Indie: śmiało!!!

12 Moze 2010 Czas podróży: z 01 Styczeń 2010 na 17 Styczeń 2010
Reputacja: +189.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Indie: Naprzó d!

„... „Ó smy rok” był dla wielu trudny i prawdopodobnie nie warto się nad tym szczegó ł owo rozwodzić ... ”, napisał em dokł adnie rok temu, opowiadają c czytelnikowi o moich argentyń skich przygodach. Mylił em się ! - Teraz mogę przyznać - "dziewią ty" w sprawach zł oż onoś ci i nietrywialnoś ci pobił wszelkie rekordy. Przynajmniej w moim ż yciu. Zapytaj mnie rok temu na przykł ad o moją gł ó wną pracę . Odpowiadał bym bez wahania: "Tak - jestem zmę czony, tak - nudno, tak - beznadziejnie, tak -)))". W miejsce „uś miechu” każ dy czytelnik moż e zastą pić swó j „ulubiony” epitet, charakteryzują cy najbarwniejszą z jego obecnych prac. Niewą tpliwie pojawia się pytanie: „Jeś li wszystko jest tak „zadowalają ce”, to dlaczego ty, przyjacielu, siedzisz ze swoim „pią tym zmysł em” na wygodnym fotelu? ”. Uż ywam sł owa „zadowalają cy” ze wzglę du na to, ż e moż e być wielokrotnie gorzej!


A najciekawsze jest to, ż e moja mą dra podś wiadomoś ć spokojnie i logicznie odpowiedział a na to palą ce pytanie: „No, jest – jest kryzys i tak dalej, bezrobocie roś nie, przedsię biorstwa bankrutują itd. ”. Rzeczywiś cie, okazał o się to dobrą wymó wką do „zmiany samego siebie”. Tak, nie onanizm, ale „zmiana siebie”. Faktem jest, ż e wiele lat temu, w moich mł odych studenckich latach, jakoś sobie obiecał am, ż e bę dę pracować w tych miejscach, gdzie są perspektywy rozwoju, niezależ nie od wysokoś ci wypł acanych mi premii i zyskó w (piszę te sł owa, a Jestem zdumiony, jak gł ę boko terminy anglo-amerykań skie w narodowej interpretacji weszł y do ​ ​ ję zyka rosyjskiego). A takż e - zawsze bę dę szukał czegoś nowego i ciekawego, jeś li się znudzi. Nuda przyszł a do mnie dwa lata temu. A ja siedział am i „gł upio” szukał am innej wymó wki dla mieszanki wł asnego lenistwa z lę kiem przed znalezieniem czegoś nowego.

A najbardziej podstę pne jest to, ż e doskonale wiedział em, ż e pę dzę w ś lepy zauł ek jak „Ostatni Ekspres Europy” przed I wojną ś wiatową.

Czytelnikom, któ rzy mimo wszystko zajrzeli na stronę w nadziei na znalezienie przydatnych informacji o Indiach, zdecydowanie polecam pominą ć kilka akapitó w w dó ł . Ci, dla któ rych moje filozoficzne myś li nie są bynajmniej obrzydliwe - ś miał o, ś miał o!  Latem, kiedy jako szef zarzą du powierzonej mi struktury doprowadził em ją do rentownoś ci, niespodziewanie otrzymał em wiadomoś ć od mojego szefa, któ ry ze szczegó lnym cynizmem w oczach powiedział mi, ż e sprzedaje wszystko aktywa w zamian za „sł odkie” miejsce w strukturze pań stwa. Pomiń my szczegó ł y tego, jak planował zdobyć to miejsce, prawdopodobnie od dawna nie był o to tajemnicą - wszystko jest kupowane w Rosji, jedyne pytanie to cena. Jednocześ nie firma został a sprzedana nie w cał oś ci, ale w czę ś ciach. "Takie drogie! ”, usł yszał em w odpowiedzi.

W pewnym momencie zdał em sobie sprawę , ż e osiem lat wiernej i oddanej sł uż by mojemu „generał owi” poszł o praktycznie na marne – „przeciekł ” cał y zespó ł bez wyrzutó w sumienia i odrobiny ż alu za mglistą perspektywę pracy gdzieś „na szczyt".


Na począ tku jakoś gwał townie reagował em na wszystko, co się dział o. A potem zdecydował em, ż e wszystko, czego się nie robi, jest naprawdę najlepsze. Przynajmniej moje „wewnę trzne ja” przestał o dokuczać mi o „przesiedzeniu” czasu. Myś lał em nawet o poszukiwaniu nowego projektu w swoim ż yciu, ale zdał em sobie sprawę , ż e jeś li ucieknę po drodze, zabierają c ze sobą „odszkodowanie”, to w cią gu miesią ca wszyscy zostaną zwolnieni. A to co najmniej sto osó b, wielu ma rodziny, dzieci, starszych rodzicó w, poż yczki, kredyty hipoteczne, a nawet walutę obcą . Ogó lnie rzecz biorą c, kompletny zestaw obcią ż eń społ ecznych, któ re mogą prowadzić do katastrof dla cał ych rodzin. A z „maszyny perpetum mobile” (tak nazywali mnie moi koledzy) naszej firmy, zamienił em się w „perpetum brake” o tej samej konstrukcji.

I robił wszystko dla prostego celu - trzeba był o dać kolegom moż liwoś ć znalezienia przyzwoitej pracy. Najciekawsze jest to, ż e proces mnie zafascynował - od czerwca 2009 do chwili obecnej struktura nie został a jeszcze rozwią zana. To prawda, ż e ​ ​ ostatni personel zrezygnował zaledwie dwa dni temu, ł ą cznie ze mną . A tym, z czego naprawdę moż na być dumnym, jest brak opisanych powyż ej katastrof społ ecznych – każ dy znalazł mniej lub bardziej godną i odpowiednią pracę.

