Jak byłem w Chorwacji
Wiem, ż e są krawę dzie - idź , spó jrz, spró buj.
Jest taka ziemia, jest taka trawa,
I nigdzie nie ma takich lasó w jak w tych miejscach, bracie, w zasię gu wzroku.
Tam gwiazdy mienią się diamentami i spadają w gó ry….
A wię c Chorwacja. Dubrownik. Lipiec 2010.
Dane począ tkowe - odpoczywał eś z przyjacielem. Dla obu jest to pierwsze doś wiadczenie „zagranicznego” urlopu. Obaj nie znają ję zyka ani chorwackiego, ani, ku ich wstydzie, angielskiego, z wyją tkiem mał ego zestawu sł ó w ze szkolnego programu nauczania. Patrzą c w przyszł oś ć , zauważ am, ż e kiedy zaczą ł em chwalić się mojemu bardzo dorosł emu synowi po przyjeź dzie, jak ś miał o uż ywał em mojego skromnego zestawu angielskiego, zdał em sobie sprawę z jego reakcji, ż e Chorwaci są bardzo taktownymi ludź mi. W przeciwień stwie do mojego potomstwa: -(( Nie mó wię jednak o tym.
Zapł acił em już za wyjazd, ale bę dą c jeszcze w Moskwie, po spojrzeniu na prognozę pogody, był em bardzo zdenerwowany, zdają c sobie sprawę , ż e w Chorwacji bę dziemy tylko tydzień , a prawie przez cał y ten czas nasz szykowny serwis pogodowy obiecywał deszcz i zachmurzenie .
Biorą c pod uwagę , ż e cał y ten „urok” był nam obiecywany niemal codziennie, jasne jest, ż e nie napawał o to optymizmem. Jednak nie był o doką d iś ć , a my, zebrawszy trampki, buty (no tak, ż ebyś my mieli się w co przebrać , gdy zmokliś my), jakieś swetry, pospieszyliś my…
Dobra, był em na tyle sprytny, ż e nie zabierał em wiatró wek. Mimo to, przewidują c deszcze, zabrał em ze sobą okoł o pię ciu lub sześ ciu ksią ż ek (któ re, tak samo dziewicze, odepchną ł em).
Wskaż ę od razu - cel podró ż y (znaczenie, gdy maleje): po prostu „spacerowanie” po mieś cie po ulicach - naprawdę chciał em zanurzyć się w atmosferze gotyku i staroż ytnoś ci, a wię c poznawczej; ką piel - w morzu, no tylko ogó lnie zobaczcie jak tam mieszkają ludzie : -)) Innymi sł owy reszta miał a być cisza, spokó j, cisza, "komnata".
W tym sensie zgadliś my dobrze, bo Dubrownik to spokojne miasteczko, w któ rym był y matki z mał ymi, mał ymi dzieć mi, babcie z mał ymi, mał ymi dzieć mi, emeryci, no có ż , jesteś my - a la 40-50 do kupy, a ludzie jak my : -)) Mł odzież , mimo ż e byli obecni, jakoś ich nie pobił a w iloś ci, zachowywał a się dyskretnie i nie wysilał a się . W tym celu został specjalnie wybrany mał y hotelik z pokojami dla 20-25 osó b, zwany Aquarius. O samym hotelu powiem poniż ej kilka sł ó w, zauważ ę tylko (swoją drogą o mł odoś ci) był doś ć duż y, wież owiec tuż nad brzegiem morza, zaraz 50 metró w dalej. A teraz, co dziwne – do godziny 00 rozbrzmiewał a wesoł a muzyka, czę sto „na ż ywo”, ale po godzinie „H” miasto pogrą ż ył o się w ciszy. Co ogó lnie się cieszył o.
Gdy jechaliś my wł aś nie do hotelu, zauważ yliś my, ż e przyroda jest bardzo, bardzo podobna do Krymu – te same palmy, cyprysy, sosny… gó rzysty teren. Ale to po prostu tak wyglą da. Ró ż nica tkwi w domach.
Moż na to powiedzieć w architekturze, ale jakoś to sł owo nie do koń ca pasuje, z jego przepychem i powagą Domy z zabawkami, zaprojektowane w tym samym stylu. Któ re niejako sklejone są ze sobą , a kiedy spojrzysz z daleka, wydaje się , ż e jest ich duż o, jakby jedno zlewał o się z drugim. Ale to jest zwodnicze, bo spacerują c po mieś cie na piechotę , nie ma uczucia tł oku, ale ma się wraż enie „domu i rodziny”, takiego mał ego miasteczka.
Pod wraż eniem Starego Miasta - fortecy. O lustrzanym bruku, o zamkach i automatycznej teleportacji do staroż ytnoś ci moż na dł ugo mó wić , gdy tylko wejdzie się do bram tego miasta. Przypomina to trochę nasz Arbat, jest też szeroka ulica, chodnik, sklepy z pamią tkami, wę drują ludzie, z tej ulicy po obu stronach jest duż o pę dzą cych pasó w, ale w przeciwień stwie do Arbatu, poczucie staroż ytnoś ć nie odchodzi.
Co wię cej, nie staroż ytnoś ć sprzed kilku wiekó w, ale bardzo odległ a… Nieraz przył apał am się na tym, ż e mimo tego, ż e wokó ł są ludzie wspó ł cześ ni, butiki itp. , przed moimi oczami nieustannie pojawiają się zdję cia z historycznych filmó w kostiumowych. oczy.
Na jednej z wycieczek przewodnik powiedział : „Zwró ć uwagę na to, jak w Dubrowniku kobiety (jak to jest w zwyczaju od niepamię tnych czasó w) wieszają ubrania (na Starym Mieś cie wisi na gó rze, bezpoś rednio z okien i balkonó w na linach) – ty nigdy nie zobaczy powieszenia np. poszewki na koł drę , koszuli, prześ cieradł a, poszewki na poduszkę...Cał ą poś ciel rozwiesza się do wyschnię cia w okreś lonej kolejnoś ci - poszewka na koł drę , prześ cieradł o, poszewka na poduszkę , koszule...jednym sł owem, jak zmniejsza rozmiar ...na poś cieli i gapi się . : -))))
Dubrownik to jakieś strasznie stare miasto, przyjemnie jest tam wę drować.
Fajnie był o komunikować się z ludź mi bez znajomoś ci ż adnego ję zyka, nikt tam nie mó wi po rosyjsku, ani grzecznie (!!! ) udaje, ż e nie mó wi. Jeden taksó wkarz, mniej wię cej w naszym wieku, powiedział , ż e zna tylko angielski, a potem dodał w naszym czystym ję zyku: torturowali mnie rosyjskim w szkole! Ale Rosjanie nadal są dobrze traktowani. Jakaś ciotka namó wił a nawet swoją dziewczynę na korale, przeł amują c cenę.500 kun, a potem obniż ają c ją do 50 kun, mó wią c, ż e wcią ż jesteś my „sł owiań skimi brać mi”, a to tylko dla nas! Có ż , tak jak wierzyli : -)))
Co zaskakują ce, w mieś cie nie ma rynku jako takiego. Mam na myś li rynek, na któ rym moż na kupić owoce. Dziwne jest to, ż e w mieś cie z taką roś linnoś cią owoce są jeszcze gorsze niż w naszej „Pią tce”, namiotó w warzywnych praktycznie nie ma. Na terenie portu znajduje się jeden mał y rynek. Ale został odkryty przez przypadek. Ale na Starym Mieś cie do godz. 12.00 stoją rzę dy – targowe.
Tutaj moż esz kupić wspaniał e maliny, figi, brzoskwinie, oliwę z oliwek wszystkich paskó w, suszone owoce i inne rzeczy, któ re moż esz kupić na lokalnych targach do poł udnia. Po 12 wszystko jest zwinię te, umyte, posprzą tane i to miejsce staje się centrum pielgrzymkowym dla grup turystycznych : -))
A propos wody – jak zapewniali przewodnicy, jest najczystsza w Dubrowniku, czę sto nawet lepszej jakoś ci niż woda butelkowana, a miejscowi piją ją bezpoś rednio z kranó w i fontann (oczywiś cie do picia). Pró bowaliś my też . Pyszne i zimne. Jak klucz. Powiem od razu - bez konsekwencji.
O jedzeniu.
Jeś li chodzi o kawiarnie, osobna rozmowa. Teraz rozumiem, ż e ci, któ rzy nigdy nie byli w Chorwacji, mó wią o rosyjskiej goś cinnoś ci.
Jak zwykle kawiarenek jest bardzo duż o, dosł ownie na każ dym rogu. Wię kszoś ć kuchni jest wł oska. Jedzenie jest wszę dzie pyszne. Ale porcje są po prostu nierealne. Zjedliś my tylko ś niadanie w hotelu, potem poł ą czony lunch i kolację o pią tej i to był o aż nadto do rana.
W jednej z kawiarni nagle wcią gną ł em mał ż e. Zamó wił em. Przygotował em się na to, ż e teraz przyniosą mał ą rozetkę z mał ż ami. Ale jak mi przynieś li akwarium, trzy litry, z tymi mał ż ami....cofną ł się , pierwsza myś l – moż e trzeba wzią ć kilka, a on poniesie to dalej po stoł ach… Nie! Postawił go przede mną i wstał z uś miechem! W innej kawiarni koleż anka zamó wił a makaron z sosem boloń skim, ja zamó wił am lasagne i sał atkę dla dwojga. Wpadliś my w histerię , kiedy przynieś li mi wielką patelnię z tą wł aś nie lasagne, jej TAZ! ! ! tego makaronu ze zjeż dż alnią i do sterty tacy sał atek! Co wię cej, nie jesteś my pierwsi, nie jesteś my ostatni z taką reakcją , co wyraź nie bawił o samych kelneró w. Nawiasem mó wią c, taka miska, patelnia i taca z lampką wina i szklanką piwa kosztują okoł o 800 rubli za dwoje. Jest to zazwyczaj ś redni koszt czeku dla dwojga.
Wś ró d chorwackich napojó w narodowych moż na wymienić : czerwone wina „Teran”, „Merlot”, „Cabernet”, „Opoplo”, „Plavac”, „Dingach” i „Postup”, biał e wina „Malvasia”, „Poship”, „Pinot” , „Kuyundzhusha”, „Zhlahtina” i „Muscat”. Wś ró d mocnych napojó w najbardziej znane są Slivovitsa, Travaritsa i Lozovacha, a wś ró d napojó w deserowych - Proshek i Maraschino.
Trzeba to powiedzieć osobno.
Ludzie tam (có ż , jak nam się turystom wydawał o) są po prostu niesamowici! Poczucie, ż e cieszysz się widzą c Cię wszę dzie i zawsze, niezależ nie od gruboś ci portfela. Poranek zaczą ł się od tego, ż e ugniataliś my mię ś nie twarzy przed lustrem, aby odpowiedzieć na te wszystkie przyjazne, powitalne uś miechy. Gdziekolwiek byli, Chorwaci zachowywali się goś cinnie, dyskretnie, robią c wszystko, abyś czuł się jak w domu, a ja nie mogę nie zauważ yć , z jaką godnoś cią to zrobili! Nie snobizm, ale godnoś ć!
Nie wiem jak jest w innych miastach, ale w Dubrowniku panował o poczucie totalnej przyzwoitoś ci wś ró d miejscowych (jeś li mó wimy o kieszonkowcach i czymś w tym rodzaju). Nawet pokojó wka nie weź mie napiwku, jeś li po prostu poł oż y go na ł ó ż ku. Musi być podany do rę ki. W przeciwnym razie po prostu poł oż y je na stole. Nawiasem mó wią c, w kawiarniach napiwki należ y ró wnież podawać tylko w dł oniach. Auta stoją na ulicy z otwartymi oknami, hulajnogi wszystkich paskó w są ustawione w szeregu, na kierownicy wiszą kaski...I nic nie jest przymocowane, nie przykute...
Hotel, w któ rym odpoczywaliś my, nie był strzeż ony, proszę wejś ć - proszę . Na niewielkiej powierzchni (sześ ć akró w) stoją stoł y, krzesł a z poduszkami, na stoł ach wazony z torebkami z kawą i herbatą , w pobliż u otwarty bar...Gdy weszliś my do niego pó ź nym wieczorem, chcieliś my tam coś kupić , personel był w recepcji w hotelu, w barze nie był o nikogo. Bez klientó w, bez personelu.
Tylko lada barowa, naczynia i tak dalej...Zwró ciliś my się do recepcji, od razu nas obsł uż ono...Mimowolnie pojawił o się pytanie - a co jeś li tak zostawimy otwarty bar...?
Zabawne jest to, ż e kiedy wyszliś my, nikt nie spieszył się , aby sprawdzić pokó j, policzyć rę cznikó w ani opisać zawartoś ci baru. Co wię cej, chodzą c po mieś cie, już ostatniego dnia i wracają c do hotelu po rzeczy, przypomnieli sobie, ż e zapomnieli zapł acić za wodę mineralną . Sami przypomnieli, opł acił o się . Có ż , nie bę dą pamię tać . Po prostu uwierz i to wszystko.
Bardzo zaskoczony. Na przykł ad fakt, ż e przy dostę pnoś ci i obfitoś ci dobrego wina nigdy nie widzieliś my pijanych ludzi przez cał e wakacje (z wyją tkiem jednego Rosjanina). Nikt. A takż e policjanci z policjantami drogowymi. Nie oznacza to jednak, ż e nie istnieją . Wino zaznaczam, mają doskonał e, szkoda, ż e nie znalazł o się w naszych sklepach. A ty pijesz i nie upijasz się.
Wszę dzie nie był o urn. Ale miasto i plaż a są niesamowicie czyste! Wszę dzie jest czysto!
Wiele fontann. Ze ś wiatł ami i bez. Wydawał o się dzikie, ż e mimo upał u nikt się w nich nie pluskał , wydaje się , ż e ludzie, w tym mał e dzieci, nawet nie pomyś leli o takim nurkowaniu.
Kolejny ciekawy fakt. Jak powiedział przewodnik, a sami zauważ yliś my, Chorwaci są nieodł ą czną czę ś cią takiego lenistwa. Nie bą dź leniwy! ! ! Mianowicie lenistwo. Nie ma tu ż adnej kł ó tliwoś ci, „gorliwoś ci”, sł uż alczoś ci, czy po prostu „wpł ywu Stachanowa” : -)) Nie! Wszystko odbywa się spokojnie, spokojnie, miarowo, bardzo powoli, znowu zauważ am - z godnoś cią . A przy tym, co najbardziej zaskakują ce, bardzo dobre : -)))
Wybraliś my hotel trzygwiazdkowy, zafascynował nas nawet na zdję ciach w internecie, aw rzeczywistoś ci nie zawió dł . Był o tylko 20 pokoi i ani jednego rosyjskiego urlopowicza - po prostu cudowni Francuzi, Anglicy i Duń czycy. Personel jest bardzo przyjemny. To przyjemne. Jak powiedział em powyż ej - ż yczliwy, terminowy i jednocześ nie niepozorny.
Pokó j jest mał y, ale biorą c pod uwagę , ż e spę dziliś my cał y dzień w mieś cie, nie przeszkadzał o nam to, duż e powierzchnie był y jakoś bezuż yteczne. Pokoje w hotelu, jak rozumiem, są w wię kszoś ci dwuosobowe. Mieliś my pokó j z balkonem i widok był niesamowity.
Lokalizacja hotelu był a ró wnież dobra. W pobliż u jest morze, niedaleko jest takż e centrum miasta i Stare Miasto. W pobliż u, w trzy minuty, duż y supermarket.
Kabina prysznicowa, woda bez przerwy, minibar, któ rego uż ywaliś my jako lodó wka : -), mieszkanie, ł ó ż ka, stó ł , krzesł o. Co jeszcze jest potrzebne?
Czysty. Wygodny. Ł adnie.
Z reguł y zabierali ze sobą butelkę wina i do pó ź nej nocy siedzieli na balkonie, dzielą c się wraż eniami i emocjami.
Morze jest niezwykł e. Sł yszał em przed wyjazdem, ż e morze w Chorwacji jest zimne, bo to Adriatyk.
Nie. Jest sł odka i czysta. Wchodzisz stopniowo, po temperaturze powietrza wydaje się zimno. Ale wtedy…. wtedy chcesz w nim ż yć ! Bardzo czysto.
Wchodzisz do wody aż po klatkę piersiową i widzisz dno ze wszystkimi kamykami.
Dno jest kamieniste i jeż owce. Chociaż nie są trują ce, igł y są bolesne, a ich wyrywanie nie jest przyjemne. Dlatego musisz kupić specjalne kapcie, takie jak gumowe sandał y. Nawiasem mó wią c, pł ywanie w nich jest bardzo zabawne. Wcią ż nie rozumiem, albo dlatego, ż e noszę te kapcie, albo dlatego, ż e morze jest sł one, ale nieważ ne jak się poł oż ysz, czy na brzuchu, na plecach - wyrzuca nogi do gó ry : -) i dlatego wyjś cie jest tylko jedno - stań prosto i poruszaj się jak konik morski, poruszają c się nogami : -))
Lipiec to szczyt sezonu. Plaż e są zatł oczone. Jeś li jednak skoczysz o 8 rano, zjesz szybkie ś niadanie i bę dziesz na plaż y o 9, moż esz doś ć ł atwo wybrać dowolny leż ak, parasol itp.
Pewnie, jak gdzie indziej, przyjemnoś ć nie jest tania, ale warto.
Wzię liś my dwa. Jeden do Starego Miasta - gdzie opowiedziano nam historię miasta i znowu o pł ó tnie, jak się go zawiesza : -)) To jest pierwsza czę ś ć.
Tak to robią : -)
Druga wycieczka lokalnej firmy "Dolores" był a jeszcze bardziej niesamowita - wycieczka po grotach i wyspach. Moż na o tym mó wić bardzo dł ugo i wielu zainteresowanych mogę powiedzieć osobno. Tutaj powiem tylko tyle, ż e jeś li ktoś się zdecyduje, należ y wzią ć pod uwagę jedną rzecz – wycieczkę na cał y dzień . Co wię cej, bę dą c zasadniczo w jednym wymiarze - na jachcie (i jest na morzu) lub pł ywasz przez okoł o czterdzieś ci minut na otwartym morzu (któ re jest ró wnież na wodzie). Tak wię c ci, któ rzy są w sprzecznoś ci z aparatem przedsionkowym - bą dź cie ostroż ni. Nie spotkaliś my się z tym, choć przesiadywanie w morzu przez czterdzieś ci minut, nie mogą c zejś ć na dno (bo jak jeż e), był o trochę irytują ce. Ale ogó lnie bardzo mi się podobał o!
A jednak kilka dni po naszym wyjeź dzie uruchomiono tam kolejkę linową . Vooot.
Praktycznie ż aden.
Stroje ką pielowe, ką pieló wki, szorty. Wszystko to (jeden do jednego - z wł asnego przykł adu !!!
), któ ry jest sprzedawany po wygó rowanych cenach w Moskwie, kosztuje tam o rzą d wielkoś ci, jeś li nie dwa lub trzy, taniej.
Przywieź li duż o pamią tek. Swoją drogą , spacerują c po Starym Mieś cie, lepiej kupować pamią tki nie na duż ej ulicy, ale na tej w prawo, wę ż szej. Wszystko jest takie samo, ale znacznie tań sze. Taka jest sztuczka.
W samym mieś cie są tylko dwa stosunkowo duż e domy towarowe, ale jakoś nie wybrali niczego dla siebie.
Wszystkie pamią tki są skoncentrowane na Starym Mieś cie.
Bardzo smaczne lody!
Wś ró d tradycyjnych chorwackich wyrobó w ludowych moż na wyró ż nić przepię kne koronki Wysp Dolmatyń skich, rę cznie robione hafty, rzeź bione drewniane gadż ety, wyroby z weł ny i skó ry, dywany, ceramikę , stroje ludowe i gobeliny.
Najpopularniejszą lokalną „pamią tką ” jest wino (najczę ś ciej wytrawne – jest go bardzo duż y wybó r).
Spoś ró d mocnych napojó w najbardziej znane to Travaritsa (mocny trunek na zioł ach), Slivovitsa (na ś liwkach) i Gruszka (nietrudno też zgadną ć , ską d „wyrastają nogi”). Popularny jest ró wnież likier wiś niowy Maraschino z Zadaru (jego wielkimi fanami są brytyjscy monarchowie).
Swoją drogą przed Starym Miastem ze zdziwieniem i irytacją znalazł am księ garnię z ksią ż kami po rosyjsku : -)))
Pienią dze.
Niewiele miejsc pł aci w euro. W sklepie i na straganach, w butikach (nie liczą c Starego Miasta, gdzie są tł umy turystó w) tylko w lokalnej walucie – kunach i ł atach. Kuna, podobnie jak nasz rubel (rubla mnoż ymy przez okoł o 6), ł aty to monety wymiany. Pienią dze wymienia się albo w bankach, albo w duż ych hotelach w recepcji (nie we wszystkich), albo w bankomatach. Chorwackie banki są otwarte codziennie od 8:00 do 17:00, w soboty do 13:00, dniem wolnym od pracy jest niedziela.
Karty kredytowe MasterCard, American Express, Diners Club i Visa są akceptowane wszę dzie.
I wreszcie o pogodzie.
Z wł asnego doś wiadczenia mogę powiedzieć - nie wierz w prognozy i denerwuj się tym. I nie dlatego, ż e prognozy pogody są tak ró ż ne, ale dlatego, ż e klimat w Chorwacji jest bardzo zmienny.
Wbrew naszym oczekiwaniom i naszej radoś ci chmury, jeś li podbiegał y, to na maksymalnie pó ł godziny. Deszcz padał tylko raz, pomimo obiecanych codziennych burz z piorunami. I mimo 35-stopniowego upał u jakoś ł atwiej znieś ć , nie jak w Moskwie : -)
Mił y dodatek.
Wsiedliś my już do autobusu, aby jechać na lotnisko, kiedy nasz przewodnik radoś nie oznajmił , ż e nasz lot jest opó ź niony o trzy godziny, ale firma Capital Tour, któ ra zapewnił a nam lot, daje nam darmową wycieczkę do pobliskiego miasta Cavtat, abyś my nie tylko siedź na lotnisku. Nie był o wyboru i po 20 minutach jazdy gó rską drogą (drogi tam są niesamowite, a wszyscy kierowcy bardzo ostroż ni) wylą dowaliś my w mieś cie Cavtat, któ re znajduje się na granicy z Chorwacją.
Miasteczko jest jeszcze mniejsze niż Dubrownik i wydaje się ł adne, a przyroda wcią ż jest niesamowita, ale nie czuli ż adnego ciepł a, szczeroś ci. Jednym sł owem mniej nam się podobał o. Moż e był o po prostu mał o czasu i mał o do zobaczenia? Nie wiem. Nie pod wraż eniem i nie poł oż ył em się i tyle.
Generalnie szkoda i trochę szkoda, ż e jest jeszcze wiele pię knych i nie odwiedzanych krajó w. Jest super – jasne dlaczego, ale szkoda, bo wcześ niej nie zdą ż ył em. Do tej pory wydaje mi się , ż e cał e ż ycie podró ż ował bym do Chorwacji, aby się zrelaksować
Jednak jak mó wi, moja druga koleż anka, któ ra był a już w wielu miejscach - w turystyce, w seksie - po prostu trzeba zaczą ć : -))))))
Począ tek : -))))