Alpine Trio z Chord Tour część 2

12 Sierpień 2011 Czas podróży: z 22 Czerwiec 2011 na 03 Lipiec 2011
Reputacja: +53
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Dzień.9

Salzburg + Kelstein (Orle Gniazdo)

Kiedy obudziliś my się rano, okazał o się , ż e dogonił nas cyklon. Padał o, a niskie chmury wskazywał y, ż e wkró tce się skoń czy. Dlatego wyposaż eni w kurtki, parasole i pł aszcze przeciwdeszczowe, skazaliś my się na zwiedzanie (rozpoczyna się o 8-30, koń czy się o 10-45). Naszym przewodnikiem był Eugene Humennikov, mił y spokojny facet, prowadził wycieczki z godnoś cią , był uważ ny i reagował na wszystkich. Lista zwiedzanych zabytkó w jest standardowa: Koś ció ł ś w. Sebastiana z cmentarzem, na któ rym pochowany jest Paracelsus i czł onkowie rodziny Mozartó w, Park Mirabelle, dwa domy Mozarta, Residenzplatz z fontanną , Domplatz z katedrą , Klasztor ś w. Piotra , ś w.

Nawet fatalna pogoda nie przeszkodził a Salzburgowi nas oczarować . To ł adna, przytulna i bardzo ł adna staró wka, do któ rej mam nadzieję jeszcze nie raz jeszcze wró cimy.

I oczywiś cie najważ niejsze w tym nie jest temat Mozarta, któ ry jest tutaj ze wszystkich stron.


Najważ niejsza jest atmosfera! ))) Poczucie odprę ż enia i odmierzonego upł ywu czasu. Na Getreidegasse moż na spę dzić godzinę oglą dają c wszelkiego rodzaju znaki - to dzieł a sztuki reklamowej i puzzle. Na koń cu Getreidegasse znajduje się staroż ytny koś ció ł Blaziuskirche, poroś nię ty bluszczem. Chociaż domy na Getreidegas wydają się bardzo wą skie, nie są mał e, ponieważ się gają gł ę boko, wiele ma dziedziń ce, z któ rych czę ś ć jest przejezdna. Nie przegap ich! Dziedziń ce mają niepowtarzalny klimat: każ dy na swó j sposó b dzieł o sztuki - kolumny, balustrady, pergole, strome i wą skie schody, kwiaty w arkadach (plus moż liwoś ć ukrycia się przed deszczem). Jeden z tych korytarzy zaprowadził nas nagle do szerokiego nabrzeż a rzeki Saltsy, któ rą sł usznie nazywa się naturalnym pię knem miasta.

Prą d w rzece jest tak silny, ż e czasami przypomina poziomy wodospad.

Kolejny dziedziniec prowadził do Uniwersytetu Platz, któ ry w rzeczywistoś ci jest rynkiem z ró ż nymi przysmakami.

Stą d dwa kroki od Alter Markt z pię knymi barokowymi domami, ale nagle zobaczyliś my zabawny i brzydki najmniejszy dom w Salzburgu, któ ry ma tylko 1.42 m szerokoś ci. bogata dziewczyna. Ojciec dziewczynki obiecał chł opcu oddać có rkę za ż onę tylko wtedy, gdy bę dzie miał wł asny dom z dostę pem do rynku. Jednak ojciec nie powiedział , jakiej wielkoś ci powinien być dom!

Z mał ego Alter Mark dotarliś my do obszernego, majestatycznego Placu Rezydencji. Mimo to stara i nowa (z wież ą zegarową ) Rezydencja Arcybiskupó w i Katedra w Salzburgu (po niemiecku po prostu Dom) wychodzą na ten plac.

Na pewno kiedyś odwiedzimy rezydencję , jest tam ciekawe muzeum. Plac zdobi barokowa fontanna - w niej konie, jakby ż ywe.

Tutaj moż na zobaczyć ż ywe konie – na pasaż eró w czeka co najmniej kilkanaś cie powozó w. Wewną trz katedry jest po prostu ogromna, majestatyczna, surowa, powś cią gliwa dekoracja. Moim zdaniem uroda dekoracji jest daleka od nastę pnego koś cioł a, któ ry odwiedziliś my - koś cioł a obecnego klasztoru benedyktynó w ś w. Petra, poł oż ona u podnó ż a gó ry Menhsberg. W wą skiej przestrzeni mię dzy skał ą a boczną ś cianą koś cioł a znajduje się maleń ki najstarszy cmentarz miejski z romań skimi i gotyckimi kaplicami, pł otami i pomnikami z kutego ż elaza. Naprawdę zrobił o na mnie bardzo jasne wraż enie - eleganckie, koją ce, niczym dzieł o sztuki.

Obok cmentarza znajdują się katakumby wykute w stromej ś cianie gó ry, w któ rej ż yli pustelnicy z epoki wczesnochrześ cijań skiej, jeszcze przed zał oż eniem klasztoru.

Tak zapamię tał em Salzburg.


Szczerze mó wią c, nie jest to wraż enie pierwszego, a najczę ś ciej drugiego dnia, no có ż , co widać spod parasola lub kaptura przeciwdeszczowego. Dobrze, ż e nastę pnego dnia miał am okazję ponownie przespacerować się po najciekawszych miejscach.

A potem w deszczu weszliś my do autobusu, woda pł ynę ł a w tenisó wkach i wszystko wydawał o się niesamowite. Pojawił się nawet pomysł , ż eby nie chodzić na fakultatywne w Orlim Gnieź dzie, któ re tam zobaczymy w tych chmurach, ale pienią dze już został y opł acone. Na moje pytanie Mariana odpowiedział a: „Nie, nie moż esz odmó wić , miejsca już zarezerwowane” (jakie miejsca na gó rze lub jakie? ), tzn. nikt nie zwró ci pienię dzy.

W przyszł oś ci dochodzę do wniosku, ż e takie fakultatywne, w zależ noś ci od kaprysó w pogody, trzeba zapł acić za 1-2 dni, kiedy jesteś cał kowicie pewny pogody.

Okoł o 12:00 wyjechaliś my do Berchtesgaden, to tylko 30 km, ale już w Niemczech.

Po drodze Eugeniusz opowiadał o historii Orlego Gniazda, nazistach i dotychczasowej postawie Austriakó w i Niemcó w w historii krajó w.

Nastró j zaczą ł się poprawiać na pierwszym przystanku - stał a się fabryką sznapsa Grassl. Na począ tku powiedziano nam kró tko o produkcji tego napoju z uż yciem leczniczego korzenia krwawnika, nic nowego, Ukraiń cy już wiedzą , jak zrobić bimber. Nastę pnie zabrano nas do sklepu - sali degustacyjnej, gdzie skosztowaliś my 5 rodzajó w produkowanych tu napojó w: zaledwie 40-stopniowy sznaps, o tej samej mocy pikantna nalewka z 30 zió ł i przypraw (ś wietna!! )!

), 38-stopniowa nalewka gruszkowa, 23-stopniowy likier z czerwoną pomarań czą i 20-stopniowy likier orzechowo-jajeczno-mleczny (mniam-mniam!! ). W rzeczywistoś ci asortyment nalewek i likieró w jest znacznie wię kszy, są one prezentowane w trzech opakowaniach: „pró bki” 20 ml za 1 euro i butelki po 0.35 litra (okoł o 7-9 euro w zależ noś ci od napoju) i 0.7 litra (9 -15 euro)).


W domu ż ał owali, ż e kupili kilka drinkó w, a potem wydawał o się , ż e cię ż ko bę dzie je nosić … Jak wszę dzie w Bawarii, wszystko był o teatralne, stroje ludowe, pię kne opakowania, podobał o mi się . W pobliż u znajduje się dom z bali z zabytkowymi narzę dziami, naczyniami, meblami i koł em mł yń skim, zasilanym wodą z rzeki Berchtesgaden. Sprzedaje się tu lokalne kieł basy i wę dliny, ale są one drogie.

Drugi punkt to Orle Gniazdo. Zwykł e autobusy wycieczkowe tam nie jeż dż ą , trzeba się przesią ś ć na potę ż nego „MAN”.

W tym czasie ulewny deszcz zmienił się w mró z, ale temperatura spadł a do 14 stopni, bo wspinaliś my się już doś ć wysoko w gó rach, moż na był o skakać do niskich chmur. Droga po stromej serpentynach zaję ł a 15 minut, widocznoś ć za oknem 15-20 metró w, po drodze audioprzewodnik opowiedział nam o cechach drogi i jej budowie. Temperatura na gó rnym przystanku wynosił a już.12 stopni.

Omal nie uciekliś my z zimna przez ponury tunel, wspinają c się lustrzaną mosię ż ną windą - i zbliż amy się do celu na wysokoś ci 1834 m. Zmuszają c się do wyjś cia na zewną trz, upewniamy się , ż e cud się nie zdarzył - jesteś my w gę stej chmurze deszczowej i silnym wietrze, temperatura 8. Ekstremalnie! Zamiast spę dzać godzinę na szczycie, zmarznię ci ludzie proszą Eugene'a, aby zszedł na dó ł jak najszybciej, gorą ca czekolada w lokalnej restauracji nie pomaga. To taka zł a podró ż.

Na pocieszenie mę ż czyzna powiedział : „Nic, mieliś my wię cej szczę ś cia, bo jeszcze widzieliś my Alpy! »

Do pię knego jeziora Koenigsee dotarliś my okoł o 16-00. Deszcz się skoń czył , Eugene opowiedział nam o trasach spacerowych i tarasie widokowym Mahlerwinkel, wyznaczył czas wyjazdu na 17-15. Do tarasu widokowego dotarliś my w 10 minut, widoki stamtą d są naprawdę ś wietne, ale w rzeczywistoś ci szlak wzdł uż jeziora trwa dalej, potem moż na udać się na jego brzeg.

Oczywiś cie nie mogliś my przegapić tej okazji. Zdję cia wyszł y ś wietnie. Jezioro wyglą da surowo, jego strome brzegi są do poł owy zasł onię te chmurami – prawdziwy fiord. Daleko we mgle jest ledwo widoczny koś ció ł ś w. Bartł omiej, statek wycieczkowy zabiera kilku turystó w (swoją drogą , ł odzie tam pracują tylko na silnikach elektrycznych, nie ma diesla).


Najbardziej irytują ce jest to, ż e do 17-00 pogoda zaczę ł a się poprawiać , chmury gwał townie podniosł y się , sł oń ce zaczę ł o prześ witywać , ao 17-15 z chmur wydawał o się , ż e Orle Gniazdo. Chociaż z doł u mogliś my to zobaczyć ! Podsumowują c, powiem tak - nawet zł a pogoda nie przeszkodził a nam w maksymalnym wykorzystaniu tego fakultatywnego, najważ niejsze - nie smuć się i nie skupiaj się na nieprzyjemnych chwilach. Park Narodowy Berchtesgaden to prawdziwa pereł ka, pomimo duż ego ruchu turystycznego, któ ry zachował swoją czystoś ć , naturalnoś ć , a nawet dzikoś ć . Koniecznie go odwiedź!

Zanim wró ciliś my do Salzburga (o 18-00), wszystko był o jasne. Dzieci zatrzymał y się w hotelu, a ja i mó j mą ż pojechaliś my do browaru augustianó w w Monachium. Jest to doś ć duż y obiekt z trzema salami i ogró dkiem piwnym. Ciekawy system samoobsł ugowy.

Najpierw piwo pł aci się przy kasie, nastę pnie nalewa się je z duż ych beczek (kufle moż na myć w specjalnej fontannie). W ró ż nych porach roku wyrabia się i sprzedaje tu kilka piw, latem - Merzenbir, piwo marcowe, litr kosztuje 5.80, pó ł litrowe 3.90. Ró ż ne przeką ski (sał atki, mię so, ciastka) sprzedawane są osobno po drugiej stronie sal. Naszą grupę zaprowadzono do mał ej oddzielnej sali, przyniesiono beczkę piwa i zabito kran. Kolacja był a zorganizowana w formie bufetu: pieczone ziemniaki w folii, grillowane ż eberka, suró wka z kapusty, tradycyjna biał a rzodkiew pokrojona w spiralę , kilka sosó w, ciastka.

Ż ywnoś ci starczył o dla wszystkich, a jeszcze został o piwo, szkoda mi)). Nie jestem wielkim piwnym ekspertem, ale zdecydowanie piwo jest smaczniejsze w Monachium!

Generalnie mi się podobał o, moż na był o odwiedzić piwiarnię we wł asnym zakresie, na mapie podanej przez Eugene'a, jej lokalizacja jest zaznaczona, zapisz (niektó rzy tak), ale z zespoł em był o fajnie. Mó j mą ż i ja postanowiliś my wró cić do hotelu, był to bardzo przyjemny spacer wieczorem pusty Salzburg (chociaż picie piwa był o dla niektó rych problemem, dobrze, ż e toaleta był a zwiedzana po poł udniu))))), ale parasol nie został zabrany na darmo.

Dzień.10

Salzburg „samobież ny”)))

Rano był a dobra pogoda. W tym dniu zorganizowana czę ś ć grupy udał a się na fakultatywne „Kopalnie Soli” i „Helbrunn”, a my postanowiliś my w domu spę dzić ten dzień we wł asnym zakresie. Począ tkowo chcieli kupić kartę salzburską (25 euro dla dorosł ych i 12 euro dla dzieci).

50, moż na go kupić bezpoś rednio w recepcji hotelu), co naprawdę sprawia, ż e ​ ​ zwiedzanie wielu atrakcji Salzburga jest naprawdę tań sze.


Ale spokojnie waż ą c nasze moż liwoś ci i pragnienia, postanowiliś my się bez tego obejś ć . Nie chciał em galopować od muzeum do muzeum, chciał em spokojnego spaceru. A potem Mariana ogł asza, ż e ​ ​ zespó ł opuś ci miasto nie o 17-00, jak w programie trasy koncertowej, ale o 16-00. Turyś ci, któ rzy planowali swó j czas, byli niezadowoleni, ale nie był o sensu się kł ó cić.

Tak wię c o 9-15 wyszliś my z hotelu, na przystanek nr 25 na Mozart-Platz jedziemy 10 minut Autobus przyjechał dokł adnie zgodnie z rozkł adem (kursuje w odstę pach 10-15 minut), podró ż też trwał a 15 minut. O 10-00 byliś my już w Helbrunn. Wycieczki do czę ś ci parku z fontannami przychodzą co 15 minut, my kupiliś my bilet za 10-30 (koszt biletu dla osoby dorosł ej to 9.50, kupiliś my bilet rodzinny dla wszystkich za 24 euro).

Czas przed wycieczką spę dził em w sklepie z pamią tkami, wybrał em mał ą harmonijkę z melodią Mozarta))).

Przewodnik mó wił po niemiecku i angielsku, nie wszyscy rozumieliś my, ale nie jest to konieczne.

Ś mieszne fontanny bawił y wszystkich, nikt tak naprawdę nie wyschł . Wykwintne groty, rzeź by, mechanizmy - aw ró ż nych miejscach ukryte malutkie rurki, któ rych strumieniami umieję tnie steruje przewodnik. Pomysł owe i podstę pne - tak opisał bym twó rczoś ć dawnych mistrzó w. Szczegó lnie zachwycił mnie teatr lalkowy, sterowany tylko sił ą wody, oraz trik z latają cą koroną . 45 minut trasy minę ł o niezauważ one. Potem wę drowaliś my po parku, postanowiliś my nie chodzić do zoo, a odwiedzić muzeum w zamku. Wycieczka z rosyjskim audioprzewodnikiem trwał a 20 minut, ciekawie. Ale przede wszystkim wraż enie zrobił a na nas mał a sala muzyczna z doskonał ą akustyką.

Tego dnia po muzeum zwiedził chó r dziecię cy, grupy chł opcó w na zmianę ś piewał y w tej sali kilkoma gł osami hymny koś cielne - niezapomniane przeż ycie!


O 12-30 wró ciliś my do miasta i udaliś my się do symbolu Salzburga, potę ż nej fortecy Hohensalzburg, zał oż onej w XI wieku, któ ra majestatycznie dominuje nad miastem. Jest to najwię ksza w peł ni zachowana twierdza w Europie Ś rodkowej, o powierzchni okoł o 3000 metró w kwadratowych. Bilet rodzinny, któ ry obejmował przejaż dż kę kolejką linową i zwiedzanie wszystkiego wewną trz fortecy, kosztował.24 euro. Najpierw wybraliś my się na wycieczkę z audioprzewodnikiem (po rosyjsku), podczas któ rej poznaliś my historię twierdzy. Nastę pnie wspię liś my się na wież ę Rekturm, z któ rej roztacza się wspaniał y widok na okolicę , zajrzeliś my do zaką tka, w któ rym znajdują się organy „Salzburskiego Byka”, któ ry ma 500 lat.

Nastę pnie kontynuowali zwiedzanie na wł asną rę kę : obejrzeli kolekcję zabytkowej broni i mebli, zwiedzili apartament ksią ż ę cy (pod wraż eniem sali ze zł oconymi gotyckimi rzeź bami, jedwabną tapetą i ceramicznym piecem kaflowym w 1502).

Ciekawie był o zobaczyć niedawno odkryte fragmenty oryginalnej budowli, wystarczy pospacerować po dziedziń cach twierdzy, wszystko tam jeszcze tchnie staroż ytnoś cią (swoją drogą , nawet przy planie przejś ć ł atwo się zgubić ).

Gdy zeszliś my w dwie godziny, pogoda gwał townie się pogorszył a, wiał zimny wiatr (okazał o się , ż e w tym czasie w Helbrunn naszą grupę zalał a ulewa). Jak już mó wił em, znowu pospieszyliś my przez miejsca, któ re nam się podobał y, znowu kupiliś my pyszne kieł baski na targu, dotarliś my do Parku Mirabel. Nie dał o się w nim znowu wejś ć , był o już tak zimno, ż e chciał em nie robić zdję ć , ale jak najszybciej wsią ś ć do autobusu i wł ą czyć ogrzewanie!

Wedł ug turystó w wycieczka do kopalni soli był a ciekawa i przyjemna, bardzo lubili chodzić na pią ty punkt drewnianych zjeż dż alni))).

O 16-00 z ż alem opuś ciliś my Salzburg, 330 km przed Wiedniem, a raczej miastem Klosterneuburg, w któ rym znajduje się hotel.

Nic nie mó w, droga jest znajoma, nastró j nieistotny, cał a zabawa w tej podró ż y już się wydarzył a, zbliż ają c się do domu. W drodze po raz pierwszy zawió dł GPS, prowadzą c nas nie do mostu na Dunaju, a na prom, ale kierowcy szybko się zorientowali. Do hotelu dotarliś my okoł o 21-30. Hotel "Park Inn" 4 * (minibar, suszarka do wł osó w, TV, klimatyzacja wył ą czona, fajne nowoczesne wnę trze, wszystko nowe, najwygodniejsze materace na cał ą podró ż , prysznic). Z naszego pokoju moż na był o zobaczyć lokalny punkt orientacyjny - klasztor Augusta, zał oż ony w XII wieku, a po drugiej stronie park i Dunaj.


Rano przy ś niadaniu nastą pił o nieprzyjemne opó ź nienie w podawaniu jedzenia, jakby kuchnia nie spodziewał a się , ż e wszyscy przyjdą na ś niadanie do 7-00. Musieliś my czekać , a czas, wiesz, zbliż ał się , opuszczają c hotel o 8-00.

http://www. Klosterneuburg. a-Austria. com / uk / park-inn-vienna-klosterneuburg-bei-wien

Dzień.11

Wiedeń + Tokaj

Zwiedzanie Wiednia rozpoczę ł o się o 8-40, zakoń czył o o 10-40, potem czas wolny do 13-30.

Przewodnik Yany ś wietnie się bawił , standardowy zestaw przedmiotó w do pierwszej znajomoś ci miasta.

Co zaskakują ce, podczas tej trasy (o ile mogę są dzić , i wielu innych tras Chord) Wiedeń jest miastem tranzytowym! To nie jest Innsbruck, co prawdopodobnie zaję ł oby pię ć godzin. Oczywiś cie Wiedeń wart jest osobnej wycieczki. Wiedeń musi chodzić sam, wdychać jego aromaty i cieszyć się urokiem tego pię kna, a nie podą ż ać za przewodnikiem w 40-osobowym tł umie. Nie moż esz nic wiedzieć o tych pię knych domach, wystarczy na nie spojrzeć i podziwiać.

Wiedeń imponował rozmachem, majestatem budowli, fontannami, rzeź bami, mnó stwem brą zu i zł oceń . Nic dziwnego, ż e w tym celu cesarze zbudowali swoje miasto.

Kolejną rzeczą , któ ra mnie zaskoczył a, był o to, ż e wspó ł czesny Wiedeń pozbawiony jest arogancji (ja miał em takie uprzedzone zdanie), ale ma poczucie wł asnej wartoś ci, któ re jest wyczuwalne wszę dzie – w wiedeń skiej architekturze, w wiedeń skim komforcie, u wiedeń czykó w. Cytat (autor nieznany): „Wiedeń jest pię kny nie tyle pię knem, ile pod nieobecnoś ć brzydoty”. Cał kowicie się zgadzam!

W wolnym czasie mieliś my mał o czasu. Najpierw odwiedziliś my Dom Stefana: gotyckie sklepienia, ostro wznoszą ce się ku gó rze, dziwaczne kamienne rzeź by, niezbyt eleganckie, ale bardzo pię kne i uroczyste. Oczywiś cie wspią ł em się na wież ę katedry, zgadliś cie, na poł udnie po 343 stopniach, pó ł noc z windą to dla nas bardzo ł atwa droga))) (koszt 3.50, dzieci - 1 euro).

A na wysokoś ci 67 m jest zamknię te pomieszczenie, na zewną trz moż na patrzeć tylko przez doś ć brudne okna. Gatunki, szczerze mó wią c, niezbyt rozczarowane.


Nastę pnie za radą przewodnika zwiedziliś my koś ció ł ś w. Piotra, któ ry stoi w mał ej uliczce. Z zewną trz niepozorny, w ś rodku zachwyca luksusem baroku! Wspaniał a kopuł a z freskiem, zł ocone stiuki, rzeź by, balkony, herby, organy, wspaniał y oł tarz gł ó wny, aw oł tarzach bocznych – relikwie dwó ch mę czennikó w. Pierwsza ś wią tynia na tym miejscu został a zbudowana 16 wiekó w temu!

Resztę czasu musiał em spę dzać prozaicznie kupują c produkty i najnowsze pamią tki dla przyjació ł i kolegó w.

W dalszym cią gu przenosimy się na wschó d, do ojczyzny. Kolejny punkt naszej trasy miasta Talia w regionie Tokaj ma dł ugoś ć.490 km. Dojeż dż amy tam o 20-40. Po przywitaniu od razu dostajemy kieliszki, wyjaś niamy, ż e w piwnicach spró bujemy dwó ch gatunkó w wina, a nastę pnie trzech kolejnych podczas obiadu.

Wł aś ciciel pewnie prowadzi grupę przez skomplikowane korytarze staroż ytnych piwnic winnych, niektó re tunele liczą ce 400 lat.

W niektó rych miejscach sufit jest doś ć niski, trzeba się ukł onić . Na ś cianach i suficie jest specyficzna pleś ń i szlam, podł oga jest doś ć ś liska, a na podł odze rzę dy beczek z winem. Przyglą dają c się uważ nie, widać , ż e dna wanien są rzeź bione, a rysunki są inne. Picie wina w takim miejscu jest fajne! Nastę pnie, aby nie zgubić się w labiryncie piwnic, staramy się nie zostawać w tyle za eskortą , dochodzimy do jadalni. Tutaj karmimy się bardzo smaczną wyspą ()) zupą gulaszową (a brakował o nam zup! ).

Jak wiadomo, w regionie Tokaju produkowane są tylko wina biał e. Niestety nazwy win nie zapadają w pamię ć , znowu ję zyk wę gierski jest trudny. Degustowaliś my wina pó ł sł odkie o 2.3 i 4 letnim okresie leż akowania, wina wytrawne oraz sł ynne wino z dodatkiem rodzynek, sł odkie, o aromacie suszonych owocó w. Podobał y mi się wszystkie wina, nawet wytrawne.

Potem jak zwykle zaproponowano nam zakup tych win. Najtań sze dwuletnie wino kosztował o 3 euro za butelkę.0.


75 lub 5 euro za 2-litrowy plastik. Trzyletnia - 5 euro za 0.75 litra. Czterolatek – 6 euro za elegancką cienką butelkę o pojemnoś ci 0.25 litra, a wino z rodzynkami – wydaje się.10 euro. Wą tpliwoś ci co do plastikowych pojemnikó w, ale wino okazał o się wł aś nie takie, lekkie, trochę sł odkie, ś wię towaliś my z przyjació ł mi nasz przyjazd do domu. Nawiasem mó wią c, po degustacji lub w domu po wypiciu tego wina nie był o ż adnych „skutkó w ubocznych”. Tylko znowu ż ał ował em, ż e niewiele przyniesiono))).

Po mił ym wieczorze jedziemy 50 km do Miszkolca, do hotelu "Park" 2*. Có ż , co najmniej nieprzyjemny kontrast z innymi hotelami wycieczkowymi, meble i hydraulika prawie się skoń czył y, ale lodó wka i telewizor był y, brak suszarki do wł osó w, prysznic, cisza. http://www. parkhotel-miszkolc. eu / ję zyk /

Ś niadanie był o to samo, zamiast masł a - margaryna! , kelnerzy lubią ś pią ce muchy, musieli czekać.15 minut na kawę.

Mó wią c o ś niadaniu, wyró ż nił a się grupa turystó w z Polski.

Zupeł nie bez wstydu na oczach wszystkich pakowali kanapki, wlewali kawę do termosó w. Kierowcy powiedzieli wtedy, ż e po naszym wyjeź dzie kelnerzy przeklinali lidera swojej grupy i zmuszali wszystkich do podawania jedzenia. Nasza grupa nie pozwolił a sobie na coś takiego w ż adnym hotelu, ale prace wyjaś niają ce przynoszą rezultaty.

Dzień.12

Ł aź nie Miszkolc-Topolce

Ł aź nie w Miszkolcu są zdecydowanie warte obejrzenia, ale dowiedz się dokł adnie, jak dł ugo tam bę dziesz. Najpierw obiecano nam 2 godziny, potem 1.5 godziny, po tym, jak wszyscy przekazali pienią dze, okazał o się , ż e bę dziemy mieli tylko 45 minut czystego czasu w ł aź ni.

Tego dnia Mariana i kierowcy spieszyli się do domu.

Moż na to zrozumieć , Marianę bolał zą b, ona biedactwo nie stracił a przytomnoś ci z bó lu, a kierowcy ze Lwowa musieli wracać do domu do Winnicy, wię c chcieli być pierwsi na odprawie celnej. Harmonogram na ten dzień był dla nas solidny.


O 8-20 wyszliś my z hotelu i poszliś my na basen (nie ma autobusó w). O 8-35 staliś my już przed zamknię tymi kasami biletowymi, aby być pierwsi. Czy to ci nic nie przypomina? - Ojczyzna jest blisko! Kasa został a otwarta dokł adnie o 9, o 9-10 weszliś my do ś rodka. Każ dy, kto tam był , zna dziwny system szatni i niewygodne szafki, któ re wymagają.100 forintó w. Kiedy zał atwialiś my sprawy, kiedy się przebieraliś my, byliś my w wodzie o 9-30. A o 10-30 znó w byliś my na ulicy, ubrani i z wysuszonymi wł osami. Tak wię c okazał o się , ż e w ł aź ni przebywaliś my tylko 45 minut. To bardzo mał o! Został o tylko tyle czasu, ż eby spojrzeć wstecz, unikną ć wszystkiego, zrelaksować się i odprę ż yć.

Zwł aszcza, ż e ​ ​ niektó re efekty wodne, fale czy masaż e w jacuzzi są uwzglę dnione o okreś lonej godzinie zgodnie z harmonogramem napisanym w „zrozumiał ym” wę gierskim. Jednym sł owem ką piele nam się bardzo podobał y, ale organizacja fakultatywna jest zł a, nie na korzyś ć turystó w!

Wyszliś my z domu o 11:00. Do Lwowa pozostał o 470 km, do celnikó w w Zachonie 185 km. Naprawdę okazaliś my się pierwszym autobusem na odprawie celnej i minę liś my je oba w 1.5 godziny. Wysadziliś my kilku turystó w na dworzec kolejowy w Chopie, gdzie zobaczyliś my pierwsze bezpań skie psy od 12 dni. Za oknem padał deszcz, dziewczyny na dystrybucji w kawiarni „Dobra”, któ rą tak bardzo lubił y, był y niegrzeczne. Po zaaranż owanych w Europie rzekach gó rskich rozczochrany Stryj ze powykrę canymi drzewami, oponami samochodowymi i innymi cholernymi rzeczami zaszokował . Na drodze był y rodzime doł y i pagó rki. Niestety.

Do Lwowa przyjechaliś my o 21-20, na zewną trz temperatura 12 stopni, prawie jak w Orlim Gnieź dzie))).

Kierowcy uroczyś cie informują , ż e autobus przejechał.5527 km. Poż egnalne uś miechy, pospieszne sł owa… Czy to już koniec? BARDZO DZIĘ KUJĘ WSZYSTKIM! BYLIŚ MY ZNAKOMITYM ZESPOŁ EM!

Zamiast epilogu

Dzię kuję wszystkim, któ rzy czytają te linijki.

Starał em się szczegó ł owo opowiedzieć o naszej podró ż y, ale w razie potrzeby odpowiem na pytania.

Naszym zdaniem wycieczka Alpine Trio jest produktem przemyś lanym i zorganizowanym (w niektó rych punktach już wyraził em swoją opinię ). Wszystko był o, zgodnie z notatkami, bez specjalnych problemó w. Harmonogram każ dego dnia wycieczki jest uzasadniony, jedynie informacje na stronie i u nieformalistó w muszą być dostosowane do rzeczywistoś ci. Waż ne jest, aby mimo duż ego nasycenia fakultatywami turyś ci mieli moż liwoś ć zaplanowania wł asnego czasu.

Nie poszliś my na zakupy, nie kupiliś my wielu pamią tek, tylko niezbę dne minimum.


A kolacja i obiad w kawiarni po prostu nie dział ał y - potem przeprowadzka, potem pó ź ny powró t do hotelu, zjedliś my kolację w pokoju. Prawie poł owa zapasó w ż ywnoś ci został a ró wnież sprowadzona do domu.

Wycieczka nie wydawał a nam się dł uga i mę czą ca, wrę cz przeciwnie, nie zrezygnowaliś my z kilku kolejnych dni.

Kró tsza wycieczka nie dawał aby okazji do cieszenia się podró ż ą , nie miał am czasu na przyjazd - czas jechać . Dł ugie podró ż e znosiliś my z ł atwoś cią , dobre drogi nie są stresują ce, ale nocne przeprawy chyba nie są dla nas, dobry nocny odpoczynek w takich wycieczkach jest koniecznoś cią , inaczej cię ż ko bę dzie utrzymać dzienne tempo.

Dzieciom bardzo podobał a się wycieczka. Mimo obaw mł odsza zachowywał a się bardzo przyzwoicie, nie był a kapryś na na ś niadaniach, normalnie wstawał a rano. Oczywiś cie nie lubił wycieczek krajoznawczych, ale ze wzglę du na dorosł ych był cierpliwy i nie przeszkadzał . Na pytanie: Co Ci się najbardziej podobał o? „Odpowiedzi: „ Kiedy szliś my sami”.

Jak mó wią , buzia dziecka… Sami byliś my bardziej zadowoleni z dogadzania sobie niż zorganizowane wycieczki. Zawsze ciekawiej jest podą ż ać wł asną trasą we wł asnym rytmie. I jak ciekawie jest się do nich przygotować , ile nowego nauczysz się po drodze!

Wycieczka tak nam się spodobał a, ż e ​ ​ chę tnie pojedziemy ponownie. Udana selekcja hoteli daje moż liwoś ć zobaczenia wielu ciekawszych, najpię kniejszych miejsc w Niemczech, Szwajcarii i Austrii. Ale są inne miasta i kraje. Bardzo chciał abym pojechać do Skandynawii, a moż e do Chorwacji… Jedno wiemy na pewno, to pierwsza, ale nie ostatnia podró ż !

Tłumaczone automatycznie z języka ukraińskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (1) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara