Lago-Naki, Guam Gorge, Mezmai i okolice!

22 Grudzień 2015 Czas podróży: z 15 Styczeń 2013 na 18 Styczeń 2013
Reputacja: +261.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Rozdział.1. Pierwsza znajomoś ć . Wą wó z Guam i wioska Mezmai.

Pewnej wiosny, w Ś wię ta Wielkanocne, spę dziliś my z rodziną czas w mieś cie Apszeronsk. I tak wł aś ciciel domu powiedział wszystkim, ż e jutro pó jdziemy do jakiegoś wą wozu. Rano cał a nasza zaprzyjaź niona firma zał adował a się do samochodu i wkró tce byliś my na miejscu. Ten wą wó z nazywał się „Guam”. Szczerze mó wią c, trochę tam spacerowaliś my i naprawdę nie miał em czasu, aby cokolwiek zrozumieć , ale zainteresował em się ! Dlatego po powrocie do domu zadzwonił em do mojej mał ej firmy, z któ rą w tym czasie podró ż owaliś my po Terytorium Krasnodarskim, i powiedział em: „Pakuj się , jedziemy gdzieś za tydzień ! ”.

A teraz moja ó wczesna „dziewią tka” leci po torze w stronę przygó d z dwiema parami w ś rodku! Przed nami widok na gó ry, na szczytach któ rych wcią ż leż y ś nieg!


Droga do wą wozu nie był a trudna, ale był o kilka niebezpiecznych zakrę tó w i rozwidlenia. Po pokonaniu ich bezpiecznie wjechaliś my do wioski Guamka. Nie bę dę ukrywał , ż e ostatnim razem zauważ ył em tu hotel, któ rego w zasadzie nie dał o się nie zauważ yć , a bardzo chciał em w nim zostać ! Cena oczywiś cie był a tam spora, ale co, jeś li chcesz? : )

Hotel Guamka

Hotel Guamka

Hotel Guamka

Hotel Guamka

Hotel nosił taką samą nazwę jak wioska i znajdował się przy samym wejś ciu do wą wozu. Po osiedleniu się w dwó ch pokojach ze wspó lnym korytarzem zaczę liś my zbierać się na lunch, a potem wyjrzał em przez okno! Klasa! Tuż obok pł ynę ł a szaleją ca gó rska rzeka!

Zaraz za hotelem znajdował się wiszą cy most, któ ry prowadził do lasu. Ale terytorium na tym się nie koń czył o! W lesie stał y stoliki. O ile zrozumiał em, moż na je był o wynają ć nawet bez mieszkania w hotelu, a dla goś ci był o to ogó lnie bezpł atne.

Hotel Guamka

Most do lasu

Po posił ku w hotelowej restauracji w koń cu udaliś my się do wą wozu! Wejś cie do niego, jak powiedział em, znajdował o się praktycznie na terytorium i był o bezpł atne dla wszystkich.

Sam wą wó z był gó rską ś cież ką , poś rodku któ rej przejeż dż ał a kolejka wą skotorowa. Nie wiedział em dokł adnie, co dokł adnie nim jedzie, dlatego namawiał em wszystkich do ostroż noś ci – a co, jeś li pocią g zakradnie się za nim? : )

Wą wó z Guam

Droga tutaj oczywiś cie nie był a prosta i cią gle krę ta, a każ dy nowy zakrę t otwierał nowe widoki! Na lewo od nas cał y czas był klif, na dnie któ rego pł ynę ł a rzeka! Był y tu pł oty, ale nie wszę dzie. Jeś li jednak osoba jest zadbana, to moim zdaniem nie stanowił o to problemu. Ale z gó ry czyhał y poważ niejsze niebezpieczeń stwa. Po prawej stronie zawsze znajdował się stromy mur, z któ rego co jakiś czas spadał y mał e kamienie. Ale są dzą c po duż ych kamieniach leż ą cych na ś rodku linii kolejowej, one ró wnież czasami spadał y. Najwyraź niej wię c tutaj w niektó rych miejscach gó ra był a pokryta siatką .


Wkró tce dotarliś my do miejsca, gdzie wagon kolejowy, któ ry wpadł do wą wozu, był wyraź nie widoczny z klifu. Do poł owy wystawał z gó rskiej rzeki. Jak się pó ź niej dowiedzieliś my, wyglą da na to, ż e wszyscy, któ rzy tam pojechali, przeż yli i był o tam tylko kilka osó b. Chociaż sł yszał em inną historię , ż e w wą wozie nie ma jednej lokomotywy. I nic dziwnego, ż e tam leż ą – wł aś nie w tym miejscu był bardzo ostry zakrę t. Oczywiś cie nie jestem maszynistą , ale zakł adam, ż e jeś li zapomnisz zwolnić na tym odcinku, to peron moż e się przewró cić . A jeś li się przewró ci, natychmiast wpadnie w otchł ań .

I to miejsce od razu został o przez nas zdefiniowane jako „Do wagonó w”, no, albo „Nie dojeż dż ać ” : ) Znajdował o się mniej wię cej na trzeciej czę ś ci dł ugoś ci wą wozu.

Upadek przyczepy

Po kró tkim czasie dotarliś my do platformy, któ ra w poró wnaniu z ogó lnie wą wozem był a doś ć szeroka. To był o gdzieś na ś rodku drogi. Na tej polanie był a kawiarnia, w któ rej odpoczywaliś my, piliś my kawę i ruszaliś my dalej! Przy okazji był o też zejś cie do rzeki po specjalnej drabince i przejś cie na drugą stronę . Jeś li pó jdziesz tam, a potem we wł aś ciwym kierunku, moż esz znaleź ć „Jaskinię Mnicha”. Ale szczerze mó wią c do dziś nie odwiedził em go, bo jest mał y - to w zasadzie grota, w któ rej wedł ug legendy mieszkał mnich. Ale jaskinia nie został a w peł ni zbadana, ponieważ znajduje się w niej podziemne jezioro, któ rego koń có w nie udał o się jeszcze znaleź ć speleodiverom!

Ruszyliś my dalej wą wozem. Pię tnaś cie minut pó ź niej droga opadł a i zaczę ł y pojawiać się miejsca, w któ rych moż na był o bez problemu zejś ć do rzeki. Po wykonaniu tej czynnoś ci odwró ciliś my się i wró ciliś my do hotelu, gdyż dziewczyny z naszej firmy był y z przyzwyczajenia doś ć zmę czone. Chociaż naturalnie uparł em się , ż eby przejś ć przez cał y wą wó z : )

Ale moż e to dobrze, ż e wró ciliś my, bo mieliś my szczę ś cie zobaczyć silnik! Kompozycją był mał y traktor i jeden wagon, w któ rym siedzieli ludzie, ale nie turyś ci, ale robotnicy. W niebezpiecznych miejscach stawiają pł oty. Ale patrzą c trochę w przyszł oś ć powiem, ż e kiedyś widział em tu mał y samochó d osobowy z turystami, ale do pewnego czasu (o tym pó ź niej).

Stara lokomotywa


Lokomotywa nie przeszkadzał a szczegó lnie w chodzeniu turystó w, ale w niektó rych miejscach trzeba był o czepiać się skał y. Ale ogó lnie rzecz biorą c, moim zdaniem ciekawiej był o chodzić pieszo niż jeź dzić samochodem! Jedyną rzeczą jest to, ż e trzeba był o iś ć tam w kasku. Nawiasem mó wią c, przy wejś ciu napisano nawet ostrzeż enie. I podkreś lają c te informacje na przyszł oś ć , kontynuowaliś my nasze wakacje.

Po zjedzeniu szaszł ykó w smaż onych za mostem w lesie zamó wiliś my na wieczó r saunę . Skł adał się z dwó ch sal z bilardem, ale bez basenu. Zamiast tego tutaj trzeba był o podejś ć w okreś lone miejsce i pocią gną ć za linę . Po tych czynnoś ciach wylał a się na Ciebie wanna z wodą : )

Nastę pnego dnia poszliś my do domu (wcią ż nie miał am nic przeciwko chodzeniu na jedną noc) i zadaliś my administratorowi pytanie, któ re mnie interesował o - „Co jest na koń cu wą wozu Guam? ”. Okazał o się , ż e wą wó z koń czy się kilkoma polanami, a dalej znajduje się wieś o nazwie „Mezmay”. I moż na też wjechać na nią samochodem (oczywiś cie nie przez wą wó z), ale trzeba był o pokonać przeł ę cz bez asfaltu.

- Hmm, to moż e być interesują ce! Chodź my tam i zobaczmy! Zasugerował em i wkró tce byliś my w drodze!

Szybko znaleź liś my drogę do wioski, ponieważ był a tu sama. Trzeba był o tylko skrę cić w lewo z centrum wsi Niż egorodskaja. Zaraz po zakrę cie asfalt się koń czył i droga zaczynał a się bez chodnika, miejscami z dobrymi wybojami. Ale dla „dziewią tki” nie był o to przeraż ają ce. Potem zaczę ł a się przeł ę cz, doś ć stroma, ale na suchej nawierzchni przeszł a bez problemó w. Zastanawiam się , jak tu jest zimą ?

Po podziwianiu widokó w zielonych lasó w ze szczytu rozpoczę liś my schodzenie. Tutaj już zauważ ył em, ż e droga stał a się niebezpieczna. Samo zejś cie był o bardziej strome niż podejś cie, dodatkowo w niektó rych miejscach droga był a bardzo wą ska, a po lewej stronie znajdował się klif bez porę czy. Wedł ug moich szacunkó w prowadzenie cię ż aró wki w tym miejscu bę dzie niezwykle trudne, a jeś li sam jedziesz duż ym samochodem, to jest to niemoż liwe.

Po przejś ciu przez ten niebezpieczny obszar wkró tce zobaczyliś my poniż ej wioskę , otoczoną ze wszystkich stron gó rami i pokrytą mglistą mgł ą ! Widok był oczywiś cie niesamowity : ) To był Mezmay!


Po pokonaniu dł ugiego krę tego zjazdu wylą dowaliś my na nizinie! Miną wszy jedyną , jak mi się wtedy wydawał o, drogę , wjechaliś my do samej wsi i wylą dowaliś my tuż przy sklepie. To był o centrum. Przy okazji po drodze natrafiliś my na mał y mostek. Szczerze mó wią c, nie pomyś lał bym, ż e to nie tylko dla pieszych, ale takż e dla samochodó w, ponieważ jest bardzo wą ski! Ale po tym, jak Niva go przejechał a, my też to zrobiliś my : )

Po zakupie nie pamię tam co w sklepie zapytaliś my sprzedawczynię w ogó le o ten teren i dowiedział em się o trzech ciekawych rzeczach dla siebie: są bazy i hotele, stą d jest droga do Lago- Naki (wydaje się , ż e jest to oś rodek narciarski), a niedaleko stą d jest pewna wieś o ciekawej nazwie „Temnolesskaya”, z któ rej droga prowadzi do Lago-Naki.

Szybko znajdują c hotel, któ ry znajdował się bardzo blisko sklepu i biorą c numer telefonu, poszliś my szukać Temnolesskaya.

Aby się do niego dostać , musieliś my zjechać z gł ó wnej drogi wiejskiej i wjechać w gł ą b lasu. Droga był a znoś na, biorą c pod uwagę , ż e byliś my w VAZ, a nie w niskim zagranicznym samochodzie. Nie jechaliś my szybko, biorą c pod uwagę wiosenny charakter. Wokó ł był las. Czę sto po drodze znajdował y się polany wypeł nione leś nymi kwiatami. Sama droga był a ziemna, a po bokach widoczna był a czerwona glina. Po pewnym czasie zaczę ł o się ostre zejś cie i pojawił się most, a zaraz za nim strome podejś cie. Potem droga zaczę ł a wyglą dać trochę jak ł atwy terenowy tor, a samochó d zaczą ł utkną ć w glinie, gdy zaczę ł a się wspinaczka. Odwró cić się ? Có ż ja nie! Mam wszystko pod warunkiem! I wycią gną ł em ł ań cuchy z bagaż nika! Oczywiś cie są przeznaczone na ś nieg, ale zgodnie z prawami fizyki pomogą też w bł ocie! : ) I nie pomylił em się ! Po szybkim ich zał oż eniu z ł atwoś cią pojechaliś my dalej pod gó rę !

Począ tkowo wieś wyglą dał a jak miejsce opuszczone przez ludzi. Był y tam bardzo stare domy, w któ rych nikt nie mieszkał . Nieco dalej od domó w wisiał a zardzewiał a przyczepa ze skrzynką pocztową i starym, prawie niewidocznym napisem, któ ry podawał kod pocztowy tego miejsca. Po raz kolejny doszliś my do ogó lnej opinii, ż e miejsce jest opuszczone, chociaż mieliś my inne informacje, pojechaliś my dalej.

Temnolesskaja

Temnolesskaja

Temnolesskaja

- Nigdy nie wiadomo, moż e mylili się ci, któ rzy mó wili, ż e tu mieszkają ludzie? Ale musisz to sprawdzić ! powiedział em.


Ale po kilku minutach jazdy zdaliś my sobie sprawę , ż e nasz informator się nie mylił – ludzie nadal tu mieszkali! I to nie tylko proste, ale też … ojcowie! Tak, tak, byli kapł anami! Wokó ł nas wznosił y się parterowe domy z czerwonej cegł y (i nie tylko), na każ dym z nich uł oż ony był na szczycie mał y krzyż . Tereny był y zadbane, w pobliż u dziedziń có w znajdował y się Niva-Chevrolety, a na dziedziń cach widzieliś my samych kapł anó w w odpowiednich strojach, z brodą i duż ymi krzyż ami na szyjach na tym stroju.

Nie wiedzieliś my, dlaczego tu mieszkają księ ż a, ale pó ź niej usł yszał em legendę , ż e wedł ug jakiejś legendy miał aby wybuchną ć wojna, któ ra dotknie tylko wsi Temnolesskaya. Oczywiś cie mam nadzieję , ż e nie bę dzie wojny i to zał oż enie jest bł ę dne! : )

Wydaje się też , ż e sami kapł ani wydobywają glinę , któ rej w tym miejscu jest pod dostatkiem. Dlatego droga po drodze tutaj, wzdł uż poboczy, był a miejscami czerwona. Z tej gliny robią cegł y i budują domy! Ale myś lę , ż e to jest legenda „numer dwa” wymyś lona przez kogoś i nic wię cej : )

Po zbliż eniu się do jednego z domó w, po wydostaniu się z dziury z bł otem, wysiedliś my z samochodu i skierowaliś my się do bramy. Ogrodzenie tutaj był o siatką i dwaj księ ż a, któ rzy tu mieszkali, podnieś li wzrok znad swojej pracy i zaczę li na nas patrzeć , nie odwracają c wzroku. Był em trochę zawstydzony, ale od razu się znalazł em i postanowił em zadać pytanie:

Witaj! Proszę powiedz mi, jak moż emy się stą d dostać do Lago-Naki?

Ich oczy zrobił y się dwa razy wię ksze po usł yszeniu mojego pytania : ) I nie jest to zaskakują ce! Czterech podró ż nikó w w strasznie brudnym samochodzie osobowym chce jechać bezpoś rednio przez gó ry, nie znają c w ogó le drogi!

Wkró tce jeden z naszych rozmó wcó w otrzą sną ł się z lekkiego szoku i odpowiedział : „Jest taka droga… zaczyna się od Mezmai… ale nie ma tam mowy…”.

Szczerze mó wią c, myś lał em, ż e zacznie swoją odpowiedź od sł ó w „Mó j syn! ”, Ale z jakiegoś powodu nie powiedział tego zdania! Najwyraź niej recenzował em filmy : )

Po otrzymaniu odpowiedzi na pytanie, z jakiegoś powodu zadał em drugie pytanie: „Z kim mogę porozmawiać o kupnie dział ki w tej wiosce? ”.

Twarz rozmó wcy zmienił się dramatycznie. Zauważ ył em, ż e się spią ł , ale nadal na niego patrzył , czekają c na odpowiedź . Po okoł o pię ciu sekundach powiedział : „Nie moż esz tu kupić ziemi…”

Dlaczego? Zadał em cał kowicie logiczne pytanie.


