Najlepszy prezent na 8 marca!
Koniec lutego, zima nie myś li o rezygnacji ze swoich pozycji, organizm wyczerpuje się beri-beri. . . Aby jakoś się pocieszyć , postanowił em "na chwilkę " wejś ć do internetu na "pozytywne". Google „wrzucił ” go na ł amy forum turystycznego, a znajome zdję cia krajobrazowe bł ysnę ł y mi przed oczami… Mó j mą ż wszedł do pokoju: „Co mogę ci dać na 8 marca, kochanie? ” - „Zabierz mnie do Stambuł u! ” : )
A teraz po 2 latach znowu tu jestem i znowu "poza sezonem" - począ tek marca. Wię kszoś ć moich rodakó w spragnionych ciepł a rzucił a się „do Egiptu”, a w Istambule spotykam wiosnę , któ ra pojawił a się przede mną w romantycznej, kwitną cej postaci. W marcu to miasto jest dosł ownie zasypane tulipanami.
W cią gu dnia temperatura powietrza o tej porze roku wzrasta tu do +15, ale wieczorem spada do +5. Od dwó ch lat miasto trochę się zmienił o, stał o się bardziej „europejskie”. W koń cu udał o nam się zdobyć mniej lub bardziej rozsą dną mapę Stambuł u, na jednym z centralnych placó w Sultanahmet moż na podł ą czyć się do bezpł atnego miejskiego Wi-Fi na ulicy, a piwo butelkowe i puszkowane serwowane jest zawinię te w papierowe torby rzemieś lnicze w otwarte obszary ulic. W ubiegł ym roku Stambuł stał się jedną z siedmiu kulturalnych stolic Europy i prawdopodobnie takie „innowacje” są z tym zwią zane.
Jak wię kszoś ć turystó w osiedliliś my się w Sultanahmet, historycznej czę ś ci miasta. Miejscem rozmieszczenia był hotel "Arkadia", w któ rym nocowaliś my ostatnio. Kierownik w recepcji, któ ry przetwarzał paszporty, po chwili wahania posł ał nam promienny uś miech: „Och! (Do diabł a! Fajnie! Ale czy my dwa lata temu w Starym Nowym Roku naprawdę pł ataliś my figle, ż e wcią ż nas tu pamię tają?! ; )) „Europejskie gadż ety” odbił y się w hotelu: teraz w hotelu nie moż na palić pokoje. W hotelu ponownie wklejono tapetę , odnowiono dywan, jednak lata aktywnego palenia w pokoju dają o sobie znać : uporczywy zapach tytoniu unosi się w korytarzach i pokojach hotelu. Nie denerwuje mnie. Ku wielkiej uldze palaczy moż na oddać się zł emu nawykowi na otwartej przestrzeni hotelowej restauracji. Restauracja znajduje się na dachu, ską d roztacza się zapierają cy dech w piersiach widok na Sultanahmet i Wyspy Ksią ż ę ce. Ś niadania był y szczegó lną przyjemnoś cią , w prawie pustej kameralnej restauracji, w „Towarzystwie” ciekawskich mew : )
Wiele osó b nie lubi przyjeż dż ać kilka razy w to samo miejsce, a pierwsze wyjazdy podobają mi się jeszcze mniej niż te powtarzane. Ostatnim razem odwiedziliś my prawie wszystkie gł ó wne zabytki: Pał ac Topkapi, Hagia Sophia, Bł ę kitny Meczet, Bazar Egipski, Pał ac Dolmabahce, Sulejmaniya z grobem Roksolany, a nawet Muzeum Archeologiczne. Sulejman Wielki : ) Teraz spokojnie przechadzaliś my się ulicami miasta, zwiedzają c miejsca, któ re już kochaliś my i odkrywają c nowe, nieznane dotą d zaką tki Stambuł u. Szczegó lnie interesują ca nas był a „czę ś ć Galata” miasta, z ulicą Istiklal i placem Taksim, ignorowana przez naszych przewodnikó w podczas pierwszej wycieczki. Mianowicie pojechaliś my tam najpierw taksó wką , a nastę pnego dnia „sam”: poszliś my na stację Sirkeci, przeszliś my przez most Galata, popatrzyliś my na rybakó w, znaleź liś my kolejkę (tunel) na któ rej za jedną lirę i dwie minuty dotarliś my do Istiklal. Ciekawe, ż e kolejka w Stambule jest pod ziemią : ) W zasadzie jest nijaka. Taki publiczny ś rodek transportu.
Osobiś cie ulica Istiklal i jej okolice bardzo przypominał y mi Budapeszt, jego czę ś ć Peszt w pobliż u dworca Keleti. To zupeł nie inny Stambuł . Oto siedlisko poetó w, artystó w, muzykó w i urzę dnikó w pań stwowych. To na Istiklal znajdują się ambasady i konsulaty wielu obcych mocarstw, mł odzi ludzie lubią tu „przesiadywać ”. Wiele restauracji, kawiarni i klubó w nocnych „typu europejskiego”. Peł no butikó w ró ż nych marek, dostaliś my na sezonowych wyprzedaż ach. Stylowe rzeczy był y sprzedawane z rabatem 50-70%! I choć nie planowaliś my „zakupó w”, kilku nowym rzeczom bardzo trudno był o się oprzeć ! Wieczorem tego samego dnia siedzieliś my w restauracji Arcadia w odś wież onej szafie, myją c zakupy winem i aromatyczną herbatą : ) Bardzo podobał y mi się też zabytkowe antykwariaty, w któ rych moż na kupić starą fotografię Stambuł u jako pamią tkę lub broszurę po arabsku. Zgadzam się , taka pamią tka jest znacznie bardziej oryginalna niż magnesy i kubki. . . Chociaż kilka nowych magnesó w wcią ż zdobił o naszą lodó wkę : ) Oczywiś cie bę dą c w Galatasaray nie mogliś my nie odwiedzić sł ynnej Wież y Galata. Po staniu w dł ugiej kolejce za 10 liró w (5 USD) pojechaliś my windą na taras widokowy wież y. Widok jest oczywiś cie niesamowity. Jedna zł a - jest peł no ludzi, wszyscy się pchają , taras widokowy jest wą ski, nie sposó b się zatrzymać i normalnie zobaczyć okolicę : ) Opró cz tarasu widokowego w wież y znajduje się restauracja z astronomicznymi cenami, dekoracją i obsł uga "a la" tań sza kawiarnia i cał kiem przyzwoita toaleta : )
Jedną z najprzyjemniejszych „atrakcji” turystycznych jest rejs statkiem po Bosforze. Ostatnim razem był w naszym pakiecie podró ż niczym, a na tej wycieczce zorganizowaliś my we wł asnym zakresie „Rejs po Bosforze”. Za radą okolicznych mieszkań có w wsiedliś my na pojemną ł ó dź firmy "TURYOL", któ ra odpł ywa z molo Eminonu. Znajduje się po lewej stronie mostu Galata, jeś li wejdziesz do niego od strony Bazaru Przypraw. Ł odzie odpł ywają co pó ł godziny, czas trwania wycieczki to pó ł torej godziny, koszt to 9 liró w (okoł o 4 USD). Wspaniał a, relaksują ca wycieczka, któ ra pozwala docenić imponują ce rozmiary metropolii, a takż e przyjrzeć się z bliska wspaniał ym mostom Stambuł u i urokliwym ł odziom rybackim w ró ż nych kolorach i rozmiarach : )
Każ de miasto ma swó j wł asny smak: Odessa pachnie morzem, Tallin pachnie cynamonem, a nad Stambuł em unoszą się aromaty pieczonych kasztanó w i ryb.
Jest tu duż o ryb, wszystkie i ró ż ne. I zał oż ę się , ż e tradycyjna turecka kanapka ze smaż oną rybą („balyk-ekmek”) zachwyci nawet najbardziej zagorzał ego nienawidzą cego owocó w morza! : ) Ten przysmak moż na kupić bez obaw na ulicy w specjalnych sklepach, w pobliż u mostu Galata. Faceci w zabawnych, wyszywanych zł otem kamizelkach, tuż przed Tobą , usmaż ą najś wież szy filet rybny na duż ej blasze i zawijają go w mię kką chrupią cą buł kę . Odsł aniają c w szerokim uś miechu swoje zł ote korony, gestem każ ą ci usią ś ć przy niskich, niewygodnych stolikach w pobliż u. Nie trzeba siedzieć przy stolikach. Moż esz bezpiecznie przeż uć kanapkę gdzieś na uboczu, podają c resztę buł ki niespokojnym mewom. Ta przyjemnoś ć kosztuje 4 liry (2 dolary).
Most Galata, a wł aś ciwie rybacy na nim, od dawna jest jedną z wizytó wek Stambuł u. Miejscowi nazywają ten most „Mostem Galata” (Galata Koprusu). Pamię tam, jak ostatnio „pomyś leliś my”, ż eby wyjś ć na spacer po mieś cie bez mapy i bez wizytó wki hotelu. W efekcie gubią c się , mieliś my sporo problemó w, ponieważ nikt nie rozumiał dokł adnie, doką d chcieliś my się dostać (chcieliś my iś ć na most Galata). Na jednym ze skrzyż owań , z naszej okazji, zebrał się cał y „konsyl” taksó wkarzy, któ rzy przez dł ugi czas nie mogli zrozumieć , ż e „most galatycki” (jak mó wiliś my) jest tym samym, co ich „most Galata” : )
Po raz kolejny, idą c mostem Galata, znaleź liś my mał y targ rybny w pobliż u mostu po stronie Galata. Na marmurowych (! ) blatach ł adnie uł oż ona jest kolorowa rybka. Niesamowita czystoś ć . Sprzedawcy stale podlewają stragany i ł owią wodę z wę ż a. Klienci z niepokojem biegają po sklepach, skrupulatnie oglą dają towar. Zdecydowana wię kszoś ć kupują cych ryby to mę ż czyź ni : )
Po przejś ciu przez targ rybny dotarliś my do mał ej otwartej przestrzeni. Wś ró d niskich drzew, na trawie, tuż nad brzegiem Zatoki Zł otego Rogu, ustawione są plastikowe stoliki. Przy stoł ach siedzą tureckie rodziny, dzieci, rodzice. Mieszczanie cieszą się dobrą pogodą , jedzą , rozmawiają , ś mieją się...Wokó ł peł no kotó w : ) My też wybraliś my stó ł nakryty kolorową tkaną serwetką . Zatrzymują c się przy stole, zaczę li rozglą dać się ze zdumieniem w poszukiwaniu kelnera. Nikt, nikt, jak zwykle, nie cią gnie za rę kaw, zapraszają c do spró bowania pysznych potraw… Ską dś , zza krzakó w ostroż nie podszedł do nas mł ody czł owiek, któ ry wydawał się być zdziwiony nie mniej niż my. "Menu? " Zapytał em z nadzieją patrzą c na niego. Mł ody czł owiek uś miechną ł się , uderzył pię ś cią w pierś i odpowiedział : „Ay, um, i menu! ” Potem skiną ł na nich, ż eby poszli za nim. – Lubił cię ! – zakpił mą ż . Ach tak! Obraź liwie wydę ł am wargi i posył am mę ż a, ż eby przestudiował „menu”, a ja sama zostaję pilnować rzeczy i mojego „panienskiego honoru”! : R Po kilku minutach wró cił mą ż , a za nim mł odzieniec – „menu” z tacą piwa w puszce „Efes”, zawinię tej w kartkę papieru. Potem wysł uchał em zabawnej opowieś ci o wyborze ryby, któ rej imienia mó j mą ż nie pamię tał . Okazuje się , ż e ryby są zbierane wł aś nie tam, na bazarze, kupowane, smaż one przez mł odych mę ż czyzn - „menu” i podawane do stoł u : ) Po 15 minutach każ dy z nas stał się posiadaczem duż ego talerza pachną cych smaż ona ryba. Morze, sł oń ce, ryby, koty - FOR-ME-CHA-TEL-BUT! : ))) Ogó lnie byliś my zafascynowani tym miejscem. Jest tak przyjemny lokalny smak, ż e nie moż na kupić za ż adne pienią dze w najdroż szej restauracji. O ile dobrze pamię tam talerz rybny kosztował okoł o 10-15 liró w.
Najbardziej przeraż ają cym miejscem w Stambule jest dla mnie Kryty Bazar. Przeraż a mnie spory tł um ludzi, hał as, krzyki, tł umy. . . Kobiety w czarnych welonach, przymierzają ce nie mniej czarne nowe welony, towary z kategorii "wszystko za 5 liró w", przejmują ce krzyki naganiaczy. . . Niekoń czą ce się ulice i zauł ki przepeł nione rozmaitymi towarami i kupcami, rozbiegają ce się od gł ó wnego krytego budynku bazaru do pobliskich dzielnic. Zgub się tutaj - po prostu spluń . Orientowanie się , liczą c balkony, po licznych minaretach gó rują cych na zewną trz bazaru jest niewdzię cznym i absolutnie bezuż ytecznym zaję ciem. Ale moja „druga poł owa” myś li inaczej. Lubi tę autentyczną „kloakę " i pewnego dnia, ku mojemu przeraż eniu, idziemy na „Kapali Charshi" (Wielki Bazar). Na bazar trafiliś my po przejś ciu przez dzielnicę Laleli. Był a niedziela na podwó rku, wię kszoś ć sklepy był y tu zamknię te, dzię ki czemu cicho i spokojnie dotarliś my do Placu Beyazit. Uniwersytet w Stambule znajduje się na Beyazit Meydani, w pobliż u aż urowej bramy uczelni przepychają się sprzedawcy podrę cznikó w i tł oczą się studenci. Znajduje się tu ró wnież muzeum kaligrafii (niestety został o zamknię te) oraz najstarszy meczet w Stambule, Beyazit, zbudowany na wzó r Hagia Sophia. Na lewo za meczetem zanurkowaliś my w niepozorne przejś cie i znaleź liś my się na Krytym Bazarze. Wszystko, co musiał em zrobić , to mocniej przytrzymać torbę i rozweselają c się myś lami o luź nej tureckiej rozkoszy, pobiec za moim towarzyszem podró ż y, piszą c od czasu do czasu: „Czekaj! ” : )
Najbardziej pouczają ca z punktu widzenia historii był a tym razem wizyta w Cysternie Bazyliki. Jest to duż y podziemny zbiornik, zbudowany przez cesarza bizantyjskiego Justyniana w 532 roku w celu zaopatrzenia pał acu w wodę . Cysterna znajduje się w samym centrum Sultanahmet. Przyjechaliś my tu zaraz po ś niadaniu, kiedy w ś rodku praktycznie nie był o ludzi. Bardzo efektowne, tajemnicze miejsce. Koją ca kapią ca woda spł ywają ca z oś miometrowych podziemnych kolumn. Duż e, dziwaczne ryby pł ywają w czystej, przezroczystej wodzie, któ ra nigdy nie widział a ś wiatł a sł onecznego. Po Bazylice moż na godzinami wę drować , myś lą c o kruchoś ci bytu i bezlitosnoś ci czasu. . . Do rzeczywistoś ci przywró cił y nas grupy japoń skich turystó w i wilgotny podziemny chł ó d, któ ry dostał się pod nasze kurtki. Po wypiciu filiż anki kawy w podziemnej kawiarni zakoń czyliś my zwiedzanie tego widoku : )
Szczegó lną przyjemnoś cią był spacer po kwitną cym ogrodzie Gulhane. Ogró d ten należ ał kiedyś do suł tana i był czę ś cią terytorium pał acu suł tana Topkapi. Wejś cie do parku jest bezpł atne. Na jednym z drzew zauważ yliś my papugi. Ciekawostka! : ) Z Gulhane Park udaliś my się na Kennedy Boulevard, nazwany na cześ ć amerykań skiego prezydenta. Mó wią , ż e John F. Kennedy odwiedził Stambuł w przeddzień swojej ś mierci. Turcy są z tego bardzo dumni. Na bulwarze stoi pomnik Kennedy'ego, patrzą cego na Bosfor. W pobliż u, wedł ug przewodnika, znajduje się doskonał y taras widokowy z niesamowitymi widokami. Ale znowu nie mieliś my szczę ś cia - taras widokowy był w remoncie, wię c po prostu szliś my wzdł uż Kennedy Boulevard w kierunku stacji Sirkeci, mają c po drodze jakieś centrum prasowe i tabor tureckiej kolei : )
Có ż , nasza podró ż dobiegł a koń ca. Mó j "prezent" wygasł , ale pamię ć o nim pozostał a w moim sercu i na moich zdję ciach : ) Po kolacji dzień wcześ niej w jednej z restauracji podnieś liś my kieliszki, aby choć raz jeszcze odwiedzić to cudowne miasto! : ) Zdję cie na pamią tkę , na tarasie "Arkadii", transfer na lotnisko. .
Ż egnaj Stambule! Witam Kijó w! : )