Ukraina, Parkhomovka, Roerich i nie tylko
Ukraina, Parkhomovka, Roerich i nie tylko
*** Zamiast przedmowy. Chę ć napisania o tej podró ż y zrodził a się dawno temu, zaraz po przyjeź dzie. Ale, jak mó wią , rę ce nie się gnę ł y. Nie minę ł y nawet dwa lata, bo „osią gnę li”. Jednak tym, co pomogł o w pisaniu, był o to, ż e robił a notatki w poś cigu, pozostaje tylko je sfinalizować . To, co się stał o, zależ y od ciebie.
Kochasz naszą "nenkę " -Ukraina? Czujesz się obywatelem WIELKIEGO kraju? Myś lę , ż e dzię ki naszym „Kermanichom” przytł aczają ca wię kszoś ć bę dzie miał a bardzo negatywną odpowiedź na to retoryczne pytanie. Ale na pró ż no. Bo Kermanó w nie powinno nas obchodzić , bo ż yjemy w naprawdę Ś WIETNYM kraju z tego punktu widzenia, ż e na stosunkowo niewielkim obszarze jest wiele prawdziwych pereł , któ rych nawet nie podejrzewamy.
Tak był o ze mną . O Parkhomovce dowiedział em się zupeł nie przypadkowo: był em w podró ż y sł uż bowej w Biał ej Cerkwi i w kompleksie hotelowym Rostavitsa, z nudó w studiował em od deski do deski folder w pokoju z mnó stwem ró ż nych informacji: o kosztach ż ycia, jedzenia, potł uczonych naczyń , bijatyki itp. d. itp. i tak dalej itd. A na ostatniej stronie mał a notka o cudownym pię knie koś cioł a w pobliskiej wsi. Parkhomovka, któ rej mozaiki stworzył sam Roerich. Ogó lnie rzecz biorą c, odwiedzenie tej Parkhomovki i zobaczenie wszystkiego na wł asne oczy stał o się obsesją .
A w listopadzie 2011 r. , kiedy, podobnie jak w przypadku Marshaka, „był o wieczorem i nie był o nic do roboty”, zrodził się sam pomysł , aby pojechać do Parkhomovki w weekend z noclegiem w Bielai Cerkow.
Wyjechaliś my w pią tek wieczorem. Po drodze znalazł em kilka hoteli na moim telefonie komó rkowym przez Internet. Zadzwonił em i zarezerwował em pokó j dwuosobowy. Przyjechaliś my, wę drowaliś my trochę wzdł uż BC, zgadywaliś my, ż e oddzwonimy do hotelu, bardzo uprzejma mł oda dama z recepcji (specjalne podzię kowania dla wł aś cicieli - personel jest bardzo mił y, po prostu ż ał owaliś my, ż e nie pomyś leliś my o przyję ciu przynajmniej kilka mini-pamią tek z nami, aby podzię kować ludziom za tak wspaniał y stosunek do naszego brata-turysty), i tak ta sł odka mł oda dama bardzo sprytnie zaprowadził a nas bezpoś rednio do hotelu. Weszli, osiedlili się , podjechali samochodem na parking (tuż na dziedziń cu, strzeż ony, dziedziniec jest zamknię ty, ale na parkingu jest mał o miejsca), ustalili się . Hotel "Gostiny Dvor". Pokó j jest ok, ale nic specjalnego. Mię kki naroż nik, TV, mini-bar, komplet naczyń (talerze, widelce, kubki, szklanki, otwieracz do butelek, serwetki), stolik kawowy, ł ó ż ko. Jest bezpł atne WiFi. Kosztował okoł o 300 UAH. wraz ze ś niadaniem (piszę duż o pó ź niej, wię c cał kiem naturalnie niektó re szczegó ł y został y już zapomniane).
Nastę pny poranek był ponury i niezbyt sprzyjają cy zwiedzaniu jakichkolwiek zabytkó w. Ale zupeł nie nowy Nikon spalił rę ce i dlatego nie był o gdzie się wycofać - czekał a z przodu, koś ció ł Parkhomovsky był po prostu niebiań skiej urody, a we wł aś ciwy sposó b - koś ció ł wstawiennictwa Najś wię tszej Maryi Panny.
Po ś niadaniu (jedna z piszą cych tutaj subtelnie zauważ ył a, ż e nasi ludzie z reguł y koniecznie poś wię cają sporo miejsca w opisie swoich wraż eń z podró ż y gdzieś kwestiom ż ywieniowym. Wydaje mi się , ż e jest to echo pustych pó ł ek sklepowych w dni szufelki, któ rej duch z nieubł aganą bezwzglę dnoś cią nawiedza nas wszystkich we w miarę dobrze odż ywionym, niezależ nym ż yciu. Z drugiej strony moim zdaniem nie ma w tym nic strasznego, skoro moż liwoś ć normalnego jedzenia poza domem jest też waż ne, a dobrze odż ywiony turysta jest jakoś bardziej chł onny, czy coś w tym stylu), ruszamy w drogę . Restauracja w hotelu: jasne jest, ż e czę sto odbywają się ró ż ne bankiety i festyny, zielone zadymione ś ciany, mię kkie naroż niki, mał e przytulne stoliki. Jednym sł owem nic wybitnego: pł atki owsiane, jajka sadzone, tosty, herbata.
Dziś wiele biur podró ż y przywozi zwiedzają cych do Parkhomovki „dodatkowo” do wycieczek do Biał ej Cerkwi. Do Parkhomovki moż na dojechać autobusem z Belaya Tserkov (23 km). Wieś znajduje się na lewo od autostrady Belaya Tserkov-Volodarka. Moż esz takż e zjechać z autostrady Kijó w-Odessa do Parkhomovki (w pobliż u wsi Gostra Mogila). To jest trasa, któ rą wybraliś my.
Jak zawsze przed każ dym wyjazdem pomagał internet. Powszechną praktyką jest zapoznawanie „sternika” z ró ż nymi historycznymi informacjami na temat miejsca, w któ re udajemy się po drodze. Tak wię c podczas tej podró ż y zmuszony był em przeczytać na gł os historię Fiodora Iwanowicza Golubiewa 4 (cztery! ) razy, szlachcica-filantropa, któ rego dzieci, zgodnie z wolą ojca, zbudował y tę cudowną ś wią tynię . Powtarzają c w każ dy moż liwy sposó b „Tak, byli ludzie…”, dowiedziawszy się o kierunku ruchu w mijanych wioskach, niepostrzeż enie dotarliś my do Parkhomovki.
Ś wią tynia znajduje się przy gł ó wnej drodze. Jej zielone kopuł y widoczne są z daleka. Jeś li jednym sł owem opisać wraż enie, jakie robi – to szok. Wś ró d jesiennych barw, na tle bł ę kitnego nieba jasnej cegł y, budynek o misternych ceglanych wzorach, z mozaikami, z ró ż nymi drobnymi detalami, któ re na pierwszy rzut oka nie rzucają się w oczy, ale wcale nie są pozbawione sensu - jest niesamowicie pię kny. Poniż ej podam wszystkie informacje, któ re udał o mi się „przebrną ć ” przed wyjazdem. Wydaje mi się , ż e ona ró wnież przyczynił a się do TEGO postrzegania ś wią tyni. Szkoda tylko, gdy szukał em, nie są dził em, ż e wyś lę to pó ź niej do publicznego wglą du - dlatego nie ma linkó w do stron, z któ rych wszystko został o zaczerpnię te, a pod tym wzglę dem nie ma jak jakoś dzię kuję autorom. Moż e coś się powiela, ale i tak każ dy z pisarzy ma swoje zdanie, zna swoją czę ś ć historii, wię c zamieszczam ją tak, jak został a wydrukowana w moim domowym przewodniku, z lekkimi cię ciami.
Wieś Parkhomovka istnieje od XVII wieku. Do poł owy XIX wieku wieś ta był a jak wieś - z dala od kolei, biedna i nudna. Sytuacja zmienił a się dramatycznie, gdy Wiktor Fiodorowicz Goł ubiew nabył tutejsze ziemie. To był a niesamowita osoba! Urodził się w Rosji, w Niż nym Nowogrodzie w 1842 r. , w rodzinie szlacheckiej pierwszego pokolenia. Z wykształ cenia inż ynier kolejowy. Nie tylko studiował , ale z wyró ż nieniem, w Sali Sł aw Instytutu Dró g jego nazwisko, wś ró d innych wybitnych waymenó w, był o wyryte na marmurowej tablicy. Uczestniczył w budowie ró ż nych odgał ę zień kolei rosyjskich, miał „udział ” w kilku fabrykach. Specjalizował się gł ó wnie w produkcji szyn. Był wspó ł wł aś cicielem zakł adu Pietrowskiego w Jekaterynosł awiu (Dniepropietrowsk). Napisał ksią ż kę o amerykań skich kolejach. Był innowatorem i filantropem. W jednej ze swoich fabryk w obwodzie briań skim nie tylko zainstalował najnowocześ niejszy zagraniczny sprzę t, ale takż e wprowadził program socjalny dla swoich pracownikó w: zapewnił mieszkania, wywiercił studnie artezyjskie, zbudował szpital, szkoł y i klub. Jego pracownicy dosł ownie skł onili się przed rozsą dnym i ż yczliwym wł aś cicielem.
Po przejś ciu na emeryturę w randze radnego nadwornego w 1874 r. Wiktor Fiodorowicz wkró tce rozpoczą ł burzliwą dział alnoś ć w należ ą cej do niego Parkhomovce. Otworzył tu dwie szkoł y: dla kobiet i mę ż czyzn, zbudował bezpł atny szpital i przytuł ek poł oż niczy, zorganizował czytelnię , a nawet herbaciarnię dla mieszkań có w wsi. Zasady obowią zują ce w tym lokalu „napojowym” był y bardzo oryginalne: nie kropla „alkoholowych” pł ynó w, ale ż eby chł opom był o przyjemniej pić herbatę , zainstalowali tu nowomodny zagraniczny cud: gramofon!
Chł opi czę sto zapraszali swojego ukochanego „pana”, aby ochrzcił swoje dzieci, a Golubev przyznał licznym chrześ niakom po 5 rubli.
Wiktor Fiodorowicz ró wnież zał oż ył eksperymenty rolnicze i odnió sł duż y sukces - uprawiał rzadkie odmiany roś lin na ukraiń skiej wsi i zajmował się selekcją . Golubev był wyją tkowo przyzwoitym czł owiekiem, wierzą cym.
Nawet za ż ycia marzył o zbudowaniu koś cioł a o niespotykanej urodzie i wielkoś ci w ukochanej przez siebie wiosce, ale nie miał czasu. Kiedy w 1903 r. zgodnie z jego wolą sprowadzono na Ukrainę zwł oki zmarł ego w Rzymie Golubiewa, 200 wieś niakó w z furmankami poszł o po jego trumnę na dworzec kolejowy. Wszyscy tak bardzo chcieli zabrać „dż entelmena-dobroczyń cę ” do miejsca jego ostatniego spoczynku, ż e na stacji omal nie wybuchł a bó jka. O wszystkim decydował ś wiat: trumnę Wiktora Fiodorowicza niesiono kolejno na rę kach na 12 wiorst. Został pochowany w mał ej kaplicy, na któ rej pó ź niej jego synowie zbudowali wspaniał ą ś wią tynię , o jakiej marzył ich ojciec. Nadzorował budowę Wiktora Wiktorowicza, najstarszego syna. Ukoń czył matematykę na uniwersytecie w Petersburgu, ale bardziej interesował a go historia sztuki. Bronił nawet swojej pracy doktorskiej na temat literatury obcej. Studiują c ró ż ne nurty artystyczne, zainteresował się Wschodem, zaprzyjaź nił się z Mikoł ajem Roerichem i innymi wielbicielami Tybetu i Indii.
Nastę pnie buddyjskie idee Uniwersalnej Jednoś ci i Harmonii był y bardzo popularne w społ eczeń stwie. Wiktor Wiktorowicz duż o podró ż ował po wschodzie, prowadził wykopaliska archeologiczne i zbierał rzadką kolekcję dzieł sztuki. Na jego proś bę Nicholas Roerich opracował projekt ś wią tyni w Parkhomovce i wykonał szkice
12 mozaik. Niestety powoł ano do ż ycia tylko dwa: „Zbawiciela nie stworzonego rę kami” i „Opiekę Matki Boż ej”. Nawiasem mó wią c, Mikoł aj Roerich stworzył mozaikę „Zbawiciel” w innej sł ynnej ś wią tyni: we wsi Tał aszkino w obwodzie smoleń skim, na polecenie filantropa Tenyashowej.
Sł ynny architekt Wł adimir Aleksandrowicz Pokrowski, takż e wielki mił oś nik Wschodu, urzeczywistnił plan ś wią tyni Parkhomowskiego. Mozaika smalta został a wykonana w Petersburgu w warsztacie Frolowa. Ś wią tynię budowano przez 3 lata od 1903 do 1906 roku. I wtedy nad wsią wystrzelił a 50-metrowa dzwonnica koś cioł a pod wezwaniem wstawiennictwa Matki Boż ej i Wielkiego Mę czennika Wiktora. W jego architekturze kapryś nie i harmonijnie przeplatają się motywy staroruskie, orientalne i gotyckie. To o tyle niezwykł e, ż e przez dwa lata duchowni nie odważ yli się go zakryć ze wzglę du na jego niezgodnoś ć z kanonami koś cielnymi. W koś ciele leż ał parkiet, dla wygody zainstalowano ł awki, co był o niesł ychanym naruszeniem. Ostatecznie niezwykł a ś wią tynia został a uroczyś cie poś wię cona.
Historia niezwykł ego budynku na tym się nie skoń czył a. Pod rzą dami sowieckimi pod koniec lat dwudziestych miejscowi czł onkowie Komsomoł u uznali, ż e wrogowi klasowemu nie wypada leż eć w takim luksusie, a nawet martwy powinien być prostszy (wedł ug innej wersji nie mieli doś ć pienię dzy na kupić instrumenty muzyczne dla klubu). Barbarzyń cy, któ rzy być moż e byli kiedyś ochrzczeni przez filantropa, otworzyli kryptę w nadziei, ż e skorzystają ze zł otych dekoracji ich munduró w. Ale przeliczyli się : Wiktor Fiodorowicz został pochowany w skromnym surducie. Wandale odcię li pozł acane guziki, zdarli ze zmarł ych pł aszcz, a szczą tki wrzucili do rowu. W nocy kobiety wiejskie potajemnie pochował y Golubeva na miejscowym cmentarzu. Nadal nie wiadomo, gdzie jest jego gró b. Odważ ni przywó dcy partyjni począ tkowo chcieli zburzyć ś wią tynię , ale potem poż ał owali, ż e zepsuli nowy duż y budynek i wydawał o się to kł opotliwe. Unikatowe dzieł o sztuki architektonicznej od wielu lat sł uż y jako magazyn nawozó w sztucznych.
Z zabudowań gospodarczych i samej ś wią tyni powoli wycofywano cegł ę peł ną , aż do 1979 r. , kiedy to koś cioł owi nadano status zabytku architektury. W 1982 roku rozpoczę ł a się pierwsza, doś ć skromna renowacja. Nowa runda przebudzenia niespodziewanie rozpoczę ł a się w ś wią tyni w 1987 roku podczas festiwalu w Indiach w Moskwie. Nastę pnie do Moskwy przybył syn Mikoł aja Roericha, Ś wiatosł aw. Dowiedział em się , ż e zachował y się mozaiki mojego ojca i chciał em je obejrzeć . Pod kierunkiem Michaił a Gorbaczowa odbudowa rozpoczę ł a się bł yskawicznie, zrobiono wiele, ale niestety nie wszystko. Niedaleko wieś niacy za wł asne pienią dze zamó wili i wznieś li pomnik Wiktora Golubiewa autorstwa miejscowego rzeź biarza.
Koś ció ł wstawiennictwa Matki Boż ej jest swego rodzaju syntezą gotyckich, azjatyckich tradycji architektonicznych i form kultu pogań skiego. W obrazy wplecione są motywy pogań skie, staroż ytny ś wiat, styl bizantyjski i fragmenty ś redniowiecza.
Jedna z pł yt ś wią tyni w ję zyku starosł owiań skim gł osi: „Wzniesiony ku czci i pamię ci wstawiennictwa Najś wię tszej Bogurodzicy i Wielkiego Zwycię zcy Mę czennika latem 1903-1906”. Tu, w kaplicy, na dziedziń cu cerkwi spoczywają prochy inspiratora ś wią tyni Wiktora Goł ubiewa.
A gdyby ci, któ rzy mó wią o „abstrakcji” choć trochę przekrę cili mó zg, to na rozwó j infrastruktury turystycznej wjechalibyś my do Unii Europejskiej na biał ym koniu. Nie, niczego nie potrzebują . Có ż , nie chcą , aby tureckie i egipskie wybrzeż e przestał o nas woł ać . Oczywiś cie wycieczka do Parkhomovki nie zastą pi wakacji nad morzem. Ale przecież za granicą uważ amy za konieczne zobaczyć lokalne zabytki. Tu iw tej samej Parkhomovce mogł y przybyć setki tysię cy ludzi. A wtedy być moż e dom księ dza został by odrestaurowany, a cał y kompleks nabrał by bardziej zadbanego wyglą du. Ale niestety: drogi prowadzą ce do Parkhomovki są w strasznym stanie; nie ma hotelu, kawiarni, parkingu, stacji benzynowych; nie ma moż liwoś ci zakupu pamią tek i ksią ż eczek.
Z drugiej strony najważ niejsze jest to, ż e Parkhomovka istnieje. I to jest dla nas wszystko.
PS: Zdję cia został y zrobione ró ż nymi aparatami, w niektó rych miejscach jakoś ć zdję ć nie jest zbyt dobra.