Koblewo-2012. Pora roku. Początek
Lato tego roku rozpoczę ł o się w kwietniu. Wydawać by się mogł o, ż e dla tutejszego kurortu Koblevo jest to wielka szansa na otwarcie sezonu w maju, przedł uż ają c go tym samym o co najmniej miesią c. Morze się rozgrzał o, sł oń ce ł agodnie - czego jeszcze potrzebuje Nikoł ajew zmę czony zimą ? Na począ tku czerwca postanowił em uciec z miasta na tydzień na morze. Koledzy poż egnali mnie sł owami „powiedz mi pó ź niej jak jest… a zobaczymy czy jechać czy nie”. Mó wię .
Czę ś ć pierwsza. "Internet jako motor handlu. . . "
Zgadzam się - chodzenie na chybił trafił i bieganie z walizką po terenie rekreacyjnym w poszukiwaniu wolnego pokoju jest niewygodne. Wspó ł czesny czł owiek szuka informacji w Internecie. Doś wiadczony turysta znajdzie nie tylko oferty agencji i hoteli, ale takż e recenzje turystó w. Doś wiadczone historie pozwalają przyszł ym pokoleniom turystó w nie zanurzać się w pokoju z widokiem na dyskotekę , nie chodzić dwa kilometry na plaż ę w upale, nie zatruć się w restauracji i zaopatrzyć się w repelent, parasol i wę giel aktywowany z wyprzedzeniem. Dla tych, któ rzy chcą odpoczą ć w Koblewie, jest kilka dobrych stron. Moim zdaniem najbardziej przydatny jest "koblevo. com" - nie bierz go do reklamy. Duż a lista hoteli, wygodne wyszukiwanie, mapa, bezpoś rednie numery telefonó w, zdję cia pensjonató w i pokoi, ceny, warunki ż ycia, forum i opinie. W tym roku w Internecie odnotowano prawie wszystkie normalne bazy Koblev. Najbardziej zaawansowani potrafili tworzyć swoje strony. Niektó re, nawiasem mó wią c, nie są reprezentowane na powyż szej stronie, musisz przeszukać sieć (jeś li znasz nazwę ). Patrzymy, poró wnujemy, czytamy recenzje, rezerwujemy - nasz wł asny touroperator!
Ceny. Nic dziwnego, ż e mó wią , ż e Koblevo jest droż sze niż Turcja. Stosunek "cena - jakoś ć " nie sprzyja krajowemu kurortowi. Szczytem usł ugi jest obecnoś ć basenu, któ rego rozmiar jest zwykle nieś miał o cichy. „All inclusive” oznacza trzy posił ki dziennie zgodnie z harmonogramem obozu pionierskiego. Renowacja - tania turecka hydraulika, tekturowe drzwi, plastikowe meble kawiarniane i ł ó ż ka ze sklejkowym spodem. Ci, któ rzy wydali trochę wię cej - z dumą ustalają ceny w dolarach i euro. Nie wiadomo, na kogo mają nadzieję . Mimo to zdecydowana wię kszoś ć urlopowiczó w z regionu Nikoł ajewa z cię ż ko zarobionymi hrywnami. Ś rednia cena pokoju z ł azienkami i klimatyzacją to 100-150 hrywien „bez jedzenia”. Pokoje na poziomie VIP - do 3000 hrywien. Park wodny cieszy się pozycją monopolisty i dlatego jest o 30 procent droż szy od swoich krymskich odpowiednikó w.
Wyobraź nia wł aś cicieli hoteli jest niesamowita. Wcześ niej nazwy baz kojarzył y się z profesjonalnym skł adem kontyngentu - Energetik, Svyazist, Avtomobilist, Zarya. Teraz nazwy odzwierciedlają pomysł y wł aś cicieli na idealne wakacje - "Raj", "Brzoza - Nowa", "Hotel VIP", "Stary Zamek", "Zajazd Rodeo". Natrafia się na bzdury - grupę drewnianych chat typu karpackiego z widokiem na bagno i komary z jakiegoś powodu nazwano "Rajem". Szczytem kreatywnoś ci jest kilka dwupię trowych domó w na trzeciej linii w zakurzonym sosnowym zagajniku bez nadziei na zobaczenie morza, ale z tablicą pamią tkową na bramie - "Elysium Park Hotel". Przed Elizjum na drodze są pó ł metrowe wyboje, któ re nigdy nie widział y asfaltu. W pobliż u - restauracja "Terrassa" (dawniej "Ararat") - gdzie sam taras jest nieznany, pozostał y gipsowe lwy i inne arcydzieł a kiczu ogrodnictwa krajobrazowego.
Czę ś ć druga. „Na jelenie wczesnym rankiem…”
Dla wł aś cicieli niesamochodó w wycieczka do kurortu zaczyna się od dworca autobusowego w Mikoł ajowie, a raczej od gł oś nych okrzykó w kolorowego dwumetrowego szczekacza. Powinien ś piewać w operze Borysa Godunowa, a na ulicy od rana do wieczora jest to samo: „Odessa! ! Koblewo! ! " Zaskakują ce jest to, ż e minibusy jeż dż ą do baz od 1 czerwca do 1 wrześ nia, a ż adne zmiany klimatyczne na ś wiecie nie zmuszą przewoź nikó w do szybkiego reagowania na popyt. Lord! Oddaj minibusy dla turystó w w maju i wrześ niu! Zarabiaj siebie i pozwó l oś rodekowi zarabiać !
Usł uga jest standardowa. Podró ż uj 30 hrywien. Nie ma rozkł adu jazdy, minibusy ró ż nej wielkoś ci nie wyruszą , dopó ki nie bę dą w peł ni zaopatrzone. Nasz minibus czekał na ostatniego pasaż era okoł o pó ł godziny. Kierowca spokojnie zaproponował rozgniewanym pasaż erom zapł acenie za wolne miejsce. Poczekaliś my, zapł aciliś my (jak zwykle nie ma biletó w, nie wspominam o ubezpieczeniu) i ruszyliś my. W minibusie nie ma bagaż nika, wię c przejś cia są praktycznie zatkane torbami, walizkami i bagaż nikami. Zwykł y komfort krajowych przewoź nikó w - z bryzą od zepsutego wł azu po rozdzierają ce serce piosenkę wię zienną . Bliż ej Koblewa salon wypeł niony po gał ki oczne był zagę szczony przez mijanie lokalnych przedsię biorcó w z pasztetami i kukurydzą , przeż ywają cych trudy podró ż y stoją c w pó ł ugię tej pozycji z godnoś cią dziedzicznych joginó w.
Droga powrotna ró ż ni się jedynie rozkł adem jazdy i zapeł nieniem minibusó w „na zapis” – znowu bez biletó w. Zabawnie jest sł uchać apelu na dworcu autobusowym. Nasz autobus wyjechał z Koblewa nie czekają c na parę o uroczym nazwisku Tykovka.
Czę ś ć trzecia. "Witamy lub nieznajomi. . . "
Koblevo na począ tku czerwca przypomina ś pią cą dziwkę . Ś mieci bezczelnie leż ą ce na poboczu drogi z zeszł ego roku. Pomię dzy strefą „moł dawską ” i „ukraiń ską ” znajduje się wielowiekowe pustkowie z trzciną i chwastami. Droga jest rozbita do stanu „jazdy pró bnej dla jeepó w z doś wiadczonymi pilotami”. Gł ó wnymi „pilotami” są minibusy, lokalny, cierpliwy autobus na trasie Zarya-Aquapark w cenie trzech hrywien za bilet i przytł aczają ca liczba cię ż aró wek z materiał ami budowlanymi. Pobocza drogi otynkowane mał ymi samochodami i jeepami bez ś ladó w parkowania. Nie jest jasne, jak w takim ś rodowisku iś ć na plaż ę z dzieć mi. Zielony pieszy moż e przez noc kontynuować odpoczynek na regionalnym oddziale traumatologii szpitala ratunkowego.
Zaraz zrobię rezerwację - dalszy opis dotyczy tzw. "czę ś ci moł dawskiej". Gł ó wną ró ż nicą jest to, ż e jest asfalt (!! ! ), markety, sklepy, kawiarnie, park księ ż ycowy i kilka klubó w nocnych. Jeden z nich na mojej gł owie już dział ał . Hał as w nocy jest niewyobraż alny, przez pię ć nocy dokł adnie studiował em repertuar DJ-a i ż artował em - co wieczó r powtarzał y się . Czę ś ć ukraiń ska jest spokojniejsza, ale nie ma asfaltu, a nawet pozoru nasypu.
Wszę dzie są szyldy, szyldy i plakaty wpisane pospiesznie na komputerze w plikach i bez nich „Są miejsca”. Jednocześ nie wię kszoś ć hoteli, baz i kawiarni po prostu nie jest gotowa na przyję cie turystó w. Zwerbowany naprę dce personel koń czy coś malować , smarować , wykań czać , wiercić . Koblevo to jeden wielki i gł upi plac budowy. Pomię dzy deskami i weł ną szklaną przedzierają się ludzie na terenie wesoł ego miasteczka i lokalnego „supermarketu”. Nie pachnie morzem, ale plamą . Drobni kupcy ustawiają letnie stragany i szopy w najbardziej niewyobraż alnych konfiguracjach. Importowane są proste towary wypoczynkowe, piwo i lody.
Rynek uderzył w serce. Nie na poł udniowej pustyni. W szczycie sezonu na rynku nie był o czereś ni, truskawek, warzyw. We wtorek sprzedawcy litoś ciwie obiecali matkom „jutro do ó smej rano powinny dostarczyć ”. Dostawa w sobotę . Z drugiej strony asortyment plastikowych butelek z „naturalnymi fabrycznymi winami Koblev” jest szeroko reprezentowany w lokalnym „Mini-Privoz”, a takż e bardzo zmę czoną wę dzoną rybą z zeszł orocznego poł owu.
Mile zaskoczony przez lokalne „supermarkety”. Jak na miejscowoś ć wypoczynkową , niezwykle bogaty, wrę cz „miejski” asortyment, ś wież e produkty, ceny niewiele wyż sze. Dział ał y ró ż ne kawiarnie. W Brazylii, Celentano, Glechik zawsze byli ludzie. Nie wiem ską d biorą wodę do gotowania (w naszym hotelu woda z kranu był a sł ona morska), ale ludzie aktywnie jedli od rana do wieczora. Nie kupił em biletu „z posił kami”, a na jedzenie wydał em pó ł tora raza mniej, biorą c pod uwagę lody, piwo i kwas chlebowy.
Czę ś ć czwarta. "Jestem gotowy pocał ować piasek. . . "
W Koblewie bardzo brakuje nasypu, któ ry jest obowią zkowy dla każ dego nadmorskiego kurortu. Nasze „nabrzeż e” to wą ska ś cież ka z pł yt chodnikowych z betonowym ogrodzeniem od Melioratora do Starego Zamku. Poł amane drewniane deski na betonie to nasza odpowiedź na ś nież nobiał e ł awki w Jał cie. Nie ma odpowiedzi na sł ynne jał tań skie lampiony – oś wietlenie pochodzi tylko z nadmorskich kawiarni. Najwyraź niej betonowe krę gi został y wymyś lone przez projektantó w jako donice na kwiaty lub drzewa. Ani jednego drzewa. Zamiast tego piramidy plastikowych kubkó w i paczek papierosó w. Krajobraz jest ponury i beznadziejny. Wieczorami tym „nabrzeż em” wcale nie przechadzają się pogodni goś cie resortu. Wś ró d nich spotykają się deputowani szczebla regionalnego, szefowie duż ych przedsię biorstw i wysocy urzę dnicy. Muszą takż e odpoczą ć w weekend z rodziną . Wszyscy są ró wni przed plaż ą Koblevsky - od rozrywki "z widokiem na morze" - piwo w butelce, piwo w namiocie, piwo w kawiarni.
Apoteozą kreatywnoś ci budowlanej jest nieuchronnie znikają ca plaż a pod betonowymi pł ytkami i drewnianą podł ogą przyszł ych sklepó w monopolowych i dyskotek. Co wię cej, z roku na rok jest coraz wię cej takich „skł oteró w”, a skala jest coraz wię ksza. Po co budować „strefę VIP z basenem” (biał a drewniana podł oga, malowane pseudorattanowe i szare materace w kabinach pod baldachimem + trzymetrowy tani wiejski basen) pię ć krokó w od krawę dzi fal - nie rozumiem . Turcja nie moż e być pod tym wzglę dem lepsza.
Drodzy wł aś ciciele hoteli! Zrozum - ludzie chodzą przede wszystkim NAD MORZE! A plaż a w Koblewie to szary, sł abo oczyszczony (lub nigdy nie oczyszczony? ) piasek; zatory glonó w, któ re czasami są czyszczone przez buldoż er; brak urn; unikalne zardzewiał e szatnie (wysokoś ć prześ witu to metr od podł ogi, tylko koszykarze mogą się tam przebrać ). Lekarze straszą aktywne sł oń ce, ale znalezienie baldachimu w Koblewie to problem. Ale każ dego ranka pracowici wł adcy leż akó w pilnie wypeł niają leż akami jak najwię cej miejsca. Nawiasem mó wią c, kreatywni ludzie - albo w szachownicę , albo po przeką tnej, ale z pewnoś cią w odległ oś ci pó ł tora metra od jednego plastikowego pł atnego rookery do drugiego. Bez parasoli. Ci, któ rzy lubią codziennie rano leż eć za darmo na piasku, grają w Tetris z leż akami, pró bują c wcisną ć się w szczeliny.
I oczywiś cie fotografowie z wielbł ą dami, wszechobecną „kukurydzą cukrową ”, nasionami i babkami. Normalny zestaw Morza Czarnego. Mił oś ć naszych ludzi do ż ucia na plaż y nie zostanie pokonana przez ż adną E. coli - jedli, jedzą i jedzą .
Koblevo to wyją tkowe miejsce, gdzie kiedyś znajdował a się dł uga, przestronna plaż a, pł ytkie ł agodne morze i sosny. Teraz jest rurocią giem do wypompowywania pienię dzy z bezpretensjonalnych Ukraiń có w, Moł dawian, Rosjan i Biał orusinó w. Ten oś rodek nie ma przyszł oś ci. Wł aś ciciele oś rodkó w wypoczynkowych i hoteli polegają jedynie na dochodach kró tkoterminowych. Nie bez powodu coraz wię cej oś rodkó w wypoczynkowych wystawiają na sprzedaż sami wł aś ciciele lub banki hipoteczne. Nie moż na liczyć na dł ugoterminowe zyski bez inwestycji w plany inwestycyjne i budowlane, bez inwestycji w drogi i komunikację , bez inwestycji w kształ towanie krajobrazu i sprzą tanie. Koblevo ż yje w starym stylu, nie znają c praw ekonomii, marketingu i rynku turystycznego. Ten kurort ż yje zgodnie z prawami orientalnego bazaru.
A jednak mam nadzieję , ż e przypadkowo znaleziony ś redniowieczny kamienny sł oń , postawiony na piedestale - jedyna prawdziwa atrakcja Koblewa, przyniesie mu kiedyś szczę ś cie.