Nie martw się ani nie idź do łaźni! Chiny-2017. Część 17. Do nowych mioteł.
Gorą ce ź ró dł a Dazhai Longsheng2017-06-09 Dzień.12 silny>
W Dazhai domy wykonane są ze sklejki kartonowej. Dlatego sł yszalnoś ć w hotelach jest doskonał a. Jeś li ktoś kichnie w są siednim pokoju, moż esz spokojnie powiedzieć „bą dź zdrowy”, są siad na pewno Cię usł yszy.
Sł onie był y naszymi są siadami.
Trudno powiedzieć , czy usiedli nad nami, czy przez ś cianę , ale wywoł ali mał e trzę sienie ziemi, poruszają c się po swoim pokoju.
Mieli też dzieci. Dwó ch chł opcó w we wczesnym okresie dojrzewania. Bardzo lubie dzieci. Ale w takich miejscach trudno o tym pamię tać . Dzieci w hotelu Dajai powodują prawdziwy Armagedon. Jak hotel się nie rozpadł , nie mam poję cia.
Ale dziś rano nie obudził em się od są siadó w, są siedzi po prostu mocno spali, obudził em się z szumu deszczu.
To był najwspanialszy deszcz!
Oczywiś cie bardzo kocham deszcze i wszystkie wydają mi się wspaniał e, ale ten deszcz był deszczem. Wyglą dał o jak solidna ś ciana, zalewają c koronkowe zbocza tropikalną wytrwał oś cią i wypeł niają c ś wiat szalonymi zapachami mokrych Chin.
Ach, jak to pachnie!
Wszystkie te tarasy, ta zieleń , te drewniane domy, miejscami omszał e, a w innych lś nią ce nowoś cią , pachniał y w deszczu w zupeł nie szczegó lny sposó b. Gorą ca ziemia westchnę ł a parą . Smugi mgł y uczepił y się stopni tarasó w, koł yszą c się i mnoż ą c. Deszcz zwią zał cał y bukiet, pieś cił wszystkie zmysł y, koł ysał i mieszał jednocześ nie.
Od tego deszczu nie dał o się oderwać .
Usiadł em przed otwartym oknem i marzył em, ż e ten deszcz nigdy się nie skoń czy.
Jestem maniakiem wody.
Ale musisz iś ć . Opuś ć nas przez lustro, dziś nie moż emy! Dzisiaj jest dzień ką pieli! Dzień relaksu w gorą cych ką pielach. Nie moż esz tego przegapić ! Zwł aszcza, ż e hotel został zarezerwowany za tysią c juanó w.
Zbiegam po grzechoczą cych schodach po wrzą tek, czas zjeś ć ś niadanie i spakować walizkę . Robimy straszny hał as z deszczem, drzewo wydziela księ ż yc, przepraszam, są siedzi!
Cał e pię tro to czę ś ć wspó lna, powiedział bym salon. Jest recepcja, umywalki, wspó lna toaleta, kawiarnia, strefa ceremonii parzenia herbaty. .
Do dyspozycji Goś ci jest ró wnież suszarka do wł osó w, czajnik i chł odziarka do wody. I cał a kompania termosó w.
Nie recepcja jest pusta, 6 rano, wł aś ciciele jeszcze ś pią . Bardzo potrzebna jest wrzą ca woda. Pró buję wsadzić termos pod kran lodó wki. Nie pasuje. Có ż , przynajmniej wł ó ż to do ust. Albo wró ć po kubek.
Wyobraź sobie ś pią cych goś ci przy dź wię kach mojego latają cego chodu, rozglą dają c się w poszukiwaniu rozwią zania problemu, znajduję gablotę z naczyniami.
Wycią gam stamtą d mał ą miskę i pró buję nalać do niej wrzą tek, ale woda wychodzi tylko zimna, podobno chł odnica powinna być wł ą czona. Nie wiem, jak wł ą cza się lodó wka, ale jest czajnik! ) Zbieram wodę miską , czekam aż czajnik się zagotuje.
Teraz jesteś już zmę czony czytaniem tego, ale wyobraź sobie Nadię , któ ra wysł ał a mnie po wodę . Ona myś li, ż e pojechał em do wsi albo poszedł em do ź ró deł w ogó le bez niej.
Wreszcie zadanie zakoń czone, uroczyś cie dostarczam czajnik do pokoju, nalewam termos i zeskakuję , aby nasi są siedzi też mogli dostać czajnik. Po drodze zastanawiam się , czy podczas podró ż y zabierają ze sobą zatyczki do uszu.
Ty, jeś li pó jdziesz do Dazhai, weź to! Tutaj wszystkie hotele są jednakowo grzmią ce.
Wczoraj zapytaliś my gospodynię , czy moż e nam znaleź ć samochó d, ż eby dostać się do ź ró deł , zadzwonił a gdzieś i dał a nam zupeł nie szaloną cenę - 450 juanó w, i to nie z hotelu, ale z dworca autobusowego. Nikt nie podjedzie do hotelu, powiedział a. Nasze argumenty, ż e przyjechaliś my tu samochodem, został y po prostu odrzucone. Marzył eś o tym. To nie jest moż liwe.
Wedł ug mapy Mepsmi jest 68 km od Dazhai do gorą cych ź ró deł Longshen przez miasto Longshen. Nie chcemy nawet poł owy ceny, wię c targowanie się nie ma sensu. Zarezerwowaliś my tragarzy na rano. Cena to 50 juanó w za walizkę , chociaż dzień wcześ niej zaoferowano nam 40 i to już !
Podobno na dworcu konkurencja wymusza obniż kę cen, a w hotelach turysta ma niewielki wybó r – albo zgodzić się na 50, albo samemu zanieś ć . Nie cierpielibyś my za ż adne pienią dze, to zrozumiał e.
Rano pracownik hotelu owiną ł nasze walizki w pł aszcze przeciwdeszczowe, przywią zał je do bambusowego kija i zanió sł na dworzec autobusowy. Pobiegliś my za nim. 8:20, autobus jest ponad godzinę drogi, ale lepiej tam poczekajmy.
Deszcz prawie przestał padać , powietrze był o wypeł nione ozonem, moż na był o oddychać . Chodzenie jest ł atwe, choć jak już wspomniał em, ogromna iloś ć krokó w w wiosce mę czy nawet podczas schodzenia.
Dogoniwszy naszego tragarza na dworcu autobusowym i ledwie zdą ż ywszy powiedzieć mu, ż eby usiadł , pobiegł tak szybko, ż e odkryliś my termos i usiedliś my na znajomej ł awce, ż eby napić się kawy. Zostaliś my rozpoznani przez miejscowych, uś miechali się , machali rę kami, zapraszali nas do kupowania od nich wszelkiego rodzaju przydatnych i bezuż ytecznych rzeczy.
Do smaku przypomina nieco truskawkę , z wyglą du - ogromną okrą gł ą malinę , a kamień w ś rodku przypomina ś liwkę . Jagoda jest doś ć gę sta, moż e to nie jagoda, ale owoc, ponieważ w ś rodku jest duż a koś ć , Wikipedia milczy o tym, ale widział em to po raz pierwszy.
Naprawdę chciał em tych Yanmei.
- Duoshaochien?
"Ile lub jak mał o jest warta ta rzecz? »- dosł ownie)
- Sysy kwai.
Kwai to „pienią dze”, w tym przypadku juan. Ale Sysy - w lokalnym dialekcie moż e oznaczać zaró wno czterdzieś ci, jak i czternaś cie. Miejscowi sł yszą po tonie, ale ja nie mam takiego ucha do muzyki, wię c pytam jeszcze wiele razy, naciskają c na syczą ce.
- Nieś miał y? (czternaś cie) Syshyma? (czterdzieś ci) Miefeidema? (za darmo).
Teraz nauczę Cię , a Ty też bę dziesz umiał liczyć po chiń sku.
Kogo mę czą takie dygresje - przewiń . Ale jeś li jesteś w Chinach - zapisz to sobie, nagle przyda się )
Ma to tylko pytanie, to nie liczba.
Liczby: 0-lin, 1-i, 2-ar, 3-san, 4-si, 5-wu, 6-liu, 7-qi, 8-ba, 9-ciou, 10-shy.
To wszystko, co musisz wiedzieć o liczbach) Moż esz ró wnież nauczyć się.100-kup, 1000-chen, 1.000-van.
A potem wszystko jest ł atwe i proste. Chiń czycy mó wią , ż e dziesię ć -cztery to czternaś cie. A cztery dziesię ć to czterdzieś ci. To cztery dziesią tki. Co moż e być prostsze? )
35 na przykł ad bę dzie trzy dziesią tki pię ć (san-shy-wu), 918 - dziewię ć set dziesią tki osiem (ts'ou-bai-shy-ba), 5267 - pię ć tysię cy dwieś cie -sześ ć -dziesią t -siedem (wu-chen-ar-bai-liu-shy-qi). 11111 brzmi bardzo ł adnie - jeden dziesię ć tysię cy jeden tysią c sto dziesią tek jeden (i-wang-i-chen-i-bai-shy-i). Jak piosenka! )
Wymawiają rok lub numer czegoś (mieszkania, samochodu, biletu) jako pojedyncze cyfry, bez tysię cy, setek, dziesią tek. 2017 - dwa zero jeden siedem (ar-ling-i-qi). Tak szybciej)
Kolejna bardzo waż na wiedza o liczbach, o któ rej prawie zapomniał em - jeś li mó wimy o dwó ch kawał kach czegoś (lub kogoś ), to ar zamienia się w winoroś l. Lian gee phyao - dwa bilety (czę ś ciowe). To tak, jakbyś my powiedzieli „dwa”. Nie dotyczy to innych numeró w.
Targował em się z dziewczyną , mrugał a oczami, zarumienił a się i pocił a, wujek ś miał się wesoł o i za dwadzieś cia kupiliś my pó ł kilograma tego egzotyka. Prawdopodobnie pierwotnie kosztował czternaś cie)
Powiedział em już - w Chinach jednostką wagi jest pó ł kilograma, zwana qin. Pó ł kilo - i-qin (jeden qin), kilogram - lian-qin (dwa qin).
Potem zapytał em wujka, gdzie umyć owoce.
- Tak, jedz tak, są czyste!
- Nie bę dę .
- No to chodź my
I zaprowadził mnie na podwó rko dworca autobusowego, gdzie pł yną ł niezbyt czysty strumień . Bał am się nawet, ż e zaproponowano pranie w tym strumieniu. Ale był kran i mó j wujek pomó gł mi trzymać torbę podczas prania egzotyki. Zł oty czł owiek.
Nawiasem mó wią c, po chiń sku kran bę dzie gł ową smoka wodnego. Zatrzymaj mnie.
Autobus już stał , nasze walizki był y zał adowane do bagaż u a ja robił am z wami chiń ską arytmetykę , ale odjazd był zaplanowany za kolejne dziesię ć minut, o 9:30 i odszedł em od ludzi palić . W Chinach palą wszę dzie, nie zwracają c uwagi na to, czy ktoś jest w pobliż u, ale czuję się bardziej komfortowo, gdy nie palę u ludzi, wię c zawsze chowam się w jakichś okopach. I widzę z okopu, ż e nasz zł oty wujek biegnie w moją stronę z paczką papierosó w.
- Chodź - mó wi - zmień papierosy. Pokó j, przyjaź ń , guma do ż ucia!
I wycią ga jednego papierosa.
Smutno mi był o patrzeć na niego jak dmuchną ł na mojego cienkiego R1 z dziurami w filtrze) Patrzył tak zakł opotany na papierosa, potem na mnie po co w ogó le mieć taki cud w ustach. A ja nadal mam jego papierosa, obawiam się , ż e jeś li go zapalę , zobaczę gł owę wodnego smoka.
Kiedy autobus w koń cu odjechał , nie był o już pustych miejsc. A po drodze ludzie usiedli i usiedli.
Na dł ugo przed Longshengem zaczynam drę czyć siedzą cą obok mamę z cudownym dzieckiem pytaniami o to, jak dostać się do ź ró deł . Wyjaś nia najpierw sł owami, a potem przez tł umaczkę w telefonie, ż e konduktor pomoż e mi na dworcu autobusowym, przewiezie mnie do innego autobusu. Patrzę na dyrygentkę , ona kiwa gł ową :
- Nie martw się , oddam cię moim kolegom w rę ce!
Ale tego dnia nie dotarliś my na dworzec autobusowy.
O 11 rano. Autobus zatrzymał się tam, gdzie wsiedliś my. Most jest zamknię ty. Dzisiaj jest ś wię to w Longsheng. Kolorowe kolumny ludzi ubranych w stroje ludowe ró ż nych narodowoś ci szł y niekoń czą cym się strumieniem po moś cie.
Przez chwilę siedzieliś my w autobusie w nadziei, ż e kolumny się skoń czą , ale im nie był o koń ca.
Dlatego rozł adowawszy się na ś rodku ulicy, drapiemy po moś cie walizkami, wyprzedzają c demonstrację .
Widok jest bardzo pię kny. Zatrzymujemy się na zdję cia. Szkoda, nie wyszedł ani jeden normalny.
Odchodzą i odchodzą , koń ca tej ludzkiej rzeki nie widać . I musimy iś ć . Nasze ź ró dł a się gotują . Jesteś my dosł ownie rzut kamieniem od dworca autobusowego. Nagle Nadia macha do mnie: „Pó jdź za mną ! ” i przechodzi przez jezdnię przed kolumną , któ ra pozostaje w tyle za innymi. Biegnę za nią , ś mieję się , teraz musimy wracać , bo kolumny skrę cają w prawo wzdł uż drogi, odcinają c nas od dworca autobusowego.
- Nadya, widział aś , co krę ci telewizja? Pojawiliś my się na ekranach chiń skich telewizoró w jako laowai i zakł ó cają c spokó j! )
Ale zostaniemy tu do wieczora!
- Teraz chodź my, tak.
Ale Nadia nie był aby Nadią , gdyby nie znalazł a decydują cego wyjś cia. Machają c do mnie: „Pó jdź za mną ! ” i w kolejnym zał amaniu kolumn biegniemy na drugą stronę . Ale nawet po tym nie dotarliś my na dworzec autobusowy! )
Ogó lnie rzecz biorą c, nie los.
Zbliż ają c się do samych schodó w dworca autobusowego, bę dą c praktycznie przy wejś ciu, patrzymy na budynek i natykamy się na policjanta.
- Powiedz mi proszę , jak moż emy dostać się do tego miejsca? - Pokazuję wydruk z rezerwacji.
Policjant dł ugo się zastanawia, po czym zwraca się z pytaniem do stoją cego obok faceta, coś mu tł umaczy, pokazują c się za plecami.
- Idź na dworzec autobusowy, jest autobus.
- A jak dostać się na dworzec autobusowy?
Policjant wskazuje w lewo. Najpierw patrzę z pową tpiewaniem tam, gdzie wskazał , a potem na niego.
Wskazuje na prawo.
pytam ponownie.
- A wię c przyjdę i tak też ?
Policjantowi zabrakł o argumentó w.
Facet oglą dają cy to wszystko nie moż e znieś ć smutku na mojej twarzy i mó wi?
- Jadę tam, mogę cię podwieź ć . Sto juanó w.
Ż adna licytacja się nie odbył a, gdy tylko usł yszał em setkę , natychmiast kiwną ł em gł ową . Obsesja, szczerze mó wią c, autobus jest tuż za rogiem, tylko 30 kilometró w do przejechania i bilety za 9 juanó w. Okazał o się jednak, ż e był to ś wietny wybó r. Ten facet bardzo nam pomó gł .
Wyjaś nia coś innego, nadal nie rozumiem, kiwam gł ową , zgadzają c się na wszystko, tylko precyzują c, ż e za sto juanó w zawiezie nas pod same drzwi hotelu i ż e to jest koszt wyjazdu dla nas oboje i wszystkie nasze rzeczy)
Po okrą ż eniu Longsheng zatrzymujemy się , aby zabrać kolejnych pasaż eró w. To jest rodzina naszego kierowcy. Ż ona z dzieckiem, nastolatka, moż e brat lub siostrzeniec i milczą ca babcia. Ż ona mó wi trochę po angielsku i cał y czas się uś miecha. Okoł o 11:45 wyjeż dż amy z miasta.
Jedziemy pię kną drogą , przepraszam, ż e wstydził am się poprosić o zatrzymanie się , aby zrobić zdję cia.
Rzeka pł yną ca przy drodze co jakiś czas przelewa się , otaczają c strome, wysokie, zalesione gó ry. Wyglą da jak fiordy. Ale gł ó wną ozdobą krajobrazu są mał e pawilony rozlokowane na zboczach, powstają ce niespodziewanie, czasem spowite chmurą .
I mosty! Nad tą rzeką przecinał o się wiele zupeł nie ró ż nych mostó w.
Wiem, ż e w okolicy jest pię kny wodospad, ale nie mogę prosić , ż ebym tam pojechał . Trzeba był o od razu zastrzec taki moment, a teraz mamy peł en samochó d ludzi.
A ty, jeś li jesteś w tych czę ś ciach i pojedziesz taksó wką , moż esz zadzwonić . Ten wodospad jest zaznaczony na mapie mepsmi.
Droga minę ł a szybko, był o nawet trochę przykro. Wylą dowaliś my na parkingu o 12:20, pytają c kierowcę , gdzie jechać . Znowu czyta nasz wydruk, dzwoni przez telefon i biegnie do budki straż nikó w. Cierpliwie czekamy.
W koń cu ł adujemy się z powrotem do samochodu i jedziemy prosto na ganek. Kierowca zostawia walizki w bagaż niku, jedzie się z nami sprawdzić .
Longsheng Spa Hotel, pię ć gwiazdek. Ogromny hol, duż a recepcja, duż o personelu. Nasz wydruk oglą damy ze wszystkich stron, przechodzą c z rą k do rą k. Pytają , co do diabł a. Rezerwacja rezerwacji nie jest widoczna w domu.
Nie mamy twojej zbroi. - daj mi wydruk.
- Ale to jest twó j hotel? Szturcham ją palcem.
- Tak, to jest nasz hotel, ale rezerwacja nie przesł ał a nam tej rezerwacji.
- Masz wolne pokoje?
Tak, są liczby.
- W takim razie potrzebujemy numeru.
- Potrzebujesz spa?
- Tak, potrzebujemy swobodnego dostę pu do sprę ż yn.
- Wię c cię tu nie ma. Hotel nazywa się tylko SPA, ale tutaj nie ma SPA. (ż elazna logika)
- Gdzie są gorą ce ź ró dł a?
- Tutaj.
- Nastę pnie my do ciebie.
- Nie moż emy podać ci numeru.
- Czy wszystkie numery są zaję te?
- Nie, są wolne pokoje.
- Wię c dlaczego?
- Nie widzimy Twojej rezerwacji i nie mamy spa.
- Ale to jest twó j hotel? - Znowu szturcham nazwisko.
- Tak.
Mó wię ci to tak pł ynnie, jakby rozmowa był a w tym samym ję zyku, a tak naprawdę wcale się nie rozumiemy. Tł umacz elektroniczny i nasza znajomoś ć ję zykó w obcych to zdecydowanie za mał o, aby rozwią zać problem. Rozmowa przechodzi do drugiej rundy, jestem na serio zł a. Zadzwonił em do Booking, nie odbierają telefonu. Piszę do mę ż a: „Zadzwoń pilnie, skontaktuj się z rezerwacją . ” Dobrze, ż e jeszcze wtedy spał i nie brał udział u w rozgrywce. Już zaczynam panikować .
Nasz goś ć cał y się pocił , udowadniają c im, ż e te tinbudony trzeba tu przyczepić , inaczej gdzie by je umieś cił ? Jego rodzina ką pie się w sł oń cu, ale chce ką pać się w gorą cych ź ró dł ach!
Namawiamy go, ż eby nas tu zostawił i odszedł po cichu, ale nie ustę puje:
- Daj im numer, co ci zależ y na tej rezerwacji?
Ale muszą zapł acić !
A potem dociera do nas, ż e myś lą , ż e rezerwacja został a już opł acona. Zacznijmy rozmowę od począ tku:
- Podaj numer, zapł acimy gotó wką . Sami zajmiemy się rezerwacją . Chcemy jechać do gorą cych ź ró deł ! Minę ł o już pó ł dnia, a nigdzie nas nie widać ! Chcemy odpoczą ć ! Oto nasze pienią dze, proszę je weź !
Przypominam, ż e to wszystko dzieje się w hotelu za 1000 juanó w dziennie, a takż e 60 juanó w jakiegoś podatku.
Pytają nas, czy chcemy zameldować się w tym hotelu, wł aś nie tutaj, ale nie ma SPA, ale zameldowanie bę dzie kosztować mniej, albo chcemy za 1060 juanó w, ale bę dzie SPA i wodospad jest widoczne z okna. . . s>
AAAAAA!
- Podaj nam numer, tak jak na rezerwacji, za 1060 juanó w! !
A potem Nadia się zepsuł a:
- Tanya, nie dawaj im tej kartki, bo inaczej wszystko zacznie się od nowa! I bę dziemy tutaj, dopó ki nie wzniosą się nowe miotł y!
Ale nagle wszystko został o cudem rozstrzygnię te, zabrali od nas 1060 juanó w i poprowadzili przez bramkę , pię kną alejką do innego budynku.
Jak zrozumiał em, a nastę pnie zastanawiają c się nad sytuacją , są dwie czę ś ci jednego hotelu - Longsheng Hot Spring Resort, 4 gwiazdki, bez usł ug SPA i Longsheng Spa Hotel, 5 gwiazdek, z wliczonymi usł ugami SPA. Drugi stoi bezpoś rednio nad ź ró dł ami, ale mają wspó lny odbió r.
Gorą co poż egnaliś my się z facetem, przynoszą c mu nasze przeprosiny za opó ź nienie. Na zegarze 13:10. Siedzieliś my w recepcji, rozwią zują c uniwersalny problem, nie wię cej niż pó ł godziny, ale wydawał o mi się , ż e minę ł o pó ł dnia.
Dalszego przejś cia nie był o i ponownie znowu cią gnę liś my nasze walizki.
Dotarliś my do pokoju tak zmę czeni, ż e nawet teraz, mó wią c to wszystko, czuję to zmę czenie.
Nastę pnym razem opowiem o samych ź ró dł ach!