Podróż do Karpat z Charkowa samochodem
Ku mojemu wielkiemu ubolewaniu nigdy nie był em w Karpatach.
Zimą , w styczniowe przymrozki, postanowiliś my latem udać się w Karpaty i podbić Howerlę .
Nadchodzi lato i czas na ć wiczenia!
To był począ tek sierpnia 2021 r. , w Charkowie był o gorą co przez ponad miesią c, jeden antycyklon po drugim. Ale spojrzał em na prognozę pogody w Jaremczach i pomyś lał em - zimno i deszczowo. Gdyby tylko dzieci nie przezię bił y się tam! Mam ciepł e ubrania i poszliś my. Wyjazd zaplanowany na godz. 19.00 na miejsce w Jaremcze o godz. 12-13 nastę pnego dnia. Noce stał y się jednak dł uż sze niż w czerwcu, kiedy pojechaliś my do Grecji (potem zrobił o się jaś niej po 4 godzinach), a jazda nocą zaję ł a sporo czasu.
Mamy „nasz” sklep ATB w Boryspolu, gdzie pijemy kawę , ż eby nie był o nam ochoty spać . I oczywiś cie postanowiliś my pojechać tam w nocy. Podjeż dż amy, widzimy - gdzieś w oddali bł yska bł yskawica. . . Pomyś leliś my, ż e zdą ż ymy uciec przed deszczem. Wzię liś my kawę , zapł aciliś my, wyszliś my - a na ulicy był a ulewa. Nie mogę nawet dostać się do samochodu. Woda spł ywa nawet z ż aró wek, drzwi przesuwne przy wejś ciu są zepsute i zablokowane. Cichy horror! Staliś my okoł o 10 minut, mó j mą ż podjechał pod samo wejś cie i wskoczyliś my do samochodu. Przez cał y Kijó w padał o. Gdy tylko wyszliś my, deszcz przestał padać , ale zrobił o się chł odno. Reszta podró ż y przebiegł a gł adko, ale dł ugo. Bez odpoczynku jeden dzień z Charkowa do Karpat jest trudny. Czasami naprawdę chcę spać . Szczegó lnie gł odował nas sen, gdy do celu pozostał o pó ł godziny lub godzina. Postanowiono przejś ć przez Iwano-Frankiwsk, jednocześ nie patrzyli na nowe miasto...
Dom, w któ rym wynaję liś my dom, okazał się być wysoko na gó rze.
Ale dzię ki naszej maszynie do pisania zabierze nas wszę dzie. )) Widok z gó ry na cał e Jaremcze i gó ry jest bardzo pię kny. Po polanie szedł koń , w oddali widać był o koś ció ł . Czekał na nas drewniany dom.
Zaró wno na zewną trz, jak i wewną trz. Duż y, przestronny. Nasz był na 2 pię trze z osobnym wejś ciem od wł aś cicieli. Na podwó rku jest duż a drewniana huś tawka, w pobliż u piecyk i trochę z boku altana.
W zasadzie wszystko nam się podobał o. To prawda, ż e praktycznie nie był o kuchni. Tylko kuchenka elektryczna, szafka na wszystkie przybory i umywalka. To mnie zdenerwował o, bo sama gotuję dla rodziny i nie lubię zł ych warunkó w. Dobra, nie o to chodzi. Przywieź liś my walizki i zasnę liś my…
A najważ niejsze był o przed nami. Wieczorem gospodyni przywiozł a do naszego mieszkania kolejnego goś cia! ! ! Po prostu się wytrą ciliś my, nie ma innego sposobu, aby to nazwać . Ile podró ż ujemy, nigdy wcześ niej w naszym ż yciu to się nie zdarzył o. Z nieznajomymi jeszcze nie mieszkaliś my w tym samym mieszkaniu! Ten fakt tak bardzo mnie kaleczył psychicznie, ż e skró cił em nasze i tak już mał e wakacje o 1 dzień .
Ogó lnie rzecz biorą c, tego dnia po prostu spacerowaliś my po Jaremcze, sprawdzaliś my, co, ile, chodziliś my do sklepu i wieczorem smaż yliś my grilla.
Drugiego dnia udaliś my się do wodospadu Probiy. . .
. . . smakowaliś my seró w, nalewek (bardzo smaczne! ), kupiliś my na ś cież ce banosh i pojechaliś my zobaczyć Bukovel. Po drodze mijamy urokliwe wioski Mykulychyn, Tataró w, któ re leż ą u podnó ż a gó r: mał e drewniane domki są zasypane zielenią , a wokó ł gó r…
Bukowel to pię kne, drogie miejsce. Jest to natychmiast widoczne goł ym okiem. Drogie nowoczesne hotele, trawniki, sklepy. Istnieją.3 windy. Dwie są obok siebie (ten, któ ry jest o 2 osoby starszy i niż szy oraz ten, któ ry jest o 4 osoby mł odszy i wyż szy), a trzeci znajduje się w pobliż u Jeziora Mł odoś ci. Cena 150 UAH. za osobę na drogę tam iz powrotem. Wybraliś my niebieską windę dla 4 osó b. Widok Bukowela z gó ry jest bardzo pię kny!
Na gó rze znajduje się taras widokowy, kawiarnie i inne rozrywki. Na przykł ad moż na zjechać tyrolką za 400 UAH, gokartem za 300 UAH, a takż e kolejką rodelbahn (sanie po metalowym torze). Cena rodelbany to 500 UAH. za osobę , ale moż na wyprowadzić się razem na 1 sanie za 800 UAH. od dwó ch.
Jest tu wielu obcokrajowcó w, w szczegó lnoś ci Arabó w. Prawdopodobnie tyle samo, co nasze. Z tego powodu na wszystkie przejaż dż ki są kolejki.
Zdecydowaliś my się na przejaż dż kę kolejką rodelbahn, bo już.2 lata temu jeź dziliś my na takiej atrakcji na Sł owacji. Ciekawe był o poró wnanie. Dzieciom podobał o się to tak bardzo, ż e jechał y 2 razy z rzę du. Co prawda cena na Sł owacji to 90 zł , a nie 500 zł . Mogę powiedzieć , ż e tu też fajnie, droga dł uga, zakrę ty ostre, jednak w niektó rych miejscach nie ma siatki ochronnej i jest to przeraż ają ce. Sanie przyspieszają do 45 km/h.
Nastę pnie pojechaliś my nad Jezioro Mł odoś ci.
To sztuczne jezioro, woda w nim jest cieplejsza niż w naturalnych jeziorach. Ale nikt nie pł ywał , bo był o fajnie. Wejś cie na teren z leż akami przez szlaban za opł atą . Miejsce jest przyjemne, jezioro przepię kne, są ró ż ne rozrywki, gra muzyka.
Tak wię c nasz dł ugi i peł en wraż eń dzień dobiegł koń ca. Ale moja có rka pamię tał a, ż e gdzieś w pobliż u był Dom do gó ry nogami. I oczywiś cie pospieszyliś my tam. Na szczę ś cie zamknę ł o się o 21.00, a dotarliś my o 20.00. Wielu zabiera tam swoje dzieci. I zrobiliś my to samo. Zapł acili za wejś cie, koszt 150 UAH. od osoby. Bardzo fajna lokalizacja, ś miesznie wyszł y zdję cia, ciekawie tam pojechać .
......Kiedy czytał em recenzje o wspinaczce na Howerlę , ludzie radzili wspinać się w najbardziej sł oneczny i najczystszy dzień ich pobytu tutaj, aby nie dać się zł apać w deszcz i mieć dobrą widocznoś ć z gó ry. Nasz trzeci dzień był najcieplejszy i najbardziej sł oneczny, po któ rym nastą pił cyklon. I zdecydowaliś my, ż e musimy jechać do Howerli dzisiaj, trzeciego dnia.
Zrobiliś my kilka kanapek, wzię liś my termos z herbatą i 2 litry wody każ dy, a takż e pł aszcze przeciwdeszczowe na wszelki wypadek. Zostawiliś my instrukcje i jedzenie dla najmł odszego (nie chciał wstać ) i jedziemy.
Wiedział em, od czego zaczą ć się wspinać i jaką drogą podą ż ać . Pobrał em go na telefon i wsiadł em do samochodu. Ale mó j mą ż powiedział , ż e już wyznaczył trasę do Goverla, ż ebym mogł a schować telefon. Trochę się zdziwił em, bo nie widział em, ż eby oglą dał lub czytał coś o wspinaczce na Howerlę , ale mu ufał em. I bardzo na pró ż no. Nawigator, na polecenie Howerla, poprowadził nas na najbardziej strome podejś cie. Nawet nie pamię tam, gdzie to jest. Zapł aciliś my za wjazd na teren chroniony i przejechaliś my 4 km straszną drogą . Dojechaliś my pod gó rę , ale nie był o rynku ani wypoż yczalni sprzę tu. Zaczą ł em rozumieć , ż e to coś nie tak, gdzieś nas nie ma. Nigdzie nie ma ludzi. Zdają c sobie sprawę , ż e nie bę dziemy mieli kolejnej szansy, rozpoczynamy wspinaczkę . Droga prowadzi bardzo stromo. Rozumiem, ż e w ten sposó b nie wejdę na szczyt. Mamy z nami dziecko! Wkró tce wyprzedzili nas wschodzą cy ludzie, któ rzy też nic nie wiedzieli. Potem spotkaliś my silnych facetó w, któ rzy już schodzili z powrotem. Na nasze pytania poradzili nam, ż ebyś my zejś ć na dó ł i przejś ć na inną trasę , ponieważ ta trasa jest bardzo stroma, 10 km w gó rę , podczas gdy zwykł a trasa turystyczna to 4 km pod gó rę i ł agodniejsza.
Nie opiszę mojej rozpaczy i rozczarowania. Dzień zmarnowany, chwila stracona, nie ma już szans na wstanie, od jutra bę dzie padać . We ł zach wsiadł em do samochodu. Oczywiś cie pokł ó ciliś my się z mę ż em. Na inną trasę był o już za pó ź no, jakoś nie mam ochoty wspinać się po gó rach po ciemku… Tyle rzeczy zaplanowano do zobaczenia w Karpatach! Ale najważ niejsze - moje marzenie: wspią ć się na Howerlę - był o poza zasię giem. Uspokoiwszy się , postanowiliś my jakoś uratować ten dzień i udać się na najwyż szą huś tawkę w Karpatach. W rzeczywistoś ci są ich 3. Dwa z nich są daleko, a kolejny był w pobliż u, we wsi Mykulychyn. Oczywiś cie pospieszyliś my tam. Chcieli wró cić do domu, w Jaremcze, po najmł odszych, ale korek uliczny przy wodospadzie Probiy nie wpuś cił nas do Jaremcza i pojechaliś my sami. Huś tawka jest naprawdę ogromna.
Zbudowano je dopiero w zeszł ym roku. Nie moż esz jeź dzić na nich sam, potrzebujesz kogoś do pchania. To prawda, ż e nie znajdują się na samym skraju gó ry, ale nawet tak przeraż ają ce. Zdję cia wychodzą dobrze. Nie ma wielu ludzi, ale jest kolejka. Spacer z parkingu okoł o 1 kilometra przez las, droga miejscami kamienista, ale pię kna i kró tka. Generalnie trochę się bawiliś my i pospieszyliś my do domu, ż eby nakarmić najmł odszych, któ rzy cał y dzień byli w domu. Nawiasem mó wią c, począ tkowo nie chciał wspinać się na Howerlę , a my go nie zmuszaliś my, każ dy powinien mieć swó j wybó r.
Mą ż powiedział , ż e jutro wstaniemy o 6:00 rano i pojedziemy ponownie do Goverli. Ale spojrzał em na prognozę pogody i nie wiedział em, któ ry dzień z pozostał ych 3 dni preferować - codziennie pada. Generalnie postanowiono wstać jutro o 6.00 rano.
Nie moż na był o iś ć spać wczesnym wieczorem: nasi „wspó ł lokatorzy” z mał ym dzieckiem nie chcieli iś ć spać i uspokoić swojego dziecka, a to bardzo utrudniał o sen. Na moją proś bę , ż eby się poł oż yć i dać nam spać , tylko pę kł y.
Już rano. Obudził em się o 5:00 na dź wię k deszczu. Wię c wspię liś my się na gó rę...Nigdzie nie pó jdziemy - pomyś lał em, rozpł akał em się i zasną ł em. Lekki deszcz trwał do 8:00. Zjedliś my ś niadanie, ale nie rozumieliś my, czy jechać , czy nie. Mą ż powiedział , ż e wedł ug prognozy dla Howerli dzisiaj nie ma deszczu. Zadzwonił em do naszej gospodyni i powiedział a, ż e oczywiś cie na wynos. Potem zrezygnowaliś my ze wszystkiego i pobiegliś my się przygotować . Nie wyszł o tak dokł adnie jak wczoraj, ale szybko. Nie zabrano też kilku kanapek, termosu z herbatą , bo okazał się cię ż kim plecakiem. O 10.30 wyszliś my z domu.
1.5 godziny - i jesteś my w pobliż u bazy Zaroslak. Przybył tym razem. Przechodzimy przez rynek. Wypoż yczyliś my kije - 50 UAH. dla pary plus 100 UAH. zastaw. Wiem, ż e jesteś my na zielonej trasie. Ludzi jest duż o, wszyscy wstają , nastró j jest pogodny. Idziemy przez zielony las z wysokimi sosnami, w pobliż u cał y czas pł ynie rzeka Prut.
Pię kno! Trasa zielona ma 4 km, niebieska jest bardziej stroma i 3.5 km. Począ tek jest najprzyjemniejszy – ł agodna wspinaczka przez las, robienie zdję ć , filmowanie… Stopniowo las zamienia się w cierniste krzaki, kamienie pod stopami, czasem doś ć duż e, czasem ruchome, czasem wspinasz się na czworakach.
Przed nami, na gó rze, widać strumień wspinaczy. Nareszcie mał a Goverla!
Upadliś my na trawę i leż eliś my tam przez kilka minut. Jest tu doś ć silny zimny wiatr, a my jesteś my cał kowicie mokrzy. Nie zł apie przezię bienia! Stą d stał o się jasne, jak daleko jeszcze do wzniesienia, ale nie był o już sił y. A ta wspinaczka jest stroma! Idziesz 3 minuty, stoisz 3 minuty, odpoczywasz. Niektó rzy kł amią . Ś mieją się , ż e nie powinniś my się gwał cić , to tylko przygoda.
Moje dziecko cał y czas szł o przed rodzicami. Dał a patyk swojemu tacie (kto się chwalił , komu potrzebne są te kije? ) i wspię ł a się na szczyt, ró wnież pierwsza! Biedactwo, naprawdę chciał a jeś ć , a jedzenie był o w naszych plecakach i ledwo mogliś my się już czoł gać . To mnie zachę cił o, jeś li nie do szybszego biegu, to przynajmniej do biegu, a nie do wstawania.
A potem podniosł em gł owę i zobaczył em ludzi siedzą cych w pobliż u, machają cych nogami. Co to jest, przyszedł em?
Wow! Jestem na szczycie! Wstą pił em! Podbiliś my Goverlę ! Jesteś my teraz nad cał ą Ukrainą .
Szczę ś cie i radoś ć nie mają granic. Przytulamy się , robimy zdję cia, krę cimy filmy, dzwonimy do znajomych. Potem siadamy z ł adniejszym widokiem i jemy przeką skę , pijemy gorą cą , sł odką herbatę . Chcę sobie pozwolić na wszystko, aby nagrodzić się za zwycię stwo.
Na gó rze ceny są wysokie. Ale to zrozumiał e: sprzedawca musiał wszystko przywieź ć na siebie (a wię c na co dzień - nie spę dzają nocy w gó rach), w tym wodę . Ogó lnie herbata za 30 UAH, kawa od 40 UAH, medale „Podbił em Howerlę ” od 40 do 60 UAH, trampki za 70 UAH itd.
Spę dziliś my godzinę na szczycie. Tu jest tak pię knie: widać gó ry są siednich krajó w - Sł owacji, Rumunii.
Chmury rzucają czarne cienie, a gó ra poniż ej staje się tajemnicza. Wszyscy robią sobie zdję cia i robią sobie zdję cia. Para z Poł tawy dał a nam do zdję cia flagę Ukrainy, my w zamian sfotografowaliś my. Vitalik nacią gną ł wię zadł o, pozostali dali mu maś ć . Panuje tam atmosfera szczę ś cia i wzajemnej radoś ci.
Mieliś my szczę ś cie z pogodą – prawie nie był o wiatru, nigdy nie padał o.
Nadszedł czas, aby jakoś zejś ć stą d, dziecko jest samo w domu!
Zejś cie był o nie mniej trudne niż wejś cie. Powiem, ż e byliś my nie mniej mokrzy niż kiedy wstaliś my. Inne mię ś nie już tu pracują . Nie zatrzymaliś my się ani razu, oddech wolny, po cał ym zejś ciu.
Odwró cił em się i był em przeraż ony: co za wysoka i odległ a gó ra. . . Jak się na nią wspię liś my? Kochana mamo!
Po 2 godzinach byliś my w pobliż u bazy „Zaroslak”, a po kolejnych 1.5 – w domu, z grillem dla mł odszego. Nastró j był pię kny i spokojny: speł nił em swoje marzenie! Nie mogliś my wejś ć po schodach przez kolejne 3-4 dni.
Nastę pny dzień powinien być poś wię cony najmł odszemu dziecku.
Przeczytaliś my w Internecie, ż e w Wierchowinie znajduje się fabryka seró w, dzieci bardzo chciał y zobaczyć , jak powstają sery i je posmakować . Zadzwoniliś my tam, zostaliś my zaproszeni do 14.00 i szybko poszliś my, bo dojś cie do nich zajmuje 1.5 godziny. Uwielbiam tę drogę i te wsie: Jaremcze, Mykuliczin, Tataró w, Worochta.
To prawda, ż e niestety nie jest to fabryka sera, ale muzeum sera. Przyszł o duż o ludzi, poczę stowano ich serem, ale nie pokazano procesu gotowania. Dzieciom się to nie podobał o. Wiedzieliś my, ż e na gó rze Makovitsa jest też fabryka seró w, ale wejś cie na nią zajmuje 2 godziny i nie wiadomo, czy pokaż ą coś dla 4 osó b. Dlatego odrzuciliś my tę opcję .
Werchowina to bardzo duż a wieś . Po wycieczce postanowiliś my zatrzymać się przy starym kiosku z napojami, któ ry dział a od 1957 roku, pomyś leliś my, ż e bę dzie to coś niezwykł ego. Ale wybaczcie dziadkom, któ rzy tam pracują , naprawdę nam się to nie podobał o - kiosk z czasó w sowieckich, ta sama stara aparatura z syropem, szklane kubki wielokrotnego uż ytku (podczas pandemii! ) I niezbyt smaczne. Teraz jest tak wiele ró ż nych smakó w, a dzikie jagody, pepsi i merinda w ogó le nie został y wprowadzone.
Nastę pną czę ś cią naszego programu był a wizyta w Vedmezha Gora i tamtejszym zoo.
Wspaniale, ż e to wszystko był o blisko naszego domu. A to naprawdę pię kny kompleks z uszlachetnionym stawem, w któ rym pł ywają nie tylko ł abę dzie, ale takż e czerwone wydry (nakarmiliś my je marchewką , a oni wzię li to bardzo zabawnie dwiema ł apami i obgryzali). Wokó ł stawu znajduje się wiele ł aweczek, wszystkie zaję te są przez wypoczywają cych urlopowiczó w. Tuż nad zoo. Wejś cie symboliczne - 30 UAH. od osoby dorosł ej, 15 UAH. od dziecka. Zoo jest mał e, ż yją tylko dziki, jelenie, ptaki, kozy, kró liki i ś winki morskie. Moż na kupić jedzenie, kosztuje jednak prawie tyle samo, co wejś cie. Ale zwierzę ta są tak fajne, tak urocze, ż e spę dziliś my tam okoł o 1.5 godziny. Dziki proszą o jedzenie, merdają ogonami, są wś ró d nich niemowlę ta. Przybiegają też sarny, proszą c o jedzenie, dają c zwierzaki. Kró liki mają bardzo urocze potomstwo, a jest ich wiele. Potem karmiliś my kozy i ś winki morskie. Ogó lnie rzecz biorą c, z tego mał ego zoo czerpaliś my wiele przyjemnoś ci. Jego charakterystyczną cechą jest to, ż e ma ogromne terytorium. Jest ogrodzony tylko z przodu, przed zwiedzają cymi, a potem zwierzę ta idą na spacer pod gó rę , dalej nie mają ogrodzenia.
Do jeziora Nesamovyte przejedź.7 km w jedną stronę i przejedź kolejne 1.5 godziny w jedną stronę , czyli jest to cał odniowa wycieczka. Dlatego postanowiliś my wstać wcześ nie i udać się do Skeli Dovbush, a nastę pnie udać się do wodospadu Guk. Có ż , oczywiś cie odwiedź nasze targi w Jaremczach i w pobliż u wodospadu Probiy. Jest duż o owocó w w przystę pnych cenach (kieliszek jagó d 30 UAH, jeż yny - 15 UAH), likiery ś mietankowe - 70 UAH, są ró ż ne konfitury (z bananó w, z ananasó w, z malin, z szyszek jodł owych itp. ), domowe mleko, maliny, jabł ka, suszone i ś wież e grzyby (biał e i kurki) itp.
To wł aś nie zrobiliś my. Skeli Dovbush po Howerli to trasa dla dzieci, ale też ciekawa. Skał y są pię kne, potę ż ne, ogromne.
Wszę dzie robiliś my zdję cia z naszą có rką przez bardzo dł ugi czas, wię c dotarcie tam zaję ł o 2 godziny – powró t zabrał.2 godziny.
Mieliś my coś przeką sić w cudownej kawiarni Kolomiyka. Fajne miejsce, tanie ceny, fast food, wszystko jest pyszne. Tylko ze wzglę du na duż ą liczbę odwiedzają cych czę sto nie ma czego spró bować . Na przykł ad nigdy nie udawał o nam się leczyć dzieci kotletami kijowskimi, zawsze ich nie był o. Ale spró bowaliś my ich plackó w ziemniaczanych (najsmaczniejsze zakarpackie), chinakhi, banosh i bograch. Naturalnie zaczę ł o padać (jak bez niego) i musieliś my trochę poczekać , co oczywiś cie nas opó ź nił o. I pospieszyliś my do wodospadu Guk. Znajduje się za wsią Mykulychyn, niedaleko nas, 35 minut jazdy samochodem. Za punktem kontrolnym moż na przejechać.3 km samochodem, nastę pnie 2 km pieszo. Spacerowanie jest bardzo interesują ce - po prawej stronie pojawiają się mał e strumyki i wodospady, a potem po lewej, zawsze chcesz ich dotkną ć i zrobić zdję cia.
Mł odszy zaczą ł ż ał ować , ż e jedziemy daleko, ale oto on – cud natury – wodospad Guk.
Jest cudownie, fajnie, nigdy nie widział em tak potę ż nych i pię knych wodospadó w. Wydawał o nam się , ż e jesteś my gdzieś w zaroś lach Wietnamu. . .
Podziwialiś my i fotografowaliś my przez dł ugi czas, nie mogł em oderwać się od tego pię kna natury. Ale robił o się ciemno, a ja nadal bardzo chciał em odwiedzić muzeum „Karpaty w miniaturze”.
Przyszliś my do naszego samochodu, usiedliś my, raz zaczę liś my jechać , chociaż wjechaliś my do mał ej dziury, ale na pł askiej drodze usł yszeliś my jakieś obce pukanie pod samochodem. Zatrzymaliś my się w pobliż u ATB w Tatarowie. Pobiegliś my do sklepu, a mó j mą ż wczoł gał się pod samochó d, ż eby zobaczyć , co to jest. Trochę wszystko schrzanił em, myś lał em, ż e odpadł sprzę t gazowy, ale nie, wszystko był o w porzą dku.
Pojechaliś my na ź ró dł o, aby zebrać cudowną gó rską wodę z garś cią przydatnych skł adnikó w mineralnych, w tym srebra (a smak jest nie do pochwał y). A potem sł yszymy, ż e pukanie jest coraz silniejsze. Stał o się tak silne, ż e stał o się jasne, ż e nie moż na już iś ć , trzeba był o się zatrzymać ! Ale samochody jechał y z tył u, nie był o pobocza, nie był o gdzie się ruszyć .
Po lewej stronie pojawił a się jakaś platforma – dotarliś my na nią , ale się spó ź niliś my. Nasze koł o odpadł o! Wycią gną ł przedni bł otnik, auto spadł o na lewą stronę ! KOSZMAR! Wszyscy przeraż eni wyskakujemy - drzwi kierowcy się nie otwierają ! Na dworze pada, ale trzeba coś zrobić : jutro wracać do domu, ponad 1000 km do Charkowa. A dziś jesteś my bardzo daleko od domu. Wysł ał am dzieci do jakiegoś sklepu, ż eby się nie zmokł y, zał oż ył am pł aszcze przeciwdeszczowe dla siebie i mę ż a i zaczę liś my podnosić samochó d na podnoś niku, wyró wnywać bł otnik, ż eby drzwi się otworzył y i pró bować wł oż yć koł o z powrotem na miejsce. Dzię kuję dwó m wspaniał ym Panom, któ rzy podeszli do nas widzą c, ż e mieliś my wypadek. Dali nam kolejny podnoś nik, ś rubokrę t gwiazdowy, któ rego nie mieliś my, i pomogli w wypoziomowaniu bł otnika. Ogó lnie rzecz biorą c, po godzinie udrę ki coś się stał o. Dał o się jeź dzić , chociaż bł otnik był cał kowicie wygię ty i migacz kierunkowskazó w nie siedział na swoim miejscu, musiał em go zdją ć . A my kupiliś my ten samochó d dopiero 3 miesią ce temu, a mó j mą ż szalał !
Analizują c tę sytuację , nie mogliś my zrozumieć , jak to się stał o, ż e koł o odpadł o? Wyglą da na to, ż e został odblokowany! Ale sprawdzamy koł a każ dego ranka przed wyjazdem. A dzisiaj też sprawdził em! Okazuje się , KIEDY BYLIŚ MY PRZY WODOSPADZIE, KOŁ O BYŁ O DLA NAS WYŁ Ą CZONE!
Po prostu nie mogł em w to uwierzyć - turystó w należ y kochać , oni przynoszą pienią dze. I wyglą da na to, ż e wszyscy wokó ł byli uprzejmi. Tak trzeba był o to zrobić ! Po co i dlaczego?
Wszyscy byliś my w szoku, mó j mą ż był bardzo zdenerwowany. Straciliś my czas, któ ry chcieliś my spę dzić w ciekawym miejscu – był o już za pó ź no na pó jś cie do muzeum „Karpaty w Miniaturze”, musieliś my przynajmniej mieć czas na przygotowanie się do jutrzejszej wyprawy.
Nawiasem mó wią c, nasze przypuszczenia potwierdził y się nastę pnego ranka, kiedy mó j mą ż kupił kilka ś rub do kó ł i przykrę cił je w pobliż u targu. Kierowca stoją cego obok niego samochodu powiedział , ż e ZDJĘ LI KOŁ O! Ale w porę zahamował , koł o był o utrzymywane jedną ś rubą . Ech, musieliś my nie zwracać na nikogo uwagi, ale natychmiast przestać . I chociaż wybraliś my bezpieczne miejsce, mieliś my wypadek!
To wszystko! Goś cie Jaremcza, któ rzy przyjeż dż ają swoimi samochodami, bą dź cie czujni, sprawdzajcie samochó d za każ dym razem, gdy zostawiacie go bez opieki! Tutaj najwyraź niej dział ają niektó rzy oszuś ci (moż e nawet polityczni).
Ogó lnie rzecz biorą c, kupiwszy na targu sporo smakoł ykó w i owocó w od babć , a takż e mnó stwo prezentó w dla przyjació ł , wyruszyliś my (jak zawsze z opó ź nieniem))) w drogę powrotną ! Ż egnaj Jaremcze! Mimo tego, co się wydarzył o, nie są dził em, ż e bę dę tak bardzo tę sknić za Karpatami. . .
Postanowiliś my poś wię cić ten dzień na wycieczkę dalekobież ną , ponieważ odcię liś my go od odpoczynku.
Odwiedziliś my już Zamek Palanok w Mukaczewie, Zamek Uż horod i Twierdzę Chocim. Ale w pię knej twierdzy Kamieniec Podolski nigdy ich nie był o. Chciał am jechać tutaj z Jaremcza, ale mó j mą ż powiedział , ż e bę dzie daleko i mę czy - 3.5 godziny tylko w jedną stronę . Dlatego bardzo wygodnie jest odwiedzić ten zamek w drodze do domu.
Jak pię kny jest ten polsko-litewski zamek! Nie nazwał bym go fortecą , ale zamkiem z najpię kniejszym wejś ciem.
Cena wejś cia jest wyż sza niż wszę dzie w Karpatach, tutaj 60 UAH dla osoby dorosł ej, 40 UAH dla dziecka. bilet dla dziecka.
Szczegó lnie pię kny widok z daleka, czyli wejś cie do samego zamku. Jest wył oż ony kostką brukową , a w oddali widać pię kny zamek z wież ami. Wjazd samochodem kosztuje 10 UAH. Pod murem zamku znajduje się parking. Jest duż o samochodó w i ludzi. Teren wewną trz jest niewielki, wewną trz wież jest bardzo ciekawie, jest przejś cie podziemne i schody 3 pię tra wyż ej.
Na podwó rku znajdują się stoliki, a jedzenie jest przygotowywane dla tych, któ rzy chcą coś przeką sić . Jest ciekawa piekarnia, w któ rej dziewczyna piecze duż e buł ki bezpoś rednio w piekarniku (z twarogiem i makiem), potem je wyjmuje i sprzedaje. Buł ki są duż e i gorą ce, z chrupią cą skó rką . Jest kolejka. Cena buł ek to 50 UAH. kawał ek. Oczywiś cie postanowiliś my spró bować takiego cudu, a w aucie mieliś my domowe mleko z Jaremcza. . . Był o super!
Tu moż na ró wnież strzelić z ł uku do tarczy, cena 30 UAH za 6 strzał ó w. Strzelaj - nie chcę!...
W koń cu okoł o godziny 17.00 nadszedł czas, aby wró cić do domu. Przyzwyczaił em się już do tego, ż e przejeż dż amy cał ą Ukrainę w jeden dzień i zawsze nocą . Dlatego gdy jest godzina 17, a jesteś my 1000 km od domu, nie ma gdzie przenocować – już mnie to nie obchodzi. Samochó d jest naszym domem! Trzymamy się drogi do Chmielnickiego, potem do Ż ytomierza. Wszystko był oby dobrze i szybko, gdyby nie remonty dró g. Przed Ż ytomierzem droga jest zablokowana i proponuje się objazd do niektó rych wiosek, ale ską d mamy wiedzieć , gdzie te wsie się znajdują ? Nawigator zgubił nas i zamilkł . Jechaliś my po wybojach na Ukrainie, w nieznanym kierunku. . . O Ż ytomierzu tylko marzyliś my. . . Zaczę ł o się ś ciemniać i stał o się cał kiem fajnie. Postanowiliś my zatrzymać nadjeż dż ają cy samochó d i wyjaś nić drogę do Ż ytomierza, co pomogł o nam ruszyć dalej.
Nareszcie Ż ytomierz! Sklep na obrzeż ach! Od razu pobiegliś my orzeź wić się prowiantem i pyszną kawą moccachino (ż ebyś my nie mieli ochoty spać ). Zadowoleni ruszyli dalej. Najpię kniejszy wieczó r minę liś my w Kijowie (teraz już wiem, dlaczego tak się nazywa sł odycze), szkoda, ż e po ciemku, w dzień jest jeszcze pię kniej. Z Kijowa jedziemy 6 godzin...
Oto „nasz” ATB w Boryspolu - na pewno tam pojedziemy. Faktem jest, ż e ostatniego dnia w Jaremczach bardzo chciał em kupić ich likier ś mietankowy, ale nie znalazł em go na rynku. Postanowił em zrobić wł asne w domu. Musiał em kupić do tego skł adniki. ATB wł aś nie przybył . Dodatkowo moccachino..... )). Okoł o 2.30 mó j mą ż powiedział , ż e ruszamy z drogi, bę dzie spał . Ale po 2 kawach z rzę du w ogó le nie chciał o mi się spać . Zmienione miejsca, on ś pi, ja steruję . Dobrze oś wietlone odcinki drogi, gdzie widocznoś ć jest dobra, moż na jechać ponad 100 km/h. Ale na przemian z nieoś wietlonymi obszarami, gdy jest ciemno, nie moż esz wł ą czyć ś wiateł drogowych, aby nie oś lepiać innych kierowcó w, wię c czoł gasz się powoli i ostroż nie.
Na obrzeż ach Poł tawy znajduje się wiele kioskó w, w któ rych w razie potrzeby moż na zjeś ć niedrogą przeką skę lub kawę . Wystarczył o dwukrotnie przejechać tam iz powrotem cał ą Ukrainę – a już mamy „swoje” miejsca, w któ rych chcemy zatrzymać się na odpoczynek i rozgrzewkę .
Był a 5.30 rano, kiedy przejeż dż aliś my przez Poł tawę . Mó j mą ż się obudził , wypił kawę , pocieszył go, a ja powiedział am, ż e teraz moja kolej na sen. Kiedy ś pimy na zmianę , ł atwiej jest jeź dzić (już się nauczyliś my). Obudził em się o 7.00 przy wjeź dzie do Charkowa. Most Pesochinsky został ponownie zamknię ty i musieliś my podró ż ować przez cał e miasto, co był o dł ugie i niewygodne. Byliś my w domu okoł o 8:00. Tak zakoń czył a się nasza pierwsza i, mam nadzieję , nie ostatnia wyprawa w Karpaty.
Dobra pogoda dla wszystkich, ciekawe wycieczki i przyjemne spotkania!