Ładny hotel z kilkoma dziwactwami.

Pisemny: 14 kwiecień 2014
Czas podróży: 2 — 15 luty 2014
Komu autor poleca hotel?: Na relaksujące wakacje; Dla rodzin z dziećmi
Ocena hotelu:
6.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 5.0
Usługa: 6.0
Czystość: 4.0
Odżywianie: 7.0
Infrastruktura: 6.0
Pozdrowienia dla wszystkich, któ rzy chcą wydać n-tą kwotę na egzotyczne wakacje. Od razu ostrzegam, ż e moja recenzja bę dzie szczera i być moż e przepeł niona epitetami i poró wnaniami. Postaram się napisać szczegó ł ową recenzję o wakacjach na Sri Lance, o samym kraju, o jego mieszkań cach, znanych mi hotelach, a co najważ niejsze o organizacji wypoczynku i problemach, jakie zwykle mają nasi turyś ci z naszymi wł asnymi touroperatorami .
Odpoczywał o nas czworo, dwie rodziny, od 1 do 15 lutego 2014 r. Dzieci został y z babciami i pojechał y, a raczej poleciał y.
O touroperatorach. Wycieczka odbył a się za poś rednictwem biura podró ż y z touroperatora TPG - Travel Professional Group (Kijó w). Gospodarzem na Lance jest Exotic Global Holidais. O tych dwó ch bę dzie w tekś cie poniż ej opus.

Lot. Linia lotnicza AIR ARABIA. Wyjazd o 23.00 1 lutego z Boryspola. Samoloty Airbus 320.
Samoloty są nowe, obecny jest personel rosyjskoję zyczny, alkohol jest zabroniony do spoż ycia i nie ma go w menu (należ y pamię tać , ż e w emiracie Szardż a, ską d pochodzi ta firma, obowią zuje surowe, suche prawo) . Ale nasz lot jest przygotowany i udaje się pogorszyć na pokł adzie. Jedzenie w samolocie nie jest bardzo urozmaicone, ale jeś li nie bę dziesz miał ż adnych skarg, nie bę dziesz gł odny. Stroganow woł owy z puree ziemniaczanym, szaszł yki drobiowe ze smaż onymi ziemniakami, ryż z kurczakiem, arabskie pikantne wę dliny, kanapki z serem i kieł baski w ofercie. Obiad dla jednej osoby to okoł o 10 dolaró w, napoje 1-3 dolary, akceptują emirackie diramy, euro, funty, w drodze z Lanki - nawet lankijskie rupie. Moż esz zabrać ze sobą jedzenie: jak chcesz. Lot trwa ponad 4 godziny. W Sharjah transfer trwa okoł o 2 godzin. A do Lanki ponad 4 godziny - cię ż ko latać , zwł aszcza w nocy. Przyjazd o 13.15 czasu Sri Lanki (3.5 godziny ró ż nicy w stosunku do Kijowa).
Moż esz lecieć samolotem Fly Dubai (Boeing 737), ale lot odbywa się w porze lunchu, transfer do Dubaju zajmuje okoł o 4-5 godzin oczekiwania na pokł ad do Kolombo. Przyjazd rano. Ale na pokł adzie jest do kupienia alkohol - piwo i zlewki w rozsą dnych cenach. A w Sharjah i Dubaju do Twojej dyspozycji jest bezcł owy. Moż esz wzią ć whisky lub inne napoje w dobrych cenach, aby nie wycią gać z ojczyzny.
Wlecieliś my...Upał i dusznoś ć od razu uderzył y mnie w gł owę (a jeszcze nie wyszliś my z klimatyzowanego budynku lotniska - lecieliś my z Kijowa -15, polecieliś my do Corolombo +35, spadek 50 stopni Celsjusza robi wraż enie ). Kupiliś my wizy, przeszliś my kontrolę (lojalni), szybko odebraliś my bagaż e i wyszliś my do wspó lnej hali lotniska. Wymiana walut natychmiast w holu Banku Cejlonu po najlepszym kursie. Weź czek. Jeś li został y jeszcze rupie, zmień tę samą stawkę w momencie wyjazdu. Kurs wymiany to 1 dolar - 128 rupii lankijskich (okazuje się , ż e 1 hrywna gdzieś okoł o 15 rupii). Przygotuj się na obejrzenie wielu ró ż nych banknotó w o tym samym nominale.

Podczas zakupó w, jeś li pł acisz w dolarach, dobrze przeliczają (1 dolar - 130 rupii). Odbierz kartę SIM od lokalnego operatora Dialog w tej samej hali - komunikacja z Macierzą w granicach 50 centó w za minutę , lokalnie - prawie za darmo (koszt 1300 rupii, z czego 850 na koncie, doł adowanie w każ dym sklepie, w któ rym jest Znak dialogowy).
I wtedy zaczę ł o się najciekawsze. Wszystkich witano znakami, wkł adano do autobusó w i zabierano do hoteli. Podszedł do nas ciemnowł osy chł opak i pokazał SMS-a z moim nazwiskiem. Zdaliś my sobie sprawę , ż e to jest dla nas. Czekaliś my na kolejną mł odą parę i zaprowadził nas do autobusu. Pamię taj, ż e Twó j bagaż moż e zostać odebrany przez miejscowego i po prostu wł oż ony do autobusu. W tym celu poprosi o napiwek, udają c gł upca, ryczą c i trzymają c w rę ku banknot 1000 rupii, np. taką zapł atę za jego „usł ugę ” – rozwó d z czystą wodą – odeś lij takiego czeli. Wsiedliś my do autobusu - nas sześ cioro, z konduktorem - fajnie i odjechaliś my. Jechaliś my okoł o 1.
5 godzin, choć mieli jechać okoł o 4 godzin… A potem zaczę ł y się wkradać wą tpliwoś ci. Dlaczego jedziemy na pó ł noc, skoro nasz hotel Tne Ralms znajduje się na poł udnie od Kolombo. Ale byliś my bardzo zmę czeni i nie zwracaliś my uwagi na punkty kardynalne. Jechaliś my przez jakieś slumsy, minę liś my narkomanó w (wł aś ciwie zabitych - nawiasem mó wią c, wielu Lankijczykó w ż uje jaką ś mieszankę liś ci o dział aniu narkotycznym, nigdy nie udał o nam się dowiedzieć , co to jest, miejscowi po prostu się uś miechali lub unikali odpowiedzi). Ruch lokalny jest bardzo specyficzny. Wszyscy trą bią , odcinają się , ruch wydaje się chaotyczny, ale o dziwo nie ma wypadkó w, bo nie da się przyspieszyć , a kierowcy są spokojni, „nerwy są jak stalowe liny”. Przyjechaliś my i, o zgrozo, podjeż dż amy pod hotel, mijają c bagno ze ś mietnikiem, polną drogą , nazwa hotelu to Club Palm Bay ...Jesteś my ciemni - drugi, to nie jest nasz hotel, oto nasz voucher - hotel The Palms.
(Tu dygresja - naucz się angielskiego - Sri Lanki nie muszą znać rosyjskiego, to my przyjechaliś my ich odwiedzić . Gdy pijany czł owiek z rosyjskiego buszu wchodzi na ś niadanie i mó wi uś miechnię temu Sri Lankowi, ż e wita go po angielsku ż e powinien spotkać się ze sł owami „ Dzień dobry ”, a nie„ Dzień dobry, proszę pana ”, delikatnie mó wią c, nie grzeczny, ale z grubsza mó wią c - nie musisz być bydł em w obcym kraju ze swoim wł asne zwyczaje i zwyczaje). Czarny zaczyna gdzieś dzwonić , prowadzi dł ugie negocjacje, a potem okazuje się , ż e w hotelu The Palms nie ma wolnych pokoi i dlatego zostaliś my przywiezieni do innego hotelu na 2 dni i oferują w tym hotelu „All inclusive” zamiast nasze „Ś niadanie - obiad” u nas. Trochę się rozmyliś my. Najbardziej obrzydliwe we wszystkim, co się dzieje, jest to, ż e nasz i lankijski touroperator nie ostrzegał nas, ż e jest taki problem, ale postawił nas przed faktem, mimo ż e byli na 1000 procent ś wiadomi sytuacji.

Widzą c ż miję wokó ł hotelu Club Palm Bay, odrapane ogrodzenie, bramę i brudne wejś cie do hotelu, kategorycznie odmó wiliś my osiedlenia się w nim i zmusiliś my naszą eskortę do powrotu do The Palms. A potem rozpoczę ł y się rozmowy telefoniczne. Przewodnicy hotelowi zaczę li do nas podchodzić i mó wić , jaki jest dobry hotel Club Palm Bay, jakie preferencje dają nam w postaci darmowego piwa i whisky, ż e się mylimy itp. Odmó wiliś my takiej „goś cinnoś ci” i nalegaliś my na przejazd do naszego hotelu, argumentują c obecnoś cią vouchera w The Palms oraz faktem, ż e skoro przyjechaliś my 9000 km od Ojczyzny, to moż emy sobie kupić piwo. Wracamy, kolejne 5 godzin podró ż y, dojeż dż amy do Palmy (swoją drogą to sieć hoteli z tymi samymi wł aś cicielami, szkoda, ż e ​ ​ do nich nie pojechaliś my, był oby o czym rozmawiać ) . Podchodzimy do recepcji, paszporty i vouchery na stole – musimy tu mieszkać od dzisiaj.
Dziewczyna z recepcji zaczę ł a szukać nas na listach, potem dzwonił a do asystentek, zaczę ł a szukać wolnych pokoi, dzwonił a do szefó w. Madame i uś miechnię ty facet przyszli, zaczę li do kogoś dzwonić . Siedzimy ugotowani w recepcji, nie spaliś my przez prawie dzień , nasze ż ony wpadł y w panikę , nawet nie proponowali nam wody, kupili ją dla siebie. A potem mó wią nam, ż e nie ma pł atnoś ci i zał atwiają się z twoim touroperatorem ...Nie ma nas, i - i oto dziewczyna - kontaktuje się z nami - przedstawicielka imprezy (nigdy jej nie widzieliś my - tylko telefonicznie) . I mó wi nam, ż e w Palmach nie ma pokoi i musimy zadomowić się w Palm Bay Club… ż e tak się dzieje w sezonie. Oznacza to, ż e taka sytuacja jest dla nich w porzą dku, a my nie powinniś my się popisywać . A to, ż e nie zostaliś my ostrzeż eni, to nie jej problem. Nawiasem mó wią c, nigdy nie dowiedzieliś my się , czyj to problem - prawdopodobnie nasz! ! ! Operatorzy po prostu się wycofali.
Hotel twierdzi, ż e to problem touroperatoró w, touroperator obwinia kierownictwo hotelu – bł ę dne koł o, w któ rym turyś ci są zakł adnikami sytuacji. Mamy dziką histerię , ż ony pł aczą , recepcjonistki… szczerze się ś mieją . I wtedy w koń cu zdaliś my sobie sprawę , ż e nie jesteś my tu nikim, ludź mi czwartego ś wiata (nawet trzeciego, bo są lepiej traktowani – o tym pó ź niej). A najgorsze jest to, ż e nic się nie da zrobić ! ! ! Siedzimy w recepcji, zamawiamy drinki, musimy fotografować jak czekamy na odprawę , leż ą c na ł awkach, a najlepiej na podł odze przy recepcji. Czekamy na autobus, któ ry zawió zł naszych rodakó w, któ rzy jechali z nami na poł udnie wyspy. My kurwa chcemy spać . Gł odny. Kierownictwo hotelu przeszł o na emeryturę . Fajnie, ż e chł opaki pracują cy w hotelu, po odejś ciu szefó w, zaczę li nam oferować darmową wodę , kanapki, a nawet przynieś li nam pó ł ciasta! ! !
O Sri Lankach osobna rozmowa. Bardzo uś miechnię ci, mili i otwarci ludzie. Ale nie bezinteresownie!

Chociaż nie nalegają na napiwki. I daliś my im 500 rupii i paczkę papierosó w. Nawiasem mó wią c, papierosy to dobra waluta. Miejscowi kosztują.500 rupii za paczkę , jednak drogie. Jesteś my niepalą cymi, ale wzię liś my ze sobą blok i kiedy leczyliś my Sri Lanki, byli szczę ś liwi jak dzieci i mó wili, ż e nasze papierosy są „pyszne”. Ale czę sto napiwki niczego nie rozwią zują i absolutnie nie wpł ywają na jakoś ć sprzą tania w pokoju, zmianę poś cieli lub speł nienie jakichkolwiek pró ś b. Sri Lanki są wł aś nie tacy - uś miechnię ci, powolni i trochę powolni - weź to tak, jak jest. Dopó ki poś ciel nie został a wyrzucona na podł ogę , nie był a zmieniana, chociaż zostawił am proś bę o jej wymianę w recepcji (nie liczą c tego, ż e zostawił am kartę na zmianę poś cieli i napiwek na ł ó ż ku), ja też poprosił o ż elazko na 2 dni w recepcji, to był o, ż e go nie przynieś li, a kierownik z recepcji nawet ż artował , ż e modne jest chodzenie w mię ty. Oznacza to, ż e ustne proś by nie zawsze docierał y do ​ ​ adresata.
Kiedy zatrzymaliś my się w recepcji, pojawił o się nastę pują ce zdję cie: niestety trafiliś my do hotelu na chiń ski Nowy Rok! ! ! ! A nasze pokoje został y gł upio sprzedane Chiń czykom (mó wią c o czwartym ś wiecie! ) Generalnie nie mieliś my innego wyjś cia, jak wró cić do osł awionego Palm Bay Club. Chciał em ź le spać i wzią ć prysznic. Kolejne 4 godziny podró ż y.
O Chiń czykach też osobno. To jest szarań cza. Nie jest napisana prawda o naszej. Tyle, ż e na Lance odpoczywamy mniej niż obcokrajowcy. Zwł aszcza w Palmach. Był o nas tam 20 procent, nie wię cej. Wię kszoś ć - herbatę , stanowili Brytyjczycy, Niemcy, Francuzi, Czesi.
Chiny - takich chamó w i wieś niakó w i w takich iloś ciach, jakich wcześ niej nie widzieliś my, na wakacjach w innych krajach (byliś my w Turcji, Egipcie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Izraelu, Tajlandii, Jordanii... ) Mogą pluć na podł ogę , pocierać do lustrzanego odbicia, rzuć niedopał ek papierosa i zdeptaj go po tej samej podł odze, wł ó ż stopy w buty na stole przy recepcji, hał as z nich jest niewyobraż alny, nie moż esz wejś ć do restauracji, gdy herbaciarnia je. Niemal odpychają odpoczywają cych ludzi ł okciami, biegają i krzyczą , a jeś li jeszcze piją butelkę piwa… Ani sł owa o smokach… A naszym podają wedł ug zasady szczą tkowej, dopó ki sam nie wykaż esz inicjatywy , nie bę dziesz pił herbaty.

Do hotelu Club Palm Bay dotarliś my o 4 rano, kierownik spał . Szukaliś my go przez kolejne 20 minut i pró bowaliś my go obudzić na 20 minut, bo nie znalazł nas na listach do osiedlenia się ! ! ! Na ogó ł usadowili się i zasnę li. Obudziliś my się po poł udniu i zaczę liś my się rozglą dać . Terytorium jest duż e, zadbane, choć duż o zwię dł ej trawy. Na terenie stawó w z rybami.
Biegają wiewió rki i jaszczurki. Pokoje był y prawie nowe (domki), woda za pó ł litra na osobę w pokoju. Herbata Kawa. Moż esz ż yć . Nasze domki był y daleko od recepcji, ale w cichym miejscu. Bliż ej recepcji pokoje są gorsze, stare meble i odrapane ś ciany. Chodź my na obiad. Jedzenie dobre, urozmaicone i smaczne, do tego napoje alkoholowe gratis - zgodnie z obietnicą ! ! ! Dzię kuję Ci! ! ! Ale dzień odpoczynku jest już stracony. Basen jest za mał y i wrony w nim gó wno! Chł opiec z procą chodzi po basenie i goni wrony. Był y bezpł atne leż aki, wrę czono rę czniki, chł opak nosił drinki (po 200 rupii napiwku). Poszliś my popatrzeć na ocean - przez obskurną recepcję z tymi samymi krzesł ami i stoł ami i bez ż adnej wentylacji. Dostę p do oceanu przez strzeż oną bramę i polną drogą ! ! ! Plaż a to okropne rzeczy: ś mieci, niedopał ki papierosó w, martwe wrony i 20 leż akó w na cał y hotel pod palmami.
Wejś cie do oceanu jest strome, jednocześ nie gł ę bokie - nawet nie zmoczyliś my stó p. Pł ywał y 2 osoby. Fale i brudna woda z brą zową pianą pod wraż eniem! ! ! A takż e wysypisko ś mieci z bagnem i okolicznymi slumsami. Zdaliś my sobie sprawę , ż e lepiej nie opuszczać swojego terytorium w tym hotelu i zaczę liś my wyczekiwać kolejnego transferu - ale już na nasze palmy. Podczas komunikacji z wczasowiczami w Club Palm Bay okazał o się , ż e nie jesteś my jedyni i ż e ludzie czekają na transfery do swoich hoteli 2-4 dni! ! ! Oznacza to, ż e hotel jest tranzytem, ​ ​ a praktyka takiego rozliczenia jest normalnym zjawiskiem dla naszych i lokalnych touroperatoró w! ! ! W ramach rekompensaty oferują „all inclusive” i nasi turyś ci zgadzają się , a niektó rzy nawet bardzo to lubią – posiedzieć w hotelu i napić się darmowego piwa lub czegoś mocniejszego, nie widzą c niczego innego. Ale pojechaliś my na Lankę zza oceanu i po nowe doś wiadczenia. Dlatego takie ś wię to nie jest dla nas.
Nawiasem mó wią c, ci goś cie, któ rzy z nami jechali, też zostali bez pokoju, a takż e zamieszkali w innym hotelu, a takż e był skandal i nikt też nikogo nie ostrzegał . Tutaj zrozumieliś my, dlaczego dokonali indywidualnego przelewu dla nas wszystkich. I dalej. Przewodnik hotelowy Igor niczego nie rozwią zuje, prawie nie mó wi po angielsku, nie ma sensu wysuwać do niego roszczeń . Chce tylko sprzedawać wycieczki.

Có ż , w koń cu, straciwszy 2 dni odpoczynku i kł ę bek nerwó w, dotarliś my do The Palms. I nawet się osiedlili! ! ! 2 godziny po przyjeź dzie, ponieważ pokoje nie był y sprzą tane! Wszyscy się uś miechają , przynoszą drinki, tylko „poczekaj jeszcze trochę ”. Ale nie jesteś my już do tego przyzwyczajeni, czekaliś my dwa dni, 2 godziny już się nie liczą . Skontaktowaliś my się w tym czasie z przedstawicielem gospodarza - obiecano nam darmowy wypad do Kandy z ramienia mistrza w formie odszkodowania. Na tym koń czą się przeprosiny. Po przyjeź dzie do domu postaramy się uzyskać odszkodowanie za 2 stracone dni odpoczynku.
O hotelu.
W recepcji hotelowej są wygodne fotele i wentylatory, hotel jako cał oś ć sprawia przyjemne wraż enie - duż o zieleni, zadbany i czysty teren, ryby, ż ó ł wie, prawie oswojone wiewió rki (zabierz ze sobą nasiona), jaszczurki, lotosy w stawie, wrony nie się gają zbyt wiele, jak w Club Palm Bay. Hotel jest dobrze poł oż ony - z dala od autostrady i kolei, w ś rodku jak w dż ungli. Leż aki pod kokosami, doś ć cienia. Plaż a jest oddzielona od hotelu siatką . Przy bramie jest straż nik. Plaż a jest czysta, jest boisko do siatkó wki (mieszkań cy dobrze grają ). Wejś cie do oceanu jest ł agodne i ró wne, do gł ę bokoś ci 70 m. Dno jest czyste, piaszczyste. Fale i sił a fal robią wraż enie. Nie polecam pł ywania, ż ywioł trochę uzależ nia, wystarczy jeź dzić na falach. 100 metró w w prawo - laguna ze spokojną wodą , oddzielona od oceanu rafą . Woda jest czysta, nie był o piany. Oczywiś cie pojawia się po deszczach, bo kilometr w lewo wpada do rzeki Bentota, niosą c ś mieci.
Widok z pokoi bardzo pię kny, pię kne zdję cia o ś wicie i blisko oceanu o zachodzie sł oń ca. Nie polecamy pokoi na pię trze, są wilgotne i bardziej zniszczone niż na podł ogach, do tego wkradają się ż ywe stworzenia - gekony. Chociaż egzotyczne. W pokojach był y fumigatory, nie był o komaró w. Na ulicy czasem ugryziony, ale nie krytyczny.

Lokalny. Przewodnicy odradzają komunikowanie się z chł opcami z plaż y, któ rzy ocierają się o lewą stronę bramy na plaż y, jakby byli niehonorowi. Nie prawda. Przewodnicy muszą sprzedawać wycieczki. Beach-boys mają duż o taniej - konkurencja! ! ! W przypadku tych samych wycieczek moż esz ł atwo negocjować z chł opakami na plaż y. Rozmawialiś my z Martinem - to najstarszy Sri Lanki na plaż y, niskiego wzrostu i dobrego rosyjskiego. Ma tam wszystko pod kontrolą : moż e zorganizować dowolne wycieczki i zakupy. Cena do natychmiastowej negocjacji.
Ma najnowszego tuk-tuka i za 100 rupii w obie strony zabierze Cię do najbliż szej osady, aby doł adować konto, kupić owoce, pamią tki lub alkohol w normalnych cenach. Moż na zabrać do sklepó w po kamienie. Oczywiś cie dostaje ł apó wkę , ale nie staje się bezczelny i nie narzuca swoich zapasó w. Ty wybierasz, gdzie iś ć . Chodziliś my z nim na alkohol, kupowaliś my pamią tki, owoce, wymienialiś my pienią dze w dobrej cenie - wszystko jest lojalne. Lokalny rum Calypso - 1450 rupii, piwo - 150 rupii. Koszulki dobrej jakoś ci - 5-15 dolaró w. Herbata na każ dą cenę i każ dy gust. Owoce - ananas 100 rupii. kawał ek, mango - 400 rupii. kg, rambutan - 700 rupii. kg, papaja - 300 rupii. SZT. Pamią tki i rzeczy w pobliż u hotelu są droż sze i są sprzedawane gorzej, ale wszę dzie trzeba się targować . Ceny u nas natychmiast zawyż ają się.2-5 razy! Przy wejś ciu do hotelu są też tuk-tukery, to naprawdę oszuś ci. Jest tam jeden grubas - nazywa się Jagat de Silva lub po prostu Silva. Wł aś nie się wprowadziliś my i musieliś my doł adować nasze konto.
Nie moż esz robić zdję ć tył em do Buddy! Po ś wią tyni udaliś my się przez wioski do wodospadu. Zatrzymywał się w ciekawych miejscach, opowiadał o roś linach, o zwierzę tach. Widzieliś my ogromną jaszczurkę monitorują cą , czarne mał py. Pró bowaliś my kokosó w. Przywiozł em go do meczetu w pobliż u targu rybnego i portu. Potem poszliś my na zakupy: kamienie, alkohol, herbata, pamią tki, ubrania, buty. Na ogó ł był z nami od 10 rano do 17, za co wzią ł.25 dolaró w za parę . Odbyliś my wycieczkę od przewodnika do rezerwatu Yala na jeep safari (wyjechaliś my o 7-30, przyjechaliś my o 23-30). Jedź na poł udniowy wschó d wyspy przez 6 godzin! Droga zabija doś wiadczenie safari. Trzeba był o wzią ć tę wycieczkę od Martina - był oby szybciej (wycieczka indywidualna) i taniej (90 USD od osoby od przewodnika i gdzieś okoł o 70 od Martina). I pojechaliś my wzdł uż wybrzeż a i zebraliś my grupę z hoteli, a niedaleko The Palms jest zjazd na autostradę ł ą czą cą Kolombo z poł udniem kraju. Bilet kosztuje 300 rupii, ale podró ż jest 3 razy szybsza! A jechać do Kolombo to nie 3-4 godziny, ale 1 godzina!
I przez cał y dzień byliś my nawijani w dniu przyjazdu! W rezerwie przesiedli się z autobusu do jeepa. Jechaliś my po sawannie okoł o 3.5 godziny. Widzieliś my i fotografowaliś my sł onie, bawoł y, krokodyle, pawie, mał py, dziki, jelenie. Lamparty nie został y zł apane. A potem 5 godzin jazdy z powrotem. Odmó wili wycieczki do Galle, ponieważ przejechali przez nią w drodze do Yala i zatrzymali się w forcie. Wycieczka do Kandy został a spersonalizowana i przedstawiona przez uczestnikó w spotkania. Bardzo jej się to podobał o, ponieważ był osobisty przewodnik mó wią cy po rosyjsku i mał y koralik z konduktorem. Pojechaliś my tam, gdzie chcieliś my. Nie poszliś my do szkó ł ki sł oni, ale prywatni handlarze jeź dzili na sł oniach z ką pielą ! Pod wraż eniem! Poszliś my do ogrodu z przyprawami i kupiliś my olejek z drzewa sandał owego. Nie poszliś my do fabryki herbaty. Wzdł uż gó rskiej serpentyny (przystanek w drodze na taras widokowy, aby zrobić zdję cie) wspię liś my się na Kandy. Kró lewskie Ogrody Botaniczne są pię kne. Wskazó wka - wypoż ycz samochó d elektryczny (1000 rupii za samochó d).

I ujrzysz ogró d i nie bę dziesz drę czony chodzeniem w upale. Egzotyczne drzewa, mał py, latają ce psy, most wiszą cy - dobre zdję cia. Có ż , Ś wią tynia Reliktu Zę ba. Ciekawe, egzotyczne i pię kne. W drodze powrotnej kupiliś my owoce, taniej niż na wybrzeż u. A o 19:00 byliś my już w hotelu. Czę ś ć drogi przejechaliś my autostradą . Z przewodnikó w z tej wycieczki wracają o 11-12 w nocy. Wyjazd o 5 rano. Byliś my na wyprawie wę dkarskiej. Takż e przez Martina. Cena wywoł awcza to 120 dolaró w za dwie osoby. Wyjazd nad morze o 6.00. Bezpoś rednio z plaż y w pobliż u hotelu. W programie ł ó dka ze sprzę tem, pię kne widoki, trochę bujania, pł ywanie na wyspie, na któ rej w najczystszej wodzie jest latarnia morska, ciekawy sposó b ł owienia przez miejscowych, do tego znane nam spinningi i gotowanie zł owionych ryb w restauracji na plaż a. Zł apał em też rybę . Pię kne i pyszne. Podobny do naszego byka, ale 10 razy wię kszy i ubarwiony lampartem. W sumie ryba zł apał a kila 5. Wró ciliś my o 11 rano.
Odż ywianie. Pisał em o restauracji. Zjedliś my ś niadanie i kolację.
Duż o pikantnych potraw - to amator. Jedzenie jest ogó lnie dobre. Dobry kurczak i owoce morza. Nie wiedzą , jak gotować mię so! Bo nie jedzą … Sł odycze i desery – przygotuj się na lepsze! Owoce w asortymencie: ananas (niesamowity), papaja, marakuja, super banany, agawa, arbuz; mandarynka i mangostan w syropie. Bar przy recepcji: napoje - szklanka do piwa 0.3 200 rupii. Butelka piwa 0.625 330 rupii, koktajle alkoholowe 600-700 rupii, alkohol od 300 rupii 50g, ś wież e soki 400 rupii. Wskazó wka - zabierz go ze sobą lub kup w lokalnym sklepie monopolowym. Tuż po 18-00 zachodzi sł oń ce (tropikalny) i nie ma co robić . Weź karty, domino itp. , krzyż ó wki, mi się udał o przeczytać.2 ksią ż ki na plaż y. Wieczorami poskramiaczy wę ż y i ​ ​ lokalnych grup amatorskich. To wszystko jest zabawne. Kiedyś na plaż y był a dyskoteka - mniej wię cej fajna. Jedliś my w kawiarniach na plaż y, znajdują cych się na lewo od wyjś cia. Są ich 4 w rzę dzie. 1. Kwiat sł oń ca.
Smaczne, urozmaicone, rosyjskie menu i kelner z krę conymi wł osami mó wią cy po rosyjsku. Usł uga jest powolna. Niezbyt czysty. Owoce morza w asortymencie. Ceny na każ dy gust. Moż na zjeś ć obiad za 2-5 tysię cy rupii dla dwojga. Polecam talerz owocó w morza. 2. Szasza. Pyszne. Najbardziej mi się to podobał o. Czyś ci, mili ludzie, menu jest prawie po rosyjsku. Niedawno otwarty i walczą cy o każ dego klienta. Tań sze niż gdziekolwiek. Menu jest zró ż nicowane. Butelka piwa 200 rupii. Rum z beczki. Chł opiec Shasha mó wi trochę po rosyjsku. Szybsza obsł uga. Polecam krewetkę w cieś cie i zupę z owocó w morza! ! ! Spró buj lemoniady imbirowej. Najlepsza kawiarnia na plaż y! ! ! 3. Sasika. Nie mó wią po rosyjsku, menu jest obecne. Czysto, nie tanio, polecam na ostro krewetki w sosie z warzywami. 4. Ś wież e. Najdalej. Menu jest kiepskie. Rozejrzeliś my się i wyszliś my. Dalej wzdł uż plaż y, 400 metró w dalej, są jeszcze 2 kawiarnie, ale my tam nie poszliś my.

Od owocó w morza na każ dy gust: ogromne krewetki, homary (duż e krewetki rzeczne), homary (w menu piszą homara, ale to jest homar), mą twy, kalmary, rekin, koralowce. Wypró buj tę obfitoś ć - jest bardzo smaczna, a u nas jest znacznie droż sza.
Ogó lna rada. Pamię taj, aby wszę dzie zabrać ze sobą wodę . Bardzo gorą co i duszno. Koniecznie kremy do skó ry, aby się nie poparzyć , przynajmniej 50, uważ aj na sł oń ce. Wskazane jest traktowanie rą k ś rodkami antyseptycznymi lub przynajmniej wilgotnymi chusteczkami - Sri Lanki nie są zbyt czyste. Opró cz pamią tek i herbaty moż esz przywieź ć do domu: rum Calypso, owoce, lokalne ubrania. W bezcł owym Kolombo niedroga i dobra reklamowa whisky 42 USD 3 litry (Famous Grouse). Papierosy są drogie, jeś li palisz, weź ze sobą wł asne. I zastanó w się , czy warto skontaktować się z touroperatorami TPG – Travel Professional Group (Kijó w) i gospodarzem na Lance – Exotic Global Holidais. Jeś li masz jakieś pytania, gotowy odpowiedzieć
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał