Отель как палатка, стенки вроде есть но всё равно что их нет слышимость 99% - особенно "приятно" было, когда въехала семья с маленьким ребенком и ребенок вместе ссо взрослыми носился по комнатам - было очень весело. Все склеено пеной. С первого этажа (мы жили на 2-м) съехали отдыхающие и персонал отеля наводил чистоту так девки которые там убирали накурили так что у нас топор можно было вешать при том что на дверях наклеены знаки "курить запрещено". Дым валил через элетр-е розетки и разветвители. Совмещенный санузел так мал что высокому человеку сев на унитаз придется или растопырить широко ноги или сесть боком. Мусор за неделю нашего пребывания не выносили ни разу пришлось выносить самим про уборку в номере догадайтесь сами. Плюсы - отопление хорошее, персонал вежливый.
Теперь про колибу. Они его называют "ресторан". Если это ресторан то их отель 7-мизвездочный. Персонал никакой. С первого же заказа перепутали кофе(вместо Эспрессо принесли простой растворимый) причем извинился официант ещё за 2 метра не дойдя до стола, т. е. заранее знал что Эспрессо у них и не бывает и решил авось прокатит, прокатило т. к. мы решили его простить но в этом и была наша ошибка дальше хуже. Из огромного меню больше половины у них нет(да скорее всего и не было никогда). Новый Год это нужно увидеть самому, заплатили на 3 человека 1480 гривен. Мы зарезервировали столик еще перед отъездом - за что нам достался наверное самый худший стол во всей колибе - перед ним стояла вешалка - и все, что мы весь новый год обозревали - куртки и шапки. Когда пришли и увидели что было на столе просто ужаснулись. Из салатов вытекала неприятного вида юшка, селедку не наложили а набросали метров с пяти в тарелку. Если бы вы видели мандарины которые были на столе - фруктовое ассорти на троих состояло из трех несчастных подгнившиш мандарин, одного яблока, разрезанного на маленькие кусочки и одной маленькой веточки винограда. Всего еды было на одного с половиной человека, это я промолчу о вкусе и свежести продуктов, из которых новогодние блюда были приготовлены. В меню было заявлено мясо по-королевски и кролик - увидели мы только кролика, который наверно умер своей смертью и его приготовили - мясо было ужасным, а мясо по-королевски наверное "съел" персонал. Единственное, что было съедобным - поросенок, которого порезали на всех. Вобщем ушли мы до 1.00 оскорбленные до невозможности, а наутро при заказе завтрака(он у них бесплатный) нам заявили что мы не заплатили за кофе который якобы мы заказали. Правда потом выяснилось как они нам сказали, что это кофе заказли наверное другие, а списали почему-то с нашего столика. После этого случая, отношения официантов к нам стало мягко говоря никакое - нас или игнорировали или с возмущением спрашивали, что пять не так при том что мы за все дни пребывания не предъявили ни одной претензии. К нам было такое отношение - мы не клиенты этого отеля - а так - одноразовые, которые случайно мимо проезжали и заехали к ним перекусить. Это при том, что в первые дни мы даже чаевые оставляли. Возмущенные таким отноешинием к нам остальные дни мы питались в Буковеле или в ресторанчике отеля "Загадка карпат" - хоть и далековато, но вкусно, вежливо и цены приемлимые - после повторного посещения этого ресторана девочка, которая нас обслуживала сразу поинтересовалась - если мы из их отеля, то она могла бы нам резервировать столик, чтобы мы приходили без проблем и всегда интересовалась понравилось ли нам - это было даже без чаевых. Правда отмечу что в последний день в Петросе весь состав отеля и суперресторана Петрос поменялся полностью и даже официанты были услужливы и вежливы, возможно нам просто не повезло с персоналом этого ресторана, а вот администратор суперресторана остался тотже, Вадим, очень вежливый парень и главный Вор этой мягко говоря забегаловки. Перед выездом когда я прогревал свой авто он прошел мимо и даже не поздоровался, а его косой взгляд в мою сторону говорил о том что его вежливость передается на весь персонал этой закусочной.
Hotel jest jak namiot, ś ciany niby tam są , ale to nie ma znaczenia, ż e nie sł ychać ich w 99% - szczegó lnie „przyjemnie” był o, gdy wprowadził a się rodzina z mał ym dzieckiem, a dziecko biegał o po pokojach z dorosł ymi - to był a ś wietna zabawa. Wszystko jest podklejone pianką . Urlopowicze wyprowadzili się z pierwszego pię tra (mieszkaliś my na drugim pię trze), a personel hotelu posprzą tał , wię c dziewczyny, któ re tam sprzą tał y, palił y, abyś my mogli powiesić siekierę , mimo ż e na drzwiach nie był o znakó w palenia. Dym kł ę bił się w gniazdkach elektrycznych i rozdzielaczach. Poł ą czona ł azienka jest tak mał a, ż e wysoka osoba siedzą ca na toalecie bę dzie musiał a albo szeroko rozł oż yć nogi, albo usią ś ć bokiem. W cią gu tygodnia naszego pobytu ś mieci nie był y wynoszone, musieliś my je sami wynieś ć na sprzą tanie pokoju, zgadnijcie sami. Plusy: Dobre ogrzewanie, przyjazny personel.
Teraz o kolybie. Nazywają to „restauracją ”. Jeś li jest to restauracja, to ich hotel jest hotelem 7-gwiazdkowym. Brak personelu.
Od pierwszego zamó wienia mieszali kawę (zamiast Espresso przynieś li zwykł ą instant), a kelner przeprosił za kolejne 2 metry przed dojś ciem do stolika, czyli z gó ry wiedział , ż e nie mają Espresso i zdecydował , ż e moż e to jest jazda, to jest jazda, ponieważ postanowiliś my mu wybaczyć , ale to był nasz bł ą d jeszcze gorszy. Nie mają wię cej niż poł owy ogromnego menu (tak, najprawdopodobniej nigdy nie mieli). Nowy Rok trzeba zobaczyć samemu, za 3 osoby zapł acili 1480 hrywien. Przed wyjazdem zarezerwowaliś my stolik - na któ ry dostaliś my chyba najgorszy stolik w cał ej kolibie - przed nim był wieszak - i wszystko, co recenzowaliś my przez cał y nowy rok - kurtki i czapki. Kiedy przyszli i zobaczyli, co jest na stole, byli po prostu przeraż eni. Z sał atek wypł ynę ł a nieprzyjemnie wyglą dają ca yushka, ś ledzia nie kł adli, tylko wrzucali z pię ciu metró w do talerza.
Jeś li widział eś mandarynki, któ re był y na stole - pó ł misek owocó w dla trzech osó b skł adał się z trzech nieszczę snych zgnił ych mandarynek, jednego jabł ka pokrojonego na mał e kawał ki i jednej mał ej gał ą zki winogron. W sumie był o jedzenie na pó ł torej osoby, o smaku i ś wież oś ci produktó w, z któ rych przygotowywano dania noworoczne, nic nie powiem. W menu był o mię so po kró lewsku i kró lika - widzieliś my tylko kró lika, któ ry prawdopodobnie umarł ś miercią naturalną i był ugotowany - mię so był o okropne, a mię so po kró lewsku był o prawdopodobnie "zjedzone" przez personel. Jedyne, co był o jadalne, to ś winia, któ rą zarż nię to dla wszystkich. Generalnie wyszliś my przed godziną.1. 00 znieważ eni do granic moż liwoś ci, a nastę pnego ranka zamawiają c ś niadanie (jest bezpł atne), powiedziano nam, ż e nie zapł aciliś my za rzekomo zamó wioną kawę . To prawda, pó ź niej okazał o się , jak nam powiedzieli, ż e ta kawa był a prawdopodobnie zamó wiona przez innych, ale z jakiegoś powodu skreś lili ją z naszego stoł u.
Po tym zdarzeniu stosunek kelneró w do nas stał się , delikatnie mó wią c, niczym - albo nas zignorowali, albo z oburzeniem zapytali, co się stał o, mimo ż e przez wszystkie dni naszego pobytu nie zł oż yliś my ani jednej reklamacji. Był taki stosunek do nas - nie jesteś my klientami tego hotelu - a wię c - jednorazowymi, któ rzy przypadkowo przejechali i zatrzymali się , aby coś przeką sić . I to pomimo tego, ż e na począ tku zostawialiś my nawet napiwek. Oburzeni takim podejś ciem do nas, przez resztę dni jedliś my w Bukowelu lub w restauracji hotelu „Tajemnica Karpat” - wprawdzie daleko, ale smacznie, uprzejmie i w rozsą dnych cenach - po ponownym odwiedzeniu tej restauracji dziewczyna kto nas obsł ugiwał , od razu zapytał , czy jesteś my z ich hotelu, to moż e zarezerwować dla nas stolik, abyś my przyszli bez problemó w i zawsze pytali, czy nam się podobał o - nawet bez napiwku.
To prawda, zauważ am, ż e ostatniego dnia w Petros cał y personel hotelu i super restauracji Petros zmienił się cał kowicie i nawet kelnerzy byli pomocni i uprzejmi, moż e po prostu mieliś my pecha z personelem tej restauracji, ale administrator super restauracja pozostał a taka sama, Vadim, bardzo uprzejmy facet i gł ó wny Zł odziej to delikatnie mó wią c, knajpki. Przed wyjazdem, kiedy rozgrzewał em samochó d, przeszedł obok i nawet się nie przywitał , a jego ukradkowe spojrzenie w moją stronę wskazywał o, ż e jego uprzejmoś ć został a przekazana cał ej obsł udze tej knajpy.