Meksyk czyli przygody Rosjan w obcym kraju!
Mó j przyjaciel i ja postanowiliś my spę dzić Nowy Rok w Meksyku. Wybrali przez dł ugi czas, ale z jakiegoś powodu zatrzymali się na tym. Szczerze mó wią c, bę dą c tam, wiedzieliś my o kraju tylko z programó w telewizyjnych „lokalnej” produkcji, nic wię cej. Mieliś my nadzieję , ż e wszystko przestudiujemy na miejscu. . . Duż y bł ą d. . .
Przygoda zaczę ł a się na dł ugo przed rozpoczę ciem trasy. Okazał o się , ż e wyrobienie wizy zajmuje 40 dni, ż e nie jest tak ł atwo ją dostać , ż e wł aś ciwie wszystko jest sprawdzane w „pań stwach”, a ci, jak wiecie, nie bardzo lubią naszego brata.
Mieli polecieć.28 grudnia 2007 r. lotem Air France przez Paryż . Jednak gdy zastanawialiś my się nad szczegó ł ami, bilety nagle się skoń czył y. Organizator zaproponował nową opcję - polecieć.30 grudnia wczesnym rankiem przez Frankfurt. Po pewnym czasie bilety został y potwierdzone i zapł aciliś my za wycieczkę (byliś my "mile" zaskoczeni jej kosztem - 16.000 rubli na osobę , od 30 grudnia 2007 do 13 stycznia 2008). Tak miną ł wrzesień .
Czas mijał , w paź dzierniku musiał em przerobić kartę do ambasady 3 razy, odciski palcó w w ż aden sposó b nie pasował y. Kiedy trzecia pró ba się powiodł a, wydawał o się , ż e uspokoiliś my się i zaczę liś my czekać na wakacje.
W poł owie grudnia nasza wiza został a potwierdzona, a na tydzień przed wyjazdem dostaliś my dokumenty w nasze rę ce.
29 grudnia poszliś my spać pó ź no, nie wcześ niej niż o 2 w nocy. „Wyjazd” i nowy rok ś wię towaliś my ze wszystkimi, któ rzy chcieli go uczcić razem z nami. A o 5 rano byliś my już na Szeremietiewo-2 (lot LH-361 miał wystartować o 7 rano). Wyobraź cie sobie moje zdziwienie, gdy reszta, w tym pó ź niejsze loty, był a już zarejestrowana, a na tablicy wynikó w naprzeciwko naszego lotu pojawił się pusty ekran. Ze wzglę du na charakter mojej sł uż by latam czę sto i dobrze znam specyfikę „lotó w krajowych”, wiem, ż e jeś li tak się stanie, to moż liwe są.2 opcje: 1) samolot jest beznadziejnie zepsuty; 2) samolot nie latał .
Od 6 rano przy stanowisku Lufthansy zaczę ł a gromadzić się kolejka niezadowolonych pasaż eró w.
Do 7 rano cał y samolot (250 osó b) zaatakował już tę ladę , w któ rej pracował tylko jeden pracownik (swoją drogą , po takim dniu musiał a postawić pomnik! ). Nie tylko ani sł uż ba informacyjna Szeremietiewa, ani ta „ciotka” z Lufthansy nie odezwał a się sł owem, ale milczał a też przedstawicielstwo Lufthansy w Rosji (automatyczna sekretarka z radoś cią pogratulował a nam Nowego Roku i wysł ał a nas do 9 stycznia, kiedy w Rosji zaczynają się dni robocze).
Postanowiliś my też nie skł adać broni, ale nie zaatakowaliś my trybuny 2x2, na któ rej tł oczył o się już.200 osó b. Zadzwonił em do mojego przyjaciela, któ ry zajmuje wysoką pozycję w „Terminalu” (Buduje Szeremietiewo-3). Po obudzeniu go i wyjaś nieniu sytuacji kontynuowaliś my zbieranie informacji na miejscu. W mię dzyczasie towarzysz przedostał się do sł uż by technicznej MASH, gdzie podano mu ciekawe szczegó ł y: samolot poleciał do Moskwy 29 grudnia o godzinie 23.00 już z awarią - po wylą dowaniu zdiagnozowano u niego „przepię cie silnika”. Nie bę dziemy wchodzić w szczegó ł y, ale wedł ug znajomego nie mogli fizycznie tego zrobić (tylko Syberia leci takim samolotem w Federacji Rosyjskiej, to wł aś nie taki airbus, któ ry rozbił się rok wcześ niej w Irkucku - A310) z powodu brak czę ś ci zamiennych. Jednocześ nie centrala w Niemczech od wieczora wiedział a o awarii i nie chciał a wysł ać tego na zapasową tablicę .
Okoł o godziny 7 rano ogł osili przez gł oś nik, ż e lot jest opó ź niony, a dodatkowe ogł oszenie zostanie wydane za godzinę (swoją drogą nic o tym locie nie został o ogł oszone ani godzinę pó ź niej, ani pó ź niej).
Zaczę liś my dzwonić pod przereklamowany telefon Ministerstwa Transportu (np. na cał odobową infolinię moż na narzekać na linię lotniczą ). 2 minuty dł ugich dź wię kó w, jakaś babcia odpowiedział a, mó wią c: „H… dzwonisz, pracujemy od 9-go. Nikogo tu nie ma! ". W centrali Lufthansy telefony był y odbierane bardziej poprawnie: „Proszę pana, nie martw się , wiemy o e problemach, weiting pliiiiiz...”.
Telefony komó rkowe przedstawicieli touroperatora Pac Group został y wył ą czone, a biuro zaczę ł o odpowiadać dopiero od 10 rano, mó wią c, ż e „nie wiemy, co się z tobą dzieje, dzwoń do linii lotniczej…”. I to noworoczna uczta za 6 dolcó w od osoby!
O 7.30 przyszedł inny przedstawiciel Lufthansy i powiedział , ż e samolot nie poleci, lot został odwoł any z przyczyn technicznych. I dodał a - ". . . przebukujemy inne loty. . . " A na koniec najpodlejsza rzecz: ". . . jeś li są miejsca. . . ".
Sytuacja wymagał a natychmiastowej interwencji. Ludzie zaczę li krzyczeć z oburzeniem. Wszystkie poł ą czenia został y zerwane. „Boisko” Lufthansy został o praktycznie zaatakowane podczas zrywania znaku linii lotniczej. Poł ą czyliś my sił y z 5 rodakami, któ rzy ró wnież polecieli do Mexico City. Byliś my 3 pary i jeden mę ż czyzna, nazywał się Gena. Jak powiedział - jego brat - Siergiej - jest dyrektorem Pac Group w Mexico City. Postanowiliś my się zjednoczyć . O 9:30 przebiliś my się do ś rodkowego okna i ledwo zostaliś my zarezerwowani na lot do Paryż a o 10:25 (a stamtą d do Mexico City). Rejestracja już dobiegał a koń ca, jednak „najbardziej uprzejmi” przedstawiciele lotniska powiedzieli: „Hę … czy został eś tu wysł any? Nie mamy miejsca. . . " Praktycznie bł agaliś my na kolanach, ż ebyś my wsadzili nas do lotu (to za 6 sztuk dolcó w na osobę ! ). Po zakoń czeniu rejestracji powiedziano nam, ż e jest 6 miejsc (a nas był o 7). W rezultacie ludzie zaczę li się kł ó cić , kto bę dzie latać . Zwł aszcza ten „brat Giennadij”. Mó j przyjaciel i ja przegraliś my z tym Giennadijem, a on poleciał sam na dwó ch krzesł ach. I zostaliś my.
Wracają c do lady, widział em, jak grupa ludzi, okoł o 30 osó b, otoczył a pewną osobę - był to zastę pca. dyrektor Lufthansy w Rosji Jurij Jewgienijewicz (niestety nie znam jego nazwiska…). Każ dy chciał dolecieć na czas do swoich punktó w. Szkoda, ale wielu nigdzie nie poleciał o: 15 osó b nie zdą ż ył o wejś ć na pokł ad statku wycieczkowego w Miami i wró cił o do domu, ludzie polecieli na Goa nie 30, ale 2, a do Caracas na 1 stycznia.
Widzą c to, ponownie zaczą ł em „szturmować ” licznik Lufthansy. Znalazł em jeszcze kilku rodakó w zmierzają cych do Mexico City. Po ponownym dotarciu do lady ogł osili nam, ż e nie ma poł ą czeń , a ty leciał eś . Podnieś liś my taki skandal, ż e nawet ś cią gnę li do nas policję z Szeremietiewa. I wtedy kobieta, któ ra pracował a z tym tł umem od 5 rano nagle powiedział a: „poczekaj, jest 5 miejsc na wieczorny lot z Madrytu…” i zaczę ł a kasować nowe bilety. Do godziny 12.00 mieliś my bilety do Madrytu (odjazd o 19.00) iz Madrytu do Mexico City (odlot o 00.40).
Czas wyró wnać rachunki z liniami lotniczymi. Jurij Jewgieniewicz, widzą c mó j nastró j, od razu zasugerował , abyś my „upili się ” w dowolnej restauracji, przynieś li mu czeki, któ re uprzejmie zgodził się zrekompensować . I musiał em zrekompensować ani wię cej, ani mniej - 8000 rubli. Co wię cej, musiał em też wychodzić na hotel. Jak na ironię , jedynymi dostę pnymi pokojami był y all-inclusive junior suite w miejscowym Novotelu, któ ry uprzejmie zaję liś my (nie podam ceny pokoju, ale kwota przekracza tysią c dolaró w dziennie).
Powiem ci, mamy szczę ś cie. Ludzie stracili poł ą czenie z USA i spó ź nili się na noworoczny rejs do krajó w karaibskich. Wszyscy wyszli ś wię tować w domu. W Caracas na Goa ludzie latali w dniach 1-3 stycznia (zamiast obiecanych 30-31)...
Po jedzeniu, piciu, spaniu, wieczorem polecieliś my do Madrytu. 5 godzin lotu, 2 godziny w dutiku, a potem 12 godzin do Mexico City. Lot był w nocy, wię c w przeciwień stwie do mojego towarzysza przespał em cał ą drogę . Nawiasem mó wią c, Iberia nie jest tak zł ą linią lotniczą , jak jest „namalowana” w sieci.
O 6 rano czasu lokalnego dotarliś my do Mexico City. Wraż enie tego, co widzieli przez iluminator, jest niesamowite – po obu stronach boku miasto był o widoczne aż po sam horyzont. I bez wzglę du na to, jak nad nim krą ż yliś my, jego granice nie był y widoczne.
Zostaliś my powitani przez dyrektora Federalnej Agencji Turystyki Federacji Rosyjskiej w Meksyku, jednocześ nie przedstawiciela touroperatora w tym kraju Siergiej (to jego brat nie dał nam miejsca na lot do Paryż a ). Szybko zebrał nas 6 (w Madrycie znaleź liś my jeszcze 2 pary z lotu Lufthansy). Po drodze powiedział , ż e ci, któ rzy przyjechali wczoraj z Paryż a, siedzieli bez bagaż u. Wyprzedzę się , ale dodam, ż e bagaż został przywieziony do ludzi 31 grudnia o godzinie 23.00 wieczorem (i przez prawie 2 dni ludzie chodzili w tych samych ubraniach, bez ś rodkó w higieny osobistej itp. ). Nawiasem mó wią c, walizki tego Giennadija nigdy nie znaleziono (nauczyliś my się tego podczas lotu…).
Siergiej przywió zł nas do naszego hotelu - "Gran Melia Mexico City". Powiem, ż e Melia czę sto nocował a w hotelach. Ten też potwierdził swoją „pią tkę ”. To tam rozstaliś my się z Siergiejem...
Ledwie zjedliś my ś niadanie, przyszedł po nas przewodnik. Zostaliś my zabrani z „przeglą dem” Mexico City, potem oczywiś cie na targ z pamią tkami, a w drugiej czę ś ci imprezy – do Teoteokan, na szczycie najwię kszej piramidy, na któ rej poznaliś my rosyjski Nowy Rok. Ró ż nica czasu i trudny lot jednak dał y się we znaki, w drodze powrotnej został tak skró cony, ż e ledwo mogliś my wysią ś ć z autobusu. Mó wię konkretnie kró tko o wycieczkach - przyjedź i przekonaj się sam.
Osobno o spotkaniu Nowego Roku. Za 130 dolcó w od osoby (bez alkoholu) obiad był kiepski - sał atka, zupa, po drugie, skromny deser. Brak bufetó w i masowych uroczystoś ci. Kulał a też „Rozrywka” – lokalne tań ce „o niczym” – zmę czyli się nimi w pó ł godziny. Bę dziemy pamię tać do koń ca ż ycia, jak karmili nas pierogami. Mó j są siad Sveta przynieś li talerz, na nim był y 2 pierogi. Zjadł a jedną , a drugą pokroił a. Podbiega kelner, zabiera od niej talerz z kluskami i podaje go innej rosyjskiej dziewczynie. Wszyscy jesteś my w szoku, pró buje mu wytł umaczyć , ż e nie zje. Kelner nie był zagubiony i podał knedle nastę pnemu… Podsumowują c, o pierwszej w nocy czasu lokalnego, po wypiciu „sowieckiego” (specjalnie przywiezionego z Moskwy, nauczonego doś wiadczeniem minionych lat), poszliś my do ł ó ż ka.
Rano, po spacerze po hotelu, zaczę liś my się zbierać . Byliś my w samolocie do Cancun. 2 godziny lotu i jesteś my na miejscu. Chociaż sł usznie mó wią , ż e oś rodek jest amerykań ski, wyraź nie nie cieszył nas nasz „rosyjski zespó ł ” - tego wieczoru przeleciał huragan (silny wiatr, deszcz itp. ). Ta pogoda, któ ra trwał a 3 dni, zepsuł a czę ś ć drogich wakacji, a morze uspokoił o się dopiero w dniu wyjazdu - 13 stycznia!
Osiedliliś my się w Gran Melia Cancun. Muszę od razu powiedzieć , ż e z cał ej sieci Melia, w któ rej zdarzył o mi się odwiedzić , hotel w Cancun okazał się najgorszy. Wnę trze oczywiś cie znakomite, ale wszystko inne… Posił ki na maksymalnie 3 - i to jakoś ć , i ró ż norodnoś ć , i smak. Pierwszego dnia uderzył a mnie kolejka w restauracji na obiad. Co wię cej, został on stworzony przez samych pracownikó w hotelu - przez dł ugi czas ludzie byli prowadzeni po sali, sadzają c ich. Potem konsjerż dł ugo wracał i posadził nastę pną parę...Bardzo powoli! Należ y zauważ yć , ż e Meksykanie są bardzo powolni, najwyraź niej nie lubią pracować i dopó ki nie dasz podwó jnego „kopa”, nikt tak naprawdę nic nie zrobi. Dotyczy to wszystkich sł uż ą cych w hotelu, na ulicach, w restauracjach itp. Ale są gorsze hotele. Druga para mieszkał a w hotelu Oasis. To najbardziej "amerykań ski" hotel. A wię kszoś ć miejscowych nie lubi go, a turyś ci zresztą też … Nigdzie nie widział em tylu Amerykanó w w wieku 18 lat i starszych. Co wię cej, jeś li w „stanach” nie dostają nic poza lekkim „budweiserem”, to tutaj pili, co chcieli. A potem „wrzeszczali” w nocy na cał y hotel i urzą dzali orgie na plaż y. Ogó lnie, kto chce spać z Amerykaninem (Amerykaninem), wszyscy tutaj - wszystko w pierwszą noc. Jednocześ nie hotel jest o poziom tań szy niż inne.
Moż esz porozmawiać osobno o wycieczkach. Są naprawdę drogie. Wycieczka do „szkaretu” (parku narodowego) z rosyjskoję zycznym przewodnikiem kosztuje 130 dolaró w od osoby. Jednocześ nie park jest wyraź nie ubogi, a marż e wynoszą od 100 proc. Wycieczka w ję zyku angielskim jest 2 razy tań sza, a jeś li zaszalejesz, zaoszczę dzisz kolejne 20 procent pierwotnego kosztu. Razem z parą z Surgut wynaję liś my samochó d (o cechach krajowej wypoż yczalni aut porozmawiamy poniż ej) iw cią gu dnia przejechaliś my okoł o 3 miejsc zwiedzania - Koba, Chitchen Itzu, Tulum, oszczę dzają c 150 dolcó w na osobę . A piramidy są wszę dzie! W rzeczywistoś ci piramidy szybko się nudzą . Wszystkie wycieczki są tego samego typu - piramidy i ruiny wokó ł nich, znajdują ce się w ró ż nych czę ś ciach Pó ł wyspu Jukatan. Po Teoteokan wyglą dają kiepsko, ai cena jest zbyt wysoka. Drugi rodzaj wycieczki to wycieczka „naturalna”. Cią gną cię po parkach narodowych, pokazują.2-3 kakadu, 1 mał pę , ryby i motyle. W ogó le za takie pienią dze też o niczym. Na wyspach i na morzu też jest nudno, wszystko jest zwyczajne, jak w Turcji. Tylko o rzą d wielkoś ci droż sze.
Teraz o samochodach. Już wyż ej pisał em, ż e wypoż yczyliś my taczkę . Kilka cech oszukiwania turystó w. Odwró cili się , jak pokazał czas, na pró ż no, nai…ali w cał oś ci. Wiedzcie drodzy rodacy, ż e Europcar to oszust na tym rynku. Po pierwsze, ceny są wysokie, samochody są do kitu, stare i martwe. Po drugie, dokł adnie opisz wszystkie wady aż do najmniejszych. Np. na prawych drzwiach zauważ ył em 12 duż ych rys, mał ych nawet nie wzią ł em pod uwagę . Ale na pró ż no! Odbiorca za zwrot auta naliczył ich 16 (! ), jednocześ nie domagają c się odszkodowania w wysokoś ci 60 dolcó w. Mó wisz ubezpieczenie? Umowa mó wi, ż e maksymalna kwota ubezpieczenia to 90% kwoty wyrzą dzonej szkody. Jednocześ nie wszyscy wskazują palcem na umowę , któ rą jakiś czas temu podpisał eś . Aby tego unikną ć , dodaj w umowie zdanie w ję zyku rosyjskim „Warunki umowy nie został y mi wyjaś nione w moim ojczystym ję zyku, mogą wystą pić nieś cisł oś ci w interpretacji”. Od sł owa „interpretacja” nawet doś wiadczeni rosyjskoję zyczni Meksykanie popadają w „odrę twienie” i moż na zaoszczę dzić sporo pienię dzy (w razie problemó w). Nawiasem mó wią c, o rosyjskim - tylko nieliczni mó wią „nasze”, wystarczy policzyć palce. A wię c - o samochodach. Odkrył em dla siebie ciekawostkę - najwię ksza grzywna w Meksyku - za niewł aś ciwe parkowanie - od 60 do 120 dolcó w, w zależ noś ci od miasta i miejsca parkingowego. Kolejną cechą jest to, ż e na skrzyż owaniu moż na zaparkować co najmniej 15 metró w przed jego rozpoczę ciem (w Rosji - 5 metró w). Oczywiś cie nie wiedzieliś my o tym i trafiliś my na grzywnę . Pod naszą nieobecnoś ć inspektor Gonzalez wystawił mandat, wł oż ył go pod wycieraczkę i… I przekrę cił numer wsteczny, infekcja. Takie zasady w Meksyku - za nieprawidł owe parkowanie, tylny numer jest przekrę cony (tylko tył , przó d nie jest dozwolony). Jeś li wię c chcesz zostawić samochó d przy wejś ciu do lokalnego ratusza, od razu zwiń tylny numer (odbywa się to bardzo prosto). Có ż , zapomniał em o fakcie braku numeru, ale odbiornik nie! Opró cz zadrapań pobrali mi też.110 dolcó w za pokó j. Walczył em z zadrapaniami, ale nie z numeru – musiał em zapł acić (dokł adniej pienią dze został y po prostu pobrane z mojej karty kredytowej, nawią zują c do warunkó w podpisanej umowy). Co ciekawe, po paru dniach znalazł em sił ę , ż eby wynają ć kolejny samochó d - od Avisa. Co ciekawe, samochó d klasy premium kosztował o 30% mniej niż stodoł a w Eurocar. Jednocześ nie nikt nie pojawił się ani z powodu rys, ani innych wad… Jak powiedział przez telefon nasz przewodnik, mają taki biznes. Sam Europcar, któ rego biuro znajduje się w hotelu, wie, ż e parkujesz samochó d na noc na parkingu przy hotelu, spokojnie w nocy ich przedstawiciel zwija numer, a nastę pnie wystawia mandat za zgubienie numeru.
Teraz o przewodnikach. Szczerze mó wią c, w ogó le nie istnieją . Na rynku rosyjskoję zycznym dział a tylko jedna firma - ArminaS Travel. Pracują tam gł ó wni rosyjskoję zyczni przewodnicy. Jej zał oż ycielka, niejaka Armina, któ ra pracował a w Grupie Pak, odeszł a rok temu i otworzył a wł asną firmę . Ma mę ż a - Marka - gł ó wnego przewodnika, któ ry tak naprawdę nic nie wie. Ma kuzyna Tony'ego - naszego przewodnika, któ ry nigdy się nie pojawił...Przez cał e wakacje. I nie rozwią zał ani jednego problemu, któ rego, jak rozumiesz, był o wiele.
Wreszcie o oszustwie. Każ dy oszukuje naszego brata. . . Ktokolwiek moż e. Np. kierowcy lokalnych autobusó w - podró ż ują c 13 pesos za dwoje, od 20 dają resztę.5-6, ale nie siedem. A kiedy zaczynasz im coś mó wić , udają , ż e nie rozumieją...Albo pamią tki na targu. Kupiliś my 12 butelek pamią tkowej tequili - w ś rodku zamiast tequili był a zabarwiona woda. W restauracjach wszyscy biegają za tobą , ż ą dają c 10% napiwku. Wielu udaje się uwzglę dnić je w rachunku i wcią ż ż ą da czegoś od gó ry.
A najciekawsze jest to, ż e w Cancun w zasadzie tę sknota. Tydzień pó ź niej już tak bardzo chciał em jechać do Moskwy, ż e poleciał bym jeszcze dzisiaj…
Odlecieli bez incydentó w. Tylko miejsca został y podane w w...ne i oddzielnie od siebie. Jak wyjaś nił przedstawiciel lotniska, Lufthansa przeznaczył a taki blok Rosjanom! Kozy, do cholery.
Ogó lnie moż esz pojechać do Meksyku. Nastę pnie powiedz swoim przyjacioł om i wspó ł pracownikom. Ale poza sezonem. Kiedy lecieliś my, cena/jakoś ć jest poniż ej ś redniej. . .