Od Kaukazu po góry krymskie. Część 2
Witam! Wreszcie był o wolne pó ł godziny i sił a, by kontynuować moją opowieś ć , bo w Arkhyz wszystko się nie moż e zatrzymać . Na proś bę niektó rych osó b zamieszczam zdję cia obozowiska Arkhyz, na któ rym udał o nam się zatrzymać .
Przypomnę , ż e wraz z pię cioma moimi przyjació ł mi wybraliś my się na skromną , budż etową wycieczkę po Kaukazie. Rankiem trzeciego dnia naszej wyprawy diabeł pocią gną ł nas, ż ebyś my pojechali do Mineralnych Wó d, ż eby uleczyć się po bardzo burzliwej nocy, na pewno by nam to nie zaszkodził o)
Jednakż e był oby dla nas luksusem nieopł acalnym, gdybyś my po prostu wzię li i pojechali do Piatigorska, wię c postanowiliś my wpaś ć do osady Alan. Wś ró d gó r poroś nię tych smukł ymi sosnami kryje się kilka niesamowitych koś cioł ó w chrześ cijań skich, uderzają cych swoim pię knem i zmuszają cych do zadawania sobie w kó ł ko tego samego pytania: „Jak takie budowle mogł y powstać na Kaukazie? I jak udał o im się przetrwać do dzisiaj? ". W koń cu był o tyle wojen, ale one wcią ż stoją i stoją . Jak wyjaś nił nam jeden miejscowy mieszkaniec, gó rale mieli zasadę „Co nie zbudujemy, nie zostanie przez nas zniszczone”. Oto naprawdę zł ota zasada, dobrze był oby czę ś ciej pamię tać o niej dla nas i innych ludzi.
Nawiasem mó wią c, te ś wią tynie bardzo przypominają cerkiew Jana Chrzciciela w Kerczu, nawiasem mó wią c, od teraz najstarsza ś wią tynia w Federacji Rosyjskiej. Wcześ niej stary koś ció ł , znajdują cy się w tej samej dolinie, uważ any był za najstarszy.
Nieco bliż ej drogi i rzeki o wesoł ej nazwie Undermining, tuż przy tym koś ciele znajduje się sklep z dż emami. Z czego tylko na Kaukazie nie gotuj dż emu! Od mię ty, mł ode szyszki (radzę , bardzo nietypowe i smaczne), zielony orzech, marchew, pł atki ró ż , estragon i Bó g wie co jeszcze. A co najważ niejsze, moż esz spró bować wszystkiego)
Ale uważ aj, w czerwcu-lipcu aż do ś wią tyń bę dzie cię oczekiwał zadziorny wró g - pasternak. Od razu rozpoznasz go po ogromnych liś ciach i gigantycznych biał ych parasolowych kwiatach. Jeś li nie chcesz zabrać pamią tki z Kaukazu, któ ra zostanie z Tobą na cał e ż ycie, nie dotykaj jej. To prawda, kiedy powiedział em to przyjacielowi, on (gł upiec) wzią ł i pową chał liś ć . Dzię ki Bogu, ż e nie poparzył mu nosa.
Jedzą c dż em i piją c pyszną herbatę , udaliś my się do wspaniał ego miasta Piatigorsk. Przez cał ą drogę towarzyszył y nam cudowne krajobrazy pofał dowanych zielonych wzgó rz, któ re czasami był y zasypywane nisko zalegają cymi chmurami. Piatigorsk przywitał nas niegoś cinnym ulewnym deszczem. . . Jak się pó ź niej okazał o, nie był to zwiastun najlepszej czę ś ci naszej podró ż y, ale winę za wszystko ponosił nasz hotel. . . a raczej jego wł aś ciciele.
Od razu padliś my na niezł ą cenę , ale nie wiedzieliś my, ż e hotel był otwarty dopiero od miesią ca, a jego wł aś cicielami byli panowie hodowcy chwastó w. Efekt - mogliś my spacerować po mieś cie tylko do 11, wtedy drzwi hotelu był y zamknię te, a na naszą proś bę otworzyliś my bramy po zamó wioną już pizzę (nakarmili nas nie tak gorą co), powiedziano nam, ż e tam nie był o nic do jedzenia w nocy, musimy schudną ć . Ale hotel ma też swoje plusy: czyste pokoje, któ re wcią ż pachną remontem, a lokalizacja bardzo blisko centrum. Tak, zgodnie z zasadami matematyki, minus przez plus daje minus, ale i tak ten minus jest już wyraź nie wygł adzony. Jeś li już , hotel nazywa się „Ogrodem kwiatowym Pyatigorye” i czy zostaniesz w nim, czy nie, decyzja należ y do Ciebie.
Po chwili grania na gitarze poszliś my spać po tym, jak gospodyni ostrzegł a nas przed wezwaniem stroju. Takim przyjaznym Piatigorsk okazał się być , ale wyraź nie bali się naszej kipią cej krwi)
Nastę pnego dnia radoś ni i wypoczę ci wyruszyliś my w podró ż po Piatigorsku. Co mogę powiedzieć o tym mieś cie w kilku sł owach: kwietniki, sanatoria, przeor i zapach.
Zacznę rozszyfrowywać ) Cał e centrum miasta jest usiane zgrabnymi kompozycjami kwiatowymi, co jest bardzo zaskakują ce i pozostawia bardzo przyjemne wraż enie, nastawiają c Cię na estetyczny relaks. Sanatoria: Ja sam pochodzę z Krymu i przyzwyczaił em się już do naszych lekkich sowieckich deputowanych na zewną trz, ale Piatigorsk okazał się znacznie bardziej pompatyczny. Wszystkie sanatoria są wyremontowane, zadbane, unowocześ nione, przenoszą c się do nich pewnie nie czuje się grozy z wł asnego przeczucia)
Przeorowie: im wyż sze gó ry, tym niż sze przeory) Panowie w Piatigorsku są bardzo brodaci, lubią sł uchać gł oś nej muzyki, a do tego mają bardzo ruchliwe szyje, bo przechodzą c obok nas ł atwo mogliby je zwiną ć , ale chyba już wyszkolony, jak sowy. I wiem też , jak ustalić , kto jest turystą w Piatigorsku. Jeś li dziewczyna nosi spó dniczkę za kolano to znaczy, ż e na pewno jest turystką ) miejscowi nie rozpieszczają się w ten sposó b.
I wreszcie zapach. Och, ten siarkowodó r. . . ) Zabraliś my go do ś rodka z wodą mineralną i wdychaliś my, spacerują c po ulicach. . . Swoją drogą miasto ma swoje lokalne ł aź nie publiczne - bezwstydne ł aź nie. To termiczne ź ró dł o siarkowodoru, w któ rym każ dy moż e pł ywać za darmo. Bardzo relaksują cy, natychmiastowo ł agodzi zmę czenie.
Opró cz bezwstydnych ką pieli w mieś cie udał o nam się odwiedzić lokalną celebrytę - Mount Mashuk, na któ rą wspinaliś my się kolejką linową .
Bilety, któ re natknę liś my, był y takie, ż e musieliś my je zostawić na pamią tkę „Wycieczka dla dorosł ych (podró ż w obie strony)”. Tak usł yszał em ten akcent))
Z Maszuka otwiera się pię kna panorama miasta i kolejnej gó ry, przypominają cej nieco leż ą cego smoka. Ogó lnie wycieczka jest warta swojej ceny, ale w takim przypadku moż esz się bez niej obejś ć .
Udał o nam się zobaczyć podziemne jezioro Proval, wodę w któ rej od ś rodka ś wieci na niebiesko, widzieliś my Ł uk Liparyjski, szkoda, ż e wiatr nie gra w nim już swojej ulubionej muzyki, ale jeś li macie fantazję...Kolejną znaną atrakcją okazał a się rzeź ba Orł a, ale ż eby się do niej dostać , należ y przygotować się na zapach zgnił ych jajek, któ ry stał się Twoim ulubionym) Przy okazji mogę też polecić fontannę dziadkó w. W Piatigorsku powinieneś po prostu spacerować po centrum, gdzie znajduje się wiele uroczych kawiarni.
A w Piatigorsku po prostu musisz spró bować lokalnych lodó w Piatigorsk! To jest coś , moje najlepsze lody za ś mieszne pienią dze.
Nawiasem mó wią c, w aptekach lub w specjalnych sklepach moż na znaleź ć maseczki z bł ota Tambuka, kupił em jedną dla siebie, nie mam doś ć . Dodatkowo to samo bł oto moż na stosować.7 razy, nie traci ono swoich wł aś ciwoś ci – to się opł aca!
Moje gł ó wne wraż enia z miasta: pię kne, zadbane, klimatyczne, tanie, ale wieczorami niebezpieczne. Mimo to chyba warto posł uchać rady gospodyni hotelu i nie wychodzić wieczorem.
Nastę pnego dnia, po poż egnaniu się z naszymi uroczymi gospodarzami i zapł aceniu za nagle zepsute pokrywy toalety dla wszystkich, ruszamy na podbó j nowych wyż yn. . . Dombay! Ale po drodze postanowiliś my zatrzymać się przy Kisł owodzku, któ ry pozostawił jeszcze przyjemniejsze wraż enie niż Piatigorsk. Miasto okazał o się jeszcze schludniejsze, jeszcze bardziej marionetkowe. Szczegó lnie podobał o nam się spacerowanie ś cież kami parku Kisł owodzk
I znowu wypiliś my sł ynnego narzana, ską d pochodzi jego zdobycz, w najś wię tszym ś wię tych… coś takiego
Po zwiedzaniu Kisł owodzka wskoczyliś my na Gó rę Kolco, chociaż radzili nam nie stać pod samym pierś cieniem, kilka lat temu kamień spadł z ł uku i spadł prosto na turystę , ale i tak mił o, ż e my przynajmniej wł aś nie zobaczył em tę podziurawioną celebrytę .
Nastę pnie, prawie do wieczora, w deszczu i we mgle, dotarliś my do sł ynnego kaukaskiego oś rodka narciarskiego Dombay. Przez cał ą drogę podziwialiś my jeziora, gó ry, wodospady i gę ste lasy, sama droga wydawał a nam się szczytem kaukaskiego przepychu, ale nie podejrzewaliś my, co czeka na nas w Dombay. . . Bo wieczorem, kiedy w koń cu dotarliś my do naszego hotelu wszystko był o w okolicy otulone gę stymi chmurami, a biorą c pod uwagę , ż e nasz hotel znajdował się na wysokoś ci 1600 m, byliś my w chmurach. . .