział a nam o chł opakach z agencji Rost Travel, mó wią , ż e są inteligentni, utalentowani i pię kni. . . prawie ś wię ci. Brzmi kuszą co, prawda? ; -) Pomyś leliś my wię c, ż e warto posł uchać doś wiadczonej osoby. Za radą Natashy skontaktowaliś my się na począ tek z przedstawicielem agencji w Moskwie (najsł odsza dziewczyna o imieniu Irina). Wysł uchał a wszystkich naszych zachcianek i zachcianek (któ rych był o niewiele, ale dzię ki niej za cierpliwoś ć ). Omó wiliś my z nią wszystkie szczegó ł y wyjazdu, ale powiedział a nam, jak i kiedy lepiej kupić bilety, opowiedział a o usł ugach, któ re bę dą nam ś wiadczone poza kordonem. Nasz budż et na wyjazd był doś ć skromny, wię c poprosiliś my Irę o pomoc w hotelu, któ ry zmieś cił by się w portfelu. Już nastę pnego ranka skontaktował się z nami przedstawiciel oddział u agencji w Miami (Regina) i zaproponowano nam 3 opcje hotelowe: coś tań szego, coś droż szego. Wybraliś my ś rodkowy, ż eby nie stracić cał kowicie twarzy ; -) Nie zamawialiś my samochodu, myś leliś my, ż e bę dziemy spacerować po mieś cie przez 10 dni. Z usł ug agencji zamó wiliś my transfer z lotniska do hotelu, usł ugi concierge (coś w rodzaju wsparcia informacyjnego podczas pobytu) oraz transfer z hotelu na lotnisko. Regina opowiadał a o ró ż nych oferowanych przez nich wycieczkach, ale postanowiliś my poczekać i rozgryź ć to na miejscu. Oto samolot Delta lą dują cy na mię dzynarodowym lotnisku w Miami. Po 15-godzinnym locie (z przesiadką ) chcę tylko iś ć pod prysznic i poł oż yć się spać . Zamiast tego byliś my tropieni przez 2.5 godziny podczas kontroli paszportowej. Szczerze mó wią c, myś leliś my już , ż e nikt już nas nie spotyka. Kto wytrzyma 2.5 godziny czekania na nieznajomych z Uljanowsk? A dziewczyna na szpilkach przeż ył a!!! ! , nawet jeś li nie wysoka, z kwiatkiem dla mnie i balonikiem z napisem "Welcome" dla mę ż a. To był a Regina (pewna polityka agencji: jeden agent pracuje cał kowicie z klientem). Warto zauważ yć , ż e ani czas spę dzony na nas przez Irę , ani poszukiwanie hotelu nie został y jeszcze w ż aden sposó b opł acone. Wszystko musiał o nastą pić natychmiast po przybyciu do STANÓ W. Regina odprowadził a nas do samochodu, zabrał a do hotelu, zameldował a i wyszł a, aby dać nam czas na posprzą tanie. Ta przyjemnoś ć kosztował a nas tylko 130 dolaró w, co jest doś ć niedrogie, zważ ywszy na to, ż e nigdzie nie wychodził a bez czekania, uś miechają c się uprzejmie przez 45 minut (tyle zaję ł a droga do hotelu), opowiadał a zabawne historie i pytał a o lot. Po 4 godzinach Regina zaproponował a spotkanie na filiż ankę kawy w kawiarni i omó wienie szczegó ł ó w usł ugi concierge (co to za zwierzę ? ) W trakcie dyskusji dowiedzieliś my się , ż e jeś li zamó wisz usł ugi za okreś loną kwotę , wtedy konsjerż jest bezpł atny (koszt 300 USD). w tygodniu). Interesował y nas: zwiedzanie Miami, wyprawa na farmę aligatoró w oraz wycieczka do Key West. O szczegó ł ach wycieczek dł ugo nie bę dę mó wić (lepiej raz zobaczyć niż sto razy usł yszeć ). Powiem tylko, ż e Regina był a bardzo uprzejma, pomocna i sprawił a, ż e wszystkie wycieczki był y bardzo interesują ce. Miami naprawdę okazał o się rajem. Podczas zwiedzania zwiedziliś my miasto, dom Gianniego Versace, Pomnik Holokaustu i wiele wię cej. Wraż enia i zdję cia - duż o. 2 dni pó ź niej pojechaliś my na farmę aligatoró w. Tam zabrano nas na przejaż dż kę ł odzią po bagnach, gdzie na wolnoś ci ż yją krokodyle i aligatory, pokazano nam spektakl „oswajanie krokodyla” (lub aligatora, wcią ż nie wiedział em, jak je rozró ż nić ), spektakl z wę ż ami. To był o ciekawe. Dzień przed wyjazdem ta sama Regina zabrał a nas do Key West. Sama droga jest tego warta! Wow, pię kna ; -))) Zabrano nas do domu Hemingwaya, zaproponowali też odwiedzenie domu prezydenta Trumana, ale odmó wiliś my. Zdecydowaliś my się na spacer wzdł uż plaż y, ską d do Kuby jest już tylko 90 mil. Z lornetką moż e zobaczyliby Kubań czykó w ; -) Na lotnisko pojechaliś my zadowoleni i bardzo opaleni. Dzię kuję Reginie, Irinie, Nataszy (przyjació ł ce siostry mę ż a) i siostrze mę ż a. Ś wietnie się bawiliś my, chł opaki z ROst Travel dawali z siebie wszystko. Dlaczego tylko 9 punktó w? Trzy korki, w któ re w tym czasie wpadliś my, nieco przyć mił y ogó lne wraż enie. Mó j mą ż i ja postanowiliś my przyjechać tu ponownie w przyszł ym roku (nie zgubimy 2-letniej wizy). Pojedziemy do Disneylandu i gdzie indziej. To są wakacje w Miami, któ re okazał y się .