Хочется рассказать об отеле Браун в назидание собравшимся на отдых в сказочную Италию. Ибо, как говорится «кто предупрежден, тот вооружён»!
Если рассуждать что отель нужен для того чтобы бросить вещи и упасть поспать, то Браун, может, и подойдет. Но не забывайте, что вы едете отдыхать, за свои деньги, а отдых зависит в первую очередь от условий проживания. А проживать вы можете попасть вот так…
Нас поселили на 4 (а по счету шестом) этаже. Это пристройка на крыше рядом с прачечной. Туда даже не доезжает лифт.
Стены в номере были покрашены белой краской, постеры и картинки предусмотрены не были. Поутру, просыпаясь, думалось, что попал в палату.
Телевизор хоть и маленький, но показывал, русского телевидения нет. Телефон и радио есть, но не работали.
Сколько б мы не бились с неговорящими по-английски работниками отеля, чтобы переселиться в более подходящий для отдыха номер, так ничего и не добились. Передав трубку с гидом на проводе на ресепшн, мы получили ответ, что до конца нашего отпуска свободных мест не ожидается, хотя номера периодически освобождались.
Хоть отель уже долгое время принимает русских туристов, ни одной объяснительной надписи хотя бы по-английски мы так и не увидели.
Питание в отеле - отдельная тема. Завтрак тут поражал своим армейским постоянством и разнообразием. Уже на третий день глаза не смотрели на вечный круассан-кекс-сыр и ветчину (ветчина, кстати, неплохая). Из фруктов в Италии растут только яблоки «гольден», а то, что текло из кофеварки заставляло усомниться в кофейных легендах про итальянских кофеманов.
Ужин. На ужин, как известно, вам предлагают листочек с меню, на котором вам надо отметить один из двух вариантов еды. Выбор напоминал лотерею, так как в меню не было даже английского варианта. На «шведском» столе было широко представлено изобилие живых иллюстраций к книге «1000 блюд из кабачков». Но один день из 11-ти мы все-таки поверили, что живем в приморском итальянском городке, т. к. были морепродукты. Но не всегда ваш выбор совпадет с выбором официанта. Если вы выбрали мясо, но его не хватает итальянским туристам, то сначала его принесут им, а если останется, то русским. Были случаи, когда не доставалось.
Уборка в номерах проводилась тщательно, иногда даже слишком. Если на полу были оставлены личные вещи, то их могут прибрать. У нас так убрали подсвечник для ароматизации, а у соседей пакет с вещами, купленными на распродаже.
И если вам принесли вместо 2-х банных полотенец три, то завтра будет одно. Или ни одного. Так тоже было.
Обещанных велосипедов в отеле нет. Их должен привозить по просьбе с другой стоянки 60-летний бармен-неумейка, но тому это делать категорически не хотелось.
Бассейна у отеля нет. Он находится у второго отеля, но это через улицу, хотя и недалеко.
Пляжа у отеля нет. Есть обычный городской пляж, минутах в 5-7 ходьбы, закрепленный за отелем и где якобы по визитке отеля дают скидку, но визиток в отеле нет и скидку на лежаки нам ни разу не дали.
Точка доступа есть, но ловится только на одном из диванов в холле.
Единственные два светлых пятна из воспоминаний об отеле это утонченного вкуса десерты и поездка на загородную виллу в горы к «патрону» отеля. Там всех напоили вином и накормили мясом. Вечер получился веселым и красивым. Даже была анимация своими силами.
На ночь отель закрывается, а портье ложится спать, но оставляет открытым окно в столовой. Так что если приехать после 23 часов с экскурсии, то просыпается дух авантюризма. Вот такие невеселые получились впечатления. И поверьте, что это не придирки «закушавшегося» отдыхающего. Самое интересное, что такое отношение именно к русским туристам общее место для отелей подобного уровня в Римини – мы не раз слышали подобное от наших соотечественников!
Chciał bym Wam opowiedzieć o Hotelu Brown jako przestrodze dla tych, któ rzy przyjechali na wakacje do bajecznych Wł och. Albowiem, jak mó wi przysł owie, „ten, któ ry jest ostrzeż ony, jest uzbrojony”!
Jeś li uważ asz, ż e hotel jest potrzebny, aby porzucić rzeczy i zasną ć , to Brown moż e być odpowiedni. Ale nie zapominaj, ż e odpoczniesz za wł asne pienią dze, a odpoczynek zależ y przede wszystkim od warunkó w ż ycia. I moż esz tak ż yć...
Osiedliliś my się na 4 (i szó stym) pię trze. To aneks na dachu obok pralni. Winda nawet tam nie dociera.
Ś ciany w pokoju był y pomalowane na biał o, plakaty i obrazy nie był y zapewnione. Rano, budzą c się , myś lano, ż e jest na oddziale.
Telewizor, choć mał y, nie wyś wietlał rosyjskiej telewizji. Jest telefon i radio, ale nie dział ał y.
Bez wzglę du na to, jak bardzo walczyliś my z nieangloję zyczną obsł ugą hotelu, aby przenieś ć się do bardziej odpowiedniego pokoju do wypoczynku, niczego nie osią gnę liś my. Po przekazaniu w recepcji telefonu z przewodnikiem na drucie otrzymaliś my odpowiedź , ż e do koń ca wakacji nie oczekujemy wolnych miejsc, chociaż pokoje był y okresowo zwalniane.
Chociaż hotel od dawna przyjmuje rosyjskich turystó w, nie widzieliś my ani jednego napisu wyjaś niają cego nawet w ję zyku angielskim.
Jedzenie w hotelu - osobna kwestia. Ś niadanie był o tutaj uderzają ce militarną stał oś cią i ró ż norodnoś cią . Już trzeciego dnia oczy nie patrzył y na wieczne croissant-cake-ser i szynkę (swoją drogą , szynka nie jest zł a). Z owocó w we Wł oszech rosną tylko zł ote jabł ka, a to, co wypł ynę ł o z ekspresu, każ e wą tpić w kawowe legendy o wł oskich mił oś nikach kawy.
Kolacja. Na obiad, jak wiesz, dostajesz ulotkę z menu, w któ rej musisz zaznaczyć jedną z dwó ch opcji jedzenia. Wybó r był jak loteria, ponieważ w menu nie był o nawet opcji po angielsku. Obfitoś ć ż ywych ilustracji do ksią ż ki „1000 potraw z cukinii” był a szeroko prezentowana na „bufecie”. Ale jeden dzień na 11 nadal wierzyliś my, ż e mieszkamy w nadmorskim wł oskim miasteczku, ponieważ . był y owoce morza. Ale nie zawsze Twó j wybó r bę dzie zbiegał się z wyborem kelnera. Jeś li wybrał eś mię so, ale dla wł oskich turystó w to za mał o, to najpierw zostanie im przywiezione, a jeś li zostanie, to Rosjanom. Był y chwile, kiedy to nie wyszł o.
Sprzą tanie pokoi odbywał o się starannie, czasem nawet za duż o. Jeś li przedmioty osobiste został y pozostawione na podł odze, moż na je posprzą tać . Zabrano nam ś wiecznik do aromatyzacji, a są siedzi mieli torbę z rzeczami kupionymi na wyprzedaż y.
A jeś li zamiast 2 rę cznikó w ką pielowych przynieś li ci trzy, jutro bę dzie jeden. Albo ż aden. Tak był o.
Obiecane rowery nie są dostę pne w hotelu. Powinny zostać przywiezione na ż ą danie z innego parkingu przez niezdarnego 60-letniego barmana, ale kategorycznie nie chciał tego zrobić .
Hotel nie posiada basenu. Znajduje się w drugim hotelu, ale jest po drugiej stronie ulicy, choć niedaleko.
Hotel nie posiada plaż y. Jest zwykł a miejska plaż a, 5-7 minut spacerkiem, przypisana do hotelu i na któ rej rzekomo dają zniż kę na wizytó wkę hotelu, ale w hotelu nie ma wizytó wek i nigdy nie dostaliś my zniż ki na leż aki.
Jest punkt dostę pu, ale ł apie go tylko na jednej z sof w holu.
Jedyne dwa jasne punkty ze wspomnień hotelu to wyrafinowany smak deseró w i wycieczka do wiejskiej willi w gó rach do „patrona” hotelu. Tam wszyscy byli pijani winem i karmieni mię sem. Wieczó r okazał się zabawny i pię kny. Był a nawet sama animacja.
W nocy hotel zamyka się , a portier idzie spać , ale pozostawia otwarte okno jadalni. Wię c jeś li przyjedziesz po 23 godzinach od wycieczki, obudzi się duch awanturnictwa. To są niefortunne wraż enia. I uwierz, ż e nie są to drobiazgowi „przeką szeni” wczasowicze. Najciekawsze jest to, ż e takie podejś cie do rosyjskich turystó w jest czę stym miejscem hoteli tego poziomu w Rimini - niejednokrotnie sł yszeliś my to od naszych rodakó w!