Tak wię c w trakcie „hamowania” jakoś pomyś lał em o wakacjach noworocznych. Dł ugo wybierał em kraj, wypracował em trasę . A potem jakoś od niechcenia porozmawiał em z przyjació ł mi o Indiach, przypomniał em sobie indyjską restaurację w Paryż u, któ rej kuchnia nie pozwolił a naszej partii umrzeć z gł odu i postanowiliś my pojechać do Indii. To prawda, tym razem z niewielką poprawką – Nowy Rok chcę ś wię tować w domu, z rodziną , a potem odlecieć.

Był w tym sens - moja mama był a cię ż ko chora w zeszł ym roku, ale na szczę ś cie wyzdrowiał a, u mojej ukochanej spanieli Jessiki Bekonovnej zdiagnozowano raka w stadium 4 ...Listę negatywnych chwil w moim ż yciu moż na kontynuować , ale...Ogó lnie rozumiał em na ciele i duszy, ż e Nowy Rok ś wię tuję w domu, kropka.

Opracowują c trasę podró ż y, zaczą ł em od prostego: szukał em touroperatoró w w Indiach w Yandex i zadzwonił em do wszystkich. Z grubsza rozumiał em poziom cen: hotele pię ciogwiazdkowe + wybrana trasa + bilety kosztują okoł o 150 tysię cy rubli za osobę . Drogie, zwł aszcza na kryzys. Dlatego poszedł em starą i sprawdzoną drogą - sam kupował em bilety i rezerwował em hotele. Zaczą ł em tradycyjnie od Aeroflotu - kupił em bilety na 1 stycznia do Delhi z powrotem 17-go. Nastę pnie za poś rednictwem znanej czytelnikowi portalu Aeroflot rezerwował hotele.


Swoją drogą w listopadzie opanował em alternatywny system rezerwacji Aeroflotu – tam czasami ceny są niż sze, choć nie tym razem. Rezerwował em hotele - w Delhi - Hyatt, na Goa - Leela Kempinski, w Bombaju - Taj President. Kupił em też ubezpieczenie, nigdy nie wiadomo jakie. Pojawił o się pytanie o loty krajowe, jednak po „wygooglowaniu” tego pytania wszedł em na strony i systemy rezerwacji lokalnych linii lotniczych, gdzie kupił em brakują ce bilety. Najciekawsza jest cena - okazał a się doś ć "budż etowa" na osobę - 90 tys. (40 - bilety, 50 - hotele). Ł atwo policzyć , ile rosyjskie biura podró ż y same sobie koń czą.

Opowiem wię cej o lokalnych liniach lotniczych. Udał o mu się latać liniami Kingfisher Airlines, Jet Airlines i jej có rką , Jet Light. Ciekawe, ż e lot Moskwa-Delhi-Moskwa kosztował.22 tys. , 13 tys. - Delhi - Goa (obsł ugiwany przez Kingfisher), a tylko 5 tys. - trasa Goa-Mumbaj-Delhi.

Jet Airlines - druga co do wielkoś ci indyjska linia lotnicza i pierwsza prywatna indyjska linia lotnicza jest uważ ana za przewoź nika dyskontowego, wię c jeś li zarezerwujesz wcześ niej, moż esz latać po cał ych Indiach za minimalne pienią dze. Jedynym minusem jest jego bazowe lotnisko Mumbai, tj. wię kszoś ć lotó w ł ą czy się z jego lotniskiem, co nie zawsze jest wygodne dla podró ż nych z Delhi. Dlatego kupił em bilet na Kingfisher, aby polecieć z Delhi do Goa bez przesiadki w Bombaju. Zaznaczam, ż e na tej trasie odbywają się tylko trzy loty dziennie, z czego dwa obsł ugiwane są przez Kingfisher Airlines.

Po zarezerwowaniu wycieczki ponownie pogrą ż ył em się w „ostatecznej rozgrywce” w pracy. A potem dowiedział em się w sieci, ż e podró ż do Agry (Taj Mahal) i Dź ajpuru jest bardzo mę czą ca i fajnie był oby zaopatrzyć się w rosyjskoję zycznego przewodnika.

Od siebie powiem, ż e podró ż jest normalna w dobrym aucie, a bez rosyjskoję zycznego przewodnika moż na obejś ć się bez trudu, ale wtedy o tym nie wiedział am.


Po przeczytaniu recenzji o touroperatorach zdecydował em się na Indigo Tour. I wybrał em to wył ą cznie metodą „szturchania”. Postanowił em za ich poś rednictwem wydać wizę i zapł acić za wycieczkę do Agry iz powrotem. Biuro znajdują ce się w pobliż u stacji metra Begovaya wydawał o mi się ponure. Przy wejś ciu gł ó wny księ gowy siedział za parawanem i aktywnie przyjmował gotó wkę , nie ł amią c czeku. Za nim, przy oknie, przedzielone był o przepierzeniem biurko dyrektora - nazywa się Siergiej, siwowł osy wujek w ś rednim wieku, któ ry ł ą czył funkcje dyrektora i wł aś ciciela tego prostego biznesu. Nie dogadaliś my się od razu – zaczą ł narzekać na mnie, kiedy rozmawiał am przez telefon. W zamian został wysł any przeze mnie bez wyrzutó w sumienia, za co bardzo się obraził.

W innym pokoju przy swoich biurkach siedział o trzech menedż eró w – dwie dwudziestoparoletnie dziewczyny z syberyjskim akcentem w gł osach. W odległ ym ką cie siedział a pulchna dama w ś rednim wieku - Elena, któ ra organizował a wycieczki. Zaproponował a mi zwiedzanie miasta + wyjazd do Agry prywatnym samochodem z rosyjskoję zycznym przewodnikiem (2 dni) za jedyne 11 tys. od osoby. Szczegó lnie zadowolony ze sł owa „wszystko”. Zapł acił em, wierzą c, ż e nie poradzę sobie bez przewodnika. To prawda, pó ź niej ż ał ował , ż e nie poszedł sam i bardzo przepł acił . Ale wię cej na ten temat poniż ej.

Elena wystawiał a vouchery, przyjmował a pienią dze bez czeku, powoł ują c się na brak kasy, dał a mi paragon, a tydzień pó ź niej paszporty z wizą i vouchery na wycieczki i hotel w Agrze. Ogó lnie rzecz biorą c, na tym przygotowania do wyjazdu został y zakoń czone.

Sylwestra spę dził am w domu z bliskimi mi osobami. Tydzień wcześ niej, 25-26 grudnia, był em w podró ż y sł uż bowej do Iwanowa.

I tam zjadł obiad w jednej z miejskich kawiarni. Szczerze ucieszył mnie napis na tabliczkach, któ re zdobił y ś wieczniki stoł owe - „Drodzy Przyjaciele! 31 grudnia kawiarnia… jest zamknię ta, bo Nowy Rok ś wię tujemy w domu. To rodzinne ś wię to, ś wię tuj je z przyjació ł mi i krewnymi w atmosferze domowego ciepł a i komfortu. Cieszymy się , ż e spotkamy się.1 stycznia od 18.00. Z poważ aniem, administracja. Po przeczytaniu tego zdał em sobie sprawę , ż e dokonał em wł aś ciwego wyboru, wylatują c na wakacje po nowym roku.


I już pierwszego dnia był em przy zdrowych zmysł ach i pijanej pamię ci w Szeremietiewo-2. Zaznaczam, ż e tego dnia jedyny korek w Moskwie znajdował się w rejonie tego konkretnego lotniska - wielu "zł odziei" z migają cymi ś wiatł ami na dachu i numerami "EKX" lub "AMR" blokował o wjazdy na lotnisko, czekają c na swoich szefó w, któ rzy albo odlecieli, albo przylecieli. Swoją drogą administracja lotniska od dł uż szego czasu zmaga się z tym problemem, ale jak dotą d najwyraź niej bezskutecznie.

Lotnisko był o zatł oczone, ale wszystkie loty odbywał y się zgodnie z rozkł adem. Podczas odprawy zobaczył em zdję cie znane z lotó w mię dzynarodowych Szeremietiewo-2 i Aerofł ot - są tylko 2-3 stanowiska odprawy dla duż ego samolotu o pojemnoś ci 200-300 pasaż eró w. Oczywiś cie 1 stycznia nie był wyją tkiem dla tego rodzaju iz pewnoś cią wygodnej (w cudzysł owie) tradycji dla pasaż era - lot do Delhi obsł ugiwał y 3 stanowiska, a jeden był przeznaczony wył ą cznie dla klasy biznes. Kolejki w klasie ekonomicznej wyró ż niał y się aż do strefy przed lotem, a obsł uż enie 1-3 pasaż eró w zaję ł o 5-8 minut. Szybko zdają c sobie z tego sprawę , staną ł em w kolejce 2 osó b przy ladzie klasy biznesowej, któ rą obsł ugiwał a pracownica Aeroflotu o imieniu Elena. Kiedy dyskutował a o parze „klasy biznesowej” w strefie „gospodarczej”, doszł o do skandalu, w któ rym pewna grupa ludzi, wyczerpana oczekiwaniem, popadł a w konflikt z przedstawicielami linii lotniczej.

Jeden z oburzonych upuś cił zdanie, mó wią , chodź my oblegać ladę klasy biznesowej, a minutę pó ź niej za mną brzę czał tł um 30 osó b. Widzą c to, już zirytowana dziewczyna Elena pró bował a zorganizować „odprawę ” i jakoś usprawnić kolejkę . Inicjatywa jest karalna – został a wyrzucona za nic, po czym kategorycznie odmó wił a obsł ugi pasaż eró w klasy ekonomicznej przy swoim stoisku. A pierwszym, jak pamię tasz, był em ja.

— Mentalnoś ć stada — powiedział em, podchodzą c do lady. "Co? – zapytał a zdziwiona Lena. „Uczucie stada”, powtó rzył em, „w naszym kraju ludzie mają jedno bardzo dobrze rozwinię te uczucie – uczucie stada. Prawdopodobnie sowiecka przeszł oś ć wiele mó wi! ”. Uś miechnę ł a się i zapytał a: „Jesteś od gospodyni? ”. Otrzymawszy odpowiedź twierdzą cą , jakoś niechę tnie wzię ł a bilety, proszą c mnie o rozproszenie tł umu przynajmniej przy ladzie.


Poradził am sobie z zadaniem – po minucie przestrzeń był a wolna od obcych, a ludzie powoli zaczę li ustawiać się w uporzą dkowanej kolejce. Dziewczyna dał a mi kartkę papieru i poprosił a o zapisanie nazwy hotelu i adresu, w któ rym bę dziemy się zatrzymać . Wyjaś nił a, ż e ​ ​ kolejki do odprawy wynikają z tego, ż e rzą d Indii wymaga od każ dego pasaż era przekazania danych dotyczą cych pobytu na ich terytorium. Dlatego podczas rejestracji dane te są wprowadzane do systemu i przekazywane indyjskiej policji. Po otrzymaniu kart pokł adowych podzię kował em Elenie i udał em się do kontroli imigracyjnej.

Tutaj też był a kolejka, zauważ ył em zirytowany. Uwagę od razu zwró cił o stoisko z napisem „Dla Dyplomató w”, gdzie nie był o kolejki. Po wł ą czeniu „kubka z cegł ą ” poszedł em wł aś nie tam.

Inna mił a dziewczyna w mundurze spojrzał a na mnie pytają co, po cichu wzię ł a paszport, zeskanował a go, postawił a znak przy wyjeź dzie z kraju i oddał a. Cał a nasza impreza poszł a tak.

Dalej - jeszcze wię cej zabawy. Kontrola osobista. A takż e kolejka. Mimo obecnoś ci nowoczesnych skaneró w pracownicy sł uż by kontroli pasaż eró w zaż ą dali zdję cia butó w (np. w Domodiedowie, gdzie zainstalowane są te same skanery, od dawna nie był o to wymagane). Wszystko to odbywał o się w bardzo mał ym pomieszczeniu, w któ rym trudno był o stać , nie mó wią c już o wygodnym. „Kubek z cegł ą ” - pomyś lał em i wspią ł em się gdzieś na począ tek kolejki, po czym inspekcja szybko minę ł a. Zwró cił uwagę na kobietę ze zł amaną nogą o kulach, któ rej wyraź nie trudno był o się poruszać . Przemilczę brak wó zkó w w poczekalni, ale choć moż na by zapewnić wó zki bagaż owe, tym bardziej, ż e bagaż podrę czny na rejsach dł ugodystansowych nie zawsze jest lekki.

Tak wię c w chamskiej formie policjanci i inspekcja zaż ą dali umieszczenia kul na taś mie, a kobiecie „przeskoczenia” (to cytat !!! ) przez skaner. Powstał skandal, a mimo to pozwolili jej nosić kule, ale proszę mi powiedzieć , czy naprawdę niemoż liwe jest bardziej humanitarne traktowanie ludzi i zapewnienie minimalnych warunkó w do wygodnej podró ż y? Przy okazji wysł ał em to pytanie z opisem sytuacji do dyrektora lotniska Szeremietiewo i dyrektora generalnego Aeroflotu. Oboje otrzymali list, ale odpowiedź wcią ż się opó ź nia...


Na szczę ś cie w strefie wolnocł owej był o spokojnie. Kupiliś my dwie butelki szampana i spokojnie zaczę liś my czekać . Nie czekaliś my dł ugo - po 20 minutach ogł osili lą dowanie. Lot Moskwa - Delhi jest obsł ugiwany przez Boeing-767, na któ rym siedzę na krześ le. Nie bę dę ukrywał , znajomy linii lotniczej „przebił ” dobre miejsca.

Start, wznoszenie i inne procedury lotu przebiegał y sprawnie.

Podczas sześ ciogodzinnego lotu nakarmił em się jednak tylko raz. Zauważ ył em ró wnież , ż e poduszki został y usunię te z klasy ekonomicznej Aeroflotu. Po co? ? ? Ekonomia narodowego przewoź nika lotniczego? ? ? To ś mieszne, jeś li nie absurdalne.

Podczas lotu spał em dobrze, a nawet przeczytał em przewodnik po Indiach. Wł aś nie w tych minutach zaczą ł em rozumieć , ż e przewodnika moż na ł atwo znaleź ć na miejscu za „pię ć kopiejek”.

Czterdzieś ci minut przed lą dowaniem dowó dca skontaktował się i opowiedział o pogodzie: „Plus dwanaś cie, mgł a”. Potem wszystko wyglą dał o jak zwykle - opadanie, wtapianie, podwozie itp. Ciekawe, ż e w oknie widział em tylko podstawę skrzydł a i ś wiatł o spod turbiny, a wszystko był o w gę stej mgle. Na monitorze wysokoś ć stale spadał a, a prę dkoś ć lotu „zawieszał a się ” na poziomie okoł o 270 km/h. Zdenerwował em się , gdy zobaczył em wysokoś ć.200 metró w - nie zauważ ył em ziemi pod nami. Sto pię ć dziesią t - sto osiemdziesią t...Schodziliś my i na oś lep!

; Chwilę pó ź niej samolot unió sł nos i dotkną ł powierzchni, po czym zaczą ł zwalniać do tył u. Dopiero wtedy zobaczył em pod nami blade ś wiatł a pasa startowego. Wszystko był o we mgle, pasaż erowie nie mogli zobaczyć koń có wki skrzydł a. W nocy usiedliś my przy widocznoś ci 50-70 metró w. Najwyż sza klasa dla zał ogi. W tamtych chwilach nie ż ał ował em, ż e latał em „narodowym przewoź nikiem lotniczym”. Co ciekawe, wielu nie zauważ ył o, jak trudne był y warunki pogodowe podczas lą dowania.


Przez pię tnaś cie minut koł owaliś my wokó ł lotniska. Widocznoś ć był a prawie zerowa, samolot poruszał się powoli, a dowó dca ledwo widział granice pasa startowego. W Delhi jest bardzo mglisto od grudnia do lutego i zdarzał y się przypadki, gdy mgł a nie rozpraszał a się przez kilka dni. Niewą tpliwie znacznie skomplikował o to ż ycie lotniska Indira Gandhi i kierowcó w. Ale wtedy jeszcze nie wiedzieliś my, jak bardzo mgł a moż e zrujnować wakacje naszej firmy.

Gdy się zatrzymaliś my, z mgł y wynurzył a się teleskopowa drabina.

Pasaż erowie szli w kierunku wyjś cia. Przy kontroli migracji był a kolejka tylko dla obcokrajowcó w, ale nie moż na jej poró wnać z „korkiem Szeremietiewo”. Ponownie wyró ż niliś my się oryginalnoś cią i podeszliś my do lady „dla obywateli Indii”. Wujek przy ladzie wzią ł paszport, zanotował kartę migracyjną i podbił przybycie. Zdecydowanie polecam zamienić.200 dolaró w na wydatki. W strefie odbioru bagaż u dział a kilka bankó w. Kurs wymiany jest taki sam dla wszystkich, dlatego sprawdź wysokoś ć prowizji, waha się ona od 5 do 11%. Przy okazji warto wymienić pienią dze zaraz po kontroli migracji, bo po odebraniu bagaż u 150 osó b naszych rodakó w poszł o w zorganizowany sposó b wymienić mają tek na lokalną walutę , oczywiś cie tworzą c kolejkę w tej strefie. Ogó lnie rzecz biorą c, pienią dze w Indiach lepiej wymieniać w "wymiennikach" u "handlarzy" - tam kurs jest wyż szy i nie ma prowizji.

Nawet jeś li kurs wymiany jest ró wny bankowemu, nadal bę dziesz pł acić prowizję temu drugiemu. Każ dy taksó wkarz zna dobry kantor w okolicy, a opł ata za taksó wkę jest bardzo niska. I nie wymieniaj pienię dzy w hotelach - kurs wymiany jest o 5% niż szy niż oficjalny, a prowizja w niektó rych hotelach się ga 20%.

Po odebraniu bagaż u udaliś my się do poczekalni, gdzie tł um oczekują cych z tabliczkami ludzi szukał przylatują cych pasaż eró w. Jeden z nich czekał na nas - mł ody czł owiek w biał ej koszuli aktywnie potrzą sał kartką z naszymi imionami na gł owie. Wrę czył nam wieniec powitalny z pomarań czowych kwiató w i po 5 minutach byliś my już na ulicy i czekaliś my na nasz samochó d. Nawiasem mó wią c, mgł a tylko się nasilił a. Po przylocie naszego samolotu lotnisko został o zamknię te na czas startu i lą dowania z powodu mgł y.

W Delhi wybrał em hotel Hyatt, w któ rym cena pokoju dwuosobowego wynosił a 120 USD.


Znajdował się na „obwodnicy” – jedynej obwodnicy Delhi – prostym odpowiedniku moskiewskiej „trzeciej obwodnicy”. Droga z lotniska w warunkach sł abej widocznoś ci zaję ł a nam 30 minut. Jazda w Indiach jest leworę czna i chaotyczna – przypomniał o mi to moje wczesne lata na Sri Lance, gdzie jeź dzi się jeszcze gorzej i nie ma w ogó le szacunku do dró g. W Indiach wszystko jest takie samo – jeś li trą bią , to znaczy „nie wtrą caj się – jestem w drodze”, jeś li mrugają reflektorami, to też – „jestem w drodze”  Jednocześ nie , poza ruchem samochodowym, ludzie mają wobec siebie ogromny szacunek. Paradoks, prawda?

Gdy jechaliś my, chł opak zadzwonił do kogoś , a potem podał mi telefon. To był nasz przyszł y przewodnik - Vikas. Ostrzegł , ż e odbierze nas o 8 rano, podczas gdy ogł oszono „Indigo Tour”, a na voucherze był o napisane, ż e godzina rozpoczę cia trasy to 11 rano. Dł ugo kł ó cą c się z przewodnikiem przez telefon, umó wiliś my się na znak o 9 rano.

Spó r był obiektywny - w momencie meldowania się w hotelu mó j zegarek wskazywał.3 noce czasu lokalnego, wiecie, po sylwestrze i dł ugim locie chciał em spać.

Przy wejś ciu do hotelu stoją straż nicy z karabinami maszynowymi, przy wejś ciu skanery, sprawdzają wszystkie przychodzą ce osoby, sprawdzają c rzeczy osobiste. Stał o się to po atakach terrorystycznych w Bombaju dwa lata temu. Hotel jest pię kny, drogi wystró j, uprzejmy personel. Był y problemy z rejestracją - komputery cią gle psuł y się , prą d był odcię ty. W Indiach, zwł aszcza w nocy, prą d jest czę sto odcinany, wię c dobre pokoje są wyposaż one w latarki. Na terenie hotelu znajdują się dwie restauracje - gł ó wna (gdzie jedzą ś niadania i kolacje) z kuchnią europejską i indyjską oraz dodatkowa, w któ rej na wcześ niejsze zamó wienie przygotowywane są tylko dania indyjskie. Ś niadanie w pierwszej restauracji kosztuje 20 USD, kolacja w formie bufetu bez napojó w kosztuje 35 USD.

Jako doś wiadczony turysta zdecydowanie polecam zabrać ze sobą rozszerzoną wersję apteczki - zawiera jod, bandaż , watę , ś rodek dezynfekują cy, antybiotyki, anaboliki, ś rodki na przewó d pokarmowy, ś rodki odstraszają ce komary, leki przeciwwirusowe i przeciw przezię bieniu , czę ś ć mę ska zebrał a się na "wyczynach" - oczywiś cie prezerwatywy. Lokalne leki są zł e i trudne do zdobycia, ponieważ wię kszoś ć aptek jest otwarta od 8(9) do 17(19).


Pewnego dnia zjedliś my kolację w formie bufetu w restauracji Hayata. Spoś ró d ró ż norodnych potraw turystó w przycią gał y krewetki kró lewskie. Przycią gnię ci nie na pró ż no - zapach ich zwietrzeliny nió sł się daleko po korytarzu. Widzą c to, zgł osił em incydent administratorowi i uprzejmie zaproponował em, ż e pową cham krewetki. Odmó wił , zadzwonił do szefa kuchni i po kró tkiej rozmowie z nim w miejscowym ję zyku postawił cał e danie na zapleczu.

Szkoda za coś innego – za takie incydenty w hotelach tego poziomu mieliś my przynajmniej darmowy obiad, ale tutaj, w Delhi, panowie nawet nie przeprosili. I na pró ż no wysł ał em już komentarz do firmy zarzą dzają cej tą siecią hoteli w Stanach Zjednoczonych.

Centrum biznesowe w hotelu jest dobre - jednak regularnie korzystał em tylko z Internetu. Co ciekawe, w cią gu dnia, gdy chł opak pracował w centrum biznesowym, regularnie pobierali ode mnie 200 rubli za Internet (od razu przeliczam ceny na jednostki znane czytelnikowi), a wieczorem, gdy dziewczyna przeję ł a kontrolę , usł uga stał a się bezpł atna.

Chyba warto opowiedzieć o cechach naszej podró ż y do Delhi. Nieprzyjemny poranek drugiego stycznia obudził nas o 8 rano. Tylko ja zdecydował am się iś ć na ś niadanie – mó j apetyt był brutalny. Jak się okazał o, ś niadanie w hotelu nie jest wliczone w cenę pokoju. Jednocześ nie w ten sposó b dział a 90% hoteli w Indiach, przy rezerwacji z niską stawką ś niadanie nie jest wliczone w cenę.

Nawiasem mó wią c, facet ma dopiero 24 lata i nie ukoń czył jeszcze uniwersytetu. Przewodniczka od razu wyjaś nił a, czy zabraliś my niezbę dne rzeczy, bo na koniec zwiedzania miasta od razu pojedziemy do Agry. Zabierają c rzeczy, sweter i ciepł ą kurtkę ruszyliś my na miasto. Pogoda nie dopisał a - zimno nie jest takie zł e, ale mgł a, któ ra nie rozwiał a się w nocy mogł a pokrzyż ować plany zwiedzania. Prawie nie robiliś my zdję ć , a w tle zdję ć jest tylko biał a mgieł ka. Uratował em mojego profesjonalnego Canona, któ ry znajomi podarowali mi na ostatnie urodziny. A do obiadu mgł a wcią ż sł abł a, a emocje uchwycone w aparacie przywiozł em z wycieczki do Delhi.

Przewodnik okazał się być nie. Praktycznie nic nie mó wił , milczał , nie wiedział nic o historii i kulturze Indii, ograniczył program zwiedzania i cał y czas był chę tny do wcześ niejszego wyjazdu do Agry.


Z 10 zabytkó w zadeklarowanych przez Indigo Tour prawie nie widzieliś my 5-6. Jednocześ nie, gdy podniosł em skandal, Vikas powiedział , ż e jeś li bę dziemy kontynuować naszą podró ż po Delhi, to nie pojedziemy do Agry, bo zrobi się ciemno, a on nie lubi podró ż ować , gdy jest ciemno. Jednocześ nie kierowca cicho krę cił kierownicą i nie zadawał zbę dnych pytań , a w prywatnej rozmowie ze mną nawet stwierdził , ż e nie obchodzi go, o któ rej wyjeż dż ać , o ile my jako turyś ci byliś my wygodny. Ale przewodnik 4 razy pokazał nam swó j instytut i 10 razy opowiedział nam o cię ż kim ż yciu indyjskiego studenta. Opowiedział , jak został przewodnikiem - od dzieciń stwa kolekcjonuje modele sowieckich samolotó w wojskowych - i pewnego dnia, gdy Vikas był bezrobotny, jak mó wił jego ojciec - naucz się rosyjskiego i jedź pracować jako przewodnik, przynajmniej tam coś zapł aci. Nauczył się tego i poszedł do pracy. W momencie naszego przybycia jego doś wiadczenie trwał o okoł o 8 miesię cy.

Teraz o tym, co warto zobaczyć w Delhi.

Zacznij od Pał acu Prezydenckiego, budynku Parlamentu, podą ż aj drogą stanową do Bramy Indii. Koniecznie zobaczcie Qutab Minar – ruiny starego Delhi, ś wią tynię wszystkich religii w formie kwiatu lotosu – bardzo przypominał a mi teatr w Sydney. „Grobowiec Ludzki” – ogromna ż ydowska ś wią tynia, najwię ksza w Indiach, zwiedzimy muzeum kolei, któ re w poniedział ki jest nieczynne. Przewodnik jest bardzo przydatnym towarzyszem podczas podró ż y po Indiach. Kupił em sobie grubą ksią ż eczkę z National Geographic, napisaną przez angielskiego autora i nie zawsze z powodzeniem przetł umaczoną na rosyjski, ale mimo wszystko przydatną od deski do deski. Ogó lnie rzecz biorą c, najlepszym sposobem podró ż owania po mieś cie jest skorzystanie z taksó wki. Po powrocie do Delhi z Agry wł aś nie to zrobiliś my - za licznik pł aciliś my 400 rubli dziennie (kalkulacja jest nastę pują ca: ruch na kilometr to 4 ruble + godzina oczekiwania kosztuje 25 rubli).

Oto, na co muszą zwró cić uwagę moskiewscy urzę dnicy - w naszym kraju tylko oligarchowie mogą sobie pozwolić na jazdę taksó wką za 650-1100 rubli za godzinę przez cał y dzień . Brad, jednym sł owem!

I wracamy do naszej „recenzji” za 11 tysię cy rubli za osobę . Po pokazaniu 2 ś wią tyń i odwoł aniu lunchu, Vikas pojechał z nami do Agry. Odcinek 200 km pokonaliś my w 4 godziny - drogi w Indiach są dobre, ale ruch jest chaotyczny, wszyscy jeż dż ą powoli. Mimo to w cią gu 16 dni nie widzieliś my ani jednego wypadku. Tu też wyró ż nił się Vikas - wypił.4 puszki piwa, zasną ł , rozważ nie stawiają c stopy na przednim panelu. Szczegó lnie cieszy zapach „ś wież oś ci” (znowu w cudzysł owie), któ ry w cudowny sposó b doszedł do nas z jego koń czyn.

Indigo Tour zarezerwował o dla nas Clarks-Shiraz Hotel, czterogwiazdkowy hotel schludnie poł oż ony w samym sercu Agry, pomię dzy dwoma gł ó wnymi atrakcjami, Taj Mahal i Czerwonym Fortem.


Hotel jest kiepski, ale pokoje mają wszystko, czego potrzebujesz - do herbaty, kawy i ciastek. Zadowolony z komplementó w - owoce i duż e butelki wody. Po zarejestrowaniu się i spojrzeniu na Vikasa, postanowił em sprawdzić stopień rozwoju apetytu w Indigo Tour i poznać koszt pokoju. Szczerze mó wią c, nie zdziwił em się - kosztował.2200 rubli dziennie dla dwojga. Myś lę , ż e nawet pierwszoklasista rozumie, kto co i ile zarobił …

A wieczó r skromnie spę dziliś my w restauracji na ostatnim pię trze z widokiem na Czerwony Fort i Taj Mahal. To prawda, ż e ​ ​ ich nie widzieliś my. Mgł a, cholera. Jak mó wią miejscowi, przy dobrej pogodzie widok jest przepię kny.

Trzeci dzień nowego roku ró wnież przywitał nas mgł ą . Po ś niadaniu za 8 dolaró w wymeldowaliś my się z hotelu i razem z Vikasem i kierowcą pojechaliś my zobaczyć Czerwony Fort. Zaznaczam, ż e ś niadanie w hotelu jest znoś ne, pod wzglę dem poziomu poró wnywalne ze ś niadaniem w Hyatt Delhi, ale w cenie 2 razy niż szej.

Czerwony Fort to twierdza wykonana z czerwonego kamienia, od któ rej ma swoją nazwę . W Delhi jest dokł adnie tak samo, wię c jeś li obejrzał eś jedno, nie ma sensu oglą dać drugiego. Przez okoł o godzinę oglą daliś my jego dekoracje i staraliś my się zwró cić na siebie uwagę mieszkają cych tam mał p. Przewodnik cał y czas milczał i rzadko mó wił o Czerwonym Forcie. Ale jak tylko pojawił y się pamią tki, to z zapał em sportowca na mecie pró bował nas zabrać do jakiegoś rzekomo ekskluzywnego sklepu z pamią tkami. Po zrozumieniu planu odsunę liś my się na bok i wyjaś nił em mu dobrym, powolnym rosyjskim: „Vikas, wycofasz się z naszych zakupó w, oddasz mi wszystkie zarobione pienią dze, a takż e przekonasz się , jaka jest silna radziecka pię ś ć ! ”. Po prostu się roześ miał , najwyraź niej nie rozumieją c, ż e nie ż artuję . I naprawdę nie ż artował em ...Ale o tym poniż ej ...

Do Taj Mahal dotarliś my okoł o poł udnia. W tym czasie zgromadził a się tam duż a liczba turystó w.


Algorytm pracy jest nastę pują cy – kupujesz bilet, wsiadasz do autobusu i jedziesz 2 km do bramki, przechodzisz kontrolę osobistą i jesteś w ś rodku. Po powrocie do Czerwonego Fortu Vikas pró bował zdobyć od nas 300 rupii – rzekomo „ł apó wkę ” dla lokalnych przewodnikó w, aby go przepuś cili. Wtedy zwą tpił em w jego sł owa, ale dał em pienią dze. W Taj Mahal nasz przyjaciel ponownie postanowił poprosić o 300 rupii. To mnie zaalarmował o - w tym momencie wydawał mi się zbyt nieuczciwy. Poszedł em do kasjera, ż eby wyjaś nić , co, na… figi, za takie ł apó wki. W kasie po prostu wzruszyli ramionami i powiedzieli, ż e kupujesz bilety i przechodzisz, nie musisz dodatkowo pł acić za rę ce. Zdają c sobie sprawę z tego, ponownie odwoł ał em Vikasa na bok i zaż ą dał em moich pienię dzy. Ten drobny oszust dł ugo walczył , odmó wił zwrotu 300 rupii z Czerwonego Fortu, ale pojechaliś my do Taj Mahal bez dodatkowych opł at - podobno zgodził się "za nas" na jazdę bez pienię dzy.

Podczas osobistej rewizji zauważ ył em, ż e z toreb skonfiskowano ż ywnoś ć , wodę , pę sety do brwi, noż yczki do paznokci i inne drobiazgi potrzebne w podró ż y. Po wł ą czeniu znanej już czytelnikowi „twarzy z cegł ą ”, nie stał em w kolejce - ale przeszedł em korytarzem dla personelu, pokazują c wcześ niej straż nikom moją „przepustkę podró ż ną ”. Mimo to certyfikat to ś wietna rzecz! Ile razy pomogł o mi to na wycieczkach, pamię taj tylko Kubę lub Chiny. Jeś li nie pracujesz w naszych walecznych „ciał ach”, to nie ma znaczenia, zwykł y „studak” poł ą czony z osobistą pomysł owoś cią i wdzię kiem przejdzie za certyfikat. Najważ niejsze, ż e powinno być zdję cie, fajna pieczę ć , a napisy powinny być w ję zyku rosyjskim. – Polityka Rashshan – powiedział am, szturchają c legitymację uniwersytecką w ochroniarza. Spojrzeli na mnie, potem na „ksiwę ”, spojrzeli na siebie i pozwolili mi iś ć dalej. Torba oczywiś cie został a sprawdzona, ale nic nie został o skonfiskowane z niezliczonych artykuł ó w spoż ywczych w moim plecaku.

Niczego nie kupiliś my w jednym sklepie z pamią tkami - szczerze zawstydził a nas cena wspaniał ej stugramowej herbaty w cenie 250 rubli (dla czytelnika ponownie podaję ró wnowartoś ć ceny w zrozumiał ych jednostkach) jako „stró j” miejscowego mieszkań ca (spodnie + koszula) „tylko” (sprzedawca powiedział mi to sł owo wyraź nym rosyjskim) za 2500 rubli (wyprzedzę się , powiem, ż e w Bombaju coś kupiliś my podobne „tylko” za 300 rubli). Wyczuwają c haczyk, szybko skrę cił em karetą do wyjś cia i udaliś my się do sklepu VIP-pamią tek z miejscowego kamienia. Zgodnie z oczekiwaniami, w klasycznej wersji butó w turystycznych najpierw pokazuje się cię ż ką „pracę ” lokalnych „robotnikó w”. Pokazano nam trzech mę ż czyzn, któ rzy z niespotykaną gorliwoś cią na twarzach rzeź bią i malują blat z kamienia. Nastę pnie – jak powinno być – zabrano nas do galerii sklepu, gdzie sprzedaje się cał e to „dobro”.

Wszyscy oferowali mewy, a jakiś prezent, któ ry czekał na mnie przy wyjś ciu, namó wił mnie do ponownego spojrzenia na warsztat. Był em niewzruszony – stał em przy nich jak „ogon”. Vikas wykazał się dla siebie niezwykł ą pomysł owoś cią i postanowił pó jś ć do toalety, a sprzedawca uprzejmie zgodził się mu towarzyszyć (prawdopodobnie w 50 wycieczkach tutaj nigdy nie poznał drogi, a moż e… jest coś wię cej). Temat proponuję zamkną ć „duż ym” (proszę poł oż yć nacisk sam). Postanowił em wię c przeł amać ich sielankę i zają ł em trzecie miejsce. I uważ nie obserwował , aby nie szli razem w tej samej budce. Naprawdę nie ryzykowali – na ich twarzach pojawił o się wielkie pytanie, któ rego istotą był o to, jak się mnie pozbyć . Zał atwiwszy wszystkie niezbę dne rzeczy, Vikas wyszedł z budki, w któ rej czekaliś my na niego ze sprzedawcą.


Przez chwilę wydawał o mi się , ż e ma już pienią dze… Ale… po chwili namysł u zdał em sobie sprawę , ż e te dwie „kroniki” wyraź nie nie cią gnę ł y mistrzó w ś wiata w pomysł owoś ci… Tak wię c na wyjś ć , pozwalają mi iś ć dalej. W drzwiach spuszczam gł owę i gwał townie się odwracam...A jak myś lisz...Zł apał em ich w momencie, kiedy ostroż nie przerzucał em coś mał ego od sprzedawcy do Wikasa, a ten przezornie schował zawinią tko w tylna kieszeń spodni. "Aha!! ! ! - Myś lał em! Odpychają c sprzedawcę prawą rę ką , podbiegł em do Vikasa ż ą dają cego pokazania mi zawartoś ci jego kieszeni. Udawał strach i odmó wił . Ś ciskają c jego gardł o prawą rę ką i przyszpilają c go wł asnym ciał em do ś ciany, lewą z ł atwoś cią wycią gną ł em ten toboł ek z jego kieszeni. Nie, to nie był numer telefonu sprzedawcy schludnie napisany na kartce papieru, to był a kartka papieru o wartoś ci 500 rupii, któ rą sprzedawca owiną ł w jakiś kawał ek papieru. „Jeś li znowu to zobaczę , wybiję sobie wszystkie zę by!

- powiedział em wś ciekł y i wł oż ył em pienią dze do kieszeni. „To się nie zdarzył o wcześ niej! ! ! ”- wyraź nie warzy na ustach sprzedawcy. "Chodź my... " - szturchną ł em Vikasa i oboje poszliś my do domu. Po drodze zatrzymaliś my się w restauracji na lunch. Co ciekawe, gdy szliś my do toalety, nasz „cudowny” przewodnik otworzył gł ó wną kieszeń mojego plecaka. Kiedy go zł apał em, twierdził , ż e wł aś nie zapinał otwartą kieszeń . Szkoda, ż e ​ ​ nie czekał am jeszcze pó ł minuty, był by prawdziwy powó d, ż eby naprawdę zostawić go bez zę bó w (w ż yciu jestem osobą spokojną , nie rozumiem, co wtedy mnie przyszł o ; ).

Droga powrotna nie ró ż nił a się niczym od drogi do Agry – Vikas pił piwo i spał , od czasu do czasu machają c trzydniowymi ś wież ymi skarpetami nad deską rozdzielczą , my też drzemamy. Przy wjeź dzie do Delhi powstał ogromny korek – cał a trasa został a rozkopana pod fundamenty przyszł ego metra w Delhi. Ciekawe, jak jest w cał ym mieś cie.

10-milionowe miasto ma bardzo sł abą sieć metra, a jego budowę rozpoczę to aktywnie dopiero w ostatnich kilku latach. W korkach, widzą c, jak samochody „peł zają ” zewszą d, nagle zdał em sobie sprawę , ż e wł aś nie tego brakuje naszym „gebom” - tutaj mandaty mogą zostać nał oż one na każ dego, nie mó wią c już o kalkulacji „na miejscu”. Jak się pó ź niej dowiedział em, w Indiach po prostu nie ma odpowiednika sowieckiej policji drogowej, policja peł ni jedynie funkcje kontroleró w ruchu i robią to daleko od doskonał oś ci. Szkoda - dobry karmnik dla kraju z miliardem ludzi jest naprawdę pusty. Zastanawiam się nawet nad napisaniem listu informacyjnego do indyjskiego Ministerstwa Transportu i Komunikacji w tej sprawie… Ale na razie myś lę tylko…

Po 5 godzinach od wyjś cia z restauracji byliś my już w hotelu. Cieszył em się - ten dzień nie był ł atwy.


Vikas tylko sucho poż egnał się i znikną ł , a ja dał em uczciwie zarobione 500 rupii jako napiwek kierowcy, któ ry sumiennie wykonywał swoje obowią zki podczas trasy. Był em rozczarowany przewodnikiem, bo z wieloma jego kolegami z innych krajó w utrzymuję nie tylko ludzkie, ale i przyjacielskie relacje, a potem wysył am wielu turystó w do zaufanych osó b. Tym razem nie wyszł o - mę ż czyzna był "zgnił y". Po przybyciu do Moskwy oczywiś cie „wysł ał em” list do Indigo Tour, w któ rym podsumował em „osobliwoś ci narodowego oszustwa turystycznego…”. Elena przysię gł a mi, ż e wyś le ​ ​ wszystko do Indii, ich partnerki Sita Travels (www. sita. in) i wszystko szczegó ł owo wyjaś ni. Ona to zrobił a,

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (0) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara