Naprawdę podobał nam się sam hotel, pokó j był standardowym podwó jnym widokiem na ogró d. Pomimo tego, ż e ocean nie był widoczny z okien, okazał o się to nawet zaletą , ponieważ plaż a w Chaeweng to bardzo tę tnią ce ż yciem miejsce, a my, relaksują c się wieczorem na balkonie, cieszyliś my się tylko odgł osami natury - nie hał as, brak gł oś nej muzyki! Tę sknią c za cywilizacją wyszli z pokoju i po okoł o pię ciu minutach marszu znaleź li się w centrum wydarzeń.
Począ tkowo wydawał o się , ż e na minus, ż e hotel jest oddzielony doś ć ruchliwą drogą publiczną , ale w koń cu nie sprawił o to ż adnych problemó w, ponieważ tak naprawdę do wody i tak był o 5 minut spacerem, a ponieważ straż nicy są na sł uż bie na przejś ciu przez cał ą dobę , blokują c ruch, aby turyś ci mogli się swobodnie poruszać.
Bardzo podobał mi się personel hotelu: cał y uprzejmy, przyjazny, gotowy speł nić każ dą proś bę i odpowiedzieć na każ de pytanie. Sprzą tanie i pranie wykonywane jest profesjonalnie i wysokiej jakoś ci. Ś niadania był y doś ć smaczne i urozmaicone, ś wież e owoce, soki i koktajle zawsze był y do wyboru.
W okolicy znajduje się wiele ró ż nych kawiarni i baró w, ale po kilku dniach zatrzymaliś my się w hotelowych restauracjach. Wł oska restauracja ma prawdziwego wł oskiego szefa kuchni, a oni gotują bardzo smacznie! Nie raz zamawiamy ś wież ą pizzę na chrupią cym cienkim cieś cie prosto do basenu!
Najwię kszym minusem jest morze w okolicy hotelu. Jest bardzo pł ytko, a dno poroś nię te glonami i tak dalej w cał ym Chaevengu, wię c pł ywanie nie był o zbyt ciekawe i niezbyt przyjemne. W efekcie, aby normalnie pł ywać , kilka razy chodziliś my na są siednie plaż e (Lamai i Mae Nam). Dojazd taksó wką kosztuje 300 bahtó w lub 100 bahtó w na osobę w furgonetce Open. Przede wszystkim oczywiś cie podobał a mi się Mae Nam. Nastę pnym razem wybrał bym hotel na tej plaż y. Piasek jest tam ż ó ł ty, ale bardzo czysty, jest duż o palm, któ re tworzą ż yciodajny cień , woda jest czysta, dno przyjemne, bardzo ciche i ustronne.
Hotel jest niesamowity i ma wiele do zaoferowania. Poł oż ony na samym brzegu, z okna pokoju co wieczó r wspaniał y widok na zachó d sł oń ca nad oceanem. Baseny (z wodospadem) o misternym kształ cie, duż y teren obsadzony egzotyczną (dla nas) roś linnoś cią , odpoczywa ogró d botaniczny. Ś cież ki wył oż one są wesoł ymi glinianymi pł ytkami. Architektura jest tradycyjna, na bielonych podł ogach piwnic domu z naturalnego drewna z pię knymi dachami przypominają cymi pagodę . Ż adnej urbanistyki. Bardzo odpowiedzialny i pracowity personel - w restauracji, sprzą tacze na plaż y, ci, któ rzy opiekują się terytorium.
Nie bę dę pisał a o kuchni, ktokolwiek był w Tajlandii wie o tanioś ci, o najś wież szych owocach morza io owocach, któ rych w Rosji nigdy nie spró bujesz, nawet jeś li jest duż o pienię dzy. A kto nie był , niech odejdzie. Mogę tylko powiedzieć , ż e opró cz obiektó w hotelowych na wybrzeż u znajduje się wiele ró ż nych godnych polecenia kawiarni. Nie udał o nam się obejś ć wszystkiego w dwa tygodnie, ale wró cimy. A teraz muszę pilnie opanować smaż ony makaron z kalmarami i wieprzowiną , inaczej mó j mą ż wyrzuci mnie z domu)))
Nie spę dzaliś my cał ych dni na plaż y - kilka razy dla odmiany wybieraliś my zabytki. Najpierw, po powrocie do Moskwy, skierowali swó j wzrok na park Ang Thong, któ ry skł ada się z rozrzuconych wysepek w Zatoce Tajlandzkiej. Cał kowicie dzika, nietknię ta cywilizacyjną naturą . Nie zignorowali też krokodyli, pojechali na lotnisko i za pię ć set rubli podziwiali zaspane sł odkowodne aligatory i ich chudego kurczaka karmione wę dką . Nastę pnie udaliś my się do oceanarium, gdzie niczym niezł omny Cousteau przez trzy godziny przyglą daliś my się morskiej faunie. Ogró d motyli miną ł nas, chociaż brat Kola był po prostu spragniony, ale wycieczka do wodospadu Namuang był a imponują ca. Oczywiś cie nie ma w nim potwornoś ci Niagary, jest po prostu przystojny, siedzi się obok niego pó ł godziny i to tak, jakby się zrestartował , zmywa wszystkie myś li.
Wynaję liś my samochó d na trzy dni. Ruch w Tae jest leworę czny, ale mó j brat jeź dzi dobrze, szybko się zorientował . Drogi są doskonał e. Cieszyliś my się , ż e sami zwiedzaliś my wyspę .
Bę dą c w raju, w któ rym z przyjemnoś cią osiedlił bym się na zawsze, gdybym miał moż liwoś ć zarabiania tutaj pienię dzy, zdecydował em, ż e teraz pojadę tylko do Europy na emeryturze, ale na razie chcę tylko do Tajlandii, a nawet chcę jechać do Wietnamu.
Niedaleko hotelu zaczyna się najbardziej ruchliwa ulica wyspy - znajdują się tam markety, sklepy, restauracje, bary.
Dlaczego ten hotel jest pozycjonowany jako 4 * nadal nie mogę zrozumieć . Rewelacyjne pokoje (zatrzymaliś my się w de lux po drugiej stronie ulicy od plaż y), super mił a i rozważ na obsł uga, bardzo smaczna kuchnia (pró bował em innych restauracji na wyspie - postanowiliś my nie "wychodzić " z naszych), ale doś ć drogi w poró wnaniu do innych obiad $ 150 - 200 dla dwojga, ś wietna plaż a z barem i ochroną , baseny (a jest ich 4), nie ocenię - nie lubię się w nich pluskać . Wł asne SPA - poró wnywane do Malediwó w i Filipiń czykó w o 4. Jest menedż er mó wią cy po rosyjsku - o imieniu, któ re w tł umaczeniu z rosyjskiego oznacza "srebrna ż aba" (przywitaj się od Olgi).
Lepiej zostać w pokojach po drugiej stronie ulicy (tylko na drugim pię trze!
) - cisza, spokó j, nie ma imprezy na plaż y i w barze, a spacerkiem do morza - 70 m. Nie przeszkadza i cudowny krajobraz z szemrzą cą rzeką . Poza tym są takie urocze, jak nazwaliś my je „sygnalizatorami” – dwie osoby dyż urują przez cał ą dobę i widzą c Twoje podejś cie, wstrzymuję transport na drodze, choć nie ma ich zbyt wiele.
Do hotelu "wyspowych znajomych" zaproszono Australijczykó w - ANANTARA, któ ry pozycjonuje się na 5* - znacznie gorzej, a naszym zdaniem opinia "znajomych".
Radzę odwiedzić wycieczkę „konopi” - kolejkę linową - bardzo pię kną i ekscytują cą , ale uważ aj na bezpieczeń stwo - Tajowie mają z nią szczegó lny zwią zek (brak).
Kolejne safari jeepem. Z wizytą w gó rach, sł oniach i innych przysmakach wyspy.
Wzię liś my też samochó d i jeź dziliś my po wyspie, przyzwyczajasz się do zł ego ruchu w pó ł dnia.
Nie podobał a mi się duż a liczba „lekkomyś lnych” rodakó w zaró wno na wyspie, jak iw hotelu.
Gł ó wnie Australijczycy, Niemcy i Japoń czycy.
Mam nadzieję , ż e komuś się przyda.
Dobrego wypoczynku!