Nie na rodzinne wakacje

Pisemny: 22 czerwiec 2009
Czas podróży: 11 — 14 czerwiec 2009
Ocena hotelu:
2.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 7.0
Usługa: 4.0
Czystość: 9.0
Odżywianie: 9.0
Infrastruktura: 4.0
Informacje ze strony Karpatyinfo o szczycie wzgó rza:
Sport / rozrywka:
Wypoż yczalnia sprzę tu narciarskiego i snowboardowego.
Skutery ś nież ne.
Sezon snowboardowy – do koń ca kwietnia.
Wycieczki na Zakarpacie: degustacje w rejonie Berehovo, do wodospadu Shipit, do jeziora Synewyr, do Mukaczewa, Uż horodu, do zbiornika, wzdł uż linii Arpad.
Wę dró wki po gó rach, zbieranie grzybó w i jagó d.
Paragliding.
Rafting, wę dkarstwo.
Wycieczki terenowe.
Informacje są cał kowicie nieprawdziwe. Przywitano nas sł owami: „Teraz nie jesteś my dla turystó w – przygotowujemy się do zorganizowania dziecię cego obozu sportowego”. Kompetentnie generalnie speł nione, jeś li chodzi o obsł ugę klienta.

Przed wyjazdem trzykrotnie dzwonił am do wł aś cicieli, zapł acił am za pokó j na trzecim pię trze. Po przyjeź dzie okazał o się , ż e bę dziemy zakwaterowani w innym pokoju, na drugim pię trze. Bo na trzecim koncercie – cytuję – „ludzie, któ rzy tu pracują ”.
Za pokó j obcią ż ono nas kwotą mniejszą niż powinniś my - czyli kwotę , na któ rą pierwotnie ustaliliś my. To już koniec cał ego naboż eń stwa.
Pokó j jest ciemny, kiepsko posprzą tany - kurz i paję czyny w rogach. Pod oknem znajduje się galeria, po któ rej przechodzą ci, któ rzy mieszkają na pię trze. Na dole, pod pokojem - kuchnia. Wszystkie zapachy z gotowania był y w naszym pokoju. Ś ciany i ś cianki dział owe to nie tylko karton - to papier. Kiedy są siad na gó rze wydmuchał nos, wydawał o się , ż e robi to w naszej ł azience. Sł yszę , przepraszam, każ da grupa. Jeś li weź miesz pod uwagę , ż e ci, któ rzy mieszkają na gó rze, kł adą się spać o drugiej, a kiedy o czwartej rano, moż esz sobie wyobrazić tę przyjemnoś ć.
Na stronie nie podano okł adó w ani herbat zioł owych. Brak jedzenia w menu - "dziś mamy to, to i to". A wszystko, jedz to, co przygotował eś . Gotowane jednak pysznie, ale bez przysmakó w - barszcz, smaż ona ryba, pł atki owsiane z mlekiem, kasza gryczana, kotlety.
W pobliż u nie ma sklepu.
Nie ma gdzie kupić jedzenia - jabł ka, sok, cokolwiek innego. "Idziemy na zakupy, moż esz zamó wić i przywieziemy. " Jak, przepraszam, mogę zamó wić te same jabł ka? Polegać na smaku gospodarza?
Drugie zdanie - po "turyś ci nam nie zależ y" - brzmiał o: "Wycieczek nie mamy, bo turystó w nie ma. Jeś li chcesz, moż emy zamó wić taksó wkę , zawiezie Cię nad jezioro". Za 350 hrywien.

Dzieje się tak pomimo tego, ż e rozmawiał a też przez telefon: interesują nas wycieczki. Czy masz je? Odpowiedzieli: tak, oczywiś cie. Tak, byli tam trzy razy. Zupeł nie jak paralotniarstwo. . . Kiedyś wł aś ciciel zgodził się nas zabrać do Mukaczewa - i tylko dlatego, ż e rodziny robotnikó w, któ re też tam mieszkają , też chciał y jechać . To znaczy zebrali się ludzie. Najwyraź niej wł aś ciciel był trochę zaskoczony. . .
Wł aś ciciel - Igor - zajmuje się wył ą cznie budownictwem. Trzeciego dnia po prostu zebraliś my się i ruszyliś my na tor na stację – jeś li ktoś myś li, ż e nawet zapytano nas, doką d jedziemy, to gł ę boko się myli.
Znaleź liś my pię kny hotel w Woł owcu i przeprowadziliś my się tego samego dnia. Nawiasem mó wią c, kiedy wró ciliś my do Wierszyny po rzeczy, okazał o się , ż e Igor, Marina i ich przyjaciele poszli nad wodospad. Reszta. A tak naprawdę , kogo koł yszą turyś ci? : ) Dobrze, ż e jedna z osó b mieszkają cych w Vershinie został a w domu - i tak stanę libyś my przed zamknię tym domkiem. Swoją drogą , nie mogł em tak nazwać Igora. Nie podnió sł telefonu. A potem zadzwonił do tej samej dziewczyny, któ ra został a i nie poszł a z nimi - powiedział mi, ile mam zostawić . Elementarna uprzejmoś ć nie sugerował a, ż e ​ ​ moż na oddzwonić do mnie, a nie do kogoś innego.
Na szczycie wzgó rza jest tylko jedna dobra rzecz - ich ką piel. Ale nawet ze wzglę du na ką piel tolerować taką postawę - ogień... Odnosi się wraż enie, ż e jesteś my niekochanymi dalekimi krewnymi, któ rzy nagle padli na szyje wł aś cicieli. Có ż , jesteś cie zaję ci przygotowaniami do obozu - no powiedz po ludzku: nie przyjmujemy teraz turystó w.
Co wię cej, powtarzam, ż e rozmawialiś my przez telefon wię cej niż raz.

Szczyt wzgó rza wspominamy jako koszmarny i nieprzyjemny sen. Warto wybrać się tam dla firm rozrywkowych, któ re chcą być rozproszone przez naturę . Zdecydowanie nie na rodzinne wakacje. Albo zimą na narty. Wł aś ciciele nie biorą pod uwagę : takie rzeczy jak „nie dla turystó w” należ y wcześ niej ostrzec. Nie mó wię o zamieszczaniu fał szywych informacji w Internecie.
Tłumaczone automatycznie z języka ukraińskiego. Zobacz oryginał