Restauracja Lucky Bull
Odwiedziliś my to „szykowne” miejsce w lutym 2017 r.
Przynieś li menu. . . ciekawe. . . cena jest wskazana, ale WAGA dania nie. No dobra, myś limy, ż e jesteś my na wakacjach, wyglą da na to, ż e ludzie nie są biedni))) Nie podali wagi potraw.
Mę ż czyzna zamó wił stek w stylu wiejskim z ziemniakami i doradę . Zamó wiliś my też piwo (0.5 i 0.3), do tego orzechy, grillowane warzywa (niewiele) i 2 kieliszki wina. Ceny nie był y mał e, ale akceptowalne.
Przywieź li ogromny stek, któ rego mą ż nawet nie dokoń czył , ryba nie był a duż a.
Jak myś lisz, ile kosztował rachunek? Nie mogliś my uwierzyć wł asnym oczom! ! Trzy tysią ce hrywien!!!! ! ! To jest na Ukrainie!!! ! ! Nie w Austrii!! !
Zadzwonił em do kelnera. Przynió sł menu i wskazał na maleń ką kreskę na dole menu, gdzie jest napisane, ż e cena to 100 gr.
Zapytał em: „Dlaczego nie informujecie klientó w o wadze dań , dlaczego waga gotowego dania nie jest wskazana w waszym menu, jak mó wią wszę dzie? ” Na co odpowiedział : "A ja myś lał em, ż e wiesz, ż e stek nie moż e być mniejszy niż.400 gramó w". . . Odpowiedź godna! !
Nastę pnie pytam:
-Zamó wiliś my 2 kieliszki wina, a naliczył eś.6.
-Wię c w kieliszku jest 150 ml, a w menu cena za 50 ml.
Dlaczego mnie nie ostrzegł eś ?
-Wię c nie pytał eś . Prosił eś o SZKŁ O, ja przyniosł em SZKŁ O.
Ogó lnie rachunek zapł aciliś my jak frajerzy, wieczó r był zrujnowany.
Dzię ki kelnerowi szkoda, ż e nie spytał em o jego imię . Nawiasem mó wią c, on nawet nie wie, ż e ziemniaki po angielsku - pot, jaki poziom ! ! ! Ale jest bardzo dobrze wyszkolony, jak oszukiwać klienta.
Jestem pewien, ż e wszystkie doskonał e recenzje o tym miejscu na innych stronach są pisane przez personel restauracji.
Omiń to miejsce dziesią tą drogą , inaczej nie bę dzie już nic do domu pó ź niej)))