A w strasznym śnie nie będziesz śnić ...

Pisemny: 3 sierpień 2009
Czas podróży: 19 — 25 styczeń 2009
Ocena hotelu:
4.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 5.0
Usługa: 1.0
Czystość: 2.0
Odżywianie: 2.0
Infrastruktura: 4.0
Wstę p
Mó j chł opak i ja postanowiliś my uczcić zakoń czenie sesji i pojechać na tydzień w Karpaty - odpoczą ć i zapomnieć o trudach.
Wydawał oby się , ż e nic nie zapowiadał o poraż ki…
Droga do hotelu?

Przybywają c do Iwano-Frankiwó w, pró bowali znaleź ć sposó b na dostanie się do hotelu. Znaleź liś my cał kiem mił ego faceta, któ ry pojechał do hotelu za 200. Nawet wtedy wejś cie do hotelu budził o we mnie obawy. „Gdzie są windy? ” – zapytał em, zbliż ają c się do hotelu, spodziewają c się zobaczyć je 300 metró w dalej (czyli gdzieś w pobliż u! ), Tak jak obiecano na miejscu w tym czasie. Jedyną odpowiedzią był o przemyś lane „mmm” od mojego mł odego czł owieka. Wspinaczka do hotelu był a niesamowicie stroma. Już wtedy pojawił o się uczucie, ż e coś jest nie tak. . . Jak to mó wią „był o się ś ciemniać ”.
Spotkanie
Spotkanie był o doś ć przyjacielskie. Zostaliś my powitani przez kierownika hotelu Fomicha, któ ry szybko sprawdził rezerwację , odebrał torby i wesoł o zaprowadził nas do pokoju. Okna z wyjś ciem na wzgó rze z domkami (zdję cie 1). Pokó j doś ć przytulny, choć ciasny: remont, duż e ł ó ż ko, telewizor (duż o kanał ó w), ł azienka (prysznic, umywalka, wc), podgrzewacz wody, lodó wka, dywan na podł odze. Szafa z dwoma wieszakami ł ą cznie. Bez szklanek, bez czajnika. W nocy nie moż na niczego kupić nigdzie, aż do restauracji Bukovel. Ale to wydaje się drobnostką . Jak mó wią , wszystko się krę ci. . .
Na podwó rku.
Podwó rko jest mał e, a nie podwó rko, ale parking. Wszę dzie brud, glina, nawet mał y plus na ulicy. Wybrukowanie mał ego są siedniego obszaru jest prawdopodobnie drogie, ale có ż . Tylko kilka minut na tym podwó rku - a buty trzeba pilnie wyprać . W pokoju nie ma szczotek do butó w. Trzeba był o pod bież ą cą wodą (nie z rę cznikami) . . Chociaż gdyby był y wymieniane, to był oby moż liwe z rę cznikami, ale o tym pó ź niej. . .
Od pewnego miejsca na dziedziń cu udał o nam się w koń cu upewnić , ż e jesteś my w Bukowelu – krawę dź jednej ze ś cież ek zejś cia skromnie wył aniał a się zza drzew w oddali (patrz zdję cie 2). Zapytany, gdzie 300 metró w do wycią gó w, kierownik podrapał się w rzepę i powiedział : „Wię c jest okoł o 300 metró w… jak się poruszasz w linii prostej… moż e tam trochę wię cej”. W linii prostej, jak się okazał o - przez po kolana w ś niegu pola.

Jak dostać się do wycią gó w narciarskich?
Hotel jest nadal, jak się okazał o, nie w oś rodku, ale poza oś rodkiem. Aby się tam dostać , kierownik przywozi cię rano do wycią gó w narciarskich, a wieczorem z wycią gó w narciarskich za 30 UAH za przejazd na osobę , niezależ nie od tego, ile osó b jednocześ nie wsiada do samochodu. Jeś li nie wyrazisz zgody z gó ry, kierownik moż e po prostu nie być we wł aś ciwym miejscu z samochodem i bę dziesz musiał dł ugo czekać . Jeś li chcesz się tam dostać dokł adnie o takiej porze (w koń cu 300 metró w, ha, popis! ) to moż esz zejś ć na ró ż ne sposoby - strasznie ś liską glinianą drogą z hotelu lub ró wnie ś liskimi schodami . A potem, ryzykują c wpadnię cie pod koł a, idź wzdł uż jezdni, ponieważ nie ma przejś cia dla pieszych. A wszystko to z deskami na plecach. Po pewnym czasie pojawia się napis Bukovel. Wesoł o idą c po bł ocie pod gó rę , w koń cu (niecał a godzina! ) dotarliś my do gł ó wnych wycią gó w (patrz zdję cie 3), karnetó w i szkó ł ek jeź dzieckich. Z zazdroś cią patrzyli na tych, któ rzy schodzili z hoteli, któ re są NAPRAWDĘ obok wycią gó w narciarskich. No dobrze, ale dobra jazda.
Numer
Pokó j nie był sprzą tany RAZ podczas cał ego naszego tygodniowego pobytu. Poś ciel i rę czniki NIGDY nie był y zmieniane. Pod prysznicem już pierwszego dnia okazał o się , ż e odpł yw jest zatkany - w trakcie mycia woda wylewa się po kostki i przelewa się przez krawę dź prysznica. Na kilka telefonó w, aby to naprawić , kierownik powiedział „tak, tak, oczywiś cie, na pewno to naprawimy”. W rezultacie do koń ca wakacji nikt nie przyszedł , aby wyczyś cić odpł yw prysznica. Ponieważ nikt nie sprzą tał pokoju - dywan był już drugiego dnia zabrudzony wszechobecną miejscową gliną . Nie ma gdzie powiesić mokrej odzież y po nartach – dwa nieszczę sne wieszaki nie wytrzymał y cał ego obcią ż enia – w efekcie musiał y wyschną ć na tym samym cierpliwym dywanie.

A jednak (O HORROR! ) okropna sł yszalnoś ć wszystkiego, co robią są siedzi - zwł aszcza z gó ry. Na gó rze mieszkał a mł oda para z dzieckiem (lub stado sł oni, wcią ż nie rozumieliś my) - każ dego ranka budził o nas gł oś ne tupanie i krzyki, od któ rych wszystko wokó ł drż ał o. Drewniane belki na suficie skrzypiał y zdradziecko zgodnie z krzykami matki.
Jedzenie i postawa personelu w nagł ych wypadkach
Kiedy jedliś my nasze przechowywane jedzenie lub w kawiarniach samego Bukowela, wszystko był o w porzą dku. Pewnego wieczoru (trzeciego dnia) postanowiliś my spró bować lokalnych przysmakó w restauracyjnych. W hotelowej restauracji "Fomich" dostę pne był y tylko zupy z menu. Po zjedzeniu zupy wró ciliś my do pokoju. Po chwili przebiliś my się . W cał ym moim ż yciu nigdy nie mieliś my z nami tak strasznego zatrucia. Nie był o wody mineralnej, nie był o nic do pł ukania ust i picia odpowiednio, ponieważ w pokoju nie ma czajnika do podgrzewania wody, a na terenie wody (restauracja jest już zamknię ta) - nie. Ruszajmy. Pró ba napicia się wody z kranu doprowadził a do kolejnego ataku. Dwie godziny nie mogł em wyjś ć z ł azienki. Stan był wię cej niż straszny. Pró bują c zdobyć chociaż trochę wody, obeszli wszystkich są siadó w - nikt jej nie miał . Ostatnią pró bą był o zadzwonienie do kierownika, bo nie był o innego wyjś cia. Zadzwonili o pó ł nocy. Na 5 telefon odebrał telefon i po wysł uchaniu naszych pró ś b o poż yczenie wody, czajnika elektrycznego, piguł ki, przynajmniej czegoś na ten bó l, powiedział , ż e ś pi, nie ma czajnika, nie ma tabletek, nie ma wody, sympatyzował z nami, ską d wzią ć wodę nie wie. A wszystko tonem suchym, poirytowanym, jakbyś my prosili go o coś niesamowitego. Dokł adnie taka sama reakcja na proś bę o pomoc w zdobyciu czajnika. Opró cz wraż enia, ż e ​ ​ zaraz umrę z bó lu, był o też poczucie, ż e zostaliś my zdradzeni. Szef odmó wił pracy z powodu bó lu, nie wiadomo co dalej, kierownik nic nie doradzał . Mó j chł opak zataczał się "300 metró w" do Bukowela po wodę i piguł ki. Ale problem z wodą moż na rozwią zać w hotelu, instalują c jedną maszynę ! No có ż , po co wł aś ciwie pozwolić goś ciom uciec do Bukowela w nagł ym wypadku. Resztę „odpoczynku” spę dził em w ł ó ż ku. Ani razu kierownik nie przyszedł do nas i zapytał , czy się szykują , nie czajnik, nic. A to się nazywa mał y hotel, w któ rym kierownik „każ dy trzyma pod swoimi skrzydł ami i dba o wszystkich”? ?
Wniosek: NIGDY TAM WIĘ CEJ

Wynik:
plusy
+ TV, lodó wka
+ Bukovel jest gdzieś w pobliż u
+ ś wież e powietrze Karpat
minusy
- daleko od wycią gó w narciarskich
- bł oto i glina
- pokó j jest ciasny
- brak sprzą tania w pokoju, wynoszenia ś mieci, zmiany poś cieli
- niemoż noś ć w nagł ych wypadkach jakoś uzyskać niezbę dnego
- nigdy nie odnawiany odpł yw prysznicowy
-szybko koń czą ca się ciepł a woda w kolumnie
------ postawa personelu (kierownik był spokojnie gotowy na ś mierć )
-jedzenie (nie ma tam nic, nigdy! ! )
- brak wieszakó w i czajnika elektrycznego
- okropna sł yszalnoś ć w pokoju
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał