Wismar — szwedzki niemiecki
Wismar to kolejny przyjazny port na Bał tyku. Dzię ki swoim wrotom morskim poł yka statki i lecą cy z nimi ł adunek w celu ich dalszego transportu ś rodkami kolei Deutsche Bann, któ ra jest tak niezawodna i wytrzymał a jak staw biodrowy.
W 2002 roku wszechobecne UNESCO uznał o, obok znanego Stralsundu, stare centrum Wismaru za wł asnoś ć republiki i umieś cił o oba miasta na swoich listach. Począ tkowo UNESCO rozpoczę ł o swoją broszurę must see z zaledwie 7 obiektami. Jakż e się ucieszył am, gdy bę dą c w Krakowie dowiedział am się , ż e jej centralna czę ś ć został a wpisana do segregatora Dziedzictwo Staroż ytnoś ci wydanego przez UNESCO. Tutaj, pomyś lał em, jest mó j pierwszy znacznik na drodze do uzupeł nienia mojej kompletnej kolekcji dziedzictwa ludzkoś ci. Pó ź niej dowiedział em się , ż e ci sprytni faceci opró cz Krakowa przywieź li tam już okoł o 150 takich przedmiotó w.
Rozumieją c, ż e nie ma sensu konkurować z entuzjastami o wył upiastych oczach, fanami ochrony i konserwacji spod skrzydeł UNESCO, któ rzy z prę dkoś cią szablozę bnych bandytó w z bajki „Ali Baba i 40 zł odziei”, stawiać krzyż e na bramach domó w, klasyfikują c je jako „dziedzictwo staroż ytnoś ci”, jest to bezuż yteczne. Pozostał o kierować się przypadkiem w wyborze obiektó w do zwiedzania.
Ale kiedyś powiedział : „Ach! „I odwiedził em Stralsund, wtedy nadszedł czas, aby zakoń czyć: „ Wow, ty! i koniecznie zatrzymaj się w Wismarze. Co wię cej, nie są tak daleko od siebie.
Warto wiedzieć , ż e Wismar, podobnie jak Stralsund, Ryga, Talin i kilka innych miast w Polsce i Szwecji, był y kiedyś czę ś cią Ligi Hanzeatyckiej, któ ra w ś redniowieczu zaszczepiał a strach w regionie bał tyckim na terenach poza jego kontrolą . Nawiasem mó wią c, Wismar dopiero w 1803 r. przenió sł się ze Szwedó w do niemieckiego księ stwa Meklemburgii.
Najpierw przez 100 lat, a potem w 1903 r. , gdy wszystkie pró by Szwedó w o zwrot mają tku został y ostatecznie odparte tak samo godnie, jak wszystkie zgł oszenia Andre Agassiego przez Marata Safina w meczu o Puchar Davisa.
Pierwsza wizyta zbiegł a się w czasie z pię knymi dniami na ziemiach Meklemburgii. Był lipiec. Sł oń ce chytrze skierował o swoje jasne promienie prosto na nasadę nosa, a miasto ś wiecił o i mrugał o do ciebie, radoś nie odbijają c atak promieni sł onecznych. Bogate odcienie granatu w cegle wyró ż niał y się charakterystycznie na tle biał awoszarego podł oż a stuletnich brukarzy. Bł ę kitne niebo napierał o z autorytetem, tworzą c szykowne wygaszacze ekranu tł a dla odrestaurowanych starych, wielokolorowych budynkó w.
Publicznoś ć frywolnie deptał a po ponadczasowym granitowym chodniku, skrę cają c się we wszystkich kierunkach nadmiernie ruchliwymi szyjami i gł oś nymi niemieckimi przymiotnikami opisują cymi lubiane przez nich momenty rozwoju urbanistycznego. Ja też do nich doł ą czył em.
Ale ponieważ zachował em swoją interpretację ję zyka niemieckiego na wypadek sytuacji awaryjnych w duchu: „moż esz mi zrobić zdję cie” i „ten cudowny turkusowy zestaw elegancko podkreś la kontury Twojej niezró wnanej talii”, po prostu fotografował em w milczeniu i uś miechał em się do przechodnió w -za pomocą.
Tak wię c moż na był o dł ugo chodzić , bo bateria mojego aparatu tego dnia poszł a w stan bicia, a ja mogę uś miechać się do przechodnió w przez 20 godzin dziennie. Ale trzeba był o coś zrobić , a raczej się nauczyć . Ponieważ teatr zaczyna się od wieszaka, każ da ksią ż ka z okł adką , a każ da impreza z toastem, to wiedza o nowoś ciach zaczyna się od centrum informacji turystycznej.
Znajduje się tak dogodnie, jak to moż liwe, na rogu centralnego placu. W pobliż u zaparkowany jest ró wnież autobus z ogromnymi panoramicznymi oknami, któ ry pod inwentarzem wł asnoś ci ulic miasta, któ re mijał siwowł osy kierowca, w cią gu 2 godzin pę dzi przez wszystkie ulice.
Wycieczka dla osoby dojrzał ej pł ciowo kosztuje 9 euro, co moim zdaniem jest nieco zawyż one jak na miasto, po któ rym moż na spacerować pieszo w 2 godziny. Oczywiś cie z ust rzecznika Niemiec moż na pominą ć tł uste szczegó ł y dotyczą ce morderczego wyjaś niania stosunkó w wł adz lokalnych. Ale wystarczył a cienka broszura i darmowa mapa z centrum informacyjnego.
Miasto zachwyca w ciepł ym sezonie. Moż esz pominą ć wszystkie rekwizyty turystycznego mię sa mielonego z muzeó w wystawowych i po prostu zaczą ć tań czyć po sklepach i kawiarniach na centralnych ulicach. Ale jeś li jesteś tak nudny jak ja, to moż e powinieneś zaczą ć od procesji koś cielnej przez lokalne koś cioł y. Nie jestem studentem ż adnego seminarium duchownego i nie jestem fanem krucjat. Tyle, ż e koś cioł y tutaj są naprawdę wspaniał e i są gł ó wnymi zabytkami Wismaru.
Chociaż być moż e wielu woli najpierw rozejrzeć się po samym centralnym placu. Ale na plac wró cę pó ź niej. Podczas mojej drugiej wizyty.
Tak wię c, po zaopatrzeniu się w broszury i mapy w sklepie informacyjnym po brzegi i wypaliwszy kilka zdań z krzepką Niemką za biurkiem, wyruszył em bez celu. I spojrzeli na najwyż szą wież ę miasta, któ ra należ ał a do koś cioł a Mariackiego. To jest dosł ownie 150 metró w od Rynku Gł ó wnego.
To najważ niejsza wież a w Wismarze. Zwień cza ją pię ciometrowy zegar o ś rednicy, któ ry o godzinie 12.17 i 19 gra jedną z 14 melodii dzwonó w. W pobliż u koś cioł a teren jest ogrodzony oryginalnym ogrodzeniem, na któ rym prezentowany jest niewielki park rzeź b. Jedna z nich wykonana jest w postaci pani, któ ra ewidentnie nie zawracał a sobie gł owy problemami z dietą , rumienią c się pod ciepł ym sł oń cem.
Inna instalacja przedstawia kilku mę ż ó w, któ rzy bawią się w przecią ganie liny. Kiedyś chciał em im pomó c, ale potem zdał em sobie sprawę , ż e najwyraź niej nie byli tutaj po to, by wygrywać , ale bardziej po to, by cieszyć się samym procesem.
Na miejscu dzisiejszego parku stał niegdyś ogromny koś ció ł , uznawany za jeden z najpię kniejszych w cał ych pó ł nocnych Niemczech. Jednak zniszczony podczas II wojny ś wiatowej, został cał kowicie zniszczony w 1960 roku. Tak wię c dzisiejszy koś ció ł reprezentuje tylko zachowana 80-metrowa wież a.
Jeś li wejdziesz na wewnę trzny dziedziniec wież y (po lewej, jeś li spojrzysz na zegar), to znajduje się tam sklep z pamią tkami i drukowanymi publikacjami, a takż e mał a sala kinowa. Tam co 20 minut wyś wietlany jest film 3D o tym, jak prowadzono budowę tego koś cioł a w XIII i XIV wieku. Ilu robotnikó w był o w brygadzie i ile godzinowych dni roboczych ustalił y lokalne zwią zki zawodowe. Film jest interesują cy dla ogó lnego rozwoju, zwł aszcza ż e jest darmowy.
Chociaż przydał aby się tutaj znajomoś ć niemieckiego. Wejś cie obok sali kinowej prowadzi do mał ej kaplicy.
Po obejrzeniu filmu trzeba był o przejś ć do kolejnego są siedniego koś cioł a ś w. Tutaj cał y koś ció ł prezentowany jest w odrestaurowanej formie. Wejś cie do niej jest ró wnież bezpł atne, podobnie jak pozostał e, choć bardzo chę tnie przyjmowane są darowizny w wysokoś ci 1 euro.
Ogromne pomieszczenie z kolumnami w gó rę i nawą znajdują cą się gdzieś na wysokoś ci chmur wypeł niają oryginalne rzeź by, obrazy i inne prace. Ale uczucie pustki w tak ogromnej przestrzeni nie opuszcza Cię od pierwszych minut. Moż na by tu zaprosić dobrą poł owę parafian z cał ego Wismaru. Nawiasem mó wią c, populacja Wismaru to 45 tysię cy osó b, co wedł ug naszych standardó w jest wcią ż doś ć mał e. Choć miasto ma wszelkie zadatki na duż ą metropolię , taką jak nasza, raczej zakwalifikował oby się je jako osadę typu miejskiego o takim samym poziomie infrastruktury.
Ale nie o tym.
Koś ció ł , podobnie jak jego są siad, został poważ nie uszkodzony w czasie wojny. W 2005 roku zakoń czono prace konserwatorskie. Dla poró wnania na wyjś ciu prezentowane są dwie fotografie. Wszystko jest jak w produktach promocyjnych przed i po, pokazują c odmł adzają cy efekt wysił kó w wykwalifikowanych budowniczych. Kiedyś koś ció ł ten był miejscem gł ó wnej mszy dla rzemieś lnikó w i kupcó w.
Wychodzą c z koś cioł a, polecam pospieszyć się na Lubiszsztrasse. Po pierwsze jest to centralna ulica miasta, na któ rej po bokach zgromadził y się najwię ksze sklepy, a po drugie znajduje się tu kolejny koś ció ł Ducha Ś wię tego. Koś ció ł jest mniejszy od poprzednich, ale pię kny na swó j sposó b. Koś ció ł wyró ż nia się brakiem tu nawy, zamiast któ rej wzniesiono drewniany strop, ozdobiony rysunkami z XVII wieku.
Idą c dalej gł ó wną ulicą , po lewej stronie na rogu widać ogromny dom towarowy Karstadt. To duma Niemcó w, bo tutaj znajduje się siedziba Karstadt AG.
To tutaj w 1881 roku Rudolf Karstad, opę tany ideą dobrobytu i wszechmocy, zaczą ł budować swoje imperium handlowe. Jak mó wi przewodnik, jako pierwszy wprowadził do biznesu taką koncepcję , jak rozliczenie gotó wkowe. A przed nim prawdopodobnie pł acili workami ziemniakó w lub kapslami. Generalnie pre-prime był Niemcem.
Jeś li nie masz jeszcze doś ć koś cioł ó w, moż esz zanurzyć się w jeszcze jednym. Ostatni, obiecuję . To koś ció ł ś w. Mikoł aja, któ ry znajduje się z dala od centralnej ś cież ki. Ale nie na tyle, ż e nie da się tam dojś ć w 5 minut na piechotę . Jest tak ogromna, jak koś cioł y ś w. Marii i Jerzego. Był to koś ció ł marynarzy i podró ż nikó w. Zbudowany w XIV wieku, padł ofiarą huraganu w 1703 roku, w wyniku któ rego został pó ź niej czę ś ciowo przebudowany.
Wzdł uż koś cioł a przepł ywa wą ski kanał , jeden z najstarszych sztucznych kanał ó w miejskich w cał ych Niemczech. Ł ą czy jezioro Lostener z Morzem Bał tyckim.
Od XIII wieku dostarczał mieszkań com wodę pitną , obracał mł yny wodne i chę tnie dolewał wody do ognia ze swoich wnę trznoś ci podczas gaszenia poż aró w, aż do miasta przybył Vodokanal ze swoimi rurami i kranami.
Jeś li wybierzesz się na spacer wzdł uż kanał u i prześ ledzisz, gdzie gubi się w gł ę bokim morzu Bał tyku, dotrzesz do starego portu. Po drodze natkniesz się na duż e ł ukowate bramy, któ re kiedyś był y czę ś cią kompleksu muró w obronnych wybudowanych przez Szwedó w. Teren przed starym portem zapewni wspaniał y widok, a gł odni podró ż nicy po obejrzeniu terenu koś cioł a zjedzą obfitą kolację w jednym z wielu pubó w z letnimi stolikami. W pobliż u zaparkowanych jest kilka szkuneró w, na któ re moż na bez obawy popł yną ć do innego kraju i kupić kanapkę ze ś wież ym nadzieniem rybnym.
W opowieś ci pominą ł em szczegó ł y dotyczą ce przymierzania dż insó w w jednym z butikó w, jedzenia lodó w w letniej kawiarni, spaceró w po parku i ulicach dzielnic robotniczych. Wię c każ dy moż e. Nic interesują cego.
Ten letni dzień dobiegał koń ca, by kontynuować w listopadzie. Kolory był y wyraź nie wyblakł e, a zimna pogoda zmusił a go do wymiany koszulki i okularó w przeciwsł onecznych na rę kawiczki i ciepł e majtki. Ale podró ż , mimo wszystko, trwał a dalej.
Rynek, ostatnio stracony z pola widzenia, dziś był bardziej opustoszał y, dzię ki czemu moż na był o go bliż ej przyjrzeć . Tak jak ostatnio zaczą ł em od standardowej wycieczki do biura podró ż y. Faktem jest, ż e nie miał em już przy sobie kartki i chciał em posł uchać nowych plotek. Z internetu dowiedział em się , ż e gdzieś jest bezpł atna wystawa poś wię cona historii miasta.
Podobno tylko ja o tym wiedział em, bo urzę dnik w odpowiedzi na moje pytanie dał mi mapę z punktami orientacyjnymi i powiedział , ż e sam mogę sobie zorganizować wycieczkę . Patrzysz na mapę , patrzysz na obiekt, 2 obrazki, 2 linijki po niemiecku i ruszasz dalej. Mó wią wię c, ż e wszyscy to robią . Nie kł ó cił em się . Poza tym nie lubię spierać się po niemiecku. Zawsze istnieje moż liwoś ć nie zapamię tania wł aś ciwego sł owa na czas i zawieszenia się z niedokoń czoną frazą jak robot Wertera z rozł adowaną baterią.
Patrzą c wstecz na plac, 3 obiekty od razu przykuł y moją uwagę . Pierwszą był a pię kna studnia poś rodku placu. Zaprojektowany przez holenderskiego architekta pod koniec XVI wieku, sł uż ył mieszkań com Wismaru do picia wody ze studni aż do począ tku XX wieku, kiedy to przestał a być modna. Wyryte na nim napisy w ję zyku ł aciń skim i niemieckim opowiadają o historii wydobywania wody pitnej w tamtych czasach.
Bezpoś rednio za studnią stał budynek charakterystyczny dla budownictwa szwedzkiego, któ rego podobizny moż na znaleź ć zaró wno w Sztokholmie, jak iw Rydze. Na pamią tkę szwedzkiego okresu panowania nadano mu wymowną nazwę „Stary Szwed”. W tej chwili znajduje się kawiarnia, w któ rej za 12.80 moż na skosztować duż ego talerza mię snych przysmakó w.
Najbardziej widocznym budynkiem na cał ym rynku jest oczywiś cie ratusz. Nie ró ż ni się zauważ alną staroż ytnoś cią , gdyż jej zrekonstruowana wersja nie ma nawet dwustu lat. Stary mur został zachowany tylko w piwnicy. Niezwykł e w piwnicy był o to, ż e to wł aś nie tam znajdował a się wystawa balowa o historii miasta. Wejś cie do piwnicy znajduje się na prawo od gł ó wnej fasady. Wejś cie blokował y tam imponują ce metalowe drzwi, któ re zmylił y niejedną parę dociekliwych ludzi.
Idą c na chybił trafił odkrył em, ż e drzwi otwierają się automatycznie, gdy zbliż ymy się do nich bliż ej niż metr. Sekret zamknię tych drzwi został ujawniony, a turyś ci skuleni przy zejś ciu do piwnicy poszli za moim przykł adem. W cią gu swojego ż ycia piwnica sł uż ył a ró ż nym celom. Był a to zaró wno winiarnia czł onkó w Rady, jak i magazyn materiał ó w tekstylnych i skł ad wę gla już w naszych czasach. Mają c wymiary 53x17 metró w, wszedł w krą g „najwię kszych piwnic w pó ł nocnych Niemczech”.
Wewną trz powitał nas posterunek fortowy z recepcji, jak hotel, a za nim 2 mę ż czyzn. Był a to komora pracownikó w piwnicznych. Istnieją ró wnież komó rki lokatorskie i toalety. Po przejś ciu przez szklane bramy trafisz do ś redniowiecznej piwnicy, w któ rej wystawione są eksponaty opowiadają ce o wyczynach miasta i jego powstawaniu. Jest tu też mniejszy model miasta.
Dostę pne są.2 monitory z wycieczką wideo do historii, objaś nieniami i rę kodzieł em. Ogó lnie wszystko, co chciał eś wiedzieć o mieś cie, jest tylko w ję zyku niemieckim.
Wychodzą c z piwnicy pozwolił em sobie na kró tki spacer po starych miejscach, aby odś wież yć wspomnienia i nabrać ś wież ych emocji.
Wismar jest sł usznie wymieniany jako „dziedzictwo staroż ytnoś ci” i wyobraż a sobie miniaturową strukturę niemieckiego społ eczeń stwa z ich zamił owaniem do porzą dku, schludnoś ci i czerwonej cegł y. A poł oż enie w bezpoś rednim są siedztwie morza nigdy nie zmę czy pobytu tutaj zgieł kiem miasta i sztucznoś cią krajobrazu.