- Có ż , tutaj jest takie miejsce...”- powiedział ksią dz i zaczą ł szukać odpowiedniego sł owa o tym, jakie to miejsce. Wkró tce dodał – „Zarezerwowane… A teraz wszystkiego najlepszego! ”.

Po poż egnaniu wsiedliś my do samochodu i pojechaliś my z powrotem, postanawiają c nie przeszkadzać już ludziom.

Jak się pó ź niej dowiedział em, Rodnovers ró wnież wydają się mieszkać w tych miejscach. A tak przy okazji, nadal moż na był o tam kupić ziemię . Pó ź niej natkną ł em się na kilka reklam w Internecie, ale ceny nagich dział ek był y „kosmiczne”, podobnie jak w Mezmay i samej Guamce, ze wzglę du na przepię kną przyrodę !

Tak wię c po obejrzeniu wszystkiego, co zaplanowaliś my, wró ciliś my do Krasnodaru, nie znajdują c drogi do Lago-Naki z Temnoleskiej (przecież byliś my o tym ź le poinformowani), ale był am pewna, ż e ​ ​ to nie bę dzie moja ostatnia podró ż do tych czę ś ci!

Rozdział.2. Lago-Naki i dookoł a!

Jakiś czas po mojej znajomoś ci z wą wozem Guam i Mezmay postanowiliś my dojechać do Lago-Naki, ale zwykł ą drogą , czyli po asfalcie.

Był a poł owa grudnia. Zebrawszy się przez 4 dni, wszyscy wybraliś my się na wycieczkę tą samą dziewią tką tym samym pocią giem, wcześ niej rezerwują c hotel w Majkopie, ponieważ był a już zima i w tej okolicy moż e już padać ś nieg. Poza tym w ogó le nie wiedział em nic o Lago-Naki (jak się tam dostać , jakie to był o trudne itp. ), wię c postanowiliś my się nie spieszyć .

Po minię ciu Apszeronska skrę ciliś my na rozwidleniu w lewo w kierunku Majkopu. Stą d nawiasem mó wią c, teraz widok był jeszcze pię kniejszy - gó ry w oddali pokryte był y ś niegiem!

Po kró tkim czasie byliś my w pobliż u miasta. Dowiedziawszy się w kilku przydroż nych hotelach o dostę pnoś ci miejsc, a raczej dowiedziawszy się o ich braku, postanowiliś my pojechać do samego miasta. Oczywiś cie moż na był o jechać bezpoś rednio do Lago-Naki, ale mieliś my odwiedzić jeszcze jedno miejsce na trasie.


W Majkopie szybko natknę liś my się na hotel Adygeya, najwyraź niej centralny, jak nasz Intourist, i dowiedzieliś my się o dostę pnoś ci miejsc. Oczywiś cie był y miejsca, bo hotel był duż y. Sala tutaj w tym czasie nie zmienił a się chyba od czasó w ZSRR i był a w cał oś ci wykoń czona drewnem, któ re pokryto warstwą grubego lakieru. Myś lę , ż e rozumiesz, o co mi chodzi : )

Hotel Adygea

Nasze pokoje był y proste - dwa ł ó ż ka, szafki nocne, telewizor i prysznic z toaletą . Ale w holu widzieliś my szafki na rzeczy, któ re miał y ostrzeż enie: „Administracja nie odpowiada za ciasteczka, piwo i wó dkę , któ re nie został y zdeponowane! ” : )

Hotel Adygea : )

Noc poszł a dobrze. Po ś niadaniu ruszyliś my w stronę gó r. Wię c. Najpierw mieliś my odwiedzić wioskę Kamennomostsky (Khadzhokh). Interesował nas klasztor w tym miejscu (Pustelnia ś w. Michał a Athos Trans-Kuban). Wspinają c się na gó rę i wyprzedzają c „biednego” mnicha na rowerze, zobaczyliś my przed sobą biał e budynki z zielonymi dachami. To był o miejsce, któ rego potrzebowaliś my! Wł aś nie w tym czasie inny mnich wyjechał z bramy na koniu i pogalopował w dó ł . Misza (tak nazywał się drugi facet z firmy) z jakiegoś powodu powiedział , ż e jechał na pomoc bratu Siemionowi, któ ry jechał pod gó rę rowerem, wię c wjechaliś my na teren klasztoru „gł upio” chichoczą c : )

Klasztor w Kamennomostskim

Klasztor w Kamennomostskim

Klasztor w Kamennomostskim

Klasztor w Kamennomostskim

Klasztor w Kamennomostskim

Klasztor w Kamennomostskim

Klasztor w Kamennomostskim

Klasztor był dla mę ż czyzn, ale ponieważ był a teraz zima, nasze panie nie potrzebował y dodatkowej odzież y. Po zbadaniu groty i wejś ciu na taras widokowy poszliś my poszukać jadalni. Wedł ug plotek mnisi piekli tu naleś niki. I naprawdę upiekli! I naprawdę naleś niki! Bardzo smaczne i ze skondensowanym mlekiem!

Mnich kucharz

Po posił ku w koń cu wyruszyliś my do naszego ostatecznego celu! Był a tu tylko jedna droga i prowadził a do Guzeripl, jeś li jedzie się cał ą drogę , ale wkró tce skrę ciliś my w prawo w drugą . To był a droga do Lago-Naki, czyli podjazd o dł ugoś ci okoł o 30-40 kilometró w, nie wiem na pewno. Nawiasem mó wią c, po drodze widzieliś my znak „Terytorium Krasnodaru”, chociaż , o ile wiem, prawie cał e terytorium Lago-Naki należ y do regionu Majkop, to znaczy jest to ró wnież Republika Adygei.


Sama droga był a normalna i bez ś niegu, ale po targu zaczę ł a się psuć - pojawił y się doł y. Wkró tce zobaczyliś my most, po któ rym zaczę ł o się strome podejś cie. I jak na rozkaz, za mostem asfalt owiną ł się ś niegiem, tak po prostu, nagle! I oczywiś cie spowodował o to pewne problemy, a mianowicie korek uliczny. I pojawił się , ponieważ wiele samochodó w wł aś nie wstał o, ponieważ nie mogł y podjechać pod stromą gó rę . Ogó lnie rzecz biorą c, rozpoczą ł się taki wystę p: ci, któ rzy nie mogli wjechać , zdają c sobie sprawę , ż e wzrost bę dzie nadal taki sam, zaczę li się odwracać , ale im się też nie udał o. Nastę pnie wszyscy kierowcy rę cznie zaczę li rozmieszczać swoje samochody. I tak kilka razy. Wspinał y się gł ó wnie samochody z napę dem na wszystkie koł a i na oponach z kolcami. Nie miał em wtedy opon zimowych, ale wcią ż coś miał em! Otwierają c bagaż nik wyją ł em ł ań cuchy na koł ach, któ rych uż ywał em już w Mezmay w bł ocie! Po szybkim ich zał oż eniu i na wszystkich czterech koł ach, tak ż e podczas zjazdu miał em hamulce, pojechaliś my oczywiś cie do przodu, jak po asfalcie, ponieważ nie wynaleziono jeszcze lepszych ł ań cuchó w ś niegowych i lodowych!

Te same ł ań cuchy

Wjechaliś my bez ż adnych problemó w. Niektó re samochody został y wcią gnię te na szczyt przez pojazdy gą sienicowe, oczywiś cie nie za darmo. Korzystał y z tego gł ó wnie minibusy, któ re dowoził y ludzi do hoteli. A ci, któ rzy nie jeź dzili swoimi samochodami, postanowili poszukać niż szych baz, o ile zrozumiał em.

Droga do Lago-Naki

W ten sposó b wcią ga się samochody

Po minię ciu hotelu Azish Tau pojechaliś my naprzó d i nie bez trudnoś ci znaleź liś my się w ś lepym zauł ku. Nie był o dalszej drogi. Mniej wię cej z tego miejsca rozpoczą ł się Rezerwat Biosfery Kaukaskiej. Nie moż na był o tam jechać autem, w ogó le też nie moż na był o tam chodzić , bo trzeba był o tam wystawić przepustkę i tak dalej. Tak, a teraz jest zima, to tak, jakby ś niegu tam nie odś nież ali : ) Wię c mnie tam nie był o i nie jadę tam z pewnych wł asnych przekonań , ale jak rozumiem: ” Jeś li to bardzo, bardzo dł ugo, to moż esz przyjechać do Krasnej Polany”, prawdopodobnie : )

Koniec drogi

Pł askowyż Lago-Naki

A po naszej prawej stronie był zaś nież ony pł askowyż ! Tak, przy okazji, dlaczego „Lago-Naki”? Mianowicie „Lago-Naki”, a nie „Lagonaki” i nie „Laganaki”!

Legenda! Tutaj ogó lnie wszystko jest jak zwykle. Kiedyś w gó rach był biedny pasterz i pewnego dnia zobaczył nad strumieniem pię kną dziewczynę . Zakochali się w sobie, ale jej rodzice byli bogaci i chcieli ją poś lubić . A potem kochankowie uciekli i rzucili się razem z klifu w tym wł aś nie miejscu, dokł adnie tam, gdzie jest Pł askowyż ! Wię c chł opiec miał na imię Lago, dziewczyna miał a na imię Naki (wedł ug innej wersji - Nake)!

Po podziwianiu widokó w wró ciliś my i zaczę liś my zastanawiać się , gdzie przenocować . Teren tej wioski wyglą dał nastę pują co: kilka hoteli, w tym duż y „Azish Tau”, kilka niezbyt wysokich tras narciarskich i saneczkowych, mobilna wież a i baza Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych.


Najpierw postanowiliś my spró bować szczę ś cia w wyż ej wymienionym hotelu, ponieważ był to najwię kszy i wszystkie zimowe „rozrywki” był y na jego terenie. Pokoje kosztują tu, wedł ug dzisiejszych standardó w, od 6200r. na dzień . Potrzebowaliś my dwó ch pokoi, co był o dla nas drogie. Ogó lnie hotele w gó rach są zawsze drogie, jeś li nie jest to pusty dom z dwoma ł ó ż kami. Jednak administrator nas ucieszył ! Okazuje się , ż e był też drugi budynek - ekonomiczny! Cena wynosił a tam 4400r. za wszystko, czyli 1100 rubli. od osoby. Zrobi! Budynek znajdował się na lewo od gł ó wnej. Pokó j miał cztery ł ó ż ka i ł azienkę . Nie był o lodó wki, ale to nie był problem - był a za oknem! Ś niegu był o tu tyle, ż e moż na był o otworzyć okno i wł oż yć jedzenie! : )

Hotel Azish-Tau

Hotel Azish-Tau

Hotel Azish-Tau

Hotel ekonomiczny Azish-Tau

Tor saneczkowy

Lodó wka za oknem

Lodó wka za oknem

Po osiedleniu się wynaję liś my sanki i jechaliś my do wieczora. Dotarliś my zmę czeni do pokoju, przebraliś my się i poszliś my szukać sklepu. Ale okazał o się , ż e nie ma tu niby ż adnego. . . Nie ma sklepu? I nie zabraliś my ze sobą jedzenia. . . tylko szampana dla dziewczyn. W porzą dku! Tak. Zejdź my na dó ł i spó jrzmy!

Ponieważ nie zdją ł em ł ań cuchó w z kó ł , pojechaliś my już zaś nież onym torem, któ ry wieczorem był już oblodzony, na most bez ż adnych problemó w, ale tutaj też nie był o sklepó w! Potem udaliś my się gdzieś w prawo pod gó rę , bo był a tam widoczna droga (pozornie), a po pokonaniu bardzo stromego podjazdu wylą dowaliś my w jakiejś bazie. Ale tu nie był o sklepu! Stró ż zapytał tylko, jak dostaliś my się na „dziewią tkę ” : )

Po powrocie do wioski zdenerwowani znaleź liś my w koń cu coś w rodzaju stoł ó wki, ale nie był o tu już jedzenia - tylko jeden talerz barszczu i cztery puszki gulaszu. Kupiliś my konserwy i ostatnie pię ć kawał kó w chleba : ) Musieliś my się tym wszystkim podzielić na obiad i ś niadanie! Podczas kolejnych podró ż y do podobnych miejsc brał am pod uwagę nasze gorzkie doś wiadczenia!


Nastę pnego dnia spakowaliś my się i wró ciliś my, ale nie do domu! Po drodze zatrzymaliś my się na bazarze, gdzie kupiliś my jedzenie, a nastę pnie postanowiliś my odwiedzić Jaskinię Big Azish. To prawda, ż e ​ ​ był a tak wielka kolejka, ż e ​ ​ postanowiliś my opuś cić ten biznes na nastę pny raz i poszliś my dalej! Chcieliś my spę dzić drugą noc w innej bazie, niż ej niż Lago-Naki, ale wyż ej niż tor. Zakł adają c ponownie ł ań cuchy na koł a, podjechaliś my pod las i wkró tce znaleź liś my się na terenie kempingu zwanego „Mountain Mood”. Był y drewniane domy i budynek. Zamieszkaliś my w budynku za 2500r. dziennie za pokó j, 1250 rubli. od osoby. Pokó j miał dwa ł ó ż ka, ł azienkę , telewizor, lodó wkę i balkon, z któ rego okna moż na był o od razu wyjś ć na ś nieg, jak w Azish-Tau : )

Droga do gó rskiego nastroju

Gó rska baza nastroju

Gó rska baza nastroju

Gó rska baza nastroju

Gó rska baza nastroju

Wszystko był o w porzą dku, ale o pierwszej w nocy, kiedy jedliś my i rozmawialiś my, ś wiatł o był o wył ą czone. Myś leliś my, ż e coś jest zepsute, ale jak się okazał o, ś wiatł a był y tu zawsze wył ą czone przez cał ą noc.

Po spę dzeniu poł owy nastę pnego dnia na ś niegu (i na ś niegu też ) udaliś my się do domu, ale po drodze mieliś my kolejne wydarzenie. Jaskinia „Delikatna” znajdował a się niedaleko stą d i poszliś my jej szukać . Po podjechaniu trochę z drogi do jakiejś bazy powiedzieliś my stró ż owi, ż e chcemy zobaczyć jaskinię . Kazał mi udać się do pobliskiego domu i znaleź ć tam kobietę -przewodniczkę .

Wszedł em do ś rodka, przywitał em się i zapytał em, gdzie mogę znaleź ć przewodnika po jaskini. Jedna z kobiet, któ ra tam był a, któ ra kroił a ziemniaki (i oczywiś cie się nie przywitał a), powiedział a, ż e ​ ​ teraz ugotuje obiad i zbierze nas razem!

- A kiedy to nastą pi? – zapytał em.

- Nie mam poję cia, jak gotować ! odpowiedział a.

Wró cił em do samochodu i powiedział em wszystkim, ż e wyjeż dż amy, ale ludzie protestowali rę kami, stopami i innymi czę ś ciami ciał a, mó wią c „Czy obchodzi cię , co powiedział a? ” i „Nuuuuuu, proszę , zobaczmy, skoro przyjechaliś my! ”. Poddał em się i czekaliś my, aż obiad bę dzie gotowy! Po dwudziestu pię ciu minutach był o gotowe i poszliś my do jaskini : )

Znajdował się w lesie niedaleko bazy i autostrady. Tutaj był y ż elazne drzwi. Został otwarty za wpł atą.200r. od osoby. Wewną trz jaskini był o oczywiś cie pię knie, ale szczerze mó wią c już mi to nie przeszkadzał o, chciał em jak najszybciej ją dokoń czyć . Zwł aszcza po tym, jak powiedziano nam, ż e moż na robić zdję cia tylko na polecenie, po wysł uchaniu wszystkich legend : )


Ogó lnie rzecz biorą c, wedł ug opowieś ci jednej znają cej się na rzeczy osoby, jaskinie te nie są oficjalnie zarejestrowane jako firma, to znaczy w rzeczywistoś ci osoba pł aci za usł ugi przewodnika, a nie za wejś cie! Ale nie bę dziesz mó gł sam zejś ć na dó ł , po prostu nikt nie otworzy drzwi : ) Drzwi został y tu umieszczone niejako po to, aby chronić jaskinię przed wandalami.

Nawiasem mó wią c, w tych czę ś ciach znajduje się kilka niezagospodarowanych jaskiń odkrytych stosunkowo niedawno, ale lokalizacja jest starannie ukryta przez grupę entuzjastó w! Kró tko mó wią c, tylko elita moż e je odwiedzać : ) Z drugiej strony to prawda, inaczej jaskinie zostaną splą drowane.

Kiedy dotarliś my na tor, był o jeszcze jasno i zasugerował em, aby wszyscy poszukali stą d drogi do Mezmay. Firma w ogó le nie przejmował a się tym i rozpoczę liś my poszukiwania! Widzą c gał ą ź po prawej i stoł y tam, zeszliś my na dó ł . Był tam samochó d z kilkoma mieszkań cami, są dzą c po ich nieturystycznym wyglą dzie. Zapytał em ich, czy ta droga prowadzi do Mezmay. Oni, patrzą c na mnie bardzo dziwnie i na samochó d, odpowiedzieli tak. Na pró ż no to mó wili : )

Ponownie zakł adają c ł ań cuchy, zjechaliś my w dó ł , bo droga prowadził a dokł adnie w dó ł ! Jazda był a ł atwa. Wokó ł nas był y pokryte ś niegiem ł ą ki i lasy! Moż e dotrzemy do Mezmay?

„Dziewię ć ”, choć zadowalają ce, choć na ł ań cuchach, ale to nie SUV! ! ! Ogó lnie rzecz biorą c, był o to, czego moż na się był o spodziewać - ś nieg stał się tak gł ę boki, ż e w pewnym momencie po prostu usiedliś my ciasno w osł onie! A ś nieg był solidny! Wszyscy przybyli!

Mał y sufit w samochodzie, któ ry nie przynió sł rezultató w, zamyś liliś my się . Swoją drogą , dobry powó d, ż eby sprawdzać ludzi! Znasz powiedzenie? : )

Jedna dziewczyna wkró tce się poddał a i zaczę ł a panikować , ż e tutaj zamarzniemy i umrzemy!

W koń cu wszystko skoń czył o się jak zwykle, a mianowicie z Uralem za 5000 rubli wedł ug dzisiejszych standardó w! Wł aś ciwie wszystko skoń czył o się na GAZ 66, ale zwykle takie przygody koń czą się na Uralu, a rzadziej na traktorze : )

Ta sama dziewią tka

Wszystko skoń czył o się jak zwykle

Ale jest coś do zapamię tania! Ale nie zdję cie ochrony przed podró ż ą i wspinanie się w bardzo gł ę bokim mokrym ś niegu na „dziewią tce” to mó j bł ą d!


Ewakuacja z takich miejsc na ogó ł jest zawsze bardzo kosztowna, ponieważ osoba mają ca kł opoty zapł aci wszelkie pienią dze. Pię ć tysię cy to nadal tanie. W bardziej zł oż onych przypadkach cena wynosi 10.20, 30 i wię cej. I zdarza się , ż e pobliski traktor w ogó le nie pomoż e nawet za pienią dze – wł aś ciciel na to nie pozwala!

- Dlaczego „zalał eś ” tam? To twoja wina!

Ministerstwo Sytuacji Nadzwyczajnych też tu nie pomoż e. Jeś li ktoś poszedł na wę dró wkę , zarejestrował swoją trasę i nie wró cił , to zaczynali go szukać . Albo ktoś został ranny w gó rach, albo zamarzł . A wię c myś lisz, ż e samochó d utkną ł ! Przejdź kilometr do autostrady (lub wioski), poszukaj UAZ.

Podobną ewakuację spotkał em pó ź niej wię cej niż raz, ale w innych okolicznoś ciach (oczywiś cie nikogo nie wycią gał em za opł atą ).

Rozdział.3. Guamka i Mezmay powracają zimą !

Rok po przygodzie w Lago-Naki w koń cu zdecydował em się odpoczą ć w Mezmay i to zimą ! Ale teraz coś się zmienił o. Po pierwsze pojawił a się nowa firma, a po drugie SUV pojawił się wraz z dziewię cioma. Do koń ca nie był jeszcze gotowy, ale mó gł jeź dzić na prostym terenie, a jego opony był y zimowe bez kolcó w.

Mijają c wioskę Niż ny Nowogró d, powiedział em moim towarzyszom podró ż y, ż e jeś li pó jdziesz prosto, bę dzie wą wó z Guam, ale zobaczymy go pó ź niej.

- A wię c dlaczego? Czy musisz tam iś ć ? Chodź my teraz na mał y spacer! zapytał a firma.

Gdy zaparkowaliś my samochó d, był a godzina 4 po poł udniu. Któ ry, nawiasem mó wią c, znajdował się na terenie centrum rekreacyjnego, ale nie hotelu Guamka, ale innego. Pokoje tutaj ró wnież był y w porzą dku (zatrzymaliś my się ), ale oczywiś cie prostsze niż w tym hotelu. Po wypiciu kawy udaliś my się do wą wozu, zabierają c ze sobą kieł baski : ) Nagle robimy się gł odni! Co wię cej, nagle moż emy iś ć do kawiarni z kawą ? Zjemy tam!

Wokó ł był o już trochę ś niegu, ale wą wozem moż na był o spacerować - zasp jeszcze nie był o. Swoją drogą , skoro wszystkie nasze rzeczy biwakowe był y jeszcze spakowane w aucie, skoro nie dotarliś my do celu, nasze panie poszł y w szpilkach. A na moją uwagę dotyczą cą butó w powiedzieli: „I co z tego? Jesteś my tylko trochę ” : ) Zwykle wszystko zaczyna się od takich sł ó w : )


Patrzą c trochę w przyszł oś ć powiem, ż e wszystko to pojawił o się nie bez powodu – zamiast starego pocią gu pojawił a się tutaj prawdziwa lokomotywa z duż ymi wagonami! Widzieliś my go w drodze powrotnej po Mezmay. A teraz nie jest poż ą dane tam jechać . Jednak podró ż uje tylko w weekendy, a w dni powszednie i wieczorami ludzie nadal chodzą przez wą wó z z Guamki do Mezmai, ponieważ przeł ę cz jest znacznie dł uż sza!

Nowa lokomotywa w wą wozie

Stara lokomotywa

Dlatego był zakaz, ale jeś li naprawdę tego potrzebujesz, moż esz wejś ć !

Oczywiś cie, ż e pojechaliś my.

Po przejś ciu trzystu metró w zauważ ył em, ż e nad nami, zamiast strumieni, któ re tu widział em ostatnim razem, trzy- lub czterometrowe sople zwisał y ze skał bezpoś rednio nad naszymi gł owami. Nigdy w ż yciu nie widział em takich ludzi, zwł aszcza nad gł ową ! : ) Są dzą c po poł amanych masywnych kawał kach lodu na torach, czasem spadał y sople. . . Niebezpiecznie był o jechać , ale nie wycofaliś my się ! Szybko omijają c miejsca z lodem wiszą cym nad gł ową , nasza przyjazna firma ruszył a do przodu! Mijają c przyczepę samotnie leż ą cą i czasem zasypaną ś niegiem na dnie wą wozu, wkró tce dotarliś my do ś rodka ś cież ki. Kawiarnia! Rozgrzejmy się teraz! Czy nie?

Oczywiś cie kawiarnia nie dział ał a, ponieważ byliś my jedynymi turystami (na począ tku chciał em pisać - idioci), któ rzy przepraszam, zalali o takiej porze roku i o tej porze dnia wzdł uż wą wozu z celem spaceru! : ) W pobliż u kawiarni znajdował a się leś niczó wka, ale nie udał o się do niego dodzwonić . Co powinienem zrobić ? Z powrotem?

- Co dalej? zapytał a firma.

- „Nie wiem na pewno, wyglą da na to, ż e najpierw jest jakiś most, a potem polany” – odpowiedział em.

- Chodź my na most?

- Czy na pewno? No to chodź my!

I poszliś my dalej, na wszelki wypadek, zabierają c ze sobą parę drewna opał owego leż ą cego w pobliż u domu. Tak, nie powiedział em. Wzią ł em ze sobą mał ą butelkę benzyny. Nigdy nie wiadomo!

Dotarliś my do mostu doś ć szybko, ponieważ był o zimno, a nasz krok był bardzo energiczny!


Kolej biegł a dokł adnie ś rodkiem, a chodniki po bokach, ale w wielu miejscach po prostu brakował o belek mostowych, to znaczy był y dziury. Ale mimo to przeszliś my przez most bez incydentó w i po okoł o dziesię ciu minutach zauważ yliś my, ż e zrobił o się zupeł nie ciemno. Zatrzymaliś my. Wszystkim był o zimno, chciał em zjeś ć i odpoczą ć . Ale potem, przed sobą , zobaczyliś my miejsce, któ re, jak nam się wydawał o, był o bardzo jasne, jakby był dzień , i udaliś my się tam. To był koniec wą wozu i począ tek tych polan!

Hurra! Przeszliś my cał y wą wó z!

Kiedy wyszliś my na polany, od razu stał o się jasne, dlaczego tutaj jest tak jasno — wszystkie był y pokryte ś niegiem! A dzię ki peł ni księ ż yca – został y oś wietlone! Był o kilka polan, wszystkie niewielkie. Zaczę li na koń cu wą wozu, a koń czyli w gę stym lesie. Kolej szł a jednak dalej przez las. Ale są dzą c po zaroś lach, pocią g tam nie jechał . A jak się pó ź niej dowiedział em, nawet na te polany nie chodził – miał tylko trasę do kawiarni.

Znaleź liś my duż ą kł odę , usiedliś my na niej i pró bowaliś my rozpalić ogień z drewna opał owego zdobytego w leś niczó wce. Ale go tam nie był o! Nawet drzazgi nie chwycił y - drzewo był o wilgotne na wskroś . Nastę pnie podją ł em pró bę rozpalenia drewna opał owego przez polewanie go benzyną . Ale nawet tutaj zawiedliś my - nadal nie wybuchł y. Spluną wszy na tę sprawę , jedliś my surowe kieł baski, któ re mieliś my. Kieł basy są jednak sprzedawane już ugotowane - był y po prostu zimne : ) Ale potrzebowaliś my sił y, aby wró cić przez wą wó z! Po okoł o pię tnastu minutach siedzenia na kł odzie wró ciliś my.

Kiedy zostawiono polany, zdaliś my sobie sprawę , ż e mamy problemy – był a już prawie noc, a w wą wozie prawie nie był o ś niegu, jak księ ż yc. A wokó ł nas był a tylko ciemnoś ć . Nie był o absolutnie nic do zobaczenia! Nie mieliś my ze sobą latarki (to był mó j bł ą d), a telefonem komó rkowym tak naprawdę nie moż na zabł ysną ć , a był jeszcze jeden problem - był y z nami tylko dwa telefony. Dziewczyny zostawił y swoje w samochodzie, ponieważ w wą wozie nie był o poł ą czenia. Po naradzie postanowiliś my wró cić w ten sposó b - koleż anka idzie pierwsza, oś wietla drogę pierwszym telefonem, dwie dziewczyny idą w ś rodku, a ja zamykam drugim telefonem, zapalam ś wieczkę pod ich stopami i pod stopami . I ruszamy w drogę powrotną …


Oczywiś cie po tych wszystkich myś lach zaczę ł o mi się wydawać , ż e ktoś cał y czas mnie ś ledzi. Kilka razy wydawał o mi się , ż e sł yszę za sobą czyjeś kroki, ale już się nie odwró cił em! Wiedział am, ż e nikogo tam nie ma, a kroki to moja wyobraź nia (mam nadzieję ) : ) Postanowił am jednak o tym wszystkim opowiedzieć moim towarzyszom – razem bardziej się boją ! Potem dziewczyny zapomniał y, ż e chodzą w szpilkach, a my na ich proś bę trzykrotnie zwię kszyliś my tempo! Mogą ! Mogą chodzić szybko, jeś li mają na to ochotę : ) Nawet na szpilkach mogą chodzić na podkł adach : )

Z prawdziwych niebezpieczeń stw tak naprawdę był y tylko dwa – to dzikie zwierzę ta w tych miejscach nocą , a czterometrowe sople nad gł ową w cał ym wą wozie, o któ rych postanowiliś my zapomnieć – zresztą teraz ich nie widać , po co się mę czyć na pró ż no: )

I tak dotarliś my do leś niczó wki. Oznaczał o to, ż e byliś my w poł owie drogi! W domu palił o się ś wiatł o i postanowiliś my spró bować jeszcze raz szczę ś cia i zapukaliś my. Otworzyliś my od razu! Leś nik był w domu. Był dobrym czł owiekiem, mieszkają cym samotnie w gó rach. Ale podró ż nicy, któ rzy podą ż ają trasą Guamka-Mezmai przez wą wó z, czę sto na nią wpadają . Siedzieliś my z leś niczym pó ł godziny, rozgrzaliś my się , sł uchaliś my opowieś ci o dzikach w okolicy, dzię kowaliś my losowi, ż e ich nie spotkaliś my, a leś nikowi za schronienie i ruszyliś my dalej!

Szliś my tą samą drogą , co poprzednio - jeden po drugim wzdł uż podkł adó w i wkró tce zobaczyliś my ś wiatł a hotelu Guamka. Wszyscy odetchnę li z ulgą – to przygoda!

Przy okazji spotkaliś my tu ludzi wchodzą cych do wą wozu. Najwyraź niej jechali do Mezmay. To prawda, ż e ​ ​ w przeciwień stwie do nas mieli na plecach odpowiednie buty, heł my, latarki i broń .

Z radoś cią powitał nas stró ż na parkingu, któ ry powiedział , ż e już idzie po policjanta powiatowego i wszczyna alarm o tym, ż e grupa chł opakó w weszł a w nocy do wą wozu i nie zwró cić . Przepraszają c, ż e nas zdenerwował o, poszliś my do hotelu, któ ry zarezerwował em w Mezmay.

Po bezpiecznym wjechaniu na lekko zaś nież oną przeł ę cz i bezpiecznym zjeź dzie (choć zimowe opony bez kolcó w wcią ż są obrzydliwe), w koń cu wjechaliś my do wioski! Przy okazji zauważ yliś my, ż e prawie w każ dym domu palił y się ś wiatł a i, co dziwne, dział ał y prawie wszystkie latarnie uliczne. Jeś li któ ryś z czytelnikó w był kiedyś nocą na gó rskiej wsi lub tam mieszka, to zapewne zauważ ył , ż e zazwyczaj w takich miejscach nocą jest zupeł nie ciemno.


Ogó lny widok na nocną wioskę , oś wietloną belką , był pię kny! Wokó ł Mezmay gó ry wznosił y się jak ś ciana, na któ rej szczycie był już ś nieg, a tuż pod nimi spowijał a je mglista mgł a.

Po przejś ciu przez most skrę ciliś my w lewo przy sklepie, a minutę pó ź niej po prawej stronie pojawił się pię trowy dom. Jesteś my tutaj!

Hotel o nazwie „Mezmay” był cał kiem przyzwoity dla wioski. Był zadbany teren, przyzwoite pokoje (choć bez toalety), telewizja satelitarna, kominek we wspó lnym salonie-jadalni i duż a kuchnia.

Hotel Mezmay

Hotel Mezmay

Hotel Mezmay

Po obiedzie zasnę liś my, a nastę pnego dnia zaczę liś my zwiedzać wioskę ! Po pierwsze, nadal interesował a mnie droga stą d do Lago-Naki, ponieważ jeszcze jej nie znalazł em, a po drugie, gdzieś tutaj był a jaskinia Isichenko.

Pierwszego dnia wakacji postanowiliś my odnaleź ć wspomnianą jaskinię . Droga do niego zaczynał a się z przedmieś ć i prowadził a przez kilka kilometró w do lasu wzdł uż gó rskiej rzeki. Ale ponieważ z oczywistych wzglę dó w nie dał o się przejś ć samą rzeką , udał o nam się znaleź ć ś cież kę w lewo. Tutejsze gó ry był y już pokryte ś niegiem, wię c ś cież ka nie był a ł atwa. Miną wszy wykonany tu ż elazny most (wcześ niej trzeba był o przeczoł gać się przez wyrwę w skale), dotarliś my do doś ć niebezpiecznego miejsca. Tutaj jeden po drugim, wzdł uż krawę dzi, przeszliś my na drugą stronę urwiska, trzymają c się liny z rą czką starannie przybitą przez kogoś . Oczywiś cie, gdyby nie ś nieg, ł atwiej był oby mi przejechać , bo nie był oby ś lisko. Po okoł o pię tnastu minutach zaczę liś my dostrzegać na ś niegu ś lady dzikich zwierzą t, a potem zobaczyliś my jaskinię ! Ale tym razem nie mieliś my szczę ś cia, ż eby się do tego dostać . Ponieważ temperatura powietrza był a nieco powyż ej zera, z jaskini wytrysnę ł y gwał towne strumienie wody. Po kró tkim odpoczynku wró ciliś my do hotelu.

Po usmaż eniu kebabó w i udaniu się do ł aź ni na terenie poszliś my spać .


Nastę pnego dnia udał o nam się jednak dowiedzieć od pani administrator hotelu, w któ rym znajduje się droga do Lago-Naki, a jednocześ nie dowiedzieliś my się , ż e wł aś nie tam mieszka babcia uzdrowicielka. Sł yszą c to, ż eń ska poł owa naszej firmy chciał a oczywiś cie wró ż yć od niej. Zebrawszy się , ruszamy w drogę !

Skrę ciwszy w lewo za sklepem, od razu rozpoczę liś my strome podejś cie ulicą Bolnichnaya. Nazywano go tak, ponieważ był to szpital - mał y budynek z drewna. Tutaj przy okazji pierwszy raz zobaczył em jak krowy stoją w kolejce, jedna po drugiej i czekają , aż otworzą bramę do prywatnego domu : )

Po wejś ciu na ulicę skrę ciliś my w prawo.

Znaleź liś my dom babci Paszy (tak miał a na imię ) bez trudu. Nie był o tu dzwonka, wię c kilkakrotnie zapukaliś my do bramy, gdzie szczekał pies. Jakieś pię ć minut pó ź niej moja babcia wyszł a z domu i powiedział a: „Nie bó j się jej, wejdź ! ” Nie bał em się psa, ale nie wszedł em, bo nikt go nie otworzył ! Nie wiedział am, ż e muszę bez pytania wejś ć na podwó rko i zapukać do domu : )

Babcia Pasza wyglą dał a jak zwyczajna stara kobieta. Chociaż wyobraż ał am sobie, ż e kobieta w cygań skim stroju wyjdzie do mnie z kryształ ową kulą w jednej rę ce i kartami Tarro w drugiej! Mieszkał a sama, ale czasami, jak mó wił a, odwiedzał a ją siostrzenica, co moim zdaniem jest bardzo dobre! Jej dom był drewniany, bardzo starej konstrukcji. Na podwó rku był y kury i kaczki, a tył podwó rka szedł w las na stromą gó rę . Powiedziawszy jej, ż e dziewczyny muszą przepowiadać przyszł oś ć , poszedł em za nimi i odprowadził em je do domu.

Mniej wię cej godzinę pó ź niej, kiedy sesje się skoń czył y, w koń cu poszliś my szukać drogi, któ rej potrzebował em! Nawiasem mó wią c, zaczę ł o się wł aś nie od ulicy, z któ rej skrę ciliś my w prawo. To znaczy teraz szliś my w przeciwnym kierunku i wkró tce po lewej stronie zobaczyliś my kuź nię , za któ rą droga wznosił a się stromo w gó rę . Chodź my!


Nawierzchnia tutaj był a już pokryta ś niegiem, w przeciwień stwie do samego Mezmay'a, ale samochó d z ł atwoś cią pokonywał doł y, wyboje i ś nieg. To już nie jest „dziewią tka”! Po pokonaniu dł ugiego, stromego podjazdu znaleź liś my się na mniej wię cej pł askim terenie (jak się pó ź niej dowiedział em, ró wnina był a zjawiskiem przejś ciowym) i wysiedliś my z samochodu, by podziwiać przyrodę . Wokó ł panował a prawdziwa zima! Wszystko był o biał e i padał ś nieg! Na drodze nie był o ś ladó w innych samochodó w. Oznacza to, ż e mogł y tu być , ale był y pokryte ś niegiem. Wię c chodź my, jak zwykle, do dotyku!

Droga Mezmay-Lago-Naki

Oczywiś cie dziury pod ś niegiem był y tu gł ę bokie, ale w niektó rych miejscach odbywał y się zjazdy i objazdy przez pola, z któ rych czasem korzystaliś my.

Nikt nie wą tpił , ż e jest to dokł adnie ta droga, któ rej potrzebujemy, ale teraz Lago-Naki nie był o jedynym celem, ani nawet pierwszym! Faktem jest, ż e czytał em w Internecie, ż e gdzieś w tych stronach jest jakaś opuszczona wioska (w rzeczywistoś ci wieś , wieś , aul (RA) itp. , ponieważ nie mamy wiosek). I oczywiś cie musiał em znaleź ć tę opuszczoną osadę w gó rach! To takie interesują ce! To prawda, nikt oczywiś cie nie wiedział , gdzie to jest. Poszukajmy!

Po przejś ciu wielu zjazdó w i podjazdó w nagle zobaczyliś my rampę po lewej stronie. Wydawał o się , ż e to droga, ale z począ tku w to wą tpił em, bo był o tam duż o ś niegu. Musisz spró bować ! Skrę ciliś my w las i wkró tce zdał em sobie sprawę , ż e to wcią ż droga!

Pię tnaś cie minut pó ź niej zobaczyliś my domy po prawej stronie! Hurra, znalazł em to!

Po przejechaniu przez zaś nież one pole w pobliż u bariery (dlaczego tu jest? ) wyskoczyliś my z samochodu i pojechaliś my na zwiedzanie osady!

Był o tu okoł o dziesię ciu starych domó w, któ re nie został y zamknię te. W ś rodku był y ł ó ż ka i ś mieci. Ale był tu jeden lub dwa wię ksze budynki, nie takie jak domy, wię c miał em wą tpliwoś ci, ż e to opuszczona osada. To jest jakaś podstawa!

Kamyszanowa Polana

Po zwiedzeniu tego miejsca ludzie nagle zapragnę li jeś ć i nie tylko. Ś nieg wł aś nie się skoń czył i wyszł o sł oń ce! Najwyż szy czas!

Kamyszanowa Polana


Po przygotowaniu stoł u na masce rozpoczę liś my posił ek. Ale odką d prowadził em, ograniczył em się do picia kawy, któ rą robił em w mał ym czajniku z falownikiem 12-220 volt. Po posił ku nagle ktoś przypomniał sobie, ż e kiedyś sł yszał , ż e wł aś nie w tym miejscu był y dwa kopce. Są to rzekomo groby Lago i Naki. Có ż , chodź my spojrzeć ! Po pó ł godzinnym marszu przez gł ę bokie do kolan zaspy ś nież ne i zmoczeniu, wró ciliś my do samochodu, oczywiś cie niczego nie znajdują c (ludzie nie mają co robić : )! Co wię cej, jak już pisał em, ta para popeł nił a samobó jstwo w innym miejscu (przepraszam, to nie jest takie romantyczne! ).

W Lago-Naki oczywiś cie dzisiaj nie mieliś my czasu, bo wcią ż musieliś my się spakować i wysuszyć , wię c postanowiono wró cić . Dotarliś my doś ć szybko, wsł uchują c się w szum ś wież ego ś niegu pod koł ami. To prawda, ż e ​ ​ praktycznie zeszliś my do kuź ni na „ABS”, ponieważ opony zimowe nie trzymają się już drogi w takich warunkach. Chociaż wedł ug moich szacunkó w latem moż na tu jeź dzić na „dziewią tce”, jeś li bę dziesz bardzo ostroż ny.

Po spakowaniu się i poż egnaniu postanowiliś my dalej zwiedzać wioskę , gdy był o jasno. I pojechaliś my w gł ą b lą du z hotelu. Miną wszy kolejny most, wkró tce wpadliś my w ś lepy zauł ek. Czyli to był koniec wsi. Wyglą da na to, ż e tutaj po prawej stronie widzieliś my jaką ś bazę . Pukają c, dowiedzieliś my się ciekawych informacji. To był a wł aś ciwie baza i nie wynajmowano tu pokoi, ale cał e domy! I każ dy miał toaletę i prysznic.

Baza nad jeziorem

Baza nad jeziorem

- Podatek, nastę pnym razem spró buję tu odpoczą ć ! - Pomyś lał em i wró ciliś my do domu, po drodze znaleź liś my drugą drogę do wyjś cia z Mezmay, niby zapasową , ale z bardzo stromym podjazdem.

PS do tego rozdział u.

Sześ ć miesię cy pó ź niej, podczas swobodnej rozmowy w jednej firmie, dowiedział em się , ż e opuszczona wioska, któ rą odwiedziliś my, był a w rzeczywistoś ci bazą wiosenno-letnią -jesienną Kuban State University o nazwie „Kamyshanova Polyana”. Zimą to nie dział a, ale wydaje się , ż e powinien tam być stró ż . Zastanawiam się , jak tam mieszka? : )

Rozdział.4. Duż o ś niegu! Ł ą czenie Mezmay i Lago-Naki!

Mniej wię cej rok pó ź niej, tuż po wakacjach noworocznych, postanowiliś my pojechać do Mezmay! Jesteś my nową firmą . Pamię tasz moją przyjació ł kę Irę oraz Leszę i Lily z mojej opowieś ci o Egipcie?

Po rozpoczę ciu przygotowań do wyjazdu poprosił em Irę , aby zadzwonił do naszych „synajskich” znajomych w celu kontynuowania wspó lnych wakacji! Kró tka rozmowa z nimi bez sł ó w „Dobrze” i „Nie wiem” był a bardzo przyjemna:


- Czy wybierasz się do Mezmai w ten weekend?

Co zabrać ze sobą ? Jak się ubrać ? OK, do zobaczenia jutro o 19:00 zaraz po wpisie.

Po spotkaniu o wyznaczonej godzinie pojechaliś my w kierunku Apszeroń ska. Nasza firma skł adał a się z siedmiu osó b - ja, Ira, jej có rka, Lilya, Lesha, ich syn i kolejne dziecko ich znajomych. Jeź dziliś my oczywiś cie dwoma samochodami - moim SUV-em, a nie crossoverem : )

Do wsi Nież egorodskaja dojechaliś my bez incydentó w, chociaż był em trochę w tyle, bo teraz samochó d miał ekstremalne opony zamiast opon zimowych, na któ rych niewygodnie był o jechać powyż ej 70 km/h nawet po asfalcie, a nie podaj liczbę dró g.

Postanowiliś my opuś cić wą wó z Guam na pó ź niej, ponieważ był o już zupeł nie ciemno i zaczę liś my wspinać się na przeł ę cz do Mezmay.

Przez pierwszy kwartał jechaliś my normalnie, ale potem zaczę ł y się problemy. Kiedy zaczą ł się ostry, stromy wzrost, crossover odmó wił jazdy. Po prostu zatrzymał się w poł owie wspinaczki i to wszystko. Widzą c, ż e nie ma za sobą reflektoró w, wró cił em i zaczę liś my decydować , co dalej. Chociaż był a tylko jedna opcja - holownik.


A teraz jesteś my na szczycie przeł ę czy! Duż o pada ś nieg, dookoł a wszystko biał o, takż e my, odką d wyszliś my na zewną trz, bo tu był gorszy problem – przed nami był stromy zjazd i crossover zaczą ł się na nim „nosić ”. Faktem jest, ż e nie miał redukcji. Oznacza to, ż e miał tryb „L”, ale jest to albo pierwszy, albo dwa pierwsze (pierwsze drugie). Ale nie zdegradowany. W rezultacie zaczą ł przyspieszać ze wzgó rza i nie ma sensu uż ywać tu hamulcó w, a „ABS” nie dział ał na niskich obrotach, a gdyby tak był o, to by nie pomogł o. Po zejś ciu w dó ł i spojrzeniu jak dalej czeka nas stromy, dł ugi zjazd po lodzie, stał o się jasne, ż e zepsujemy drugi samochó d. Jakoś schodzą c bokiem do począ tku tego stromego zjazdu, Lesha schował samochó d do kieszeni - po prostu robił to wł aś nie tutaj! Generalnie postanowiono zostawić tutaj crossovera, posypują c go trochę ś niegiem, jakby nie był widoczny : )

Potem przeł adowaliś my dla mnie niektó re rzeczy i rozpoczę liś my pierwszy lot, aby dostarczyć ludzi do Mezmai! Bardzo ostroż nie, na pierwszym niskim biegu, zaczą ł em schodzić z tego oblodzonego zbocza. Auto czę sto pró bował o zgasną ć , ale udał o mi się go opuś cić niemal pł ynnie i bez incydentó w. Był a już prawie noc i wokó ł nic nie był o widać , ale wiedział em, ż e po lewej stronie jest stromy klif bez pł otó w, wię c trochę się denerwował em podczas zjazdu - bo w samochodzie jest tyle osó b!

Kiedy dotarliś my do hotelu, zostawiliś my dzieci na rozgrzewkę i pojechaliś my na drugi lot - po Leszę i resztę rzeczy. Z wielkim trudem udał o mi się pokonać ten lodowy zjazd, aw tym przypadku wznieś ć się i ponownie z niego zejś ć , a okoł o wpó ł do jedenastej w nocy wszyscy w koń cu wylą dowaliś my w Mezmai. Nawiasem mó wią c, niektó rzy osiedlili się w innym hotelu, a raczej w prywatnym domu, w któ rym wynajmowano pokoje. Stał o się tak, ponieważ drugi dom w zarezerwowanej przeze mnie bazie został opuszczony dopiero rano.

Po wspó lnym obiedzie poż egnaliś my się do rana.

O godzinie 10 wezwał em ludzi do przeniesienia ich do bazy z domami. W tym czasie byli już gotowi i poinformowali, ż e pada ś nieg, okazał o się , ż e cał ą noc i przeł ę cz był a zamknię ta, a raczej po prostu nieprzejezdna i wszyscy szli, nawet nie dochodzą c do szczytu. I dopiero jutro go posprzą tają . Ale samochó d jest w porzą dku. Lesha spotkał a „pionieró w”, któ rzy powiedzieli, ż e widzieli samoch

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Отель Гуамка
Отель Гуамка
Отель Гуамка
Отель Гуамка
Отель Гуамка
Территория
Мостик в лес
Гуамское ущелье
Упавший вагончик
Старый паровозик
Сауна
Темнолесская
Темнолесская
Темнолесская
Гостиница Адыгея
Гостиница Адыгея :)
Монастырь в Каменномостском
Монастырь в Каменномостском
Монастырь в Каменномостском
Монастырь в Каменномостском
Монастырь в Каменномостском
Монастырь в Каменномостском
Монастырь в Каменномостском
Блинчики
Монах-повар
Столовая
Подъем в Лаго-наки
Лаго-Наки
Те самые цепи
Дорога в Лаго-Наки
Так затаскивают машины
Дорога
Плато Лаго-Наки
Конец пути
Гостиница Азиш-Тау
Гостиница Азиш-Тау
Гостиница Азиш-Тау
Гостиница Азиш-Тау эконом
Трасса для санок
Холодильник за окном
Холодильник за окном
Дорога к Горному настроению
База Горное настроение
База Горное настроение
База Горное настроение
База Горное настроение
Та самая девятка
Кончилось все как обычно
Новые таблички на входе в ущелье
Новые таблички на входе в ущелье
Новый паровоз в ущелье
Ущелье зимой
Ущелье зимой
Упавший вагончик, покрытый снегом
Старый паровозик
Мезмай
Мезмай
Гостиница Мезмай
Гостиница Мезмай
Гостиница Мезмай
Дорога Мезмай - Лаго-Наки
Камышанова поляна
Камышанова поляна
Машина
База У озера
База У озера
Живность
Мезмай зимой
База У озера
Замерзший водопад
Замерзший водопад
Замерзший водопад
Мезмай зимой
Дорога Мезмай - Лаго-Наки
Дорога Мезмай - Лаго-Наки
Подъем на Лаго-Наки
Техника
Плато Лаго-Наки
Живность
Лаго-Наки
Снеговик
Мальчуган в Мезмае
Заснеженное Гуамское ущелье
Заснеженное Гуамское ущелье
Podobne historie
Uwagi (5) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara