Turcja - na własną rękę!

14 Październik 2009 Czas podróży: z 18 Sierpień 2009 na 01 Wrzesień 2009
Reputacja: +34
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Postaram się wię c naszkicować moją relację i wraż enia z naszej pierwszej samodzielnej podró ż y zagranicznej (do Turcji) od 18 sierpnia do 1 wrześ nia 2009 (z prologiem, czę ś cią gł ó wną i epilogiem : )))) )

Prolog- (latać czy nie latać , oto jest pytanie : ) )


Pomysł na samodzielny wyjazd narodził się podczas naszego zeszł orocznego wyjazdu do Marmaris (na wycieczce), i tak spacerują c po tym wspaniał ym mieś cie natknę liś my się na biuro, któ re wynajmuje mieszkania, a po rozmowie z managerem, zdaliś my sobie sprawę , ż e to NIE jest droż sze niż na trasie , a do tego ciekawiej : ) ALE był a jesień , potem zima, potem wiosna (a kryzys zadział ał ), w ogó le pomysł na ​ niezależ na trasa nieco wisiał a w powietrzu aż do lepszych czasó w… ALE wiosna nadeszł a, tak, a my już przywykliś my do kryzysu, w ogó le na począ tku lata w koń cu dojrzeliś my i postanowiliś my zaczą ć planować nasze dwutygodniowe samodzielne wakacje w Turcji. Dlaczego Turcja? Tak, chciał bym pojechać na Cypr lub do Grecji, ALE wstydził em się wydawania wiz (nie chcą robić naszych wiz TA (bez wycieczek), a ceny za nie są doś ć wysokie). Tak, a budż et nadal nie był gumowy, ogó lnie biorą c pod uwagę stosunek ceny do jakoś ci, zdecydowaliś my się na tę opcję .

Tak wię c pierwszą rzeczą , któ rą musisz zdobyć na tę przygodę , jest karta VISA (lub MASTERCARD), dolar lub euro, to już nie ma znaczenia, aby mó c rezerwować hotele/apartamenty przez Internet i kupować bilety lotnicze. Zrobił em kartę w Raiffeisen Bank za 25 USD i 2 tygodnie. W tym samym czasie zaczą ł em szukać biletó w lotniczych. Począ tkowo chciał em pojechać do Dalaman, a stamtą d dostać się do Marmaris, ale jak się okazał o, nie był o biletó w w rozsą dnych cenach : ( Najtań sza opcja, jaką znalazł em, to 600 $ 2 bilety Kijó w - Dalaman - Kijó w na lot czarterowy. . . To nieprzyjemne wydarzenie nieco zepsuł o mi humor, a myś l o wykupieniu wycieczki pojawił a się w mojej gł owie, ALE dzię ki drogim forumowiczom, któ rzy opowiedzieli mi o lotach WIZZAIR Kijó w-Antalya-Kijó w. wiele czynnikó w, któ re mogą się zmieniać kilka razy w cią gu tygodnia. Generalnie po odczekaniu momentu, gdy cena osią gnie minimum w interesują cych mnie terminach, zarezerwował em dla nas 2 bilety Kijó w-Antalya-Kijó w za 270 USD. jest też doś ć spory (zapł acił em w hrywnach przez prywatny bank) ale to minimalny koszt jaki znalazł em. Gdy bilety są już zarezerwowane, a terminy wyjazdu znane, zaczynamy bardziej szczegó ł owo ustalać trasę . Zdecydowaliś my się zostać w Antalyi przez 3 dni, a potem pojechać do Marmaris.

Ponieważ nigdy nie byliś my w Antalyi, nie był o dla nas waż ne, któ ry hotel lub apartament zarezerwować . Korzystają c ze strony, zdecydowaliś my się na White Garden Pansion, recenzje na nim był y przyjemne, a cena był a ogó lnie w porzą dku, podwó jna z 110 BB za 3 noce. Wrzucają c 125$ na kartę zarezerwowaliś my ten pensjonat od 18 do 21 sierpnia, o czym od razu otrzymaliś my potwierdzenie z serwisu, a po odpisaniu z pensjonatem otrzymaliś my potwierdzenie rezerwacji i ofertę transferu z lotniska za 20 USD. Dalej, zgodnie z naszym planem, pojawił o się pytanie o rezerwację hotelu w Marmaris, a skoro nie był o ciekawych opcji na rezerwację , musieliś my szukać w innym kierunku… I wtedy diabeł pocią gną ł mnie, ż ebym zasię gną ł porady na forum podró ż niczym i przejdź do strony. Ich ceny był y niezł e, a opcje też...Ogó lnie rzecz biorą c, zarezerwowaliś my Maris Beach Hotel na 10 nocy, zapł aciliś my pienią dze i jak zawsze obcią ż yliś my hotel. W odpowiedzi otrzymaliś my dziwny list, taki jak „Nie komunikujemy się z turystami, tylko wspó ł pracujemy z agencjami i w ogó le, ską d wł aś ciwie przyjedziesz…”. Dowiedziawszy się , ż e nie jesteś my obywatelami Wielkiej Brytanii, ale na wię kszoś ci Ukrainy natychmiast powiedziano nam, co to za niefortunny fakt, bę dziemy musieli zapł acić dodatkową opł atę w wysokoś ci 15 funtó w dziennie! Oczywiś cie, ż e ten stan rzeczy w ogó le nam nie odpowiadał , a po skontaktowaniu się z nami zaż ą daliś my wyjaś nienia tej sprawy...W koń cu zwró cono nam CAŁ Ą kwotę (na cześ ć agencji, ja muszę powiedzieć , ż e zrobili to szybko, dosł ownie w 2 dni), a nam udał o się zarezerwować pokó j dwuosobowy w hotelu OCAKTAN (gdzie byliś my w zeszł ym roku) na 10 nocy, od 21 do 31 sierpnia za 520 dolaró w. Tym razem już zadzwoniliś my do hotelu, gdzie potwierdziliś my fakt rezerwacji, nawet nie pytają c o nasze obywatelstwo : ) (w tym samym czasie wykupiliś my ubezpieczenie (120 hrywien za dwie na 2 tygodnie)) i zaczę liś my czekać na dł ugo oczekiwane wakacje : ))

I tak 17 sierpnia po zebraniu wszystkich rzeczy i zabraniu ze sobą laptopa ruszamy samodzielną drogą , zobaczymy jakie przygody nas czekają : ))


GŁ Ó WNYM ELEMENTEM

Po dotarciu do Kijowa o 23-30, przeką sają c na stacji McDonald's, udaliś my się na poł udniowy dworzec kolejowy, ską d minibusy jeż dż ą do Boryspola (swoją drogą taksó wkarze i inni przedsię biorcy, któ rzy stoją przy wejś ciu na Dworzec Centralny). w Kijowie zapewnię , ż e autobusy/busy do Boryspola nie jeż dż ą do 5 rano, a moż na tam dojechać tylko taksó wką , hrywny za 150-200 : ))), wię c nie wierzcie, minibusy jeż dż ą cał ą dobę , w odstę pie 30-50 minut).

Po dotarciu do Boryspola za 50 UAH (dla dwojga) o pierwszej w nocy czekaliś my na rozpoczę cie rejestracji na nasz lot i po zał atwieniu wszystkich niezbę dnych formalnoś ci, o 04-30 rano polecieliś my do Antalyi : )) Wylot, wszystko jasne, punktualne, zgodnie z rozkł adem, samolot praktycznie nowy Airbus A-320, czysty i schludny.

Nasze stewardesy to Ukraiń cy, pilot wydaje się być obcokrajowcem, bo mó wił tylko po angielsku. Kabina był a w okoł o 1/3 wypeł niona pasaż erami, wię c stewardzi musieli ró wnomiernie rozmieś cić pasaż eró w : )) Cał y lot trwał.2 godziny i 15 minut, a po drodze udał o nam się nawet zdrzemną ć , co był o bardzo przydatne, biorą c pod uwagę nieprzespaną noc i nadchodzą cy dzień .

Po drodze serwowano tylko napoje (sok mineralny, do wyboru kawa i herbata), ale w zasadzie nie był o potrzeby na wię cej, biorą c pod uwagę tak wczesny poranek. . . W trakcie lotu dzię ki pogodzie mogliś my podziwiać ś wit i oglą dać wschody sł oń ca nad Turcją , nad Morzem Ś ró dziemnym o poranku, Antalya rozpoś ciera się w dole z bardzo wysokiego lotu ptaka, ż e ​ ​ tak powiem : ) Zdję cie jest bardzo pię kne, a kolory i odcienie horyzontu nieba są prawie niemoż liwe do oddania na zdję ciach. . .

18 sierpnia w godzinach 06-45 (15 minut przed terminem) przybyliś my na lotnisko, a ze wzglę du na to, ż e wcią ż był o mał o osó b, doś ć szybko przeszliś my procedury wizowe i paszportowe, szybko też odebraliś my bagaż e i opuś cił budynek lotniska,


gdzie mieliś my zostać przewiezieni do zarezerwowanego przez nas pensjonatu (nie wymienialiś my waluty na lotnisku, bo kurs był bardzo niekorzystny, 1 dolar - 1.33 lira, a w centrum miasta 1 dolar - 1.48 lira).

Tu czekał nas pierwszy test i, ż e tak powiem, wyraź ny przykł ad tureckiego zaangaż owania… Nikt nas nie oczekiwał i nie spotkał . Byli przewodnicy z firm turystycznych (teztour, turtess, coral itp. ), byli tacy, któ rzy spotkali te same osoby, ale wydawał o się , ż e o nas zapomnieli. . . Po pokonaniu chwili zamieszania przypomniał em sobie, ż e był o autobus z lotniska do miasta, a taksó wek był o mnó stwo, ale na wszelki wypadek postanowiliś my wyjaś nić tę kwestię z przewodnikami, któ rzy spotkali innych (zorganizowanych) turystó w, do któ rych o dziwo nie otrzymaliś my ż adnych zrozumiał ych odpowiedź , a nawet podpowiedzi, tylko podpowiedzi taksó wki za 30-40 dolaró w. Ale ponieważ jesteś my ż ą dni przygó d, poszedł em do kilku lokalnych minibusó w, któ re siedział y w pobliż u i zaczynają c od powitania Miraba, dowiedział em się , ż e tuż obok nas jest przystanek autobusowy, któ ry już tam stoi, a za 5 minut odjeż dż a do miasta! ! ! (Nawiasem mó wią c, te minibusy nie znał y ani rosyjskiego, ani angielskiego, wię c dialog toczył się na mieszance gestó w i pojedynczych sł ó w ję zyka tureckiego, któ re wcześ niej oglą dał em w mikrorozmó wkach, wydrukowanych wcześ niej w domu). Generalnie za 3 (! ! ) dolary pojechaliś my w 25-30 minut do centrum Antalyi, niedaleko dzielnicy Kaleici, gdzie wysadził nas kierowca, pokazują c gdzie mamy się ruszyć .

Pogoda był a sł oneczna, ranek, był o duż o ludzi, ale niewiele wię cej, +35 stopni Celsjusza i niezbyt odczuwalna wilgotnoś ć : ) czy dotarliś my do naszego pensjonatu (pokazaliś my mu wydruk z internetu z szczegó ł y i adres pensjonatu), po raz kolejny wskazał nam kierunek jazdy, zapewniają c, ż e nie powinniś my iś ć dalej niż.500 metró w (na szczę ś cie przynajmniej trochę mó wił po angielsku). ALE odległ oś ć w Turcji jest bardzo warunkowa, a po przejś ciu przepisanych 500 metró w nie dotarliś my jeszcze do celu. Generalnie w pó ł godziny i po rozmowie z kilkunastoma osobami, wcią ż znaleź liś my to, czego szukaliś my, czyli miejsce naszego postoju to pensjonat White Garden.

Nawiasem mó wią c, wszyscy, któ rzy nam doradzali, okazywali wyją tkową ż yczliwoś ć i naprawdę starali się nam pomó c, mimo ż e chyba bardzo trudno był o zrozumieć mó j turecki i angielski : ), wię c na począ tku dziesią tej rano byliś my tam.


Pensjonat okazał się skromnym, ale czystym i schludnym lokalem, w któ rym spotkał a nas gospodyni, a po rejestracji w kilka minut, po otrzymaniu wpł aty (84 euro za 3 noce ze ś niadaniem) zaproponował a nam ś niadanie (typowe dla Turcji ). Po 40-50 minutach nasz pokó j został posprzą tany (po wyjś ciu goś ci) i bezpiecznie się tam osiedliliś my : ) Pokó j był skromny (nawet bardzo skromny : ) ) Duż e ł ó ż ko, szafka nocna, szafa, klimatyzacja i osobno ł azienka, ALE powtarzam raz jeszcze, wszystko był o czyste i ł adne. Okno wychodził o na wą ską uliczkę wył oż oną pł ytkami, na któ rej afiszował się ż ó ł ty Volkswagen chrzą szcz : )

W oddali widać był o gó ry i morze, a takż e dachy są siednich pensjonató w : ), na któ rych stał y stoł y, krzesł a i leż aki : )

Po zejś ciu do recepcji poprosiliś my, aby dowiedzieć się o wycieczce do Kekkova-Demre-Mira, a jednocześ nie o moż liwoś ci zakupu biletó w autobusowych do Marmaris. Cena wycieczki został a nam ogł oszona doś ć szybko (55 euro za osobę ), co trochę nam nie odpowiadał o, ale wł aś ciciel pensjonatu obiecał dowiedzieć się o biletach (o któ rych szybko zapomniał , bardzo osobliwa osoba : ) ) ALE nasz nastró j był znakomity i oczywiś cie od razu pojechaliś my na najbliż szą plaż ę (był o to 5-7 minut spacerem od pensjonatu). Wejś cie na plaż ę (prywatna plaż a przy restauracji) był o oczywiś cie pł atne, 8 liró w od osoby, ale ponieważ nie był o alternatywy (poza pł ywaniem po kamieniach 200-300 metró w od plaż y), zapł aciliś my tę kwotę i ruszyliś my na plaż ę : ) )) Kwota jest pł atna za cał y dzień , a zgodnie z wystawionym biletem moż esz wychodzić i wracać na plaż ę tyle, ile chcesz : )

Morze Ś ró dziemne okazał o się zaskakują co czyste i ciepł e (+25. . . 27 stopni), ale „pasiaste”, czyli strefy ciepł ej wody na przemian z zimnymi. Co jeszcze bardziej zaskakują ce, piasek i drobne kamyczki był y ciepł e tylko z gó ry, a gł ę biej doś ć chł odne. Plaż a jest niewielka (okoł o 150-200 metró w dł ugoś ci), ale czysta, z widokiem na tę samą miniaturę , o potró jnym wodospadzie, prawie cał a był a zapeł niona. Bezpoś rednio za plaż ą wznosił a się stroma ś ciana ze schodami i niewielkim pozorem tarasu. Gł ó wnym kontyngentem urlopowiczó w są turyś ci angloję zyczni, ze sporym udział em Turkó w. Z rosyjskoję zycznych opró cz nas był y dosł ownie 2-3 pary.

Odpoczywaliś my, opalaliś my się i pł ywaliś my przed i po obiedzie, po czym zdecydowaliś my się na wycieczkę do miasta, ż e ​ ​ tak powiem, aby zapoznać się z otaczają cym nas ś rodowiskiem : )


Cał y region Kaleici jest zasadniczo miniaturowym miastem w samym mieś cie Antalya. Skł ada się z misternie utkanych uliczek, mał ych, ś rednich i duż ych sklepó w/sklepó w, kawiarni i restauracji oraz ró ż nego poziomu pensjonató w i hoteli. Być moż e jest to pierwsze miejsce w Turcji, w któ rym poczuliś my kolor, smak i zapach tego konkretnego kraju, a nie jakiś wspó lny europejski standard.

Spacerują c po mieś cie i jedzą c lunch doner kebab z ayranem (5 liró w za dwie), udał o nam się zadzwonić do domu za pomocą karty telefonicznej (zakupiony w przedsprzedaż y za 5 lir, 50 konturó w to 15 minut rozmowy), za co musieliś my pozyskać pomoc miejscowej ludnoś ci (okazuje się , ż e w przypadku poł ą czeń na Ukrainę , w szczegó lnoś ci do Dniepropietrowska, należ y zadzwonić pod numer 00380562ХХХХХХ, a nie +0380562ХХХХХХ.

Po znalezieniu kasy autobusowej kupiliś my 2 bilety do Marmaris za 60 liró w, ALE, powinniś cie zobaczyć ten proces! ! ! : ))) Najważ niejsze jest to, ż e sprzedawca oczywiś cie nie rozumiał rosyjskiego, ale na poziomie szkoł y podstawowej mó wił też po angielsku : ))) W ogó le pojechaliś my do są siedniego hotelu Antik, gdzie dziewczyna z recepcja pomogł a nam w tł umaczeniu, narysował a na kartce czas wyjazdu, nazwę miejsca docelowego i miejsce wyjazdu. . . W duż ej mierze dzię ki podchodzą cemu do nas Turkowi, któ ry znał ję zyk angielski doś ć znoś nie, mimo wszystko doszliś my do wspó lne porozumienie i kupione bilety : ) Obiecano nam też , ż e odbiorą nas z tego biura na otogar, ALE tak jak pisał am wyż ej Turcy nie ró ż nią się zaangaż owaniem i punktualnoś cią , to nie jest ich cecha charakteru : )))

Drugim pytaniem otwartym dla nas był a wycieczka na jutro w Kekkova-Demre. Jeś li jesteś w Antalyi, to raczej nie znajdziesz biura informacji turystycznej w centrum miasta, prawie wszystkie z nich są skoncentrowane w tej samej okolicy Kaleici, do któ rej poszliś my, i za każ dym razem przejeż dż ają c przez kilka z tych biur sł yszeliś my nieco inne kwoty : ) W koń cu mimo ję kó w i ję kó w biura podró ż y, ż e sprzedaje nam swó j towar prawie ze stratą , namó wiliś my wł aś ciciela takiej instytucji i sprzedał nam wycieczkę za 2 za 100 dolaró w (w koń cu to trochę taniej niż.110 euro : ) ) mimochodem zauważ am, ż e cena okazał a się cał kiem do przyję cia, bo zawierał a ró wnież transfer do Kemer.


Wieczó r pierwszego dnia naszego pobytu w Turcji wkradł się niepostrzeż enie, a my poszliś my na kolację do centrum miasta, poza Kaleici, gdzie nocne ż ycie Antalyi kipi i wrze : ))) Był o duż o ludzi, o dziwo duż o : )) Czasem wś ró d dysonansó w ję zyka angielskiego, niemieckiego, tureckiego i innych, a zwroty po rosyjsku przelatywał y, ale za mał o : )

Wieczorna Antalya to pię kne miejsce,

wszystkie sklepy i kawiarnie są otwarte, lodziarki w narodowych tureckich strojach wyjmują duż y cylinder z lodami specjalnymi patyczkami i obracają go kilka razy wokó ł wł asnej osi, odsuwają go z powrotem : ) Szczerze mó wią c, nadal nie t rozumiem, dlaczego to robili, ale zrobili to lekkomyś lnie i ż wawo : ) Sprzedaje się tu też mał ż e rapanowe i inne ostrygi, a takż e drobne owoce kaktusó w i cukinii, obrane i uł oż one na lodzie : )

W drodze powrotnej do naszego pensjonatu zgubiliś my się w Kaleici (co był o bardzo ł atwe : ) ) i przez prawie godzinę spacerowaliś my po tych wszystkich zawił oś ciach ulic, sklepó w, kafejek do gł oś nego (powiedział bym, ż e ogł uszają cy! ) ! ! ) trzask cykad, czuję , ż e jesteś my w czymś w rodzaju ł aź ni parowej-saunie (wieczorami wilgotnoś ć staje się bardziej odczuwalna) aż w koń cu dotarliś my na miejsce naszego postoju : ) Moja rada, jeś li dojdziesz do Kaleici - pamię tajcie drogę wedł ug znakó w typu minaret/jakiś napis itp. , w przeciwnym razie spacer po doś ć duż ym terenie tego starego miasta : )). . . chociaż w ś wietle lampionó w iz ukochaną osobą w pobliż u jest bardzo romantycznie i przyjemnie. . . : )

Kiedy dotarliś my do naszego pokoju, zasnę liś my bardzo szybko, bo tak naprawdę nie spaliś my przez prawie 40 godzin, a rano czekał a nas dł ugo wyczekiwana wycieczka do zatopionego miasta Kekkova, staroż ytnego miasta Demre Mirra, i do koś cioł a ś w. Mikoł aja. . .

19 sierpnia. (Demre - Kekkova - znó w jesteś my razem : )


Dzień dobry nigdy się nie zdarza, bardzo poprawne sł owa nieznanego autora : ) Na wakacjach oczywiś cie chcę spać , ale jednocześ nie chę ć zobaczenia nowych miejsc pokonał a sennoś ć i wstawanie o 06-30 rano , radoś nie wsiedliś my do samochodu, któ ry zabrał nas w 40 minut do Beldibi (przedmieś cie Kemer), gdzie wylą dowali w pobliż u jednego z wielu biur podró ż y, przekazują c się lokalnemu przewodnikowi. Był o też starsze mał ż eń stwo, któ re podobnie jak my czekał o na autobus wycieczkowy.

Szczerze mó wią c, region Beldibi bardzo przypominał mi Krym, w szczegó lnoś ci Koktebel lub coś podobnego. Wzdł uż drogi wiją cej się wzdł uż wybrzeż a, od strony morza znajdował y się liczne hotele, a po przeciwnej stronie znajdował y się nie mniej liczne sklepy i centra handlowe, ponure i pozbawione stylu i smaku. Co najmniej jedna trzecia napisó w i znakó w był a po rosyjsku, choć czę sto z dziwnymi bł ę dami gramatycznymi : ) Co prawda nie był o daleko od Antalyi (okoł o 50 km. ), ale nie był o tak bardzo. Jak powiedział klasyk: „Tu jest rosyjski duch, tutaj pachnie Rosją ” : )

Po 10 minutach przyjechał po nas autobus turystyczny, a ponieważ byliś my praktycznie pierwszymi pasaż erami, dostaliś my cał kiem wygodne miejsca : ) Nastę pnie udaliś my się do Kemer, gdzie po drodze zebraliś my cał ą naszą rosyjskoję zyczną grupę .

Kemer dał mi też wraż enie miasta skł adają cego się z hoteli i centró w handlowych. Nie był o tu mniej napisó w w ję zyku rosyjskim niż w Beldibi.

Po zabraniu ostatnich zwiedzają cych już z przedmieś cia Tekkirova i po cał kowitym zapeł nieniu autobusu (a autobus jest doś ć duż y, okoł o 60-70 osó b), pojechaliś my w kierunku Demre. Przewodniczka Natasza (z tureckiej firmy GinzaTravel) okazał a się bardzo erudycyjną mł odą damą i nie nudziliś my się po drodze : ) Po drodze zatrzymaliś my się na ś niadanie (na wł asny koszt, ale co był o bardzo przydatne, bo nie mieliś my czasu na ś niadanie) w przydroż nej kawiarni, ską d otwierał a się panorama zatoki morskiej i miasta Kumlucha.

Miną wszy miasta Kumluca, Fenicję itp. , na począ tku jedenastego ranka wylą dowaliś my w mał ej zatoczce na wybrzeż u Morza Ś ró dziemnego, gdzie czekał a na nas ł ó dź wycieczkowa, rodzaj szerokiego statku z mał ymi iluminatorami na dno, przez któ re podobno widać dno : )))


Zaznaczam - to, co wzią ć pod uwagę , jest bardzo problematyczne : ))). Opró cz naszej grupy przyjechał y też jeszcze 2 autobusy z turystami, w sumie duż o ludzi zapchanych, okoł o 150 osó b. Ogó lnie rzecz biorą c, nie był o to odczuwalne na skali ł odzi, a każ dy z turystó w znalazł miejsce, w któ rym moż na przymocować swoje ś miertelne ciał o, był o to wygodne, zabawne, wiał lekka orzeź wiają ca bryza i przed sobą otworzył y się przestrzenie Morza Ś ró dziemnego : )

W drodze do Kekkovej zrobiono jeden przystanek na ką piel, z czego wszyscy chę tnie skorzystali : ) Ponadto przewodnicy zbierali pienią dze na zwiedzanie (chę tnych) koś cioł a ś w. Mikoł aja (15 dolaró w lub 20 liró w, to wię cej opł aca się pł acić lirami).

Kekkova to ciekawe licyjskie miasto, któ rego poł owa został a zalana po trzę sieniu ziemi, a druga poł owa pozostał a na powstał ej wyspie. Szczerze mó wią c, spodziewał em się zobaczyć wię cej, ale albo Licyanie byli nieopisanymi urbanistami, albo trzę sienie ziemi poważ nie zniszczył o ich miasto, ale bardzo, bardzo niewiele z niego pozostał o...wię c oddzielne rozproszone fragmenty i ledwo odgadnię te zarysy domó w, schody i inne konstrukcje miejskie.

Zalana czę ś ć był a też praktycznie niewidoczna, tylko sporadycznie przez iluminatory w dnie ł odzi moż na był o zobaczyć fragmenty kafli i amfor. . . ALE przewodnik (jeden z trzech obecnych z nami na ł odzi) powiedział nam dosyć ciekawy i szczegó ł owy sposó b na ruiny unoszą ce się za burtą , wię c ogó lnie był o to pouczają ce. W drodze powrotnej z Kekkowa przepł ynę liś my obok kilku, ale bardzo dobrze zachowanych grobowcó w licyjskich - w formie odwró conej ł odzi, któ re znajdował y się na przybrzeż nych skał ach.

Po 3 godzinach ł ó dź wró cił a do tej samej zatoki, z któ rej nas zabrał a, a my wracają c do naszych autobusó w przenieś liś my się do antycznego miasta Demre. Przed Demre był przystanek w sklepie z ikonami, gdzie sprzedawano ikony, krzyż e, ś wiece i inne podobne przedmioty, wedł ug przewodnika, wykonanego przez mnichó w. Cał kiem moż liwe, ż e to prawda. Ceny oczywiś cie był y doś ć wysokie (cena najprostszych ikon zaczynał a się od 10 dolaró w), ale jest to obszar turystyczny i trudno był o tu oczekiwać czegokolwiek innego.


Pogoda był a sł oneczna i bezchmurna, temperatura powietrza dochodził a do +40 stopni, ale przy cał ym naszym zorganizowanym „tł umie” mimo wszystko wjechaliś my na Demre Mirra : )) O dziwo, mimo mał ej skali zachował a się cał kiem dobrze, a licyjska skał a grobowce są dosyć spokojne byliś my koł o amfiteatru : )) W pó ł godziny przydzielonego nam czasu udał o nam się zobaczyć wszystkie najciekawsze rzeczy i wró cić do autobusu ! ! : )) Pod fajnym kondishen! ! ! : ))))).

Po obiedzie (jak zawsze - bufet - dodatkowe napoje) dotarliś my do koś cioł a ś w. Mikoł aja. Podobno prace konserwatorskie nadal trwają i bę dą trwał y, a na zewną trz był o to w rusztowaniach i innych atrybutach rekonstrukcji, ale w ś rodku wszystko wyglą dał o doś ć ró wno na poziomie. Niestety fotografowanie z lampą bł yskową nie był o tam dozwolone, wię c przepraszam za kiepską jakoś ć zdję ć...

Gró b ś w. Mikoł aja został czę ś ciowo zniszczony (przez Genueń czykó w w ś redniowieczu), a reszta był a za szkł em. Oł tarz też był w trakcie renowacji, ale generalnie wszystko wyglą dał o dobrze : ) Freski ś cienne zachował y się zaskakują co dobrze, zwł aszcza jak na ich wiek! ! ! Okoł o tysią ca lat!! !

Ogó lnie w ś wią tyni wyczuwalna jest pewna atmosfera koś cioł a, odczuwa się spokó j...przyjemne miejsce, bardzo przyjemne...

W samym mieś cie Demre, w pobliż u ś wią tyni, znajduje się kilka pomnikó w ś w. Mikoł aja, ale jest to bardziej hoł d dla turystó w niż realne ucieleś nienie czegokolwiek, jednak moż liwe, ż e się mylił em.

O godzinie 5 wieczorem wyruszyliś my w drogę powrotną (po uprzednim zatrzymaniu się na zakupy w fabryce onyksu, gdzie bez niego : ) ),

pod komentarzami przewodnika droga minę ł a szybko i niestrudzenie. . .


Jedynym fragmentem, któ ry zamazał cał y obraz, jest to, ż e nasz przewodnik wyszedł z autobusu w rejonie Tekkirovej (wraz z pierwszymi wyjeż dż ają cymi turystami), a nas (czyli wię kszoś ć turystó w) zostawił sam na sam z kierowcą , któ ry poza Turkiem nie znam ż adnych ję zykó w. W rezultacie zatrzymał się albo tam, gdzie sugerowali mu się sami turyś ci (są to turyś ci, któ rzy przynajmniej jakoś zorientowali się w Kemer), a potem tam, gdzie mu się podobał o : ) Ogó lnie, kiedy wyjeż dż aliś my z Kemeru w okolice Beldibi, para Kemeró w , któ re nigdy nie wychodził y tam, gdzie potrzebowali : (...W tym czasie drę czył y mnie już niejasne wą tpliwoś ci, ż e kierowca nas nie wysadzi tam, gdzie nas zabrał i uważ nie się rozejrzał em, szukają c znajomych sklepó w, ALE , wszystkie był y tak podobne do siebie - wię c zadanie okazał o się bardzo trudne.... Generalnie przy trzeciej pró bie wysiedliś my na naszym przystanku, gdzie ró wnież bezpiecznie zabrał nas samochó d osobowy i wró ciliś my do naszego pensjonatu. . .

Wycieczki są na pewno ciekawą rzeczą , ale doś ć ż mudną , wię c resztę wieczoru spę dziliś my przy kolacji w centrum miasta, a potem piją c kawę i patrzą c na gwiazdy z dachu naszego pensjonatu, z któ rego roztaczał się niesamowity widok na Antalyę przy ul. noc i Morze Ś ró dziemne....

20 sierpnia (leniwy dzień )

Nie każ dy poranek jest niemił y : ) Czasem fajnie jest obudzić się na wakacjach i po prostu leż eć , powoli jadą c na wycieczkę , a tym bardziej do pracy : ) Wł aś ciwie nasz poranek zaczą ł się.20 sierpnia - trzeciego dnia naszego pobyt w Turcji.

Tego dnia mieliś my odwiedzić Park Beach i Muzeum Historyczne Antalyi, któ re najwyraź niej znajdował o się gdzieś w pobliż u tej plaż y.

Podczas ś niadania wł aś ciciel pensjonatu zwró cił się do nas z proś bą o pomoc z nowo przybył ymi turystami, któ rzy ku naszemu zdziwieniu okazali się Rosjanami : ) na minimalnym poziomie angielskiego (nie wspominają c o tureckim). No dobrze, generalnie Rosjanie okazali się dwoma mł odymi chł opakami i dziewczyną z miasta Orel, któ rzy tak jak my na Wizzair polecieli do Antalyi i zatrzymali się na 10 dni w naszym pensjonacie. Zał atwiwszy wszystkie formalnoś ci (z naszą pomocą , jako tł umacze z ję zyka rosyjskiego), szybko się usadowili i poł oż yli spać , gdyż ich mł ode organizmy nie był y tak silne jak nasze, a nieprzespana noc cał kowicie ich osł abił a (oto mł ody plemię !! ! ), No i pojechaliś my tramwajem do Park Beach : )

Wyjazd z Kaleici przez Bramy Adriana (swoją drogą bardzo dobrze zachowane, z dwiema wież ami po bokach i pozostawioną poś rodku jezdnią , na któ rej widoczne był y wyboje z przejeż dż ają cych pod nimi rydwanó w, wozó w i innych pojazdó w staroż ytnoś ci : ) ) ,

na szklanym moś cie dojechaliś my do przystanku tramwajowego, któ rym pojechaliś my (w 15 minut i 2.4 lira za dwoje, nie bez podpowiedzi ze strony miejscowej ludnoś ci, na szczę ś cie natknę liś my się na dziewczynę , któ ra mó wi po angielsku) na plaż ę .


Plaż a okazał a się nie tak blisko (okoł o kilometra od przystanku), ale niedaleko był o muzeum historyczne ! ! ! ALE zostawiliś my to na obiad : ) Na szczę ś cie dla nas prawie z przystanku bezpoś rednio na plaż ę kursuje (raz na godzinę ) coś w rodzaju pocią gu traktorowego, z cią gnię tymi otwartymi wagonami, któ rym do wejś cia na plaż ę dojechaliś my krę tą trasą mikroserpentyna w okoł o 7 minut (proszę pamię tać , ż e nie biorą pienię dzy za przejazd, to prawie jedyna rzecz, któ rą widział em tam za darmo !! ! ).

Plaż a, w przeciwień stwie do wczoraj, był a znacznie wię ksza, rozcią gał a się na kilka kilometró w dł ugoś ci i okoł o 150 metró w szerokoś ci, zbudowana ze ś rednich i mał ych kamykó w, z doś ć stromym wybrzeż em.

Na szczę ś cie cią gnik paravozik stał na ostatnim przystanku, wię c dotarł em do muzeum w 10 minut, ALE potem pojawił o się pytanie, jak się tam dostać ! ! ! (na obwodzie był aby ogrodzona wysokim pł otem, a wejś cie był o wyraź nie niewidoczne) Obchodzą c (jak się okazał o, nadal szedł em w zł ym kierunku) zawę drował em na teren tureckiego przedszkola, gdzie nieopodal rosł y palmy i sosny, wię c jeś li widzisz szyszki na palmach , moż esz ś miał o powiedzieć , ż e jesteś w Turcji : )

Każ de ogrodzenie ma bramę /furtkę , wię c po obejrzeniu muzeum (i nie tylko muzeum : ) ) dotarł em jeszcze do gł ó wnego wejś cia, gdzie malowniczo znajdował o się kilka staroż ytnych posą gó w.

Wejś cie do muzeum jest oczywiś cie pł atne i niezbyt tanie, 15 lir, ale warto! Ponieważ nikt nie potrafił mi jasno nic wyjaś nić na temat obecnoś ci przewodnika, postanowił em sam to sprawdzić , ponieważ wszystko był o w miarę kompletne i wyraź nie podpisane po angielsku i turecku.

Ekspozycja zaczyna się w okresie prehistorycznym i pł ynnie przechodzi w epokę kamienia, Lician / Fenicjan i inne do ludó w rzymskich / greckich, nastę pnie kilka sal jest poś wię conych okresowi staroż ytnemu, z marmurowymi posą gami wię kszymi niż czł owiek (wię kszoś ć eksponató w pochodzą z Pergamonu, Demre, Efezu i innych staroż ytnych miast), o ró ż nym stopniu zachowania, nastę pnie 2 sale poś wię cone są grobowcom (imponują ce, a nawet bardzo okazał e), a na drugim pię trze znajduje się wystawa mał ych figurek, monet i ikon okresu wczesnego chrześ cijań stwa.


Dziwne, ale z jakiegoś powodu nie pokazano okresu muzuł mań skiego, moż e w Antalyi jest też muzeum? Bę dę musiał szukać nastę pnym razem. Zwiedzają cych jest bardzo niewielu, zadziwiają co wielu Turkó w, a w ponurych salach moż na spokojnie i powoli kontemplować to wszystko, myś lą c o ich dawno zmarł ych twó rcach. Wprawdzie sale są raczej sł abo oś wietlone, ale jak rozumiem przed eksponatami są czujniki ruchu, wię c zbliż ają c się do gabloty, lampa zapala się i oś wietla zawartoś ć wewnę trzną . Moż esz swobodnie robić zdję cia i nie ma za to dodatkowej opł aty.

Dwie godziny w muzeum minę ł y niezauważ enie, a kupiwszy po drodze brzoskwinie i winogrona (2 liry za kg. ) wró cił em do Park Beach. Niestety, szczę ś cie to kapryś na rzecz, a nie widzą c wolnego pojazdu, drogę powrotną pokonał em pieszo, co wcale nie był o mę czą ce (biorą c pod uwagę , ż e droga schodził a w dó ł , a nie w gó rę : )).

Jak się okazał o, w ogó le nie dał o się wnieś ć wł asnego jedzenia na plaż ę (o czym nam mó wiono w anglo-tureckiej mieszance plaż owej walki), ALE udają c, ż e tak naprawdę nie rozumiemy, o czym mó wimy, bez zuchwalstwa oczywiś cie skromnie zignorowaliś my jego oburzenie wobec nas : )

O wpó ł do czwartej wieczorem ruszyliś my w kierunku pensjonatu, gdyż rano umó wiliś my się na spotkanie z nowo przybył ymi Rosjanami i pokazanie im miasta : ))) a poza tym mó wili po angielsku i trochę po turecku : ) ). Niestety, nie znaleź liś my cię ż aró wki z cią gnikiem i szliś my pieszo, wyprzedzani przez Turkó w w solidnych samochodach i w towarzystwie tych samych pieszych - ró wnież w wię kszoś ci Turkó w.

Na przystanku też czekał a na nas niespodzianka, był o duż o ludzi, ale tramwaju nie był o widać : ( A jest tylko jeden tor (tramwaj), wię c jak rozumiem tramwaj też jeź dzi po nim w jednym egzemplarzu Upał (+45), wilgoć i zmę czenie po plaż y też nie dodawał y optymizmu, ALE na szczę ś cie dla nas podjechał autobus i po upewnieniu się kierowcy, ż e przejeż dż a Kaleici, ś miał o weszliś my w to miejsca, wię c ponownie skupiają c się na wskazó wkach lokalnych mieszkań có w przez kwartał.3 (przejeż dż ają c przez niesamowitą liczbę sklepó w, sklepikó w, kawiarni i innych podobnych placó wek wypeł nionych zaró wno turystami, jak i lokalnymi mieszkań cami), my w koń cu doszliś my do tego, co już stał o się dla nas doś ć znajome okolice Kaleici : )


W pensjonacie czekali już na nas nowi znajomi, do któ rych doł ą czył a kolejna dziewczyna, jak się okazał o z Poł tawy, prawie wieś niaczka : ), któ ra odpoczywał a z rodzicami w tym samym pensjonacie. Tak wię c w mał ym mieszanym lą dowaniu ukraiń sko-rosyjskim udaliś my się do centrum Antalyi. Po zabraniu chł opakó w do znanej nam kawiarni i przeką sce, po drodze wytł umaczyliś my im specyfikę i lokalne ceny, ogó lnie przyzwyczailiś my się do roli przewodnikó w : )

Odką d chł opaki dopiero co przybyli, mimo zbliż ają cego się wieczora wybrali się nad morze (do rejonu Mariny, gdzie moż na pł ywać z falochronu za darmo), a my też po raz ostatni spacerowaliś my po centrum Antalyi (kolejny rano wyjechaliś my do Marmaris), wymieniają c po drodze pienią dze w kantorze w Antalyi (bo zał oż yliś my, ż e kurs w Marmie bę dzie mniej korzystny). Po drodze przeszukaliś my też lokalizacje sklepó w z turecką rozkoszą oraz aktualne ceny tego pysznego produktu (ku naszej radoś ci spadł on w stosunku do zeszł ego roku i kosztował.15 liró w (10 USD) za kg. ), a O zachodzie sł oń ca prawie nie gubią c się , przeszliś my przez cał ą okolicę Kaleici i udaliś my się do Mariny, gdzie pł ywali nasi rosyjscy znajomi.

Ogó lnie rzecz biorą c, obszar Marina to mał y portyk, w któ rym znajdują się ł odzie rekreacyjne i jachty, i, co zaskakują ce, praktycznie nie ma brudu i gruzu. Po drugiej stronie falochronu znajduje się plaż a, któ rą wczoraj odwiedziliś my, a ci, któ rzy nie chcą pł acić za wejś cie na prywatną plaż ę , pł ywają bezpoś rednio z falochronu. Woda jest tak czysta jak na plaż y, choć dno skł ada się z doś ć duż ych kamieni, ale jeś li moż na pł ywać (mnie to nie dotyczy : )), to problemó w nie ma. Nasi dzielni Rosjanie odważ yli się nawet dopł yną ć do pobliskiego wodospadu (przedsię wzię cie ryzykowne, bo stale tam pł ywają ł odzie rekreacyjne), co natychmiast zauważ ył a lokalna policja. Na mał ej motoró wce zabrali Rosjan i przywieź li ich do falochronu, gdzie ich wysadzili. O dziwo nie odebrano im ż adnej grzywny, chociaż zakł adaliś my taki rozwó j wydarzeń .

Nadszedł pó ź ny wieczó r i cykady znó w zaczę ł y ś piewać swoje gł oś ne oratoria : )


Jak się okazał o, nasi nowi znajomi pobrali się zaledwie tydzień temu i postanowiliś my uczcić to wydarzenie. Kupiliś my butelkę wina Pamukkale (kupiliś my je w tym roku i teoretycznie był o dobre) za 15 lir (wó wczas kosztował o nas to 15 USD), piwo, biorą c pod siebie orzechy, poszł o na dach deski dom. Jak już pisał am, widok stamtą d był wspaniał y, wię c resztę wieczoru spę dziliś my cał kiem przyjemnie. O godzinie 23:00 cał a nasza banda konewek poszł a popł ywać w internacie : ) Po spę dzeniu okoł o godziny z chł opakami wró ciliś my do naszego pokoju i po zł oż eniu wszystkich rzeczy do kupy spokojnie zasnę liś my do powtó rki nieustannych cykad. Jutro mieliś my przenieś ć się do Marmaris. . .

21 sierpnia (Droga do Marmaris)

Jak już powiedział em, Turkó w nie wyró ż nia punktualnoś ć , wię c wcale nie byliś my zaskoczeni, gdy dotarliś my o 8-30 rano do biura, gdzie wzię liś my bilety autobusowe, a nikogo tam nie był o.

Ś niadanie w pobliskiej kawiarni?

i po oczekiwaniu na przedstawiciela firmy autobusowej nagle zorientowaliś my się , ż e transfer do otogara polegał na tym, ż e po prostu pokazał nam przystanek autobusowy, na któ rym moż na dostać się do tego otogara ! ! ! Kick-ass, transfer po turecku : ( (jak się pó ź niej dowiedzieliś my, trzeba był o kupić bilety dla wię kszych przewoź nikó w autobusowych, takich jak Pamukkale, któ re dowoż ą pasaż eró w na dworzec autobusowy, weź miemy pod uwagę na przyszł oś ć ).

Ogó lnie z „pieś niami i tań cami” w towarzystwie Turkó w, w 25 minut i 4 liry dotarliś my do otogaru. Autobus podjechał prosto pod gł ó wne wejś cie, a wchodzą c do ś rodka zobaczyliś my wiele mał ych biur, w któ rych siedzieli przedstawiciele przewoź nikó w. Po znalezieniu biura, któ rego potrzebowaliś my i od razu zabierają c bilety powrotne (bilety 60 liró w 2) z Marmaris do Antalyi (ku naszemu zdziwieniu bilety okazał y się otwarte, to znaczy bez wskazania daty i miejsc), przenieś liś my się do naszego busik : ).

Otogar w Antalyi - delikatnie mó wią c, niewiele przypomina nasz dworzec autobusowy w Dniepropietrowsku. Nie mogę powiedzieć , ż e jest duż o wię kszy, ale wyglą da jakoś na bardziej przestronny i lż ejszy niż nasz. Ludzi sporo, ale tł oku nie ma, a wokó ł jest czysto, podł ogi są z dobrze spasowanych pł ytek, wię c toczenie walizki na kó ł kach to czysta przyjemnoś ć : )

Wrzucają c do bagaż nika nasze rzeczy i wszystkich pozostał ych pasaż eró w, kierowca mrukną ł pod nosem po turecku „chodź my” (czy coś podobnego : )) i usiadł za kierownicą i wywió zł nasz bas na drogę do Marmaris .


Autobus był mał y, był o mał o ludzi, siedzenia wygodne, wię c moż na był o bezpiecznie się zdrzemną ć (zwł aszcza, ż e ​ ​ trasa nie był a dł uga, a zgodnie z rozkł adem musieliś my przybyć o godzinie 17). Opró cz kierowcy w autobusie był jeszcze steward (lub drugi kierowca), któ ry po okoł o godzinie zaproponował , ż e wypł ucze rę ce pł ynem o zapachu cytryny i alkoholu, a nastę pnie rozbił wszystkim ciasteczko i kieliszek fanty. Drobiazg, ale fajnie : )

Droga przebiegał a przez stosunkowo pł askie miejsca, a gó ry był y widoczne tylko w oddali w postaci ogromnych tablic.

Tureccy kierowcy to zupeł nie inna historia : ) Po drodze zabierają wszystkich napotkanych ludzi (chociaż pomagają wszystkim nieś ć bagaż i wsiadać do autobusu), udaje im się zapiszczać prawie każ demu znanemu kierowcy, przewijać cał y repertuar tureckiej muzyki pop i pogawę dkę ze swoim partnerem o „istotie bytu” czy innych problemach : )

Po dwó ch przystankach w mał ych miasteczkach, okoł o 13-30 dotarliś my do Fethiye, gdzie postó j trwał okoł o pó ł godziny, wię c udał o nam się nawet zjeś ć obiad w jadł odajni na dworcu i rzucić okiem na to miasto. Tak sobie ł adne, ale mał e miejsce, z mał ym dworcem autobusowym i zauważ alnie wię kszą liczbą obcokrajowcó w niż w Antalyi.

Dalej przez Dalaman ruszyliś my w kierunku Marmaris. Przy wjeź dzie do miasta, 30 kilometró w przed nim, na jednej z przeł ę czy znajdował a się poczta ż andarmerii, a po sprawdzeniu naszych paszportó w (sprawdzali niektó re zaś wiadczenia z miejscowymi) o godzinie 17 dotarliś my do Marmaris. Ogó lnie rzecz biorą c, nie moż na tego nazwać otogarem, wię c mał ym dworcem autobusowym : )

Minibus kursuje z otogaru przez cał e Marmaris, ale jak zwykle nie wsiadaliś my do niego, tylko do tego, któ ry jedzie tylko do centrum i musieliś my iś ć ś cież ką z centrum do hotelu Ocaktan , oczywiś cie z torbami...Na ulicy był o duż o ludzi, a na tle bezczynnych turystó w wyglą daliś my doś ć ś miesznie...Kurs dolara był niż szy niż w Antalyi, wię c postą piliś my sł usznie przez wymieniają c czę ś ć naszych pienię dzy nie w Marmie.

Tu i tam sł yszał em rosyjską mowę , któ ra po Antalyi był a bardzo zaskakują ca, ale w zasadzie nie odegrał a ż adnej roli : )


W hotelu (Ocaktan) chł opaki z recepcji rozpoznali nas (odpoczywaliś my w tym hotelu we wrześ niu ubiegł ego roku) i nawet nie spojrzeli na wydruk z internetu z potwierdzeniem rezerwacji, ale po prostu rozpoznają c nasze nazwiska od razu podali nam klucze do pokoju 201. Znają c lokalizację pokoi zdał em sobie sprawę , ż e jest to jedna z najwię kszych poraż ek

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (0) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara