Duży transfer w Stambule
Stambuł.2017
To był a nasza pią ta rocznica Stambuł u i odpowiednio sió dmy raz w Turcji. Chcę powiedzieć jedno, jest wiele miast na tym ś wiecie, ale Stambuł jest jednym. Jeden jest taki przytulny i goś cinny. Nawet jeś li masz tylko 13 godzin w tym mieś cie, jesteś nim cał kowicie przesią knię ty. Na tak dł ugi transfer przysł ugiwał nam darmowy hotel z transferami i wycieczką po mieś cie. Ale jak zawsze mieliś my w tym wzglę dzie wł asne plany i uciekaliś my z samolotu najkró tszą ś cież ką do metra. W ogó le to, ż e minę liś my pierwszy lot, ś wiadczył o o tym, ż e z biletami wszystko był o w porzą dku. Co prawda pytanie był o trochę krę pują ce przy rejestracji, kiedy na moją proś bę o wypisanie cał ej grupy biletó w na Langkawi otrzymał em odpowiedź „Gdzie w ogó le jest Langkawi? ”. Ale Langkawi naprawdę istniał i to nie mogł o się nie radować . Straż graniczna wprowadził a obowią zek skanowania palcó w wskazują cych. Co wię cej, został o to zademonstrowane na banerze tak umieję tnie, ż e wielu turystó w przykł ada dwa palce do narysowanego na banerze skanera, a nie do urzą dzenia stoją cego obok niego.
Jak na luty, pogoda nam sprzyjał a. Kiedy dotarliś my do centrum, wyszł o sł oń ce i już się nie krył o. Pogoda był a o dziesię ć stopni cieplejsza niż w Kijowie. Ale minus jeden nie dał nam moż liwoś ci chodzenia bez ciepł ych ubrań . Ponieważ wysiedliś my na niewł aś ciwym przystanku, poznaliś my miasto jeszcze bliż ej, dojeż dż ają c do centrum. W drodze do centrum spotkaliś my faceta zajmują cego się klasycznym przekrę tem z „zagubioną ” szczotką do butó w. Ale bez wzglę du na to, jak staraliś my się staną ć przed nim, nie dziobał nas. Najwyraź niej twarze są bardzo prosharennye. Pojawił się doś ć dziwny dylemat, chciał em zjeś ć , ale jednocześ nie sł onecznego Stambuł u nie zobaczysz nie tylko na co dzień , ale nie na każ dej podró ż y.
Posił ek musiał zostać przeł oż ony. Na ratunek przyszł y jednak, jak zawsze, pieczone kasztany. Po wypiciu pozytywnych fal na centralnym placu Sultan Ahmet udaliś my się do naszego ulubionego parku z papugami – Gulhane. W drodze do parku towarzyszył nam magiczny ś piew meczetó w.
Wydawał o się , ż e stada papug czekają na nas. Gdy weszliś my do parku, natychmiast zaczę li krą ż yć mię dzy drzewami. Olbrzymie drzewa wcią ż rosł y majestatycznie wzdł uż drogi parkowej. Był o to jedno z naszych pierwszych miejsc, któ re odwiedziliś my podczas naszej pierwszej podró ż y do niezbadanego wó wczas miasta. W parku niestety te magiczne panoramy Bosforu został y zamknię te pł otem. Miejmy nadzieję , ż e to tymczasowe. Przez szczeliny w ogrodzeniu cieś nina zdawał a się kuć lazurową wodą .
Oczywiś cie nie jestem fanem targowisk, ale w azjatyckiej czę ś ci Stambuł u w dzielnicy Uskudar jest jeden targ, raz odwiedzicie go, wró cicie jak moneta do magnesu. Wskoczyliś my do futurystycznego tramwaju i pognaliś my mostem Galata przez zatokę do portu Kabatas. Kolejne mił e wspomnienie pochodzi z tego, jak wymawiają to sł owo w tramwaju. Potem trzeba był o iś ć pieszo do portu Besiktash i teraz pł yniemy promem do Azji. Kto by pomyś lał , ż e podczas azjatyckiej podró ż y trzeba ró wnież odwiedzić azjatycką czę ś ć Stambuł u, aby cał kowicie zanurzyć się . Na promie czekał y na nas rozgrzewają ce kubki naszego ulubionego sachlepa.
A w Uskudar wszyscy czekali na swoje. Dasha – zakupy z zakupem tradycyjnych niebieskich spodni, a ja szklanek ś wież o wyciskanych sokó w za liry. Wydaje mi się , ż e sprzedawca wyraź nie mnie zapamię tał przez te wszystkie lata. W mię dzyczasie cienie zaczę ł y się wydł uż ać , a zmierzch przedzierał się przez boczne uliczki. Ponieważ sł oneczna pogoda już nas nie powstrzymywał a, moż na był o rozpoczą ć obfity posił ek.
To był o spektakularne. Są miejsca na ziemi, w któ rych wszystko lubisz.
Temperatura zaczę ł a spadać . Musiał em nawet kupić kapelusz. Wracają c do portu Besiktas, oczywiś cie nie bez kubka sachlepu, udaliś my się na wieczorne uroczystoś ci w okolicy Ortakoy. Powiedzieć , ż e ten obszar jest fajny, to w ogó le nic nie mó wić . Najbardziej zachwyceni naszą wizytą byli sprzedawcy ulicznego jedzenia. Jeden uś cisną ł mi dł oń tak mocno, ż e potem musiał em policzyć palce. Tymczasem zimno przenikał o coraz gł ę biej przez nasze wiosenne ubrania. Ale był jeszcze czas na spacer gł ó wną ulicą Isteklal. Nastę pnie wró ciliś my tramwajem do naszego rodzinnego suł tana Ahmeta. Powiedzieli do nocnej fontanny i placu „Do widzenia! ” i pognaliś my na lotnisko! Naszym kolejnym przystankiem bę dzie jedno z najnowocześ niejszych miast ś wiata, stolica Malezji, Kuala Lumpur.