Wokół Annapurny

22 Moze 2012 Czas podróży: z 14 Kwiecień 2008 na 04 Moze 2008
Reputacja: +221.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Jedną z ciekawszych i najbardziej masywnych tras turystycznych w Himalajach jest pierś cień wokó ł Annapurny (lub Anapurny) - pasma gó rskiego ze szczytem o wysokoś ci ponad oś miu tysię cy metró w. Cał kiem moż liwe jest zorganizowanie i przeprowadzenie tej wycieczki na wł asną rę kę . Optymalny czas to kwiecień -maj lub wrzesień -paź dziernik.

Aby podró ż ować po Nepalu, gł ó wnym warunkiem jest zabranie biletu lotniczego do Katmandu iz powrotem. Analiza wszystkich opcji wykazał a, ż e ​ ​ najlepszą ofertę oferują linie Qatari Airlines: 3 miesią ce przed wylotem wzię liś my bilety z Moskwy za 2.100 rubli w obie strony.


Okoł o 7 godzin jechaliś my autobusem z Katmandu do wioski Dumre. Nastę pnie musiał em iś ć sam. W Dumrze za 3500 rupii (50$) wyczarterowano jeepa, któ ry zawió zł nas i jeszcze 2 Anglikó w przez miasto Beshisahar do wioski. Kudi, gdzie koń czy się droga i zaczyna się szlak turystyczny. Znaleź liś my pensjonat („hotel”), w któ rym za 100 rupii (1.5 USD) wynaję liś my pokoje dla dwojga. Zjedliś my tam kolację i zamó wiliś my ś niadanie na rano.

Wię c dotarliś my do szlaku. Dalsza trasa w dzień wyglą dał a nastę pują co: Kudi (790 m) - Bahundanda (1200 m) - Chamche (1410 m) - Bagarchap (2080 m) - Chame (2500 m) - Pisang (3000 m) - Manang (3530 m) - Dnevka - Leder (4200 m) - Gó rny Obó z Torung Pedi (4900 m) - trans. Thorung La (5416 m) - Muktanah (3760 m) - Jomson (2700 m). W nawiasach podano wysokoś ci osiedli lub obiektó w. Wszystkie przeprawy trwają.5-6 godzin. Przeprawa trwa okoł o 8-10 godzin.

Z Jomson do Pokhary moż na dostać się samolotem w 20 minut lub zejś ć na piechotę w 4 dni, choć po drodze jest też „przejś cie” o wysokoś ci 3700 m. Po drugiej stronie przeł ę czy Thorung La jest też lotnisko mię dzy Pisang i Manang, gdzie moż esz wlecieć lub wylecieć z Pokhary z powrotem w przypadku wyjś cia awaryjnego z trasy. Koszt przelotó w to okoł o 70 dolaró w. Na terenie lotniska znajdują się jednostki wojskowe oraz punkty kontrolne, w któ rych sprawdzane są pozwolenia.

Po drodze kolejne wsie, a co 2-3 km wolnostoją ce pensjonaty, w któ rych moż na przenocować . W każ dym pensjonacie znajduje się restauracja z bogatym menu na kilku stronach. Dobrze jest mieć przy sobie kieszonkowy angielsko-rosyjski sł ownik, aby zrozumieć , co jest oferowane i jak zamó wić samą zupę lub zupę z makaronem, warzywami, jajkami, grzybami, kurczakiem lub czymś innym. Jest też duż y wybó r drugich dań , a takż e herbaty: czarna, zielona, ​ ​ tybetań ska z mlekiem i napojami alkoholowymi (poleca się Kukururama (rum nepalski) lub lokalny bimber, któ ry ma miejsce jesienią ).

Z jakiegoś powodu wszyscy mieszkań cy gó r uwielbiają pikantne potrawy. Jeś li jesz lokalne potrawy w zwykł y sposó b, to po pierwszej ł yż ce czujesz, ż e w ustach pł onie ogień . Dlatego przy zamawianiu dań lepiej od razu powiedzieć : „Bez chily”, czyli nie ma potrzeby pieprzu.


Na wsiach z reguł y jest telefon satelitarny, przez co bardzo trudno jest się wszę dzie dostać , bo. Wszystkie telefony w wiosce są podł ą czone do jednej anteny. To wymaga cierpliwoś ci i szczę ś cia.

Przed wyjazdem duż o czytaliś my o problemach Nepalu z wodą pitną oraz o zaleceniach, aby do picia uż ywać tylko fabrycznie pakowanej wody butelkowanej. Jednak te same zalecenia dotyczą wczasowiczó w w Turcji i Egipcie. Woda w litrowej plastikowej butelce w Katmandu kosztuje 20 rupii, na trasie 50-100 rupii, a w pensjonacie przed karnetem jej cena dochodzi do 150 rupii. Naturalnie szkoda pł acić takie pienią dze za zwykł ą wodę . Dlatego czę sto korzystaliś my z wody z betonowych sł upó w, któ re są obecnie dostę pne w niemal każ dej wsi. Uznaliś my, ż e jeś li wykonano kolumnę betonową , to uję cie wody powinno być niezawodne. Rzeczywiś cie, pó ź niej dowiedzieliś my się , ż e 2-3 lata temu, w ramach programu ONZ, problem dostarczania wody pitnej do gó rskich wiosek Nepalu został w duż ej mierze rozwią zany. Nie należ y jednak pić wody z czysto wyglą dają cego strumienia, jak to robiliś my na Kaukazie, jeś li w gó rze rzeki znajduje się lub moż e być wioska.

Nasz pierwszy spacerowy dzień był trudny: adaptacja do tropikó w, bardzo upalnie, duszno. L. N. najwyraź niej doznawszy udaru cieplnego, ledwo dotarł a na nocleg. Inne mł ode panie wieczorami też nie wyglą dał y zbyt dobrze. W przyszł oś ci chodzili tylko od 6 rano do 12 wieczorem. Jeś li nie zdą ż yli dotrzeć na miejsce, zatrzymywali się w jakimś pensjonacie i odpoczywali do godziny 16, po czym nadrabiali zaległ oś ci.

Zatrudniliś my 2 Szerpó w (10 USD dziennie każ dy), któ rzy nosili cię ż sze mę skie plecaki (20-24 kg), mę ż czyź ni nosili damskie (10-12 kg) i symboliczne kobiety (z chusteczkami i proszkiem - 1-3 kg). Szerpowie okazali się bardzo sprytni: jeden z nich mó wił dobrze po angielsku, sugerował rozkł ad ruchu, najlepsze miejsca na postó j, wybó r dań w restauracji itp. Szerpó w, któ rych nazywa się tu tragarzami, moż na wynają ć w każ dym wsi, wystarczy skontaktować się z wł aś cicielem pensjonatu. Jest tu wielu mł odych ludzi, któ rzy nie mają stał ej pracy i wszyscy cieszą się , ż e otrzymują solidny dochó d, przynajmniej przez nastę pne 10-15 dni. Tragarze są bezpretensjonalni, nocują w tych samych pensjonatach w ciepł ym pomieszczeniu gospodarczym obok siebie na podł odze, gdzie na noc rozkł adane są materace. Jedzą tutaj i podobno z niezł ą zniż ką za przyprowadzenie wł aś cicielki goś ci lub uś miechanie się do miejscowej urody.


Po aklimatyzacji, począ wszy od 4 dnia, poruszanie się stał o się ł atwiejsze, szliś my z przyjemnoś cią , a przed obiadem mieliś my czas na zrobienie przesiadek.

Szlak cał y czas biegnie wzdł uż rzeki, stale zdobywają c 100 metró w w gó rę , a potem tracą c ponad poł owę , czę sto zmieniają c brzeg. Przeprawy przez rzekę zapewniają nowe metalowe mosty wiszą ce.

W miarę jak się wspinamy, natura się zmienia. Najpierw widzimy schodkowe zbocza, gdzie na każ dym skrawku coś roś nie, mał e wioski wznoszą ce się tak wysoko, ż e aż strach na nie patrzeć , bambusowe zaroś la, fikusy i Nepalczykó w z procy strzelają cych z procy z dzikich mał p atakują cych uprawy.

Nastę pnie szlak wiedzie zboczami gł ę bokiego kanionu, po bokach któ rego spł ywają malownicze wielokaskadowe wodospady. Nie widać ż adnych szczytó w, tylko strome urwiska. Czasami szlak jest wyryty bezpoś rednio w skale. W miejscach osuwisk wybudowano mury podtrzymują ce ś cież kę . Nie ma ż adnych ogrodzeń , pomimo gł ę bokich na setki metró w przepaś ci w pobliż u. Szerokoś ć szlaku wynosi okoł o pó ł tora metra, dzię ki czemu nadjeż dż ają ce karawany zał adowanych osł ó w mogą rozejś ć się w dowolne jego miejsce. Osł y są gł ó wnym ś rodkiem transportu setek kilometró w gę sto zaludnionego wą wozu. W Nepalu ruch lewostronny i osł y są szkolone tak, aby oddalać się od nadjeż dż ają cych z lewej strony bez rozbijania szyku. Jakie zdumienie jest wypisane w ich oczach, gdy nadjeż dż ają cy turysta, czepiają c się zbocza z dala od przepaś ci, skrę ca w zł ą stronę na wą skiej ś cież ce. Jakim jesteś osł em, jeś li nie znasz zasad, najwyraź niej myś lą .


Na szlaku, opró cz karawan osł ó w, pojawiają się ró wnież tragarze szerpó w z ł adunkami ponadgabarytowymi (dachó wka, klatki z drobiem, anteny satelitarne itp. ). Istnieją grupy tropicieli (wę drowcó w) z cał ego ś wiata: Niemcó w, Wł ochó w, Brytyjczykó w, Polakó w, Ukraiń có w, Kanadyjczykó w, Japoń czykó w, Chiń czykó w, Izraelczykó w, Australijczykó w, Nowozelandczykó w i innych. Chodzą w grupach, razem, sami. Moż esz się z nimi od razu zapoznać , ponieważ . wtedy spotkacie się wię cej niż jeden raz i pó jdziecie na przeł ę cz prawie w szyku. Nie wahaj się powiedzieć „hai”, „moning” lub „sholom” i spró bować zadać jakieś gł upie pytanie po angielsku, takie jak: „Ile dni nie bę dziesz chodzić po Anapurnie? ” w odpowiedzi moż esz uzyskać dobry rosyjski: „15-18 dni”.

Na terenie wsi Tull dolina rozszerza się , a ponad kilometrowy szlak biegnie brzegiem spokojnie pł yną cej rzeki Marsyangdi. Z gó ry rzeki Himalajó w wyglą dają jak mał e strumienie na dnie szerokiej skalistej ró wniny zalewowej, odzwierciedlają c prawdziwą szerokoś ć rzeki w porze deszczowej.

Za wsią Bagarchap na wysokoś ci ponad 2300 m dolina ponownie się poszerza, szlak zamienia się w drogę przechodzą cą przez las sosnowy. Teraz moż esz zobaczyć oś nież one szczyty. Czasami z podniesioną gł ową podziwiasz gó rę , odchodzą c w chmurach i podziwiasz jej wysokoś ć . Nagle wiatr zrywa z niego pokrywę chmur i otwiera kolejny kilometr szczytu, rozcią gają c się w bł ę kitne wyż yny. Fantastyczny, moż liwy tylko w Himalajach.

Po wiosce Chame, poruszają c się w gó rę , mieliś my przyjemnoś ć podziwiać stopniowo otwierają ce się szczyty: Annapurna 2 (7937m), Annapurna 4 (7525m) i Annapurna 3 (7555m). Jedynie oś miotysię cznik Annapurna 1 (8091m) był ukryty za innymi szczytami. Widzieliś my jednak innych gigantó w Himalajó w – Manaslu (8156 m) i Jaulagiri (8167 m).

W gó rnej czę ś ci doliny znajduje się wiele atrybutó w buddyzmu: klasztory i ś wią tynie strzeż one przez jednego nowicjusza, któ re moż na oglą dać ; stupy ozdobione flagami i umieszczone w gó rach w dowolnym dostę pnym miejscu; struny bę bnó w, któ re zdobią każ dą wioskę , któ re należ y obracać prawą rę ką , aby speł nił o się wszystko, co jest przeznaczone dla ciebie przez Wszechmogą cego.

W wiosce Manang, przed dwukilometrowym startem, zwykle robią jednodniową wycieczkę . W centrum wsi, przy drodze, znajduje się schemat kilkunastu promienistych tras aklimatyzacyjnych, trwają cych od 20 minut do 6 godzin, ze zwiedzaniem jezior alpejskich, dawnych klasztoró w i punktó w widokowych, któ re warto zrobić , aby poczuć się lepiej podczas szturmu na przeł ę cz.


Już od 3000 m rano widzieliś my szron na drewnianych balustradach, stoł ach, ł awkach. Powyż ej 3500 roś linnoś ć przerzedza się i wkró tce koń czy. Zaczynają c od 4000 m wysokoś ć jest wyczuwalna, wspinaczka stał a się trudniejsza. Po 4500 m trzeba co 30-50 krokó w zatrzymywać się na odpoczynek. Nocleg na wysokoś ci 4900 m wspomina się jako kompletny koszmar: nieró wny sen, cię ż ki oddech, pragnienie, fantastyczne sny, upoś ledzenie umysł owe i reakcje: każ da czynnoś ć - zał ó ż buty, zł ó ż plecak - wyglą da na nierozwią zywalny problem.

Spacer po ś niegu na przeł ę cz zajmuje 4-5 godzin, a co ciekawe, na siodle na wysokoś ci 5416 m znajduje się ró wnież pensjonat, w któ rym moż na wypić przynajmniej gorą cą herbatę za 300 rupii za litr. Jeś li nie moż esz znieś ć pó jś cia na przeł ę cz, ale nie chcesz się cofać , to moż esz wynają ć konia z przewodnikiem na ostatnim przystanku, któ ry za 2 godziny zawiezie Cię do siodł a. To prawda, proszą o 70 USD za tę przyjemnoś ć . Podobno w dolnych wioskach moż na wynają ć konia na cał ą trasę do przeł ę czy za 10 dolaró w dziennie, czyli w cenie tragarza.

Zejś cie z przeł ę czy jest oczywiś cie przyjemniejsze. Z każ dym krokiem ł atwiej oddychać , nogi chodzą szybciej, a po 3 godzinach moż na powoli dotrzeć do wioski Muktanakh, a nastę pnego dnia do wioski. Jomson, gdzie znajduje się lotnisko. Z Jomson (2700 m) lecimy samolotem do Pokhary. W 20-minutowym locie zobaczyliś my z gó ry Himalaje: doliny z czę stymi osadami, pola na schodkowych zboczach, w dole szaleją ce rzeki i ś nież nobiał e olbrzymy w pobliż u. Bilety zabrano z wyprzedzeniem, chociaż nie moż na był o tego zrobić . Same wł adze dbają o to, aby turyś ci nie gromadzili się w gó rach, aw razie potrzeby wysył ają dodatkowe loty 15-miejscowego samolotu.

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Начало трэка
Долина реки
Подвесной мост
Гималайские водопады
Привал
Здесь долина расширяется
Снова переправа по мосту
И снова теснина
Атрибуты буддизма
Медитация у входа в монастырь
Монастырь в горах
Видны заснеженные вершины
Начинается сосновый лес
Ледовая стена
Хижина на скалах
Ледовая стена
Тропа
Гималайская деревушка
Поселок
Тяжело
Перевал близок
Перевал Торунг Ла
Уже спускаемся
Безжизненные долины
Долина
Вершина
Катманду, Потан
Podobne historie
Uwagi (0) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara