NASZE PRZYGODY W ZATOCZACH MARSA ALAM 2 (Część 3)
5. MARSA SAMADAY
Wyprawa do tej zatoki odbył a się już przy "kochorze", gdyż do tego czasu podjechali ci mił oś nicy Morza Czerwonego, któ rych spodziewaliś my się pó ź niej w naszym hotelu. Generalnie pojechaliś my tam z ekipą.9 osó b, a jeden z nas jest nurkiem. Oczywiś cie nie mogł o to nie wprowadzić wł asnych poprawek - konieczne był o uwzglę dnienie interesó w każ dego mił oś nika morza. Zamó wiono minibusa (dla „nienurkó w” wyszł o 10 USD z nosa, odległ oś ć od hotelu to okoł o 30 km), któ ry dostarczył nas na miejsce na czas i czekał.4 i pó ł godziny, podczas gdy my cieszyliś my się pię kno lokalnego podwodnego ś wiata. Nasz nurek miał instruktora i wszystko dla nich, wię c tym razem nie mieliś my pytania co z rzeczami zrobić i po prostu zostawiliś my je na „nurkowym” dywaniku, bo nikt tam nie wyszedł .
Zatoka jest bardzo atrakcyjna z zewną trz, poza ogromną iloś cią ś mieci leż ą cych na plaż y - uznaliś my, ż e jest to spowodowane wiatrem, któ ry kilka dni wcześ niej mocno krą ż ył po okolicy (zawsze ł atwiej jest ż yć , znaleź ć uzasadnienie nieprzyjemnych chwil). Ubrawszy się we wszystko, czego potrzebowaliś my, zaczę liś my „surfować ” po poł aciach wody za pomocą pł etw - od razu zł apaliś my mą twy, botusy i innych mił oś nikó w mierzei.
Jak zawsze eksplorację raf rozpoczę liś my od poł udnia – z doś wiadczenia wiemy, ż e zwykle to na poł udniowych rafach o poranku natrafiamy na duż e ziarna. Zostaliś my nagrodzeni ogromnym paprocią , któ ra nie był a na dole, ale tuż pod nami. Przepł ynę liś my nią z przyjemnoś cią , ile sił - co jednak te pię knoś ci są majestatyczne (z szybkoś cią godną zdję cia, niestety nie wyszł o)!
Sama poł udniowa rafa jest taka sobie (choć kilka jeż owcó w i klaunó w koris był o prawdziwą przyjemnoś cią ), ale na gł ę bokoś ci od niej są wyspy - po prostu cud! Zwiedziliś my jedną - dł ugą na 150 metró w i szeroką na 30, po prostu rajską wyspę . Nie wspinaliś my się dalej - miał miejsce poważ ny atak. Dopł yń do tej wyspy od brzegu co najmniej 1 km wzdł uż rafy, potem 100 metró w w gł ą b rafy, przy w miarę normalnej widocznoś ci widać to w oddali, jednak prą dy jak już zauważ ył em nie są sł aby tam. Szczerze mó wią c nie jest blisko, a sytuacja z wodą jest poważ na (podkreś lam i proszę brać pod uwagę ), nie nadaje się dla począ tkują cych, potrzebne bę dzie doś wiadczenie i wiedza jak się zachowywać w takich miejscach, lub bardziej doś wiadczeni towarzysze . Ale wyspa zrobił a na nas wraż enie - przepię kna! To jest po prostu bajeczne, mó j mą ż wł aś nie oblizał usta "tu nurkować ! " - wspaniał e szczeliny, groty, studnie, pejzaż e, zaroś la akroporó w i uczucie bycia w zupie od iloś ci ryb. Rozumiem jego cierpienie – osoba z obsesją na punkcie morza i gł ę bi zostaje nagle wciś nię ta w ramę i zmuszona do zrozumienia i zaakceptowania, ż e „oko widzi, ale zą b jest zdrę twiał y”. To okrutne, ale „selyavi”! We wszystkim bę dziemy szukać pozytywó w - jesteś my na morzu, a nie jest to mał y, jeś li nie cud, bo do niedawna mogliś my tylko o tym pomarzyć , nie mają c pewnoś ci co do realnoś ci tych marzeń !
Pó ł nocna rafa to tylko bajka dla mił oś nikó w podwodnych krajobrazó w, ale tego dnia był a skromna z ż ywymi stworzeniami, choć i tak spotkał y się duż e okazy ryb (lunapy, macolory, sł odkie wargi, blizny, papugi, chirurdzy) czerpał y prawdziwą przyjemnoś ć z oglą dania wiwatował ż ó ł to-biał y granik, rozdymka perł owa, a takż e pozostał a czę ś ć niezbę dnego zestawu. Oczywiś cie grzechem jest narzekać – tam, na pł ytkiej gł ę bokoś ci, spotkaliś my też dwie mureny, zresztą jeden z nich jest naprawdę gigantyczny! Nie wiem, co robili - cał owali się czy po prostu rozmawiali z są siedztwem, ale podziwialiś my ich do syta! A mureny był y naprawdę dobre, szczegó lnie ten wł aś ciwy (patrz zdję cie). Celowo strzelił em jej w plecy osobno, bo cał a rama nie pasował a - potwó r. I pię kny! ! ! Tak, a jastrzę bie, jak zawsze na Marsie, cieszył y się z ich obecnoś ci. Auć! ! ! Nie jestem zbyt "rozpieszczony", piszą c, ż e tego dnia był o skromnie z ż ywymi stworzeniami? !
Pewien freediver z naszej firmy, w jednej ze szczelin, zobaczył ogromnego Napoleona, jak powiedział a, o gł ę bokoś ci okoł o pię tnastu metró w. Wię c w koń cu nie jesteś my rozczarowani wizytą w zatoce. Tylko obecnoś ć klatek kł usownikó w w szczelinach rafy mnie zdenerwował a - niestety.
Po przebraniu się i zał adowaniu do naszego minibusa wró ciliś my do hotelu zadowoleni z nowych wraż eń , zaglą dają c przez okna okolicy - moż e zobaczymy kolejne ciekawe miejsce do kolejnej morskiej wiedzy. Ciekawie był o też popatrzeć na samo miasteczko Marsa Alam – jak dzieci wracają ze szkoł y, ile puste i niewykoń czone domy z szyldami na sprzedaż i koszty wynajmu, ż eby zobaczyć , ż e są tam salony sprzedają ce markowe samochody i w ogó le kontemplować lokalny smak. Jakż e to wszystko jest interesują ce, nawet w stanie zmę czenia!
Cał kiem moż liwe bę dzie powtó rzenie tej zatoki - bardzo godne miejsce!
Od razu uprzedzam, ż e podają c dokł adną nazwę tego miejsca „zasadzka”, jeś li kogoś to interesuje, zaznaczę na Wikimapii.
Pomysł , aby odwiedzić to miejsce (nie pozwolę sobie nazwać go zatoką , ponieważ jest tam ogromny kawał ek wybrzeż a, któ ry nazywa się Sharm el Luli) wiercił mi w gł owie, odką d powiedzieli nam o tym nasi znajomi, któ rzy kiedyś odwiedziliś my tam pó ź niej, zanim opuś ciliś my Marsę (trzy lata temu). Po wizycie w tym miejscu powiedzieli nam, ż e to najlepsza rzecz, jaką widzieli na morzu. To wystarczył o, ż ebym odwiedził kolejny pomysł na fix, bo zobaczyli, znają c tę lekkomyś lną (w najlepszym tego sł owa znaczeniu) firmę , oczywiś cie - duż o!
Na jaką kolwiek wycieczkę pozostał nam tylko jeden dzień i to wł aś nie tego dnia gł ó wna czę ś ć naszej grupy zdecydował a się pojechać do Marsa Murena na introdive. Dla nas ta zatoka nie był a tak interesują ca, aby doł ą czyć do innych, ponieważ byliś my tam rok temu - chcę nową ! "Darmowy" "z wyjazdu do Mureny pozostał o trzech czł onkó w zespoł u, a cena emisji to 70 dolaró w za samochó d, ale też pojechać tam aż.75 km na poł udnie. Dł ugo trudził em się z wą tpliwoś ciami, bo tanio nie jest, ale co ze snem, któ ry drę czy mnie od ponad roku? Podbił a mnie pasja wiedzy - wyznaję , jestem sł aby wobec pokus Morza Czerwonego. Po cichu wieczorem zamawiam auto na rano iz radosnym uś miechem opowiadam to mę ż owi i naszej towarzyszce sł owami: „Zamó wił am sobie prezent urodzinowy”. Ten dzień naprawdę spadł na mojego DR. Spodziewał em się „deszczu” oburzenia na gł owie, przynajmniej od kamieni (spontaniczne decyzje nie zawsze odbierane są „z hukiem! ”), ale, co dziwne, obaj panowie z przyjemnoś cią przyję li tę wiadomoś ć (super! ). Musimy biec, ż eby spakować nasz sprzę t i przygotować się do drogi!
O szó stej rano jak bagnet czekaliś my na samochó d w zwykł ym miejscu. Minę ł o 15 minut, a samochodu nie był o, uspokoił em się i namó wił em najlepiej jak potrafił em, ale o godzinie 6.20 sama wykrę cił am numer telefonu poś rednika, z któ rym cał y czas wspó ł pracowaliś my, oczywiś cie obudził em go, jak spokojnie spał w przekonaniu, ż e wszystko jest ok. Nie bę dę Cię zanudzał opisem wszystkich wzlotó w i upadkó w negocjacji (piszę to tylko po to, ż eby wszyscy zrozumieli, ż e wszystko moż e się zdarzyć ), okoł o sió dmej rano podjechał do nas dł ugo wyczekiwany samochó d, i zał adowaliś my się do niego z ulgą . Po drodze setki razy sł yszeliś my przeprosiny kierowcy za spó ź nienie i usprawiedliwienie, ż e zaspał banalnie – przysią gł , ż e to dla niego bzdura. Przez pierwsze kilka minut był em w duszy oburzony, a potem pomyś lał em, ż e moż e to na lepsze, spał em dł uż ej, co oznacza, ż e moja gł owa jest lż ejsza, bo najprawdopodobniej pracował em do pó ł nocy, a droga nie jest ł atwe i nie jest blisko – wszystko ma swoje plusy. W ramach przeprosin Moody (bo tak nazywa się kierowca) wrę czył nam wszystkim pyszny sok z kawał kami owocó w, kupiony na stacji benzynowej – moje serce zupeł nie się roztopił o, nie tyle samym sokiem, co nastawieniem. W efekcie spokojnie przegadaliś my cał ą dł ugą drogę , któ ra wydawał a się nie tak dł ugą w procesie patrzenia na okolicę , a towarzyszył y jej komentarze kierowcy, któ ry, jak widzieliś my od dawna, doskonale zna swoje rodzinne miejsca.
Okoł o ó smej rano zaparkowaliś my na eleganckiej plaż y z biał ym piaskiem - coś niewyobraż alnego! Rozejrzeliś my się - pię kna, wejś cie do wody absolutnie wygodne, po lewej stronie są mał e lady z daszkami. Na nasze milczą ce pytanie i wył upiaste oczy Moody wyjaś nił , ż e pó ź niej Beduini przybę dą tutaj, aby sprzedawać pamią tki zwiedzają cym. Rozumiem! Raczej do wody, dopó ki ci sami zwiedzają cy nie wył adują się tutaj. Nie wcześ niej powiedziane, niż zrobione! My, jak prawdziwi ż oł nierze, zał oż yliś my nasz sprzę t i weszliś my do wody. Muszę powiedzieć , ż e trzeba bę dzie tam przyzwoicie chodzić na piechotę - wejś cie jest zbyt ł agodne. Tu już jesteś my w pł etwach i moż emy pł ywać - nareszcie!
Poszliś my na lewo od wejś cia, najpierw spalił a mnie fala strachu - doką d przywiozł em ludzi, czyste mę ty? Ale w cią gu zaledwie kilku minut wszystko uł oż ył o się na swoim miejscu. Im dalej pł ynę liś my, tym bardziej byliś my zdumieni i zaabsorbowani tym pię knem! Najpierw chciał em sfotografować każ dą gał ą ź , a potem stracił em chę ć do robienia zdję ć - chciał em popł ywać i po prostu podziwiać nieziemskie, w dosł ownym i przenoś nym znaczeniu tego sł owa, kró lestwo.
Duż e wraż enie zrobił y na mnie „drzewa koralowe” o ró ż nych kształ tach i kolorach, „rosną ce” na dole, wielopoziomowe koralowe stoł y, „stoł y” nawleczone jeden na drugi jak kurki, ró ż norodnoś ć i ró ż norodnoś ć koralowcó w. Pł ynę liś my w jedną stronę.2, 5 godziny, potem musieliś my wracać - trudno był o się z tym pogodzić , bo im dalej pł ynę liś my, tym bardziej byliś my oszoł omieni wspaniał oś cią , któ rą zobaczyliś my! Mó j mą ż pó ź niej przyznał , ż e pierwszy raz w ż yciu był zdezorientowany, nie wiedział , gdzie pł ywać - tu jest wyspa, jest polana, tu pł askowyż , jest przepię kna rafa, jest szczelina! Po prostu oszał amiają cy! ! ! Szczerze mó wią c, nic dziwnego, ż e zgubisz się tam (w dosł ownym tego sł owa znaczeniu), wś ró d cał ego tego pię kna - bą dź ostroż ny. A jeś li dotrzesz tam z przypł ywem, na dachu nadal nie ma koń ca ! ! ! Dodaj wewnę trzną stronę rafy, a zostaniesz tam, aby ż yć .
Ogó lnie El Lula - straż ! Rafa jest bajeczna! Otrzymał em kró lewski prezent od Morza Czerwonego na moje urodziny. Niezwykł a sceneria! ! ! Jeś li chodzi o zwierzę ta gospodarskie - pię kne okazy balistod i pseudobalichtó w, nastoletnie papugi i ciemnobrą zowe lucjany po prostu chodzą w stadach, trevally i cavalle w ogromnych iloś ciach, a takż e w duż ych odmianach. Zł apaliś my ogromną pł aszczkę obrą czkowaną (na począ tku wą tpili w to, bo był a za lekka, jak blacha i na przemian machał a skrzydł ami), olbrzymia ł awica makreli krą ż ył a wokó ł nas przez dł ugi czas w poszukiwaniu poż ywienia, a kolejna ogromny ogó rek - có ż , tylko wą ż z cię ż aró wki na ś cieki. Tak, a reszta luzem.
W drodze powrotnej, kiedy zostawił em za mę ż czyznami, jak zwykle utkną ł em na jednej z pię knych wybojó w, natkną ł em się na gigantycznego granika, okoł o pó ł tora metra dł ugoś ci (nie okreś lił em któ rego, ale jak delfin) . Nawet gdy zszedł em na lą d, pierwszą rzeczą , jaką powiedział em, był o: „Widział em potwora (w naszym ję zyku oznacza to „duż y”)! ”. Przeszedł bardzo szybko na dole (udał o mi się oddać tylko pię ć strzał ó w), a potem schował się pod koralowcem i nie chciał się stamtą d wydostać . Wisiał em nad nim przez dł ugi czas i obserwował em jego zą bkowane usta – wyraź nie widać był o, ż e idzie za mną i nie zamierza wychodzić ze swojego schronu. Musiał em odpł yną ć , bo nawet bez niego był em daleko w tyle za swoimi i bał em się , ż e zaczną się martwić .
Dopł ywają c do brzegu oszoł omił a mnie liczba ludzi w wodzie, dalej - gorzej, tylko inwazja! Wyczoł gał a się na plaż ę i był a oszoł omiona - był a usiana parasolami, pod któ rymi leż ał a poś ciel i leż ą cy na nich ludzie, pochł aniają cy swoje skromne rzeczy w workach zapakowanych w hotele. Roookery fok spowodował y oszoł omienie. Rozejrzał em się - ludzie pluskali się w wodzie maksymalnie do pasa, nie, kł amię - kilka osó b nawet pł ywał o w odległ oś ci 50 metró w od brzegu, podobno uprawiali snorkeling. Dzię ki Bogu, ż e nikomu nie przyszł o do gł owy ubrać cał y ten tł um w kamizelki i cią gną ć się po rafie na „wycieczkę wodną ”, najprawdopodobniej nikomu tego nie był o potrzebne. Pozostał o dla mnie zagadką - dlaczego ci bracia (w wię kszoś ci Wł osi) przybyli tam w tak strasznie krzyczą cym obozie? Czy naprawdę wystarczy leż eć pod parasolami na szmatach i ż uć niejadalne kanapki? Czy mają w hotelach plaż ę z kozami / leż akami? To wszystko jest niesamowite!
Schodzą c na brzeg zobaczył em, ż e nasz Moody, któ ry czekał na nas z ką pieli, bo nie miał o sensu jeź dzić samochodem tam iz powrotem, uprzejmie rozł oż ył nam dywanik i poł oż ył parasolkę - okazuje się , ż e zawsze ma to z nim. Oczywiś cie nie potrzebujemy takich "urzą dzeń " - weszliś my do wody, przepł ynę liś my nasze 4 godziny, przebraliś my się i od razu zał adowaliś my w drodze powrotnej, ale taka opieka był a przyjemna. To prawda, ż e go nie uraziliś my, zdają c sobie sprawę , ż e bę dzie musiał na nas mę czyć dł ugo czekać , z gó ry przygotowaliś my dla niego „hamulec” i wodę , uczciwie powiem, ż e dł ugo się opierał , ale u nas to bezuż yteczne – „prezent” został wrę czony jeszcze przed ką pielą .
Do czasu naszego uroczystego lą dowania na lą dzie, miejscowi Beduini otworzyli bazar i handlowali swoimi prostymi dobytkami z potę gą i gł ó wnymi, jednak nie był o podniecenia i kolejek przy kasach. Po przebraniu zał adowaliś my się do samochodu i pojechaliś my do domu, pilnie przyglą dają c się mijanemu otoczeniu, zdają c sobie sprawę , ż e na pewno wró cimy do tych czę ś ci.
Jak już pisał em, za tę podró ż zapł aciliś my 70 USD (wraż enia te usprawiedliwiał y tę kwotę ), ale potem był o to przez poś rednika, potem poznaliś my Moody'ego lepiej i otrzymaliś my zielone ś wiatł o na „bezpoś rednie korzystanie” z jego usł ug (ma 4 normalne samochody, dobrze zna zatoki Marsa i wszystkie wejś cia do nich). Wię c w razie potrzeby proszę o kontakt, podam wspó ł rzę dne.
Tu jesteś my w domu. . . W dniu przyjazdu ja i mó j mą ż mimo dł ugiej i mę czą cej drogi prawie do rana wcią ż nie mogliś my się uspokoić - wszyscy dzielili się ze sobą wraż eniami z dwutygodniowego urlopu .
Minę ł o kilka dni, a my, jakby w pokł onie, nie rozumiemy, dlaczego tu jesteś my, co tu w ogó le robimy? Jak jest bez nas SEA, a co najważ niejsze, jak moż emy bez niego ż yć tak dł ugo? ! Opamię tawszy się , rozumiemy, ż e czas szybko minie - dopó ki nie poukł adasz wszystkich zdję ć i filmó w, wtedy wszystkie te wraż enia utrwalisz w gł owie i duszy, podzielisz się nimi i zaprezentujesz tym samym mił oś nikom i fanom SEA, ś nij, ró b plany, widzisz - oto lato i zbliż ają ce się spotkanie z pię kną !
Reasumują c wynik poś redni, tylko jedno moż na stwierdzić z cał ą pewnoś cią - wiecznie cią gnę ł o nas eksplorowanie zatok Marsa (o bezinteresownej i ostatecznej mił oś ci do Morza Czerwonego generalnie milczę ). To jak otwieranie dł ugo oczekiwanego, wartoś ciowego prezentu zapakowanego w tysią c opakowań – nie da się przestać . To jak kolekcjonowanie wyją tkowych rzeczy – nigdy nie wiadomo, co przyniesie kolejna zatoka, a w Marsa Alam są ich dziesią tki! I w zasadzie są dostę pne dla tych, któ rzy są spragnieni takiej wiedzy - był oby pragnienie! A „apetyt idzie w parze z jedzeniem” – moja lista miejsc, któ re musimy zobaczyć i zwiedzać , roś nie każ dego dnia! A jednak idea „spaceru” na jachcie po pię knoś ciach niedostę pnych z brzegu nie jest porzucona – nie tracimy nadziei na takie „safari” i studiujemy tę kwestię . Tak wię c dla fanó w Morza Czerwonego jest ono (morze) niewyczerpane w swoich tajemnicach i moż liwoś ciach!
Nie znudzę się powtarzaniem, ż e każ dy, kto kocha Morze Ś ró dziemne, powinien wnieś ć swó j mał y wkł ad w jego zachowanie, przynajmniej po to, by go nie zaszkodzić ! Zaufaj mi, to się zwró ci! Bą dź zdrowy i pamię taj, ż e morze musi być zdrowe, aby nadal sprawiał o nam przyjemnoś ć i sprawiał o nam radoś ć !
PS Wycią gną ł em się z „wydaniem” trzeciej czę ś ci, najlepiej jak potrafił em, w nadziei, ż e coś zostanie rozstrzygnię te z filmem i bę dę mó gł to Wam pokazać . Ale najprawdopodobniej nie stanie się to tak szybko, dlatego pó ź niej wrzucę link.