Niezapomniana podróż
Po pierwsze, moja ż ona i ja sprzeciwiamy się cią gł emu leż eniu na plaż y podczas naszych wakacji, dlatego wybieramy miejsca, w któ rych jest mał o urlopowiczó w i wiele atrakcji. Turcja to idealne miejsce. Ś rodkiem transportu jest samochó d osobowy Mazda 6. Tak wię c czwarta wyprawa do Turcji, miejscem spoczynku jest wieś Cirali. Rezerwujemy pokó j w Cesur Pensiyon, otwieramy buł garską wizę i ruszamy 1 sierpnia. Pierwsza noc w Rumunii przed Konstantą , rano - w St. Vlas do Velichko Boshev (Hotel Janet), gdzie mieszkamy już czwarty rok z rzę du, z któ rymi się zaprzyjaź niliś my i nawet nie chcemy patrzeć o inne miejsce w Buł garii. Dwie noce w St. Vlas i 4 sierpnia o 5 rano ruszamy do Turcji. Droga do granicy tureckiej w pobliż u Malko Tarnovo został a prawie cał kowicie naprawiona - o 8-30 wyjeż dż amy z Buł garii, o 9-15, po przejś ciu wszystkich procedur w punkcie kontrolnym (wizy nie są potrzebne) jedziemy znaną drogą do Canakkale, planuje jechać jak najdalej i spę dzić noc. Promem z Eceabat za 26 liró w przekraczamy Dardanele i zatrzymujemy się w pobliż u Hotelu Helen, aby przywitać się z dyrektorem generalnym Ali Aldemir, któ ry przez ostatnie dwa lata witał nas bardzo serdecznie, i idziemy do kawiarni naprzeciwko, gdzie przygotowywany jest niezapomniany smak. Jedziemy dalej w kierunku Izmiru, mijamy miejsce, w któ rym Cieś nina Dardanele ł ą czy się z Morzem Egejskim - wspaniał y widok, potem - skrę t na Troję , na wyspy Boż chaada i Gokceada, któ re odwiedziliś my w 2010 roku - wygasł y wulkan, jeziora , sady oliwne, winnice, najczystsze bezludne plaż e, są hotele i pensjonaty. Potem droga wjechał a w gó ry, prę dkoś ć spadł a - przez okoł o godzinę jedziemy z prę dkoś cią.40-60 km/h, duż o samochodó w, zwł aszcza cię ż arowych, zatrzymujemy się przy przydroż nym targu po obu stronach drogi i nagle z wysokoś ci okoł o 300m otwiera się widok na Ayvalik, morze a w oddali na grecką wyspę Lesbos robimy kilkanaś cie zdję ć , kupujemy oliwki, oliwki, winogrona i jedziemy. O 16-00 jesteś my w g. Ayvalik - przejechaliś my 600 km, postanawiamy tu przenocować - bez ż adnych problemó w - tuż przy drodze nad brzegiem zatoki Sozer Motel, - prysznic, odpoczynek, plaż a, wieczorem na brzegu zatoki obiad w restauracja z peł nym programem - 70 liró w za dwoje, noc i po doskonał ym bufecie o 9-00 - w drodze do Pamukkale - zdecydowano z gó ry. Jechaliś my Izmir, Aydin, Nazilli i w Denizli skrę ciliś my do Pamukkale - 17 km, zatrzymaliś my się w hotelu Alida - pokó j mał y, ale wszystko inne rekompensuje - basen, sympatyczni gospodarze, widok na trawertyny i cena 30 euro. O godzinie 16 wjechaliś my na szczyt samochodem, potem pieszo – Basen Kleopatry, ruiny Hierapolis i oczywiś cie pluskanie się w ciepł ej wodzie mineralnej na trawertynach. O 21-00 w cał kowitej ciemnoś ci znajdujemy samochó d i hotel. Kolacji dla dwojga za 30 liró w nie dał o się do koń ca pokonać , nie chcemy wyjeż dż ać , ale jutro zaczynamy wakacje w Cirali. Rano po obfitym ś niadaniu ż egnamy się z gospodarzami, wrę czamy im naczynia z symbolami EURO 2012, kupione przed wyjazdem w Epicentrum, sił ą wpychamy do auta moją ż onę , któ ra nie chce wyjeż dż ać . Wyjeż dż ają c z miasta kupujemy kilka produktó w z onyksu i - do Antalyi. Droga jest ś wietna, jak w innych miejscach w Turcji, nie jesteś my daleko, wię c nie jeź dzimy szybko, krę cimy gł ową w lewo i prawo, robimy zdję cia, krę cimy filmy. Zatrzymaliś my się w Antalyi, ż eby napić się kawy, trochę zobaczyć miasto - nie wyszł o - nigdzie nie znaleź liś my espresso, za burtą +42, nie podobał o mi się - dalej do Kemer, Tekirova i Cirali za dziwacznymi gó rami Gó ra Tahtali (Olympos), do któ rej prowadzi kolejka linowa ma okoł o 4600m dł ugoś ci, druga na ś wiecie. , za Tekirovą skrę camy w lewo i serpentynami w dó ł ok. 7 km z przewyż szeniem ok. 350 m - jesteś my w Cirali. To niesamowite miejsce na Ziemi - mał a wioska z parterowymi domami dla wczasowiczó w, poł oż ona w dolinie otoczonej gó rami, z któ rych jedna nazywa się Chimera - Yaanartash (Pł oną ca Gó ra), z któ rej wydobywają się mieszaniny gazó w i zapalają się samoistnie przez wiele tysię cy lat. Ten cud lepiej oglą dać wieczorem - nie jest tak gorą co, a ogień odbierany jest inaczej niż w cią gu dnia. Droga w gó rę jest trudna, ale tak jest i zawsze powinna tak pozostać - ucywilizowanie tego miejsca to zbrodnia, jak zresztą wszystko w Cirali - wyją tkowoś ć w pradziejach. Pó ł tora kilometra na poł udnie znajdują się pozostał oś ci staroż ytnego miasta Olympos - dawnej twierdzy pirackiej i okoł o 3 pne. mi. stał się czę ś cią pań stwa licyjskiego. Na szczegó lną uwagę zasł uguje plaż a – jest pod ochroną pań stwa i UNESCO – miejsce skł adania jaj ż ó ł wia „caretta caretta”. W lipcu-sierpniu wykluwają się ż ó ł wie, a specjaliś ci bardzo ś ciś le ś ledzą ten proces, prowadzą ewidencję i pomagają ż ó ł wiom się urodzić . Dzieje się to przed ś witem - noworodek wielkoś ci pudeł ka zapał ek na piasku i kamykach uparcie dą ż y do morza, gdzie czekają na niego dorosł e ż ó ł wie o ś rednicy pó ł tora metra - widać je zaró wno z brzegu, jak iz ł odzi. Patrzą c na to, moje serce bije szybciej - tak wzruszają ce. Sama plaż a jest prawie pusta, są leż aki i parasole (bezpł atnie), gł ó wnie piasek, kamyki bliż ej morza, plaż a okoł o 60m szeroka, 2km dł ugoś ci, 200m do najbliż szych hoteli. W cią gu dnia temperatura powietrza wzrosł a do 40 °, siedzenie w pokoju jest gł upie, nie moż na iś ć na plaż ę - tylko wycieczka! Jedziemy do Demre - miasta, w któ rym w tutejszym koś ciele sł uż ył ś w. Mikoł aj z Patary, vel Mikoł aj Cudotwó rca, vel Dziad Mró z, vel Ś wię ty Mikoł aj. Kupujemy ikonę na pamią tkę , jedziemy do Myry, staroż ytnej stolicy Licji, oglą damy licyjskie grobowce, teatr, pozostał oś ci staroż ytnych budowli i wracamy do Cirali. Po drodze moją uwagę przycią gnę ł a plaż a w Finike o dł ugoś ci okoł o 5 km, zadbane hotele i pensjonaty, niekoń czą ce się szklarnie na zboczach gó r – to wł aś nie z tych stron (od Kumludzhi po Fethiye) sprowadza się warzywa i owoce nas. Droga wzdł uż morza jest bardzo krę ta, ale jakoś ć jest dobra, moż na jechać do 90 km/h, jeś li nie dogonisz jakiegoś ś limaka. Pię ć dni pó ź niej ponownie odwiedziliś my te miejsca, ale już na statku wycieczkowym - na wyspę Kekova i z powrotem do Demre, ską d minibusem do Cirali. Polecić! ! ! Nastę pnego dnia postanowiliś my jeszcze odwiedzić Antalyę , zobaczyć miasto, poró wnać warunki wypoczynku z naszymi (Antalya, jak mó wią , odpoczywa), podobał o nam się bardziej w Kemer, a jeszcze bardziej w Tekirovie, ale w Cirali to lepiej - zgadzają się nasze subiektywne opinie, któ rzy myś lą inaczej. Nieco na pó ł noc od Antalyi znajduje się wieś Kurzunlu, a obok niej park przyrodniczy - zatrzymaliś my się tam, wcześ niej odwiedziliś my inne staroż ytne miasto Perge, któ re istniał o za czasó w Aleksandra Wielkiego i w poró wnaniu z innymi staroż ytnymi miastami jest doś ć dobrze zachowany. W Parku Kurzunlu jest pię kno - wodospady, ogł uszają cy trzask cykad, wą skie ś cież ki w cieniu drzew, ż ó ł wie wodne, prawie nadepnę ł am na zielonkawo-ż ó ł tego wę ż a, pó ł torametrowej dł ugoś ci, ale miał a szczę ś cie - udał o jej się uciec, też pobiegł em - horror! - Z drugiej strony. Uderzył a mnie czystoś ć , jak wszę dzie, gdzie byliś my - ludzie szanują siebie i innych - spró bujmy też ! Odpoczę liś my, ochł odziliś my się - dom w Cirali, powoli 125 km w 2 godziny, plaż a, obiad, spacer. Wieczorem panuje absolutna cisza, widać wszystkie gwiazdy na niebie, aw oddali ś wiatł a na Chimerze, nie ma dyskotek, nie ma telewizji - jak w raju. Wakacje w Cirali dobiegł y koń ca, ż egnamy się z Osmanem, Julią i Stefanią z Mediolanu i wracamy do domu do Kijowa. Po drodze zatrzymujemy się w Efezie, nocujemy w Dikili (bardzo mi się podobał o), potem już w Buł garii w St. Vlas iw Rumunii odwiedziliś my Bran i Ryshnov - odpowiednio zamek Drakuli i fortecę rycerską . Szkoda, ż e przejeż dż ają c przez miasto Synaj, nie moż na był o zobaczyć zamku hrabiego Pelesa, ale widzieliś my linię kolejową , po któ rej kursował pocią g spalinowo-elektryczny Bukareszt-Synaj. Ostatnia noc to 20 km przed Kiszyniowem (z Rumunii wjechaliś my do Moł dawii koł o Leuseni), wspaniał ym hotelem, a Moł dawia z roku na rok jest coraz lepsza, czego wszystkim ż yczymy! Wszystko (do tej pory).