Ten Fort Boyard
Ponieważ na tle ogó lnej kwarantanny „entuzjazm” ludu Turpravda w pisaniu opowiadań logicznie wygasł , postanowił em wypeł nić tę lukę wydarzeniami sprzed dziesię ciu lat. Co wię cej, nie ma wą tpliwoś ci co do trafnoś ci opisywanej atrakcji.
Kto z nas nie widział programu telewizyjnego „Keys to Fort Boyard” przynajmniej raz w ż yciu? Dla mnie, dziecka lat 90. , najbardziej kultowym momentem był koń cowy deszcz pienię dzy. Ogó lnie rzecz biorą c, dla mojego pokolenia / dworu w tym czasie był y tylko dwa kultowe programy i oba, jak zauważ am, są francuskie - to wspomniany wyż ej „Klucze do Fort Boyard” i oczywiś cie seria „Helen and the the chł opaki".
A teraz, 15 lat pó ź niej, zobaczył em na wł asne oczy, w co w każ dy weekend wbijano pudeł ko…
Odpoczywaliś my na wyspie Oleron w poł udniowo-zachodniej Francji. A nasi francuscy przyjaciele postanowili zrobić niespodziankę - zabrać nas na wycieczkę do Fort Boyard.
Dotarliś my w okolice Boyardville (w mieś cie Saint-Georges-d'Oleron), gdzie był o kilku szczekaczy oferują cych wycieczkę ł odzią do fortu.
Wybraliś my ten, ponieważ po pierwsze zaoferowano nam jacht, a nie ł ó dź , a po drugie mó j przyjaciel Nicolas obniż ył cenę do 20 euro z nosa (byliś my wtedy jedynymi klientami).
A oto nasz jacht - marzenie filibustera!
Ale przede wszystkim uderzył mnie nasz kapitan - Rene, któ ry jest ró wnież przewodnikiem wycieczek. I nieź le mó wią c po angielsku (co jest zupeł nie nietypowe dla Francji). Bardzo kolorowy przyjaciel.
Aby uspokoić , Rene zaproponował nam drinka – coś w rodzaju wó dki anyż owej, tylko sł abej. Już zapomniał em, jak się nazywa. Rzadkie bzdury. Ledwo opanował swó j kieliszek,
jak jego ż ona natychmiast zaoferował a swoją , któ rą ledwo popijał a z tych samych powodó w. Musiał em cierpieć za dwoje, inaczej kapitan był by uraż ony, gdybym wlewał ten nektar do morza. A moż e zawiesił by się na maszcie - kto wie?
Jako przystawkę podano melon.
Wszystkie smakoł yki był y dodatkiem do rejsu statkiem.
Nasz cel pojawił się w oddali. . .
Kapitan wprowadził mnie i „Kolyana” w biznes morski – powierzono nam podnoszenie ż agla.
A fort się zbliż ał...
I bliż ej. . .
W tym czasie odbywał y się tu jakieś chaotyczne prace. Nieznana istota machał a z samego czubka gł owy. My do niego też .
Bieganie po forcie,
wracaliś my z powrotem.
Aby się nie nudzić , Rene zaoferował nam prostą atrakcję . Jego istota jest nastę pują ca: znajdujesz się na dziobie jachtu, a gdy ł ó dka przepł ywa, fala odpowiednio się podnosi, a jacht (w zależ noś ci od wielkoś ci ł ó dki) ś wietnie się koł ysze.
I znowu, Rene – w koń cu nie mogł em powstrzymać się od uchwycenia tego:
KONIEC.