Moje marokańskie wakacje.

03 Luty 2010 Czas podróży: z 12 Styczeń 2010 na 19 Styczeń 2010
Reputacja: +673.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

W koń cu speł nił o się moje stare marzenie - odwiedzić Maroko, odwiedzić tajemniczy Maghreb! Maghrib oznacza zachó d lub zachó d sł oń ca! Po triumfalnej emisji serialu „Klon” moje pragnienie podró ż y do tego niesamowitego kraju osią gnę ł o punkt kulminacyjny! Ale dopiero w tym roku, odkł adają c w koń cu wyjazdy do mojej ukochanej staruszki do Europy i innych Turcji-Egiptu, w koń cu zrealizował em swoje marzenie. Natkną ł em się na reklamę trasy „Imperial Cities of Maroko”. I zdecydował em: wszystko, musimy iś ć ! Boleś nie program był ciekawy i bogaty. Przez 7 dni trzeba był o objechać nie tylko najciekawsze miasta Maroka, ale takż e tereny gó rskie, mał e osady i staroż ytne rzymskie ruiny.

Tak wię c, dzień.1. Przybył do Marrakeszu. Lotnisko Menara jest nowe, jasne, aż urowe. Bardzo czysto i pię knie. Dach jest ró wnież aż urowy, co stwarza wraż enie zwiewnoś ci i lekkoś ci konstrukcji. I duż o ś wiatł a!


Wychodzę na zewną trz i koł o autobusu, czekają c na grupę , zaczynam się intensywnie rozbierać . Chociaż przezornie zdję ł a najcieplejsze ubrania w samolocie, puchową kurtkę zmienił a na lekką wiatró wkę , sweter na T-shirt itp. Temperatura okoł o +23C, a przy okazji poł owa stycznia! Lyapota! Rozglą dam się : na 70 km widać oś nież one gó ry. Bardzo wygodne: jeś li chcesz wygrzewać się w ciepł ym Marrakeszu, jeś li chcesz jeź dzić na nartach w gó rach Atlas. Wszystko jest pod rę ką ! Wreszcie grupa jest razem. Obiecali okoł o 40 osó b, w rzeczywistoś ci okazał o się , ż e bę dzie ich 14. Przewodnik Mohammed to inteligentny rodzaj wujka. Grupa to wszyscy emeryci. No, prawie… a raczej przedemerytalny. Okazał o się , ż e wszyscy byli mił ymi ludź mi. Atmosfera był a bardzo przyjazna! Osiedlił się w hotelu Golden Tulip Farah **** szybko. Pokoje bardzo przyzwoite, hotel bardzo dobry, niedaleko od Medyny. Medina to stare centrum. To tam dzieje się zabawa. Dał em 3 wolne godziny, zdecydował em się na spacer.

Wyszedł em z hotelu, przeszedł em okoł o 500 metró w i zdał em sobie sprawę , ż e muszę pilnie wró cić . Dziki kraj, dzikie zwyczaje! Wszyscy mę ż czyź ni, jak jeden mą ż , gwiż dż ą , krzyczą , machają rę kami i uś miechają się , uś miechają , uś miechają się . Panie, myś lę , jak tu ż yją biali? Szczegó lnie biał e kobiety. To nie jest dla ciebie Turcja, w któ rej dł ugowł ose blondynki od dawna nikogo nie dziwią . W Maroku mę ż czyź ni są aktywowani bł yskawicznie. Uznał em, ż e dla mnie bę dzie droż ej i wró cił em do hotelu. Wieczorem wycieczka fakultatywna do sł ynnego pl. Djemaa El Fna (Djemaa El Fna) - "miejsce spotkań nieistotnych". Potrafi wprowadzić kogoś w szok i podziw, ale dla mnie to mał o prawdopodobne. Tak, wielu ludzi. Był eś na Majdanie? Zwł aszcza w dni przedwyborcze! Tak, peł en ż ebrakó w, ż ebrakó w i innych wą tpliwych osobowoś ci. A my ich nie mamy? Có ż , fakirowie, zaklinacze wę ż y, wró ż bici i malarze henny, kupcy wszelkiego rodzaju rzeczy. Interesują ce, ale nie obrzydliwe. Przed wyjazdem przeczytał am opinie innych turystó w.

Szczegó lnie naboż ne wypowiadanie się na temat zwiedzania placu jest bardzo niejednoznaczne. Jedna egzaltowana dama napisał a nawet, ż e jej mą ż tam zemdlał . Wyobraż asz sobie czł owieka, któ ry zemdlał na widok wschodniego placu z jego specyficznymi zapachami? ! Jednakż e! Trudno nas wprowadzić w osł upienie. Zaryzykował am nawet picie soku pomarań czowego, któ ry robią tam na każ dym kroku, bo na cał ym placu są namioty, moim zdaniem jest 69 sztuk, w któ rych wyciskają najś wież szy sok za 3 dirhamy. Nie zapomnij powiedzieć bez lodu, w przeciwnym razie zajmie to pó ł szklanki. Dla poró wnania 3 dirhamy to okoł o 28 centó w. 1 euro to 11 dirhamó w. No, powiedz mi na litoś ć , w jakim innym kraju wyciskasz sok za tak ś mieszną cenę? ! Na koniec wł aś ciciel namiotu na pewno powie: „Mó j numer to 23. Przyjdź ponownie! „ Mó wią , ach-ach-ach, niehigieniczne warunki, wtedy i tam! Nic takiego! Degustacja soku nie przyniosł a ż adnych godnych ubolewania wynikó w.

Zjadł em nawet obiad na placu! Spoś ró d turystó w decydują się na to tylko nieliczni. Moi towarzysze patrzyli na mnie, jakbym był a bohaterką , no có ż , albo jakbym był a szalona. W cią gu dnia teren jest doś ć przestronny, ludzi nie ma zbyt wiele. A wieczorem zamienia się w ogromną restaurację . Jak za dotknię ciem czarodziejskiej ró ż dż ki wszę dzie pojawiają się przenoś ne restauracje, a jedzenie gotuje się na ogromnych grillach. Patrzą c z gó ry, z tarasu jednej z restauracji rozmieszczonych na obwodzie placu, ma się wraż enie, ż e znajduje się w ogromnej kuchni. Dym leje się wszę dzie, dymi, skwierczy i pachnie nie do pomyś lenia! Jedzenie serwowane jest wł aś nie tam, na rozkł adanych stoł ach z ł awkami. Ż adnych obrusó w, podkł adó w papierowych ani niczego w tym rodzaju! Jak w polu. Kuchnia polowa, warunki spartań skie. Jedzenie jest niesamowite! Zaskakują co! Wzią ł em tajine. Ogó lnie musimy oddać hoł d, kuchnia marokań ska zrobił a na mnie ogromne wraż enie. To taka mieszanka kuchni arabskiej, berberyjskiej, francuskiej i hiszpań skiej.


Nigdy wcześ niej nie jadł am czegoś smaczniejszego. Do kwestii kuchni jeszcze nie raz powró cę . Tajine to mię so pieczone w specjalnych glinianych garnkach z pokrywkami w kształ cie stoż ka. Zgodnie z regulaminem na wę glach. Ale jest to moż liwe na konwencjonalnym palniku gazowym. Mię so się topi! Delikatny, soczysty, aromatyczny. Dzieje się tak z jagnię ciny, cielę ciny, kurczaka, a nawet ryb. Najsmaczniejsze jest mię so. Dzieje się tak z dodatkiem warzyw. Uczepieni ż ebracy nie pozwalali nam w peł ni cieszyć się najsmaczniejszym daniem. Są sprzedawcami tkanek. Przedsię biorcy, do cholery! Wtykają ci w nos tł ustą paczkę serwetek w cenie nieco niż szej niż obiad. Ale go tam nie był o! Jasnobrą zowy turysta zawsze ma przy sobie wszystko: papierowe serwetki dla ciebie, a mokre dla ciebie. To bardzo zdenerwował o ż ebrakó w. Zaskakują ce jest to, ż e wł aś ciciele knajpki nie odpę dzają biednych. Każ dy ma swó j wł asny biznes, ż e tak powiem. Szalony, zdaniem towarzyszy, obiad na placu ró wnież nie zakoń czył się niczym godnym ubolewania.

Pomimo cał kowitego braku urzą dzeń sanitarnych i bliskiej komunikacji z ludź mi! Potem postanowił em zgadywać . Tu i tam siedzą na placu wró ż ki, ja naliczył em okoł o 6 osó b, a moż e wię cej. Wró ż enie kosztuje 10 dirhamó w - mniej niż euro. Dlaczego nie? Chodź , wię c chodź ! Wybrał em starszego wró ż bitę , a wię c bardziej doś wiadczonego. Szkoda, ż e ​ ​ nie pomyś lał em o zrobieniu zdję cia! Najbardziej kolorowa osobowoś ć ! Obdarta babcia w okropnych ł achmanach siedzi na maleń kim krześ le, ukł adają c te same zatł uszczone karty na brudnej szmatce. Przewodnik tł umaczy. Babcia mó wi, ż e trzeba coś dać . Có ż , jak pozł ocić pió ro! Daję.20 dirhamó w, mniejszych rachunkó w nie ma. Natychmiast znikają w piersi. Szukaj przetoki! „Wyjdziesz”, mó wi wró ż ka, „ż eby poś lubić Marokań czyka. Bę dziesz szczę ś liwy, dwó ch synó w i nowy domek z autem. Patrzy na przewodnik i kontynuuje: „Cał y czas myś li o tobie (mam na myś li przewodnika)! Przyjdzie! Poś lubić zgadzam się ! Kocha cię (w sensie, ż e jestem przewodnikiem) szaleń czo. Ś miejmy się!

Szczegó lnie zabawne jest to, ż e pierwszy raz widzę przewodnika, a on ma 55 lat! Tak, i niespecjalnie bł yszczy pię knem. Kró tko mó wią c, nie powiedział a nic zł ego, już jest dobrze! Spacerują c po placu, miejscowi mę ż czyź ni za przewodnikiem robili oczy, machali rę kami, jeden nawet rzucał ró ż ę . Hit przewodnik!

Dzień.2. Marrakesz. Cał odniowa wycieczka po mieś cie. Po ś niadaniu zwiedziliś my ogrody Menara. O wpó ł do dziesią tej rano powietrze przesycone jest lekką mgieł ką , wszę dzie są drzewa pomarań czowe, zapach jest po prostu fantastyczny! Wejś cie do ogrodu znajduje się na tej samej osi co bulwar prowadzą cy do gł ó wnej atrakcji Marrakeszu – Meczetu Kutoubia. Moż na to zobaczyć na wiele mil. To najwyż szy budynek w mieś cie. Nastę pnie udajemy się do Pał acu Bahia. Został zbudowany w XIX wieku jako rezydencja wielkiego wezyra suł tana Mulaja al Hassana I. Pał ac ma oszał amiają co pię kne ogrody z fontannami i zacienionymi dziedziń cami. I mnó stwo mozaik! Niesamowite! Magiczny!


Pstrokaty i bardzo harmonijny jednocześ nie! Nastę pnie idziemy wzdł uż Mellah - starej ż ydowskiej dzielnicy Marrakeszu. Został zał oż ony w XVI wieku i obecnie jest zamieszkany przez muzuł manó w. Tutaj moż esz odwiedzić mał e synagogi. Nastę pnie odwiedzamy Sanktuarium Saadytó w. Po obiedzie jedziemy do suku. Suk to rynek. Chaos mał ych uliczek handlowych. Dzieli się na dzielnice przemysł owe: szewcó w, jubileró w, blacharzy, kowali i innych rzemieś lnikó w. W tej okolicy szczegó lnie odczuwalny jest orientalny urok: tysią ce rzemieś lnikó w pracuje na ulicach i natychmiast sprzedaje swoje produkty. W powietrzu unoszą się setki zapachó w: mię ta, skó ra, farba, wapno, wosk, drewno, cynamon, siarka, ż elazo...Drewniane figurki i instrumenty muzyczne rzeź bi się na twoich oczach, leje ceramikę , robione są sł ynne babcie (to są takie skó rzane kapcie, chodzenie niemoż liwe - podeszwa jest bardzo ś liska) i miedziane czajniczki. Najgł oś niejszy jest rynek miedzi.

Tu pukają gł oś niej niż w dzielnicy kowali. Dlatego wszyscy ś cigają cy bardzo ź le sł yszą i rozmawiają mię dzy sobą z krzykiem. Wieczorem nas, zmę czonych, ale pod wraż eniem turystó w, zabieramy do sł ynnej plenerowej restauracji Chez Ali, któ ra znajduje się w Palm Grove (Palmeraie). To coś w stylu Disneylandu, tylko w lokalnym orientalnym smaku 1001 nocy. Na rozległ ym terenie otoczonym pustynią znajduje się oaza rzadkiego pię kna. Wraż enie jest jak w bajce. Wszę dzie znajdują się budynki w postaci zamkó w, twierdz, meczetó w i innych narodowych dzwonó w i gwizdkó w. Na terenie kompleksu znajdują się ogromne namioty wykonane z grubego aksamitu w odcieniach burgunda, bł ę kitu, bieli i czerwieni przeplatanych zł otymi nić mi. Na podł odze są drogie dywany. Ma siedzieć przy niskich stolikach przykrytych jedwabnymi obrusami dopasowanymi do ś cian i dywanó w, na specjalnych marokań skich kanapach, doś ć wą skich, wspartych na licznych poduszkach.

Nieważ ne, jak bardzo nie lubimy barszczu! Nonsens! Na deser przyniesiono owoce. Swoją drogą hitem marokań skiego lekkiego deseru są pomarań cze z cynamonem. Pomarań cze są krojone w kó ł ka i posypane cynamonem na wierzchu. I to wszystko… Bardzo proste, bardzo ł atwe i bardzo smaczne! Podczas kolacji przechodzą grupy ś piewakó w i tancerzy, wykonują cych muzykę ze wszystkich regionó w kraju. Dla mnie wszystkie są takie same, tylko trochę inaczej ubrane. I dobrze tań czą piosenki, jeden na jeden! Biją się w tamburyn i robią to bardzo sprytnie ję zykiem. W filmie „Klon” wielokrotnie obserwowany.

Po posił ku o godzinie dziesią tej wieczorem rozpoczą ł się program rozrywkowy. W programie wystę pó w znajdują się pokazy zespoł ó w jeź dzieckich, grup tanecznych i muzycznych z ró ż nych regionó w Maroka, a takż e tań ce orientalne. Ten program nazywa się Fantasy. Widział em go już w Egipcie. Tam nawiasem mó wią c był o duż o ciekawiej i lepszej jakoś ci. Pokaz koń czy się paradą wszystkich uczestnikó w i fajerwerkami.


Coraz wię cej jeź dź có w konnych strzela ze swoich berdanó w. To sprawia, ż e ​ ​ chcesz powiedzieć : „Zastrzelony”. Ale ogó lnie wraż enie jest bardzo pozytywne!

Dzień.3 Casablanka. Rabat.

Rano wyjeż dż amy z ró ż owego flaminga Marrakesz. Ró ż owy, ponieważ wszystkie budynki w tym mieś cie muszą być pomalowane na ró ż owo i czerwono. To taka specyfika. Nawiasem mó wią c, w Maroku ró ż ne miasta mają swó j specyficzny kolor. Marrakesz jest czerwonawy, Rabat niebieski, Casablanca biał a, Meknes zielona. Droga prowadzi przez Settat, zwany w Maroku spichlerzem kraju. Liczne pola, ł ą ki i ró wniny. Bardzo malowniczy. Wzdł uż drogi rosną agawy i kaktusy. Jest duż o kaktusó w. Ich owoce są wykorzystywane w medycynie. Ale takż e jak owoce są sprzedawane na targu. Dojeż dż amy do Casablanki. Casablanca - biał y dom (casa blanca) - to najwię ksze miasto w Maroku z populacją.3 21.000 osó b. 60% firm marokań skich i prawie każ dy bank ma swoją siedzibę w Casablance.

To wł aś nie czyni Casablankę najważ niejszym centrum handlowym w Afryce Pó ł nocnej. Ponadto Casablanca jest ró wnież centrum handlu mię dzynarodowego i gł ó wnym oś rodkiem przemysł owym Maroka. Ponadto najwię kszy port Maroka na Atlantyku. Tutaj zawsze moż na znaleź ć pracę , a pensje są.2-3 razy wyż sze. Ale duż e problemy z mieszkaniem. Wynaję cie mieszkania lub przynajmniej pokoju w Casablance to duż y sukces, ale dojazd do pracy jest bardzo problematyczny. Czasami trzeba przesią ś ć się do 4 autobusó w. Jedna z gł ó wnych atrakcji Casablanki znajduje się na wybrzeż u Atlantyku na pó ł nocny zachó d od medyny - Meczet Hassana II - najwyż szy budynek w mieś cie zbudowany nad oceanem i drugi co do wielkoś ci w ś wiecie muzuł mań skim po meczecie w Mekce. To dzieł o francuskiego architekta Michela Pinsota.


3300 rzemieś lnikó w, wykorzystują c technologie XXI wieku, wzniosł o najwyż szy na ś wiecie minaret, zainstalował o rozsuwany dach, któ ry w 3 minuty zamienia salę modlitewną we wspaniał y taras. 200-metrowy minaret meczetu jest o 30 m wyż szy niż piramida Cheopsa i 40 m wyż szy niż katedra ś w. Piotra w Watykanie. Opró cz znaczenia czysto religijnego meczet jest oś rodkiem kulturalnym. Oto medresa, biblioteka, muzeum narodowe. Wystró j meczetu wzbudza szczery podziw: freski, mozaiki, rzeź bienie i malowanie na drewnie, sztukaterie, misterne wzory, pismo arabskie, wspaniał oś ć koloró w. Sala modlitewna jest ozdobiona 78 kolumnami z ró ż owego granitu, a podł ogi wył oż one są zł otym marmurem i zielonym onyksem. 50-tonowe ż yrandole ze szkł a weneckiego oś wietlają przestrzeń . Sala moż e pomieś cić do 2000 wiernych, a kolejne 8000 zmieś ci się na esplanadzie. Dach pokryty jest jasnymi szmaragdowymi dachó wkami, jego ś rodkowa czę ś ć moż e się rozsuwać.

Ponadto 2/3 meczetu znajduje się w oceanie, a tylko 1/3 znajduje się na lą dzie.

Po obiedzie przenosimy się do Rabatu. Poł oż ony gdzieś poś rodku wybrzeż a Maroka, na lewym brzegu w pobliż u ź ró dł a rzeki Bou Regreg, Rabat jest stolicą polityczną i administracyjną oraz oficjalną rezydencją kró la. Wszystkie ministerstwa i ambasady znajdują się w Rabacie. Rabat to takż e przemysł owe centrum kraju, gdzie produkowane są m. in. tekstylia i materiał y budowlane. Najpierw poszliś my obejrzeć pał ac kró lewski, a wł aś ciwie Plac Pał acowy. Wejś cie do pał acu jest zabronione. Niedaleko Placu Pał acowego. znajduje się tam staroż ytna rzymska nekropolia Shellah (Chellah). Za wysoką bramą gł ó wną z krenelaż em otwiera się gę sto zaroś nię ty ogró d, przeplatany kolorowymi ruinami na tle rzeki. Szela jest jakby podzielona na dwie czę ś ci: staroż ytne rzymskie ruiny po lewej i arabskie ruiny z nekropolią po prawej.

Szela jest unikalnym przykł adem nawarstwiania się pomnikó w kilku cywilizacji na marokań skiej ziemi. Obecne siedlisko ogromnej liczby bocianó w. Bociany w Maroku są jak ś wię te krowy w Indiach. Są bardzo kochani, dumni z nich i chronieni w każ dy moż liwy sposó b. Na brzegach rzeki pojawiają się pierwsze osady, a pó ź niej rzymska kolonia Sala. Sala Colonia wedł ug legendy był a tak bogata i wpł ywowa, ż e ​ ​ emitował a wł asne pienią dze, a mieszkań cy miasta przywią zywali psy i osł y zł otymi ł ań cuchami. Na poł udniowym, skalistym brzegu rzeki Bou Regreg, u jej zbiegu z Oceanem Atlantyckim, wznosi się forteca Casbah des Oudaia. Suł tan Abd al-Mumin (dynastia Almohadó w) rozpoczą ł budowę twierdzy w 1158 roku jako obiekt czysto wojskowy. Pó ź niej sł uż ył a jako piraci, aby chronić ujś cie rzeki przed europejskimi okrę tami wojennymi.


Nazwa pochodzi od nazwy plemienia bandytó w Udaya, „zasadzonego w celu nakarmienia” w Maroku za czasó w dynastii Almoravidó w, aby przeciwdział ać miejscowym nomadom. Do budowy kasby nie uż yto tradycyjnego marokań skiego materiał u budowlanego - gliny, ale skał ę muszlową z brzegó w oceanu. Brama, jak mó wią , został a wycię ta z monolitu. Kasbah to labirynt idealnie czystych wą skich uliczek z biał ymi budynkami. Spó d budynkó w, drzwi i okiennice pomalowane są na niebiesko. Swoją drogą bardzo przypomina grecką wyspę Santorini. Jeś li zwró cisz uwagę na drobiazgi, zauważ ysz wiele ciekawych rzeczy: klamki w postaci dł oni Fatimy, ceramiczny wkł ad w ś cianie, ż elazną popielniczkę na muchy na drzwiach. Ż adne drzwi w fortecy nie są takie same. Jeszcze kilkadziesią t lat temu zabudowa twierdzy był a uważ ana za aspoł eczną i mieszkał a tam najbiedniejsza czę ś ć ludnoś ci.

Zgodnie z ustaloną tradycją kró l Maroka Hassan II postanawia uwiecznić w kamieniu pamię ć o swoim ojcu Mohammedze V. W cią gu kilku lat (1962-1971) czterystu rzemieś lnikó w wzniosł o nad stromym brzegiem Bou Regreg obok Wież y Hassana sześ cienny budynek z biał ego marmuru z dachem ostrosł upowym pokrytym szmaragdowymi dachó wkami. Wejś cia do każ dej z czterech fasad ozdobione są ł ukami w kształ cie podkowy, ozdobionymi powiedzeniami z Koranu. Do mauzoleum prowadzą szerokie schody z biał ego marmuru z Carrary. Sufit wykonany jest z cedru, ozdobiony rzeź bami i zł oceniami, a na ogromny ż yrandol zuż yto ponad 2 tony miedzi. Zwiedzają cy mogą przejś ć przez galerię , aby zobaczyć sarkofag Mohammeda V z marmurowego monolitu z gó ry. Wszystko moż na sfotografować . Nawet straż nicy nie mają nic przeciwko!

Dzień.4 Meknes. Cesarskie miasto, marokań ski Wersal, miasto pod zielonymi kafelkami w kolorze islamu.

000 koni, z któ rych każ dy miał wł asny boks, dziś wcią ż zachwyca swoją wielkoś cią i czę sto staje się scenerią do ró ż nych filmó w. Scorsese nakrę cił tutaj Ostatnie kuszenie Chrystusa. Z każ dego miejsca w stajni otwiera się perspektywa kolumn wychodzą cych w dal. Dach budynku nie zachował się , a promienie sł oń ca wpadają ce przez wysokie pó ł koliste sklepienia tworzą niesamowitą grę ś wiatł a i cienia. Spichlerz - Dar el-Ma (Dom Wodny) - miał zapewnić wyż ywienie dla wszystkich mieszkań có w stajni. 10 studni (25 m) pomogł o utrzymać niezbę dną wilgotnoś ć i zaopatrzyć konie w wodę . Moulay Ismail osobiś cie wymyś lił system obiegu wody pod kamienną posadzką i potę ż nymi ś cianami. Dawno, dawno temu dach Dar el Ma był kaskadą tarasó w, na któ rych rosł y ogrody. Zewnę trzne schody zaprowadzą Cię na gó rę . Zachowany taras oferuje wspaniał y widok na Cesarskie Miasto.


Po obiedzie jedziemy do Volubilis, 30 km od Meknes na wysokoś ci 400 m, na Gó rze Zerhun, wznoszą się ruiny staroż ytnego rzymskiego miasta Volubilis, staroż ytnej stolicy rzymskiej prowincji Mauretania Tingitanskaya. Obszar ten był zamieszkany przez ludzi od neolitu. W III wieku p. n. e. mi. był o berberyjskie miasteczko zamieszkane przez Grekó w, Berberó w, Ż ydó w i Syryjczykó w. Cesarz rzymski Kaligula stworzył Volubilis w 40 AD. mi. stolica odległ ej prowincji. Populacja miasta wynosił a okoł o 2.000 osó b, ich gł ó wnym zaję ciem, z wyją tkiem rolnictwa, był o wydobycie miedzi i oliwy z oliwek. Liczne trzę sienia ziemi na przestrzeni prawie dwó ch tysię cy lat nie oszczę dził y ruin Volubilis. Ale do dziś zachował o się wiele budynkó w. Jednym z gł ó wnych zabytkó w archeologicznych Volubilis jest Ł uk Triumfalny w Volubilis.

Sł onecznie, ciepł o, okoł o +26C. I muszę powiedzieć , ż e zimą w Maroku pora deszczowa i wiatr jest tak silny, ż e nawet nie ma sensu otwierać parasola – zdmuchuje go! Mieliś my cudowne szczę ś cie z pogodą ! Tak wię c jemy lunch w luksusowej restauracji. I wtedy dostrzegam dziwny nerwowy ruch kelneró w. Przykryte 14 porcji - jedna dodatkowa. Liczyliś my turystó w nad ich gł owami - jednego brakuje! Powinieneś zobaczyć twarz naszego przewodnika! Szok i przeraż enie! Wsiedliś my do autobusu: jest tam wszystko, z wyją tkiem jednego mę ż czyzny po pię ć dziesią tce. Co wię cej, jego plecak leż y na siedzeniu, ale mę ż czyzna nie. Zaczą ł przywracać wydarzenia dnia. Zgodzili się , ż e ostatni raz widzieli go na przystanku na kawę w mał ym miasteczku, 200 km od miejsca lunchu. Od tego czasu minę ł y ponad 3 godziny! I nikt się nie chwycił ! Z wielkim trudem przewodnik skontaktował się z biurem podró ż y, dowiedział się o motł ochu. tel. zaginiony turysta, zadzwonił do niego i dowiedział się , ż e został zapomniany w banku, gdzie zatrzymali się na kilka minut, aby wymienić pienią dze! Podró ż ował sam.

I nie czekają c, aż wszyscy turyś ci wymienią walutę , poszedł szukać toalety, nikogo nie uprzedzają c. Kiedy wró cił em, nasz autobus już odjechał ! Dobrze, ż e mę ż czyzna jakoś mó wił po angielsku. ję zyk. i ogó lnie doś wiadczonym podró ż nikiem. Od pracownika banku dowiedział się , jak dostać się do Fezu, gdzie mieliś my kolejny nocleg. Zmieniwszy 3 lub 4 rozkł adowe autobusy, bezpiecznie dotarł do hotelu, gdzie już czekał na przyjazd grupy. Kiedy dotarliś my do hotelu, ś wię tował swoje spotkanie z zespoł em we wspaniał ym odosobnieniu, podgrzewają c whisky w barze. Wszyscy odetchnę li z ulgą ! Có ż , to się dobrze koń czy!

Wszystkie zmartwienia przyprawiał y mnie o bó l gł owy. A ponieważ prawie każ dą noc spę dzaliś my w innym mieś cie, cią gle się przemieszczają c, o niektó rych rzeczach jeszcze zapomniano w poprzednich hotelach. Tak stał o się z tabletkami na bó l gł owy. Idę do apteki, a tam gospodynią jest mił a Ukrainka Oksana.


Muszę powiedzieć , ż e Marokań czycy są w zasadzie bardzo smukł ym narodem, zaró wno mł odym, jak i starszym. Odsetek osó b z nadwagą jest znacznie niż szy niż w Europie. Amerykanie byliby po prostu zazdroś ni! Mł ode dziewczyny to prawdziwe dł ugonogie pię knoś ci! Smukł e gazele! Pozostaje niejasne, dlaczego przy tak wielu pię knoś ciach Marokań czycy po prostu stają się satanistyczni na widok „biał ych” kobiet? Swoją drogą , mó j pierwszy szok wywoł any tak gorą cym wylewem zachwytu ze strony marokań skich mę ż czyzn miną ł doś ć szybko. Kiedy w koń cu przekonał em się , ż e opró cz entuzjastycznych komplementó w nikt za Tobą nie tę skni, nie stara się być niegrzeczny i bezczelny. Absolutne bezpieczeń stwo nawet dla samotnych mł odych podró ż nikó w! Doś ć w Maroku i przedstawicielach najstarszego zawodu. Prostytutki nie stoją na ulicy, nie pracują w specjalnych burdelach lub przesiadują w dyskotece, czekają c na klientó w.

Zewnę trznie wcale nie ró ż nią się od zwykł ych dziewczyn, ale wszyscy wiedzą , kim są i dlaczego tu przybyli. A jak ktoś nie wie, to wyjaś ni. Nawiasem mó wią c, ż ycie marokań skich prostytutek jest cał kowicie spokojne. Nie są wpę dzani w niewolę , nie mają alfonsó w, nie aranż uję „subbotnikó w” dla dziewczą t. Peł ny szacunek. Uż ywany - opł acony, poż egnany. Tę sknota! Czy biznes u nas!

Dzień.5 Fez. Z mojego harmonogramu wypadł o zwiedzanie Fezu. Ponieważ tak aktywne zanurzenie się w marokań skim ż yciu nocnym skoń czył o się spaniem w pokoju do 17:00! Na pewno wró cę do Fezu! To jest tego warte! Ale wieczó r znó w był radoś nie spę dzony w znanej i już znanej kampanii! Pokazano mi nocny Fez. To jest coś . Ogromna iloś ć fontann, fontanny wzdł uż cał ej alei, tań czą ce, oś wietlone. Gł ó wna aleja Hassan II to Pola Elizejskie, tylko w Maroku.

Wieczorem bawimy się w barze starej Mediny (w Fezie są dwa: Stara i Nowa). Mnó stwo zagranicznych turystó w i Marokań czykó w. Namó w mnie do spró bowania pastilli. To ciasto z ciasta filo, któ re przypomina ciasto francuskie. Nadzienie jest urozmaicone, najsmaczniejsze, jak mó wią Marokań czycy, jest z mię sem goł ę bia. Biorę oczywiś cie z goł ę biem. Farsz umieszcza się na dnie blaszek ciasta, a brzegi starannie zawija się w taki sposó b, aby powstał okrą gł y, cał kowicie zamknię ty kształ t. Po upieczeniu obficie posypuje się cukrem pudrem i podaje na gorą co. Cał y urok pastilli tkwi w niezwykł ym poł ą czeniu mię sa, orientalnych przypraw i cukru pudru! Pyszne!

Dzień.6 Przekraczanie Atlasu Ś rodkowego. Malowniczą drogą otoczoną przez berberyjskie wioski kierujemy się w stronę miasta Beni Mellal. Krajobrazy zmieniają się z fantastyczną szybkoś cią!


Albo wzgó rza poroś nię te lasami cedrowymi, albo gaje oliwne, albo księ ż ycowe krajobrazy i zaokrą glone gó ry, albo Marsjanie z czerwoną glinianą skał ą . Nieopisane pię kno! Nie szkoda nawet, ż e prawie cał y dzień spę dzamy w trasie. Zatrzymaj się na lunch w mał ej przydroż nej restauracji. Wnę trze jest bogato zdobione, wszystkie czerwone marokań skie dywany, sofy i poduszki. Na ś cianach wiszą pluszaki i oczywiś cie przednie zdję cie cał ej rodziny kró lewskiej! Muszę powiedzieć , ż e kró l Maroka jest mł odym i przystojnym mę ż czyzną . A jego ż ona jest ogó lnie pię kna - po prostu nie moż na oderwać oczu! Swoją drogą z wykształ cenia jestem programistą . Jedliś my przez tydzień w Maroku, ale nigdy nie podano nam tak pysznego jedzenia jak w tej mał ej restauracji. Szczegó lnie efektowne był y marokań skie goł ą bki. Nie wiem, jak się nazywają . Papryczki dł ugie, dł ugie (jest taka odmiana) faszerowane są ryż em, mię sem, marchewką i zapiekane w sosie miodowym z sokiem pomidorowym.

Poł ą czenie pikantno-sł odkiego z mię sem to nieopisany przysmak! Nocleg w Afurer.

Dzień.7 Przeprowadzka do Marrakeszu. Po drodze zatrzymujemy się w Jewish International College. Ludzi jest bardzo duż o: mł odzież , rodzice, przyjaciele, krewni. Czy to dzień rodzicó w? Wł aś ciwie to poniedział ek! Ludzie są zrelaksowani, otwarci, radoś ni. Wielu z wycieczkami szkolnymi, z nauczycielami. Grają na marokań skich bę bnach, ś piewają , wygł upiają się . Wolnoś ć wisi w powietrzu! Chł opcy, w tym uczniowie w wieku 14 lat, strzelają sobie w oczy i przesył ają buziaki! Jednakż e! Najwyraź niej flirt ma we krwi! Z mlekiem matki, ż e tak powiem! O godzinie 12 docieramy do Marrakeszu i ponownie osiedlamy się w Golden Tulip Farah, któ ra już stał a się rodzimą . Obiad w hotelowej restauracji. Wybieramy wedł ug mapy z 3 proponowanych menu. Miał em francuską zupę grzybową , rybi ję zyk z biał ym sosem, a na deser wszyscy zgodzili się na sorbet owocowy i tajemnicze ciasto.

Zadrę czali kelnera pytaniami o to, co to jest, naprawdę nie umiał wyjaś nić ! Uś miechną ł się tylko tajemniczo i powiedział : „Spró buj! „ Pomyś leliś my, ż e kulki sorbetowe bę dą leż eć na owocach i liś ciach fouette. Jakie był o nasze rozczarowanie, gdy zamiast delikatnego ciasta francuskiego pojawił się kuskus! Czy kiedykolwiek jadł eś lody na poduszce z kuskusu? Dla wielkiego fana! Po obiedzie mieliś my czas wolny do wieczora. Poszedł em do Medyny na zakupy. Dla tych, któ rzy kochają zakupy: w Maroku nie ma nic do kupienia! Nie mają butikowych ulic, wielkich centró w handlowych itp. Raj dla kupują cych. Oznacza to, ż e oczywiś cie istnieją , ale gdzieś w dzielnicach, w któ rych turyś ci w ogó le nie chodzą . Ale w centrum miasta nie ma sklepó w! Tylko rynki. Na bazarze moż na kupić pamią tki, wyroby rzemieś lnicze ze srebra, skó ry, miedzi, dywany, stroje ludowe, bogate kaftany, przyprawy, orientalne sł odycze i dż insy.


Bardzo dobrej jakoś ci, repliki znanych marek, wylicytowane za 20 USD. Za kolejne 2 dolary uszyją ci dł ugoś ć tuż przed tobą . Kupił am bardzo pię kny, rę cznie robiony, koronkowy szal z weł ny za 10 dolaró w, przyprawy, olejek arganowy i oczywiś cie orientalne sł odycze! Kilogram 2, cena 150 dirhamó w za kg. Pamią tki takie jak koszulki z napisem „Kocham Maroko”, figurki dromaderó w itp. Bzdura nie brał am – nie ma gdzie go umieś cić ! Wieczorem zabrano nas do sł ynnej restauracji Dar Essalam (do wolnoś ci, w tł umaczeniu). Tam Hitchcock krę cił sceny do swojego filmu Czł owiek, któ ry wiedział za duż o. To prawdziwy pał ac! W przeszł oś ci dom marokań skiego generał a. 4 gł ó wne sale (Stara na 100 osó b, Bahia na 50 osó b, Royal na 180 osó b i Marjan na 130 osó b) plus liczne salony, sala fajki wodnej itp. Bogaty wystró j, wspaniał e wnę trza, mozaiki, drewniane rzeź bione sufity, zł ocone drzwi ! Wschodnia bajka!

Pierwszą był a zupa Harira Marrakchia, czyli zupa jarzynowa z ciecierzycą . Nastę pnie podano przystawki: oliwki i inne drobiazgi. Na drugim - tagine z kurczaka. Potem kuskus - gdzie bez niego? Deser był talerzem owocó w i mię tową herbatą . Picie herbaty w Maroku to cał a ceremonia! Herbata podawana jest w mał ych metalowych czajniczkach z duż ą iloś cią ś wież ej pachną cej mię ty i 3 kostkami cukru. Cukier wsypujemy bezpoś rednio do czajnika, nastę pnie zawartoś ć czajnika wlewamy do szklanki, a nastę pnie z powrotem do czajnika. Wię c mieszają cukier. Oznacza to, ż e nie dadzą ci ł yż eczki, nie zdziw się . Nastę pnie herbatę uroczyś cie nalewa się do szklanki, jednocześ nie wysoko podnoszą c czajniczek. Przy tak nietypowej metodzie napeł niania powstaje duż a iloś ć piany. Herbata bez pianki w Maroku jest jak herbata bez liś ci herbaty! Nalewają z reguł y pó ł szklanki, ż eby nie poparzyć sobie palcó w i nie pić , a pozostał ą herbatę nalewa się ponownie z duż ej wysokoś ci. 3 kostki cukru na szklankę herbaty to, muszę powiedzieć , bardzo sł odkie.

Szczegó lnie biorą c pod uwagę , ż e w ogó le piję herbatę /kawę bez cukru. Ale w Maroku odważ nie stawiam wszystkie 3 kawał ki: chodź , chodź ! Podczas kolacji goś cie restauracji bawią się podczas pokazó w narodowych. Muzycy grają na instrumentach narodowych, kobiety ś piewają i tań czą . Wtedy wychodzi kobieta z tacą na gł owie, na któ rej zainstalowane są pł oną ce ś wiece. Porusza się w rytm muzyki, kł adzie się na podł odze, obraca się , wykonuje ró ż ne obroty i salta, siada na sznurku, nie gorszy od Aliny Kabajewej w plastiku! A wszystko to z cię ż ką tacą ! Wow! Z cał ego serca bijemy brawo! Wtedy pojawia się mł oda pię kna dziewczyna wykonują ca taniec brzucha. Dziewczyna jest pię kna, figura dobra, brzuszek apetyczny, ale nie porusza się dobrze. Pinokio! Efekt jest cał kowicie rozmazany! Ale generalnie wraż enia z wizyty w restauracji są bardzo pozytywne! Po kolacji postanawiamy odwiedzić sł ynny klub nocny Le Teatro. Jeden z najlepszych w Marrakeszu.

Czę sto zapraszani są znani DJ-e, organizowane są ró ż ne pokazy, z któ rych jeden jest ognisty, bez wą tpienia najbardziej spektakularny. Wejś cie do dyskotek i klubó w nocnych kosztuje 150 dirhamó w, za te pienią dze nadal masz prawo do darmowego napoju alkoholowego (no lub bez - dla absolutnych abstynentó w). Poniedział ek - klub jest peł en! Zastanawiam się , czy Marokań czycy w ogó le dział ają ? Tak, nawiasem mó wią c, wszystkie dyskoteki i kluby nocne są otwarte tylko o godzinie 12 w nocy.


Dzień.8 Finał ! Niestety, wszystko co dobre szybko się koń czy! Tak wię c wspaniał a podró ż przez ten niesamowity kraj dobiegł a koń ca! Transfer na lotnisko o 12 w poł udnie, czasu jest niewiele. Biorę taksó wkę i idę zobaczyć sł ynny hotel w Marrakeszu. Wedł ug licznika w Maroku taksó wkarze w ogó le nie przewoż ą . Konieczne jest wcześ niejsze negocjowanie ceny wycieczki. Z grubsza wiem, ż e oficjalnie kosztował oby to niecał e 5 dirhamó w, zgadzamy się na 10. Taksó wkarz cał uje rę ce, zasypia z komplementami i obiecuje odebrać go za darmo!

Wysiadam pod hotelem, proszę taksó wkarza o odebranie mnie za godzinę . Przy wejś ciu ochroniarze uś miechają się uprzejmie. Czy mogę zobaczyć hotel? Odpowiadają grzecznie, ale stanowczo: „Wizyta jest czynna od godziny 11. ” Ach, szkoda! W koń cu mam dzisiaj samolot! Drzwi natychmiast się otwierają , zapraszają c mnie do odwiedzenia najsł ynniejszego hotelu w Marrakeszu. „To najpię kniejsze miejsce na ziemi” – napisał Winston Churchill do prezydenta USA Roosevelta, przekonują c go, by przyjechał do hotelu La Mamounia. To jeden z najlepszych hoteli na ś wiecie, hotel fantazyjny, hotel w stylu, hotel pał acowy. Jego historia jest nierozerwalnie zwią zana z historią miasta. 300 lat temu u podnó ż a Atlasu Wysokiego, mię dzy ś redniowieczną Medyną a miejscem, w któ rym obecnie znajduje się wspó ł czesny Marrakesz, rozpoś cierał się wspaniał y ogró d Arset el Mamoun, któ ry stał się prezentem ś lubnym suł tana dla jego syna.

Wię kszoś ć pokoi wychodzi na ogró d i basen oraz posiada przestronne tarasy. Z kilku pokoi i apartamentó w w hotelu La Mamounia roztacza się widok na sł ynny meczet Koutoubia. Wś ró d szczegó lnie wymagają cych klientó w, cenią cych indywidualną obsł ugę , duż ą popularnoś cią cieszą się wille, w któ rych osobisty kamerdyner, kucharz i sł uż ba są do dyspozycji goś ci przez cał ą dobę . Restauracje i bary La Mamounia są uważ ane za jedne z najlepszych w Marrakeszu i cieszą się duż ą popularnoś cią nie tylko wś ró d goś ci hotelowych, ale takż e wś ró d mieszkań có w miasta. Gastronomiczna restauracja „Marrakech Imperial” urzą dzona jest w stylu legendarnego liniowca „Normandie”. Jest otwarty tylko w ś wię ta pań stwowe na kolacje w t

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Triumphal Arch, Volubilis
Basilique
Meknes. Bab El Mansour
Bab El-Khemis, городские ворота Мекнеса
Сине-белые дома крепости Касба
Bab al-Casbah, ворота крепости Удайя
Ворота королевского дворца, Рабат
Chellach
Внутри крепости Шеллах
Мавзолей Муххамеда V, Рабат
Конный страж
Casbah des Oudaia
Касабланка, мечеть Хасана II.
Касабланка, мечеть Хасана II
Усыпальницы Саадитов, Марракеш
Волюбилис
Аэропорт Марракеша
Павильон Менара, Марракеш
Ж/д вокзал Марракеша
Символ Марракеша - минарет мечети Кутубия
Podobne historie
Uwagi (7) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara