Książka „Niezapomniany Iran”. Rozdział 3

25 Grudzień 2012 Czas podróży: z 01 Lipiec 2011 na 01 Sierpień 2011
Reputacja: +272.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Z dala dobrze

Podczas gdy w ambasadzie przygotowywał em mó j list polecają cy, postanowił em pojechać na tydzień do są siedniego miasta Kom, gdzie planował em zamieszkać u Fatimy, z któ rą wcześ niej umó wił em się na przyjazd. W poś piechu zapomniał em podać jej adres, co pó ź niej stał o się powodem mojej niesamowitej rejestracji u nieznajomych. Do Qom moż na ł atwo dojechać autobusem (3 dolary) z Terminalu e Johnub (Terminal Poł udniowy), któ ry znajduje się w pobliż u metra o tej samej nazwie.


Wysadzono nas na jakimś pustkowiu obok autostrady. Do tego czasu dzwonił em już kilka razy do Fatimy, ale nie odebrał a telefonu. Gestami tł umaczył em taksó wkarzom, któ rzy do mnie podbiegli, ż e sam nie znam adresu, a teraz rozproszyli się we frustracji. Zrobił o się ciemno, usiadł em na krawę ż niku obok latarni i pomyś lał em: „Nie znał em ję zyka, nie wiedział em, gdzie iś ć , a poza tym nie wiedział em, gdzie spę dzę noc. Jestem takim podró ż nikiem, ale dopiero niedawno planował em, ż e pojadę autostopem po Iranie! »

Z autobusu wysiadł o kilku pasaż eró w. Od razu zorientował em się , ż e jadą do miasta, znają drogę i mogą pomó c. Po szybkim odnalezieniu potrzebnej strony w rozmó wkach z dział u „Mieszkanie” natkną ł em się na Irań czyka.

- Man donbale ye hotell e arzun ntarin (szukam najtań szego hotelu, arzu ntarin to sł owo klucz) - zwró cił em się do niego.

Irań czyk zatrzymał się na chwilę , po czym nic nie mó wią c kiwną ł gł ową , wzią ł mnie za rę kę i poprowadził . Wsiedliś my do taksó wki i pojechaliś my do oddalonego o kilka kilometró w miasta.

- Czy on mnie zrozumiał ? - pomyś lał em i na wszelki wypadek powtó rzył em - Hotel e arzuntarin.

Mó j towarzysz podró ż y nie wzią ł pienię dzy, któ re zaoferował em, i zapł acił za przejazd. Nastę pnie weszliś my na ciemną nieoś wietloną ulicę , Irań czyk zatrzymał się przy drzwiach i powiedział:

- Khu nam (mó j dom), - gestykuluje, ż eby na niego czekać.

Jak pó ź niej zrozumiał em, musiał ostrzec kobiety, ż e przyszedł goś ć i kazał im się ubrać i przygotować jedzenie. Masoud, syn wł aś ciciela domu, wyszedł do mnie i zabrał mnie do swojego pokoju. Z szuflady w szafie wyją ł pocztó wkę i pokazał mi ją . Z jednej strony był y zdję cia wspinaczy, az drugiej był o napisane po rosyjsku: „Dzię kuję za goś cinę , przyjedź do Moskwy! ”. Ponieważ ś ciany pokoju był y pokryte plakatami z gó rskimi pejzaż ami, zdał em sobie sprawę , ż e chł opaki z Moskwy lubią alpinizm i pojechali z Masudem w gó ry, a potem zatrzymali się w jego domu w Kom. Teraz czuję się w bezpiecznych rę kach. Ojciec przyszedł do nas i wezwał nas do innego pokoju, gdzie na podł odze czekał a na nas kolacja.

- Befarmain (usią dź /pomó ż sobie) - zasugerował wł aś ciciel domu, proponują c zaję cie najbardziej honorowego miejsca obok gó ry poduszek. Obiad skł adał się z jajecznicy, tortilli i specjalnego makaronu.


Europejczycy zawsze mieszają makaron, ż eby się nie przypalił , a Irań czycy inaczej go gotują – czekają , aż na dnie patelni pojawi się chrupią ca, lekko przypalona skó rka, któ ra jest uważ ana za najsmaczniejszą czę ś ć dania. Jako goś ć otrzymasz najwię kszy kawał ek tej skorupy.

Od niezwykł ego siedzenia na podł odze, moje nogi był y cią gle zdrę twiał e, Irań czycy duż o z tego ż artowali, a nawet przynieś li krzesł o, czego jednak odmó wił em. Ć wiczył em wymowę sł ó w: „E smam Alexander e! E sm e sho ma chi wy? (Nazywam się Aleksander. Jak masz na imię? ). Ojciec odpowiadał i zadawał pytania, a takż e poprawiał moją wymowę . W trakcie rozmowy zadzwonił a Fatima, przeprosił a, ż e ​ ​ nie usł yszał a telefonu i zaproponował a, ż e ​ ​ przyjdzie do jej domu. Wydawał o mi się , ż e niegrzecznie był oby opuś cić goś cinną rodzinę , wię c umó wił em się na spotkanie nastę pnego dnia.

Czarny muł ł a w muzuł mań skim ś wię tym mieś cie

Qom (wymawiane Ghom w ję zyku farsi) jest uważ ane przez szyitó w za ś wię te miasto, ponieważ tutaj znajduje się gró b niepokalanej Fatimy (Khazra t e Masume), miejsce pochó wku samej Masume i siostry Imama Rezy (Khahar e Imam Reza). Dziś w tym mieś cie znajduje się ró wnież najwię ksze centrum religijne, jednoczą ce duż ą liczbę instytucji edukacyjnych, w któ rych Irań czycy i obcokrajowcy uczą się islamu. Mieś ci się w nim ró wnież najwię ksza biblioteka z ponad 5.000 rę kopisó w.

Postanowił em rozpoczą ć zwiedzanie od grobu Niepokalanej Fatimy. Przy wejś ciu do kompleksu zatrzymał mnie ochroniarz i zapytał:

- Musalmu n i? (Muzuł mań ski)

- Na! - Odpowiedział em: - Masihi jestem. (nie, Christianie).

Od razu pomyś lał em, ż e nie wpuszczą mnie do ś rodka. Jednak podczas mojego pobytu w Iranie, patrzą c na innych ludzi, udał o mi się uwierzyć , ż e kł amstwo jest bardzo zł e, wię c powiedział em prawdę . Jakby odgadują c moje myś li, straż nik uś miechną ł się i kazał mi przejś ć.

Spacerują c po kompleksie zrobił em kilka zdję ć , ale najciekawszym zaję ciem dla mnie był o polowanie na zdję cia wujkó w z brodami w turbanach i strojach ludowych. Ci ludzie są poważ nie zaangaż owani w studiowanie Koranu i są duchowymi mentorami.


Weszliś my do grobowca. Widział em ludzi siedzą cych na podł odze, czytają cych Koran i odmawiają cych modlitwy. Mł ody czł owiek uklą kł , po czym poł oż ył przed sobą mał y okrą gł y kamień . Za każ dym razem, gdy opadał na ziemię , dotykał kamyka czoł em i mó wił : „Allahu Agbar”.

„Prawdopodobnie tak modlą się do Boga” – pomyś lał em. Nie chciał em tu zatrzymywać się i postanowił em od razu jechać do Fatimy, o czym poinformował em moją towarzyszkę . Masoud, któ ry wł aś nie wró cił z pracy i nie spał cał ą ostatnią noc, mimo ż e był bardzo zmę czony, zgł osił się na ochotnika, ż e ​ ​ zabierze mnie pod wł aś ciwy adres.

Fatima i jej mą ż Mohammed przyję li mnie tak ciepł o, ż e poczuł am się jak w domu.

Poś cili w Ramadanie, wię c wstawali o pią tej rano (przed wschodem sł oń ca), ż eby zjeś ć ś niadanie, i bardzo pó ź no kł adli się spać , zawsze jedzą c dobry posił ek na noc, teraz był dzień i odpoczywali.

Na dolnym pię trze, któ re był o przeznaczone dla couchsurferó w, wś ró d gó ry poduszek i fajek wodnych, siedział facet z Austrii i coś zapisywał . Nazywał się Luca. Zaglą dają c do jego zeszytu przeczytał em: „Achmadineż ad, Chomeini, Chamenei” i inne nieznane mi nazwiska. Naprzeciw nich narysowano emotikony - uś miechnię te lub kwaś ne twarze.

„Rozmawiam z Irań czykami i formuł uję wł asne zdanie na temat tych politykó w” – wyjaś nił mi.

– A kim są ci ludzie? Zapytał am.

- Jak, nie wiesz kim jest Ahmadineż ad? To prezydent Iranu! Chomeini - przywó dca Rewolucji Islamskiej i zał oż yciel Islamskiej Republiki Iranu, Chamenei zastą pił go i jest obecnie najwyż szym przywó dcą Iranu i przywó dcą religijnym narodu

- Co to znaczy? – zapytał em, wskazują c na uś miechnię tą twarz Ahmadineż ada w postaci chytrego uś miechnię tej twarzy.

- To znaczy, ż e jest fajny - cią gle się uś miecha i ż artuje. Iran jest w cał kowitej izolacji, nawet Irań czycy sprzedają swoją ropę na chleb, ale to nie przeszkadza im w rozwijaniu przemysł u i zakł adaniu produkcji. Tylko ż e nie jestem pewien co do ich programu nuklearnego. Jechał eś szosą do Natanz, widział eś krajobrazy - dookoł a pustynia, a co pię ć set metró w jest wież a z ż oł nierzem i dział em przeciwlotniczym?


Widział em, ż e ten obszar jest uważ any za tajny. Irań czycy opowiedzieli o przypadku, gdy turysta zrobił zdję cie czegoś z taksó wki, a na kolejnym punkcie kontrolnym zostali zatrzymani i przeszukani, wypuszczeni dopiero po usunię ciu zdję ć.

Zamilkliś my, myś lą c o tym, jak wiele kł opotó w moż e przynieś ć pojawienie się kolejnej bomby atomowej.

„Chcę dowiedzieć się wię cej o islamie”, dodał Luka, „Fatima znalazł dla mnie angloję zycznego muł ł ę ze stanó w, studiuje tu w Kom i od kilku lat studiuje Koran. Wieczorem obiecał , ż e przyjdzie z wizytą.

Notatka. Muł ł a to arabski muzuł mań ski tytuł duchowy teologa, eksperta i prawnika, któ ry zwykle dobrze zna Koran.

Okazał o się , ż e muł ł a był czarnym mę ż czyzną , któ ry urodził się w USA i był szyickim muzuł maninem. Jego matka był a kiedyś katoliczką i bardzo religijną , ale pó ź niej przeszł a na islam, najpierw sunnicka, potem szyicka.

– Moja mama czę sto chodził a do koś cioł a i na kazania – powiedział nam – ale pó ź niej nawró cił a się na islam. Jak wyjaś nił a, zawsze był o jej trudno zrozumieć ideę Tró jcy (Bó g Ojciec, Bó g Syn, Bó g Duch Ś wię ty) i islam był jej bliż szy, ponieważ uważ ał a za sł uszne oddawanie czci tylko jednemu Bogu i zwracać się do Niego bezpoś rednio, a nie przez ikony, jak w chrześ cijań stwie.

Odniesienie.

Chrześ cijań stwo ma tradycję wielbienia jedynego Boga (monoteizmu), stwó rcy wszechś wiata i czł owieka. Jednocześ nie gł ó wne kierunki chrześ cijań stwa wprowadzają ideę Tró jcy w monoteizm: trzy hipostazy (Bó g Ojciec, Bó g Syn, Bó g Duch Ś wię ty), zjednoczone w swej boskiej naturze. Jednakż e, chociaż doktryna Tró jcy jest akceptowana przez wię kszoś ć chrześ cijan, niektó re grupy odrzucają ją w cał oś ci lub w czę ś ci jako niebiblijną . Chrześ cijanie wierzą , ż e Jezus jest drugą osobą (hipostazą ) Tró jcy, Boga Syna, wcielonego poś ró d ludzi, któ ry wzią ł na siebie grzechy ludzi, umarł za nich, a nastę pnie zmartwychwstał.


W islamie Jezus (transliterowany jako Isa) jest czczony jako przybliż ony i posł aniec Allaha oraz jako jeden z pię ciu gł ó wnych prorokó w (wraz z Adamem, Mojż eszem, Mahometem itp. ). Isa jest nazywana Mesjaszem (Masihi). Został o mu zesł ane objawienie – Injil, „Ewangelia Jezusa Chrystusa”.

Wedł ug Koranu, Isa nie został a ani zabita, ani ukrzyż owana, ale został a podniesiona ż ywcem do nieba przez Allaha (Koran Sura 4 „Kobiety” Ajaty: 157-158).

- Kiedy moja mama zdecydował a się przejś ć na islam, wielu pytał o ją , czy naprawdę wierzy w muzuł mań skiego Boga - Allaha. Nastę pnie wyjaś nił a ludziom, ż e chrześ cijanie i muzuł manie wierzą w tego samego Boga. W koń cu sł owo Allah po arabsku oznacza „jedynego, w sensie jedynego Boga. Koran mó wi, ż e Bó g dał ludziom religię przez prorokó w, wś ró d nich Mojż esza, zał oż yciela judaizmu i Jezusa, syna Boż ego w chrześ cijań stwie. Jego imię jest wymienione 25 razy w Koranie. Ale ludzie zmieniali i zniekształ cali orę dzia Boż e. Dlatego wysł ał na Ziemię nowych prorokó w z doskonalszą religią . Prorok Mahomet, wedł ug islamu, jest ostatnim prorokiem, a Koran jest księ gą , któ ra nigdy nie zostanie bł ę dnie zinterpretowana i zniekształ cona.

Duż o rozmawialiś my o Koranie, o Bogu, o chrześ cijań stwie i islamie.

Kategorycznie nie zgadzaliś my się z wieloma rzeczami dotyczą cymi rozumienia chrześ cijań stwa w islamie i zadawaliś my pytania, na któ re muł ł a odpowiadał poprawnie. Dzię kują c naszemu rozmó wcy za naszą nową wiedzę i szczeroś ć w rozmowie poszliś my spać . Ten pią tek, ostatni tydzień Ramadanu, był wielkim ś wię tem, kiedy szyici udali się do meczetu i spę dzili tam cał ą noc na modlitwach i czytaniu Koranu, a my mieliś my tam być.

Odniesienie. Imię „Allah” skł ada się z rodzajnika okreś lonego „Al” i sł owa „Ilyah”, co oznacza „ten, któ ry jest czczony”, „godny czci”. Artykuł „Al” wskazuje na wyją tkowoś ć prawdziwego Boga, godnego czci.

Wyraż enie „Allahu Akbar” to arabskie wyraż enie oznaczają ce: „Bó g jest najwię kszy”. Akbar jest najwyż szym stopniem przymiotnika „wielki”. To zdanie jest wezwaniem (Azan) do obowią zkowej modlitwy, któ rą muezzin odczytuje z minaretu.


Tł umaczenie znaczeń.29:46. Jeś li wchodzisz w spó r z Ludem Księ gi (w przybliż eniu tak muzuł manie nazywają Chrześ cijanami i Ż ydami), to prowadź go jak najlepiej. Powiedz: "Wierzymy w to, co został o nam zesł ane, iw to, co został o zesł ane tobie. " Nasz Bó g i twó j Bó g są jednym i tylko Jemu poddajemy się ”.

Noc w meczecie (Cierpienie Imama Alego)

Pó ź nym wieczorem, po dobrym ś nie, zabierają c ze sobą Koran z tł umaczeniami na niemiecki, rosyjski i farsi, a takż e zabierają c garnki z jedzeniem, udaliś my się do meczetu Sahe b-o-Zaman niedaleko Qom (tak mó wią Meczet Jamkarana).

Meczet ten jest znanym miejscem pielgrzymek szyickich muzuł manó w. Wedł ug legendy sam Mahdi kazał ludziom odbyć tu pielgrzymkę , gdyż odwiedzenie tego miejsca w poboż nych celach jest ró wnoznaczne z pielgrzymką do Mekki. Od tego czasu tysią ce pielgrzymó w odwiedził o ten meczet, a takż e gró b Niepokalanej Fatimy.

Odniesienie. Mahdi (arab.

„prowadzony [ś cież ką Allaha]”) jest zwiastunem bliskiego koń ca ś wiata, ostatnim nastę pcą proroka Mahometa. Cał e jego imię wymawia się Mahdi Sahib al-Zaman.

W rzeczywistoś ci Mahdi jest szyickim Mesjaszem, wiara w jego przyjś cie poł ą czył a się z wiarą w powró t „Ukrytego Imama” (Dwunastego Imama), któ ry nie umarł , ale pozostaje w ukryciu do godziny wyznaczonej przez Boga i nadejdzie podczas drugiego przyjś cia Izy (Jezusa), aby poprowadzić muzuł manó w i ustanowić kró lestwo sprawiedliwoś ci i dobrobytu na ś wiecie.

Teren przylegają cy do meczetu był wypeł niony ludź mi, wielu przybył o tu z rodzinami. Jeszcze przed osią gnię ciem pię ciuset metró w do meczetu trudno był o iś ć do przodu, aby na kogoś nie nadepną ć . Udał o nam się podejś ć jeszcze bliż ej i zają ć najdogodniejsze miejsce przed meczetem.

Z minaretó w sł yszano modlitwy, któ re ś piewano przyjemnym gł osem, bardzo dobrze odbieranym przez ucho.

Ponieważ nic nie rozumiał em, szybko się znudził em i zaczą ł em pisać smsy do znajomych. Nagle poczuł em bardzo dziwną ciszę , ludzie wokó ł jakby zamarli, a gł adki ś piew muezina zamienił się w szloch, a on pł akał i rozpaczał tak histerycznie, ż e gę sia skó rka spł ynę ł a mi po plecach i poczuł em się nieswojo.

„Ala-a-a-ah, henna-henna-henna, Ala-a-a-ah, henna-henna-henna” wyszł a z minaretó w na peł nych obrotach.


Odwró cił em się do Atefy, ż eby zapytać , co się stał o, i odwró cił em się , zobaczył em, ż e pł acze, a ł zy spł ywają strumieniami po jej twarzy. Mohammed nie chciał , ż ebyś my na niego patrzyli, wię c odrzucił gł owę do tył u, a ł zy spł ywał y mu po brodzie i kapał y, kapał y. Za nią kobieta rozpł akał a się , mą ż zarzucił jej na twarz welon, ale zaczę ł a pł akać jeszcze gł oś niej.

„Ala-ah-ah-ah, henna-henna-henna”, powiedział szlochają c muł ł a.

Wymieniliś my z Luką spojrzenia, oboje staliś my się przeraż ają cy.

Przede wszystkim chciał am, ż eby to przedstawienie się skoń czył o, a ta kobieta z tył u uspokoił a się , ale teraz jej mą ż nie mó gł tego znieś ć , a jego gł oś ny krzyk zagł uszył cierpienie biednej kobiety.

Jako osobie niewtajemniczonej wydawał o mi się z zewną trz, ż e ci ludzie zrobili coś bardzo zł ego i teraz, ż ał ują c, odpokutowali za swoje grzechy - ich emocje był y jak nieopisane cierpienie. „Co musisz zrobić , aby pó ź niej odpokutować w ten sposó b? ”, pomyś lał em. Mylił em się jednak co do grzechó w. Gdy naboż eń stwo się skoń czył o, wszyscy odetchnę li z ulgą i otarli ł zy, jakby nic się nie stał o, Luka i ja czuliś my się lepiej. Fatima roześ miał a się i oczyś cił a powietrze, wyjmują c z patelni sał atki i kanapki, po czym wspó lnie zaczę liś my obiad.

Odniesienie. Ali ibn Abu Talib - kuzyn, zię ć i towarzysz proroka, czwarty sprawiedliwy kalif i pierwszy imam w naukach szyickich.

Szyiccy muzuł manie czczą Alego jako pierwszego imama i jako ś wię tego, poł ą czonego szczegó lnymi wię zami bliskoś ci z Mahometem, jako czł owieka sprawiedliwego, wojownika i przywó dcę . Imam Ali został zabity zatrutym mieczem podczas modlitwy. Jego ciał o został o pochowane w ś wię tej ziemi Nadż afu (Irak) i do dziś przepł yw ludzi do ś wię tego grobu imama nie ustaje. „Cierpienie Imama Alego” obchodzone jest w Iranie jako dzień ż ał oby.

Wideo. Noc w meczecie Jamkaran: http://video. Yandex. ru/uż ytkownicy/sanyok-biał oruś /widok/27/? cauthor=sanyok-biał oruś &cid=3

Przystanek motocyklowy do ś wię tej gó ry.


W drodze do meczetu Jamkaran widzieliś my jaką ś gó rę i setki ludzi wspinają cych się po schodach. Fatima powiedział a, ż e ​ ​ mieszkał tam jakiś ś wię ty, a ja z Luką postanowiliś my tam pojechać . Mieliś my się tam dostać przejeż dż ają cym samochodem, co powinno być doś ć ł atwe, biorą c pod uwagę , ż e był o to ś wię to, a jechaliś my do ś wię tego miejsca.

Na papierze Fatima napisał a nam imię „Kuh e Khezr” (Gó ra Proroka Khezra), wię c musieliś my odczytać adres kierowcy i powiedzieć „majoni” (bezpł atnie).

- Alex, widział eś jak oni szlochali? - powiedział Luka, kiedy wychodziliś my z meczetu - Jak myś lisz o podboju tego kraju? To niemoż liwe! Czy moż esz sobie wyobrazić , ż e muzuł manie pó jdą z nami na wojnę ? Te miliony pł aczą cych, co zrobią w imię Allaha?

Wyruszyliś my w drogę.

- Tylko nie przestawaj z podniesionym palcem! Ostrzegł em Lukę : „Ten gest w Iranie oznacza to samo, co ś rodkowy palec w stanach, wię c lepiej pokazać otwartą dł oń.

Zatrzymał się pierwszy samochó d, Luka odczytał adres.

- Czy hezar (dwa tysią ce) - wyraził się kierowca.

— Majo ni majo ni — zapytał em.

- Chera majoni? (Dlaczego to za darmo) - zapytał z obrazą kierowca i wyszedł nie czekają c na odpowiedź.

Potem zatrzymał y się inne samochody, ale wszyscy kierowcy poprosili o pienią dze.

To jedzenie przywió zł są siad, zgodnie z dobrą tradycją dawania sobie nawzajem czegoś smacznego na ś wię ta. Stó ł udekorowano irań skimi sł odyczami: sokhan, sho le zard, chał wą.

Najbardziej znanym sł odyczem w Kom jest sohan: cienkie plasterki mą ki, mleka, wody ró ż anej i jajek. Pró bowaliś my też cho le zard, któ ry jest moim ulubionym: ryż gotowany w wodzie ró ż anej, szafranie i cukrze, a nastę pnie przybrany cynamonem i posiekanymi pistacjami.

Innym ciekawym poczę stunkiem był a „chał wa”. Ta ciemnokolorowa masa ze smaż onej mą ki, jajek, cukru, szafranu i innych przypraw miał a dziwny smak – był a sł odka, gdy wkł adał o się ją do ust i robił a się gorzka, gdy ją poł knę ł a. Przypominał o mi tonik sodowy i wcale mu się nie podobał o.

Podzię kował am naszym gospodarzom za wieczó r i smakoł yki: „Tak, darnakone! ”. Fatima uś miechnę ł a się i odpowiedział a: „haisz mikonam!

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (0) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara