Tiznit - miasto jubilerów
Tiznit, region Souss-Massa-Draa, Maroko.
Tiznit to znane miasto w Maroku z produkcji biż uterii srebrnej i wszelkiego rodzaju rę kodzieł a ze srebra. Udał o mi się odwiedzić warsztat jednego jubilera. Na centralnym placu jak zwykle, nie mają c czasu na wysiadanie z samochodu, pojawia się facet i uporczywie (wię c nie moż na odmó wić ) proponuje się … no, czyli poprowadzenie turystó w przez sieć miasteczka. Kiedy powiedzieliś my mu, ż e jesteś my zainteresowani tym miastem, zastanawiał się … co z nami zrobić ? Otó ż prowadził labirynty: prowadził , prowadził , prowadził … tak, widzieliś my ich ż ycie w najbardziej nieskrywanej formie. Wysypy i kał na ulicach, dzieci obdarte ze skó ry, niemyte, niedoż ywione… có ż , któ ry z nich doroś nie? trudno to sobie wyobrazić...Co dziwne, uderzył y mnie kobiety, któ re noszą jednocześ nie zwykł e pareo w formie szalika i dzhelyaba. Nie widział em tego nigdzie indziej w Maroku i innych podobnych krajach. . . Podobno lokalna tradycja. No tak, oto jesteś my. . . nie minę ł a nawet godzina, podobno taka fabryka. . . przy wejś ciu jest jakaś gablota i. . . o mó j Boż e. . . grupa Rosjan. Krę ciliś my się przez 2-3 minuty i postanowiliś my udać się do innej fabryki. . . któ ra okazał a się jakimś dusznym domem. . . Có ż , gdyby wycią ć tam organy, był oby to bardziej zrozumiał e. Mistrza tam nie był o. . . no, sjesta. . . Ale uczeń , chł opak w wieku 10 lat, powiedział , ż e zabierze nas do innego mistrza. . . Zastanawiał em się , dlaczego chł opaka nie ma w szkole. . . w koń cu to był czas zaję ć . Powiedziano mi, ż e nie nauczy się rzemiosł a w szkole. . . i nie wyż ywi rodziny. . . w koń cu w wieku 10 lat miał już dochó d. Znowu szliś my labiryntami, choć wszystkie te uliczki jak zwykle zbiegał y się do gł ó wnego meczetu i odpowiednio bazaru. W palą cym sł oń cu niespieszny chó d faceta zaprowadził nas do jakiegoś garaż u, có ż , przynajmniej tutaj mistrz był na swoim miejscu. Wł aś ciwie jakoś niechę tnie, w przeciwień stwie do reszty miejscowych, porozumiewał się … Musiał em „wycią gną ć ” od niego bajkę szczypcami. Tak, nie jest to ł atwe zadanie - zrobić biż uterię srebrną , aby pó ź niej moż na ją był o sprzedać sprzedawcom za grosze, a oni z kolei do sklepó w. A iloś ć pracy nie jest mał a, ponieważ dla tego dochodu konieczne jest wsparcie nie tylko ucznia, ale takż e wł asnej rodziny. Zewnę trznie ci ludzie wyglą dają jak obrzydliwe. . . ale najwyraź niej ich wewnę trzny ś wiat jest bogaty, ponieważ potrafią robić tak misterne ozdoby wł asnymi rę kami. Pó ź niej, oglą dają c wyroby srebrne na straganach Agadiru i Casablanki, przypomniał em sobie tych samych mistrzó w i ucznió w. . . pewnie nawet nie wyobraż ają sobie tego szyku dekoracji. . . i ostatecznej ceny ich wykonania.