Wiosenny weekend na nastrój, czyli 8 marca w Odessie
– Abram Moiseevich, czy wiesz, kim są te Ró ż a Luksemburg i Clara Zetkin?
- Myś lę , ż e sprzedawali kwiaty.
W trakcie dł ugiej debaty na temat odwoł ania – nieodwoł ywania ś wię ta „Mię dzynarodowego Dnia Kobiet” pod naporem wszystkich grup społ ecznych, Rada Najwyż sza Ukrainy nadal nie przetrwał a, a data ta pozostaje czerwony dzień kalendarza. A zatem, jeś li chcesz - nie chcesz, ale trzeba to zauważ yć , a potem wypadł a też niedziela. Postanowiliś my wię c z naszym kobiecym batalionem zrobić sobie ś wią teczny dzień wolny dla nastroju. To banalne otwieranie „sowieckiego szampana” przy stole zgodnie z tradycją , jakoś to wcale nie jest comme il faut, jeszcze zimno w lesie, nad morzem jakoś nie jest gorą co, ale co jeś li jeszcze jest przy stole, ale degustacja? To jest pomysł ! Ile kosztuje wybudowanie domu : ) Chodź my na degustację ! Poprzez proste przetasowania wybó r padł na winiarnię Koblevo, poł oż oną u ujś cia Tiligul, czyli praktycznie nad morzem. Otó ż tutaj jest wejś cie do „najś wię tszego miejsca” z pomnikiem na 46 ró wnoleż niku. Dlaczego czterdzieś ci sześ ć ? I to jest paralela, na któ rej rosną najlepsze odmiany winogron do produkcji boskiego napoju.
Wita nas ciocia-przewodniczka (tak, nie miał a szczę ś cia, inne ciotki przyjechał y i zmusił y je do pracy na urlopie) i od razu krzyczy: „Nie strzelaj, nie strzelaj, akhtung, akhtung! ” . Odnosi się wraż enie, ż e trafiliś my do bezpiecznego obiektu. Przestraszeni bardziej niż sama ciotka, schowali telefony i rę ce do kieszeni. To prawda, udał o mi się zrobić jedno zdję cie, myś lę , ż e nie zostaną zł apani, jeś li je udostę pnię .
To wydział fermentacji i poł oż nictwa, czyli miejsce, w któ rym rodzi się wino. Wino, dla twojej informacji, nie jest wytwarzane, a nawet nie jest produkowane, rodzi się...
Po uważ nym wysł uchaniu (bo sprzę t fotograficzny już nie rozpraszał uwagi) cał ej historii powstania tego winiarstwa, mogę powiedzieć kilka sł ó w. Najpierw dowiedział em się , ską d wzię ł a się nazwa Koblevo, któ rej jakoś nigdy nie lubił em. Okazuje się wię c, ż e swoją nazwę zawdzię cza gubernatorowi Odessy i przywó dcy szlachty chersoń skiej, Anglikowi z pochodzenia Tomaszowi (naszowi Tomaszowi) Koble. Za zasł ugi w zwycię stwie w wojnie z Turkami otrzymał.12 akró w nietknię tej wó wczas ziemi, a nastę pnie posadził to wszystko winnicami, a winiarnia pojawił a się tu już w czasach ZSRR. Nic wię cej nie powiem, chodź my posmakować .
Sala degustacyjna nie jest zbyt duż a, ale jednocześ nie moż e pomieś cić.45 osó b. Do degustacji zaoferowano 12 pró bek produktó w, w tym win wytrawnych, pó ł sł odkich, musują cych, deserowych oraz koniakó w.
Na począ tku wszyscy uważ nie sł uchali cioci, ale potem po prostu o niej zapomnieli, bez wzglę du na to, jak mocno walił a linijką na stole, pró bują c przycią gną ć naszą uwagę , uwaga został a rozproszona. Co chcę powiedzieć od gł ó wnego. Wszystkie produkowane tu wina to zwykł e wina proste, czyli nie leż akują ce w dę bowych beczkach. Dlatego dla koneseró w napoju bogó w ta degustacja nie jest zbyt odpowiednia, ale dla nastroju - w sam raz! Szklanki do nalewania pozostał y na swoich miejscach zupeł nie puste, udał o nam się wypić cał ą zawartoś ć kieliszkó w, nie ma innego sposobu, aby to powiedzieć .
Wyobraż asz sobie 12 rodzajó w napojó w – zdecydowanie wzię liś my 700 gramó w na klatkę piersiową , zaczę ł a się niekontrolowana zabawa.
A zapomniał em też powiedzieć , ż e przystawką do win podczas procesu degustacji mogą być tylko pikantne sery, krakersy i smaż one orzeszki. Ale po trzecim strzale nasze panienki zaczę ł y wyjmować ze swoich szylkretó w wszystko, co miał y - smalec, kieł basę , kotlety, klopsiki, w ogó le ciocia-przewodniczka prawie zemdlał a. Kró tko mó wią c, po umyciu cał oś ci koniakiem, postanowiliś my udać się nad morze (jak rozumiecie, nie był o już dla nas zimno), wcześ niej, zaglą dają c do ich firmowego sklepu w celu zapakowania.
Do morza, do morza!! !
Był o burzowo, ale szampan musi zostać schł odzony (pamię taj, ż e na zewną trz jest +5).
Chł odzony. Piliś my. Otworzyli drugi. Schł odzony. Piliś my. Wesoł ych Ś wią t!
Czego jeszcze potrzebujemy? Czego potrzebujemy? Czekolada! ! ! Nie ma problemu! Jedziemy do Odessy do muzeum czekolady, dziś wszystkie kobiece kaprysy muszą być w peł ni speł nione.
Odessa był a szykowna, ale my byliś my „mą drzejsi”, wię c spacerowaliś my trochę po ulicach, aż znaleź liś my szukany obiekt, mimo ż e był prawie na Deribasowskiej.
Muzeum Czekolady wyglą dał o cał kiem reprezentacyjnie i wzbudzał o zainteresowanie.
To prawda, przewodniczka monotonnie i ż ał oś nie upomniana, niczym ksią dz na korektach, zapamię tał a psalmy, od któ rych chciał em wznieś ć rę ce do nieba i modlić się , aby jak najszybciej odeszł a. Po ucieczce od nudnej i mdł ej mł odej damy poszliś my obejrzeć muzealne kosztownoś ci.
Wszystkie eksponaty w muzeum są wykonane rę kami mistrzó w i artystó w z Odessy, a okazy są po prostu wyją tkowe. Na przykł ad figury szachowe przedstawiają ce wojska ukraiń skie i mongolskie:
Stary zapis:
Opera:
Folwark zwierzę cy:
Instalacja 3D (gdy wł ą czone są ś wiatł a, kawa rozlewa się z kubkó w, delfiny nurkują , a samochody wyjeż dż ają z garaż u):
A to jest „ką cik hydrauliczny”:
Wszyscy wiemy, ż e Kolumb z Ameryki przywió zł ziarna kakaowe do Europy, a wiele kompozycji jest poś wię conych temu historycznemu wydarzeniu:
Najwię kszym eksponatem jest oryginalny smok, z któ rym wszyscy sfotografowaliś my się ponownie pod ró ż nymi ką tami:
Są tu ró wnież postacie z kreskó wek:
Powó z dla mnie, powó z!
Opró cz wycieczki obiecano nam degustację . Nudna mł oda dama pojawił a się ponownie i dał a nam porcje gorą cej czekolady w papierowym kubku:
Có ż mogę powiedzieć , Schaub, jeś li w Odessie, to „Tyuyuyu”. Ogó lnie rzecz biorą c, zamiast czekolady, jakiś rodzaj niedostatecznie rozpuszczonej kró wki w kakao. Ogó lnie samo muzeum jest ciekawe, gorą ca czekolada to nie fontanna!
Po nieudanej degustacji postanowiliś my znaleź ć lepszy refektarz. Idą c ulicą , zobaczyliś my ten balkon:
W obliczu wzrostu patriotyzmu postanowiliś my wesprzeć krajowego producenta. Z tego powodu znaleź liś my pię kną narodową ukraiń ską restaurację „Kumanets”:
Wszystko był o bardzo jasne, kolorowe i pyszne! Daję reklamy:
Po ś wią tecznej kolacji poszliś my na spacer bulwarami Odessy.
Ludzie dobrze się bawili, wolni artyś ci malowali wszystkich w rzę dzie, wolni muzycy zabawiali gapió w „siedem czterdziestu”, któ re brzmiał y ze wszystkich gł oś nikó w, tań czyli.
- Roza Moiseevna, zabierz mojego Semyo do szkoł y muzycznej, chcę , ż eby grał na skrzypcach.
- Sarochka, ale on nie ma sł uchu!
– No có ż , bę dzie grał , a nie sł uchał .
Ogó lnie rzecz biorą c, po doł ą czeniu do zespoł ó w pieś ni i tań ca ludowego, odetchnię ciu morzem i speł nieniu wszystkich ż yczeń robotnikó w, wracamy do miejsca rejestracji.
Dzień wolny od nastroju w Odessie, a takż e ś wię to 8 marca zakoń czył y się sukcesem!