Niesamowita Jawa
Tak wię c, po przeczytaniu recenzji o Bali (niezbyt atrakcyjnej) i wę drowaniu po Internecie, podją ł em stanowczą decyzję , by drę czyć moich bliskich i udać się na Bali przez Jawę . Listopad… wszę dzie wydaje się , ż e jest poza sezonem, ale nie moż na dostać szczegó lnie tanich biletó w z Miń ska, wię c jak zawsze lecimy Etihad przez Abu Zabi. Po 6 godzinach wę dró wki po znajomym lotnisku zrodził się pomysł , aby udać się do hotelu przy lotnisku i zarezerwować pokó j na tranzyt powrotny (w koń cu 9 godzin w nocy). Na szczę ś cie pokoje był y. . . trochę za drogie 300ue. na trzy, ale nie chciał em spę dzić nocy na podł odze. Z Abu Zabi 8-godzinny lot do Dż akarty. A potem kolejne 1.5 godziny do Yogyakarty. Skontaktował em się wcześ niej z kierowcą z Bali i spotkał się z nami wraz z partnerem na lotnisku, wierzą c, ż e przyjedziemy jako gwarancja, w koń cu musiał przejechać.600 km od Bali. Opracował a wł asny plan, dzię ki informacjom zwrotnym, któ re zapowiedział a kierowcy. Chcę od razu powiedzieć , ż e nikt z naszej tró jki nie zna ż adnego z ję zykó w poza rosyjskim. co w zasadzie nas nie przygnę bił o))), okazał o się , ż e doskonale komunikuje się na palcach))
Oczywiś cie bez zwiedzania gł ó wnych ś wią tyń Indonezji był oby to za duż o. . . Dlatego naszą podró ż rozpoczę liś my od Yogyakarty. Wieczorem zameldowaliś my się w hotelu. . . Zarezerwował em przy rezerwacji za radą naszego kierowcy na ulicy handlowej Moliboro. W rezultacie na pró ż no, skoro wieczorem osiedliliś my się i wszystko był o już zamknię te, a ź le zaczynać wakacje od zakupó w… Wieczorem postanowiliś my wyjś ć do ludzi i coś przeką sić . Mam nadzieję , ż e wszyscy wiedzą , co się dzieje. Jawa 140 milionó w ludzie ż yją...jeszcze nie wiedział em. koszmar. . . Trzymają c się za rę ce i przeciskają c się przez motorowery, znaleź liś my lokalną kawiarnię...W ś rodku był a cał kiem przyzwoita stoł ó wka. . . Ale wiedzieliś my, doką d jedziemy. . . duż o czytaliś my, a nawet kilku Europejczykó w poszł o za nami. Tak wię c lokalne „zwierzę ” nie był o nawet zdziwione, a pierwsze zdję cie został o mu zadedykowane.
Swoją drogą , patrzą c w przyszł oś ć , hotel w Yogyakarcie okazał się jednym z najlepszych na cał y pobyt w Indonezji. . .
Rano postanowiliś my wybrać się do ś wią tyni Borobudur, pł acą c po 20 dolaró w za wejś cie i wypoż yczają c sarongi. To prawda, nie jest jasne dlaczego, bo o ile pamię tam, do ś wią tyni nie moż na wejś ć z goł ymi kolanami i ramionami. Ale nie kł ó ciliś my się … Na ś wią tynię starczył o nam czasu…
Co zaskakują ce, wszyscy miejscowi patrzyli na nas jak na kosmitó w, chociaż wydawał o się , ż e jest to miejsce turystyczne...Potem zdaliś my sobie sprawę , ż e jest poza sezonem...był o niewielu Europejczykó w, a ludzie z cał ej Indonezji przyjeż dż ali Ś wią tynia. Byliś my wię c u szczytu popularnoś ci i najodważ niejsi prosili o zrobienie z nami zdję ć . Jak moż esz im odmó wić ?
Jawa. . . muzuł mań ska wyspa. . . przepraszam za dziewczyny. Jest gorą co, a oni ubrani od stó p do gł ó w. . .
Ze ś wią tyni do auta jeszcze godzina. Wyjś cie jest wykonane w taki sposó b, ż e trzeba przejś ć kilometr pasaż ami handlowymi, w któ rych sprzedają to samo. . . Zrobiliś my pierwszy zakup. . . koszulkę dla mę ż a za 4 dolary. .
Potem od razu pojechaliś my do Prambanan...Tam bardziej nam się podobał o...Opró cz kompleksu ś wią tynnego na terenie znajduje się duż y walter z jeleniem cę tkowanym, któ rego moż na nakarmić , kupują c kiś ć trawy za 1 dolara. . . Wokó ł jest też bardzo duż y park z placem zabaw, no i oczywiś cie. . . centra handlowe. . . gdzie dokonali bardzo potrzebnego zakupu. . . mapy Jawy. .
Teraz dzię ki mapie przynajmniej jakoś zorientowaliś my się w terenie. Ponieważ dystans 100 km… to co najmniej 3 godziny drogi, byliś my zagubieni zaró wno w czasie, jak iw odległ oś ci. Wydawał o się , ż e przejechał co najmniej 300 km, ale w ogó le nic.
Zgodnie z planem mieliś my odwiedzić co najmniej trzy plaż e. Jawa. W recenzjach ktoś napisał , ż e na Jawie nie ma dobrych plaż...to bardzo bł ę dna opinia. . . Mieliś my szczę ś cie odwiedzić pię ć przepię knych plaż . Prawda to jedno. Te plaż e są przeznaczone tylko dla mieszkań có w. Spotkać tam biał ych poza sezonem… rzadkoś ć . Infrastruktura… zero… Ale najpierw, ż eby nie zepsuć zdję cia plaż Baron i Kukup – niedaleko Yogyakarty.
A wię c o cywilizacji. . . Nagle zaczę ł o się ś ciemniać i przypomnieliś my sobie, ż e musimy gdzieś przenocować...Był am pewna, ż e na plaż y powinno być mnó stwo hoteli. W czym popeł nił em wielki bł ą d. . . Plaż e wieczorem są puste, ale idziemy jak bezdomni. . . szukamy. . . Na Kukup widzimy, , , , jest napisane jak hotel. . . wchodzimy. Radosny Madi (to nasz rosyjskoję zyczny kierowca) zapowiada, ż e jest wolny pokó j i jest doś ć tanio… tylko 25 dolaró w. za noc. . . Czuję , ż e Madi został a oszukana i 25dol. koszt był wraz z jego numerem. W tym samym pokoju w 2000 roku spę dził em noc w podró ż y sł uż bowej w Smoleń sku w hotelu Tsentralnaya...Horror wcią ż jest taki sam...Ale byliś my prawie na to gotowi...O dziwo, klimatyzator dział ał idealnie, Vaska (syn) rzucił materac na podł ogę , toaleta był a z wiadrem, a prysznic z zimną wodą nad toaletą ))...
Ale nie ma co robić , trzeba gdzieś przenocować...przeż yjemy. . .
Naprzeciw hotelu jedna kawiarnia okazał a się być otwarta, aby zobaczyć tam wł aś cicieli i przenocować . Zjedliś my dobrą przeką skę dla trzech osó b z piwem za 10 dolaró w. . . i ś niadaniem za 3 dolary. za trzy...Wię c moż esz ż yć...
Rano zatrzymaliś my się na wskazanej w planie plaż y Indrayarti… przepię knej. Jedna z najpię kniejszych plaż na Jawie. To po prostu niesamowite, ż e do tej pory nikt nie inwestował w rozwó j infrastruktury. Byliś my sami na plaż y. Nie ma ani jednej jadł odajni, są chaty z mieszkań cami w pobliż u, odpł yw w oceanie i miejscowi zbierali glony. Był odpł yw, inaczej byś my się oczywiś cie przestraszyli… Na przyszł oś ć opcjonalnie weź ze sobą namioty i zamieszkaj tam przez tydzień . Cisza i spokó j
Ruszamy dalej. Madi dziwi się tylko, gdy nazywam go nowym miejscem zamieszkania)). Ską d wszyscy wiemy - dzię ki forumowiczom. Nasza dalsza droga prowadzi do jaskiń . Po powrocie do Miń ska napisał em do naszego kierowcy numer telefonu organizatora tej wycieczki. Skontaktował się i zgodził . Jaskinie znajdują się w pobliż u miasta Semanu. Plan polegał na zwiedzeniu jaskini i rurek Jomblanc, któ rych kopalnia pó ź niej odmó wił a. Chcę się rozwodzić nad tą konkretną jaskinią , bo praktycznie nikt nie pisze o tej trasie turystycznej. Mieliś my tam być już o 10 rano. Z plaż dostaliś my się na 2 godziny, ale krajobrazy, któ re widzieliś my wokó ł są oczywiś cie imponują ce. Przez okoł o czterdzieś ci minut jechaliś my przez okoliczne wioski, po czym skrę ciliś my w szutrową drogę .
Sł aba maszyna, drogi nie moż na nawet nazwać szutrową , wspinają c się po kamieniach wulkanicznych, dojechaliś my na miejsce w pó ł godziny. Wiedzą c z gó ry o co nam chodzi, przebraliś my się w sportową odzież w aucie. Miejsce okazał o się doś ć malownicze. Był o nawet kilka bungalowó w dla turystó w - speleologó w. Natychmiast przywieziono nas na godzinę z cukrem trzcinowym. Wszystko został o zorganizowane w najlepszy moż liwy sposó b. Dostę pne czyste toalety i prysznice. Przyjechaliś my wcześ nie i czekaliś my, aż kolejna grupa zejdzie do jaskini. Wkró tce przybył o kilka Australijczykó w i dwie lokalne turystki z pó ł nocnej Jawy – ł ą cznie 7 osó b. Dostaliś my kalosze. Wiedzą c o tym wzię liś my ze sobą skarpetki, Australijczycy musieli je postawić na bose stopy. Po przejś ciu z bungalowu okoł o 50 metró w znaleź liś my ogromną dziurę w dole i nieznaną konstrukcję szyn. Jest już pewne podekscytowanie. Ubrano nas na specjalny sprzę t, zwią zaliś my linami - przygotowaliś my się na najgorsze i uspokoiliś my. Instruktorzy tylko się roześ miali - na co dzień widzą ludzi takich jak my, Australijczycy zaczę li ś piewać swó j hymn (wesoł e dziewczyny).
Musieliś my zejś ć na linach w dó ł , wydawał o mi się , ż e sto metró w, moż e ze strachu.
Pierwszą osobą wskazaną przez instruktora jest mó j mą ż . On zejdzie pierwszy, jako najcię ż szy. Na przykł ad nie bę dziemy mogli sprawdzić lin)). Schodziliś my dwó jkami, napierają c na siebie linami. . . Oczywiś cie adrenaliny był o doś ć , ale to bardzo fajne uczucie, kiedy schodzi się w dó ł , nie wiedzą c, co tam nas czeka. Poniż ej był a doś ć burzliwa roś linnoś ć , bo nie jest bardzo gorą co. W jaskini znajduje się ró wnież ogromna dziura.
Po przejś ciu 200 metró w po ciemku Vaska na szczę ś cie miał a telefon, aw niektó rych miejscach ś wiecił y się latarki, pracują c na bateriach, dotarliś my do ś rodka jaskini. Promienie sł oń ca padał y z gó ry, podziemna rzeka w dole, wokó ł stoloktytó w. Nie moż esz stać na nich w butach, tylko boso. Jesień jest pię kna, niezwykł a, nie każ dego dnia.
Nie chciał em wychodzić , wszyscy robili zdję cia, ugniatali ziemię bosymi stopami, piszczali i przeganiali wę ż e, któ re najwyraź niej przypadkowo spadł y z gó ry. Gdzieś za godzinę wró ciliś my i też na linach, ale jeden po drugim cią gnę li nas do gó ry. Lina był a cią gnię ta przez miejscowych, okoł o 10 osó b, widok był jak barki na Woł dze. Dali wszystkim obiad, my daliś my go kierowcy. Nie mogli przyzwyczaić się do jedzenia. To był a jedna z najlepszych wycieczek w Indonezji. Kosztował o nas to 450 tys. rupii od osoby, ale był o warto - niezapomniane przeż ycie. Spę dził bym tu kilka dni, ale czas jest ograniczony, pojechaliś my dalej.
Nasza ś cież ka wiodł a przez miasto Pachitan i inspekcja (tylko inspekcja)) jeszcze kilka jaskiń i plaż . Ale potem przypomniał em sobie, ż e rupii się koń czy. I o godz. e. tutaj w Javie nikt nie bierze. Musiał em wró cić do najbliż szego miasta i poszukać bankomató w. Nawiasem mó wią c, wymienniki na Jawie są tylko w duż ych miastach (Dż akarta, Yogyakarta, Surabaya). Uratował a mnie wię c karta bankowa – praktycznie wszę dzie w mniej lub bardziej ś rednich miejscowoś ciach moż na z karty wypł acić pienią dze. Nastę pnie zgodnie z oś wiadczeniem zdał em sobie sprawę , ż e jeszcze bardziej opł aca się zmienić walutę (jest to tylko w Javie, na Bali bardziej opł aca się iś ć do wymiennika).
Chodź my dalej. Zgodnie z planem Jaskinia Gong Gong, Plaż a Clayar, Plaż a Teleng Ria. Tutaj postanowiliś my być ostroż ni i najpierw poszukać hotelu i najlepiej z ciepł ą wodą . Hotel został znaleziony w pobliż u plaż y Teleng Ria za 30 dolaró w. z tą samą toaletą z wiadrem (patrz plaż a Kukup powyż ej) i gorą cą wodą . Ale gorą ca woda pod prysznicem pochodził a z oddzielnego kranu. Oznacza to, ż e nie moż na był o tego poł ą czyć w duszy))) Był o tu już bardziej ż ywa, był o duż o ludzi, był o mnó stwo jadł odajni. ALE! Nie ma piwa! Nigdzie. To wcią ż muzuł mań ska wyspa. Nasza Madi, po przejś ciu przez lokalne sklepy, a takż e po przejś ciu kilku kawiarenek, przekonaliś my się , ż e nie ma sensu szukać piwa, a takż e innych alkoholi. Wię c radzimy przygotować się z wyprzedzeniem, jeś li che.
Po spę dzeniu nocy, rano zatrzymaliś my się na plaż y TenegRia. Nie rozumiem, dlaczego ludzie tu nie pł ywają . Tak, mó wią prą d, ale daleko nie trzeba jechać . Bardzo malownicza i pię kna, wspaniał a szeroka i dł uga plaż a. Jak się pó ź niej okazał o, na brzegu są nawet dobre hotele i kawiarnie, trochę przypominają ce Jimbaran Beach na Bali, tylko trochę dzikie.
Jemy w kierunku Clayar Beach - to najpię kniejsza plaż a na Jawie i szczerze mó wią c najpię kniejsza plaż a, jaką widział em w Indonezji. Droga na plaż ę dopiero zaczyna się ukł adać . Ale nasz kierowca mó wi, ż e z dobrym kierowcą nie ma zł ych dró g. Znowu jedziemy do drogi szutrowej i 1.5 km. na plaż ę . Strome zjazdy, podjazdy i jesteś my na plaż y. Tak, dygresja, przedsię biorczy Indonezyjczycy prawie wszę dzie biorą pienią dze za wejś cie na plaż e – od 2-3 tysię cy rupii od osoby do 30. do samochodu.
Plaż a Clayar - trochę wspomnień . Kilku miejscowych, kilka kawiarni dla miejscowych, nie ma Europejczykó w jak na wszystkich plaż ach. Po prawej wejś cie na klif - widok w dó ł jest oszał amiają cy, czuć cał ą potę gę oceanu.
Na plaż ach quadó w moż na za 50 tys. rupie jadą na drugi koniec plaż y i wracają . Wł aś nie to zrobiliś my. Na lewo od plaż y w skał ach wył ania się fontanna wody. Kiedy fala jest silna, strumień jest wyż szy. Robi wraż enie. Specjalne kroki na kamieniach, aby zobaczyć ten cud. 30 minut spaceru po skale. Już widzę „przedsię biorczych Indonezyjczykó w” stoją cych na schodach i zbierają cych 10 tysię cy rubli od lokalnych turystó w. rupii za wejś cie do skał y. A przecież pł acą )) Omijaliś my ich, ż eby nie przeszkadzać w pracy)).
W drodze powrotnej zatrzymaliś my się w jaskiniach Gong Gong. 50 metró w po schodach, wszystko jest uprawiane. Wokó ł jak zawsze galerie handlowe)). . . Wejś cie do jaskini to 30 tysię cy rupii od osoby. Wię c wejdź cie, spó jrzcie, chodź cie po jaskini z rozś wietlonymi stoloktytami-stolognitami. . . W ś rodku jest bardzo gorą co i wilgotno, choć zainstalowane są ogromne wentylatory. Ale tak naprawdę nie pomagają . Dla ogó lnego rozwoju warto odwiedzić , zwł aszcza, ż e nie specjalnie odwiedziliś my...
Po przejechaniu kilku km. odkrył opuszczoną jaskinię . Został zamknię ty z powodu remontu dró g. Zatrzymaliś my się , zeszliś my. . . nietypowo.
Postanowiliś my spę dzić noc w Blitar. Jadą c samochodem, znaleź liś my w Internecie najdroż szy hotel w tym mieś cie na Bookingu, liczą c na to, ż e na pewno bę dzie ciepł a woda i mniej wię cej normalne warunki do spę dzenia nocy)). Rezerwacja nie kł amał a)) hotel jest naprawdę dobry. Wspaniał e terytorium, pokó j jest doskonał y, a co najważ niejsze - gorą ca woda i pó ł misek owocó w. Madi zastanawiał a się , dlaczego tego potrzebujesz, zimny prysznic jest cudowny. Ale naprawdę chciał em dobrze się umyć )). Wieczorem pierwszy raz o ok. godz. Jawa jadł em bardzo drogo - za trzy 70 dol. , Naprawdę bardzo smaczne. Po prostu nie chcieli wychodzić z hotelu, dlatego jest drogo. W pobliż u był o wystarczają co duż o warungó w, w któ rych moż na był o coś przeką sić - nasza Madi prawdopodobnie jadł a tam kolację . Swoją drogą był z partnerem, mó wi, ż e trzeba jechać z kimś z Bali. Czasami wydawał o mi się , ż e Madi nie jest rozumiany przez miejscowych. Potem okazał o się , ż e na Jawie jest duż o dialektó w, a Balijczycy nie zawsze rozumieją mieszkań có w Jawy i odwrotnie.
Klimatyzator nie dział ał dobrze w pokoju, staraliś my się wytł umaczyć na palcach w recepcji, ż e „klimatyzacja wie”)), na co odpowiedziano „ok, freon wiesz? ”)). Kró tko po 10 minutach klimatyzator dział ał , zadzwonili do nas i zapytali „frion jest ok”, odpowiedzieliś my „ok”. Jakoś naprawiają to w ś rodku - nadal nie rozumiem)).
Rano do mę ż a przyniesiono gazety z napisem „prasowy pan”)). Oczywiś cie przyję liś my prasę , ale nie pró bowaliś my jej czytać )). Ogó lnie hotel jest doskonał y, jeś li ktoś tego potrzebuje, chę tnie podam wspó ł rzę dne. Od razu zdaliś my sobie sprawę , ż e zamó wiliś my niewł aś ciwe ś niadanie. To był o konieczne "amerykań skie", a my byliś my "mię dzykontynentalni" i zakrztusiliś my się buł eczkami z kawą )).
Rano ruszyliś my do kolejnego celu – wulkanu Bromo. Jazda samochodem zaję ł a prawie cał y dzień . Wieczorem byliś my już w hotelu. Musimy oddać hoł d Madi, zrozumiał nasze proś by, wię c wybrał hotel bardzo nawet nic, w stylu balijskim. Był a sobota, tutaj nie mieliś my szczę ś cia. W weekendy bilety na wulkany są kilkakrotnie droż sze, cię ż ko znaleź ć hotel, wię c jeś li ktoś podró ż uje w sezonie, lepiej zarezerwować wcześ niej. Hotel zaoferował nam wspaniał y apartament. . . Kolacja też był a niesamowita. Madi zgodził a się z lokalnym jeepem i mieliś my być na recepcji o 3.30 rano. Przy wejś ciu do hotelu „przedsię biorczy Indonezyjczycy” zawinię ci w koce zaproponowali zakup czapek i wypoż yczenie kurtek. Nie rozumieliś my, staliś my w szortach i koszulkach, na ulicy +17- dlaczego to zimny chtol?
Bardzo zmę czony. Chcieliś my trochę pospać , ale nie był o.
Poszliś my spać o 10 rano, o 11 zamieszkaliś my w są siednim pokoju Chiń czykó w. Nie wiem nawet, ile tam ludzi mieszkał o. Jak się okazał o, mię dzy pokojami nie był o izolacji, albo „twitter” był taki, ż e ż adne wygł uszenie nie pomogł o. 12 - nie przestają mó wić...dlaczego to pili...Są dzą c po tym, ż e wstaliś my o 3 nad ranem, byliś my już na granicy, a mimo to postanowiliś my „ mó wić ” bardzo gł oś no po rosyjsku, ż eby Chiń czycy (za murem) zrozumieli, ż e w pobliż u są Rosjanie (no, albo Biał orusini)). Nie wierzcie, "twitter" urwał się po pó ł minucie - moż e to pomogł o. Zasypiają c i wymyś lają c Chiń czykom intrygi, co z nimi zrobimy o 3 nad ranem, w koń cu zasnę liś my. . . Obudziliś my się o 2.55 - Chiń czycy ć wierkają . zemsta nie powiodł a się .
Có ż , wylecieliś my z Miń ska w listopadzie, był o już cał kiem fajnie, wię c rano o +10 zał oż yliś my nasze rodzime ubrania. Czapki nie był y potrzebne. Na przyję ciu "usł yszeli" naszych Chiń czykó w - ale có ż...wyglą dają nieszkodliwie,...gdy milczą...
Cał kiem niezł y jeep zabrał nas na taras widokowy.
Przez ten sam pasaż handlowy z kawą , gorą cą kukurydzą i makaronem Rolton przecisną ł się na taras widokowy i zaczą ł czekać na ś wit. Jeś li jednak naprawdę chcesz spać rano, nic nie stracisz, jeś li nie zobaczysz wschodzą cego sł oń ca...Có ż , taka jest moja opinia,
Po spotkaniu o ś wicie udaliś my się na wulkan Bromo. Tak, widok z gó r jest niesamowity. Szkoda, ż e droga jest wą ska, a zatrzymanie się na zdję cie nie jest zbyt wygodne. Zeszliś my do podnó ż a wulkanu - nic wspó lnego z planetą Ziemią . Trzeba to zobaczyć i poczuć . Znowu nie mamy szczę ś cia. Zwalił bardzo silny wiatr. Przypomnieliś my sobie, gdzie zostawiliś my jeepa i poszliś my wspią ć się na wulkan. Pył wulkaniczny zatkał wszystko. . . oczy, usta, uszy. Nie byliś my na to gotowi. Znalazł em w plecaku chustę , podarł em ją na trzy czę ś ci, aby każ dy mó gł jakoś zawią zać oczy i uszy, bo chustka jest co najmniej prześ witują ca. Natychmiast „przedsię biorczy Indonezyjczycy” sprzedawali maski medyczne za 1 dolara. trzy ż arty. Kupiony, gdzie iś ć . Gogle do pł ywania na pewno pomogł yby, bo okulary przeciwsł oneczne nie pomagają przed kurzem. . . Bardzo trudno się wspinać , ale to jest dla mnie. Saiga Wasilij jest już daleko przed nami. Miejscowi oferują konie, któ re zabiorą cię na schody do krateru wulkanu za 5 USD, nie moż na chodzić , najsilniejszy wiatr. Zgadzam się i zabierają mnie...Szczerze, nie ż ał ował em, nie jestem takim sportowcem, ale zabrakł o mi oddechu. Przyjechał em pierwszy, po 5 minutach moje został y podcią gnię te. Wasilij wspią ł się po schodach, ale my, w kolejce za ludź mi, zatrzymują c się przy każ dym podmuchu wiatru, dotarliś my na szczyt krateru w 20 minut. Patrzysz w dó ł i gę sia skó rka, czy to z podziwu, czy z adrenaliny. . . Jak nie był o wiatru, moż na był o iś ć po krawę dzi. I tak robimy zdję cie zwykł ą mydelniczką i trzymamy się porę czy. Vasik schował aparat - boją c się obiektywu, piasku wokó ł gł owy, nó g, w oczach, w nosie....
Polecam wszystkim do odwiedzenia tam. Mieliś my pecha z pogodą , ale jeś li jeszcze kiedyś bę dę na Jawie, na pewno znowu pojadę do Bromo.
W hotelu, po umyciu się , wytrzepaniu jak najwię cej ubrań i wł oż eniu ich do oddzielnych workó w, pospieszyli dalej.
Po Bromo celem był wodospad Madakaripura. Znajduje się w pobliż u Bromo. Wszę dzie w recenzjach jest napisane, aby zabrać lokalnego, na przykł ad przewodnika. Zabrali to, nie wiem dlaczego. Ludzi jest bardzo duż o - wszyscy lokalni, nie jeden Europejczyk, wszyscy podą ż ają za sobą w sznurku - okoł o 1 km do wodospadu.
Widoki są przepię kne, 3 razy przeprawiliś my się przez rzekę . Prawdopodobnie w deszcze nie da się tu przejś ć , wię c już budują przejś cia w pobliż u skał y. Cał a praca miejscowego przewodnika polegał a na podawaniu rą k, gdy przechodzimy przez kamienie)) No có ż , każ dy zarabia, ile moż e.
Wodospad jest niesamowity. Upada z wysokoś ci okoł o 200 metró w. Wszyscy miejscowi chcą zrobić z nami zdję cia. Nie odmawiamy. Wielu stoi pod wodospadami. Zawczasu zabraliś my ze sobą pł aszcze przeciwdeszczowe z wody, nawet Madi dostał a jeden. Nigdy tu nie był , postanowił pojechać z nami. Miejscowy przewodnik przynió sł mu wodę - mó wi, ż e jest bardzo czysta i leczą ca, nie jestem pewien. Miejscowi pł ywają pod wodospadami i myją wł osy)). Bardzo dobrze.
Przyroda wokó ł jest bardzo pię kna, a wodospad jest oczywiś cie rzadkoś cią .
Dziś musimy dostać się na wulkan Ijen. Jedziemy już wzdł uż pó ł nocnego wybrzeż a Jawy, wzdł uż morza. Zatrzymujemy się w Banuwangi. Jest też port, z któ rego popł yniemy na Bali. Hotel cał kiem przyzwoity, jest już duż o Europejczykó w, Rosjanie jeszcze się nie spotkali, od 5 dni jako jeden)). Madi zaproponował , ż e wyjedzie o 12 w nocy i spotka się ze ś witem na Ijen. Podobno w nocy w kraterze wulkanu widać niebieski ogień . Odmó wiliś my, nieprzespana noc z Chiń czykami nie poszł a na marne.
Rano o 4.30 rano ponownie ruszyliś my jeepem do podnó ż a Ijen. Okazał o się , ż e to pó ł torej godziny jazdy. Prawdopodobnie moż na znaleź ć hotel bliż ej i nie zapł acić.45 dolaró w. jeep. Ale w zasadzie jest to bardzo wygodne, a droga jest taka, ż e Madi chyba nie chciał a zrujnować auta. Nawiasem mó wią c, sam przebiegł y Madi zatrzymał się w hotelu, pó ź niej zorientował em się , dlaczego nie pojechał z nami. Był o już jasno u podnó ż a gó ry, pokazali nam gdzie iś ć . Na forach mó wią , ż e trzeba wzią ć przewodnika, ale nie widzę takiej potrzeby, droga jest jedna, nie trzeba nigdzie skrę cać . 3 km w gó rę - nie są dził em, ż e tam dojdę . Doł ą czyli do nas 2 miejscowych cię ż ko pracują cych, któ rzy wycią gają siarkę z krateru wulkanu. Z doł u szli z pustymi koszami i cał ą drogę moralnie nas cią gnę li)) Saiga Wasilij, jak zawsze, podbiegł daleko - wcią ż mł ody, peł en sił y. Jeden z miejscowych, widzą c jak się brnę , wybił mi kij - stał o się to ł atwiejsze. Odpoczywał em co 50 metró w. To trudne, ale nie ś miertelne. Turyś ci już szli w stronę , któ rej prawdopodobnie nadszedł ś wit. Niektó rzy zostali już wcią gnię ci przez przewodnikó w, ale przynajmniej trochę fizycznie. potrzebne jest przygotowanie. Nasi asystenci cał y czas mnie pocieszali… No có ż , został y jeszcze 2 km, potem 300m, do odpoczynku, potem 100m. Potem okazał o się , ż e odległ oś ć jest dwa razy wię ksza, tak mi się wydawał o. Po przeł ę czy pozostał.1 km, jest już ł atwiej, droga trochę bardziej ró wna i nie tak bardzo pod gó rę .
Bardzo mał o ludzi roś nie - spotkaliś my kilka osó b, nawet ich wyprzedziliś my. A wię c gł ó wnie robotnicy z cię ż kimi koszami siarki.
Stopniowo – 2 godziny wspinaczki dotarł y na szczyt. Widok zapiera dech w piersiach - moż na podziwiać godzinami. Spalona ziemia, nad nią nic nie roś nie, dziwaczne korzenie drzew i ogromny krater.
Poniż ej jeziora. . . Dotarliś my do krawę dzi wulkanu. Co robić ? Kupiliś my maski oddechowe, wię c musimy zejś ć . Tutaj już nasi asystenci „przedsię biorczy Indonezyjczycy” zaoferowali pomoc w zejś ciu do krateru i pokazali jednocześ nie wydobycie siarki za 20 dolaró w. W zasadzie chcieliś my dać im jakiś bakszysz, mimo to pomogli, choć moralnie, podczas wspinaczki i był o z nimi fajnie, mó wią wszystkimi ję zykami ś wiata)). Dlatego targują c się o 15t postanowił em pojechać z nimi. Został am na gó rze, ż eby czekać , nie odważ ają c się zejś ć na dó ł . Myś lę , ż e zejdę , to zejdę , ale wchodzenie na 500 metró w to chyba problem, szczegó lnie w respiratorze. Zabrawszy wszystkie plecaki, został am na gó rze, ż eby poczekać , a mó j zszedł do piekł a)). Odpowiedni tytuł . Bardzo dobrze, ż e mieliś my tu szczę ś cie do wiatru. W przeciwień stwie do Bromo prawie nie istniał . Wię c chmura siarki pozostał a w kraterze. Patrzą c z gó ry, ludzie w kraterze wyglą dali jak mró wki, ledwo mogł em rozró ż nić , gdzie byli moi. Oczywiś cie, kiedy wró cili godzinę pó ź niej, wyglą dali na po prostu oszoł omionych. Wspomnienia bę dą trwać przez cał e ż ycie. Miejscowi dali z siebie wszystko, pokazali, jak wydobywa się siarkę , ulepili z niej figurki i zaprezentowali ją nam. Wstali już z siarką na ramionach w 65kg. W podzię kowaniu od nas plus za zapł atę otrzymaliś my ró wnież maski oddechowe. Przynajmniej trochę pomocy w ich trudnej pracy.
Schodzą c z powrotem zatrzymaliś my się przy wadze na przeł ę czy, gdzie waż y się siarkę . Wszyscy są mniej wię cej tacy sami - 65-70 kg. Wszyscy pracownicy chę tnie robią z nami zdję cia.
Kiedy zeszli na dó ł , postanowili dać cię ż ko pracują cym ś niadanie, któ re otrzymali w hotelu. Chę tnie go odebrali - przynajmniej jakieś oszczę dnoś ci.
Do hotelu przyjechaliś my o 12, przebraliś my się i pojechaliś my na Bali. . . Happy Madi już na nas czekał - on też bardzo chciał wracać do domu.
Poż egnanie Javy. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek odwiedzimy te miejsca ponownie. Ale jej pamię ć pozostanie na zawsze. . .
Promem na Bali trwa 40 minut. . . Co jeszcze nas czeka, nie wiadomo))
Postaram się w najbliż szym czasie napisać reportaż o Bali. .