Weekendowa wycieczka. Berlin – Magdeburg – Lipsk

01 Grudzień 2019 Czas podróży: z 24 Sierpień 2019 na 26 Sierpień 2019
Reputacja: +1636.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

23 sierpnia 2019 w mojej ó wczesnej pracy ogł oszono o 1 godzinę kró cej. Był o to bardzo mile widziane, ponieważ kilka godzin pó ź niej tego wieczoru rozpoczę ł a się podró ż ! Tak wię c po skoń czeniu dnia pracy wró cił em do domu, zjadł em obiad, spakował em plecak, poszedł em w drogę i pojechał em na lotnisko! Ponieważ lot Wizzair Kijó w-Berlin odleciał o 06:10, a nocny trolejbus 92H nie był znany jak i zgodnie z rozkł adem ze wzglę du na zamknię cie mostu Shuliavsky, zdecydowano się na ostatnie loty trolejbusowe miasta 23 sierpnia. Kalkulacja w zasadzie okazał a się sł uszna, ale trolejbus nr 9 zakoń czył pracę wcześ niej niż wyznaczona godzina, tj. z Placu Solomiń skiego na lotnisko „Ż ulany” musieliś my przejś ć się …

Wię c dotarł em na lotnisko pię ć minut przed pó ł nocą . Wiele osó b w terminalu był o zaskoczonych, choć kolejny lot (Kijó w - Barcelona, ​ ​ ​ ​ Vueling) przyleciał dopiero o 03:55.


Zaskakują cy był ró wnież brak kontroli bezpieczeń stwa przy wejś ciu do terminalu Zhulyan (w przeciwień stwie do Boryspola) oraz obecnoś ć wielu osó b, któ rych wą tpliwy wyglą d niewiele przypominał podró ż nych. Ale siedzieli na (bardzo niewygodnych) siedzeniach z niskimi oparciami obok zwykł ych pasaż eró w. Odprawa na mó j lot rozpoczę ł a się okoł o 03:30. Biorą c pod uwagę , ż e 2 i 10 kolejnych lotó w Wizzair odleciał o 5 i 10 minut po moim, terminal był bardzo zatł oczony.

Lą dowanie na czas, samolot to standard, ale z nowym trendem – Wizz w sezonie 2019 przenió sł się na ukł ad kabiny z nierozkł adanymi fotelami. Latał em cztery razy w 2019 roku tą linią lotniczą i wszystkie siedzenia miał y wł aś nie taki projekt. Bardzo niewygodne. Usiedliś my zgodnie z rozkł adem o 07:20, granica minę ł a doś ć szybko, choć wszyscy pasaż erowie byli zmuszeni do okazania biletu powrotnego lub dokumentó w z hotelu (wystarczał o elektroniczne wejś cie na pokł ad i rezerwacja).

Zaraz po wyjś ciu z hali przylotó w natkną ł em się na wypoż yczalnię samochodó w, gdzie moż na był o otrzymać bezpł atną kartę komunikacji miejskiej. A takż e (za 1 euro) bardzo szczegó ł ową mapę miasta, na któ rej znalazł y się stacje metra i pocią gi miejskie (choć nawet taka mapa kiedyś nie pomogł a mi się zgubić , ale o tych pó ź niej). W Kijowie księ garnie w Berlinie w zasadzie nie sprzedawał y map Berlina, a platformy internetowe oferował y mapę stolicy Niemiec w zupeł nie nieodpowiednich cenach - od 120 UAH!

Z terminalu na zadaszonej galerii (nie da się tego nie zauważ yć ) dochodzę do peronu miejskiej kolejki elektrycznej (S-bahn). Ponieważ planuję chodzić po Berlinie cał y dzień (wszystko w jednym hotelu nie wcześ niej niż o 15:00), postanawiam kupić bilet bez limitu (strefy A i B) o wartoś ci 7.20 E. Sprzedawany zaró wno w automacie, jak i w kasie pod platformy.

W pocią gu miejskim (sł odkie czerwono-ż ó ł te wagony, bardzo podobne kształ tem do naszych wagonó w metra, co nie jest przypadkiem - po 1945 roku prawie wszystkie ocalał e wagony berliń skiego metra został y wywiezione do ZSRR, gdzie powstał y kilka pokoleń tabor metra , pracują cy na liniach ró ż nych miast), mimo wczesnej weekendowej godziny, był o wielu pasaż eró w.


Począ tkowo pocią g mijał prywatny, niski budynek podmiejski, któ ry stopniowo był zastę powany przez wielopię trowe osiedla wybudowane w ostatnich latach NRD (pocią g wjeż dż ał do miasta od wschodu). Wysiadł em na przystanku Warschauer Strasse w niegdyś przemysł owej, obecnie podziemnej strefie turystycznej East-End, w pobliż u rzeki Szprewy. Bezpoś rednio naprzeciw dworca znajduje się dawny stary budynek sł ynnego koncernu chemicznego BASF (produkcja filmó w fotograficznych, kaset wideo i audio, dyskietek itp. ).

Jest jasne, dlaczego zamknę li - produkcja ś rodkó w do rejestracji i przechowywania informacji w cią gu ostatnich 10-15 lat osią gnę ł a jakoś ciowo nowy poziom. Ale na parterze budynku (tradycyjnie w Niemczech dla dawnych budynkó w przemysł owych) znajduje się sieciowy supermarket LiDL : -). Jest też stacja koń cowa linii metra U1 (Warschauer Strasse), któ ra znajduje się kilkaset metró w od pię knego starego mostu, któ ry moim zdaniem jest jednym z najpię kniejszych budynkó w w Berlinie, zbudowanym przed XX wiekiem. Nazywa się Obermaubryukke, zbudowany w 1896 r. , czę ś ciowo zniszczony w 1945 r. , a nastę pnie odbudowany. Most ma 2 poziomy, dolny jest zmotoryzowany, gó rny to metro. Wysokoś ć filaró w mostu umoż liwia przepł yw pod nim statkó w rzecznych (zaró wno ł odzi rekreacyjnych, jak i barek towarowych).

Okoł o 1.5 km od mostu na poł udnie kontrastuje z zabytkiem architektury XXI wieku.

- Instalacja aluminiowa „Molekularni ludzie” amerykań skiego rzeź biarza Jonathana Borowskiego, czyli sylwetki trzech osó b, ustawione wzglę dem siebie pod ką tem 60 stopni i poprzecinane okrą gł ymi otworami, co powinno oznaczać , ż e ludzkie ciał a skł adają się z czą steczek. Rzeź by posadowione są bezpoś rednio na ś rodku rzeki na palach, ich wysokoś ć to 30 m, a waga cał kowita to 45 ton.

Tuż za mostem, przez dawną strefę przemysł ową na pó ł noc wzdł uż Mulhemstrasse, mija się kolejna wizytó wka Berlina, moż na nawet powiedzieć , ż e symbol ostatnich 58 lat - miasto Berliner Mauer pomię dzy dwoma pań stwami. Na East Endzie znajduje się jego najbardziej zachowana czę ś ć , któ ra został a przekształ cona w ogromne muzeum graffiti i stał a się atrakcją turystyczną .

Jest wielu turystó w, gł ó wnie z Azji Ś rodkowej i Poł udniowo-Wschodniej, Europejczycy oczywiś cie mają te momenty w historii XX wieku. już nieciekawe.


Co jakiś czas wzdł uż muru (a dł ugoś ć tego fragmentu to ok. 1.8 km) znajdują się kioski i makiety z pamią tkami i antykami, gdzie obok standardowego turystycznego blichtru (magnesy, kubki, dł ugopisy, czapki, pocztó wki) mogą bł yszczeć stare i nowe symbole Berlina - czerwoni i zieloni mę ż czyź ni w kapeluszach (to wł aś nie w Berlinie na ś wiatł ach po raz pierwszy pojawił y się sylwetki ludzi, któ re stał y się symbolami pozwolenia i zakazu poruszania się ), a takż e cał a warstwa antykó w z komunistycznej przeszł oś ci - odzież wojskowa i kapelusze z drugiej poł owy XX wieku. oraz ró ż ne akcesoria wojskowe. Nawet nie wiem, kto moż e być teraz tym zainteresowany

Naprzeciw starego, po drugiej stronie Mulhemstrasse powstał o wiele nowoczesnych komercyjnych nieruchomoś ci niemieszkalnych (biura, tereny wystawiennicze), wś ró d któ rych dominują cą rolę odgrywa Mercedes Benz Arena (ich odpowiednik naszego Sportu). Pał ace).

Tak, stopniowo dochodzę do dworca Ostbahnhof, na któ rym zatrzymują się nie tylko pocią gi S-Bahn, ale takż e pocią gi dalekobież ne, w tym Kijó w-Berlin (do 2013 roku). Pod dworcem znajduje się oczywiś cie centrum handlowe. Jadę pocią giem 1 przystanek do Alexander-Platz. Tu zaczyna się centrum miasta. Na placu w centrum miasta znajduje się kolejny symbol Berlina – berliń ska wież a telewizyjna. Plac jest doś ć zatł oczony, opró cz metra i pocią gu przecina się kilka tras tramwajowych. Alexander Platz to czas „Uranii” - wyś wietla czas w ró ż nych strefach czasowych.

Kolejnym celem mojego spaceru jest Wyspa Muzeó w.

Na deptaku Ratausstrasse, któ ry z powodu remontó w jest czę ś ciowo zablokowany pł otami, docieram do „Czerwonego Ratusza” – obecnego Urzę du Miasta Berlina. Zbudowana z czerwonej cegł y w latach 1859-1861 Styl - Neorenesansowa, trzypię trowa wież a ma wysokoś ć.75 metró w.

W pobliż u skó rzanych naroż nikó w dolnej kondygnacji wież y znajdują się dwie rzeź by symbolizują ce miasto – niedź wiedzie brunatne. Na maszcie wież y wywieszona jest flaga Berlina - na biał ym tle z dwoma zielonymi pasami u gó ry iu doł u jest też oczywiś cie niedź wiedź brunatny. Jeszcze jedna ciekawostka o ratuszu: w latach 1960-1980 mieszkań cy Berlina Zachodniego nazywali ratusz czerwonym nie tylko ze wzglę du na swó j wł asny, ale ró wnież ze wzglę du na kolor tych, któ rzy w nim pracowali - w mieś cie spotkał się ratusz komunistycznego Berlina. Sala: -)

Oczywiś cie wzdł uż deptaka znajduje się wiele kawiarni i sklepó w.


Wś ró d nich, widzą c zapomnianą „Normę ” (dosyć czę sto odwiedzam Niemcy, ale sklepy tej sieci nie są w każ dym, nawet duż ym mieś cie). Wizytó wka sieci - mieszanki dż emó w owocowych i jagodowych - nadal w asortymencie, ceny - na poziomie 2015 - 0.99 euro za 0.25 kg. Szkoda, ż e ​ ​ był em na tej wycieczce tylko z bagaż em podrę cznym.

Po przejś ciu przez mał y park z widokiem na Marx-Engels-Platz z pomnikiem odpowiednich postaci historycznych, wychodzę na szeroką Karl-Libknecht-Strasse. W tym czasie odbę dzie się mał a parada rzadkich, miniaturowych i bardzo klimatycznych samochodó w marki „Trabant”, któ ra w latach 1960-1980 był a jednym z symboli NRD. Ulica Karla Liebknechta zamieni się w miasto o tej samej nazwie, któ re prowadzi na Wyspę Muzeó w. Ale wcią ż na moś cie, patrzą c w prawo, moją uwagę przykuł a bardzo dziwna konstrukcja (patrz zdję cie poniż ej).

Kto moż e dowiedzieć się o tym budynku z jasną kopuł ą ? Osobiś cie przypominał a mi meczet.

Dominują cym budynkiem wyspy jest Katedra Berliń ska (w Niemczech wszystkie katedry w każ dym mieś cie noszą nazwę Dom). Ś wią tynia imponuje monumentalnoś cią i wielkoś cią , choć czę ś ć jej gł ó wnej fasady znajduje się w rusztowaniach. Wyspa jest niezwykle zatł oczona, wiele autobusó w turystycznych, w tym

z numerami ukraiń skimi. Na Wyspie Muzeó w istnieją cztery istnieją ce muzea, a mianowicie Muzeum Berliń skie, Stara Galeria Narodowa, Muzeum Pergamonu i Muzeum Bodego. Przed Muzeum Berliń skim znajduje się duż y trawnik i pię kna fontanna.

Muzea nie był y czę ś cią moich planó w, a przed wejś ciem był y dł ugie kolejki. Wyspę opuszczam ró wnież na ulicy. K. Liebknechta przez Most Pał acowy, któ ry za Placem Pał acowym prowadzi do bulwaru Unter der Linden.

A na Placu Pał acowym znajduje się duż y „targ staroci”, któ ry w rzeczywistoś ci jest „pchlim targiem” przemó wień z czasó w PRL. Na poł udnie od Placu Pał acowego znajduje się Ś wią tynia z bardzo niezwykł ą zieloną kopuł ą – był to koś ció ł ś w. Jadwigi.


Idę wię c bulwarem „Pod Lipami” (tak tł umaczy jego nazwa), ulica jest szeroka i niezwykle prosta, do tego stopnia, ż e ​ ​ znajdują cą się w przyszł ej Bramie Brandenburskiej (bulwar o dł ugoś ci 1.5 km) widać bardzo wyraź nie. Nie chodź metrem pod bulwarem, jest w budowie, ale ze wzglę du na pewne cechy gleby pod bulwarem (wedł ug nieoficjalnych informacji pod Unter der Linden znajdował się system tajnych tuneli z II wojny ś wiatowej) ukł adanie metra jest trudne.

Mniej wię cej na ś rodku drogi znajduje się Bebel Platz, po obu stronach któ rego znajdują się budynki Uniwersytetu Humboldta.

Kolejny zakrę t za Bebel Platz to Friedrichstraß e, któ ra prowadzi na Plac Ż andarmerii, gdzie znajdują się dwie bardzo podobne, niemal identyczne katedry – niemiecka i francuska. A mię dzy nimi budynek Sali Koncertowej (dawny Teatr Dramatyczny).

Przed budynkiem postawiono pomnik wybitnego niemieckiego dramaturga F. Schillera.

Gendarmenmarkt jest waż nym oś rodkiem turystycznym - wzdł uż obwodu placu i okolicznych ulic znajduje się wiele restauracji, drogich hoteli, sklepó w z pamią tkami. Tutaj turystom oferuje się przejaż dż ki dziwnymi ś rodkami transportu: bryczkami cią gnię tymi zaprzę gami konnymi, starym samochodem z koł ami szprychowymi (taki samochó d był ró wnież nazywany „wó zkiem inwalidzkim” zaraz po wynalezieniu).

Wracam do Unter den Linden.

Moją uwagę na pozostał y odcinek Bramy Brandenburskiej przycią gnę ł y dwa inne lokale - sklep Ampelmä nnchen (wspomniani przeze mnie wcześ niej sygnalizatorzy) oraz kawiarnia Digilateria. Kawiarnia urzą dzona jest w stylu Microsoftu, a na każ dym stole zainstalowane są tablety. Oto Brama Brandenburska.

Ostatnie kwartał y po obu stronach to prawie wył ą cznie ambasady ró ż nych krajó w i drogie hotele. Tuż obok Bramy szykuje się wielki wyś cig rowerowy. Co zaskakują ce, wszyscy dojrzali motocykliś ci (45-55 lat, a nawet starsi), wcale nie mł odzi.

Za bramami wracam do Reichstagu. Oczywiś cie zł oż ył em podanie w odpowiednim miejscu o oprowadzanie po budowie lub chociaż by o wejś cie na kopuł ę , ale odmó wiono mi: - No có ż , ograniczmy się do zewnę trznego krajobrazu.

Przed budynkiem Reistagu (i, jak wiemy, niemieckim parlamentem – Bundestagiem) – tradycyjny zielony trawnik i zespó ł fontann (co jest szczegó lnie mił e w 35-stopniowym upale, jaki panował w tamtych czasach).


Nastę pnie obok stacji metra o tej samej nazwie i kompleksu budynkó w administracyjnych, z któ rych jeden jest cał kowicie zaję ty przez biuro kanclerza (premiera) Niemiec Angeli Merkel ...

prawo do brzegu rzeki. Rozpylać . Na nabrzeż u znajduje się sztuczny teren rekreacyjny, kilkaset skł adanych krzeseł , wiele kawiarni, grają ca muzyka - kró tko mó wią c, miejscowi odpoczywają . Rzeka w obie strony co 5-10 minut pł ywają duż ymi statkami z otwartymi gó rnymi pokł adami, cał kowicie wypeł nionymi pasaż erami. Promenada oferuje wspaniał e widoki na najnowocześ niejszy dworzec centralny w Berlinie i kilka nowoczesnych centró w wystawowych.

>

Kolejnym miejscem, któ re chcę odwiedzić , jest Potsdamer Platz. Z Reystagu moż na dostać się do metra, ale ponieważ nie ma bezpoś redniej linii, z przesiadkami od bardzo dawna, decyduję się na spacer, zwł aszcza ż e daje to moż liwoś ć zobaczenia kolejnego ciekawego miejsca w Berlinie – ogromnego Tiergarten Park.

Oficjalne wejś cie do parku jest już zamknię te - teren parku na cał ym obwodzie jest ogrodzony siatką , ale doś wiadczony turysta nie ma się czym zatrzymać , ż eby przejś ć przez taras letniej kawiarni : -). Tiergarten przecina jezdnia z 17 czerwca z przejś ciami dla pieszych, a sam park jest tak ogromny, ż e na jego terenie znajduje się berliń skie zoo (zajmują ce tylko okoł o 20% terytorium).

Po drodze odwiedzę sklep sieci ReWe, aby uzupeł nić zapasy wody na jutrzejszy pracowity dzień (jutro niedziela, a w niedziele niemieckie sieci handlowe mają tradycję nieczynnych).

Na ulicy jest już prawie sió dma, czas zameldować się w hotelu, ale po drodze chcę zatrzymać się na sł ynnej ulicy handlowej Kurfü rstendamm. Po minię ciu kolejnego fragmentu muru berliń skiego zanurzam się w slumsach berliń skiego metra, by wsią ś ć na stację U3 i udać się w wybranym przeze mnie kierunku.


Po 20-minutowej wyprawie po znakach U3 i kilku wskazó wkach od miejscowych staje się jasne, ż e pocią gi tej linii po prostu nie zatrzymują się tutaj, a znaki po prostu prowadzą ludzi w kó ł ko! W koń cu dostrzegam sprytny znak wskazują cy na gó rę , nastę pną - po przeciwnej stronie ulicy, opró cz nazwy nastę pnej stacji potrzebuję kierunku i odległ oś ci do niej w dwustu metrach. Có ż , zagrajmy teraz w quest.

Dodatkowo spó jrzmy na inny obszar Berlina, któ ry posiada wszelkie znamiona niestandardowych.

Stacja, któ rej potrzebował em, nazywał a się „Mendelssohn-Bartoldy” i znajdował a się na ulicy o tej samej nazwie. Został nazwany, jak moż na się domyś lić , na cześ ć tego samego Mendelssohna, któ ry napisał marsz weselny (okazał się być berliń czykiem), a Bartholdi był o nazwiskiem jego ż ony, a po ś lubie przyję li takie pospolite nazwisko. Ulica był a niczym bulwar nowoczesną szeroką przestrzenią do rekreacji, nawet nie bulwarem, ale cał ym parkiem.

Po obu stronach znajdował a się oczywiś cie kilkupasmowa jezdnia. Domy mieszkalne po obu stronach był y nowoczesne, 10-14 kondygnacyjne, ale bez standardowej ponurej brzydoty. Każ dy z domó w miał pewien detal architektoniczny: albo ś cianę w formie pochył ej pł aszczyzny, albo czę ś ć przezroczystej fasady nad wejś ciem i tak dalej. Ale to, co ich ł ą czył o, to obecnoś ć wertykalnych ogrodó w na wspó lnych balkonach i tarasach.

>

Ale na sztucznych dziedziń cach roś nie kilka duż ych sosen, zaledwie kilka metró w od okien (jak przetrwał y budowę - zagadka, w tym przypadku na pewno byś my ś cią ć ).

Tymczasem niepostrzeż enie zbliż am się do wejś cia na wskazaną stację metra. Znajduje się na parterze duż ego nowoczesnego hotelu.

(Myś lisz, ż e był em zaskoczony - wcale nie, mamy też wejś cie przy metrze przez pierwsze pię tro domu - "Zł ota Brama", "Plac Kontraktowy", "Chreszczatyk"). Spokojnie przechodzę przez drzwi do holu, mają c nadzieję , ż e zobaczę schody ruchome lub schody prowadzą ce w dó ł . Jak mogł oby nie być ! Schody ruchome cią gną się w gó rę , na obszar drugiego lub trzeciego pię tra! Szczerze mó wią c trochę zdezorientowany - metro w domu? Ale rzeczywistoś ć okazał a się jeszcze ciekawsza - ruchome schody prowadzą mnie przez dom prosto na wiadukt.


Metro biegnie za domami, prawie do ich ś cian, na wysokoś ci 10-15 metró w. Dworzec jest nowoczesny, wybudowany nie wię cej niż.10-15 lat temu (prawdopodobnie w tym samym wieku co osiedle, któ re opisał em wcześ niej), ozdobiony duż ą iloś cią szkł a i metalu, na podł odze kafelki jak te ukł adane w galeriach handlowych.

A oto pocią g - też cał kiem nowoczesny, ma solidną konstrukcję , moż na przesiadać się mię dzy wagonami, ale jak dla mnie trochę ciasno, chociaż nie ma wielu pasaż eró w. Zró b tylko jeden przystanek, a nastę pnie przesią dź się na stacji Gleisdreieck.

Schody znó w prowadzą pod gó rę , linia U2 bę dzie też przebiegać przez wiadukt, ale wyż ej. Stacja Gleisdreieck jest wyraź nie starsza, wszystkie konstrukcje wykonane są z metalowych nitó w (tj. z pierwszej tercji XX wieku), wagony też są w starych wersjach, a pocią gi są bardzo kró tkie - tylko 4 wagony, ale peron jest o jedną trzecią dł uż ej.

Podł oga peronu pokryta jest asfaltem. Kontrast z linią U3 jest bardzo ostry.

Czekają c na pocią g, patrzę na otaczają ce mnie krajobrazy.

Przede mną ogromny trawnik „Mendelssohn-Bartoldy Park”: klomby ze sztucznym piaskiem (dla dzieci), ł awki i stoliki pod namiotami (dla dorosł ych), boiska do mini pił ki noż nej i korty tenisowe (dla wszystkich). I wokó ł.5-6-pię trowych osiedli mieszkaniowych o nieokreś lonym wieku. Oto prawdziwy nieturystyczny Berlin!

Pocią g przyjeż dż a. Idę . Tutaj popeł nił em bł ą d w logistyce (prawdopodobnie zaczą ł em jednak wykazywać oznaki zmę czenia): zamiast stacji „Kurfurstendamm” pojechał em na „Kurfurstenstrasse”. Nie powtarzaj mojego bł ę du! W koń cu te ulice się nie przecinają , ale biegną prawie ró wnolegle, a przejś cie od jednej do drugiej nie jest takie ł atwe! Wię c wyszedł em na Kurfü rstenstrasse.

Okolica zwyczajna, prawie wyludniona, bez pomnikó w, moż na powiedzieć „ś pią ca”, poza domami w ró ż nym wieku (ale gł ó wnie z lat 1950-1960). Nic nie widać , nawet sklepy. Idę w okreś lonym kierunku.


W koń cu przemknę ł o coś w rodzaju kultowego budynku, nie identyfikują c religii, ale kontyngent w pobliż u - gł ó wnie ludzie o wyglą dzie Ameryki Ś rodkowej. Kilka razy widział em przedstawicieli „najstarszego zawodu” stoją cych przy drogich samochodach i zapraszają cych przechodnió w. Prawdopodobnie lub zabierz się do „tajnych mieszkań ”.

Moja ś cież ka biegnie na zachó d, czyli od centrum. Od czasu do czasu wysokie budynki po obu stronach zastę powane są eleganckimi jedno- i dwupię trowymi domkami, o subiektywnie ponadprzecię tnym poziomie zamoż noś ci.

Pamię tam jeden 6-pię trowy budynek mieszkalny, któ rego mieszkań cy podobno ż yją na zasadzie zbiorowego bezpieczeń stwa – na elewacji od pierwszego do ostatniego pię tra znajdują się ż elazne kraty, któ re uniemoż liwiają nieuprawnionym wejś cie na balkony od strony ulicy.

Oczywiś cie na poziomie okien skó rzanego balkonu w pobliż u kraty znajduje się „mieszkanie”, któ re zamyka się od ś rodka i pozwala mieszkań com np. podziwiać krajobrazy. Tylko jeden szczegó ł - ale daje duż o informacji o bezpieczeń stwie okolicy…

Kilka metró w dalej znajduje się duż y, 12-pię trowy wielowejś ciowy kompleks mieszkalny (bez myś lenia, ż e ​ ​ taki wielopię trowy budynek mieszkalny jest typowy dla Niemiec Zachodnich) i kilka duż ych nowoczesnych hoteli. Kontrast na każ dym kroku. Wreszcie odnajduję wł aś ciwą ulicę „styczniową ” – Ansbacherstrasse.

To tutaj pierwszy raz zobaczył em Berlin w 2006 roku. To wtedy narodził się mem „Hello, sneakers”, teraz zapomniany.

No có ż , wreszcie jestem na Kurfü rstendamm - ulicach (a raczej bulwarach) domó w towarowych i galerii handlowych. Już na począ tku widzę jeden z dwó ch symboli ulicy – ​ ​ monumentalny 7-pię trowy dom towarowy „KaDeWe”. W pobliż u znajduje się wiele mniejszych centró w handlowych, a wś ró d szyldó w czę sto moż na znaleź ć chiń skie marki, zaró wno odzież owe, jak i elektroniczne. Zdecydowana wię kszoś ć domó w jest nowoczesna, mniej wię cej z lat 70-tych. Dla poró wnania: „KaDeWe” ( Kaufhaus des Westens - zachodni dom towarowy) został zbudowany w 1907 roku. W 1943 r. sklep został czę ś ciowo zniszczony, ale 3 lipca 1950 r. 1.000 berliń czykó w ś wię tował o wznowienie jego pracy.


Kolejną atrakcją uliczną jest Koś ció ł Pamię ci Cesarza Wilhelma. W czasie II wojny ś wiatowej koś ció ł doznał poważ nych zniszczeń , w zasadzie pozostał y tylko fragmenty muró w i kopuł y. Po wojnie postanowiono go nie odbudowywać , a obok wybudowano nowoczesny koś ció ł .

Jest pó ź no, zamelduję się w hotelu. W drodze na dworzec zauważ am bardzo niezwykł ą fontannę na Vittenberg-Platz, otoczoną ze wszystkich stron rzeź biarskimi grupami nagich ludzi. Wyglą da doś ć skandalicznie, ale wcią ż daleko do Parku Vigellan w Oslo. Nie wiadomo, co chciał powiedzieć autor.

Najbliż sza stacja U2 na tej samej linii to Vittenberg-Platz. Przejazd do Kaiser-Platz. Wszystkie stacje są bardzo stare i autentyczne, są zaró wno podziemne, jak i naziemne.

Na ś cianach mozaika z kafli, treś ć rysunkó w nawią zuje do tematyki dzielnicy (zoo, archiwa federalne, radio berliń skie). Jak się okazał o, jest to najstarszy odcinek berliń skiego metra (wybudowany w latach 1902-1908! ). Swoją drogą nikt nie zabrania robienia zdję ć .

Wyjeż dż am do Kaiser-Platz za 15 minut. To przedmieś cia Berlina, w pobliż u obwodnicy, a za nim podmiejski kurort z jeziorami.

Gł ó wne obiekty: centrum wystawowe Berlin-Mitte, wież a radiowa Berlin-Funkturm i gł ó wny dworzec autobusowy Berlin-ZOB. Zarezerwowany przeze mnie hotel nazywa się „Pension am Funkturm” i zajmuje kilka poł ą czonych i przebudowanych apartamentó w na drugim pię trze budynku mieszkalnego. Wzią ł promocję , 95 euro za 2 noce ze ś niadaniem. Nie podobał o mi się : tł oczno, gł oś no (brak izolacji akustycznej), przecię tne ś niadanie, nieprzyjazny personel. Na ś niadanie nie był o owocó w, warzyw (lato! ) ani ciepł ych dań . Jedyna teoretycznie gorą ca rzecz - jajka na twardo - podawana był a absolutnie na zimno.

Ale ostatniego dnia, podczas eksmisji, nie zastają c nikogo w recepcji, udał em się do pomieszczenia technicznego, gdzie obsł uga hotelu jadł a obiad. Na stole był o duż o ś wież ych warzyw. Bez komentarza.

Tak wię c po ś niadaniu udał em się na dworzec autobusowy (dosł ownie naprzeciwko hotelu, wystarczy przejś ć przez most, 7 minut pieszo).


Latem w Magdeburgu prowadzono na duż ą skalę roboty drogowe, wię c trasy komunikacji miejskiej uległ y znacznej zmianie. Dlatego tramwaj nr 10, któ rego potrzebował em, jechał na dwó ch uszkodzonych pierś cieniach i był poł ą czony tymczasowym autobusem. Cena biletu w jedną stronę wynosił a 1.40 euro. Kupowanie biletó w w centrum informacyjnym na stacji Magdeburg.

Tramwaj dowió zł mnie do koń cowego przystanku Barleber See (rejon duż ych galerii handlowych, tradycyjnie zamknię ty w niedziele). Nastę pnie trzeba iś ć drogą wzdł uż chodnika, a przy kamienioł omie skrę cić w prawo (punkt orientacyjny - koparki przemysł owe, nie sposó b nie zauważ yć ).

Oczywiś cie był inny sposó b, aby dostać się na most wodny - autobus №704 do wsi Hohenwarte, ale w weekendy bardzo rzadko jeż dż ę i jego rozkł ad mi nie odpowiadał . Po skrę cie idź bezpoś rednio do kanał u. Ma to na celu uproszczenie i zmniejszenie zwią zku mię dzy p.

Ł aba i Kanał Ś rodkowoniemiecki, któ ry ł ą czy porty Berlina i porty przemysł owego regionu Ren-Ruhr, zbudował y ten cud myś li inż ynierskiej.

Faktem jest, ż e w tym miejscu wystę puje ró ż nica wysokoś ci ze wzglę du na nieró wny teren i aby go wyró wnać statki towarowe (barki) musiał y pokonać dł ugi objazd. Most wodny Aqueduct Water Bridge wraz z bramą Rothensee znacznie skró cił trasę i zaoszczę dził godzinę i pienią dze. Dł ugoś ć mostu to ponad 900 m, z czego ok. 300 przechodzi nad wodą , szerokoś ć toru wodnego wynosi 34 metry, gł ę bokoś ć.4, 25 metra. Prace nad jego budową trwał y od 1998 do 2003 roku. Jego budowa pochł onę ł a 24 tys. ton stali.

>

Oczywiś cie wzdł uż mostu są ś cież ki dla pieszych, a pod mostem tunele do przewozu pasaż eró w.


Opró cz barek po moś cie kursują statki wycieczkowe z Magdeburga (koszt rejsu to 14.50 euro). Niewielka wioska (z hotelem i kawiarnią ) oddalona jest o 500 metró w, nie dochodzą c do mostu, gdzie znajduje się muzeum budowy obiektu. Z przystanku tramwajowego na most szedł em okoł o godziny (odległ oś ć wedł ug wraż eń okoł o 3 km), z powrotem - szybciej, bo drogę już znam. Wielu mieszkań có w dotarł o do mostu rowerem, a w pobliż u bramy znajduje się parking, na któ rym tego dnia zaparkowano wiele samochodó w dostawczych i przyczep. Po drugiej stronie mostu (od wsi Hohenwarte) znajduje się ró wnież hotel z restauracją , a takż e kilka chatek ze stolikami i ł awkami do wypoczynku.

jpg "styl =" wysokoś ć : 533px; szerokoś ć : 800px "/>

Ulica Reutersa - sprawia wraż enie najbardziej eleganckiej i zadbanej, ma wiele sklepó w i mał y park z fontannami.

Domy z lat 50-tych, bardzo zbliż one ukł adem do domó w zbudowanych po wojnie w Kijowie na Chreszczatyku, ale dominują cymi kolorami są biel i zł oto. I oczywiś cie nie ma przeszklonych balkonó w i anten satelitarnych. Po obu stronach skrzyż owania staną dwa oś miopię trowe domy bliź niacze tego stylu. Ernest Reuter-Allee przeniesie się na most o tej samej nazwie, któ ry prowadzi na drugą stronę Ł aby. Na lewo od mostu (brak nasypu, bardzo strome zbocza) znajduje się niewielki park (parki - bardzo typowe dla Magdeburga, to bardzo zielone miasto, wię kszoś ć drzew - lipy), w któ rym znajduje się ś redniowieczny koś ció ł ś w. Jan.

Po drugiej stronie ulicy, po drugiej stronie tradycyjnego mał ego placu z tradycyjną fontanną i duż ym posą giem jelenia ze zł otym ł ań cuszkiem na szyi (nie wiem, co to znaczy), znajduje się zabytkowy ratusz w Magdeburgu (wybudowany w 13 wiek).

Na lewo od ratusza znajduje się duż a rzeź ba rycerza Rolanda (niezbę dny atrybut miasta, w któ rym obowią zywał o prawo magdeburskie) oraz stosunkowo mał a rzeź ba „zł otego jeź dź ca” na wysokim piedestale w zakratowanej klatce (kto wie, moż e naprawdę zł ota).

W pobliż u ratusza znajduje się Rynek, ale otaczają ce go domy są nowoczesne, choć staromodne. Dlaczego ratusz nazywany jest zabytkowym - bo na lewo od niego na niewielkim placu znajduje się obecny ratusz (XIX w. ), w któ rym mieś ci się ratusz. Przed obecnym ratuszem staną ł pomnik najsł ynniejszego rodaka Magdeburga, fizyka Otto von Guericke (sł yną cego z odkrycia istnienia pró ż ni).

Na obu nie ma znanych zabytkó w, gł ó wnie centró w biznesowych (zaró wno cał kowicie nowoczesnych, jak i nowoczesnych antykó w), czy agencji rzą dowych. Sporadycznie - budynki mieszkalne. Jedyna rzecz, któ ra został a zapamię tana - koś ció ł ś w.


Sebastiana, otoczony ogrodem egzotycznych drzew. W zał ą czeniu zdję cie jednego z nich (kto wie, jak się nazywa - powiedz mi).

No, wreszcie na dworcu autobusowym. Mó j powrotny lot FlixBusem był opó ź niony aż o 30 minut (nic dziwnego, ż e samolot odleciał z Saarbrü cken). Miasto opuszczał y nowe osiedla (podobno zbudowane w latach 80. ), ale wyglą dają jak nowe. Nie wiem dlaczego - czy jest regularnie malowany, czy po prostu ze wzglę du na czystsze europejskie paliwo samochodó w na ś cianach nie tworzy sadzy? Ponadto na biał ych ś cianach domó w widnieją ogromne, afirmują ce ż ycie graffiti. Ż egnaj Magdeburgu!

Droga wiodł a najpierw przez niekoń czą ce się pola z wysokimi turbinami wiatrowymi, a potem dł ugo jechał a przez las o zmierzchu, widzą c znak prowadzą cy do uzdrowiska Bad Basing.

Niewykluczone, ż e przy kolejnych wizytach w NRD bę dę protestował sam sobie.

Ostatni dzień podró ż y. Po wymeldowaniu udaj się prosto na znany dworzec autobusowy. Dziś przeniosł em się do Lipska, ską d mam lot powrotny do Kijowa. Niestety, 2 miesią ce przed podró ż ą , FlixBus odwoł ał bezpoś redni autobus na lotnisko w Lipsku w dni powszednie, zostawiają c tylko autobusy do Hauptbahnhof w Lipsku. No có ż , moja podró ż był a o 5 euro droż sza (tyle kosztuje pocią g ze stacji na lotnisko), ale dał a mi 2.5 godziny na powierzchowne zapoznanie się z centrum Lipska.

Pierwsze wraż enie Lipska to bardzo duż e miasto, jest tu wielu zamoż nych mieszkań có w i miejsc pracy, o czym ś wiadczy obecnoś ć ukł adó w mowy chiń skiej i wietnamskiej (w Magdeburgu tak nie był o). Cał e historyczne centrum Lipska (dobrze zachowane) znajduje się wł aś nie w obrę bie obwodnicy (Ring).

Jednym z nich był a kawiarnia-herbaciarz, wybudowana dawno temu w stylu indyjskim. Po wizycie w LiDL, mimo straszliwego upał u, dotarł em jeszcze do Burgplatz, gdzie zobaczył em niezwykle starą dzielnicę z Nowym Ratuszem, któ ry wień czył a potę ż na wież a.

W drodze powrotnej mijał koś ció ł ś w. Tomasza, Starą Gieł dę oraz Muzeum przy Ratuszu Staromiejskim.


Ostatnie dwa lokale znajdował y się w strefie handlowej, któ rej kontynuacją był Pasaż Handlowy (ró wnież antyczny). Już przy wyjś ciu z centrum znajdują się w pobliż u duż e nowoczesne centra handlowe z niezbę dnymi dla miast Niemiec Primark i Media Markt.

I wreszcie wychodzę ponownie na Plac Dworcowy, nad któ rym dominuje 29-pię trowy budynek Hotelu Marriot.

Kasy biletowe są w naprawie, wię c ł atwo kupić bilet kolejowy w automacie.

Pocią g jeź dzi na lotnisko dwa razy na godzinę , czas podró ż y to 14 minut. Mó j planowy lot odlatuje o 14:45, z lotniska o 13:07. Pierwszą niespodzianką przy odprawie jest przeł oż enie lotu na 15:30. Niczego nie podejrzewają c, po wizycie w strefie wolnocł owej, straż graniczna „zamknę ł a granicę ” (wstawił a pieczą tkę do paszportu) i wypuś cił a wszystkich na podjazd pod bramę . A tu na tablicy wynikó w nowe informacje - wyjazd o 16:05. Nie moż na już wyjś ć za bramę , tylko toaleta i automat z jedną ceną na wszystko (woda, coca-cola, czekoladki, ciasteczka, orzechy - wszystko za 3 euro).

Darmowej wody nie dostarczył o nam lotnisko (choć powinno), obsł uga lotniska wrę cz przeciwnie, maszyna jeszcze bardziej obł adowana produktami… A tu nowa godzina odlotu – 17:25. Ta godzina był a już szczą tkowa, nasz samolot wylą dował na lotnisku w Lipsku dokł adnie o 17. Nie dogonili lotu i wylą dowali w Ż ulanach o 20:40. Jeszcze pó ł torej godziny drogi - i jestem w domu.

Emocje ze wschodnich regionó w Niemiec są tylko pozytywne.

Tłumaczone automatycznie z języka ukraińskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Будинки-близнюки в центрі Магдебурга
Магдебург. Історична Ратуша
Магдебург. Діюча Ратуша. На передньому плані - пам'ятник Отто фон Геріке
Магдебург. Монументальн будинки на центральні вулиці 1950-х років. У нас так називалися
Магдебург. Сучасний будинок з хвилястим балконом
Магдебург. Монастир Пресвятої Діви Марії
Магдебург. Будинок
Магдебург. Невідомі дерева біля Церкви Св.Себастьяна. Допоможіть упізнати
Магдебург. Невідомі дерева біля Церкви Св.Себастьяна. Допоможіть упізнати
Магдебург. Граффіті у нових житлових масивах на виїзді з міста
Лейпціг. У старому центрі міста
Лейпціг. В центрі старого міста
Лейпціг. Університет і Казино
Лейпціг. Площа Бургплатц
Лейпціг. Церква Св. Фоми
 Лейпціг. Готель-хмарочос на Привокзальній площі
Podobne historie
Uwagi (16) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara