Książka „Niezapomniany Iran”. Rozdział 7.1 Shiraz

25 Grudzień 2012 Czas podróży: z 01 Lipiec 2011 na 01 Październik 2011
Reputacja: +272.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Niesamowita irań ska goś cinnoś ć?

O szó stej wieczorem przebył em tylko poł owę drogi. Po drodze zatrzymał y mnie sady pomarań czowe, któ rych wł aś cicielem okazał się mó j kierowca, potem dł ugo czekał em na przejeż dż ają cy samochó d. Z drugiej strony odkrył jazdę na przejeż dż ają cych motocyklach - machnię ciem rę ki moż na zatrzymać każ dego motocyklistę i poprosić go po drodze o podwiezienie, podczas gdy ż aden z nich nie prosił o pienią dze. Czasami ten ruch okazywał się bardzo wygodny, aby opuś cić miasto i wjechać na autostradę.

Kierowca mał ego autobusu zawió zł mnie do Abade. Podobno, liczą c na taarof, zgodził się jeź dzić za darmo, ale kiedy przyjechaliś my, bardzo się zdenerwował , ż e odmó wił em zapł aty. W mię dzyczasie musiał em się spieszyć , bo zbliż ał się zachó d sł oń ca, po któ rym nadeszł a prawdziwa noc i nie był o sensu przerywać przejaż dż ek po ciemku.


Od razu postanowił em wyjaś nić drogę i skrę cił em w farsi do mł odego czł owieka na przystanku autobusowym.

Odpowiedział mi ł amaną angielszczyzną , ż e muszę jechać do terminalu pó ł tora kilometra stą d, niestety nie jeż dż ą tam ż adne autobusy. Widzą c, ż e mam iś ć na piechotę , Irań czyk imieniem Mohammed zaproponował , ż e bę dzie mi towarzyszył . Bardzo się ucieszył , ż e pierwszy raz w ż yciu miał okazję porozmawiać po angielsku z obcokrajowcem i przez cał ą drogę pytał , czy mi się tu podobał o i dlaczego zdecydował em się przyjechać do Iranu. Nie uwierzył w moją historię , ż e podró ż uję za darmo przejeż dż ają cymi samochodami i ś miał o stwierdził , ż e nie jest to akceptowane i niemoż liwe w jego kraju. Przypomniał o mi się , ż e od rana nic nie jadł am i poszł am do sklepu po daktyle - bardzo dobrze zaspokajają gł ó d.

- Czy to dobre randki? Zapytał em mojego nowego przyjaciela.

- Nie, jakoś ć nie jest zbyt dobra - odpowiedział Mohammed - Najlepsze daktyle rosną w Bam, niedaleko Kerman.

Tamte daktyle są przepyszne, musiał y być wł aś nie przywiezione z Bushehr - wskazał w stronę pickupa, któ rego przyczepę zał adowano do gó ry duż ymi plastikowymi wiaderkami.

W tym momencie mijaliś my zakł ad fryzjerski, na zewną trz któ rego znajdował a się chł odnica wody. Zostawiają c mojego towarzysza na zewną trz, wszedł em do ś rodka i poprosił em o wodę . Kiedy skoń czył em trzeci kubek, Mohammedowi udał o się spotkać mę ż czyznę obok pickupa, rozmawiali o czymś entuzjastycznie i poprosili, ż ebym podszedł.

- Powiedziano mi, ż e podró ż ujesz i nie pró bował eś pysznych daktyli? – zapytał Irań czyk pickupa.

„Dlaczego tego nie spró bował em”, powiedział em i wskazał em na swoją paczkę , „to prawda, powiedzieli mi, ż e nie są zbyt smaczne.

Mę ż czyzna spojrzał na pudeł ko i skomentował „in khorma khub nist” (te daty nie są dobre). Otworzył wiadro i zasugerował , ż ebym spró bował a daktyli stamtą d, był y mię kkie i ż ó ł te, a smakował y bardzo sł odko.


- Daktyle powinny być mię kkie i soczyste do tego stopnia, aby skó ra nie był a wyczuwalna. Tyle ż e to nie są daktyle, tylko „ruta b” – tak nazywa się lekko niedojrzał e daktyle, mają sł odki i lekko cierpki smak – tł umaczył Mohammed.

„Khe ili motshaker rram”, podzię kował em wł aś cicielowi daktyli i ruszyliś my dalej.

Na zewną trz był o zupeł nie ciemno, a teraz moż na był o wyjechać tylko autobusem. Oddaliliś my się od pickupa o jakieś trzysta metró w, gdy obok nas zatrzymał się samochó d osobowy. Jej kierowca, mł ody chł opak, dał nam znak i zwró cił się do Farsi: „Koja Miri? Terminal tak? » (doką d idziesz? do terminala)

- Bale, bą dź terminalem mira m (tak, jadę na terminal) - odpowiedział em.

- Befarmain (wsiadaj) - powiedział kierowca, zapraszają c mnie do samochodu.

- Znasz tego faceta? – zapytał em Mahometa.

„Widzę to po raz pierwszy”, odpowiedział.

Widzą c nasze niezdecydowanie, kierowca rozmawiał z moim przyjacielem w farsi.

(Jesteś gł odny) zapytał mnie podczas jedzenia i nie czekają c na odpowiedź poł oż ył obok mnie kolejną kanapkę. Druga kanapka przywró cił a mi sił y i dobry nastró j. Jadą c autostopem w Iranie trzeba przebyć sporą odległ oś ć w cią gu dnia, wię c zawsze przed drogą jadł em obfite ś niadanie, ale mogł em liczyć tylko na obiad i kolację , kiedy mogł em w tym czasie przesią ś ć się i kupić owoce w lokalny sklep - jabł ka, winogrona, granaty.

Payman zadzwonił do swoich znajomych i powiedział , ż e ma zagranicznego goś cia. Podjechał y do ​ ​ nas jeszcze cztery osoby, wszyscy byli studentami, a dwoje z nich cał kiem dobrze mó wił o po angielsku. Powiedzieli, ż e dzisiaj przez cał y dzień pomagali Paimanowi w organizacji ś lubu jego siostry. Nie moż na był o zostać w jego domu, bo po prostu nie był o gdzie przenocować.

Trochę się zdenerwował am, ż e wieczorem bę dę musiał a się z nimi rozstać i poszukać noclegu.

– Umieś cimy cię w hotelu – zasugerował Paiman.

- Ile bę dzie kosztować noc? Zapytał am.

„Zapł acimy sobie, nie musisz się tym martwić , jesteś moim goś ciem” – odpowiedział.


Martwił em się jednak, nie chciał em, ż eby znowu za mnie pł acono, teraz za hotel. „Moż e powiedział em, ż e mam mał o pienię dzy, ale nie powiedział em, ż e wcale ich nie mam! - pomyś lał em i dodał em na gł os:

- Mam pienią dze, wystarczy zapł acić za pokó j w hotelu, nie chcę , ż ebyś pł acił a za mnie.

- Dustam, dustam (mó j przyjaciel), - zaczą ł mnie przekonywać Paiman, pokazują c nastę pują cy gest - poł ą czył kciuk i palec wskazują cy w pierś cień , robią c ł ań cuszek obiema rę kami, a nastę pnie pocią gną ł za pierś cienie i pokazał , ż e ł ań cuszek nie pę ka.

„Mó wi, ż e znajomy jego pracuje w hotelu, a ty nie musisz nic pł acić ” – wyjaś nili mi jego przyjaciele.

W koń cu zgodził em się i pojechaliś my do hotelu, gdzie znaleź li dla mnie czysty dwuosobowy pokó j z lodó wką , telewizorem, prysznicem i toaletą był y na podwó rku.

Wychodzą c z hotelu, postanowiliś my pospacerować po mieś cie. W pobliż u znajdował się sklep ze ś wież o wyciś nię tym sokiem z granató w, gablotę zdobił y atrapy granató w ze szklankami soku. Powiedział em, ż e chcę kupić sok i zrobić zdję cie, po czym przypomniał em sobie, ż e zostawił em aparat w pokoju. Poprosił em znajomych, ż eby zaczekali na mnie w ś rodku i pobiegł em do hotelu. Wracają c kilka minut pó ź niej, podszedł em do kasy i wyją ł em pienią dze na zakup soku.

- Befarmain - powiedział Paiman, wskazują c na stó ł , na któ rym był a już szklanka soku, kupiono mi go w kilka minut, gdy mnie nie był o. Coraz bardziej zaskakiwał a mnie irań ska goś cinnoś ć.

Krewni zadzwonili do Paimana i musiał odejś ć.

Jego koledzy mieli z nim jechać , wię c powiedzieli „ha d a fes” (do widzenia) i mieli mnie opuś cić.

- Subhunie! (ś niadanie) – powiedział nagle Paiman, pokazują c, ż e pamię ta coś waż nego.

„Mó wi, ż e zapomniał kupić ci artykuł y spoż ywcze, abyś mogł a zjeś ć rano ś niadanie” – przetł umaczył jego przyjaciel.

- Na! Merci, ne miham! (nie, dzię kuję , nie chcę ), - zaprotestował em i dodał em: - khe yli zahma t keshidin. („Robisz dla mnie za duż o” lub „Robisz dla mnie za duż o”)


Paiman zatrzymał się na chwilę , zarumienił , powiedział „wiem, kurz” i pobiegł do sklepu. Widać był o, ż e się spieszy, bo naprawdę biegał , a nie chodził . Wró cił z torbą jedzenia, przytulił mnie mocno, wsiadł z przyjació ł mi do samochodu i odjechał . A ja stał em w tym samym miejscu i opiekował em się nimi. Nie wiedział am, jakie wraż enie na sobie pozostawił am, czy postą pił am sł usznie, ż e przyję ł am ich pomoc – pozwolił am się leczyć , zamieszkał am w hotelu, a teraz pozwolił am sobie ró wnież kupić ś niadanie.

Wszystko wydarzył o się bardzo szybko, godzinę temu był em gł odny i nie wiedział em, gdzie spę dzę noc, ale teraz zjadł em pyszny posił ek, został em w osobnym pokoju z telewizorem i lodó wką , a rano peł ne ś niadanie czekał a na mnie tortilla, ciasteczka, ser w opakowaniu, sok i kakao. Był em sam w Iranie, ale nigdy nie czuł em się samotny dzię ki otwartoś ci, ż yczliwoś ci i goś cinnoś ci ludzi, któ rzy mnie otaczali.

Mó j dom jest twoim domem

Z autostopu w Iranie był em wię cej niż zadowolony – prawie nigdy nie musiał em czekać na autostradzie dł uż ej niż dziesię ć minut, a dzię ki dobrej nawierzchni moi kierowcy czę sto jeź dzili z prę dkoś cią.160 km/h, a ja szybko dostał em do ż ą danego miasta. Chociaż był y wyją tki. Za każ dym razem był o to to samo miejsce - skrzyż owanie, z zakrę tem do Yazd, za któ rym zaczynał a się bezpoś rednia droga do Shiraz. Tutaj pierwszy i drugi raz czekał em na przejeż dż ają cy samochó d ponad godzinę , potem jednak jechał em bez przesiadek.

W Shiraz Sherwin spotkał mnie w swoim samochodzie. Jego rodzina był a wyją tkowa i dobrze ją pamię tam. Najpierw w ich rodzinie był o sześ cioro dzieci: dwó ch braci i cztery siostry. Po drugie, dziewczę ta i sama matka nie rozpoznawał y islamskich akcesorió w i zamiast szalikó w i pł aszczy przeciwdeszczowych w domu zawsze nosił y kró tkie koszulki, a takż e stale uż ywał y kosmetykó w. Z tego powodu cią gle czuł am się jak na imprezie. Poza tym jej có rki studiował y już w Europie, matka dobrze mó wił a po angielsku, a rano na zmianę biegał y cztery kilometry na bież ni. Sherwin zabrał mnie na gó rę i zaprowadził do swojego pokoju:

- Teraz to twó j pokó j, jesteś naszym goś ciem, wię c mó j dom jest twoim domem, zostań i mieszkaj z nami.

Wiedział em, ż e Shiraz jest peł en zabytkó w i od razu pomyś lał em, ż e nie bę dę miał czasu zobaczyć wszystkiego za trzy dni, wię c poprosił em o jeszcze kilka dni.

- Nie wiem, Alex - odpowiedział zdziwiony Sherwin - Muszę poprosić mamę o pozwolenie.


Z powagi intonacji zdał em sobie sprawę , ż e mogą być niedozwolone, a sł owa „mó j dom to twó j dom” nie powinny być brane dosł ownie, sł uż ą jedynie do wyraż enia grzecznoś ci. Kilka minut pó ź niej wró cił i powiedział , ż e jego matka pozwolił a na to.

Jak się pó ź niej dowiedział em, w Iranie zwyczajowo synowie mieszkają w tym samym domu z rodzicami, dopó ki się nie pobiorą . Dopiero po ś lubie mogą (jeś li oczywiś cie chcą ) wybrać inne miejsce do zamieszkania i przeprowadzki. System obyczajó w i norm moralnych jest zbudowany w taki sposó b, ż e niezamę ż nemu mę ż czyź nie bardzo trudno jest wynają ć mieszkanie na wł asną rę kę , ponieważ wł aś ciciel domu po prostu nie chce mu wynajmować mieszkania z powodó w moralnych, ale radzi mu wró cić do domu rodzicó w.

W zwią zku z tym samotny mę ż czyzna nie moż e zapraszać goś ci do swojego mieszkania bez zgody rodzicó w, nie mó wią c już o tym, ż e nie moż e przyprowadzić do domu dziewczyny, jeś li nie planuje jej poś lubić.

Cał y dzień spę dził am na nauce gotowania „chole zard”, okazał o się , ż e to wcale nie jest trudne – ryż trzeba namoczyć przez noc, a nastę pnie dodają c odrobinę cukru i szafranu zagotować w wodzie ró ż anej i uł oż yć w foremkach, pozostawiają c na noc do ostygnię cia w lodó wce. Przed podaniem deser posypuje się posiekanymi pistacjami i cynamonem. Wieczorem cał a rodzina zebrał a się na grillu dla mnie i innego goś cia z Austrii.

Przyjechał sam Sherwin, smutny i zmę czony, wzią ł wolne od pracy i cał y dzień spę dził w banku. Faktem jest, ż e kupił nowy samochó d Iran Khodro na kredyt za 2 dolary.


000 (wysokie cł a importowe nie pozwalają na zakup samochodu zagranicznego, wię c trzeba wspierać rodzimego producenta, mimo monopolistycznych wysokich cen). Pewnego dnia otrzymał powiadomienie z biura, w któ rym kupił samochó d, ż e ostatnia rata kredytu nie został a zaksię gowana. Musiał em udać się do banku po kopię wpł aty i zanieś ć ją do biura. Pracownicy Iranu Khodro przyznali, ż e to ich wina – komputer się zawiesił , a pł atnoś ci klientó w zniknę ł y. Nie przyję li jednak zaś wiadczenia z banku, domagają cego się podpisania oś wiadczenia, w któ rym wł aś ciciel gwarantował , ż e faktycznie dokonał pł atnoś ci. Za ten formularz trzeba był o zapł acić.30 dolaró w, w przeciwnym razie grozili, ż e nie przyjmą pł atnoś ci i zaczną naliczać karę . W biurze był o kilkadziesią t osó b takich jak Sherwin i wszyscy musieli pł acić , chociaż prawo nie wymagał o tego od nich.

Zaproponowano mi wyjazd poza miasto, aby sprawdzić ogró d w pobliż u Shiraz. Razem z Alim, bratem Sherwina, przeszliś my przez pole i popatrzyliś my na puste drzewa.

„Tutaj, w zeszł ym tygodniu dojrzewał y jabł ka, a tutaj ś liwki” – wskazał Ali – „a teraz nie ma nic, zł odzieje obrabowali nasz ogró d, gdyby tylko coś nam zostawili! ”

Zatrzymał się i zmruż ył oczy w bok, aby stał o się dla mnie jasne, gdzie patrzeć:

- Spó jrz, to są z Afganistanu! Wszyscy chcieliś cie je zobaczyć.

- Dlaczego tak myś lisz? Zapytał am.

- Moż esz to poznać po ubraniach. Ci dwaj pracują w terenie.

Niedaleko od nas stał syn i ojciec, obaj w strojach ludowych, lekko zakurzeni od pracy w polu. Syn był dobrze ogolony, a ojciec miał mał ą brodę.

- Mogę z nimi porozmawiać ? Zapytał am.

- Moż esz, jeś li naprawdę chcesz, ale mó wią wł asnym ję zykiem, czasami w ogó le ich nie rozumiem, chociaż nadal pró bują z nami rozmawiać w farsi.

Ali niechę tnie podszedł do nich.

Widać był o, ż e podobnie jak inni Persowie uważ ał się za Aryjczyka i był dumny ze swojego szlachetnego pochodzenia, wychwalają c swó j naró d znacznie wyż ej niż inni. Myś lę , ż e ten temat nie poruszył mnie tylko dlatego, ż e jestem obcokrajowcem, a poza tym w ich oczach wyglą dał em jak Europejczyk. Nigdy wcześ niej nie widział em Afgań czykó w, ale sł yszał em o nich wiele horroró w, nawet od samych Irań czykó w. Kto mi powiedział , ż e Afgań czycy mają prawo, któ re mó wi, ż e aby dostać się do nieba, trzeba zabić pię ciu niewiernych (chrześ cijan, szyickich muzuł manó w). Aby rozwiać te obawy podszedł em do ojca, przywitał em się z nim i powiedział em, ż e przyjechał em z Biał orusi. Ojciec skł onił się uprzejmie i powiedział , ż e pochodzi z Kandaharu. Kontynuował em rozmowę:

- Man masihi e ortodoksyjny jestem. (jestem chrześ cijaninem, prawosł awnym)

- Man mosalmu n am (jestem muzuł maninem) - odpowiedział Afgań czyk

Poprosił em Ali, aby był moim tł umaczem i powiedział em:


- Jestem chrześ cijaninem, jeś li odwiedzę go w Kandaharze, czy mnie zabije?

Przetł umacz mu – zapytał em.

- Co, naprawdę chcesz, ż ebym mu to tak przetł umaczył ? Ali był zaskoczony.

- Tak, przetł umacz to.

Ali zadał moje pytanie w farsi. Nie mogł em się doczekać odpowiedzi Afgań czyka. Ale okazał się filozofem i wcale nie pokazał , ż e moż e być zakł opotany lub uraż ony takim pytaniem, ale nadal zachowywał się bardzo naturalnie. Zrobił kró tką pauzę , zastanowił się przez chwilę , przesuną ł dł onią po siwej brodzie i najwyraź niej zdają c sobie sprawę , ż e nie jest już tak gę sta jak pod talibami, odpowiedział coś w swoim wł asnym ję zyku. Mó j tł umacz ś miał się:

„Mó wi, ż e jest już tak zmę czony zabijaniem chrześ cijan, ż e nie zabije ciebie”.

Roześ miał em się i ciepł o uś cisną ł em dł oń Afgań czyka, a on odwzajemnił uś miech i ż yczył mi „afess”. „I wszystkiego najlepszego dla ciebie, mó j pierwszy znajomy z kraju A” – pomyś lał em.

Podszedł do nas są siad, któ ry otworzył niedaleko farmę mleczarską i po przywitaniu od razu zaprosił nas do odwiedzenia, ale odmó wiliś my.

Spacerują c ulicami Shiraz, poszedł em kupić owoce w lokalnym sklepie i spotkał em jego wł aś ciciela, Kamrana, któ ry ku mojemu zdziwieniu doś ć dobrze mó wił po angielsku. Gdy dowiedział się , ż e jestem obcokrajowcem, zaprosił mnie do swojego domu. Wsiedliś my do jego samochodu, a on wł ą czył zapalają cą muzykę disco ze sł owami w ję zyku perskim.

- Muzighi kurz Dari? (Lubię muzykę ) – zapytał Irań czyk.

- Khe ili (bardzo), - odpowiedział em.

Uś miechną ł się i powiedział , ż e ta muzyka jest zabroniona.

- Ogó lnie islam zabrania muzyki i ś piewu, ale w Iranie muzyka jest dozwolona, ​ ​ jeś li uż ywa się do tego zestawu r, santur, davul lub innych instrumentó w narodowych. Wię c muzyka, któ rej teraz sł uchasz, jest zakazana, grają ją zespoł y undergroundowe, któ re wystę pują nielegalnie, ponieważ koncerty muzyczne są zakazane.

Odniesienie. Santur to strunowy perkusyjny instrument muzyczny, rodzaj talerza, na któ rym gra się uderzają c w struny dwoma mł otkami.


Setar to strunowy instrument muzyczny należ ą cy do rodziny lutni, na któ rym gra się kciukiem i palcem wskazują cym prawej rę ki, naciskają c progi palcami lewej rę ki. Dawul to ludowy muzyczny instrument perkusyjny, któ ry po obu stronach posiada membrany wykonane z owczej lub koziej skó ry.

„Za szacha był o lepiej”, kontynuował Kamran, „teraz nasz rzą d tylko udaje, ż e wszystko jest w porzą dku, ale tak naprawdę za panowania Chameneiego to on rzą dzi krajem, a nie Ahmadineż ad, pokł ó ciliś my się prawie ze wszystkimi Kraje Ś wiata. Nasza populacja podwoił a się od lat 80. , ale ze wzglę du na izolację i sankcje gospodarcze każ dego roku jest mniej miejsc pracy, w kraju panuje wysokie bezrobocie.

Mó wią tylko, ż e za Pahlaviego był o ź le, ale tak naprawdę pod nim mieliś my dobrą pracę i pensję , ale wiesz, jakie był y ceny? Kilogram winogron kosztował kilka rialó w.

- Wię c jeś li nie lubisz Chameneiego, dlaczego zrobił eś rewolucję , dlaczego go wybrał eś?

- Osobiś cie go nie wybrał em, wydaje mi się nawet, ż e nikt go nie znał zanim wró cił do Iranu. Jeś li chodzi o rewolucję , to nie brał em w niej udział u. Owszem, ludzie przychodzili do mnie, proponowali zebrać się na placach, chodzić na wiece i demonstracje, ale ja zajmował em się biznesem, a nie interesował em się polityką.

Wł ą czył em laptopa, poł ą czył em się z Internetem i pró bował em pobrać Facebooka, strona został a zablokowana.

- Internet nie dział a - wyjaś nił Kamran - a dokł adniej nie miał em czasu na zakup VPN (serwera proxy). Chcesz zobaczyć Facebooka i rozmawiać przez Skype? Zablokowaliś my je, podobnie jak pocztę jimail i wszystkie zagraniczne ź ró dł a wiadomoś ci, wię c co roku kupujemy serwer proxy za 40 USD, co znacznie zmniejsza szybkoś ć przeglą dania witryn, ale moż esz odwiedzić dowolną witrynę bez ograniczeń.

Dlatego kiedy wchodzisz do kafejki internetowej, w Iranie nazywa się to ko fi-ne t, aby otworzyć stronę na Facebooku lub Vkontakte, musisz poprosić administratora o aktywację serwera proxy.

- Nie ma internetu, nie dział a też telewizor, witamy w Iranie - dodał Kamran.

- A co z telewizorem?


- Wiesz, ż e w Iranie nie wolno nam korzystać z telewizji satelitarnej, ż eby nie widzieć niczego zbę dnego. Dziś do naszego domu przyjechał a policja, weszli na dach i stamtą d zrzucili wszystkie anteny satelitarne.

- W jakim sensie to upuś cili, czy pł yty mogł y się stł uc?

- Zgadza się , rozbili, ale teraz nikt nie bę dzie oglą dał zagranicznych kanał ó w.

Wł ą czyliś my telewizor, ogó lnokrajowy kanał pokazywał jakiś rodzinny dramat. Akcja toczył a się wewną trz domu, ale wł osy dziewczynek był y przykryte chustką , a one same owinię te w pelerynę.

- A dlaczego pokazują w telewizji, ż e kobiety są zawsze tak surowo ubrane, bo w domu mogą obejś ć się bez chust?

- Telewizja musi przestrzegać prawa, wię c w filmie kobiety zawsze noszą chusty i pł aszcze przeciwdeszczowe. Ponadto, nigdy nie zobaczysz w irań skim filmie mę ż czyzny trzymają cego kobietę za rę kę lub cał ują cego się , jest to ró wnież zwią zane z religią i polityką narodową.

Przeszliś my na kanał informacyjny, na któ rym pokazywane był o przemó wienie prezydenta Ahmadineż ada - pię knie się uś miechał i wygł aszał uroczyste przemó wienia.

„Nasz prezydent bardzo lubi ż artować ”, powiedział Kamran, „kilka lat temu na mię dzynarodowej konferencji powiedział , ż e Izrael powinien zostać zmieciony z powierzchni Ziemi. Jak tylko dyplomaci przetł umaczyli jego zdanie, to wyraź nie oznaczał o, ż e Iran chciał wysadzić Izrael w powietrze i oczywiś cie wszyscy się przestraszyli, ł ą cznie z, jak są dzę , samym Ahmadineż adem.

Uwielbia też pł atać figle Ameryce.

Odką d się zgubiliś my, zaczę liś my pytać przechodnió w o drogę , ale za każ dym razem zatrzymane osoby wskazywał y ró ż ne kierunki, mimo ż e ogró d nie był daleko. Poszedł em do samochodu, do któ rego wł aś nie wsiadł a kobieta z torbami, i zwró cił em się do mę ż a:

- Beba khshid, Bagh e Afi f Aba d kojast? (przepraszam, gdzie jest ogró d Afif-Abad)

- Unja (tam) - odpowiedział , wskazują c palcem na powró t.


I prawie bym mu uwierzył , gdyby nie jego ż ona - jednocześ nie pokazał a rę ką , ż e musimy iś ć do przodu. Dominic i ja spojrzeliś my na siebie z zaskoczeniem i roześ mialiś my się , a oni przyznali, ż e sami nie znają drogi. W pobliż u zaparkowana cię ż aró wka, któ rej kierowca wysiadł , aby otworzyć drzwi przyczepy.

- Bagh e Afi f Aba d az inja dur e? (ogró d Afif-Abad jest daleko stą d), zapytał em kierowcę.

- Na khe yli, metr dywistyczny (niezbyt, dwieś cie metró w), - Irań czyk uś miechną ł się radoś nie, - ale koja i? (Ską d jesteś ).

- Biał oruś va Otrish (Biał oruś i Austria) - odpowiedzieliś my.

Nastę pnie kierowca powiedział , ż e chce nam dać prezent (hedye). Przestrzegają c zasad przyzwoitoś ci „taarof”, od razu zaczą ł em odmawiać , ale on już wdrapał się na tył , z któ rego usł yszał em: „Dugh jestem shir? ”, - zapytał nas, czy chcemy mleko czy jogurt. I dopiero teraz zauważ yliś my, ż e samochó d przewoził produkty mleczne do sklepu. Pojawił się kierowca z dwiema litrowymi butelkami mleka i wrę czył je nam.

- Khe ili, khe ili motshaker rram, - podzię kowaliś my i każ dy wzią ł butelkę.

Irań czyk znó w się uś miechną ł , uś cisną ł nam dł oń i wnió sł do sklepu skrzynkę mleka. Dominik ze zdziwieniem trzymał mleko w dł oni i powiedział : „Sł yszał em o irań skiej goś cinnoś ci, ale nigdy nie sł yszał em czegoś takiego o dawaniu mleka w prezencie”.

„Afif-Abad” okazał się być zamknię ty, w Ramadanie ogrody zaczynają dział ać bardzo wcześ nie, a od 12-00 do 16-00 są zamknię te. Przy wejś ciu Irań czycy odpoczywali na trawie, gdy nas zobaczyli, krzyczeli „aks, aks! " (zdję cie).

Ponieważ celowali w aparat, domyś liliś my się , ż e chcą zrobić zdję cie.

- Na zdję ciu bę dę trzymać mleko w dł oniach, aby nigdy nie zapomnieć o tej okazji goś cinnoś ci - powiedział Dominik.


Kiedy wró ciliś my do domu, poczuł em się bardzo zmę czony, a gł owa bolał a mnie z gorą ca. Ku naszemu zaskoczeniu w Shervin's spotkaliś my ró wnież naszych przypadkowych znajomych z autobusu w Naqsh e Rustam. Wcześ niej zgodzili się tu zostać , a teraz jedli kolację . O tym, ż e zamierzali zatrzymać się w hotelu, okł amali nas, bo nie spodziewali się , ż e znó w nas spotkają , rozpaleni austriaccy spiskowcy. W domu był o mniej miejsca, a po kolacji matka Sherwina zapytał a mnie, kiedy planuję wyjechać . Odpowiedział em, ż e dzisiaj jest mó j ostatni dzień , a nastę pnego ranka wybieram się do Bandar Abbas.

- Ale Alex, przyjechali do nas goś cie i nie mamy dla ciebie miejsca - powiedział a - jesteś już u nas przez pię ć dni.

Rzeczywiś cie spę dził em z nimi cztery noce, ale od nastę pnego dnia po przyjeź dzie poprosił em o pozwolenie na pozostanie jeszcze kilka dni, wedł ug moich obliczeń ostatnią noc miał em w rezerwie. Poza tym starał em się nie tworzyć dla nich wydatkó w, cał y dzień nie był o mnie w domu i przyszedł em pó ź nym wieczorem. Ale z drugiej strony doskonale zdawał am sobie sprawę , ż e naduż ył am goś cinnoś ci, bę dą c w tej samej rodzinie przez pię ć dni. W koń cu zrobili dla mnie cał kiem sporo - gotowali i spę dzali ze mną czas, a ostatniego dnia zorganizowali wspaniał ego grilla. Teraz musiał am obwiniać się za to, ż e był am zbyt zrelaksowana i stracił am czujnoś ć z powodu wyją tkowej goś cinnoś ci i uprzejmych sł ó w, takich jak „mó j dom to twó j dom, jesteś naszym goś ciem”.

Dlatego, kiedy kazano mi odejś ć , chociaż był o to dla mnie zupeł ne zaskoczenie, mogł em tylko powiedzieć „dzię kuję ” i odejś ć.

Po zaż yciu piguł ki na gł owę poprosił em o pozwolenie na trochę snu. Ale nie zdą ż ył em odpoczą ć – po spakowaniu plecaka od razu musiał em usią ś ć przy komputerze. Wysł ał em kilka aplikacji do Coucha w dziale „Szukam noclegu na ostatnią chwilę ”, a takż e wypisał em numery telefonó w wszystkich zarejestrowanych w Hospitality, a nastę pnie zaczą ł em wysył ać SMS-y do uż ytkownikó w z proś bą o pomoc w dopasowaniu. Wysył ał em też SMS-y do wszystkich, któ rych spotkał em w tych dniach. Miał am mał ą nadzieję , ż e Sherwin, wiedzą c o moim planowanym rano wyjeź dzie, wszystko wytł umaczy mamie, a ja nie bę dę musiał a wychodzić na nocne poszukiwania. Godzinę pó ź niej przyszedł Sherwin i powiedział:

- Tak, wiem, Alex, musisz wyjś ć . Przepraszam, nic nie mogę na to poradzić.


Opuś cił em ich goś cinny dom i postanowił em udać się na dworzec, aby dowiedzieć się , jaka jest cena biletu do Bandar Abbas. Nocna jazda autobusem kosztował a 17 dolaró w, co był o lepsze niż pobyt w Shiraz, nocleg w hostelu za te same pienią dze i marnowanie kolejnego dnia na autostop. I pewnie wyjechał abym autobusem, gdybym nagle nie dostał a sms-a: „Moż esz zostać ze mną . Chę tnie cię poznam. "

Homo sapiens.

Kamran odpowiedział na moją nagł ą proś bę o spę dzenie nocy, a ponieważ pracował do pó ź na w swoim sklepie, musiał em doś ć dł ugo czekać , aż bę dzie wolny. W tym czasie udał o mi się wypró bować nowe danie typu fast food – fasola był a gotowana na ulicy, przypominają ca fasolę , ale tylko kilka razy wię kszą , i od razu sprzedawano, ukł adano w worek i posypywano duż ą iloś cią soli. Blisko pó ł nocy Kamran zamkną ł sklep i zaproponował , ż e pojedzie swoim samochodem.

„Przepraszam, ż e mó j samochó d jest w takim stanie” – powiedział . „Oddał em swoje nowe auto mojemu pracownikowi, bo inaczej pomyś li o mnie ź le, jeś li każ ę mu jeź dzić tym wrakiem.

Skiną ł em gł ową ze zrozumieniem. Kamran milczał przez chwilę i zapytał:

- Masz wiele klubó w gejowskich w swoim kraju?

- Nie wiem - odpowiedział em - Mam normalną orientację i nie chodzę do gejowskich klubó w.

- Alex, muszę ci powiedzieć , ż e jestem w 100% gejem, masz coś przeciwko temu?

Nie wstydził em się jego pytania ani faktu, ż e był gejem. Ile razy pytano mnie przymilnie, czy w moim kraju są geje, kluby gejowskie, czy kiedykolwiek uprawiał em seks z mę ż czyzną . W tym kraju panuje poważ ny brak kobiecej uwagi i chociaż pozamał ż eń skie romanse są bite kijami, a zwią zki gejowskie wieszane, jest szalona liczba facetó w, któ rzy z desperacji, a czasem z nudó w, nie mają nic przeciwko lepiej się poznać.

- Nie mam nic przeciwko, jeś li szanujesz moje przekonania - Jestem w 100% normalny. Szczerze mó wią c, ze wszystkich Irań czykó w, któ rych widział em, jesteś pierwszym, któ ry nie zawahał się tego powiedzieć.

„Wiesz, ż e za homoseksualizm grozi kara ś mierci, wię c wielu boi się o tym otwarcie mó wić ” – odpowiedział Kamran.

- Dlaczego uważ asz się za geja, moż e ty, jak wszyscy inni, chcesz mę ż czyzny tylko dlatego, ż e w pobliż u nie ma kobiety?


- Nie, Alex, jestem w 100% gejem. Czuł em to przez dł ugi czas, ale ostatecznie zdecydował em się jakieś sześ ć lat temu, potem poszedł em do psychologa i rozmawiał em z nim. Powiedział , ż e przeż ywam trudny okres w ż yciu, ż e muszę wyjś ć za mą ż , zmienić pracę , ż eby czę ś ciej komunikować się z kobietami. Có ż innego mó gł powiedzieć – był irań skim psychologiem! Nie mó gł przyznać , ż e jestem gejem, został by za to wyrzucony z pracy.

Potem wyszł am za mą ż , zorganizował am wł asny biznes - zaczę ł am sprzedawać buty damskie w sklepie, rozmawiał am tam tylko z kobietami, ale nadal czuł am, ż e to nie moje. Nastę pnie, podczas mojej podró ż y sł uż bowej do Singapuru, umó wił am się z psychologiem i odbył am z nim osiem sesji, po któ rych jednoznacznie powiedział : „Nie potrzebujesz kobiet, jesteś prawdziwym gejem, ale nie potrzebujesz martwić się o to lub coś zrobić - ż yj tak, jak ż yjesz i ciesz się ż yciem.

Podjechaliś my pod jego dom, był to pię trowy dwó r.

- Teraz inwestuję duż o pienię dzy w nieruchomoś ci i buduję wież owce i rezydencje. Ten dom został zaprojektowany i zbudowany przeze mnie. Ale czuję się tu bardzo samotna, nie mogę tu zapraszać mę ż czyzn, bo nikt nie powinien wiedzieć , ż e jestem gejem. Gdybyś był a Irań czykiem pewnie powiedział abym Ci, ż e to wcale nie jest mó j dom i ż e wynaję ł am go na jakiś czas, a wcześ nie rano prosił abym Cię , ż ebyś wyjechał a, ż eby nikt nas razem nie widział.

Tak wię c ż yję , od podró ż y sł uż bowej do podró ż y sł uż bowej, przede wszystkim lubię podró ż ować do Tajlandii i Indii.

Kamran ugotował dla nas obiad i zał oż ył fajkę wodną.

- Zaczą ł em swoją dział alnoś ć od mał ego sklepu mojego ojca. Handlowaliś my ubraniami, ale nie przynosił o to duż ego dochodu, a potem zaczą ł em handlować butami damskimi. Teraz szyje dla mnie kilka fabryk w Chinach, materiał y kupuję w Emiratach iw Pakistanie. A to są pamią tki, któ re przywiozł em z ró ż nych krajó w, dla nich nawet zbudował em osobną pó ł kę na cał ej ś cianie.

- Kamran, zebrał eś pamią tki z prawie wszystkich krajó w ś wiata, ale czy masz pamią tkę z Iranu, na przykł ad naczynia z Isfahanu lub rę cznie tkany dywan? Zapytał am.

- Są dywany - skiną ł gł ową - Mam je wszę dzie w domu, tak przy okazji, jesteś jednym z nich.


Już dawno zauważ ył em, ż e stoję na dywanie, ale ze wzglę du na ogromne rozmiary pomieszczeń w tym domu nie mogł em nawet pomyś leć , ż e dywan został zrobiony rę cznie.

Wię kszoś ć mę ż czyzn w Iranie, któ rych orientacji nie był am pewna, zawsze pochodził a z daleka i nigdy się do niczego nie przyznał a, a on od razu to powiedział . Nie był o powodu, by mu nie wierzyć . Kamran kontynuował rozmowę:

- Tutaj mam wszystko, mam sklep, mam nieruchomoś ć , kilka domó w w samym centrum miasta, ale nie ma ż ycia osobistego i przyszł oś ci. Widzisz, jestem gejem, muszę to ukrywać przed wszystkimi, nie mam rodziny i nie mam nawet bliskiego przyjaciela, któ ry mó gł by mnie wesprzeć . Moi rodzice i jedyny pracownik w biurze nie mają poję cia. Czy sł yszał eś stary dowcip o Qazvin?

I opowiedział mi dowcip o mieszkań cach tego miasta: „Turysta przyjeż dż a do Qazvin i widzi przy wejś ciu tablicę , na któ rej jest napisane duż ymi literami: „WITAJCIE W QAZVIN”, a trochę niż ej mał ymi literami: „ radzimy nosić metalowe szorty”.

Turysta po cię ż kim dniu, zmę czony i wyczerpany, wychodzi z miasta i widzi billboard, na któ rym duż ymi literami jest napisane: „WYJECHASZ Z KAZWINU”, a mał ymi literami: „Kupuję poł amane metalowe spodenki. "

- Uwierz mi, to bardzo zabawna anegdota dla kraju, w któ rym wiesza się homoseksualistó w na gł ó wnym placu miasta!

Zapaliliś my fajkę wodną i poszliś my spać . Mam najlepsze wraż enia z Kamrana. Tutaj zawsze pytają mnie: „Czy pró bował się do ciebie jakoś zbliż yć ? ”. Nie, nie pró bował em. Wrę cz przeciwnie, podobał a mi się jego szczeroś ć , przypomniał em sobie, jak mó wił o psychologu i na swó j sposó b zaczą ł em go szanować , bo musiał walczyć o swó j osobisty wybó r.

Notatka. W Iranie stosunki homoseksualne są karane ś miercią , wię c wszystkie nazwiska w historii są fikcyjne.

W 2010 roku irań ski prezydent Mahmoud Ahmadinejad powiedział , ż e w jego kraju nie ma homoseksualistó w, ale trwają ce publiczne egzekucje homoseksualistó w wywoł ał y burzę mię dzynarodowej krytyki.

Data w Sziraz

Romans. Sł uchamy pię knej piosenki Shahram Solati - Salam Azizam (Witam, kochanie! ):


Moja druga wizyta w Shiraz bardzo ró ż nił a się od pierwszej. To wł aś nie tym razem naprawdę udał o mi się zakochać w tym mieś cie, poczuć jego klimat i kulturę - w towarzystwie pię knej dziewczyny spacerował em po jego parkach i ogrodach, czytał a mi wiersze w ję zyku farsi sł ynnego poety Hafiza, a muzycy grali liryczne i emocjonalne pieś ni narodowe.

Dotarcie do Shiraz z Yazd nie był o trudne, lecz na zjeź dzie z drogi Isfahan-Shiraz znowu musiał em dł ugo czekać - wielu kierowcó w, dowiedziawszy się , ż e jadę jeź dzić za darmo, odmó wił o podwiezienia.

Przejeż dż ają cy autobus zatrzymał się i kierowca zaproponował , ż e zabierze mnie za peł ną cenę , jakbym jechał z Yazd. Zaczę ł o się ś ciemniać i miał em szczę ś cie, ż e godzinę pó ź niej znalazł em samochó d aż do Shiraz.

Odbyliś my dł ugą rozmowę z kierowcą , opowiedział em mu o moich podró ż ach i wyjaś nił em istotę darmowego autostopu.

W Shiraz czekał a na mnie dziewczyna Farzaneh, a kierowca dowiedziawszy się , ż e jest Irań czykiem, poprosił mnie, abym do niej zadzwonił i podał mu telefon, aby mó gł wyjaś nić adres. Nie powtarzaj mojego bł ę du, nie daj się porozmawiać kierowcom z goszczą cą Cię osobą ! Po raz trzeci tego ż ał uję . Za pierwszym razem kierowca skarcił koleż ankę za to, ż e nie spotkał mnie na dworcu autobusowym, za drugim goszczą ca mnie osoba został a poproszona o pienią dze za podwiezienie. To samo wydarzył o się za trzecim razem, tylko nie wzią ł em pod uwagę , ż e Farzaneh był a dziewczynką.

Kierowca dowiedziawszy się , ż e chce się ze mną spotkać , zaczą ł prosić ją , by zostawił a mu swó j numer w celu lepszego poznania się , a gdy odmó wił a, powiedział , ż e nie zapł acił em mu przejazdu i ż e jest mu winna mu pienią dze. Kiedy wyjaś nił a mi to wszystko po angielsku, bardzo się zdenerwował em. Dotarliś my na plac lecz Irań czyk mnie nie puś cił . – Benzyna, kule – powtó rzył , domagają c się pienię dzy. Przypomniał em mu, ż e poprosił em o darmową przejaż dż kę i wysiadł em z samochodu.

Farzaneh jest niesamowicie uroczą i czarują cą dziewczyną , poznaliś my się w Bandar Abbas i obiecał em odwiedzić ją w Shiraz, gdzie mieś cił się jej uniwersytet. Tak się ucieszył a, ż e ​ ​ mnie zobaczył a, ż e ​ ​ przytulił a mnie i wzię ł a mnie za rę kę . Wsiedliś my do taksó wki na tylnym siedzeniu i pojechaliś my na gró b Hafiza.


Wydaje mi się , ż e wiele mł odych par konkretnie bierze taksó wkę „dar bast”, a potem jeź dzi bez celu po mieś cie, bo tylne siedzenia to jedyny sposó b, aby być bliż ej siebie. Mocno ś cisnę ł a moją dł oń i oparł a się o mnie.

– Nie moż esz tego zrobić , jesteś irań ską dziewczyną – ostrzegł em.

- Alex, jestem tu bardzo samotny - odpowiedział Farzane i jeszcze silniejszy

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (1) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara