3 дня, мы как вернулись из Севастополя, жили (если это слово здесь уместно) в ТОК "Крым". Нас было 37 москвичей - 25 школьников 11-13 лет и 12 учителей и родителей.
Приехали мы в чудный, по московским меркам почти летний день, было градусов 17. Дети, выйдя из поезда, тут же поснимали куртки. Весело доехали до гостиницы. Сначала детей расселили, а потом и мы, взрослые поднялись на этаж. В лицо пахнуло холодом и сыростью. В холле перед лифтами в грязных кадках покоились замерзшие комнатные растения, а по коридору бродили наши дети, уже надевшие куртки, шапки, перчатки, обмотанные шарфами. В некоторых номерах балконные двери закрывались неплотно, постели были холодными и сырыми (кто в такую ляжет - гарантированно получит воспаление легких, если до того ему хватит мужества раздеться), горячей воды не было. Сантехника, мебель, дополнительные одеяла и прочие детали интерьера отслужили свой срок еще задолго до распада СССР.
Но вот обслуга - железные люди. Их, в отличие от кранов, дверей и белья, ничто не брало. На все наши претензии они - независимо от должности - отвечали, что температура нормальная, жить можно, топить не будут (всю зиму не топили и ради нас не станут), лифты в 23 часа отключают, потому что электричество экономят. Обогреватели, так и быть, дадут, но включать их надо по очереди, потому что может пробки выбить. И вообще дети наши балованные, другие-то жили и спасибо говорили. А как из Москвы приедут, так все им не так (претендовали мы только на тепло и чистоту). Гвозди бы делать из этих людей!
Турфирма, принимавшая нас, заняла солидарную с гостиницей позицию (все ж партнеры! ). Кроме гида, от которого в отношениях с гостиницей ничто не зависело, несмотря на наши настоятельные требования, никто с нами не встретился. Так бывает: ты делаешь 100% предоплату и сразу же перестаешь быть интересным.
На вторую ночь в нескольких номерах перестали работать розетки и, следовательно, обогреватели (а при работающих дети спали под 5 одеялами одетыми и в шапках). Тут-то мы и узнали, что на ночь во всей 13-этажной гостинице из обслуживающего персонала остается одна горничная, которая ни за что не отвечает и никаких телефонов на экстренный случай не знает. Но деваться-то нам все равно некуда. Севастополь в марте - это не Турция в августе, где, говорят, нашим туристам пришлось жить на улице. Хотя в ту памятную ночь мы, взрослые, вышли на балкон, чтобы обсудить ситуацию, - там было по прогнозу +8, и это оказалось теплее, чем в коридоре. Отогревались мы все четыре дня и телом, и душой только на экскурсиях - на улице, в автобусе и дворцах.
Отдельная песня - лифты. Просто вниз они не едут, сначала - на 13 этаж, там фитнес и бар. Поначалу мы на детей ворчали, что они там покупают жвачки, кока-колу и прочую ерунду, а потом поняли, что дети не виноваты, хочешь - не хочешь, а едешь в бар. Хорошо, что хоть так!
Но все ж были две отдушины - ресторан и интернет-кафе, оба прямого отношения к гостинице не имеют (может, поэтому и работают по-человечески? ). Люди приветливые, тепло, вкусно, интернет хороший.
Надо ли говорить, что радость от расставания с немногочисленным персоналом ледника в 13 этажей была взаимной. А я в поездке много раз вспоминала "Остров Крым" Аксенова. Прав был, но с точностью до наоборот, хотя в Москве и небо серое, и снег в конце марта. А Крым жалко... С такой-то историей, с такой-то природой...
В общем, если вам предложат остановиться в ТОК "Крым", бегите как от чумы.
3 dni, jak wró ciliś my z Sewastopola, mieszkaliś my (jeś li to sł owo jest tutaj wł aś ciwe) w TOK „Krym”. Był o nas 37 Moskali - 25 ucznió w w wieku 11-13 lat oraz 12 nauczycieli i rodzicó w.
Przyjechaliś my w cudowny, jak na moskiewskie standardy, prawie letni dzień , był o 17 st. Dzieci, wysiadają c z pocią gu, od razu zdję ł y kurtki. Ś wietnie się bawiliś my przybywają c do hotelu. Najpierw dzieci się ulokował y, a potem doroś li weszliś my na podł ogę . Jego twarz pachniał a chł odem i wilgocią . Zamarznię te roś liny doniczkowe leż ał y w brudnych wannach w holu przed windami, a nasze dzieci bł ą kał y się po korytarzu już w kurtkach, czapkach, rę kawiczkach owinię tych w szaliki. W niektó rych pokojach drzwi balkonowe nie domykał y się szczelnie, ł ó ż ka był y zimne i wilgotne (kto leż y w takim ł ó ż ku ma gwarancję zapalenia pł uc, jeś li ma odwagę się wcześ niej rozebrać ), nie był o ciepł ej wody. Instalacja wodno-kanalizacyjna, meble, dodatkowe koce i inne elementy wyposaż enia wnę trz sł uż ył y im na dł ugo przed upadkiem ZSRR.
Ale sł udzy to ż elazni ludzie. Oni, w przeciwień stwie do kranó w, drzwi i bielizny, nic nie brali. Na wszystkie nasze narzekania odpowiadali - bez wzglę du na stanowisko - ż e temperatura jest normalna, moż na ż yć , nie bę dą grzać (nie grzali cał ą zimę i nie bę dą dla nas), windy są wył ą czane o godz. 23 godzina, bo oszczę dzają prą d. Grzał ki, niech tak bę dzie, dadzą , ale trzeba je po kolei wł ą czać , bo moż e wybić wtyczki. W ogó le nasze dzieci są rozpieszczone, inni ż yli i dzię kowali. A kiedy przyjeż dż ają z Moskwy, wszystko im jest nie tak (domagaliś my się tylko ciepł a i czystoś ci). Z tych ludzi zrobiono by gwoź dzie!
Biuro podró ż y, któ re nas goś cił o, solidaryzował o się z hotelem (wszyscy partnerzy! ). Poza przewodnikiem, od któ rego nic nie zależ ał o w relacjach z hotelem, mimo naszych naglą cych ż ą dań , nikt się z nami nie spotkał . Zdarza się : dokonujesz 100% przedpł aty i od razu przestajesz być interesują cy.
Drugiej nocy w kilku pokojach przestał y dział ać gniazdka, a co za tym idzie i grzejniki (a podczas pracy dzieci spał y pod 5 kocami ubranymi i w czapkach). Wtedy dowiedzieliś my się , ż e na noc w cał ym 13-pię trowym hotelu z personelu pozostaje tylko jedna sł uż ą ca, któ ra za nic nie odpowiada i nie zna ż adnych telefonó w alarmowych. Ale nadal nie mamy doką d pó jś ć . Sewastopol w marcu to nie Turcja w sierpniu, gdzie, jak mó wią , nasi turyś ci musieli mieszkać na ulicy. Chociaż w tę pamię tną noc wyszliś my doroś li na balkon, aby omó wić sytuację - wedł ug prognozy był o +8 i okazał o się , ż e jest cieplej niż na korytarzu. Przez wszystkie cztery dni rozgrzewaliś my się zaró wno ciał em, jak i duszą tylko na wycieczkach - na ulicy, w autobusie i pał acach.
Oddzielna piosenka - windy. Tyle, ż e nie schodzą , najpierw schodzą na 13 pię tro, jest fitness i bar. Najpierw narzekaliś my na dzieci, ż e kupują tam gumę do ż ucia, coca-colę i inne bzdury, a potem zdaliś my sobie sprawę , ż e dzieci nie są winne, czy ci się to podoba, czy nie, idziesz do baru. Dobrze, ż e przynajmniej tak jest!
Ale wcią ż był y dwa punkty - restauracja i kawiarenka internetowa, któ re nie mają bezpoś redniego zwią zku z hotelem (moż e dlatego dział ają jak ludzie? ). Ludzie są przyjaź ni, ciepli, smaczni, internet jest dobry.
Nie trzeba dodawać , ż e radoś ć z rozstania z nieliczną obsł ugą.13-pię trowego lodowca był a wzajemna. A podczas podró ż y wielokrotnie wspominał em „Wyspę Krym” Aksenova. Miał rację , ale dokł adnie odwrotnie, chociaż w Moskwie niebo jest szare, a pod koniec marca pada ś nieg. Ale Krym szkoda… Z taką a taką historią , z taką a taką naturą …
Ogó lnie rzecz biorą c, jeś li zaproponowano ci pozostanie w TOK „Krym”, biegnij jak zaraza.