Niezbadana Europa. Strasburg
Podró ż owaliś my przez jeden dzień z Saarbrü cken do Strasburga. W tym czasie rozkł ad jazdy pocią gó w się zmieniał i jedyny bezpoś redni pocią g odjeż dż ał dopiero o 11:54 z przyjazdem do Strasburga o 13:37. Na jednodniową wycieczkę był o już za pó ź no, wię c wybrał em opcję z poł ą czeniem:
Saarbrü cken (08:40) – Sarreguemines (09:10.10:14) – Strasburg (11:37).
Na pierwszym odcinku tramwaj Saarbrü cken nr 1 firmy STB był transportowany, na drugim francuskim pocią giem klasy TGV. Koszt takiej podró ż y RT to 29 euro za dwoje wedł ug biletu Saar-Alsatian (bilet Saar-Elsas), bilet kupuje się z automatu DB na Hbf. Jeś li zdecydujesz się kupić bilet w kasie, kasjer pobierze prowizję w wysokoś ci 2 euro. Tramwaj odjeż dż a z Placu Dworcowego, jest bardzo wygodny, był o mał o pasaż eró w, a przystanki są czę ste. Przez Saarbrü cken wzdł uż Kaiserstrasse, któ ra teoretycznie jest centralna w mieś cie, ale poza ratuszem nie ma ż adnych zabytkó w.
Niepostrzeż enie tramwaj wyjeż dż a poza granice miasta i kieruje się do granicy niemiecko-francuskiej. A oto sama stacja graniczna „Bad Rilchingen – Hanweiler”. Oczywiś cie nie ma granicy jako takiej, ale budkę graniczną na wszelki wypadek pozostawiono. Już o 9:10 w Sarreguemines stacja jest bardzo mał a, w poczekalni nie ma wię cej niż.10 miejsc siedzą cych na przylatują cych pasaż eró w, nikt nie czeka na pocią g do Strasburga, wszyscy szybko biegają za swoimi sprawami. Mamy godzinę wolnego czasu, postanawiamy wybrać się na spacer i zwiedzić miasteczko. W niedzielny poranek ulice są cał kowicie puste, instytucje zamknię te a priori, a „patesseri” i „boulangerie” otwarte pó ź niej. Od pierwszych minut rozpoznaję francuski smak: wielki plakat o meczu o mistrzostwo Francji we francuskim (freestyle) zapasach: Saargeminues vs Nancy. Z jakiegoś powodu od razu przypomniał em sobie starą dobrą francuską komedię , w któ rej odbywał y się konkursy „Paryż ” – „Prowincja”.
Tak, a program „Wielkie wyś cigi” – w któ rym rywalizowali z miasta do miasta, a nawet z kraju do kraju – jest ró wnież francuskim wynalazkiem. Stopniowo idziemy na nabrzeż e rzeki, na przeciwległ ym brzegu znajduje się plac, jest pię kny most. Na nasypie przeciwległ ego brzegu dostrzegamy oż ywienie, duż o samochodó w, mieszczanie pę dzą na przeciwległ y brzeg z koszami. Zgodnie z oczekiwaniami na przeciwległ ym brzegu odbywają się targi rolnicze. Gdzie moż na kupić ró ż ne produkty rolne, w tym ż ywe kurczaki, gę si, kró liki, prosię ta, kozy, osł y, a takż e krowę z cielę ciem. Istotną ró ż nicą mię dzy europejskimi targami a krajowym rynkiem rolnym jest dostę pnoś ć terminali POS do pł atnoś ci kartami, oczywiś cie bezprzewodowymi. Ten ostatni wyglą dał bardzo kolorowo na stoł ach wykonanych z J.
Ale czasu jest niewiele, wracamy na stację , gdzie przed ogł oszeniem przystankó w czeka już na nas wygodny TGV z tradycyjnymi francuskimi melodiami. Droga do Strasburga przebiegał a przez niekoń czą ce się francuskie pola, na jednym z któ rych obserwowaliś my nawet francuskie polowania. Wreszcie, po duż ej liczbie rozgał ę zień linii kolejowych, stał o się jasne, ż e zbliż a się gł ó wny dworzec kolejowy. Dworzec Strasburg to ogromny szklany budynek (któ ry niejako zakrywa stary budynek starego dworca), zintegrowany z podziemną stacją tramwajową (w Strasburgu nie ma metra), w przejś ciu pomię dzy któ rymi znajdował a się bardzo oryginalna toaleta znaleziono - drzwi z zamkiem szyfrowym, któ re otworzą się , jeś li wrzutnik wrzuci 3 monety: 20 eurocentó w, 10 eurocentó w i 5 eurocentó w. Wszelkie inne kombinacje (20 + 5 + 5 + 5) nie są odpowiednie, maszyna ró wnież nie wydaje reszty, moneta 50 centó w został a odepchnię ta z godną pozazdroszczenia wytrwał oś cią ...
Dworzec znajduje się na pię knym placu w stylu Belle Epoque, ską d w ró ż nych kierunkach rozchodzi się.5 ulic. Wybieramy najkró tszą ulicę do centrum - Maire Kuss. Okolica nie jest jeszcze turystyczna - jest wiele fast foodó w i tanich hoteli. Centrum zaczyna się nasypem kanał ó w otaczają cych zabytkowe centrum. W niektó rych miejscach wś ró d budynkó w z XIX-XX wieku. w. moż na zobaczyć szachulcowy XIX-XVII w. w. Mosty przerzucone przez kanał są miejscami stare, z charakterystycznymi drewnianymi wież ami. Promenadą Quai Desaix kierujemy się w stronę dzielnicy Petit France (Mał a Francja). Rzeka w tym miejscu przepł ywa przez bystrza, w okoł o 1/3 blokuje ją tama. Wszystkie elementy tej budowli hydrotechnicznej wyglą dają na tak stare (nawet miejscami poroś nię te mchem), ż e ich techniczna sprawnoś ć w ogó le budzi wą tpliwoś ci. Jak się okazał o, nie na pró ż no.
Po kilku minutach wą ska i dł uga ł ó dź z turystami (bardzo podobna do paryskiego „bato-mush”) wypł ywa na szeroką przestrzeń wodną , zawracają c doś ć sł awnie, ten statek wodny odzyskany w kierunku...tego bardzo stara brama! I o dziwo pasował do niego, chociaż odległ oś ć mię dzy bokami a ś cianami ś luzy wynosił a niecał y 1 metr. Dalej zgodnie z przewidywaniami wrota za ł odzią zamknę ł y się , zapora zaczę ł a dział ać , poziom wody w ś luzie zaczą ł opadać , aż zsynchronizował się z poziomem poniż ej progu. Potem brama frontowa zaczę ł a się otwierać . Ale coś poszł o nie tak: w poł owie przejś cia brama „zablokował a się ”, otwierają c się pod ką tem okoł o 30 stopni. Statek w nich oczywiś cie nie przeszedł rozmiaró w. Po chwili zamieszania kapitan (lub pierwszy oficer - ł ó dź był a prowadzona przez dwó ch), wyszedł na skraj burty i zawoł ał gdzieś na pobicie. Jakieś trzy minuty pó ź niej mę ż czyzna w kombinezonie podbiegł ską dś szybkim krokiem.
Oceniają c skalę sytuacji, inż ynier Monsieur wszedł do niepozornej budki na skraju wybrzeż a i dokonał kilku tajnych manipulacji, w wyniku któ rych bramy cał kowicie się otworzył y i ł ó dź kontynuował a podró ż . J. Dzielnica Petite France jest poł oż ony na wą skim pó ł wyspie i skł ada się z kilku rzę dó w domó w tuż przy brzegu, dzię ki czemu od frontowych drzwi moż na wejś ć na pokł ad ł odzi, prawie jak w Wenecji. Budynki o ró ż nym stopniu staroż ytnoś ci, gł ó wnie kamienne, ale takż e z muru pruskiego. Na jednym z domó w z zewną trz, a takż e na licznych mostach znajduje się wiele wazonó w z kwiatami. Naprzeciw - znajduje się stary budynek zapory (zbudowany przez inż yniera wojskowego Vaubana), jeś li się na niego wspinasz - otwiera się bardzo dobra panorama starego miasta. Po dotarciu do koń ca Petit France udajemy się do modnie wyglą dają cego, zabytkowego hotelu Regent Petit France. Na lewo od niej odchodzi Rue des Moulins, czę ś ciowo przechodzą c w most.
Ten most też nie był ł atwy. Gdy tylko przez nie przeszliś my, ten sam znany nam już monsieur z asystentem zaczą ł blokować go barierkami. Gdy tylko most został zablokowany, inż ynier pocią gną ł za dź wignię - i most natychmiast stał się ruchomy, obracają c się wokó ł wł asnej osi o 90 stopni. I w tym czasie po kanale spokojnie pł yną ł kolejny „bato” z turystami. A po 2 minutach most wró cił do swojej pierwotnej pozycji. W mię dzyczasie pojechaliś my na Place B. Zix. Już teraz dominuje tu dzielnica turystyczna - kawiarnie, sklepy z pamią tkami itp. Ulicą Fosse des Tanneurs wychodzimy na gł ó wną ulicę - Grand Rue. Zaskakują co nie jest tu tł oczno. Wię kszoś ć sklepó w jest zamknię ta (podobno ze wzglę du na to, ż e niedziela). Ale spacer tą ulicą jest niezwykle przyjemny. Zwró cił na siebie uwagę fakt, ż e w historycznym centrum Strasburga nazwy ulic, opró cz francuskich, powielane są takż e w ję zyku niemieckim.
W przypadku historycznego centrum (w szczegó lnoś ci w rejonie Placu Republiki czy Dworca Centralnego) tego nie zaobserwowano. Stopniowo zbliż amy się do jednego z centralnych placó w Strasburga - Placu Gutenberga. Odbywają się na nim dziś uroczystoś ci – „Francuska karuzela”, lokalna orkiestra dę ta, wiele namiotó w z ró ż nymi gadż etami, w tym dwa namioty z mł odym winem (1 kieliszek – 1 euro). Jemy lunch. Z Placu Gutenberga widać już Katedrę na Placu Centralnym. W rzeczywistoś ci jest to centrum Strasburga. Liczba osó b chodzą cych na metr kwadratowy przekracza rozsą dne granice - w zasadzie wyjaś nienie jest proste - jest ciepł o, niedziela, moż e zaczynają się ferie szkolne....Na lewo od katedry znajduje się stara dzielnica zdominowana przez naroż ny dom zwany Maison Kammerzell (wybudowany w poł owie XV wieku), wyró ż niają cy się kolosem iloś ć rzeź bionych dekoracji i ma 75 (siedemdziesią t pię ć ) okien.
Po prawej - Plac Zamkowy, na któ rym znajduje się Poczta, a takż e Pał ac Rogan (Palais Rohan), ulica idzie w dó ł Rue du Maroquin, któ ry cią gnie się wzdł uż niekoń czą cej się linii kawiarni i restauracji pod czerwonymi namiotami. Generalnie nie jestem czę stym goś ciem we Francji, Strasburg jest dla mnie tylko trzecim francuskim miastem odwiedzanym przez cał y czas, ale czerwone namioty (parasole) nad stoł ami, a takż e czerwone tkaniny „daszki” nad grupą wejś ciową do kawiarni / sklepó w, stał y się integralnymi symbolami Francji wogó lnie, a w szczegó lnoś ci w ś wię ta J. Nie weszliś my do katedry, ponieważ przed wejś ciem był a solidna kolejka. Obecne był o takż e bezpieczeń stwo paramilitarne. Jeś li chcesz, moż esz wspią ć się na piechotę pod kopuł ę katedry (wejś cie 6 E). W dalszych planach jest udanie się na Plac Republiki, ską d tramwajem dojedziemy do Dzielnicy Europejskiej (kompleks biur UE), poł oż onej w bardzo odległ ym miejscu, prawie poza miastem.
A potem – wł aś ciwie już na dworzec tramwajem do pocią gu powrotnego. Tak wię c wzdł uż ulicy Rue de Dome za centrum informacyjnym z pł atnymi mapami miasta, idziemy do kwadrat Broglie (po drodze spotkał em mał ego Monopa', któ ry niestety nie zawierał mojej ulubiony koniak Coursel). Plac ten sł ynie z obecnoś ci Hotelu de Ville (potocznie - Ratusz J), a takż e stary budynek Opery, pomię dzy kolumnami wejś ciowymi, któ rych znajduje się restauracja J. Na moś cie nad kanał em przechodzimy na przeciwległ y brzeg, w prawo - Marseillaise Avenue (Avenue de la Marsellaise ), po lewej - nasyp Jacques Sturme (Quai Jacques Sturme ). Oba nazwiska brzmią bardzo bojowo.
Natomiast Plac Republiki, zaraz za skrzyż owaniem, to duż y, cichy park z ł awkami i fontanną (bardzo chł odno w 25-stopniowym upale w poł owie paź dziernika J) oraz duż y wę zeł wę zeł tras tramwajowych ł ą czą cych ten obszar z prawie wszystkimi czę ś ciami miasta. Po przeciwnych stronach parku znajduje się Teatr Miejski i Pał ac Rynn (w tym ostatnim mieś ci się jedno z miejskich muzeó w). Aby dostać się do Parlamentu Europejskiego, musisz skorzystać z tramwaju numer E i dostać się do Strasburg Gare – numer C. Koszt jednej wycieczki dla 1 osoby to 1.80 euro. Jeś li kupisz dzień bez limitu (waż ny dla firmy do 3 osó b) - wtedy jej cena wyniesie 6.80 euro. Bilety sprzedawane są tylko w automatach na przystankach, automaty akceptują tylko monety euro lub karty pł atnicze.
Przed wejś ciem do tramwaju bilet należ y skasować w elektronicznym kompostowniku, takż e na przystanku autobusowym. Tramwaje kursują w odstę pach 12-15 minut, bardzo nowoczesne i szybkie. Dojazd do Parlamentu Europejskiego zajmuje okoł o 15 minut, ale odległ oś ć jest bardzo przyzwoita, trasa wiodł a przez stare, ale nie turystyczne rejony miasta (przynajmniej ani jednej kawiarni nie widziano). Kompleks budynkó w Parlamentu Europejskiego znajduje się na peryferiach, wokó ł jest już sektor prywatny, do samego budynku nie moż na podejś ć , na 40 metró w ustawione są ogrodzenia, ale zdję cia i tak okazują się bardzo malownicze . Zaraz za gł ó wnym budynkiem znajduje się rzeka z promenadą po obu stronach. Na przeciwległ ym brzegu, jak rozumiem, jest też kontynuacją Dzielnicy Europejskiej (ale most był daleko, wię c nie przeszliś my). Nawiasem mó wią c, za pł otem znajdował o się molo, oczywiś cie do oficjalnego transportu rzecznego.
Zabudowa wokó ł - parterowa i podejrzanie typowa (absolutnie bez wystroju) w ró wnych rzę dach to solidne, proste domy, praktycznie bez dziedziń có w. Osobiś cie zainspirował o mnie to do zastanowienia się nad jakimś oficjalnym mieszkaniem, zwł aszcza, ż e w promieniu kilometra nie był o wież owcó w ani hoteli… Na dworzec wracaliś my też tramwajami z przesiadką na Placu Republiki. Tramwaj C przejeż dż a ró wnież przez centrum, stycznie mijają c Place Kleber ze starymi budynkami.
Na trasie powrotnej w ogó le nie był o bezpoś rednich pocią gó w (bezpoś redni autobus był za wcześ nie), wię c postanowiliś my wró cić tą samą trasą :
Strasburg (18:15) – Sarreguemines (19:36.20:16) – Saarbrü cken (20:46).
Wszystko jest jasne bez opó ź nień . Zauważ ył em, ż e naszemu wieczornemu lotowi STB towarzyszył a policja.