Ciao, Włochy. Część 2: Werona
Ż egnają c się z Wenecją pojechaliś my na lotnisko Marco Polo po samochó d zarezerwowany wcześ niej przez Booking (chcę od razu przestrzec przed rezerwacją w agencji Firefly - gorszej obsł ugi nie widział em). Droga do Werony był a bardzo szybka i ł atwa, nawigator bez problemu zaprowadził nas do samego centrum do Areny, gdzie zostawiliś my samochó d na parkingu podziemnym.
Czas był wcześ niej, dzień był dniem powszednim, po placu przed Areną spacerowali gladiatorzy i mł ode mamy z wó zkami. W kasie dostaliś my dobrą mapę miasta. Albo w samym amfiteatrze trwał y prace remontowe, albo po kolejnym koncercie rozbierano scenę . Wspaniale był o dotkną ć dwó ch tysię cy lat historii, chodzić po gł adkich kamieniach, patrzeć na miasto z wysokoś ci…
Nastę pnie, gł ó wnym deptakiem, wypolerowanym do blasku stopami wdzię cznych turystó w, udaliś my się do Domu Julii. Budynek ma taką nazwę , ponieważ to on stał się pierwowzorem dzieł a Szekspira. Tutaj też moż na zobaczyć sł ynny balkon, na któ rym podobno rozegrał a się jedna z najbardziej romantycznych scen w spektaklu. Dom jest otwarty do wglą du, turyś ci mogą nawet zajrzeć do sypialni Julii, a na dziedziń cu stoi pomnik bohaterki. Szczegó lnie podobał mi się tzw. balkon mił oś ci (nie mylić z balkonem Julii). Wcześ niej był a to podł oga w domu na podwó rku o tej samej nazwie. Został jednak rozebrany i stworzył otwartą przestrzeń , z któ rej moż na patrzeć w dó ł na dziedziniec. Podł oga wykonana jest z kamyczkó w, na któ rych wygrawerowane są nazwiska patronó w, któ rzy nie szczę dzili wydatkó w na ten projekt.
Plac Erbe (Piazza Erbe) z Wież ą Lamberti (najwyż szy budynek, któ ry „rosł ” przez kilka stuleci) okazał się bardzo ł adny, a nastę pnie ś cież ka wiodł a do Ś wią tyni Santa Maria Attica, a nastę pnie na nasyp. Kaczki pł ywał y w spokojnych, bł ę kitnych wodach, a przez rzekę zbudowano kilka mostó w, z któ rych każ dy oferuje ciekawą panoramę dwó ch brzegó w Werony. Dalej, omijają c katedrę , ponownie znaleź liś my się na gł ó wnym placu, ską d przeszliś my przez Bramę Brosari, przez któ rą weszli do miasta w czasach staroż ytnego Rzymu, do zamku Castelvechio, któ ry sł uż ył jako rezydencja wł adcó w miasta. W liczą cym prawie 700 lat zamku znajduje się.26 sal z obrazami, rzeź bami, freskami i innymi zabytkami historii ś redniowiecza. Jedno z wyjś ć jest dosł ownie poł ą czone z mostem Scaliger Bridge, któ ry choć został zniszczony w czasie II wojny ś wiatowej, nadal jest wspaniał y - został odrestaurowany z niezwykł ą dokł adnoś cią .
Spacer po mieś cie trwał okoł o 6 godzin, Verona pozostawił a po sobie poczucie regularnoś ci, spokoju, a jednocześ nie podziw dla doskonale zachowanych zespoł ó w architektonicznych i goś cinnoś ci mieszkań có w. Na pamią tkę zabraliś my ogromną ksią ż kę z ilustrowanymi zdję ciami cał ego kraju (bę dzie powó d, ż eby trochę poć wiczyć w nauce wł oskiego ; )
Cią g dalszy nastą pi