Narty. Indyk. Uludag. Ulkardesler 4*. 10-17 stycznia 2010
Szczerze mó wią c – wcią ż jesteś my tymi narciarzami. Nie był o specjalnego doś wiadczenia i umieję tnoś ci. Ale w grudniu wybraliś my się na weekend ze znajomymi, duż ą firmą do Sorochan i… zachorowaliś my na ten biznes. Dlatego postanowiono bezzwł ocznie kontynuować tę ekscytują cą aktywnoś ć i „pojechać gdzie indziej”.
Kryteria wyboru był y nastę pują ce: niedaleko, ale nie w Rosji, nie drogie i „od razu na gó rze” - ż eby nie jechać na wycią g narciarski, ale pojechał prosto i już tam.
Na podstawie wyraż onych ż yczeń wybrano Turcję , Uludag. Wycieczka został a zakupiona w firmie. Są jednymi z nielicznych specjalizują cych się w Turcji, a w szczegó lnoś ci w kurorcie Uludag. Hotel został wybrany spoś ró d tań szych, ponieważ nie mieliś my w nim siedzieć i nie szukaliś my wię kszego komfortu.
Lot i transfer: Wylot bez opó ź nień i niepotrzebnych opó ź nień z Wnukowo. Poleciał y idealnie, w sumie 2.5 godziny i wylą dował y mię kko w Stambule.
Co zaskakują ce, turystó w był o niewielu, a nasz bagaż otrzymaliś my w cią gu kilku minut bez presji i zamieszania. Zostaliś my powitani przez przewodnikó w Jedynej Wycieczki w mał ym minibusie, co był o bardzo zaskakują ce - gospodarze wsadzili wszystkich pozostał ych turystó w do duż ych busó w i rozpoczę li dł ugą dostawę do hoteli, a my indywidualnie (! ) zawieziono nas bezpoś rednio do hotelu hotel. Nastę pnie wyjaś nili nam, ż e zawsze mają tylko transfer indywidualny, w cenie grupy. Jechaliś my dł ugo, 5 godzin i muszę przyznać , ż e byliś my bardzo gł odni. Dlatego bardzo się cieszyliś my, ż e zdą ż yliś my na obiad.
Hotel: Stary, choć odnowiony, bez windy, ale nie jesteś my emerytami i nie był o z nami dzieci. Ale był o czysto, wygodnie i cicho. Od profesjonalistó w:
jedzenie jest nie do pochwał y. Mieliś my to 4 razy. Wszystko zawsze był o niesamowicie smaczne, choć moż e nie za bardzo urozmaicone, ale nikt z nas nie pozostał gł odny i niezadowolony;
usł uga jest niezwykle rzadka.
Wszystko w pokojach był o lś nią ce, poś ciel i rę czniki był y codziennie zmieniane (! ). Przy stole zawsze był kelner, a do przechowalni nart generalnie milczę - wszyscy są obsł uż eni, rozpinani, zapinani, tylko prawie wkł adają nogi i nie zawią zują sznurowadeł;
wznieś ć się - moż na powiedzieć , ż e w samym hotelu był a winda (wycią g krzeseł kowy). Do szatni był o 50 metró w, czyli hotel stał na samym zboczu. Cena to 15 dolaró w. Wypoż yczyliś my narty na 10. A cał a reszta munduru został a przywieziona z nami.
Z minusó w: no, naprawdę brakował o sauny i basenu - po nartach - bardzo by się przydał a.
Stoki: Pogoda był a po prostu cudowna, był o duż o ś niegu i prawie nie był o wiatru. Sam stok jest ś rednio trudny. Są dzą c po tym, ż e w weekendy na nasz stok przyjeż dż ali lokalni Turcy, a okresowo przyjeż dż ali turyś ci z innych hoteli - był o najlepiej w okolicy. Mimo, ż e jesteś my „czajnikami”, czerpiemy ogromną przyjemnoś ć i nikomu nie przeszkadzaliś my.
Profesjonaliś ci z ł atwoś cią okrą ż yli nas; .
Droga do domu: Tutaj znowu odczuliś my ró ż nicę mię dzy transferem grupowym a indywidualnym. Chł opaki, któ rzy wyjeż dż ali tego samego dnia co my, zostali zabrani na lotnisko o 4 rano, chociaż ich lot był o 14:30. A my (dzię ki Only Tour) wyjechaliś my tym samym minibusem 6 godzin przed odlotem, przybyliś my z wiatrem i komfortem za 4.50 w sam raz na odprawę i nie zwlekaliś my zbyt dł ugo na lotnisku.
W ogó le nie wiem jak jest w Austrii i Szwajcarii (i niedł ugo się dowiem, bo po pierwsze trochę drogie, a po drugie nadal nie bardzo wiemy jak jeź dzić na tak stromych zboczach), ale tureckie gó ry Uludag podbił y nas na kilka nastę pnych lat. Ogó lne wraż enie jest po prostu cudowne.