A najgorsze był o to, ż e 14-17 lipca terrorysta zabił na plaż y 6 osó b o sł owiań skim wyglą dzie (nie w tym hotelu, w dwó ch innych w
Hurghada).
I tak, Samaka Beach od 7.11 do 11.11. 15. od Zaporoż e 260 dolaró w za jeden. Celowo podaję cenę , po pierwsze, wycieczka dla jednej osoby jest zawsze droż sza niż dla dwó ch osó b, a po drugie, musisz zrozumieć , ż e lot w obie strony kosztuje co najmniej 200 USD. Został o 60$. Za te pienią dze w Kirillovce lub Berdiań sku moż esz wytrzymać kilka dni, zwł aszcza nie popisują c się i korzystają c z wygó d na podwó rku. Biorą c to wszystko pod uwagę , nie liczył em specjalnie na coś bardzo przyzwoitego (no oczywiś cie czytam też recenzje), ale liczył em, ż e Morze Czerwone Was nie zawiedzie. Przybył wieczorem. Rozliczone w cią gu 10 min. Pokó j jest standardem w tym hotelu. Wszystko jest trochę odrapane, ale czyste. Hydraulika jest stara, ale wszystko dział ał o poprawnie, zimna, ciepł a woda bez przerwy. Wodę pitną moż na kupić w hotelowym sklepie, 5 litró w kosztuje 1 funt. Klimatyzator jest gł oś ny, ale cał kiem sprawny. Poś ciel i rę czniki widział y lepsze czasy, ale znowu są czyste (przywiozł am wł asny rę cznik, ż eby się nie ką pać za duż o). Ł ó ż ko wygodne, telewizor i lodó wka dział ał y.
Plaż a i basen: plaż a jest ogromna, prawie czysta, duż o leż akó w. Są oczywiś cie zepsute, ale zawsze moż esz znaleź ć to, czego potrzebujesz. Przy basenie leż aki są lepsze, a materace czystsze. Sam basen jest mniej wię cej czysty. Jest też bar i animacja oraz wydawanie rę cznikó w plaż owych (któ re okazał y się o wiele bardziej przyzwoite niż w pokojach).
Restauracje i bary: Narzekam tylko na ś niadanie. Poza jajecznicą i naleś nikami, któ re przyrzą dził szef kuchni i po któ re trzeba był o stać w kolejce, nie ma co jeś ć . Był o zbyt leniwie, ż eby stać w kolejce, wię c udał o mi się z buł eczkami z konfiturą i herbatą . Miał em doś ć na obiad. A obiady i kolacje cał kiem przyzwoite, był o mię so i ryby oraz bardzo dobre desery. Naczynia naprawdę nie są zbyt dobrze umyte, przetarł am wszystko serwetkami i dobrze, ż e szklanki do napojó w był y jednorazowe, na pewno nie trzeba ich wycierać . W lobby (od 10 do 22) asortyment drinkó w standard, nalewany bez ograniczeń . Kawa i herbata też są cał kiem przyzwoite. Tutaj od 21 do 22 wieczorna animacja.
Bar przy basenie od 10 do 13 tak samo tylko bez herbaty i kawy.
Terytorium hotelu: trawniki, palmy, kwiaty, wszystko jest obecne. Czysto.
Hotel poł oż ony jest w nowej czę ś ci Khurkhada. Wokó ł jest wiele sklepó w, kawiarni i innych rzeczy. W pobliż u znajduje się ró wnież duż y supermarket. Do starej czę ś ci moż na dojechać taksó wką (3 USD).
Wynik: morze, zgodnie z oczekiwaniami, nie zawiodł o. Pł ywanie, nurkowanie, opalanie, cieszenie się sł oń cem i spokojem. W tym hotelu nie ma nic tak strasznego. Kiedy jest mał o pienię dzy, ale nadal chcesz jechać nad morze, to tyle.
PS Specjalne podzię kowania dla sprzedawcy sklepu hotelowego Walid. Zrobił mi krem i maskę do twarzy. Nie mogę się nacieszyć . Szyk.
Plusy:
- dobra lokalizacja hotelu
- dziewczyny - animatorzy są po prostu super, faceci masaż yś ci i nurkowie - dobra robota, wybrali się na wycieczki ł odzią z chł opakami - pracownicy hotelu - ś wietnie się bawili, dobrze zrobione chł opaki))))
NA TYM KORZYŚ CI KONIEC!!! !
Minusy:
1. brudne pokoje, teren jest mał y i zaniedbany, leż aki są zepsute, bar na plaż y prawie nie dział a, personel jest chamski, klimatyzator brzę czy w pokoju, muchy, komary są wszę dzie, jadalnia jest brudno, koty wspinają się po talerzach, BRAK piwa !!!!! ! , rozcień czone koktajle, balkon nie był otwierany wieczorem, bo jest duż o muszek i komaró w, nieprzespane noce gwarantowane, nie ma Wi-Fi wł ą czonego terytorium w ogó le
jeś li tylko idziesz spać , to tak, a potem - pod warunkiem, ż e komary ci na to pozwolą
Teraz o numerze. Poś ciel jest brudna, z plamami i dziurami. Szafa jest zepsuta, sejf i lodó wka nie dział ają . Jedna z 3 lampek jest wł ą czona. Woda z kranu jest sł ona. Klucz do pokoju 1 dla wszystkich. Konder huczy jak diesel, ś ciany są cienkie, sł ychać jak dział a telewizor są siada. Papier toaletowy, mydł o i szampon nie są dostę pne.
Plaż a. Najgorsza plaż a, jaką kiedykolwiek widział em. Wyglą da jak brodzik, w zależ noś ci od odpł ywu woda moż e się gać kolan. Na plaż y zawsze są Arabowie, któ rych kobiety siedzą w wodzie w ciuchach jakie przychodzą , czyli w peł ni ubrane i 10 osó b z gromadką dzieci. Nawiasem mó wią c, kobiety nie umieją pł ywać , ale po prostu siedź godzinami w wodzie i rozmawiaj. Woda w brodziku jest mę tna, nic nie widać nawet z 1 metra, wokó ł pł ywają kubki i inne zanieczyszczenia.
W basenie też nie ma miejsca, ż eby spadł o jabł ko, tak gę ste zagę szczenie arabskich dzieci, któ re przez cał y dzień nie wychodzą stamtą d.
Nie ma zjeż dż alni wodnych, teren hotelu jest peł en ś mieci i resztek materiał ó w budowlanych. Bar nie jest cał odobowy, po 23:00 nie ma nawet gdzie napić się wody.
Na terenie hotelu nie ma WiFi, prawdopodobnie jest to celowe, aby turyś ci nie publikowali zdję ć tej nę dzy i nie zostawiali recenzji.
Od pierwszego dnia chciał abym wyjechać i ogó lnie ż ał ował am, ż e pojechał am, dobrze, ż e przynajmniej przeż ył am.
Hotel "Al Samaka Beach" znajduje się w okolicy Promenady, 6 km od lotniska w Hurghadzie i jest czę ś cią kompleksu skł adają cego się z 2 hoteli: "El Samaka Beach" i "El Samaka Comfort".
Hotel został otwarty w 1986 roku, ostatni remont przeprowadzono w 2016 roku. Cał kowita powierzchnia terytorium wynosi 6.6 ha.
Na prawo od hotelu Al Samaka Beach znajduje się Princess Palace Hotel & Club 3 *, na lewo to nieuż ytki (! ).
Pokoje
Hotel posiada 163 pokoje. Pokoje wyposaż one są w: centralną klimatyzację , mini bar, sejf, prysznic, suszarkę do wł osó w, telefon, telewizję satelitarną (kanał y rosyjskie), balkon lub taras. Pokoje kategorii „Pokoje standardowe” - o powierzchni 32 mkw. m..
Odż ywianie
Hotel posiada dwa koncepty ż ywieniowe: HB - restauracja gł ó wna: ś niadania i kolacje w formie bufetu. Wszystkie napoje dodatkowo pł atne oraz All inclusive - ś niadanie, kolacja - bufet, lokalne wino - do kolacji nie wię cej niż dwie szklanki na osobę.
Drinki.
Lobby bar 10:00 – 23:00. Bar na plaż y 12:00 - 15:00. Bar przy basenie 10:00 – 17:00. Lokalne piwo - w szklankach (tylko dwie butelki dziennie)
Usł ugi. Rozrywka, sport
25 lipca 2015 r. Sobota
Kijó w. W przeddzień wyjazdu
Dzień zaczą ł się jak zwykle. Obudził em się wcześ nie, podziwiał em pię kno wschodzą cego sł oń ca i od razu poró wnał em je z „chudym” do granic wschodu sł oń ca w Egipcie, gdzie nie ma nawet ś witu jako takiego. Chociaż był em w Kijowie dwa tygodnie po Egipcie, w mojej ojczyź nie, wcią ż niewidocznie cią gnie się szlak wspomnień z tych imponują cych oś miu dni, kiedy był em nad Morzem Czerwonym: zaró wno dobrych, jak i zł ych, i nie bardzo. Oczywiś cie trochę rozczarowuje, gdy trzeba doś wiadczyć pewnych niedogodnoś ci za tysią c dolcó w. Ale wszystkie te kł opoty pod koniec dnia wydawał y mi się owocem mojego egoizmu i zbyt wysokiej opinii o sobie. I znó w zaczą ł em marzyć o Morzu Czerwonym.
Ale to wszystko przyjdzie pó ź niej. A teraz stoję na balkonie mojego mieszkania w Obolon i podziwiam pię kno porannego ś witu.
Nastę pnie zwró cił wzrok na krę cone czapki koron gaju, na bł ę kit wody Zatoki Dniepru i pomyś lał : „Obrazy ś wiata są tak ró ż norodne i pod wzglę dem jasnoś ci wraż eń , ż e moż na je opisać i pisz o tym w nieskoń czonoś ć . Tak jak za każ dym razem fotografują c Naturę , nigdy nie bę dzie tak samo: zdję cia bę dą cał y czas inne. Ale to wszystko jest rezerwą dla mojej twó rczoś ci „na pó ź niej”. A teraz, od samego rana, moja myś l wią ż e się z tym wieczorem, kiedy znó w bę dę w Egipcie nad Morzem Czerwonym…
Tak wię c, czekają c na poł udnie, zaczą ł em aktywnie awanturować się tylko jedną myś lą o celu: lotnisko, samolot i ja zdą ż yliś my na czas - wszystko, co zależ ał o ode mnie. A potem – wszystko zgodnie z planem w takich przypadkach przez biuro podró ż y, dla drobnych szczegó ł ó w, któ re okreś lam.
Nie wdają c się w nieistotne szczegó ł y (chociaż przy szczegó lnym talencie każ dy taki szczegó ł mó gł by stać się arcydzieł em pisarskim), stwierdzam, ż e o dziesią tej wieczorem siedział em już w samolocie i sł yszał em ró wny szum jego silnikó w. Dla mnie latanie samolotem stał o się już niemal czę stym zjawiskiem: w cią gu jednego miesią ca trzy doś ć dł ugie (ponad trzy godziny) loty, a czwarty na począ tku nastę pnego to już za duż o… Dlatego nastę pują ce , po pierwszym, loty był y mniej imponują ce i nie znalazł y odzwierciedlenia w moich notatkach z podró ż y.
Lotnisko Boryspol"
Przybył bardzo wcześ nie. Posiedzenie. Czekam na rejestrację . Usiadł em w wygodnym fotelu w punkcie odpraw i dlatego pozwalam sobie myś leć abstrakcyjnie, nie zwracają c uwagi na drobiazgi i pilnują c miejsca, w któ rym zacznie się tworzyć kolejka do odprawy, aby być jednym z pierwszych i dostać porzą dniejsze miejsce w samolocie niż ostatnim razem - w ogonie toalet.
Lotnisko to ta sama stacja, tylko bardziej solidna i wię ksza w skali. Nie ma bezdomnych - prawdopodobnie przyjeż dż anie tu każ dego wieczoru jest dla nich drogie, aby wygodnie spę dzić tu noc. A kontrola na samym wejś ciu jest gorsza niż jakikolwiek policjant na dworcu. Dlatego oni tam są , a my jesteś my tutaj bez nich. Nie wiem o nich, ale bez nich czujemy się ś wietnie.
A zapach jest ś wież y. Mimo ż e na zewną trz jest gorą co - ponad trzydzieś ci stopni powyż ej zera. Nie ma zapachu spoconych ciał i stoją cych skarpetek w stanie wolnym. Być moż e dlatego, ż e kontyngent jest cał y inteligentny i dział ają klimatyzatory, a obok niego, na drugim pię trze, za kontrolą paszportową i celną , znajduje się Duty Free, gdzie intensywnie spryskiwane są „kulkowe” wody koloń skie i perfumy najbardziej znanych marek na ś wiecie . Oczywiś cie wszystko, co spryskane, osiada na metkach z cenami i jest wył awiane z kieszeni krajowych „turystó w zagranicznych”. Rozpoczą ł się przemysł konfiskowania pienię dzy turystom, któ rzy uciekli ze szponó w codziennoś ci.
Co wię cej, bę dzie kontynuowany z przewodnikiem hotelowym, narzucają c Ci wycieczki turystyczne w podwó jnej stawce, nielegalnie oskarż ają c każ dego, kto ma go taniej - oszustó w i oszustó w. Dalej - przez wszystkich kupcó w na targowiskach i ulicach, zwabionych przez swoją ś nież nobiał ą , jeszcze bez ś ladu pierwszej opalenizny, ciał o, niczym krew rekina. Wiedzą , po pierwsze, ż e masz duż o pienię dzy (nawet po Duty Free) i nie wierzą ci, jeś li powiesz im „Bez pienię dzy” (brak pienię dzy), a po drugie, jesteś niedoś wiadczony i niedoś wiadczony, a zatem moż esz ł atwo uzależ nić się od nich itp.
Ale bę dzie pó ź niej, już drugiego dnia po przyjeź dzie do Sharm El Sheikh lub Hurghady. Tymczasem jesteś my jeszcze tylko na pierwszym pię trze i czekamy na rejestrację.
Bł yszczą ca, lustrzana podł oga z granitu. Po nim z ł atwoś cią , jak na poduszce powietrznej, ś lizgają się cię ż kie wó zki zał adowane po samą gó rę walizkami. I poruszają się pod wpł ywem lekkiego nacisku, jak się wydaje, tylko jednego palca pasaż era.
Jednocześ nie mimowolnie poró wnuje to z ł adowarką na stacji kolejowej: spocony z wysił ku mę ż czyzna pcha wó zek z sojami z taką samą liczbą walizek i jest mu tak cię ż ko, ż e mimowolnie wspó ł czuje mu jako czł owieka i chce mu pomó c...
Umysł , nieustannie poszukują cy zwią zku przyczynowego w jakimkolwiek zjawisku, podpowiada, ż e my wszyscy, tysią ce pasaż eró w ró ż nych linii lotniczych, zapł aciliś my za ten komfort i jest on wliczony w cenę biletu lotniczego. Dlatego jest znacznie droż szy niż bilet na jakikolwiek transport lą dowy na tę samą odległ oś ć , choć koszt jest niż szy…
Jeś li przyjrzysz się uważ nie twarzom, moż na wyró ż nić tak wiele ró ż nych narodowoś ci! I mimowolnie pomyś lisz, ż e nie dotarł eś na lotnisko, ale na Ś wiatowe Zgromadzenie przedstawicieli wszystkich narodó w, narodowoś ci, narodó w i narodowoś ci! Tylko nie rozumiesz, dlaczego tak wielu Rosjan?
To chyba zapowiedź wielkich społ ecznych kataklizmó w: w Moskwie, na Placu Czerwonym, niedł ugo bę dzie moż na oczekiwać Majdanu, tak jak w zeszł ym roku. A odnoszą c się do realió w obecnego lotniska Boryspol, zaczynasz rozumieć , ż e ogł oszono, ż e wsiadają do samolotu do Moskwy i wszyscy Rosjanie zebrali się z cał ego lotniska, aby opuś cić Ukrainę . Po tym fakcie moja wyobraź nia przedstawił a inny, przeciwny obraz: Rosjanie pilnie opuszczają Ukrainę , najwyraź niej z powodu aktywizacji Prawego Sektora i innych sił nacjonalistycznych. Wią ż e się to z „masową migracją ludu”…
Stopniowo kilkaset hał aś liwego i gwarnego tł umu Rosjan przesią kał o przez sito recepcji, nie pozostawiają c ani jednego pasaż era na pierwszym pię trze lotniska, wszyscy zostali pochł onię ci przez moskiewski samolot i wzbili się w niebo do ich ojczyzny. I nadal czekał em na rozpoczę cie rejestracji.
Ale teraz nadeszł a moja kolej: nieco ponad dwie godziny przed odlotem mojego samolotu do Hurghady, w kolejce po rejestrację stanę ł y pierwsze osoby. I pospieszył em, ż eby ustawić się w kolejce. Przecież z przeszł ych doś wiadczeń wiedział em, ż e czeka się na ostatniego w tej linii. Teraz jest okazja i czas wolny, do czasu rozpoczę cia rejestracji, aby o tym porozmawiać.
Tak wię c, bę dą c ostatnim w kolejce do rejestracji, zapewniasz sobie dł ugie i ż mudne stanie w kolejce, okoł o godziny. Ale to nie jest najgorsza rzecz, jaka Cię czeka. A co najgorsze, wsadzą cię przez wszystkie trzy godziny lotu na sam tył samolotu, w ostatnim rzę dzie, przy toalecie, a nawet oderwą cię od ukochanej, jeś li zabrał eś ją ze sobą do oś rodka. Najbardziej zagadkowy jest przedostatni. Tutaj dla analogii moż emy sobie wyobrazić ostatni przedział w pocią gu.
To samo: cią gł e bulgotanie drzwi i kolejka do toalety, prawie wszyscy, zwł aszcza począ tkują cy - nawet nie po to, by uż ywać ich zgodnie z przeznaczeniem, ale po prostu z ciekawoś ci, co i jak dział a na wysokoś ć.1000 metró w. I w efekcie prawie co minutę sł yszysz gł oś ne dź wię ki ssą ce serba, jakby jakiś ogromny potwó r pró bował wchł oną ć wraz z wodą z toalety wszystko, co mu podał eś . Nie do pozazdroszczenia rola tej „jaskó ł ki”… Jedyną istotną ró ż nicą w stosunku do pocią gu jest to, ż e nie ma zapachu. I to trochę pocieszają ce. I jeszcze jeden mał y, ale jednak nieprzyjemny drobiazg: kiedy pró bujesz odchylić krzesł o z pozycji siedzą cej do pó ł leż ą cej, nagle okazuje się , ż e jest to niemoż liwe: oparcie krzesł a opiera się o tylną ś cianę toaleta. To dodatkowy darmowy „urok” tego miejsca…
Rozliczenie w pokoju. Numer
W trakcie osadnictwa zobaczył em sprytny podstę p, by odebrać wczasowiczom „dodatkowe” pienią dze.
Wyobraź sobie, ż e po dł ugich i wyczerpują cych lotach, zwł aszcza pó ź ną nocą , zadomowił eś się w najbardziej obrzydliwym pokoju, jaki jest nie tylko w tym hotelu, ale na cał ym ś wiecie. Opró cz ogromnych karaluchó w i mró wek, jaszczurki, a nawet szczury mogą wę drować po pokoju jak w domu. Dokł adniej, są w domu, a ty ich odwiedzał eś . A ponieważ mają do Ciebie odpowiedni stosunek...
Naturalnie jesteś oburzony i zaraz po pó ł nocy biegniesz do kierownika w recepcji z ż ą daniem podania normalnego numeru. Recepcjonista z niesł abną cym uś miechem i niezwykł ą uwagą i uprzejmoś cią przepraszają co proponuje poczekać do rana lub sugeruje moż liwoś ć rozwią zania problemu już teraz za dziesię ć dolaró w. I gdzie idziesz. Zgadzasz się.
Zdrowie, a moż e i ż ycie, jest droż sze...Osiedlasz się w normalnym, zgodnie z oczekiwaniami pokoju i zasypiasz z bł ogoś cią...A Twoje pierwsze pomieszczenie terrarium ze strasznymi remontami i nie sprzą tane w cią gu ostatnich sześ ciu miesię cy czeka na kolejny pechowy klient, aby mieć recepcjonistę (recepcję ) z jego (numerem) pomocą , wzią ł od klienta kolejne dziesię ć dolaró w...nie wiem jak w cztero- czy pię ciogwiazdkowych hotelach, ale w trzygwiazdkowym , takich jak Al Samaka Beach, jest to skuteczne i korzystne dla siebie, ć wiczą.
W domku są pokoje, ale nie radzę im się zgodzić , zwł aszcza z nieuż ytka (jest po lewej). Nie tylko komar w dzień i w nocy wspina się z bagna pustkowia (siatka na oknie nie pomaga), ale takż e ró ż ne ż ywe stworzenia. Domki te zbudowane są jak cele klasztorne, wyglą d zewnę trzny i wewnę trzny jest taki sam, a nawet mał e okna.
27 lipca 2015 r. Poniedział ek
Pierwszy dzień w hotelu. Spotkanie z przewodnikiem hotelowym.
Mó j pierwszy dzień na Morzu Czerwonym był intensywny.
Ale spotkanie ze wschodem sł oń ca, zgodnie z planem, nie zadział ał o. Zaspał em. To zrozumiał e: pó ł dnia na lotniskach w Kijowie i Egipcie, ponad trzy godziny w powietrzu, na wysokoś ci 1000 metró w (strasznie sobie wyobrazić , nie mó wią c już o lataniu! ). w nocy po przyjeź dzie - zamieszanie z rozliczeniem, problemy z pokojem....I dlatego rano, przez sen, postanowił em odł oż yć to wydarzenie spotkania Sł oń ca na ziemi egipskiej do jutra.
Obudził em się okoł o szó stej czasu lokalnego, godzinę przed ś niadaniem. Ale sł oń ce już dawno wyskoczył o zza horyzontu i pomknę ł o ku zenicie. Nie przyzwyczaił em się jeszcze do lokalnego dnia ś wiatł a: wcześ nie robi się ciemno - o szó stej jest już ciemno, a robi się jasno - pó ź no lub wcześ nie - trudno to zrozumieć w tym tajemniczym Egipcie. Moż e to zależ y od szerokoś ci geograficznej. W koń cu w Petersburgu zaczynają się teraz biał e noce, a teraz jestem bliż ej ró wnika niż na Ukrainie...Wszystko moż e się zdarzyć...
Rano najpierw morze, a potem wszystko inne. Morze mi się podobał o.
Ksyati, morze nie moż e się nie podobać . Chociaż w Hurghadzie jest znacznie uboż sza w swoich mieszkań có w, w poró wnaniu do morza w Sharm El Sheikh. Nie ma tych kolorowych rybek i to w tak ogromnej iloś ci. Zwł aszcza, gdy karmi się je kromkami chleba z lokalnej restauracji, co jest zabronione.
Po ką pieli zapoznał em się z terenem hotelu: bardzo duż ym i zadbanym. Podobał o mi się : duż o zieleni i ogromne palmy. Jak na hotel trzygwiazdkowy - plus, nawet w poró wnaniu do poprzedniego, w któ rym był em, hotelu 4*.
Codzienna rutyna jest typowa dla takich kurortó w: trzy punkty odniesienia czasowego: ś niadanie, obiad i kolacja, zwią zane z konkretną godziną . Reszta to czas wolny, ró b co chcesz. Oczywiś cie pł ywasz w morzu i opalasz się . W upalne dni siedzisz pod klimatyzatorem - w swoim pokoju lub przy barze. A ze szczegó lnym pragnieniem - ś pisz o dowolnej dogodnej porze dnia, a tutaj jest to wygodne.
Pierwszego dnia rano spotkaliś my się z naszym osobistym przewodnikiem z „Anex tour”. Był doś ć zmę czony swoją obsesyjną ofertą wycieczek, dwukrotnie zawyż oną w poró wnaniu z podobnymi cenami wycieczek wł aś nie tam, za rogiem naszego hotelu. To moje pierwsze spotkanie z nachalną sł uż bą , z chę cią bez ż adnych zasad moralnych i etycznych, bezczelną pró bą wzię cia ode mnie darmowych dolaró w w iloś ci od pię ć dziesię ciu do trzystu za każ dą wycieczkę . Ale na szczę ś cie oparł em się tej pokusie za pomocą poradnika NLP, sugestii i innych „sztuczek”. Ale jednocześ nie obserwował em z zainteresowaniem, jak wokó ł stoł u szeleś cił y banknoty duż ych i mał ych nominał ó w, przechodzą c z kieszeni kuracjuszy do kieszeni przewodnika. Jakby nie był to stolik w Lobbe Bar, ale stó ł do gier na wysokie stawki w jakimś zakł adzie hazardowym w Hurghadzie.
Pró bowano aktywnie interweniować w ten proces oszukań czego wycofywania pienię dzy ł atwowiernym wczasowiczom, ale bał em się , ż e mogą mnie pobić , a moż e zranić nogi - gdzieś z dala od wś cibskich oczu. W koń cu stawka jest duż a. Ponadto proces był dobrowolny, po obu stronach za obopó lną zgodą . Nie był o przemocy (fizycznej). Chociaż znaczą ca przemoc psychiczna był a jasna i oczywista dla zewnę trznego obserwatora.
28 lipca 2015 r. Wtorek
Kocioł na betonowych ulicach Hurghady
Drugiego dnia, zaraz po obiedzie, postanowił em z jednym z wczasowiczó w z Biał orusi przespacerować się gł ó wną ulicą miejsca, w któ rym znajduje się nasz hotel „Plaż a Al Samaka”.
Upał jest okropny. Co wię cej, w tej kamiennej rurze - dł uga ulica z biał ymi budynkami, jak lustro odbijają ce na ciebie cał e ciepł o sł oń ca. Ludzie - nie jedna osoba, tylko czasami jest jeden lub dwó ch takich europejskich idiotó w jak my.
Ale i tak jest korzyś ć z tak nieznoś nie „gorą cego” pó ł toragodzinnego wyjazdu do strefy wolnocł owej (mam dwudniowy przywilej zwiedzania go od dnia przyjazdu). I to nie tylko pod ką tem zakupó w, ale co najważ niejsze, widział em ten obszar Hurghady i cał y Egipt w naturalnym ś wietle, bez rozpraszania nocnej reklamy. A wraż enie nie jest przyjemne. Poł owa sklepó w jest zamknię ta z powodu remontu. Oddzielne duż e dział ki, kilka hektaró w drogich gruntó w nad morzem, są puste w postaci nieuż ytkó w, odgrodzonych od gł ó wnej ulicy wysokim pł otem z rzadkich metalowych prę tó w. I to jest rok 2015, jeszcze przed usprawiedliwieniem takiej sytuacji kryzysem. Z tego, co widział em, mogę wywnioskować , ż e Egipt ogó lnie, a Hurghada w szczegó lnoś ci nie są szczegó lnie atrakcyjne zaró wno dla lokalnych duż ych (jeś li w ogó le) jak i zagranicznych inwestoró w. Poró wnuję z Kijowem, któ ry pod tym wzglę dem daleko wyprzedza Egipt.
Nawet pomimo tego, ż e warunki klimatyczne i moż liwoś ci biznesu turystycznego w Egipcie są znacznie wyż sze i turyś ci z cał ego ś wiata przywoż ą tu dolary. Pytanie brzmi, gdzie idą te pienią dze? - Moż e, tak jak nasze, kradną je urzę dnicy bliscy wł adzy i u wł adzy? . . Przecież Wschó d zawsze kochał i nadal w szczegó lny sposó b kocha luksus i zł oto… Mam na myś li szejkó w, chanó w i innych wł adcó w wschodnich ziem. A biedni w niż szych klasach nadal są dla nich niewolnikami, tylko z pewną fizyczną wolnoś cią ...
Doś ć zmę czona i cał a mokra, jakbym dopiero co wyszł a z morza w ubraniu, po pewnym „wysuszeniu” rzucił am się na wygodny fotel lobby baru. I kontynuował degustację lokalnych, tak zwanych mocnych (ale wł aś ciwie sł abych, do 25°) napojó w, któ rą rozpoczą ł wczoraj, aby ustalić , co moż na tu pić.
W rezultacie ustalił em, ż e wszystko, co jest oferowane, to bodyaga, nie tylko ze wzglę du na smak, ale takż e poziom cen prawdziwych napojó w w Duty Free i lokalnych o tych samych nazwach i etykietach: ró ż nią się one trzy lub wię cej razy w dolarach . Ale dzisiaj, aby nie przeszkadzać w napojach, zadowalał się tylko rumem popijanym Sprite'em. I ta przyjemnoś ć trwał a ponad dwie godziny, przeplatana komunikacją z jednym mał ym biznesmenem z Siergiewa Posada pod Moskwą . I od tego momentu - bardziej szczegó ł owo w eseju „Rosyjska natura” (patrz poniż ej).
O kobiecie i mił oś ci
Kobieta w oś rodku
Od czasó w ZSRR, kiedy przez dł ugi czas nie wystę pował em w roli samotnego kawalera na morzu, wiele się zmienił o. Dlaczego w roli samotnego kawalera? - Tak, bo tylko wtedy moż na ci wyjawić sekret kobiety, któ ra w innych okolicznoś ciach iw innych miejscach ukrywa swoją najskrytszą kobiecoś ć gł ę boko pod skorupą nieprzeniknionej muszli.
Znał em dobrze kobietę lat 80. i 90. ubiegł ego wieku. Potem jeszcze radziecka kobieta, ponieważ nie mogł a radykalnie zmienić się w cią gu kilku lat, na począ tku lat 90-tych. I napisał o niej wiele ksią ż ek i aforyzmó w. Ale w cią gu tych dwudziestu lat wiele się zmienił o.
Zanim był socjalizm. I prawie każ dy robotnik, ł ą cznie z kobietą , miał realne okazje odwiedzić dom wypoczynkowy na Krymie czy Kaukazie, a nawet na preferencyjnym bilecie zwią zkowym za jedyne pię tnaś cie do dwudziestu rubli na dwadzieś cia cztery dni! W tym czasie też wielokrotnie jeź dził am nad morze, urzą dzają c sobie takie wakacje nawet na cał e lato: od maja do wrześ nia. I dlatego wszystko, co napisał em o kobiecie, jest prawdą , bo został o napisane z natury.
Ale czasy minę ł y. Wiele się zmienił o, dla wię kszoś ci nie na lepsze. Przede wszystkim nastą pił a polaryzacja społ eczna cał ej populacji. Wyró wnanie społ eczne został o wykluczone i dano począ tek wzrostowi w kierunku materialnym.
Ponadto prawie każ dy miał do tego wszelkie warunki i moż liwoś ci. Niewielu jednak udał o się w peł ni to wykorzystać i uzyskać moż liwoś ć odwiedzenia dowolnych kurortó w na ś wiecie, z wyją tkiem „budż etowych” kurortó w w Turcji, Egipcie i Tunezji.
Wś ró d odnoszą cych sukcesy biznesmenó w bardzo mał y odsetek stanowią kobiety. To jest zrozumiał e. Nie we wszystkich obszarach biznesowych potrafi pokazać się jako uparta, a czasem z dozą arogancji i ł amania podstawowych norm moralnych i etycznych, jak mę ż czyzna. Dlatego jest kobietą . Jej natura jest zupeł nie inna. I nie ma biznesu, nie ma ś rodkó w na coroczny kurort.
Teraz mę ż czyź ni zabierają do kurortu kobiety w ramach pary nowoż eń có w – podczas gdy zapał i namię tnoś ć do ich mł odych ż on są rozgrzane do granic moż liwoś ci. Jednocześ nie w ś rednim wieku rzadko spotyka się mał ż eń stwo w kurorcie: „Ten „stary drzazga” nie tylko jest zmę czony w domu, ale wydajesz też dolary, ż eby zabrać go do piekł a, ż eby zrujnował tam też wakacje ! Jakie jest znaczenie i gdzie jest logika?
”, - tak myś li wię kszoś ć ż onatych mę ż czyzn z doś wiadczeniem. I cieszą się obfitą libacją mocnego trunku w kurorcie, czasem zabiegają c o wolne panie spoś ró d wczasowiczó w: „Romans kurortowy to wcale nie zdrada, jeś li nie ma kontynuacji po…” I należ ą do kategorii Wilkó w: grasują i znajdują sobie kobietę . Tak samo ci, któ rzy nie chcą wydawać za duż o pienię dzy, zabierają ze sobą kobietę : czy to ż onę , czy kochankę : znajdą ją w oś rodku, bo czują ich nieodparty urok. Jeś li to drugie zawiedzie, idą ró wnież w upijanie się - jedyną radoś ć ż ycia.
A mę ż czyź ni, któ rzy mają kochanki i wystarczają cą iloś ć ś rodkó w materialnych, zabierają je ze sobą do oś rodka. To jak w starym dowcipie - Lwy!
I tylko starzy ludzie chodzą do oś rodka jako mał ż eń stwa, przyprowadzają ze sobą babcie: namię tnoś ci dawno opadł y, wszystko w ż yciu przetestowane i nie ma sensu czekać na coś nowego, a się nie chce. Ale jest jeszcze spokojniej...
1 sierpnia 2015 r. Sobota
Odpocznij nad Morzem Czerwonym i kobiety
Znowu nawiedza mnie irytują ca myś l, ż e poł owa mojego okresu odpoczynku już minę ł a – tak szybko i niezauważ alnie, ż e zastanawiasz się , jak to się mogł o stać . I dlaczego nie ma sposobu, aby zatrzymać ten nadmiernie okrutny czas. I czuję , ż e ró wnie szybko, jeś li nie szybciej, minie moje pozostał e siedem dni urlopu i znó w bę dę sam, zupeł nie sam w swoim kijowskim mieszkaniu nad brzegiem Dniepru. A jedyną radoś cią dla mnie w mojej kawalerskiej pustelni bę dzie pojawienie się mojej jedynej i ukochanej - Muzy. Tylko cał e pytanie: jak dł ugo bę dzie ze mną i nie zostawi nikogo, by zż erał a go już niezmiernie dł ugi czas absolutnej samotnoś ci. Przecież tylko z powodu zazdrosnej Muzy nie mogę być z ż adnym prawdziwym, fizycznym ciał em i duszą , kobietą.
Tu w Hurghadzie, aby zrekompensować horror wieloletniej samotnoś ci oż ywioną komunikacją , zwł aszcza z pł cią ż eń ską , okazał em się najbardziej towarzyskim i towarzyskim mę ż czyzną , niezależ nie od wieku rozmó wcó w: od dwudziestu do siedemdziesię ciu lat lat. Moja, jak mó wią inni, wybitna umieję tnoś ć porozumiewania się z pł cią ż eń ską , zaró wno samotną , jak i zamę ż ną (jeś li obecni w pobliż u mę ż owie na to pozwalają ), nie pozwala mi się nudzić . Jedna lub dwie porzucone frazy natychmiast otwierają kanał ł atwej i swobodnej komunikacji. Dodatkowo wagę komunikacji ze mną nadają pewne subtelnoś ci i tajemnice wypoczynku w tym hotelu, któ rymi już jako spostrzegawczy i doś wiadczony weteran dzielę się z kobietami, któ re chcą je poznać . Nie mam nic przeciwko korzystaniu z „szlachetnych” szablonó w, któ re zgromadził em przez wiele lat wakacji na Krymie w Ał uszcie. A ponieważ wiele kobiet uważ a mnie za intelektualistę.
Ale jest to, jak są dzę , zewnę trzna, ostentacyjna inteligencja. A co jest we mnie - nawet ja sam nie wiem. Ale czasami wcią ż przypominał em sobie wł asny aforyzm: „Boję się otworzyć usta i powiedzieć sł owo, co jeś li mó j rozmó wca okaż e się mą drzejszy ode mnie”. Ale Natura, morze i odpoczynek upraszczają wiele konwencji. I nawet ci, któ rzy w zwykł ym ż yciu wydają się wyraź nie nie do przyję cia, w kurorcie, w miejscach relaksu tego ź ró dł a, któ re nieustannie uciska czł owieka i utrzymuje go w cią gł ym napię ciu psychicznym, naprawdę odpoczywa. To tutaj, w oś rodku, w najwię kszym stopniu przejawia się pragnienie wolnoś ci czł owieka, pomimo restrykcyjnych zakazó w i konwencji. I pod tym wzglę dem dział ał em jako psychoterapeuta, jako katalizator tego procesu psychologicznej relaksacji i wyzwolenia osobowoś ci.
Tutaj, w Hurghadzie, zaprzyjaź nił em się nie tylko z kobietami, ale takż e znalazł em wspó lny ję zyk z wieloma rosyjskimi celebrytami: pisarzem dziecię cym Siergiejem Jeremiejewem, redaktorem grubych magazynó w Ural Siergiejem Sekesowem, biznesmenem Jurijem K. i innymi. Nie miał nic przeciwko rozmowie i zaprzyjaź nianiu się z kró lami regionu moskiewskiego (jak sami siebie nazywali) podziemia (patrz mó j esej, poniż ej: „Rosyjska postać ”). I to pomimo tego, ż e dla wielu Ukraina był a niemal wrogiem w zwią zku z problemami okupacji Krymu. Absolutnie wszyscy Rosjanie doś ć ostro zareagowali na to sformuł owanie. Wojnę w Donbasie potę pili prawie wszyscy, bo tam też zginę li obywatele rosyjscy. Niemniej jednak nawet w tak trudnych sytuacjach politycznych znaleź liś my wspó lny ję zyk i doszliś my, jak powiedział Michaił Gorbaczow, do „konsensusu”.
Beethoven i Morze Czerwone.
Skowronek budzi się bardzo wcześ nie latem. Trochę ś wiatł a, a jego tryle sł ychać wysoko na niebie.
Sł yszał em te pieś ni skowronka, gdy miał em sześ ć czy siedem lat na stepie obwodu dniepropietrowskiego w pobliż u rzeki Woł cza. I przez dł ugi czas nie mogł em przestać podziwiać bezkresnego stepu, ró ż norodnoś ci zió ł i ich zapachó w, a takż e dzwonka wysoko na niebie, jakby samo niebo wylewał o na ziemię ten srebrzysty dź wię k skowronka. Moż e nawet wtedy sam stał em się skowronkiem ...
Dziś obudził em się wcześ nie, przed wschodem sł oń ca. Odsuną wszy zasł onę w oknie mojej celi, zobaczył em cał kowitą ciemnoś ć . Pomyś lał em, ż e jest jeszcze bardzo wcześ nie i usiadł em przy laptopie, ż eby zredagować poprzedni artykuł.
Podczas pracy czas mijał tak szybko, ż e gdy po raz drugi wyjrzał em przez okno swojej celi, zobaczył em, ż e na dziedziń cu hotelu jest już zupeł nie jasno. Był o sł abe ś wiatł o, ale promienie sł oń ca nie dotknę ł y jeszcze wierzchoł kó w wysokich palm na dziedziń cu. I myś lał em, ż e mam jeszcze szansę . Kolejne pię ć minut zaję ł o wył ą czenie komputera, przygotowanie się i kolejne kilka minut na szybki spacer nad morze.
A potem doznał em rozczarowania: tarcza sł oneczna oderwał a się już o cal od horyzontu i nadal powoli, ale niekontrolowanie dą ż ył a w gó rę . I zdał em sobie sprawę , ż e tak jak ostatnio, znowu się spó ź nił em. I znowu nie mogę od samego począ tku opisać tego cudu pojawienia się sł oń ca w naszym ś wiecie.
Szedł em szybko sztucznie umytym falochronem na sam skraj lą du, od któ rego zaczyna się prawdziwe morze. I pró bował wyrwać przynajmniej coś z cią gle zmieniają cego się obrazu procesu, któ ry już się rozpoczą ł , zapamię tać i za minutę lub dwie przelać to na papier za pomocą sł ó w i fraz.
Po raz kolejny przekonał em się , ż e tutaj, w Egipcie, sł oń ce nie tworzy porannego ś witu w takim sensie, w jakim pojawia się tutaj na Ukrainie. Mimo wszystko, coraz bardziej rozż arzony i zmniejszają cy się , ż ó ł ty dysk tworzy wokó ł siebie sł abo ró ż owy kolor, i to nie na dł ugo: samo sł oń ce wkró tce go pochł ania, rozbł yskują c do takiego ś wiatł a, ż e staje się niemoż liwe Spó jrz na to.
Tak wię c obserwują c wschodzą ce sł oń ce szł am już promenadą i dlatego nie od razu zauważ ył am na samym jej koń cu, na dolnym stopniu, mł odą arabską dziewczynę , jak zwykle dla wszystkich arabskich kobiet, ubraną na czarno od szpilek do szyi. Tylko jej stopy był y zanurzone w morzu i bawił a się nimi z falą ś wiatł a. Oderwał em wzrok od sł oń ca i spojrzał em na jej uś miechnię tą twarz. I zobaczył em przed sobą ró wnie cudowne sł oń ce. I jeszcze wspanialsze. Dlatego nie mogł em już patrzeć na sł oń ce nad horyzontem, a mó j wzrok był przykuty do sł oń ca, któ re zrodził a ziemia. A na dodatek do wszystkiego, a nawet mimo wszystko, och, cud, muzyka wypł ynę ł a z jej rą k, w któ rych trzymał a smartfon. Ale nie orientalny, ale prawdziwy klasyk! Mogł em spodziewać się wszystkiego opró cz tego.
Ja, namię tny mił oś nik muzyki klasycznej: Mozart, Beethoven, Czajkowski, na któ rego odbió r pł aczę z wraż liwoś ci niemal ł kają c, tu, na skraju ziemi, z uciś nionych resztek dawnej kobiety Wschodu, dostrzegam mó j ulubiony cud, któ rego z definicji nie moż e tu być ! ...
Pomyś lał am, ż e moż e to miraż , albo sł odki poranny sen, któ ry nadal postrzegam jako wraż enie z wczoraj, kiedy przez cał y dzień widział am dziesią tki arabskich kobiet owinię tych w czarne ubrania jak lalki, widoczne był y tylko wą skie szczeliny na oczy. A takich kobiet w hotelu był o kilkakrotnie wię cej niż samych Europejczykó w. Ale nie przecierał em oczu z miraż u. Po prostu nie chciał em, aby ta wizja, jeś li jest miraż em, nie zniknę ł a.
Przez cienkie ubranie widoczne był y dł ugie, smukł e nogi i ogó lnie smukł a sylwetka dziewczyny w wieku okoł o dwudziestu lat.
Potem został em sam, a ona odeszł a ...
Ale nie na dł ugo. Pó ł godziny pó ź niej, kiedy na plaż y pojawili się pierwsi ką pią cy się i zaczą ł em z nimi zwykł ą , nic nie znaczą cą rozmowę o sprawach uzdrowiskowych, problemach, pojawił a się na plaż y, wezwał a mnie do siebie i wrę czył a mi mał ą muszlę...Ale ona cał y wyglą d i zachowanie wykazywał y zazdroś ć...
Trzymał em tę muszlę w mojej celi w bungalowie, a potem przywiozł em ją do Kijowa jako pamią tkę arabskiej dziewczyny. I za każ dym razem, gdy tylko mó j wzrok ją dotknie, a zdarza się to bardzo czę sto, biorę ją w dł onie i cał uję , wyobraż ają c sobie, ż e cał uję tę arabską dziewczynę na skraju ziemi nad Morzem Czerwonym, z któ rej rą k Beethovena muzyka pł ynie ...
A moż e to mił oś ć od pierwszego wejrzenia? Oczywiś cie nie Beethovena…
2-3 sierpnia 2015 r. niedziela poniedział ek
Moja i nie moja pię kna Maroua
Wczesny poranek. Znó w jestem nad brzegiem Morza Czerwonego i kontempluję pię kno wschodzą cego Sł oń ca, niepowstrzymanej procesji do naszego ś wiata nastę pnego dnia.
Kiedy tak wraż liwie to wszystko odbierał am, na brzegu pojawił a się moja pię kna Marua. Z tak duż ym opó ź nieniem. W koń cu Sł oń ce wzeszł o już dawno temu i był o już wysoko nad horyzontem. A myś lał em, ż e czeka celowo, nie poszł a, ż eby nie wystraszyć Muse, swojej rywalki, któ ra o tej wczesnej godzinie cał kowicie mnie zawł adnę ł a. Być moż e na tym polega prawdziwa mił oś ć , mił oś ć ofiarna, aby poś wię cić się dla szczę ś cia ukochanej osoby lub ukochanej. W tym przypadku nie bę dę się tak bardzo wysł awiał twierdzą c, ż e Marua naprawdę mnie kocha. I nie jest to ogromna, prawie czterdziestoletnia ró ż nica wieku. Po prostu nie wierzę , ż e to moż e się zdarzyć w prawdziwym ż yciu...
Dziś znó w sł uchaliś my muzyki klasycznej. Ale już opera arabska. Maroua czasem ś piewał . A uś miech nigdy nie opuś cił jej twarzy. Ona, jak wczoraj, siedział a na drewnianych stopniach drabiny, z nogami zwisają cymi po kostki w morzu.
Odpł yną ł em od niej w niewielkiej odległ oś ci. I spojrzał jej bezpoś rednio i otwarcie w twarz. Jak się pó ź niej zorientował em, nie jest to akceptowane i jest uważ ane za zł ą formę z mojej strony na Wschodzie.
Jeś li moż esz to tak nazwać , rozmawialiś my. Mó wił a pł ynnie po angielsku i doskonale ją rozumiał am. Ja - tym samym angielskim, ale tak obrzydliwym, ż e nie mogł em nawet odpowiedzieć na pytanie o moją rodzinę , co wywoł ał o u niej pewną irytację . Myś lał a, ż e ukrywam przed nią coś bardzo waż nego...
Dowiedział em się od niej, ż e jest z Kairu, tu w Hurghadzie odpoczywa z mamą , ojcem i bratem, ż e jutro jadą na cał y dzień nurkować . Zajmuje się biznesem, kocha muzykę , gra na pianinie. Na moją proś bę , aby lekko otworzyć chustę (w przeciwień stwie do innych arabskich kobiet, jest jasna), powiedział a: „Wiesz, ach, arabski ż el! („Nie moż esz, jestem arabską dziewczyną ”).
Przez cał y czas naszej komunikacji brzmiał a arabska muzyka klasyczna, jakby wskazywał a na to, ż e Marua jest cał kowicie oddana, a nawet w mocy niepisanych praw Wschodu. A jeś li chcę być z nią , nawet tutaj na morzu, muszę przestrzegać tych praw, nawet jeś li ich nie znam. I potwierdzenie tego, po mojej kilkuminutowej cichej i otwartej kontemplacji jej twarzy, wydawał o mi się , ż e nagle przerwał a ten proces, mó wią c: „Pł yń i sł uchaj muzyki”. Wstydził em się swoich dział ań i odpł yną ł em dziesię ć metró w dalej, zostawiają c Maruę samą . Ale muzyka nadal nas ł ą czył a.
Był o już pó ź no na wczesny poranek. A Marua, wychodzą c, powiedział : „Do widzenia, Sasha”. A w jej gł osie, gdy wypowiadał a moje imię , poczuł em coś niewytł umaczalnego...Ale zdał em sobie sprawę , ż e choć z ż alem ż egnał a się ze mną na zawsze...
Kopę lat.
Ale nie mogę znaleź ć odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego los wrzuca w nasze ż ycie takie historie, któ re są kró tkie, ale gł ę bokie w treś ci i ranią duszę ? » Nie da się ich rozwijać ani kontynuować , nawet z supermocarstwami i supermocarstwami. A potem mimowolnie wycią gasz wniosek: „Co za okrutny los: wysył a, ale tylko na chwilę , niesamowitą radoś ć duszy, skazują c z gó ry na dł ugie, jeś li nie na cał e ż ycie, cierpienie ... ”
Wiem, ż e już nigdy w ż yciu nie spotkam Marouy...
Myś l o arabskiej dziewczynie na brzegu morza nie opuś cił a mnie na cał y dzień . A nastę pnego ranka, budzą c się i idą c nad morze, chciał em wierzyć , ż e znó w ją spotkam…
Jednocześ nie moim gł ó wnym motywem, któ ry poruszył mnie od pierwszych sekund po przebudzeniu (a nawet przed) był o spotkanie Sł oń ca. W koń cu nie wiadomo, czy arabska dziewczyna wypł ynie dziś nad morze, czy nie, a sł oń ce na pewno wzejdzie.
I dlatego mił oś ć do Sł oń ca był a bardziej wiarygodna niż mił oś ć do arabskiej dziewczyny, ale rodzą ca się sekunda był a jednak silniejsza. A poza tym pię kno wschodzą cego sł oń ca należ ał o do wielu na tym ś wiecie, a pię knoś ć dziewczyny Maroua mogł a należ eć tylko do mnie. I poczuł em to ze szczegó lną sił ą , gdy wczoraj zobaczył em ją po raz drugi, wracają cą na plaż ę , by dać mi muszelkę.
Przyjechał em do morza bardzo wcześ nie. Na morzu nie był o nikogo opró cz mnie. Na pró ż no patrzył em na puste stopnie trapu, gdzie wczoraj Marua siedział a i pluskał a nogami w morzu. I czuł em się tak zgorzkniał y i zraniony z powodu niespeł nionych nadziei, ż e znó w ją zobaczę . Ale wschodzą ce sł oń ce przyć mił o wszystkie moje wspomnienia i myś li o arabskiej dziewczynie, wynoszą c je daleko w podś wiadomoś ć i pokazał o wszystkim, ł ą cznie ze mną , ż e jest ona waż niejsza niż wszyscy i wszystko na tym ś wiecie. A ja, zdrajca, został em przez niego porwany i zaczą ł em od niego pisać moje szkice.
Ś wit
Wschó d sł oń ca w Egipcie
Drugiego dnia w Hurghadzie postanowił em jeszcze zobaczyć lokalny wschó d sł oń ca i poró wnać to zjawisko z tym samym w Sharm El Sheikh i Kijowie.
Wczesny poranek. Jeszcze nie pią ta czasu lokalnego. Ale jest już jasne, a raczej wyblakł e, jak biał e noce w Petersburgu. I takie poró wnanie powstaje, ponieważ od zapadnię cia i ś witu minę ł a już ponad godzina, a Sł oń ce jeszcze się nie pojawił o. I to opó ź nienie Sł oń ca powoduje niewytł umaczalne uczucia, a nawet przeczucia czegoś niezwykł ego i niemił ego, ponieważ nie pasuje do naszych zwykł ych wyobraż eń o wschodzie sł oń ca, kiedy wszystko jest jasne.
Ale mó j wzrok przykuwa prawdziwą przyczynę klę sk ż ywioł owych w Egipcie, któ ry stawia wszystko na swoim miejscu. A ten powó d polega na szerokim pasie chmur lub mgł y na cał ej wschodniej czę ś ci nieba nad horyzontem, zaczynają c nad powierzchnią morza i nieco w gó rę . Podobno to nie są chmury, bo gó rna krawę dź tego pasma jest raczej ró wna, a nie postrzę piona, jak to ma miejsce w przypadku chmur.
Odnosi się wraż enie, ż e w Egipcie w ogó le nie ma Ś witu!
Ale czy jest coś na jego miejsce?
Dopiero na chwilę , w cią gu 15-20 minut, w wą skim odcinku nad Sł oń cem, któ re jeszcze nie wzeszł o nad ciemnym pasmem mgł y, pojawia się ż ó ł te niebo z lekkim ró ż owawym odcieniem. Ale Sł oń ce ró wnież wchł ania w siebie tę ró ż owoś ć , ł apczywie pochł ania ją z powrotem, gdy tylko pojawi się na tym ś wiecie ze swoim mał ym brzegiem. I dlatego z niezwykł ą sił ą zaczyna się zapalać i zamieniać w jasnoż ó ł ty dysk, na któ ry nie moż na patrzeć ...A niebo nad Sł oń cem stanie się zwyczajne, lekko niebieskie, z coraz wię kszą jasnoś cią . To cał y Egipski Ś wit – sł aby, w swym zalą ż ku zniszczony przez samo Sł oń ce, fenomen…
I tak staje się wstyd dla okolicznych mieszkań có w, któ rzy być moż e nigdy w ż yciu nie bę dą mogli zobaczyć prawdziwego Ś witu – tego, któ ry gra i pł onie z cał ą swoją niepowstrzymaną mocą tutaj, na Ukrainie, jakby mó wią c: tutaj Daję Ci Sł oń ce z wielką witalnoś cią , weź je i wchł oń jego wielką sił ę ż yciową ! Mogę poró wnać te dwa zjawiska: poranny ś wit na Ukrainie i jego nieznaczne podobień stwo w embrionalnym stanie w Egipcie, ponieważ prawie każ dego ranka widzę ukraiń ski ś wit: z mojego balkonu roztacza się widok na Wschó d i Dniepr…
W tym samym czasie Sł oń ce wschodzi coraz wyż ej i jesteś gorzko rozczarowany, ż e twoje nadzieje na zobaczenie porannego ś witu nie był y uzasadnione. A ty, ze swoją naiwnoś cią i starym nawykiem, czekał eś na nią ! . . A im wyż ej wschodzi Sł oń ce, tym mniejsza staje się jego ś rednica.
Jeś li pojawił się nad horyzontem, prawie wielkoś ci spodka z ledwo czerwonawym odcieniem, to daleko nad horyzontem wyglą da jak mał y grosz, ale z taką jasnoś cią , ż e tworzy wokó ł siebie olś niewają cą aureolę i dlatego wydaje się być dniem dziennym Wł adca ś wiata.
Ś wiatł o Sł oń ca pada na wszystko, co znajduje się na powierzchni Ziemi. A wszystkie przedmioty: budynki, drzewa, roś liny itp. , jakby wyskakują ce z ciemnoś ci nocy, nabierają kontrastowego, naturalnego wyglą du. Wszystkie ż ywe stworzenia budzą się i wypeł zają ze swoich norek. Budzi się , przecią ga pod promieniami Sł oń ca lub jego posł ań ca - jasnego ś wiatł a i Czł owieka ...I tylko drapież ne i jadowite stworzenia morskie, któ re straszą wczasowiczó w i któ re nie pozwalają podchmielonym i absolutnie trzeź wym wczasowiczom cieszyć się rozkoszami nocnej chrzcielnicy, czoł gaj się - w gł ą b morza, aż do nastę pnego zmierzchu.
Pieś ci ciał o, lekko rozgrzewają c jego powierzchnię . I aż trudno uwierzyć , ż e za godzinę lub dwie stanie się tak pł oną ca i niesamowicie odważ nie bę dzie się starał a spalić wszystko, co stanie jej na drodze: czy to ludzkie ciał o, czy to mię czak rzucony na lą d, sprowadzi ich na cierpienie i ewentualnie do ś mierci. I wszyscy doś wiadczyli tej okrutnej bezczelnoś ci Sł oń ca w poł udnie: najpierw w postaci zaczerwienienia skó ry, potem gł ó wnie w nocy nieznoś ny bó l i pieczenie, uniemoż liwiają ce zaś nię cie, a po kilku dniach Twoja skó ra zacznie wypeł zać jak linieją cy wą ż...Ale dopó ki tak nie jest. I nadal cieszysz się coraz bardziej ł agodnym przepł ywem ł agodnego sł onecznego ciepł a, ale podś wiadomie ustanawiasz w sobie granicę mię dzy Dobrem a Zł em, któ re moż e jednocześ nie pochodzić nawet ze Sł oń ca.
Porwany fenomenem w naszym ś wiecie Sł oń ca, niezasł uż enie pominą ł em inne zjawiska przyrodnicze. Na przykł ad Wiatr.
I przył apał em się na myś leniu, ż e taki urok ziemskiej egzystencji moż e być tylko w tak wczesnych godzinach porannych. A dobry jest ten, kto przezwycię ż ają c swoje wieczne lenistwo, podnosi swoje leniwe ciał o, a wraz z nim duszę spragnioną przyjemnych wraż eń i zabiera je nad morze - w kierunku porannych niebiań skich przyjemnoś ci. A raz doś wiadczywszy tego uroku ziemskiej i nieziemskiej egzystencji, bę dzie o nią walczył raz za razem. I dlatego przez wszystkie kolejne dni pobytu w Hurghadzie wstawał em o wschodzie sł oń ca i jak oczarowany, opró cz woli umysł u i ś wiadomoś ci, jak lunatyk, udał em się na wybrzeż e Morza Czerwonego po swoją dawkę dobra, tak potrzebna mojemu ciał u i duszy...
Powietrze o tych wczesnych godzinach wypeł niał specyficzny zapach Morza Czerwonego. Bez wzglę du na to, jak gł ę boko wdychał em go, rozszerzają c nozdrza do granic moż liwoś ci i pró bują c uchwycić cechy tego zapachu, aby ubrać je w sł owa, nic mi się nie udał o.
A takż e, po pewnym czasie, cichną cy huk tych samych silnikó w dopiero co przylatują cych samolotó w, któ re zawisł y nad sł oń cem przed lą dowaniem. Sprowadzili tu setki i tysią ce ludzi z cał ego ś wiata, do niedrogich hoteli dla wielu i co najważ niejsze, do jedynego na ś wiecie, jeś li chodzi o jego lecznicze wł aś ciwoś ci i niezwykł e pię kno podwodnego ś wiata, Morza Czerwonego .
A w centrum akcji był nasz hotel Al Samaka Beach i ja siedzieliś my nad morzem tego wczesnego ranka i oglą daliś my to wszystko. Pię kno! ...
2 sierpnia 2015 r. Niedziela
Wschó d sł oń ca nad Morzem Czerwonym
Pią ta rano. Znowu jestem na samym skraju lą du, na skraju dzielą cym ś wiat na dwie czę ś ci: Morze i firmament ziemi. I czekam na wielki cud pojawienia się Sł oń ca na tym ś wiecie. Wcześ niej widział em już kilka razy wschodzą ce Sł oń ce i za każ dym razem dawał mi coraz wię cej nowych zdję ć . Ale wiedział em i miał em nadzieję , ż e dzisiaj bę dzie nowy i niezwykł y, inny od tego, co widział em wczoraj.
Ale na razie atrament nieba na cał ej kopule nade mną był jednolicie brudnoszary. Noc przesunę ł a się na zachó d i wraz z nią zdję ł a z nieba swoją czarną osł onę , pozostawiają c na sobie tę szaroś ć - jako podstawę - pł ó tno pod obraz, w któ rym artystą bę dzie Sł oń ce, by rysował o obrazy swojego poranka Ś wit na tym pł ó tnie.
Ale niestety tak się nie stał o i dzisiaj. A Sł oń ce po prostu rozpryskał o jasnoniebieską farbę i tylko na tym mał ym odcinku nieba, gdzie powinno wychodzić zza horyzontu. A jednak przez dł ugi czas nie był o pokazywane tak przygotowanemu miejscu. A wszystko dlatego, ż e podobnie jak wczoraj, po drodze uniosł a się szeroka ciemnoszara smuga mgieł ki, najwyraź niej z wody parują cej z powierzchni morza. A pojawienie się Sł oń ca na tym ś wiecie był o nieco opó ź nione. Ale coraz wię cej jasnoniebieskiej farby wylewał o się z niej w niebo i ta farba zaczę ł a rozlewać się po cał ym niebie.
A na samym wschodzie, gdzie Sł oń ce powinno wschodzić , pojawił a się sł aba ró ż owa podstawa, jak rodzaj ł ó ż eczka dla narodzonego Dziecka Sł oń ca. A pod tym ró ż owawym ł ó ż kiem wszystko był o niewzruszone jak straż nik, otaczają c cał y horyzont koł em, nieprzeniknioną szarą mgł ą . Nad tą szarą mgieł ką wisiał y rzadkie przezroczyste chmury, któ re na tle bł ę kitu nieba wydzielał y jasną biel, stopniowo zamieniają c się w blady ró ż owy kolor. Te dwie lub trzy chmury był y jedynymi mieszkań cami nieba o tej wczesnej godzinie. Niestety szybko wyparował y, gdy tylko ogniste promienie sł oń ca dotknę ł y ich powierzchni. Tutaj, na gorą cym wschodzie, Sł oń ce nie lubi, by ktokolwiek poza nim dominował na niebie w cią gu dnia. Na Ukrainie Sł oń ce jest bardziej demokratyczne: samo zamieszkuje niebo, a cumulusy niczym jagnię ta pę dzone przez pasterskiego wiatru pozwalają chodzić po niebie, Co to znaczy Wschó d. Cienki Wschó d.
Ten tajemniczy Wschó d, gdzie szczegó lne są nie tylko stosunki mię dzy wł adcami a ludem, ale takż e te same stosunki w Naturze, w szczegó lnoś ci mię dzy mieszkań cami nieba… A niebo tworzy tutaj te same prawa, co prawa szejka.
Tylko Księ ż yc w swojej peł nej fazie, coś w rodzaju sł abej opozycji wobec energii sł onecznej, wcią ż jakoś pró bował utrzymać się na niebie, ale nie na dł ugo: jego dominacja na tym ś wiecie skoń czył a się już , gdy tylko noc przeszł a do na zachó d, poza horyzont. A jej pró by bycia tu, na porannym niebie, nawet mnie wydawał y się niestosowne. Wkró tce to zrozumie i nocą zniknie po swojej patronce. W mię dzyczasie pozostaje jakoś nawet haniebnie zawisną ć nad moją gł ową , tracą c jasne srebrzyste ś wiatł o, któ rym obdarzył ś wiat nocy, zachowują c na sobie tylko biał awą plamę i wydawał się jakimś duchem.
Morze, ciemne w swej masie, był o jasne na wschodzie i bawił o się sł abymi falami w odbiciu bł ę kitnego nieba. W wyniku tej zabawy na powierzchni rozbł ysł y ciemne grzbiety fal, przypominają ce nieco grzbiety ł awicy ryb przepł ywają cych przez ten odcinek jasnej powierzchni morza. Na pozostał ej czę ś ci ciemnieją cej powierzchni morza, sł aby wiatr od lą du stworzył niewielką falę i wydawał o się , ż e morze drż y, zdradzają c swoje drż enie na powierzchnię tym falowaniem.
Przepł yną ł jasnym odcinkiem morza, tam w oddali, na samym horyzoncie, ł ó dź , zostawiają c za sobą ś lad w postaci kropek i kresek, jak alfabetem Morse'a. I z ł atwoś cią czytam te orę dzia: „Spotykam ś wit i pozdrawiam wschodzą ce sł oń ce! „Co za urocza ł ó dka”, pomyś lał em… I nie mogł em powstrzymać się od machania mu.
Wszystko i wszyscy na ś wiecie: niebo, morze, a nawet ł ó dź na morzu, a takż e wszyscy mieszkań cy lą du byli gotowi na przyjś cie Sł oń ca. I podejrzanie nie był o go tam i nie był o ...
Czy zadzwonią dla mnie po karetkę ? Dlatego ukrył em swó j duchowy zapał gł ę boko w sobie. Ale jednocześ nie myś lał : „Jak trudno jest czł owiekowi nie pokazać tego, co jest prawdziwie ludzkie, bez obawy, ż e ta ludzka społ ecznoś ć nie odrzuci go i nie odizoluje od siebie! I po tym był o mi bardzo smutno. I ł za spł ynę ł a mi po oczach...
Ale prawdziwe ż ycie nie pozwalał o mi dł ugo być smutnym i smutnym. Co wię cej, Sł oń ce zaczę ł o tworzyć coraz to nowe obrazy. Ró ż owy kolor ognia rozlany przez Sł oń ce na niebo został wkró tce pochł onię ty przez samo Sł oń ce. Na powierzchni morza kolumna ognia rzucił a się wprost na mnie ze Sł oń ca, któ re w przeciwień stwie do reszty ciemnego morza wydawał o się jaś niejsze niż samo Sł oń ce, a kolor był ognisty, w przeciwień stwie do pł oną cej ż ó ł cieni sł oń ca. I wydawał o mi się , ż e z wdzię cznoś ci za to, ż e tak subtelnie czuję wszystko, co się dzieje, Sł oń ce daje to wszystko tylko mnie samej na tym ś wiecie…
Noc był a z wyjś ciową mocą , a chwiejny, siwieją cy koc wcią ż leż ał na terenie hotelu, pozwalają c tylko latarniom oś wietlać poszczegó lne jego sekcje. Sł aby wiatr ledwie dostrzegalny poruszył wachlarzem szeroko otwartej korony palm. A nad cał ym tym ś wiatem był a kochanka księ ż yca. Wisiał z peł nym dyskiem bezpoś rednio nad gł ową i odprowadzał srebrzyste ś wiatł o na ziemię . Ale przyją ł em to wszystko automatycznie i nie zwracał em na to wię kszej uwagi. Bo czekał a na mnie gł ó wna akcja - wschó d sł oń ca.
Gdy wyszedł em z frontowego ogrodu hotelu z mnó stwem palm, krzewó w irań skich ró ż , starannie przystrzyż onych krzewó w i wszelakich innych roś lin, któ re tworzą swoisty mikrokosmos, wyskoczył em na otwartą przestrzeń nad morzem, gdzie Był tylko piasek, kamienie, leż aki i parasole przeciwsł oneczne z suszonych liś ci palmowych, zauważ ył em, ż e wschó d już zaczą ł robić się szary. Jak poprzednio, wzdł uż krawę dzi horyzontu, na cał ym obwodzie, był szeroki pas szaroś ci, nie mgł y, nie ciemnoś ci.
W szczelinie mię dzy chmurami cirrus i solidnym szarym pasem nad horyzontem, szczelina podniosł a się trochę na ró ż owo, a potem ten ró ż owy kolor zaczą ł zalewać się wyż ej - na jasnoniebieski firmament otaczają cy wschodnią czę ś ć nieba, jakby utwierdzał się na to. I jakby radują c się z tych przemian nieba na wschodzie, morze na tym obszarze nabrał o biał awego koloru. A bryza ś wiatł a z pó ł nocy stworzył a na jego powierzchni wiele ciemnych kresek w postaci ciemnych grzbietó w ryb, jakby tysią ce z nich wypł ynę ł y na powierzchnię i przecię ł y ją grzbietami. Morze pode mną zaczę ł o pluskać o kamienie i wydawał o się , ż e mó wi o czymś monotonnie, tak przekonują co, ż e nie sposó b nie uwierzyć . Ż ał ował em tylko jednego, ż e nie znał em ję zyka morza i nie mogł em zrozumieć jego historii. Ale wiedział em, ż e podś wiadomie odbieram wszystko, co morze opowiada z takim entuzjazmem.
A kiedy wyż sze moce pozwolą mi wnikną ć w mó j subtelny ś wiat, z pewnoś cią przekaż ę tę historię wszystkim w naszym materialnym ś wiecie.
Kiedy pró bował em zrozumieć , o czym mó wi morze, ró ż owy kolor na wschodzie gdzieś znikną ł . Najprawdopodobniej przenió sł swoje ciepł o na resztę nieba, zamieniają c się w jasnoniebieski na wię kszoś ci jego powierzchni.
Księ ż yc nie był już tak jasnosrebrny jak pó ł godziny temu, ale wisiał skromnie i zdystansowany, przybity do kopuł y nieba przez kogoś niewidzialnego, jak nieproszony goś ć na celebracji ż ycia. Wiesza się wyblakł ą srebrną monetą , jakby chciał powiedzieć : „Pomimo ś witu i nieuchronnego pojawienia się Sł oń ca, wcią ż jestem na niebie i nie ma nikogo waż niejszego ode mnie na niebie!
» Wschó d, sł yszą c to, ze zdwojoną sił ą i energią zaczą ł wykazywać swoją aktywnoś ć : zaczą ł wyciskać leniwe od snu sł oń ce, z mglistej mgł y, ogrzewać mu miejsce na niebie i rozjaś niać cał ą pó ł kulę niebo na niebiesko. I dopiero wtedy Księ ż yc cał kowicie wyblakł , zamienił się w ledwo zauważ alny biał awy dysk.
Ponad krawę dzią szarej mgieł ki otaczają cej horyzont pojawił się ledwo zauważ alny ró ż owy brzeg dysku sł onecznego, ale z szybkoś cią jego wzrostu stał o się jasne, ż e zwycię stwo bę dzie jego. Sł oń ce niejako wykluł o się z tej lepkiej szaroś ci i wł asnym ciepł em został o oczyszczone z resztek zł a nocy, spadają c w przygotowane i nagrzane miejsce na niebie. Jak noworodek w ciepł ym ł ó ż eczku.
Ale na jego drodze na skraju lepkiej mgł y pojawił a się kolejna przeszkoda - w postaci oddzielonej od niej chmury. Kolejna bariera dla Sł oń ca nie był a już niebezpieczna, chociaż pró bował a rzucić cień na Sł oń ce lub, co gorsza, rozerwać Sł oń ce.
Ale Sł oń ce, któ re już nabrał o sił y, przecię ł o tę czarną chmurę jak nó ż przez masł o i zostawiają c za sobą ostatnią barierę , w koń cu wybił o się na otwarte przestrzenie czystego nieba! I dopiero teraz, po ostatnim zwycię stwie Sł oń ca, na wodzie pojawił a się szeroka ró ż owa ś cież ka jako sztandar Zwycię stwa sił Dobra nad Zł em. Zatriumfował o sł oń ce, ś wiecą c na niebie i otaczają c się jasną , palą cą aureolą , któ ra bolał a w oczy.
Ciemnoś ć nocy cał kowicie ustą pił a, ale tylko Księ ż yc, pokonany przez ś wiatł o dzienne, jak poprzednio, nadal wisiał w wyblakł ym miejscu wysoko na niebie. I gdyby nie okrą gł oś ć jego dysku, nikt nie zwró cił by na niego uwagi, ale wzią ł by go za brzydką biał awą chmurę , któ rej jest wiele na niebie.
4 sierpnia 2015 r. Wtorek
Walka sł oń ca z ciemnoś cią nocy
Wczoraj poznał em ś wit w peł ni, ale przede wszystkim na czas. Jak gł ę boko wnikną ł em w istotę zjawiska – tu z cał ą pewnoś cią moż na powiedzieć : wł aś nie dotkną ł em tej wielkiej tajemnicy.
I dlatego, zadowolony z tajemnicy ujawnionej mi wczoraj przez Naturę Egiptu, dziś spał em do pią tej rano, a potem powoli poszedł em nad morze…
Niemniej jednak, aby kontemplować pojawienie się Sł oń ca na tym ś wiecie, wcią ż się nie spó ź nił em. Dzisiaj Sł oń ce zbyt dł ugo był o uciskane przez chmurę nad horyzontem, któ ra pochł onę ł a cał y wschodni horyzont szerokim pasem i jest zamknię ta w szarej mgle zachodniej pó ł kuli nieba. Jeszcze przed moim przybyciem Sł oń ce przez okoł o godzinę ze sporym wysił kiem pró bował o pokonać wizjer tej chmury swoim jasnym okiem. Ale to bezuż yteczne. Jedyne, co udał o się Sł oń cu, to stopniowe rozjaś nienie tego niewielkiego wycinka nieba, któ ry był nad nim i chmurki, stopniowo malują c go na lekko ró ż owy kolor. To samo rozjaś nienie szaroś ci nieba wystą pił o z coraz mniejszą intensywnoś cią w kierunku zachodnim, na cał ym niebie.
I to pozwolił o wszystkim ż ywym istotom na Ziemi odczuć , ż e noc dobiegł a koń ca, nadszedł czas, aby się obudzić , otworzyć oczy ukryte przed nocnym strachem i spotkać ś wit nowego dnia. I ś wiat się obudził , zalał cał e otoczenie, aż do nieba z ró ż nymi ś piewami, rechotami, ć wierkaniem i innymi hał asami.
Ale to był o kilkaset metró w od wybrzeż a, gdzie codzienne intensywne podlewanie stworzył o mał ą oazę na pustyni - na niewielkim terenie Al Samaka Beach Hotel i podobnych w pobliż u. I tu, nad brzegiem morza, moż na był o poczuć , jak Sł oń ce pró buje przebić się przez gę stą szarą masę i zachwycić ś wiat swoim wyglą dem. Poruszał się przez tę masę w postaci sł abego dysku i niewiele ró ż nił się od Księ ż yca, któ ry wisiał nieruchomo tam, nad gł ową . Te dwie oprawy: noc, już nie srebrna i dzienna, lekko ró ż owa, zdawał y się ze sobą konkurować.
Ale Księ ż yc co sekundę tracił ś wiatł o, zamieniają c się w biał awy dysk, tego samego koloru co rzadkie chmury wokó ł niego. Ale Sł oń ce, chociaż nadal pozostawał o jasnym dyskiem za warstwą chmur blisko horyzontu, wpuś cił o na ś wiat taki szereg ciepł a i ś wiatł a, ż e stworzył o jasnoniebieskie halo z ró ż owym odcieniem nad tą szarą warstwą.
Jeś li nie zwró cisz uwagi na tę jasną aureolę , a tylko na Sł oń ce, to bę dzie się wydawać , ż e tak powoli i niepewnie pokonuje barierę ciemnoszarej mgieł ki nad horyzontem, pozostają c niezmienioną w kolorze i jasnoś ci, jakby ktoś na sił ę wypychają c go zza horyzontu i cią gną c przez tę ciemnoś ć . I sł yszę nawet dialog mię dzy nimi: Sł oń ce mó wi: „Nie chcę ! ”. I ta nieznana sił a odpowiada mu: „To konieczne! "...
Minę ł o kolejne dziesię ć minut. Sł oń ce wyszł o już z tej gę stej mgł y i wschodził o, cią gle się od niej oddalają c.
Ale, ku mojemu zdziwieniu, nadal był przyć miony: najwyraź niej dzisiaj mgł a, bardziej rozrzedzona, wcią ż odrywał a się od gł ó wnego szeregu i wzbijał a się w gó rę , wchł aniają c dar Sł oń ca. Przecież wczoraj w tej odległ oś ci nad horyzontem Sł oń ce ś wiecił o tak olś niewają co, ż e nie moż na był o na nie patrzeć , a ciał o z wdzię cznoś cią przyjmował o ł agodny przepł yw jego ciepł a.
I dopiero gdy wznió sł się na ć wierć odległ oś ci od horyzontu do zenitu, zaczą ł ś wiecić jasno i rzucać swoje odbicie na powierzchnię morza w postaci jasnej ś cież ki, któ ra w jasnoś ci wydawał a się silniejsza niż jasnoś ć Samo sł oń ce. Ale to tylko w poró wnaniu z ciemnym kolorem wody wokó ł.
A kilka minut pó ź niej od Sł oń ca zaczę ł o emanować coraz wię ksze ciepł o. Najpierw poczuł em to wizualnie, oczami, ale potem cał ą powierzchnią mojego ciał a otwartą na Sł oń ce.
Wydawał o się jednak, ż e wiatr, wieją cy od strony lą du, któ ry ochł odził się w nocy, przenosił to ciepł o na bok, uniemoż liwiają c Sł oń cu przejawienie się w peł nej mocy jego ciepł a. Ale jednocześ nie wiatr był bezsilny wobec coraz wię kszej jasnoś ci Sł oń ca: stał się oś lepiają co jasny. I nikt, ż adna szara mgł a nie mogł a temu przeszkodzić . Sł oń ce bezpowrotnie (do nastę pnego ranka) opuś cił o przytł aczają cą szarą mgł ę horyzontu i radoś nie rzucił o się do zenitu, rozsiewają c po cał ym ś wiecie swoją radoś ć w postaci jasnego ś wiatł a, ciepł a i czegoś tak delikatnego i tajemniczego, co moż e być wyczuwalne tylko przez szó sty narzą d...
A na powierzchni morza pojawił a się nie wą ska, jak o poranku, ale już szeroka sł oneczna droga, któ ra ł ą czył a mnie z morzem i sł oń cem.
I wydawał o mi się , ż e tylko ja, chociaż wiedział em, ż e wszyscy, któ rzy w tym momencie obserwowali i pró bowali wchł oną ć ten urok wschodzą cego Sł oń ca na wybrzeż u Morza Czerwonego…
M e d i t a c i ja
Preludium do medytacji nad Morzem Czerwonym
I dopiero bliż ej pią tej wieczorem, kiedy sł oń ce już przyzwoicie skł onił o się do zachodu sł oń ca i upał znacznie opadł , wyszedł em nad morze.
Pł ywanie w ciepł ym morzu, opalanie się pod promieniami ł agodnego zachodzą cego sł oń ca i znaczne odsunię cie od wybrzeż a masowego pó ł wyspu, wywoł ywał y myś li o medytacji w morskich warunkach, o jednoś ci z nim, o poznaniu niedostę pnych tajemnic do zwykł ego ś miertelnika...
Ale okazał o się , ż e nie jest to takie proste. Najwyraź niej nie był em jeszcze na to gotowy. Ale fakt, ż e ten temat pojawił się po raz drugi podczas mojego pobytu na morzu, mó wił wiele i dawał nadzieję na jego przynajmniej czę ś ciową realizację w cią gu nastę pnych dwunastu dni.
Jednoś ć z morzem
Ale poranny obraz wschodzą cego sł oń ca nie był dla mnie punktem kulminacyjnym dzisiejszego programu. Pod wieczó r, gdy fale nieco się uspokoił y, spokojnie wypł yną ł em na otwarte morze. Pł ywał ró wno i spokojnie w swobodnym stylu, cieszą c się morzem. Wzią ł em to powierzchownie, ale wielokrotnie pró bował em zagł ę bić się w jego istotę . A dzisiaj pró bował em chociaż czę ś ciowo zrealizować ten pomysł.
Pł ywał em i pł ywał em bez zastanowienia. Przede mną fale, któ re, jak mi się wydawał o, igrają ze sobą i czasami podczas zabawy uderzają mnie w twarz delikatną dł onią . I był em zadowolony. Zaczą ł em rozumieć , ż e fale są zewnę trzną manifestacją Morza i to jest dla mnie w tej chwili korzystne. I tak bardzo, ż e jest gotó w wyjawić swó j sekret. Ale zrozumiał em, ż e mogę poznać tajemnicę morza tylko poprzez jej zrozumienie. A ż eby zrozumieć Morze, trzeba się z nim zjednoczyć , wejś ć do niego, być jednoś cią z Morzem…
I wtedy poczuł em, ż e ten proces pojmowania Morza poprzez moje poł ą czenie z nim już się rozpoczą ł . Czuł em cał ą gruboś ć morza, któ re był o przede mną i do któ rego dopł yną ł em, z każ dym ruchem wchodzą cym w gł ą b Morza. Chociaż fizycznie znajdował em się na powierzchni Morza, to jednak swoją esencją wnikną ł em w nią gł ę boko. A to czuł e i ł agodne morze kusił o mnie niespotykaną mocą magii. Nie mogł em się oprzeć tej mocy magii...
Przypomniał em sobie "Leś nego Kró la" Goethego. Tam też umierają ce dziecko został o przywoł ane przez Leś nego Kró la i jego pię kne có rki. I w koń cu dziecko z naszego ś wiata odeszł o na zawsze w swoim pię knym kró lestwie… Wiedział em, ż e to nie Goethe uł oż ył fabuł ę do swojej pracy, ale tę starą ludową bajkę . Przetrwał a wieki i dopiero za Goethego, a dzię ki jego geniuszowi przybrał a formę poetycką . Ale jego istota został a ustanowiona przez mą droś ć ludu, przed któ rą moż na i należ y się pokł onić.
A teraz, czują c, ż e zaczą ł em rozumieć Morze, jako czę ś ć tej Wielkiej Natury, zdał em sobie sprawę , ż e nie jestem jeszcze na to gotowy. Rozumieją c tajemnicę morza, muszę przyją ć tabu, któ re jest dla mnie za duż o, w przeciwnym razie zginę...
Ogarną ł mnie wewnę trzny strach. Ale szybko znormalizował em się , zwracają c uwagę na banalne rzeczy egzystencji. I dopiero na brzegu doznał em przytł aczają cego uczucia utraty (miejmy nadzieję , ż e na kró tki czas) moż liwoś ci zrozumienia Morza.
Pó ź niej w pozostał e dni pobytu w kurorcie godzinami spę dzał em nad morzem, cieszą c się jego urokiem i leczniczymi wł aś ciwoś ciami, w koń cu nawet zmarzł em, ale po prostu zmarzł em. Ale sł abe pró by zrozumienia Morza, jak dzisiaj, nie zakoń czył y się sukcesem. Chyba sam się tego bał em, bo nie był em na to gotowy…
Jednoś ć
Morze, a ponadto Ocean to wielka woda.
I nie ma znaczenia, któ re morze: sł one czy przesolone, pachną ce jodem lub smakiem – wodorosty, ciepł e i prawie gorą ce w pobliż u ró wnika czy zamarzają ce w lodzie biegunó w poł udniowych czy pó ł nocnych. A woda w morzu moż e wyparować , zamienić się w parę lub zamarzną ć , zamienić się w ló d, nadal pozostaje taka sama jak w naszych rzekach, stawach i jeziorach, a nawet w kranach.
Wydaje się , ż e od zawsze był a woda. Ale w rzeczywistoś ci pojawił się na naszej Ziemi miliardy lat temu - na dł ugo przed pojawieniem się ż ycia. To z niego wykrystalizował o się nasze ż ycie - istnienie wszelkiego ż ycia na Ziemi. Moż e duż o nieoż ywionych rzeczy.
Ezoteryka morza.
Z taką myś lą jednak w podś wiadomoś ci rzucił em się dziś rano w wody Morza Czerwonego. I mimowolnie chciał em gł ę biej i gł ę biej poznać morze. I nie tylko. Ale takż e poją ć jego istotę.
I nawet nie robił em sobie wyrzutó w, ż e ja, taki bezwartoś ciowy, ziarnko piasku na tym Ś wiecie, rzucił em się na tę wielką wiedzę , któ rą mogą zrobić tylko bogowie.
Z jakiegoś powodu po raz n-ty przypomniał em sobie „Leś nego Kró la” Goethego. I był zaskoczony mą droś cią ludzi, fabuł ą legendy, któ rą był „Leś ny Kró l”. Prawdziwym geniuszem wś ró d ludzi był ten, kto czuł , poznał istotę Natury i wyraził to w legendzie, któ ra przetrwał a pró bę ponad tysią clecia, pozostają c nieznaną.
Czują c przez chwilę morze, tak jak czuł to umierają cy chł opiec w ramionach galopują cego jeź dź ca w „Kró lu Lasu”, zanurzył em się w gł ą b morza i doś wiadczył em horroru przycią gania morza z moż liwym fatalnym skutkiem . Chciał em poznać istotę Morza, a Morze dał o mi taką moż liwoś ć , ale pod warunkiem peł nego poł ą czenia się z nim! A to oznacza, podobnie jak w przypadku dziecka z Kró la lasu, fizyczną ś mierć.
Trwał o to tylko chwilę , ale zdrowy rozsą dek przeją ł kontrolę i przyć mił tę myś l, ukrył ją przede mną , jakby nigdy się nie wydarzył o. A w nastę pnych dniach, bę dą c na morzu, wielokrotnie pró bował em odnowić te sł odkie do przeraż ają cych uczuć , ale to wszystko na pró ż no. I pozostał o tylko jedno ż ywe wraż enie o wewnę trznej zawartoś ci Morza: jak bardzo wewnę trzna istota Morza ró ż ni się od jego zewnę trznej formy. Najwyraź niej jak wszystko inne na tym ś wiecie. To wieczna sprzecznoś ć formy i treś ci…
Co innego poznać Morze umysł em, a co innego - Duszą , czuć je uczuciami Duszy. My w naszej prostocie duszy, z wielkimi roszczeniami umysł u do Prawdy, staramy się , jak nam się wydaje, wszystko przekonują co wyjaś nić za pomocą logiki umysł u, wepchną ć cał y Ś wiat w ramy formuł logicznych. Ale w rzeczywistoś ci wpę dzamy się w ś lepy zauł ek iz tego ś lepego zauł ka piszczymy, narzekają c, ż e jesteś my bezsilni w wielu ż yciowych problemach.
A w tym impasie nie ma perspektyw na dalszy rozwó j, nie ma postę powego rozwoju…
Duchowoś ć morza.
Być moż e woda ma tak wyją tkowe wł aś ciwoś ci, ż e, jak wierzymy, tylko Czł owiek, takie jak umysł , uczucia, reakcja na ten lub inny wpł yw, a takż e, co najbardziej niewiarygodne, wł aś ciwoś ci sfery duchowej i pewien stosunek Dobra i Zł o w nich. Innymi sł owy, Wodę moż na przypisać oż ywionym zjawiskom Natury, tak samo jak ja zrobił em z Wiatrem, Zimnem, Mró zem. I dopiero po przekroczeniu tej linii zrozumienia wszystko się ukł ada.
Modlitwa do morza.
O komunię z Wszechmogą cym - to najwyż sze dobro, Czł owiek wymyś lił modlitwę . Wszystkie znane modlitwy, zaczynają ce się od „Ojcze nasz”, mają formę ustną . Modlitwa jest jak odskocznia, a dokł adniej jak pojazd, któ ry przyspiesza dostę p do celu.
Ale jeszcze skuteczniejszym sposobem jest modlitwa bez sł ó w, któ ra mieszka w podś wiadomoś ci. A to już akrobacja. Ale najważ niejszą rzeczą w każ dej modlitwie jest mił oś ć . Bezwartoś ciowa jest cena każ dej modlitwy, jeś li nie ma w niej mił oś ci.
6 sierpnia 2015 r. Czwartek
Zrozumienie istoty Morza
Po raz kolejny wypł ywam daleko na otwarte morze, w nadziei, ż e morze zdradzi mi tajemnicę swojego istnienia, odkryje przede mną swoją istotę.
Patrzę na morze, na jego powierzchnię , czasami zaglą dam przez maskę w gł ą b jego wó d. Paradoksalnie zaró wno w pierwszym, jak iw drugim przypadku widzę tylko powierzchnię morza – tę zewnę trzną powł okę , któ ra w najmniejszym stopniu nie oddaje swojej wewnę trznej istoty. I dlatego w ten sposó b nie bę dę mó gł wnikną ć w jego zawartoś ć nawet na uł amek milimetra. Wielu, spę dzają c godzinę lub dwie na nurkowaniu na dnie morza, wierzy, ż e widzieli morze i je poznali. I to tylko za jakieś dwadzieś cia dolaró w podczas nurkowania.
Dał a mi znać wcześ nie, prawie o ś wicie, budzą c się , by kontemplować kolejne obrazy nieustannie zmieniają cego się ś witu. Wię c z dł onią zaciś nię tą w pię ś ć obudził em się , zastanawiają c się , jak moje palce się nie rozluź nił y, a silny wiatr nie zdmuchną ł moich „opusó w” o porannym Ś wicie do zatoki.
Przy okazji zauważ ył em, ż e po raz pierwszy podczas moich wakacji wiał wiatr od morza. I od razu to docenił em. Zupeł nie inna sprawa! Reszta na Morzu Czerwonym wydawał a się inna. Taka przyjemnoś ć siedzieć na skraju lą du - masowa tama sto metró w od wybrzeż a, na samym skrzyż owaniu z morzem i oddychać morzem, a nie parnym zapachem pustyni. W tym samym czasie wszystko w ś rodku unosi się , wrze i wę druje. Uczucia Duszy kipią w tobie, któ re tak ostro postrzegają morze poprzez jego zapachy.
Morze moż na postrzegać wizualnie i wyś wietlać w postaci obrazó w, co udowodnił Aiwazowski swoją genialną umieję tnoś cią.
Ponieważ Czł owiek jest gł ó wnym stwó rcą i ź ró dł em Zł a na tym Ś wiecie, ta sprzecznoś ć mię dzy stworzonym Zł em a pierwotnym Dobrem nie moż e nie wywoł ać negatywnych konsekwencji w jego ciele fizycznym. A to prowadzi do ró ż nych choró b. To wł aś nie takie choroby Czł owieka, spowodowane przyczynami duchowymi, są najbardziej niebezpieczne i nieuleczalne. Są leczeni nie chemioterapią farmaceutyczną , ale metodami duchowymi, któ re ich zrodził y. A takim uniwersalnym ś rodkiem moż e być wysokoenergetyczny, z pozytywną energią – Morze. Ale tylko przedstawiają c to jasno i wierzą c w to, moż esz osią gną ć pozytywny wynik. W koń cu nikt nie bę dzie twierdził , ż e bę dą c na bezkresnym powietrzu, prawie nigdy nie bę dziesz w stanie uzyskać wymaganych informacji, jeś li nie dostroisz się do wymaganej czę stotliwoś ci stacji radiowej lub kanał u telewizyjnego. Takż e w przypadku Morza.
Sprzyjał o temu ró wnież to, ż e ż aden z wczasowiczó w, opró cz mnie o tak wczesnej porze, nie był na morzu. Oznacza to, ż e nie był o tego negatywnego, któ ry czł owiek wnosi do pamię ci Morza. Chociaż Morze, tak ogromne i bezkresne, z trudem moż e zmienić swoją pozytywną istotę od Zł a jednego lub kilku obecnych w nim zł ych ludzi. Chyba ż e w osobnym segmencie.
7 sierpnia 2015 r. Pią tek
Noc
Na Ziemi nie zapada noc. Pochł ania wszystkich i wszystko, co jest na Ziemi: zaró wno morze, jak i lą d, setki hoteli na wybrzeż u i tysią ce wczasowiczó w w nich. I każ dy sumiennie dostrzega wł adczy atak jej mocy wedyjskiej. I czuję się uraż ony, zwł aszcza za Morze, któ re tak posł usznie oddaje się temu Zł u nocy, któ re ł apczywie chł onie wszystkie swoje uroki. A morze jest tylko oburzone, okazują c swoje oburzenie szumem fali uderzają cej o przybrzeż ny kamień.
Ale wkró tce zamilknie i uspokoi się : jaki jest poż ytek z protestó w, jeś li ciemnoś ć nocy wcią ż nadchodzi i zaczyna panować nad ś wiatem: uwalnia armady sił zł a i wszę dzie zaczyna czynić Zł o. Nawet z gł ę bin morza na mieliź nie - gdzie dzieci pluskał y się w cią gu dnia, wypeł zają jadowite potwory - nie moż esz staną ć na nogach!
A jedynym ratunkiem od zł a nocy jest spać spokojnie, nie wiedzą c, co się dzieje w nocy, aż do ś witu...
Wię c zrobimy to.
Rosyjsko-ukraiń ska debata polityczna
kurorty w Egipcie
Spotkał em się w Lobby Barze z Rosjaninem z okolic Moskwy. Oczywiś cie rozmawiali o polityce, gdy tylko mó j rozmó wca dowiedział się , ż e jestem z Ukrainy. Począ tkowo pró bował am oderwać się od tematu, zaproponował am temat rozmowy „o kobietach”, ale to nie pomogł o. Nie pomogł a też moja proś ba, ż eby nie wcierać soli w rany – w zwią zku z wojną na Ukrainie i utratą ZSRR jako Ojczyzny prawie ć wierć wieku temu.
Czł owiek daleko, tysią ce kilometró w stą d, opuś cił strefę ogromnego wpł ywu na ś wiadomoś ć medió w, kierowanych przez potę ż ne kliki rzą dzą ce pań stwa, z któ rego pochodzą . I dlatego jest wolny i moż e sobie pozwolić na ż ycie poza tą zombifikacją , na ż ycie z wł asnymi myś lami i rozumowaniem. I nie wierzę w to, co piszą w prasie o przepychankach mię dzy doś ć „gorą cymi” napojami alkoholowymi przez firmy rosyjskich i ukraiń skich turystó w! Nie są takimi gł upcami, ci Rosjanie i Ukraiń cy, przez tych politykó w, ż eby psuć im wakacje, urzą dzać bó jki z ryzykiem wyrzucenia z kraju, w któ rym odpoczywają . Co wię cej, dla kompletnie pijanego Sł owianina jest wystarczają co duż o innych, poważ niejszych powodó w masakry.
Sprzyja temu fakt, ż e w takich kurortach dla wielu najbardziej atrakcyjny jest system ż ywieniowy „All inclusive”, któ ry zapewnia nie tylko szeroki i zró ż nicowany wybó r dań , ale takż e doś ć przyzwoity asortyment „darmowych” lokalnie produkowanych alkoholi – od whisky i rumu po ró ż ne egzotyczne tytuł y. To wł aś nie te dwa ostatnie czynniki: „darmowy”, nieograniczony mocny alkohol i „poważ niejsze powody masakry” pozwolił y mi obserwować i do pewnego stopnia być uczestnikiem kolejnych wydarzeń.
Jadą c znowu na wakacje do Egiptu, teraz do Hurghady, a nie do Sharm El Sheikh, jak poprzednio, wiedział am już , ż e lokalnie produkowane mocne napoje alkoholowe w Egipcie wcale nie są mocne, ale maksimum, z któ rego czerpią , to stopnie wg. 20-25. I to jest kpina ze Sł owian, zwł aszcza chł opa rosyjskiego.
Dlatego, aby naprawić tę sytuację , zł apał em z domu litrową butelkę pervach, poniż ej 60 stopni, a nawet z trzema gorą cymi strą kami czerwonej papryki w ś rodku. A co jeszcze, opró cz Tró jzę bu, moż e być bardziej realnym i znaczą cym narodowym symbolem Ukrainy? Co wię cej, jednoczy ludzi dowolnej narodowoś ci był ego ZSRR, nawet tych, któ rzy toczą ze sobą wojnę - tam, ale tutaj są wolni w swoim wyborze.
I tak trzeciego dnia wakacji w barze hotelu EL Samaka Beach moją uwagę zwró cił jeden mę ż czyzna, okoł o czterdziestki, chudy, ś redniego wzrostu, są dzą c po zachowaniu, pogodny, cią gle zamawiają cy rum z Coca-Colą i wchł aniają c je z niezró wnanym kunsztem.
Ponieważ ja też zakochał em się w rumie, któ ry wydawał mi się najlepszym lokalnym mocnym napojem w tym hotelu, a jeszcze nie osią gną ł tego samego mistrzostwa w jego konsumpcji, a wię c w tym chł opaku (mogę to powiedzieć w odniesieniu do mnie, skoro ja jestem już po sześ ć dziesią tce) przycią gną ł moją szczegó lną uwagę . Co wię cej, mimo znacznej ró ż nicy wieku, byliś my nieco zbliż eni duchem do niego. I ta bliskoś ć ujawnił a się zaraz po wymianie pierwszych nieistotnych fraz.
Przy kieliszku rumu zaczę ł a się rozmowa na jakiś bł ahy temat, nawet nie pamię tam na któ ry. Jednak po tym, jak on (a nazywał się Roma z Siergiewa Posada pod Moskwą ) dowiedział się , ż e jestem z Kijowa, czyli z Ukrainy, od razu skierował temat rozmowy na politykę . Podejrzewam, ż e do tego czasu, co został o potwierdzone kilka godzin pó ź niej, w Romach zaczą ł dojrzewać duch sprzecznoś ci i bardzo subtelnie zaczą ł szukać przeciwnika.
Tylko nam ż al naszych chł opcó w, któ rzy w tej wojnie giną tysią cami…
Taka emocjonalna strona naszej znaczą cej rozmowy zbliż ył a nas jeszcze bardziej. Mimo to, polityczne pranie mó zgu, o któ re wcześ niej nawoł ywał y media, i któ re gł ę boko w podś wiadomoś ci wprowadził o robaka protestu, przy wystarczają cej iloś ci alkoholu, nadal dał o temu robakowi szansę pokazania się w ś wietle Boga. M kiedy nadszedł taki moment, starał am się przesuną ć temat rozmowy w innym kierunku, w szczegó lnoś ci „o kobietach”. Rozumiem, ż e jest to nieco wulgarne w odniesieniu do pię knego kwiatu, jakim jest kobieta, ale w podobnej do naszej „serdecznej” rozmowie takie okreś lenie był o jak najbardziej do przyję cia.
Niestety, wbrew moim oczekiwaniom, ten temat nie wyszedł , chociaż widział em, jak oczy mojego rozmó wcy rozbł ysł y tą niezwykł ą iskrą , któ ra moż e wewnę trznie i zewnę trznie przemienić każ dego mę ż czyznę na lepsze...A wszystko dlatego, ż e okazał się ż onaty i ponadto nowoż eń cy!
W ż yciu dzieją się niesamowite rzeczy! Dopiero wczoraj napisał em w wię kszoś ci teoretyczne uzasadnienie problemu „Kobieta na kurorcie”, gdzie pierwszym punktem jest dowó d na to, ż e mę ż czyzna zabiera ż onę do kurortu tylko wtedy, gdy jest w przypł ywie mił oś ci i namię tnoś ci w okresie poś lubnym. A w ś rodku jego ż ycia mał ż eń skiego, pod pistoletem, nie moż na go zmusić do zabrania domowej roboty drzazgi, aby cał kowicie zrujnować wakacje.
Albo pod koniec naszego wspó lnego ż ycia, gdy namię tnoś ci już ucichł y (wszak ż ycie i wiele naszych dział ań jest napę dzanych namię tnoś ciami), dziadek zabiera babcię i jedzie do kurortu… A oto oczywisty ż ywy dowó d moja teoria - Roma ze swoją mł odą ż oną!
I dlatego zaproponowany przeze mnie temat „o kobietach”, odwracają c uwagę od dotkliwych problemó w polityki, nie zadział ał . A ż eby nie dopuś cić do iskry w politycznej beczce prochu, wycią gną ł em swó j drugi atut, przygotowany i przywieziony z Kijowa. Zaczą ł ł ajać miejscową bodyagę , któ ra pod wzglę dem sił y bardziej przypomina kompot niż rum. „Ale tu mamy…” I pokró tce narysował uroki znanego w przestrzeni postsowieckiej ukraiń skiego „perwacza”, o któ rym mó wił Gogol. W oczach Romy dostrzegł em iskrę , nie mniej jasną i zapalają cą niż ta, któ ra pojawił a się na wspomnienie „kobiet”.
Zainteresowanie wzrosł o jeszcze bardziej, gdy powiedział em, ż e przywiozł em ze sobą Pervach, a nawet pieprz i zaprosił em go na degustację . Oczywiś cie odmó wił...
Zjedliś my na przeką skę z ogó rkiem szklarniowym, przygotowanym przeze mnie wcześ niej z mojej suchej racji ż ywnoś ciowej, podawanym każ demu wczasowiczowi, któ ry przyjeż dż a do hotelu po dziesią tej wieczorem...
Natura ludzka jest taka, ż e odczuwa wielkie pragnienie dzielenia się szczę ś ciem z najbliż szą mu osobą . Romowie nie byli wyją tkiem. Przypomniał sobie, ż e jego mł oda ż ona siedział a w pokoju już od dwó ch godzin, czekają c, aż pó jdzie z nim na plaż ę . I zaproponował , ż e podzieli się swoim wraż eniem pervacha (to znaczy posmakowania) ze swoją ż oną . nie przeszkadzał o mi to...
A teraz nasza tró jka kontynuuje degustację pieprzowego pervach z mojej dalekiej Ukrainy.
Znają c charakter naszego brata do picia do dna, bez wzglę du na to, ile jest w pojemniku: pó ł litra, litr czy trzylitrowa butelka, wstrzymał em proces degustacji w czasie (bo zgodnie z Prawem uczta, nie moż na zmienić rę ki do nalewania) i zaproponował wyjś cie na plaż ę i „polerowanie » pervach z lokalnym rumem. Firma zgodził a się : przecież w czterech ś cianach moż na pić w domu do woli, a my jesteś my nad Morzem Czerwonym!
A pię ć minut pó ź niej byliś my w barze na plaż y, gdzie zamawialiś my w zwię kszonym tempie: moi nowi znajomi mieli koktajl z rumem i colą , a ja czysty rum i popijał em go osobno sprite'em. Dlaczego podwyż szone stawki? Tak, bo przed zamknię ciem tego baru na plaż y (17-00) został o tylko pię ć minut...W tym tempie dobiliś my wszystkie otwarte butelki rumu, któ re był y na barze, potem whisky...Mielibyś my wię cej czasu, ale barman odmó wił otwarcia nowej butelki.
Ale Swietł anie i mnie (tak nazywał a się moja nowa znajoma) nie udał o nam się opuś cić naszego zazdrosnego mę ż a na dł ugi czas. A dziesię ć minut pó ź niej pojawił się na moś cie. Powierzają c, jak mó wił , doglą danie spraw są siadowi na leż aku: strach przed pozostawieniem bez mł odej ż ony był wyż szy niż ryzyko utraty jakiejkolwiek sumy pienię dzy. I jego wybó r, jak się pó ź niej okazał o, nie tylko wybó r, ale i podejrzenia był y sł uszne.
Kobieta, a do tego pijana kobieta, bo jest sł abszą pł cią , bo ma bardzo sł abe hamulce w poró wnaniu z mę ż czyzną . Sveta nie był a wyją tkiem. Był a bardzo emocjonalnie zachwycona, gdy pł yną c na gł ę bokoś ci dwó ch metró w nagle odkrył a wyspę pozostał oś ci rafy, wdrapał a się na nią (był a prawie do pasa w wodzie) i zaczę ł a dzielić się radoś cią z pł ywają cymi w pobliż u mł odymi Arabami. Jeden z nich, silny mę ż czyzna w biał ej koszulce, nie pozostał oboję tny na radoś ci Svetlany: podpł yną ł do niej i wzią ł ją za rę kę ...
To, co wydarzył o się pó ź niej, moż na był o okreś lić po przewijaniu tej fabuł y klatka po klatce, gdyby ktoś sfilmował to kamerą : w miejscu, w któ rym przebywał Roma, zaczę ł a się gotować woda. A jego opalone na czekoladowy kolor ciał o pł ywaka sportowca rzucił o się na uś miechają cą się do siebie parę , z któ rych jedną był a jego ukochana ż ona. Po chwili wytrwał e palce Romy ś cisnę ł y gardł o mł odego Araba i zanurzył y jego gł owę w morzu. Nikt w pobliż u tego się nie spodziewał . A gdy tylko gł owa Araba zaczę ł a bulgotać spod wody, wszyscy opamię tali się iw tł umie zaatakowali Romó w. Roma puś cił szyję toną cego Araba i rzucił się na jego przyjació ł . Widzą c i czują c na sobie bestię -Romó w, wszyscy Arabowie, ł ą cznie z odzyskanym „bohaterem okazji”, popychają c się i tratują c się nawzajem, rzucili się na most. Za nimi są Romowie.
Na przyję ciu, jako ś wiadek, widocznie mnie nie zaprosili i wszystko jest dla nich jasne. A ten mł ody, silny Arab jeszcze nie zrealizował swojego pomysł u na mnie. I mam nadzieję , ż e przed moim wyjazdem do Kijowa 8 sierpnia nie zdaje sobie z tego sprawy… Nie daj Boż e!
8 sierpnia 2015 r. Sobota
Poż egnanie z Egiptem
Dziś ostatni dzień mojego pobytu nad Morzem Czerwonym.
Okoł o pią tej rano. Jestem z powrotem na morzu. Któ rego dnia to wszystko dzieje się automatycznie. Nieważ ne, ile ś pię w nocy, nieważ ne, jak bardzo był am wczoraj zmę czona, ale rano, o czwartej czy pią tej, już jestem, jakby ktoś obcią ż ony sprę ż yną , już na nogach. Morze mnie cią gnie. A ja, prawie podś wiadomie, idę do niego, porwany jego magią . Spotykam ś wit. I to stał o się moją codzienną rutyną . Po spotkaniu ze ś witem i, jeś li to moż liwe, zapisują c sł owami na papierze to, co widział em i czuł em, mogę zasną ć na godzinę lub dwie wł aś nie tam, na leż aku, z lekkim poczuciem speł nienia. Czasami nawet spać tak dł ugo, ryzykują c przespanie ś niadania, co zdarzył o się wię cej niż raz.
Sierpień.
W Egipcie zaczyna się najgorę tszy okres. I poczuł em to już ostatniej nocy, kiedy wyszedł em nad morze, aby kontemplować nocną Naturę nad Morzem Czerwonym. I poczuł em taką dusznoś ć , ż e nie mogł em wytrzymać na brzegu nawet pó ł godziny. Chociaż był o już okoł o jedenastej i ś wiat powinien być chł odny od upał u dnia. Dusznoś ć i spokó j nie są najlepszymi oznakami kurortu nawet nad samym brzegiem wody. W cią gu dnia był o podobnie, ale tego nie zauważ ył em, gdyż prawie cał y czas siedział em w wodzie i tylko sporadycznie wychodził em na brzeg, ż eby się ogrzać . Tak, pod koniec dwunastodniowego pobytu w Egipcie pomyś lcie, ż e na pustyni zaczą ł em marzną ć . I dlatego nie czuł em tej bliskoś ci, któ ra w bezwietrzne dni toczył a się na wybrzeż u od strony pustyni.
Tak wię c tego ranka, gdy tylko wyszedł em poza nawodniony i wiecznie zielony teren hotelu w stronę morza, poczuł em dusznoś ć , znajomą mi z wczorajszego dusznego wieczoru.
Tak, a woda zatoki, do niedawna przyjemna dla oka swoim szmaragdowozielonym kolorem, zaczę ł a miaż dż yć w brudnoszary kolor tymi samymi falami, na któ re nawet przeraż ają co patrzeć , nie mó wią c już o zanurzeniu się.
Sł oń ce zniknę ł o, wcią ż za biał awymi przezroczystymi chmurami. Czasami wyglą da na chwilę przez ich mał e szczeliny. Ale wiatr z Zachodu nadal nacią gał resztę nieba, ł ą cznie ze Sł oń cem w zenicie, czarną pokrywą oł owianych chmur.
Wiatr stał się chł odny, ale nie na tyle, ż eby był nieprzyjemny. A co wię cej, ciał o rozgrzane od rana do poł udnia z wdzię cznoś cią odbierał o jego ś wież e dmuchanie, a nawet radował o się z niego. Cieszył em się przyjemnym chł odem wiatru i duszą i sercem. Przecież tak bardzo mi go brakował o, bę dą c w obcym kraju, na poł udniu, na pó ł wyspie Synaj, choć dla wielu prestiż owym, poż ą danym, ale wcią ż obcym, okrutnym i opuszczonym kraju.
W koń cu wszystko, co widział em, czuł em i postrzegał em, z wyją tkiem Morza Czerwonego, jest rekwizytem, jak wsie potiomkinowskie dla Katarzyny II. I czuł em się i nadal czuję się oszukany. I robi się trochę zawstydzają cy. I dlatego z tych czternastu dni w Egipcie pamię tam tylko Morze Czerwone i, jak w akwarium, ró ż ne ryby.
Kiedy to wszystko pamię tał em, wiatr zaczą ł wydobywać z chmur mał e krople deszczu - tak drobno rozproszone, ż e nie moż na ich nawet nazwać kroplami. I jakby wilgotny chł ó d wiatru zaczą ł mnie odś wież ać . Coś jak akupresura. Ale wkró tce mał e krople deszczu zatań czył y na moich plecach. Przezię bił em się . I pospieszył em do mojego przytulnego mieszkania w Kijowie, któ rego balkon widział em z tej wyspy ...
W skró cie peł ny tekst znajduje się w ksią ż ce Sashy Sim „Morze Czerwone – zaką tek ziemskiego raju”.
Nie mogę powiedzieć , ż e wszystko poszł o gł adko, bo. hotel okazał się mieć zaró wno pozytywne, jak i negatywne strony (odpoczywał em zgodnie z programem - "all inclusive").
No po pierwsze morze i plaż a. . . Pierwsza linia brzegowa, po lewej gł ę bia i korale, po prawej laguna i jachty; czysty piasek. . . Co moż e być lepszego? Jednak przyjemnoś ć zepsuł y zardzewiał e schody, na któ re nie moż na zejś ć , nie do koń ca czyste rę czniki na leż akach, zamknię ty bar na plaż y…
Swoją drogą , o barach - wlewają się tam tylko lokalnie produkowane napoje - arabska cola, fanta, sprite, rum, whisky, gin. Wino, kawa parzona - za opł atą . Zapytany o piwo barman prawie zawsze odpowiadał : „To koniec”.
Jeś li chodzi o jedzenie, najsmaczniejsza rzecz, jaka był a - to arabskie sł odycze: od chał wy po szeroki wybó r ciast i ciastek. Raj dla sł odyczy)) Jeś li chodzi o resztę jedzenia, z wyją tkiem kieł basy i kawy, wszystko był o do przyję cia dla hotelu 3 *.
Wraż enie o pokoju był o dobre, bo to czego się spodziewaliś my, biorą c pod uwagę zdję cia hotelu, otrzymaliś my. Od razu poprosiliś my w recepcji o pokó j z widokiem na morze - i nie odmó wili nam, a to cał kowicie za darmo))
Ku naszemu zdziwieniu w Egipcie był o duż o komaró w - wię c rada dla turystó w to zaopatrzenie się w maś ci na wieczorne spacery.
Obsł uga hotelu jest dobra, a jeś li dajesz dobre wskazó wki, robią wszystko z potró jną starannoś cią !
Ogó lnie rzecz biorą c, jeś li szukasz niedrogiej opcji na udane wakacje, El Samaca jest w sam raz!