Wiek - Koniec w Bawarii (część I)
W zeszł y weekend musiał am odwiedzić Bawarię , niedaleko Monachium. Rezerwację zrobię od razu, wyjazd był w opcji budż etowej.
Generalnie był em w Niemczech wiele razy, ale to był y inne Niemcy - przemysł owa Nadrenia Pó ł nocna-Westfalia. Z jego urokami i funkcjami.
Ale Bawaria spotkał a mnie z nieoczekiwanym odkryciem. Opuszczają c lotnisko w Memmingen pogrą ż ył em się w dawno zapomnianym zapachu wiejskiego nawozu. Ostatni raz, kiedy 30 lat temu wdychał em tak intensywny zapach u babci na wsi? . Jestem pewien, ż e jeś li oddalimy się kilkadziesią t kilometró w od Kijowa, to też poczujemy takie szczę ś cie. Ale jakoś nie musiał em. Coraz wię cej - w metropolii, z tym wszystkim, co nastę puje…
Myś lał em, ż e taki zapach bę dzie mi tu cał y czas towarzyszył . Ale nie, po 20 minutach jazdy autostradą (znajomy poznał ) zapach ulotnił się i powietrze stał o się nieznoś nie czyste.
Gdybym kilka lat temu nie przeprowadził a się z Doniecka do Kijowa, prawdopodobnie zaczę ł abym się zał amywać ? .
Krewni dobrze się poznali, trawnik jest pokryty miejscowym specjalistą . Pó ź na kolacja z bawarskim piwem. Nawiasem mó wią c, butelka mnie poruszył a: w Unii wszystkie piwa i citro był y butelkowane w dokł adnie tych samych butelkach. Kró tko mó wią c, duch z przeszł oś ci. Zdję cie w zał ą czeniu.
Rano bawią c się ś niadaniem z kieł baskami monachijskimi z lokalną musztardą (choć sł odką , ale bardzo smaczną! ) i rozcień czają c to wszystko czterema rodzajami seró w francuskich i bawarskich, udajemy się na spacer nad jedno z najwię kszych jezior w kurorcie obszar w pobliż u Monachium.
W rzeczywistoś ci wioska, w któ rej stacjonuję (W? Rthsee) ró wnież znajduje się w strefie uzdrowiskowej, a nasze jezioro, choć mniejsze, ale najcieplejsze na obrzeż ach Monachium. Dlatego jest tam szczegó lnie popularny. Ale o nim - pó ź niej.
Dopó ki d. stacja spacerowa 15 minut.
Szliś my powoli, cieszą c się otaczają cą przyrodą i bawarskimi domami. Od czasu do czasu prosił em, ż eby na mnie poczekali, fotografują c wiejską sielankę Bawarii. W niektó rych miejscach gatunki te bardzo przypominał y mi angielskie wioski z serii detektywistycznej „Purely English Murders”. Te same perfekcyjnie przystrzyż one trawniki i krzaki niesamowitej zieleni, idealnie pł askie wiejskie drogi i miejscowi, któ rzy uważ nie przyglą dają się nieznajomym. Ale jeś li się do nich uś miechniesz i skiniesz gł ową , udzielą ci tej samej odpowiedzi. Pola są usiane makami kumach, a ten kontrast jaskrawej zieleni i czerwieni wywoł uje burzę podziwu: co za pię kno! Dwó ch „MINI Cooperó w” zatrzymał o się przed sobą , a ich hostessy ć wierkał y radoś nie, cieszą c się ciepł ym, sł onecznym porankiem. Bracia MINI cierpliwie czekają na swoje kochanki, gotowi do drugiego. Rasa jest odczuwalna!
Zbliż amy się do stacji.
Po lewej stronie jest mał e pole pszenicy otoczone ciosanymi kł odami, zwień czone kilkoma biał ymi domami. Niektó re z nich są na wpó ł ukryte w mał ym lesie. Opartych o pł ot stoi kilka roweró w, na któ rych ich wł aś ciciele dojechali na stację i pozostawili ją do powrotu. Są one oczywiś cie mocowane linami z zamkiem, ale to nie powstrzyma niektó rych mił oś nikó w ł atwych pienię dzy, aby pozbyć się liny i stać się szczę ś liwym posiadaczem taniego dwukoł owego konia.
Sama stacja bardziej przypominał a taras mał ego przytulnego hotelu: idealnie czysty, z 8-10 stoł ami z winem i tymi samymi krzesł ami, na któ rych moż na by się spodziewać po pocią gu lekkiego koktajlu. Na peronie znaleź liś my wesoł e mę skie towarzystwo. Wszystko jak jeden - w sł ynnych bawarskich skó rzanych spodniach - lederhosp. Tradycje są tu pieczoł owicie strzeż one.
Pocią g nie musiał dł ugo czekać i wsiedliś my do prawie pustego wagonu.
Tak, to nie jest Nadrenia Pó ł nocna-Westfalia, gdzie o takim luksusie moż na tylko pomarzyć , a pasaż erowie jak mró wki: pozornie niewidoczni. Byliś my dogodnie usytuowani przy jednym z okien, pocią g ruszył , a przed nami unosił y się sł odko wyglą dają ce obrazy bawarskiej prowincji: wsie, pola, pastwiska, jeziora i lasy. Kiedy podró ż jest wygodna, nie zauważ asz drogi. Po 10 minutach dotarliś my do celu: miasteczka Herrsching, gdzie znajduje się jedno z najwię kszych jezior w kurorcie niedaleko Monachium - Ammersee.
Tylko 5 minut byliś my nad brzegiem jeziora. Po wielomilionowym Kijowie, gdzie czasami dotarcie do strefy rekreacyjnej zajmuje wię cej niż godzinę , bawarski 5 - 10 minut po prostu dotyka. Bez wysił ku, bez miejskiego zgieł ku i smogu masz wraż enie lekkiego relaksu.
Narzekaliś my tylko, ż e nie zabraliś my z domu kilku butelek bawarskiego piwa, ż eby znalezienie odpowiedniego miejsca nad brzegiem jeziora nie był o takie trudne.
Przeszliś my przez autentyczne drewniane molo, robią c kró tką sesję zdję ciową dla przyjació ł i potomkó w. Minę ł a nas spora grupa w strojach ką pielowych w paski, coraz wię cej emerytó w. Poszli na ł ó dź widokową , aby zebrać wystarczają cą liczbę pasaż eró w. Ale mieliś my inny plan na ten dzień i kontynuowaliś my naszą podró ż wzdł uż wybrzeż a, z ciekawoś cią patrzą c na mał e hotele i kawiarnie.
W efekcie zatrzymaliś my nasz wybó r przy mał ej kawiarni w postaci mał ej ł ó dki (gdzie indziej bez niej! ) i z wielką przyjemnoś cią zanurkowaliś my do galeonó w. A gdybyś my nie zapomnieli o piwie w domu, ta przyjemnoś ć był aby potrojona? .
Piwo był o cudowne, sł oń ce w koń cu zaszł o i zaczę ł o nas dokł adnie pieś cić , pomagają c piwu i nadmorskim falom poczuć cał kowity relaks. Wszę dzie widać był o doniczki i doniczki, a nawet na stoją cej nieopodal idealnie czystej wannie, taka doniczka też sama się ozdobił a.
Oczywiś cie nie jestem fanem wszystkich wazonó w, ale w tym przypadku burż uazja wyglą dał a bardzo atrakcyjnie. Lekki szum fal i zapach morza szybko zmusił y nas do odsunię cia się od wygodnego stolika kawiarni bliż ej wody. Brzeg jeziora nie ró ż nił się niczym od morza - te same drobne kamyki i podobny zapach morskiej ś wież oś ci emanują cy z nadchodzą cych fal.
Zainspirowani morskim ozonem i ponownie odwiedzają c galeon, pojechaliś my dalej wzdł uż wybrzeż a, ponownie podziwiają c nadmorskie atrakcje.
Zbliż yli się do miejscowego klubu jachtowego, a ja pró bował em przejś ć przez okolicę do pasa wybrzeż a, ale moja siostra zatrzymał a mnie na czas: „Znak zabrania wstę pu czł onkom spoza klubu. Naruszyciel - grzywna. Myś lę , ż e grzywna nie jest mał a. Wię c odwró ć to! ». Dobrze jednak, ż e w pobliż u był a osoba, któ ra dobrze rozumiał a niemiecki, bo tu mogł am pomylić się z angielskim.
W drodze na parking spotkaliś my malutkie 3-koł owe BMW 60's.
Tylko urok, nie widział em na ż ywo takich okruchó w (nasze „niepeł nosprawni” się nie liczą? ). Umieś cił em to w albumie ze zdję ciami.
Spacerują c centralnymi ulicami i robią c zakupy w sklepach, któ rych brakował o w W? rthsee wró ciliś my na stację i wkró tce usadowiliś my się z powrotem w pustym i przytulnym samochodzie, któ ry zabrał nas do domu.
Zwracają c się do W? rthsee, w drodze do domu skrę ciliś my inną drogą obok ratusza. Budynek ratusza szybko przypominał bibliotekę – jasną , z wieloma oknami i panelami sł onecznymi na dachu.
Nawiasem mó wią c, takie baterie widzieliś my wszę dzie: w budynkach prywatnych i uż ytecznoś ci publicznej. Od razu widać , ż e ludzie bardzo dbają o ś rodowisko i nie narzekają na to, ż e wydają na nim swoją krew. Mają pienią dze i rozumieją , na czym muszą się najpierw skupić : na czystoś ci powietrza, któ rym oddychasz.
Z kolei trudno mi zrozumieć zamoż nych Kijowcó w, któ rzy jeż dż ą drogimi jeepami, ale mieszkają w takich miejscach Kijowa, gdzie ś mierdzi prawie codziennie, jak pod rurami zakł adó w chemicznych w Donbasie.
Naprzeciw Ratusza nie mogł em się powstrzymać od sfotografowania pię knego domu o nazwie „Pension am See” (Pensjonat nad jeziorem). Tak, tutaj chciał bym przeznaczyć czę ś ć swojej emerytury (kiedy na tym zarobię? ). Wracają c do domu i trochę odpoczywają c, poszliś my do restauracji nad jeziorem na zakoń czenie tak cudownego dnia. I rzeczywiś cie, kolacja okazał a się sukcesem. Jedzenie był o pyszne, obsł uga szybka i wysokiej jakoś ci, a pogoda cudowna.
Sł oń ce zachodził o aż do zachodu sł oń ca, grzecznie bawią c się na idealnej tafli wody. W wodzie, o krok od naszego stoł u, pluskał o się stado ogromnych ryb, najwyraź niej omijają c patelnię . Myś lę , ż e czę sto są tu karmione przez mieszczan. Wizualny cykl rzeczy w przyrodzie: jedzenie – ryba, ryba jako pokarm – na stole.
Z duż ych porcji piwa i jedzenia w pó ł torej godziny sami staliś my się jak mię kkie burgery, wpatrują c się w dal. Oto szczę ś cie bawarskiej prowincji: sł oń ce, jezioro i cudowna uczta!