Miasto, w którym zostawiasz swoją duszę!
Tak zaczę ł a się moja pierwsza podró ż do Stambuł u, tak zakochał am się w tym mieś cie. To był a moja pierwsza wizyta w Turcji i po niej zaczą ł em przeł amywać stereotypy w opiniach ludzi na temat tej „Busurmanii”. Wię c. . .
Samolot. Przelot do Stambuł u. Ludzie dokł adnie poł owę samolotu. Przeważ nie niektó re „damskie handlowcy”. Wylą dował ! Zdecydowaliś my się rozpoczą ć badania Stambuł u od transportu publicznego. Zaraz na lotnisku Ataturk znajduje się wyjś cie do metra. Tam wł aś nie zmierzaliś my. Nasz mał y hostel mieś cił się w samym sercu Stambuł u, w historycznym centrum Sultanahmet. Na mapie w metrze od razu zorientowaliś my się , jak musimy dostać się do hotelu. Metro, nastę pnie przejazd do Zeytinburnu do linii tramwajowej. Uderzył o mnie metro, ale najwię kszy szok wywoł ał „tramwaj”. To jest prawdziwa Europa! Nawet w Budapeszcie nie wszystkie tramwaje są nowe, ale tutaj… tak, każ dy kijowski szybki pocią g o podwyż szonym standardzie ustę puje miejsca tramwajowi ze Stambuł u ! ! ! Wszystko jest czyste, zadbane, wszystkie stacje ogł aszane są po turecku i angielsku, jeś li nie zdą ż ył eś dobiec do tramwaju, a drzwi był y zamknię te, naciś nij magiczny przycisk i drzwi się otworzą . Pod przystankami tramwajowymi znajdują się opisy zabytkó w, któ re moż na zobaczyć wysiadają c na tej stacji. Opł ata wynosi 1.5 lira. (Dzię ki temu poznaliś my wiele ciekawych miejsc)
Sultanahmet przywitał nas sł oń cem, szczekaniem psó w i krzykiem mew. Swoją drogą ucieszył o mnie to, ż e wszystkie psy są dobrze odż ywione i mają frytki w uszach. Tupią c chumadanami na korzyś ć , rozglą dają c się , minę liś my ogromną Sofię , okrą ż yliś my mał e uliczki, znaleź liś my hotel Four Seasons mieszczą cy się w budynku dawnego wię zienia, w koń cu zamienił się w mał y zaką tek, w któ rym znalazł się nasz hostel. Zadowolony z lokalizacji hotelu. Wychodzą c na werandę na dachu, moż na był o kontemplować marmurowe morze, latarnię morską i tę czę ś ć Stambuł u, któ rą nazywa się Azją . Wieczorem ku naszej uciesze okazał o się , ż e hotel znajduje się w pobliż u hał aś liwej ulicy peł nej kawiarni, restauracji, sklepó w.
Ś niadanie z mewami na werandzie! Postanowiliś my wię c rozpoczą ć nasze spontaniczne wycieczki! Wę drują c mał ymi uliczkami Starego Miasta, zaglą dają c we wszystkie zakamarki, znaleź liś my wyjś cie na nasyp. Ogromna liczba mał ych ł ó dek, duż ych ł odzi, ogromnych statkó w towarowych, bł ę kitne Morze Marmara, wiele mew…. . widzieliś my to wszystko wył aniają ce się z mał ego ł uku stworzonego przez jaką ś historyczną postać w murze staroż ytnych ruin Topkapi. Duż o sklepó w, ogromne gł azy, znikają ce i pojawiają ce się w nich koty. . . wszystko to jest bardzo pię kne. . .
Potem poszliś my do meczetó w. Pierwszym na naszej drodze był Meczet Suł tana Ahmeta (Sultan Ahmet Camii, 1609-1616), nazywany przez turystó w Bł ę kitnym Meczetem. Niebieski oczywiś cie są tylko dachy, a sam budynek jest biał y, ale jest bardzo majestatyczny! ! ! Wszystkie dziedziń ce są zagospodarowane, jest wiele palm i kwiató w. Ma sześ ć minaretó w, któ re kiedyś wywoł ał y niesamowity skandal: ż aden meczet nie moż e mieć wię cej minaretó w niż jedna z gł ó wnych islamskich ś wią tyń – ś wią tynia w Medynie, któ ra miał a ich pię ć . Wewną trz Bł ę kitnego Meczetu znajdują się kamienne podł ogi, stara fontanna do ablucji przed modlitwą , a sam meczet wypeł niony jest mnó stwem lamp (wiszą bardzo nisko) i dywanó w tak mię kkich, ż e stopy w nich zapadał y się . Ten meczet jest aktywny i moż na zaobserwować , jak wyznawcy jednej z najstarszych religii skł adają hoł d Allahowi. (Wstę p wolny)
Wychodzą c z dziedziń ca Bł ę kitnego Meczetu dotarliś my na Plac Hipodrom. Pole Hipodromu został o podzielone dł ugoś cią tył u - dł ugiej elewacji, ozdobionej pomnikami i posą gami przywiezionymi z cał ego Cesarstwa. Ocalał y tylko trzy z nich. Pierwszym i najstarszym zabytkiem jest egipski obelisk (Dikilitaş ) z XVI wieku pne, sprowadzony z Luksoru na rozkaz Konstantyna Wielkiego (jest to najstarszy przedmiot w Stambule). Innym staroż ytnym zabytkiem jest staroż ytna Kolumna Wę ż a (Yı lanlı Sutun) ze Ś wią tyni Apolla w Delfach (V wiek p. n. e. ). A trzecim pomnikiem jest tak zwany Kolos (Orme Sutun).
Widzą c wystarczają co duż o tych przysmakó w, postanowiliś my wreszcie odwiedzić najważ niejszy zabytkowy meczet w Stambule: Hagia Sophia (AyaSofya). Wejś cie do tego meczetu jest ś ciś le strzeż one, bo. okresowo zdarzają się ataki terrorystyczne mają ce na celu wysadzenie go w powietrze. Ale ONA stoi i cieszy turystó w i mieszkań có w miasta. Naprawdę ś wietny budynek! Przed samym meczetem znajduje się mał y plac z fontanną , duż o kwiató w (bratek), latem sadzi się tam tulipany. (wstę p do Sofii 20 liró w)
Kiedy wchodzisz do samego koś cioł a, zapiera dech w piersiach - jest tak duż y i przestronny i tak fantastycznie oś wietlony. Nieco psuje obraz lasu konserwatoró w, któ rzy od wielu lat opierają się o kopuł ę . Jednak na pocieszenie widać , ż e same te lasy są prawdziwym inż ynierskim cudem. Po prostu nie da się opisać pię kna budynku! To trzeba zobaczyć ! Kopuł a, Matka Boska, imiona proroka Mahometa, Allaha i innych ś wię tych islamu, cytaty z Koranu, nisza modlitewna – mihrab… cał a ta sztuka, któ ra ł ą czył a islam i prawosł awie… wszystko to jest takie hipnotyzują ce ! ! ! Po wę dró wce z rozdziawionymi ustami znaleź liś my schody na drugie pię tro.... schody są oczywiś cie gł oś ne! To był a tylko kamienna spiralna (kwadratowa) wspinaczka, kamienie był y wyrą bane do takiego poziomu, ż e po prostu ś lizga się po nich jak po lodzie, nie ma okien, porę czy i nie jest jasne, kiedy bę dzie luka. Dopiero schodzą c w dó ł znaleź liś my drugie wyjś cie bardziej „uprawiane”. Na drugim pię trze znaleź liś my galerie z ikonami Meczetu, mogliś my też podziwiać pię kno Sofii z gó ry.
Wę drował em dalej, aby zwiedzić sł oneczny listopadowy Stambuł . Tak jak wtedy myś lał em, jechaliś my do Pał acu Topkapi, ale teraz wiem, ż e tak nie był o. Zaginiony. (do Topkapi dotarliś my już przy kolejnej wizycie)
Po okrą ż eniu Sofii po prawej stronie przeszliś my wą skimi uliczkami, na któ rych pasują tory tramwajowe, jezdnia, deptak, a wszystko to na ulicy o szerokoś ci 5 metró w. Czasami wydawał o się , ż e tramwaj Cię przejedzie! Udaliś my się wię c do Gü lhane Parkı , kontynuacji pierwszego dziedziń ca Topkapi. Widzą c szyld Muzeum Archeologicznego, zacią gnę li mnie do muzeum. (wejś cie 20 liró w) Wchodzą c na jeden z dziedziń có w Topkapi, zobaczyliś my mał y plac z wieloma zabytkami. Pierwszym na naszej drodze był o Muzeum Staroż ytnego Wschodu. Był o w nim wiele nudnych postaci, zabawnych mozaik Lwó w i Smokó w przywiezionych z Babilonu. Drugim był o Muzeum Archeologiczne. Rzeź by, pomniki....nudne. Ale w innej sali moje serce zaczę ł o skakać ! Mumie! ! ! Staroż ytne sarkofagi! I tak ogromny! Marmur, drewno, zł ocone. Szkielety mumii, szczą tki faraonó w. Sale utrzymane w bordowej kolorystyce, przy minimalnym oś wietleniu, nadawał y temu wszystkiemu tajemniczoś ci i mistycyzmu.
Wracają c na przystanek tramwajowy, postanowiliś my udać się na Kryty Bazar. Rozległ a dzielnica skł ada się z kilku obszaró w handlowych, któ re na przestrzeni wiekó w rosł y razem. Zadaszony rynek to niezliczone sklepione galerie i dwie duż e sale bedestena. Wszystko to tylko na pierwszy rzut oka wydaje się chaotycznym labiryntem, ale w rzeczywistoś ci jest zaaranż owane doś ć regularnie: galerie przecinają się pod ką tem prostym i, jak przystał o na prawdziwe ulice, zaopatrzone są w znaki. Zgubienie się na Krytym Rynku, w przeciwień stwie do otaczają cych go ulic handlowych, to trudna, czysto dobrowolna sprawa. Ale oczywiś cie zgubiliś my się ! Pó ź niej zorientowaliś my się , ż e każ de wejś cie ma swó j numer, a na samym Rynku jest wiele tabliczek z numerami wyjś ć! !
Sam rynek jest bardzo jasny i pię kny, jak każ dy targ orientalny. Moż esz po prostu chodzić . Tutaj oczywiś cie moż esz kupić doskonał ą podró bkę markowych toreb i butó w, Turcy bę dą za tobą biegać i obniż ać cenę , aż ci się spodoba.
Nastę pny poranek był pochmurny i deszczowy. Plan na ten dzień był nastę pują cy – odwiedź sł ynny most na Bosforze. Dowiedziawszy się wcześ niej od kierownika „hotelu”, jak dostać się na most, udaliś my się do ukochanego tramwaju. Nawiasem mó wią c, w Stambule jest tylko jeden tramwaj - numer 38. A linie metra w ogó le nie są ze sobą poł ą czone. Gra sł ó w jest kompletna! Po dotarciu do koń cowej stacji Kabatas (Kabatas) wskoczyliś my do autobusu jadą cego do Ortakö y (Ortakö y), mał ej starej wioski. Oczywiś cie przegapiliś my nasz przystanek, ale dał o nam to moż liwoś ć spaceru autostradą Bosfor, odnalezienia parku, nabrzeż a ze statkami, przejś cia pod samym mostem i docenienia jego wielkoś ci oraz dostania się w samo serce Ortakö y – niewielkiego ale bardzo spektakularny plac (İ skele Meydanı ). Stoł y przytulnych kawiarenek na ś wież ym powietrzu, pluskają cy Bosfor, odrestaurowane stare rezydencje po azjatyckiej stronie i pompatyczny meczet Mecidiye Camii.
Zaraz na najbliż szym placu był o kilka restauracji z rybami, postanowiliś my spró bować . Patrzą c w przyszł oś ć , powiem, ż e ta ryba okazał a się bzdurą ! Nastę pnie kontynuowaliś my spacer wzdł uż autostrady Bosfor, mijają c park Pał acu Yildiz (Yı ldı z Sarayı , Pał ac Gwiezdny) i Pał ac Ciragan (Ç ı rağ an Sarayı ). Wskoczyliś my do autobusu jadą cego na Plac Taksim - centrum Beyoglu i cał ego europejskiego Stambuł u.
Naszym kolejnym celem był Bazar Przypraw! Wskoczyliś my do naszego ulubionego tramwaju na pierwszej dostę pnej stacji i po przekroczeniu Zł otego Rogu wysiedliś my na stacji Eminö nü . Na uwagę zasł uguje sam Zł oty Ró g, ale o tym pó ź niej.
Nastę pnego dnia znó w musieliś my pojechać na Taksim. Tym razem zdecydowaliś my się dostać z pę tli tramwajowej nie autobusem (trwa dł uż ej), ale kolejką linową . Ta kolejka nie moż e być poró wnywana z Kijowem. Duż y, nowy, zautomatyzowany. (podró ż.1, 5 lira) Wstę pna sesja zdję ciowa na placu Taksim zakoń czył a się sukcesem, ale po powrocie do hotelu znajomy nie do pomyś lenia dział ań peł nej blondynki - usuną ł zdję cia. Aby przywró cić to, co został o utracone, poszliś my ponownie zrobić zdję cia! A wię c… sesja zdję ciowa zaczę ł a się od goł ę bi. Swoją drogą , w Stambule jest duż o goł ę bi! Starsi ludzie chodzą po wszystkich placach i za opł atą.1 lira dają miskę prosa. Otaczają Cię goł ę bie, a podczas karmienia moż esz robić zdję cia. Zdję cia z pierwszej sesji był y po prostu niesamowite. Nastę pnego dnia nie był o już tak wielu goł ę bi! Po znalezieniu się w samym centrum Stambuł u postanowiliś my przespacerować się centralną ulicą Istiklal (İ stiklal Caddesi). Najbardziej niezwykł e jest to, ż e wś ró d wszystkich budikó w, restauracji i kawiarni, tł umu ludzi pojawia się stary czerwony tramwaj, a za nim dzieci w wieku szkolnym, a ignorują c krzyki kierowcy, trzymają się porę czy i jeż dż ą bez biletó w.
Ostatni dzień . Postanowiliś my nie chodzić duż o, tylko nakrę cić zgubiony materiał i przejś ć się wzdł uż Zł otego Rogu. Wstał em wcześ nie. Od razu rzuciliś my się na most Bosfor, a potem na Taksim. Nakrę ciliś my niezbę dne uję cia, zanurkowaliś my do kolejki i pojechaliś my do Zł otego Rogu. Zatoka Zł otego Rogu, któ ra przecina europejską czę ś ć Stambuł u na pó ł , nazywa się po turecku Halic (Haliç ) - „usta”. Jednak nazwa „Zł oty Ró g” (Chryzokeras) jest starsza niż jakikolwiek Turek: mó wią , ż e woda igrał a tu o zachodzie sł oń ca ze specjalnymi zł otymi refleksami. Postanowiliś my rozpoczą ć wycieczkę z drugiej strony, wysiedliś my na stacji Karakö y. To jest stary port. Teraz jednak z dawnego mola rybackiego pozostał tylko targ rybny na nabrzeż u i przystań promowa; dalej zaczyna się morski port pasaż erski. Poszliś my na targ rybny. Sam targ rybny jest mał y, ale wystarczają co jasny. Sprzedawcy gł oś no krzyczą , ryby pluskają w miskach z wodą , wiele mew czeka na resztki ryb, któ re spł ywają do odpł ywu wprost do zatoki. Szczerze mó wią c, ze wszystkich ryb, któ re tam był y, rozpoznał em tylko czerwoną rybę , no có ż , kalmary i krewetki. Był o też kilka brudnych kafejek, w któ rych moż na był o spró bować ś wież o zł owionych ryb. Na widok tych „kawiarni” zrobił o mi się niedobrze. Brudne plastikowe stoł y i krzesł a, cerata, stoł y tuż przy molo - brak kultury. Ale skusił y nas ryby i zamó wiliś my jedną duż ą rybę (nawet nie wiemy, jak się nazywa). Bó g! ! NIGDY w ż yciu nie jadł am tak pysznego jedzenia! Zapomniał em o nieczystoś ci, któ ra panował a wokó ł , o krzyczą cych mewach nad gł ową i promach cumują cych przy molo 3 metry od nas. Po prostu mi się podobał o!
Dalej idą c krok przeszliś my przez most nad zatoką . Na moś cie jest wielu rybakó w, w każ dym wiadrze moż na zobaczyć ż ywe stworzenia: od kał amarnicy po przynę tę po ogromne ryby. Po drugiej stronie zatoki dotarliś my do placu Eminö nü . To miejsce jest samo w sobie fantastyczne. Tutaj wody Zł otego Rogu spotykają się z Bosforem i Morzem Marmara; w tle zamę t Galaty zwień czony oł ó wkiem genueń skiej wież y, a w oddali azjatyckie wzgó rza są bł ę kitne. Z nabrzeż a odpł ywają promy do wszystkich czę ś ci miasta. Nigdy nie udał o nam się przejechać przez wodne przestrzenie Stambuł u, ale podczas kolejnej wizyty nadrobiliś my to.
Cią g dalszy nastą pi…