Siedem dni życia to bajka o wygnaniu lub opowieść o trudnym losie biur podróży
Cią g dalszy. Zacznij tutaj:
Po spę dzeniu jednej nocy w Grand Hotelu w Pradze udał o nam się to docenić . Po sprawdzeniu cał ej masy hoteli znaleź liś my niektó re z nich, w któ rych pokoje są znacznie gorsze od miejsc publicznych. Wię c to był o tutaj. Mimo cał ego przepychu lobby, restauracji i spa pokoje pozostawiał y wiele do ż yczenia (przynajmniej nasze). O hydraulice już pisał em, a lodó wka strasznie huczał a i był o duż e napię cie z gniazdkami - ż eby nał adować tablet musiał em odepchną ć szafkę nocną za któ rą ona (gniazdo) się chował a i pocią gną ć wtyczka od lampki nocnej. A nie mieliś my czasu na skorzystanie z tutejszego basenu - wró ciliś my pó ź nym wieczorem, a rano musieliś my jechać . No i dobrze, mieliś my doś ć i park wodny.
Był o jasne, ale fajne. Szczyty gó r był y trochę pokryte ś niegiem.
Ja, jak saiga, skakał em po cał ym autobusie, ż eby oddać dobry strzał.
Ale był o ich niewiele - blask na szybie, potem na drzewa. Ogó lnie rzecz biorą c, nie oceniaj surowo.
Przylot do Zakopanego. Jadą c do hotelu - uś miechnę ł am się , czytają c kilka nazwisk. Jak ci się podoba - "Villa Anus". Albo oto inny - "Pipisia". Nasz nowy hotel nazwano mniej ś miesznie - "Podwó rko Nosala", od nazwy pobliskiej gó ry. Prawie sto metró w w poprzek drogi był dobry, czerwony zjazd, ale jak powiedział nam nasz lokalny przewodnik, od dwó ch lat kolejka nie jeź dzi - obaj wł aś ciciele nie zgadzali się ze sobą , wię c zdecydowali, ż e tak był ł atwiejszy do zamknię cia. Dziwny!
Hotel skł ada się z trzech czę ś ci - tró jek (drewniane, bardzo ł adne domy), czwó rek (w któ rych mieszkaliś my) i pią tkó w (szkł o i beton). Szybko się zaaklimatyzowaliś my, poszliś my zobaczyć tutejsze hotele, ale wcześ niej w lobby barze zostaliś my poczę stowani lokalnym likierem o zabawnej nazwie "Soplika".
To był a wiś nia i pigwa.
Moja są siadka nie pije, wię c jej kieliszek też pił em, pró bują c w ten sposó b obu odmian. Czego lepiej nie mó wić . Jak w tej anegdocie:
- Dziewczyny, co wypijecie - wó dka czy alkohol?
- Och, nawet nie wiemy, wszystko jest takie pyszne!
Podnoszą c i tak już ś wietny nastró j, z radoś cią poszli wykonywać swoje obowią zki zawodowe. Jednak dzisiaj obiecano nam, ż e bę dziemy torturować tylko do pierwszej godziny dnia, a potem – schwaboda!
Wszystkie hotele są dobre — od prostych po luksusowe. Ale tutaj nie ma skibasó w. Tak, ale minibusy kosztują.3 zł , ale są mał e, a jak dostać się na stoki z wł asną amunicją - nie wiadomo. A wiele domó w stoi 300 metró w od drogi. Podrap buty do koń ca!
Moi obecni „koledzy” narty nosili kilka razy w ż yciu (w najlepszym razie), a oni pró bowali mi wmó wić , ż e normalni narciarze zabierają swó j sprzę t bezpoś rednio na stok, czemu sprzeciwił em się , aby nosić buty z czyjegoś ramienia (przepraszam, stó p) to tak, jakby nosić przepocone skarpetki innej osoby. W ś rodku (buty na rolkach) mają piankową skarpetę , któ ra wchł onie pot z kilkunastu stó p. Brrr! Noszenie nart toczonych jest ró wnież niebezpieczne. Jestem pewien, ż e moi bliscy w odpowiednim momencie odpią ją pasy, a ich nogi pozostaną nienaruszone. A wypoż yczenie nadal jest niepoprawnie skonfigurowane! Taka jest jednak moja wizja rzeczy. Każ dy sam decyduje. Po prostu uznał em, ż e Zakopane nie jest dla mnie.
W ostatnim hotelu "Borovyanka" mieliś my mił ą niespodziankę - darmowy lunch, któ ry skł adał się z bardzo smacznej zupy i wypró bowanego już likieru.
Zupę nazywano „zakwasem” i przygotowywano z ziemniakó w, drobno posiekanej kapusty i wę dzonych ż eberek.
A my planowaliś my schudną ć w Polsce!
Po obiedzie rozeszli się . Nie interesował o mnie też siedzenie w kawiarniach, zakupy, wię c postanowił em wspią ć się na gó rę i oczywiś cie na piechotę . Po przejś ciu przez rynek dotarł em do zbocza gó ry Gubaliwki. Przynajmniej tak nazywa się stacja kolejki, na któ rą moż na się wspią ć , ale dlaczego ja? Dwadzieś cia zł otych mogę znaleź ć inną aplikację . Bez wysił ku odnajdują c drogę , rozpoczą ł wspinaczkę , po drodze oceniają c stromoś ć zbocza. Jak nic, czasem nawet czarny! Po pię ć dziesię ciu minutach wspinaczki znalazł a na gó rze cał ą ulicę , na któ rą skł adał y się kawiarnie i stragany z pamią tkami. Spacerują c tu i tam, spotkał em dwie dziewczyny z naszej grupy, któ re wspię ł y się tu kolejką linową i poprosił y je o zrobienie sobie zdję ć na tle gó r.
Po zejś ciu z gó ry wę drował em przez chwilę po rynku, przez chwilę zawisł em na owczej skó rze, ale zmusił em się do wyjś cia.
Wydaje się to konieczne, ale nie za bardzo. W daczy są trzy skó ry - jelenie i kozie, nie ma jagnię ciny. Ale jest tak biał y, a dacza to dacza, kominek unosi się i nie pozostanie biał y na dł ugo.
Postanowił em dojś ć do hotelu pieszo, choć jest daleko od centrum. Po drodze spotkał a trzech „kolegó w”, w tym są siada. Mił a rozmowa i nie zauważ ył em, jak dostać się do hotelu. Tylko coś , co zamroził em. Na gó rę był o cieplej : )). Jak powiedzieli mi moi towarzysze, z gó ry, w któ rej wł aś nie był em, nie jedź na nartach! Zgadza się ! A gdzie jeź dzić ?
Do kolacji był o jeszcze trochę czasu, wię c postanowiliś my odwiedzić lokalny basen. Ale to poraż ka, ż adnych sukni! Przyzwyczailiś my się już do tego, ż e na Sł owacji cał a czwó rka nosił a togi, ale w Polsce - nie, tylko u przeł oż onych. Wł oż ył a jedwab.
Basen jest w czterech i był o nam bardzo wygodnie - zjechaliś my windą na minus pierwsze pię tro i tam jesteś.
Ale mieszkań cy tej pią tki, któ rzy ró wnież korzystali z naszego basenu, musieli przejś ć przez przejś cie. A z trzech - i ogó lnie na ulicy. Jest szatnia - osobna : ))))), rę czniki są wydawane. Ale tylko 2 jacuzzi. Zgadzam się , ż e trzy duż e hotele to jakoś za mał o. Czas był jeszcze doś ć wczesny, wię c udał o nam się uchwycić jednego z dwó ch. Obok siedział a rodzina z dwó jką dzieci, z któ rych jedno był o w pieluszce! ! ! ! ! A gdzie patrzy straż nik? Siedział em przez pię ć minut i zmę czył em się . Pł ywał em tu i tam w basenie, chodził em do sauny. Poszedł em do cał kowicie pustej mokrej ł aź ni parowej. Był o mi tam zimno. Poszedł em na sucho, też pusto. Ciepł o, aż mró wki uciekł y! Coś jest nie tak z ciał em, najwyraź niej nawró t przezię bienia.
Czas na obiad, na któ ry poszliś my do restauracji na pią tkę . Kochana mamo! Schudnij tutaj!
Czego tam nie był o, w tym knedle z serem i smaż ony ł osoś . A wybó r owocó w był po prostu niesamowity.
I komplement od hotelu - lampka wina! Jak się okazał o, siedział am tak dobrze – wś ró d moich są siadó w był y trzy, z ró ż nych powodó w, wó wczas niepiją ce dziewczyny, któ rym prosił am, ż eby nie oddawał y swojej porcji wina. Wię c wieczó r nie był dla mnie niczym, tylko taką przeką ską ! Potem zaproponowali przejś cie do sali bilardowej, któ ra był a dla nas strzelona, ale ja po pierwsze nie jestem graczem w bilard (lub prawda - nie graczem? ), A po drugie, miał em już doś ć . Wię c mó j niepiją cy są siad i ja poszliś my do pokoju. Nawiasem mó wią c, pokó j jest dobry, tylko mini-bar jest zamknię ty i nie moż na tam wł oż yć kieł basy. Nigdy nie widział em toalet ze skrzydł ami na zawiasach, a nawet lustrami, zaró wno na zewną trz, jak i wewną trz. Nad ł ó ż kiem rozpoś ciera się panoramiczny widok na gó ry, a w ł azience na szybie prysznica namalowana jest winda wahadł owa.
Dziennie wydawana jest mał a butelka wody.
Rozmawialiś my pó ź no.
Tutaj został em przebity, coś poszł o nie tak z wakacjami, a dziewczyna się przylgnę ł a. Musiał em przyznać . Jednak nic strasznego się nie stał o. Nie był a nawet bardzo zaskoczona. I nie komunikował em się zbyt blisko z resztą zespoł u, tematy rozmó w był y ró ż ne i zawsze był em prawie trzeź wy. Wię c pozostali w ignorancji.
Rano za oknem znaleziono helikopter - wyboj, któ ry nadleciał . Zeszliś my na ś niadanie - Boż e! Lepszy obiad! Był nawet prawdziwy brie! Nie jadł em tego od stu lat. Odką d dolar wystartował , po prostu znikną ł z naszych sklepó w – niewielu moż e sobie na niego pozwolić . Wię c teraz musimy zadowolić się Dobryaną , chociaż jest w dobrej cenie, ale nie tak. I był sł ynny ż urek zupowy, ale rano go nie zatrzymał em, postanowił em zbankrutować i spró bować w kawiarni.
Znowu był y hotele i czas wolny.
Nigdy nie widział em, gdzie jeź dzić w Zakopanem - stok Szimaszkowa był pokazywany z daleka - jest doś ć ł agodny, a gdzieś po drugiej stronie, jakby był a gó ra, bardziej stromy, ale nigdy go nie widzieliś my. Nie gę sty! A w mieś cie jest duż o! Trzydzieś ci tysię cy miejscowych. A ile hoteli! A gdzie oni wszyscy jeż dż ą ?
Ponieważ nie byliś my dzisiaj nigdzie leczeni, poszliś my z są siadem na przeką skę do kawiarni. W tym celu wymienił em w biurze 5 euro (tak lub prawie dzwonią wymienniki). Akurat starczył o mi na zupę i szklankę piwa. Smak (i cena) piwa nie ró ż nił się od sł owackiego. Zupa jest ciekawa, ale zakwas bardziej mi się podobał . Są siadka wzię ł a czek do siebie - okazuje się , ż e biura podró ż y pł acą za podró ż i jedzenie, jak w podró ż y sł uż bowej. Po wę dró wce po sklepach, ale nic nie kupił em, wró cił em do hotelu.
Poszliś my na basen, spotkaliś my się w szlafrokach (okazuje się , ż e moż na je zabrać na recepcję ), zjedliś my wspaniał y obiad (ale bez wina) i spaliś my.
Rano po ś niadaniu i wyprowadzce pojechaliś my do Krakowa, ale po drodze zatrzymaliś my się w innym oś rodku narciarskim - Biał ce Tatsanskiej. Są bardzo zjeż dż alnie dla dzieci, ale najfajniejszy lokalny hotel o fajnej nazwie „Ł aź nia” jest cał kowicie zaostrzony dla rodzin z dzieć mi. Tak, brał em ką piel!
Tuż po wyjś ciu z Wiewió rki wpadliś my w korek, w któ rym czoł galiś my się przez okoł o godzinę . Jak się okazał o, powodem był o to, ż e w pobliż u znajduje się ogromny targ na ś wież ym powietrzu, na któ rym Sł owacy przyjeż dż ają po zakupy, bo na Sł owacji za euro ceny są wyż sze niż w Polsce za zł otó wki. Czoł gają c się , oglą dają c lokalną rozrywkę - samolot przecią gną ł szybowiec, a potem rzucił , leć jak chcesz!
Wtedy obraz nie był już taki przyjemny - na nadjeż dż ają cym pasie cztery samochody, któ re uderzył y w lokomotywę.
Czy stał o się to w wyniku korka, czy też korek był wynikiem wypadku?
Có ż , Krakó w wreszcie pojawił się w ró ż owo-szarej mgieł ce. To już nie jest dla Ciebie gó ra - powietrze nie jest takie samo! Po obejrzeniu jeszcze kilku hoteli i odś wież eniu się zamiast kolacji z kilkoma toffi, wzię tej na jedno z przyję ć , udaliś my się na zał atwienie. Hotel "Ibis 3*" nie zachwycał . Pokó j jest mał y, winda jedzie w gó rę tylko wtedy, gdy wł oż ysz kartę -klucz z pokoju. (Tak wł aś nie stał em się wybredny! ). Szybko zabierają c się do porzą dku, zeszliś my na dó ł , gdzie już czekaliś my na przewodnika Valentinę , któ ra zabrał a nas na wycieczkę . Mó j są siad, powoł ują c się na zł y stan zdrowia, został w hotelu.
Valentina, wedł ug naszego managera, był a prawdziwą maniaczką swojego biznesu (w dobrym tego sł owa znaczeniu), wię c ostrzeż ono ją , ż eby nie przeszkadzał a nam przez dł ugi czas, a za pó ł torej godziny pokazał a nam wszystko.
Bardzo się starał a, chciał a dostać się do zamku, ale nam się nie udał o - zamknę li kraty przed naszymi nosami!
Poszliś my zobaczyć smoka - uhonorował nas pł omieniami. Ale robił o się ciemno, zdję cia wyszł y takie sobie. Chociaż nie lubię tego miasta, to muszę przyznać – Krakó w jest wart zobaczenia (no tak, na 3-4 godziny: ))))).
Ludzie zostali, aby cieszyć się lokalną kuchnią , a ja wró cił em do hotelu. Znajduje się , notabene, dziesię ć minut spacerem od centrum, w pobliż u Galerii Krakowskiej. Winda odmó wił a wyjazdu, nawet z kartą , nawet bez. Poszedł em szukać schodó w - z ż alem znalazł em je na pó ł . Nawiasem mó wią c, podczas tej wycieczki informacyjnej trochę podkrę ciliś my nasze poś ladki. Nie każ dy mó gł zmieś cić się w windach, chociaż pró bowaliś my, wię c czasami musieliś my iś ć . W jednym z hoteli, wypchanych bardziej niż to konieczne, utknę liś my i wypuszczono nas na pię tnaś cie minut.
Nastę pnie dokł adnie czytaliś my tabliczki, któ re wskazują noś noś ć , nastę pnie ocenialiś my ich są siadó w pod ką tem cery i ekstra bezwzglę dnie wyrzucanych. Wię c trzecie pię tro w Ibisie na piechotę - po prostu gó wno!
Znajdują c nieobecnoś ć są siadki, któ ra chciał a iś ć do Galerii Krakowskiej, czekają cej na mnie, szybko dostał a przeką skę przyniesioną z domu i nigdy nie drukował a wę dzonych kieł basek, też tam poszł a. Po przejś ciu do kilku sklepó w i nie znalezieniu dla siebie niczego ciekawego (nie jestem zakupoholiczką ) wró cił em. Są siadka już wró cił a, też niczego nie kupują c. Powiedział a, ż e ceny w Kijowie są takie same.
Po ś niadaniu w hotelu (nie tak szykownym jak w Zakopanem), pojechał em do autobusu. Przy wejś ciu stał a ciotka z biał ą jagnię cą skó rą w dł oniach. Sprzedawane za 25 euro. Podą ż ają c za niezrozumiał ym impulsem, dostał a dwadzieś cia. Myś lę , ż e da - wezmę , nie da - i nie jest to konieczne. Poddał się . Oto naleś nik! Nie wiem dlaczego tego potrzebuję , ale muszę ! Poszliś my do domu.
Kilka kilometró w do granicy wł ą czył em telefon, antena MTS już tam był a, a do domu idealnie dzwonił em. Ale ani Kyivstar, ani Life od dawna nie ł owią za granicą.
Ludzie rę cznie coś tam ustawili. Nikt nas nie zatrzymał na granicy, polscy pogranicznicy szybko wypchnę li nas ze swojego terytorium, a my też szybko wzię li nas w ramiona. Procedura trwał a nieco mniej niż godzinę . Nikt nie sprawdził , co importujemy. Banery zamigotał y prostym ję zykiem, niektó re z nich ogł aszał y, ż e mają banosh. Oryginalna reklama! (Dla tych, któ rzy nie wiedzą - banosh to taka karpacka owsianka).
Ludzie zaczę li szukać w internecie biletó w na pocią g do Kijowa, bo wszyscy jechali bez biletó w – to trochę przypominał o podró ż powrotną . Był em też bez biletu, ale spodziewał em się , ż e pojadę pocią giem Mariupol-Lwó w. Internet pokazał , ż e nie ma biletó w do Kijowa.
Wszyscy mieli nadzieję , ż e za dwie godziny zdejmą trochę zbroi, a na razie moż emy iś ć na spacer po Lwowie (oj, ludzie nie skoń czyli! ). Zrzucono kierowcy inną walutę (mają taką tradycję ). Wyrwał a z serca 100 hrywien.
Có ż , nie bę dę cię już mę czył , mam doś ć pisania. Powiem tylko, ż e biletó w do Mariupola nie był o, musiał em jeszcze raz przejechać przez Kijó w, wł amać się o 2 w nocy, aby spę dzić noc ze znajomymi, a po poł udniu wę drować po stolicy. Wydał em okoł o 2500 hrywien na podró ż e i wizy oraz 60 euro na jakiekolwiek ś mieci.
Emocje morskie i prawie wszystkie pozytywne. Szybka zmiana wraż eń jest moja! Nie mogę dł ugo siedzieć w jednym miejscu. Dzię kuję wszystkim - Admin, Vera, Michael, a zwł aszcza Tatiana za zorganizowanie tego wyjazdu. I specjalne podzię kowania dla wszystkich turystó w, któ rzy to przeczytali. Nie jest interesują ce pisać , gdy nikt nie czyta!
Tak wię c w cią gu 7 dni, dzię ki Turpravdzie i „Flashtravel”, „Kozak na wygnaniu” wraz z innymi biurami podró ż y zobaczył :
- najstarszy oś rodek narciarski na Sł owacji - Smokowiec. Jest centrum administracyjnym najwyż szych Tatr. Ró ż nica wysokoś ci 800–1480 m;
- Tatrzań ska Ł omnica z ró ż nicą wysokoś ci 785-2200 mi 12 wycią gami (4 kolejki linowe, 1 wycią g krzeseł kowy, 7 wycią gó w). Ł ą czna dł ugoś ć tras to 10 km (w tym 1 trudny, 3 ś rednie, 4 ł atwe);
- jeden z najbardziej znanych sł owackich oś rodkó w narciarskich Strebske Pleso. Znajduje się w Tatrach Wysokich. Jest najwyż ej poł oż ona w poró wnaniu do innych oś rodkó w na Sł owacji. Ró ż nica poziomó w 600-1915 m. Ł ą czna dł ugoś ć tras 4.5 km, 5 wycią gó w narciarskich, 2 trampoliny (70 i 90 m);
- oś rodek narciarski w Tatrach Niskich Jasna. Do dyspozycji jest 21 km tras o ró ż nej dł ugoś ci z ró ż nicami wysokoś ci od 85 do 1085 m. Trasy wyposaż one są w 13 wycią gó w (8 zjeż dż alni, 4 wycią gi krzeseł kowe, jedna kabina);
- "zimowa stolica" Polski, Zakopane. Kró tko o oś rodku: poł oż ony u podnó ż a polskich Tatr, ró ż nica wzniesień od 850 m do 1120 m, dł ugoś ć tras - ponad 60 km, wyposaż one w wycią gi.
Mó wią c o osobistych wraż eniach, sł owacka Jasna podobał a mi się bardziej niż cokolwiek innego.
Có ż , podsumowują c, ż e tak powiem, ostateczną granicę pod polsko-sł owackim infotourem, podaję listę hoteli, któ re w nim widział em. Są one wymienione w kolejnoś ci alfabetycznej w miarę wzrostu gwiazd:
Hotele na Sł owacji:
Liptowski Mikuł asz:
Tatralandia_Holiday_Village 4 *
Stary Smokowiec : >
Grandhotel_Stary_Smokovecl 4 *
Tatrzań ska Ł omnica:
Slovan_Hotel 3 *
Villa_Beatrice 3 *
Grandhotel_Praha 4 *
Strebske Pleso:
Fis_Hotel 3 *
Crocus_Hotel 4 *
Patria_Hotel 4 *
Grand_Hotel_Kempinski_High_Tatry 5 *
Wyczyś ć :
Repiska 3 *
Chalets_de_Luxe 4 *
Grand_Jasna 4 *
Snp_Hotel 4 *
Narty i Wellness_Residence_Druzba 4 *
Tri_Studnicki 4 *
Hotele w Polsce
Biał e Tatry
Toporow 2 *
Pensjonat_Bania 3 *
Pogrzeb :
Willa_Cicha 2 *
Willa_Kurant 2 *
Willa_Park 2 *
Czarny_Potok 3 *
Murowanica_Hotel 3 *
Nosalowy_Dwor 3 *
Crocus_Hotel 4 *
Grand_Hotel_Stamary_Wellness & Spa 4 *
Krakó w
Ibis_Krakow_Stare_Miasto_Hotel 2 *
Chopin_Hotel_Cracow_Old_Town 3 *
Pod_Wawelem 3 *
Kossak_Hotel 4 *
. Nigdy nie zobaczylibyś cie tej listy w takiej formie, gdyby nie Stary Isergil, któ ry ją dla mnie zrobił , bo nie wiem jak, a kiedyś był em szalony.
Wiele ludzkich dzię ki niej. I wielkie podzię kowania dla touroperatora „Flashtravel”, któ ry zorganizował tę wycieczkę !
Teraz wszyscy!