Święta Bożego Narodzenia, czyli jak dziewczyny śpiewają kolędy
Zbliż ał y się ś wię ta Boż ego Narodzenia. Odetchną ć ś wież ym powietrzem zimowych Karpat, nał adować baterie, nabrać sił i wigoru był o bardzo kuszą ce. Deszcz i ciemnoś ć za oknem podż egał y i zachę cał y… Marzenia został y przeniesione do Lwowa, miasta, któ re zakochuje się od pierwszego wejrzenia, tworzy romantyczny nastró j i porywa swoim urokiem i wyrafinowaniem.
Ale odległ oś ć do krawę dzi marzeń to aż.800 km. A jeś li chcesz dostać się do porannej bajki boż onarodzeniowej miasta Lwa, Ś wię ty Wieczó r bę dzie zmuszona spę dzić w drodze, lub podró ż ować samochodem godzinami. Ponieważ Kulibinykh nie należ ał do naszego zespoł u, wybraliś my pierwszą opcję i zł amaliś my ją wieczorem 6 stycznia. Nic nie moż e powstrzymać determinacji kobiety, któ ra bardzo się z czymś obnosi. Chcieliś my. Tak, a jakoś celebrowane powinno być , z niezbę dnymi atrybutami - kutią , bakaliami, a nawet gorą cym grzanym winem.
jpg "target =" _ blank " rel="nofollow">
Nieważ ne, ż e zastawiliś my ś wią teczny stó ł na stacjach benzynowych, najważ niejsze, ż e chcieliś my, chcieliś my, chcieliś my, wię c pojechaliś my do miasta ze smakiem kawy, mistyką staroż ytnoś ci i polot romansu.
Godzina minę ł a niepostrzeż enie, ao sió dmej rano w Boż e Narodzenie znaleź liś my się w bajce. Poranna godzina przyczynił a się do braku tł umó w i gwaru, pozwalają c na spacer po jego centralnych ulicach i podziwianie popularnego turystycznego Rynku.
Miejsca na sesję zdję ciową przycią gał y wolną przestrzeń , a jasne wzory nie pozwalał y przejś ć . Dlatego fotografia został a opó ź niona.
Ale Boż e Narodzenie!
Wię c absolutnie konieczne jest, aby dostać się na ś wią teczną usł ugę . Poszliś my do Katedry Dominikań skiej, któ ra uważ ana jest za jedną z najlepszych parafii w mieś cie. Na zewną trz nie ma wielu ludzi...
… ale zaglą dają c do ś rodka zdaliś my sobie sprawę , ż e bę dziemy sł uchać naboż eń stwa przy drzwiach po drugiej stronie. Nie moż na był o tam pojechać ze wzglę du na peł nię katedry, jak mó wią . Wię c co robisz? Robimy zdję cie gó rnej poł owy ś wią tyni.
Pewna pani z naszej szopki powiedział a, ż e dopó ki nie spró buje likieru wiś niowego, nigdzie nie pó jdzie.
Ale… na tabliczce był o napisane, ż e bę dą lać dopiero od 10, wię c poszliś my na kawę . Najpierw idziemy do muzeum...
… gdzie mó wi się , ż e kawa nie roś nie na plantacjach, ale we lwowskich lochach.
Có ż , oczywiś cie, kto by wą tpił . W rzeczywistoś ci jest jednak wydobywany w kopalniach lwowskich. Niesmakowanie kawy z gł ę bokich kopalń to ruch, wię c „naleję sobie filiż ankę kawy”.
Ktoś miał doś ć zgadywania fusó w po kawie, wię c poruszyliś my też temat ś wią tecznej magii. Ogó lnie Lwó w zajmuje pierwsze miejsce wś ró d moich preferencji kawowych pod wzglę dem oceny. To tutaj uprawia się kawę , ś piewa pochwał y i komponuje odę . Wszę dzie jest wiele kawiarni, bardzo maleń kich, gdzie za odrapanymi drzwiami zobaczysz prawdziwy show i spró bujesz wypalić lub zalutować kawę ...
...do bardziej pompatycznych. Na przykł ad w tej kawiarni moż na skosztować najdroż szej kawy Luwak.
Nie wiem kto pierwszy zrobił kawę z odchodó w mał ego zwierzę cia, ale z jakiegoś powodu ta odmiana uważ ana jest za najbardziej wykwintną na ś wiecie.
Istnieją nawet kawiarnie-muzea:
I batoniki czekoladowe, któ re są moją sł aboś cią . Nie mogę przepuś cić takich przysmakó w. A co moż e być najlepszym prezentem ze Lwowa niż kawa i czekolada?
Ale kawowa euforia nie wszystkim odpowiadał a i ponownie poszliś my na drinka do „Pijanej Wiś ni”. Jest już dł uga kolejka, ale serwowana szybko. Dawki wahają się od 150 do 300 gramó w, przyję liś my 225, aby zachować zasadę „zł otego ś rodka”.
Powoli pojawiali się kolę dnicy. Jakie postacie po prostu nie spotkaliś my. Był o cał e przedstawienie z piosenkami, ż artami i tań cami.
Nawet sam burmistrz miasta ś piewał kolę dy, opowiadają c historię ś redniowiecznego Lwowa, nieustannie powtarzają c, ż e te rę ce niczego nie ukradł y.
Nastę pnie on i Moses odkryli, kto jest bardziej winny i kto powinien gdzie handlować .
Pod koś cioł em kolę dował sam baron ż ebrakó w, któ ry potajemnie opowiadał nam, jak we Lwowie uzyskać licencję na zamó wienie. Zaproponował nawet, ż e nauczy ich rzemiosł a i zasugerował , jak zostać milionerem bez pł acenia podatkó w.
A potem zabrał nas do patrona wszystkich lwowskich ż ebrakó w – artysty Nikifora Drowniaka. Artysta był bardzo biedny, ale nie sprzedał wszystkich swoich obrazó w, ale je podarował . Wcią ż uważ any jest za naiwnego geniusza malarstwa ukraiń skiego.
Po udzieleniu nam lokalnego mnicha, któ ry dał wszystkim odpust.
Kró tko mó wią c, ta kolę da, kolę da, kolę da szybko opró ż nił a nam kieszenie i zdaliś my sobie sprawę , ż e jeszcze kilka spotkań z nie do koń ca trzeź wymi batyrami i bę dziemy gł odni. Tutaj znowu nasza pani postawił a nowe ultimatum, ż e zdecydowanie powinniś my zjeś ć obiad w ś redniowiecznej restauracji „Ż eberka pod Arsenał em”, aby skosztować pysznych ż eberek. Inna krzyczał a, ż e na pewno chce zjeś ć pó ł metra kieł basy w restauracji Ukraiń skiej Powstań czej Armii „Kryivka”. Inna pró bował a nas wcią gną ć do lampy naftowej, musiał a tylko posł uchać historii o wynalezieniu nafty dzisiaj. Kiedy usł yszał em „Moż emy iś ć do kawiarni” Pod Zł otą Ró ż ą ”?
ponieważ nie ma cen, a odwiedzają cy mogą się targować , wię c moż emy trochę zaoszczę dzić . „Zdał em sobie sprawę , ż e musimy coś szybko zdecydować , dopó ki nie pojawią się nowe propozycje. Podą ż aliś my ś cież ką najmniejszego oporu, wybierają c instytucję , któ ra był a nam bliż sza.
Okazał o się , ż e to ś redniowieczna restauracja „Ż eberka pod Arsenał em”.
Rano nikogo nie był o na sesji zdję ciowej. Ale w momencie otwierania kolejka był a dwieś cie metró w dalej. Ale poruszał o się doś ć szybko, a oto jesteś my w ś redniowieczu, gdzie apetyczne ż eberka bę dą smarowane na patelni.
Najpierw kelner rysuje wyimaginowany talerz i widelec, nastę pnie rysuje na tobie kartkę papieru z graficznymi krawę dziami i przyjmuje zamó wienie.
My zazwyczaj zamawialiś my grillowane ż eberka (cena porcji - 190 hrywien) i lokalny mió d pitny, trochę innych warzyw, ktoś zamawiał piwo. Ż eberka wyglą dał y cał kiem apetycznie, kelner o imieniu Romchyk machał toporem tak mocno, siekają c te ż eberka, ż e już się bał am, ż e przypadkowo przetnie nam ż ebra.
Ale to był o wirtuozowskie dzieł o zawodowcó w, a przed nami przepyszny ś redniowieczny posił ek.
Mogę powiedzieć , ż e jest bardzo smaczny! Dlatego polecam tym, któ rzy jeszcze nie skosztowali tego przysmaku we Lwowie, koniecznie skorzystajcie z okazji i odwiedź cie „Ż eberka w Arsenale”.
Na mił oś nikó w fajki wodnej czeka niezwykł y bar „Hot Bowl”. Znajduje się na ulicy Ruskiej mię dzy Bankiem Lwowskim a Wilkiem.
Dotarcie tam nie jest ł atwe.
Najpierw wejdź do korytarza, a nastę pnie postę puj zgodnie z instrukcjami, biorą c udział w zadaniu, znajdź to, czego potrzebujesz. Ale nie jestem fanem fajki wodnej, wię c zignorował em zadanie.
Jeszcze bardziej wyrafinowanym mił oś nikom gastronomicznych egzotyki polecam kawiarnię „Mazoh”, znajdują cą się na ulicy Serbskiej. To chyba najbardziej skandaliczna restauracja we Lwowie. Przy drzwiach był kij, prawdopodobnie zanim wejdziesz, musisz odpowiednio uderzyć w ten hak lub siebie lub swojego partnera. W ogó le nie podobał mi się ten rytuał . Nie odważ yliś my się iś ć do kawiarni, mó wią , ż e kelner przed przyję ciem zamó wienia bije cię batem.
A sam von Sacher-Masoch spotyka koneseró w sadomasochizmu. Ten pomnik ma swoją niespodziankę.
Jeś li wejdziesz do jego kieszeni, poczujesz jego mę ską godnoś ć .
Ale ja wolę cukiernie, gdzie moż na posmakować prawdziwego lwowskiego rynku. Szczupł ych ludzi ł atwiej ukraś ć , wię c jedz desery i bą dź bezpieczny.
Mił oś nicy piany mogą tu skosztować pysznego drinka:
Istnieje nawet „Teatr piwa”:
Kró tko mó wią c, ta gorą ca rozpusta galicyjskiej alchemii we Lwowie jest wszę dzie:
Niewą tpliwie nie da się odwiedzić wszystkiego w jeden dzień . I nadal chcę zobaczyć jak najwię cej zabytkó w architektury Lwowa. W tym celu podró ż ujemy pocią giem turystycznym.
Wsiadamy w taki fajny pocią g, wyposaż ony w audioprzewodnik i ruszamy w podró ż .
Bardzo ciekawa historia przez pryzmat staroż ytnoś ci, czyli poruszyliś my też historię Lwowa.
Pod koniec wycieczki pocią g zatrzymuje się w centrum i jedziemy podziwiać jarmark boż onarodzeniowy.
Ci, któ rzy nie chodzili do lokali gastronomicznych w szalonych kolejkach, mogą na jarmarku skosztować ś wią tecznych przysmakó w, zwł aszcza ż e wszystko wyglą da cał kiem apetycznie.
Należ y zauważ yć , ż e we Lwowie tryb maski jest prawie wykonywany:
Moż esz nawet zanurzyć się na oś lep w ś redniowiecze, wsiadają c do powozu, a dwa biał e konie zabiorą Cię do odległ ej zimowej doliny...
Ale mó j przyjaciel chciał wybrać się na wycieczkę po operze. Nie moż na jej był o przekonać , ż e dzisiaj jest Boż e Narodzenie, a organizowanie wycieczek w czasie ś wią t jest absurdem. Poszliś my wię c do miejscowej „Wielkiej Opery”. Oczywiś cie drzwi był y zamknię te, wię c tylko zdję cie fasady teatru.
Godzina minę ł a niezauważ ona. Był wieczó r. Musiał em iś ć do hotelu.
Ale Lwó w był jeszcze bardziej tajemniczy w wieczornych ś wiatł ach:
Podziwiają c wieczorne miasto Leo, wybraliś my się na noc do hotelu.
Ś wię ta Boż ego Narodzenia, czyli jak kolę dował y dziewczyny (cią g dalszy, to koniec))>> > < /a>